Wypowiedzi
-
Artur Król:
Witek Dopierała:
A chodziło mi o konkretny przykład braku 100% pewności siebie. Jeśli nie ma 100% pewności siebie, to najprawdopodobniej pojawiają się jakieś emocje czy odczucia na to wpływające. Najczęściej lęki. Co daje okazje afirmowania poczucia bezpieczeństwa w danej sytuacji.
Uzależniasz swoją pewność siebie od poczucia bezpieczeństwa?
Poczucie bezpieczeństwa jest jedną ze składowych poczucia pewności siebie. Trudno by ktoś był jednocześnie pewny siebie, a w środku skręcało go ze strachu. -
Artur Król:
Znów - nie wiesz czego szukać, nie wiesz więc co możesz przeoczyć i jak to coś wpływa na odbiór całości.
A skąd taki wniosek? :) Dla mnie zwracanie uwagi na negatywne reakcje emocjonalne i niezgadzanie się w jakiś konkretny sposób z treścią afirmacji, to jasna wskazówka dotycząca tego czego szukać. Jeśli treść afirmacji nie różni się od stanu rzeczywistego, to takie reakcje się po prostu nie pojawiają (chyba że ktoś na siłę chce się poczuć źle ze stwierdzeniami odzwierciedlającymi rzeczywistość - co i tak jest jakimś wzorcem do uwolnienia).
Np. "jestem bezpieczny w swoim domu" no jestem i co? Bez emocji, ze spokojem.
Jak rusza się w afirmacji temat, który po prostu nie idzie w życiu, to tak czy siak jakieś reakcje się ujawnią. Bo inaczej nie idzie -
Artur Król:
Witek Dopierała:
Podaj konkretny przykład.
Konkretny przykład - ktoś jest pewny siebie na 90%, chciałby być na sto.
Albo, jeśli wolisz - bo w końcu afirmacje i do tego są stosowane- ktoś gra nieźle na gitarze, a chciałby grać super i afirmuje sobie "jestem super gitarzystą".
Dla mnie np. taka afirmacja nie ma sensu. Bo może jestem zwolennikiem tego żeby zajęcia sprawiały przyjemność a nie żeby przeskakiwać swoje szczyty. No ale, zawsze można zastosować coś typu - "otwieram się na skuteczne sposoby poprawy jakości mojej gry na gitarze".
A chodziło mi o konkretny przykład braku 100% pewności siebie. Jeśli nie ma 100% pewności siebie, to najprawdopodobniej pojawiają się jakieś emocje czy odczucia na to wpływające. Najczęściej lęki. Co daje okazje afirmowania poczucia bezpieczeństwa w danej sytuacji. Albo sama w sobie niepewność. I można afirmować że czuję się pewnie w takiej sytuacji, albo że mogę się poczuć pewnie. -
Artur Król:
Witek Dopierała:
To teraz stwierdzę fakt - nie, nie masz racji.
I już, nie pytaj dlaczego, po prostu nie masz racji i jest to stwierdzenie faktu. Chyba zaszkodziła zbytna pewność siebie (branie swoich przypuszczeń za fakty) w ocenie innych osób.
Witek, to nic osobistego. To nie jest zarzut wobec Ciebie, że nie wiesz tego. NIKT tego nie wie. Jeśli stosujesz na raz 7-8 różnych metod, nie masz żadnej możliwości oceny która z nich faktycznie działa. Możesz co najwyżej wierzyć w ideologię podawaną za daną metodę i próbować oceniać w oparciu o nią, ale wtedy to tylko wiara.
Ja stosuję metody, w których na bieżąco pracuje się z emocjami i dochodzeniu do ich przyczyn, jak i też pierwszych momentów wystąpienia. Jeśli przy pracy z jakąś metodą, dochodzę do np. wspomnienia sytuacji, w której dany mechanizm np. lękowy, pojawił się po raz pierwszy i zaczynam rozumieć, że np. doznałem szoku, bo pierwszy raz coś mnie takiego spotkało co wzbudziło moją panikę, a po tym rozluźniam się i zaczynam w spokojniejszy sposób reagować w podobnych sytuacjach (nie mam już przymusu reagowania w identyczny sposób w podobnych okolicznościach), to jasnym jest dla mnie że praktycznie praca z tą metodą dała mi tę a tę poprawę w tej kwestii. -
Artur Król:
Innymi słowy, opierając się na tych podręcznikach nie wiesz czego szukać i szukać na ślepo. Bo same "silne i powtarzające się reakcje" do samoobserwacji to zdecydowanie za mało i wręcz prowadzi na manowce.
