Włodzimierz Stępień
STEP Włodzimierz Stępień - Konsulitng z zakresu Zarządzanie Projektami IT, Konsulting Biznesowy BPM
Wypowiedzi
-
Jarosław Rafa:
Włodzimierz Stępień:
[...]
Większość z nas jeździ na rowerze górskim (MTB), który głównie prznaczony jest do jazdy terenowej, a więc kostka, ścieżka miejska , czy asfalt to konieczność, ale i łatwizna!wszystkich, szkoda czasu i sił!! Jeśli są takie możliwości to zawsze wybieram ścieżki naturalne, czasem nawet w mieście się udaje znaleść boczne dróżki, może dołożymy kilometrów, ale przecież to lubimy. Usmiechajmy się do życia i okazji, które nam stwarza! :-)
[...]Do zobaczenia na trasach w lasach i na polach dookoła Wawy, wzdłuż wiślanych szlaków, jak można najdalej od asfaltu!
Reprezentujesz "frakcję" rowerzystów, którzy traktują jazdę na rowerze sportowo. Weź pod uwagę, że nie wszyscy jeżdżą na rowerze dla sportowych wyzwań. Dla typowego rowerzysty miejskiego, używającego roweru jako sprzętu komunikacyjnego (a przypominam, że takiemu właśnie wykorzystaniu roweru poświęcona jest ta grupa) ważne jest żeby jak najszybciej, najwygodniej i zarazem jak najmniejszym wysiłkiem dojechać z punktu A do punktu B. Z takiego punktu widzenia wybór drogi dłuższej, gdy mam do dyspozycji krótszą (dłuższej w sensie czasu przejazdu, bo może być np. droga dłuższa na odległość, ale lepszej jakości, pozwalająca na jazdę z większą prędkością więc w efekcie dojadę szybciej), albo drogi terenowej, gdy mam do dyspozycji asfalt, jest dla mnie, powiem krótko - głupotą, zupełnie niepotrzebnym utrudnianiem sobie życia. Tak mogę zrobić (i robię) wtedy, kiedy jadę dla rozrywki, ale to np. w moim przypadku stanowi mniej niż 20% czasu wykorzystania roweru.
Wiadomo, że jak są przeszkody to się je po prostu omija i już. Ale to jest konieczność a nie przyjemność. Całkowicie zgadzam się ze wspomnianym tu już Marcinem Hyłą, który powiedział kiedyś, przedstawiając swoją bardzo ciekawą prezentację dotyczącą zasad projektowania infrastruktury rowerowej w mieście (mogę podać linka, jeżeli ktoś jest zainteresowany), że rower jest pojazdem dla leniwych, a cała jazda na rowerze opiera się głównie na wykorzystaniu bezwładności i zasady zachowania pędu - chodzi o to, aby rowerzysta nie musiał niepotrzebnie marnować energii na manewry, a zwłaszcza zatrzymywanie się i ruszanie ponownie. Stąd też w projektowaniu
Nie jestem z żadnej frakcji!! Rower to dla mnie na pewno jedna z wielu pasji - nie fizyka i matematyka ruchu pojazdu dwukołowego, nie urządzenie tylko do transportu!
W mieście, czy też poza, mam przyjemność dojeżdżania do pracy, na sportowo. Powiedzieć o tym w sieci, w tym miejscu również warto i bardzo na miejscu.Włodzimierz Stępień edytował(a) ten post dnia 27.04.09 o godzinie 10:20 -
Chyba macie za dużo formalnej i większościowej racji kierujecie się tylko jednym niepraktycznym apektem. Spójrzcie na to bardziej pozytywne, praktycznie, a także trochę sportowo - z pozycji sprawnych MTB-owców, którzy zaliczają tysiące kilometrów roczne!
Większość z nas jeździ na rowerze górskim (MTB), który głównie prznaczony jest do jazdy terenowej, a więc kostka, ścieżka miejska , czy asfalt to konieczność, ale i łatwizna! Więc kiedy jest okazja pojechania obok ścieżki i celem ominięcia "intruza", to znajdźmy praktyczną radość z tego!!! Sprawność i refleks dobrego rowerzysty, w dodatku kiedy dobry rower to potwierdzenie przy omininęciu przeszkody! Nie mówię o skakaniu nad smyczą, chociaż, chociaż to kedyś też bym wpisał w scenariusz zdobywania wyższych doświadczeń i sprawności rowerzysty ... :-))Przecież na drodze wiejskiej kiedy Wam wyskoczy piesek i pogoni za łydką, albo przed kołem wyskoczy, to wówczas nie będzie chronić nas żaden kodeks...
Po trzecie - zawsze lepiej przyjąć, że są zawsze przeszkody a rowerzysta jest bardziej bystry i sprawny. Nie nauczymy wszystkich, szkoda czasu i sił!! Jeśli są takie możliwości to zawsze wybieram ścieżki naturalne, czasem nawet w mieście się udaje znaleść boczne dróżki, może dołożymy kilometrów, ale przecież to lubimy. Usmiechajmy się do życia i okazji, które nam stwarza! :-)
W ubiegłym tygodniu, wieczorem w lesie chojnowskim dwie sarny przebiegły mi przed samym nosem - mżadengo hamowania!!- , a tej zimy dzik "skubany" ścigał się ze mną jakieś 200 m wzdłuż mojej drogi, żeby koniecznie przebiec mi przed kołem na drugą stronę zagajnika i ... był w tym znakomity, przegonił mnie - a grzał jakieś 40km. A wyścigi z luzakami pieskami wiejskimi to miodzik, no może dla tych szybszych rowerowych rajdowców! Polecam zdobywanie kolejnych sprawności!!
Do zobaczenia na trasach w lasach i na polach dookoła Wawy, wzdłuż wiślanych szlaków, jak można najdalej od asfaltu!Włodzimierz Stępień edytował(a) ten post dnia 24.04.09 o godzinie 12:05 -
Rower to coś więcej niż transport, zajął od lat ważne miejsce jako jedna
z pasji ... czyli dojazd do pracy to dla mnie okazja ale zarazem konieczność połączenia wspaniałych trzech rzeczy: intensywnego treningu na dystancie łącznym 60km (zawsze pot w skarpetkach - nie umiem wolno ...), dalej bardzo ważny odpoczynek dla duszy kiedy moja trasa może wieść przez pola i kawałki lasu, a przemierzam dojazd do Wawy unikając asfaltu , a trzecia to spotkania na tej drodze przyrody: ptaki, lisy, a nawet wiejskie "wyścigowe" pieski!
Niestety warunki dla aktywnych w moim miejscu pracy są zerowe (prysznic ??, przebieralnia ?? godziwy parking ?? itp), a przecież całe ubranie aktywnego człowieka po treningu 30km nadaje się do zmiany, prania, suszenia itp! Więc zimą, czy późną jesienią to prawie całkiem bez sensu wozić dwa plecaki z ciuchami!
Ale rower zawsze będzie ważniejszym i niezawodnym "kumplem", samochd nigdy!!Włodzimierz Stępień edytował(a) ten post dnia 24.04.09 o godzinie 11:18