W większości sytuacji te reakcje da się zrozumieć świadomie od razu, w trakcie pracy z afirmacjami. Podałem konkret na początku - ktoś nie czuje się pewny siebie, bo dostawał w ciry od ojca w dzieciństwie (reakcja emocjonalna-myślowa na afirmację), no to taka osoba afirmuje poczucie bezpieczeństwa w obecności ojca, w relacji z ojcem.
Jeśli się to nie udaje (zrozumienie własnych reakcji, bo np. są same zmiany w odczuciach w ciele) to można sięgnąć po inne metody. Co robię. -
Konkretny przykład w sensie sytuacji przy jakiej brakuje do 100% pewności siebie.
-
Artur Król:
Witek Dopierała:
Odpowiedź na ten problem kryje się w pytaniu - po co te 150%? Jeśli okazuje się że w jakiejś sytuacji 100% nie wystarcza, oznacza to tyle, że to nie jest jeszcze 100% możliwości. Jakby nie to, to 150% nie byłoby potrzebne.
To niech będzie, mam 90% chcę 100% - wtedy afirmacje też są bezużyteczne.
Podaj konkretny przykład.
Nie ma większego znaczenia - afirmacje będą działały pozytywnie w pewnym, określonym zakresie korekty. Poniżej i powyżej jego nie zadziałają, niezależnie od czasu czekania. Już prędzej ktoś, jak poczekasz dostatecznie długo, najnormalniej w świecie dorośnie.
Znając wiele osób zajmujących się z sukcesami pracą z afirmacjami przez okres również kilkudziesięciu lat, nie zgadzam się tą opinią. Nie, nie mam ochoty na ten temat dyskutować:) -
Artur Król:
Witek Dopierała:
Warto dodać - to jest twoje przypuszczenie (z tym nie masz pojęcia).
Nie, jest to stwierdzenie faktu.
Domyślam się że sam pracujesz/pracowałeś z wieloma metodami i potrafisz rozróżnić co z czego wynika.
Nie, nie jestem. Bo w przeciwieństwie do siebie zdaje sobie sprawę, że pewne procesy toczą się w tle i możesz nie być ich świadomym, więc nie wiesz jakie mają efekty.
Dobrze że się przejęzyczyłeś że w przeciwieństwie do siebie:))
Bo póki usłyszałem tylko masę przypuszczeń na temat tego jak postrzegam metody z którymi pracuję i czego podobno nie jestem świadomy.
To teraz stwierdzę fakt - nie, nie masz racji.
I już, nie pytaj dlaczego, po prostu nie masz racji i jest to stwierdzenie faktu. Chyba zaszkodziła zbytna pewność siebie (branie swoich przypuszczeń za fakty) w ocenie innych osób.
Artur Król:
Nie, nie jestem. Bo w przeciwieństwie do siebie zdaje sobie sprawę, że pewne procesy toczą się w tle i możesz nie być ich świadomym, więc nie wiesz jakie mają efekty.
Rozumiem że udało Ci się wejść w zawartość mojego umysłu i na tej podstawie wysunąć autorytatywną opinię na temat tego z czego zdaję sobie sprawę? -
Artur Król:
Jeśli stale korzystasz z 7-8 to nie masz pojęcia które z nich faktycznie działają, bo mogą np. działać z opóźnieniem.
Warto dodać - to jest twoje przypuszczenie (z tym nie masz pojęcia). Domyślam się że sam pracujesz/pracowałeś z wieloma metodami i potrafisz rozróżnić co z czego wynika.
A przede wszystkim obserwuję efekty na bieżąco. Jako że efekty na bieżąco metod które stosuję, wpływają na efekt końcowy. Zwłaszcza widać to przy pracy z afirmacjami, gdzie na bieżąco odkrywa się swoje emocje, czy np. wspomnienia sytuacji z przeszłości rzutujących na stan obecny.
Korzystam z takiego połączenia metod, bo na każdej z nich się indywidualnie poznałem. -
Artur Król:
Jest problem. Mam np. pewność siebie na 100% a chcę mieć na 150%. To się nazywa rozwój. I w tym obszarze afirmacje są bezużyteczne.
Odpowiedź na ten problem kryje się w pytaniu - po co te 150%? Jeśli okazuje się że w jakiejś sytuacji 100% nie wystarcza, oznacza to tyle, że to nie jest jeszcze 100% możliwości. Jakby nie to, to 150% nie byłoby potrzebne.
I warto wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie - jak się czuję w sytuacjach w których jest mi potrzebne te 150%?
Co do tych argumentów to w poście wyżej. Efektywność afirmacji zależy od człowieka:)
Nie, nie zależy. Kwestia została zbadana eksperymentalnie.
Może się nie zrozumieliśmy (a może tak?) - chodzi mi o to że poszczególni ludzie mają różną prędkość przyjmowania afirmacji. I to jest do zaobserwowania w praktyce. -
Artur Król:
Witek Dopierała:
Podświadomość nie istnieje i istnieje, bo to tylko nazwanie pewnych procesów pojawiających się w umyśle.
Nie do końca, bo z tego nazwania wynikają pewne konsekwencje. Z jakiegoś powodu nie mówimy o nieprezesie w frimie ;)
Co do twierdzeń autora na temat mitów rozumiem że oparte są one na poglądach autora recenzji.
Nie, na faktach potwierdzonych przed współczesną naukę. Murphy gada bzdury i o podświadomości i o świadomości zresztą też. Gada bzdury o hipnozie, o umyśle, o neurologii, o podejmowaniu decyzji - w zasadzie cała książka jest jedną wielką bzdurą i w konfrontacji z współczesną psychologią i neurologią pada na twarz.
Nie pamiętam dokładnie książki, wiem że zainspirowała mnie i że wartościowy był dla mnie ogólny wydźwięk - dotyczący kreowania zmian w życiu dzięki wprowadzaniu zmian w podświadomości.
Jako że hipnoza nie jest dla mnie szczególnie interesująca, to mogłem przeoczyć wypowiedzi na jej temat.
Praca jest dużo szybsza, tylko nie z takimi narzędziami jak afirmacje.
Mam nadzieję że nie chodzi o stworzenie przeciętnego po nlp-owego adepta, który tłumi swoje emocje i gra pewnego siebie? A o osobę zdrową emocjonalnie.
Jeśli ktoś nie wie czego szukać, to samoobserwacja nic mu nie daje, albo wręcz prowadzi w złą stronę.
Dlatego każdy rozgarnięty autor podręczników piszących o afirmacjach, mówi by zwracać uwagę na silne i powtarzające się reakcje.
Korzystam stale z 7-8 metod bo się wzajemnie uzupełniają. -
Radosław Kowalczyk:
- afirmacje są bezużyteczne przy dobrze rozwiniętej cesze, którą chcemy uzyskać; jeśli jesteśmy bardzo pewni siebie, powtarzanie tego niczego nie zmieni
Nic niezwykłego w tym stwierdzeniu, bo przecież powszechnie wiadomo, że jak nie ma czymś problemu, to się problemu nie rozwiązuje:))
- są umiarkowanie przydatne, jeśli mamy daną cechę rozwiniętą przeciętnie i chcemy ją wzmocnić; jeśli jesteśmy trochę pewni siebie, to afirmowanie tego może faktycznie odrobinę pomóc, nie jest to jednak szczególnie mocny efekt. Ale w porządku – jeśli ktoś chce, może to stanowić dodatkowe wsparcie
- są szkodliwe, jeśli mamy daną cechę rozwiniętą minimalnie lub wcale; jeśli nie jesteśmy pewni siebie, to afirmowanie swojej pewności siebie jedynie przyprawi nas o gorsze samopoczucie, a niczego nie zmieni w naszej pewności siebie.
Co do tych argumentów to w poście wyżej. Efektywność afirmacji zależy od człowieka:) W moim przypadku są znacznie efektywniejsze niż wiele technik np. z NLP (w przypadku tych technik głównie chodziło o nietrwałość efektów). Trafia to w moje struktury poznawcze. Często się zdarza że jakaś metoda do danej osoby "nie przemawia". Jeśli same środki w ramach metody są odpowiednio dobrane indywidualnie do danej osoby, to problem może tkwić albo w niechęci danej osoby do zastosowania się do tego, albo właśnie w strukturach poznawczych danej osoby. Dlatego śmieszy mnie czasem nawoływanie na swoją metodę w jakiejś kwestii i krytyka innych. Po prostu pewne metody w przypadku określonych osób są nieskuteczne (nawet jeśli potwierdzone że podobno w 100% mają działać bo oparte na badaniach neurologicznych itp. pomysłach) a inne są skuteczne. Ja jestem zwolennikiem tego, by znajdować sobie skuteczne dla siebie metody, na dane problemy. Osobiście stale korzystam z ok. 7-8 metod pracy z umysłem, czasem wpadają inne okazyjnie lub poznaję nowe skuteczne dla mnie. I więcej mi nie potrzeba bo uzyskuję efekty wystarczające i zadowalające. Jak pojawia się sytuacja że danego problemu żadną z tych metod rozwiązać nie mogę (co się nie zdarza prawie w ogóle w praktyce) to szukam nowej metody, która jest skuteczna w tej materii. -
Podświadomość nie istnieje i istnieje, bo to tylko nazwanie pewnych procesów pojawiających się w umyśle. Więc zdanie że podświadomości nie ma nie jest odkrywcze, tylko opisuje proces postrzegania i nazywania procesów w umyśle przez autora tego wyrażenia. To samo co on nazywa "licznymi oddzielnymi procesami neurologicznymi, które zachodzą poza obrębem świadomości" ja mogę nazwać podświadomością. Jako że w pracy ze swoją podświadomością pracuję właśnie z licznymi oddzielnymi procesami zachodzącymi w moim umyśle.
Co do twierdzeń autora na temat mitów rozumiem że oparte są one na poglądach autora recenzji. Ma do nich prawo jak i każdy inny.
Aczkolwiek się z tymi poglądami osobiście nie zgadzam. Co do samej książki to z tego co pamiętam nie do końca precyzyjnie opisuje pracę z podświadomością (chodzi głównie o brak tego o czym piszę poniżej - akurat w kontekście afirmacji), aczkolwiek jeśli chodzi o ogólny wydźwięk, to się z nią zgadzam. Kryterium prawdziwości zawsze jest powtarzalna skuteczność.
Co do zarzutów odnośnie afirmacji - podane sytuacje pojawiają się najczęściej, gdy korzysta się z afirmacji bez prowadzenia kolumny reakcji (czyli gdy sobie człowiek coś po prostu wmawia a nie obserwuje reakcji swojego wnętrza). Trafniej jest stwierdzić, że do urzeczywistnienia afirmacji "jestem pewny siebie" potrzeba wyeliminować po kolei wszystkie procesy które przeszkadzają w poczucie pewności siebie. Dlatego zazwyczaj uzyskanie pewności siebie dla tych którzy mają jest naprawdę niewiele, to praca na co najmniej kilka lat, z odpowiednio dobranymi afirmacjami - a najlepiej i innymi metodami. Sama afirmacja "jestem pewny siebie" może pomóc w odkryciu poszczególnych, przeszkadzających w byciu pewnym siebie, procesów. I to właśnie kwestia kolumny reakcji i samoobserwacji.
Jeśli np. komuś wyjdzie, że nie czuje się do końca pewny siebie, bo mu ojciec czasem przylał w dzieciństwie, to potrzeba mu pracy m.in. z afirmacją "potrafię się czuć dobrze, pewnie i bezpiecznie w obecności mojego ojca".
Z tym dalej się postępuje prowadząc kolumnę reakcji - obserwując swoje reakcje myślowe, emocjonalne i odczuciowe w ciele (napięcia, drgawki czy nagłe zmiany odczuwanej temperatury) by dostać się do głębszej przyczyny problemu, jeśli ona jest. Jak nie ma głębszej to się pracuje z czymś takim. Zachowując zasadę obserwowania siebie i swoich reakcji.Witek Dopierała edytował(a) ten post dnia 08.12.10 o godzinie 18:55 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Afirmacje w praktyce
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Secret