Wypowiedzi
-
Jasne, że było warto go wziąć! Chciałabym przygarnąć jeszcze chociaż jednego kolegę lub koleżankę dla niego, miałby jeszcze weselej.no ale niestety na razie nie jest to mozliwe z różnych przyczyn :(
za tydzień minie rok, od kiedy zabrałam go do siebie i nie żałowałam tej decyzji ani przez chwilę. początkowo nie dawałam rady, ale teraz te problemy wydają mi się po prostu głupie :) teraz, po roku pojawił się natomiast inny problem. Paszczak zaczął bardzo bronić domu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że moja mama uważa, że pies powinien bronić domu i nagradza go za bycie agresywnym w stosunku do gości..... ja go karcę, mama go nagradza, nie trudno sobie wyobrazić, że pies zwariował. Ostatnio przyszedł do nas kurier. Moj tata odbierał paczkę, a Paszczak ugryzł pana w nogę i to do krwi. na pytanie zadane tacie, czy na niego nakrzyczał, tata zdziwiony odparł: nie, przecież pozwoliłem mu wejść! (kurierowi) dla rodziców to nie jest żaden problem, ze pies stał się agresywny w stosunku do ludzi, tłumaczą, że pies jest od tego, żeby bronić posesję.... tyle z nowości :)
Panie Piotrze, jemu wystarcza naprawdę niewiele. To bardzo wdzięczny psiak :) -
[/URL]
[/URL]
[/URL]
[/URL]
[/URL]
no nic, wrzucam tak jak umiem :( -
ktoś mnie oświeci jak dodaje się na tym forum zdjęcia? mam nową odsłonę Paszczusia i chcę pokazać :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.05.14 o godzinie 21:51
-
Dziękuję Pani Agnieszko, zapamiętam Pani słowa. Ostatnio byłam w gościach u rodziny mojego chłopaka, gdzie rodzina powiększyła się o shih tzu. piesek świetny, śmieszny, ale jak mój teść podsumował kupno psa" no, rasowy pies to rasowy pies!", szlag mnie trafił, no ale to jest prosty człowiek, po tym co usłyszalam, to nawet odniosłam wrażenie, ze wręcz prymitywny i z takimi nie ma co dyskutować :) zgadza się?
-
:) to jest najweselszy pies w całej okolicy. jak tylko otwieram drzwi, ten leci do mnie jak strzała, aż słychać tupot jego łapek. zawsze miałam marzenie, żeby przygarnac takiego właśnie psa, którego nikt inny nie weźmie.Kiedy ktoś pytał mnie którego psa sobie wypatrzyłam zawsze było: takiego??? Tak, takiego.w adopcji psa ze schroniska nie chodzi o to, żeby wybrać sobie najladniejszego i najlepiej szczeniaka.szkoda, że tak niewiele osób to rozumie.
najbardziej dziwi mnie stan,w jakim znajduje się na tych zdjęciach ze schroniska.widziałam go parę razy poturbowanego przez innego psa, ale zawsze wyglądał normalnie,a nie tak przerażony.w podobnym stanie widziałam go tylko podczas odbioru ze schroniska, kiedy został zbity smyczą przez pracownika. Ale co musiało się dziać, że był zakrwawiony to już wolę nie wiedzieć.Ale już jest dobrze! -
pewnie, będę pisać jak tylko wydarzy się coś ważnego w jego życiu:)
-
chętnie, ale nie jest to tylko moja decyzja :) nie jestem na swoim, już jeden pies był wyblagany. dziękuję za miłe słowa :)
-
Witam :)
długo nie pisałam co tam u nas słychać, a słychać dobrze :)
Okazało się, że wystarczył jedynie czas, aby wszystko się poukładało.
Teraz Paszczuś jest normalnym psem, chociaż chyba nie do końca, bo zachowuje się jak szczeniak, ŻYWE SREBRO, Dziś pocykałam mu kilka fotek, ale ciężko było go złapać, tak się rozbiegał. a ostatnie dnie to już całkowita masakra, skacze, turla się i co jeszcze tylko.
Śmieszny ten psiak :) co chwilę się rozciąga (chyba zostało mu ze schroniska, przecież tam nie mógl się wybiegać), a potem kładzie się i czołga na przednich łapkach, tylne zostawiając luźno i tak pełznie metr, dwa, wydając z siebie pomruki, świetnie to wygląda :D także mam z nim kupę śmiechu! wstawiam parę zdjęć Paszczusia 2 miesiące i 2 dni po tym, jak zabrałam go przerażonego ze schroniska, inny pies :)
a budę dla pieska zrobiłam z pomocą chłopaka i Paszczak ją uwielbia! -
1. zawsze dotąd były to samce
2. na spacerze co chwilę się odwracam, jak widze psa, to przytrzymuję swojego, ale są sytuacje tak jak wczoraj, że pies wydostał się zza siatki i przybiegł do nas.
3. pies nie zna żadnych komend, ponadto na spacerze kiedy idziemy wzdłuż ogrodzeń jest jak w transie, praktycznie nie reaguje na nic jesli nie mam ze sobą smakołyków. ogarnia się dopiero w lesie, na łące, gdzie nie ma innych psów i zapachów.
4. Paszczak przy szarpnięciu za obrożę od razu się płoszy, sukcesem jest, że ostatnio przeszliśmy kilkanascie metrów na smyczy, a właściwie przebiegliśmy, czuł opór, ale gdybym go pociągnęła to by stanął.
5 na psiego behawiorystę nie stać mnie i na pewno jeszcze długo nie będzie.
6. jedzenie dostaje po spacerze, dosyć późno, ok 17, bo i tak wcześniej nie chce jeść.
Dziękuję za rady i proszę o więcej :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.07.13 o godzinie 10:05 -
Jest problem. Nie mam już siły i cierpliwości, myślałam, że starczy mi ich na dłużej, ale nie...
Mam załamanie...
Co do tego, ze pies nie jest agresywny- nie jest ale tylko do wybranych psów. do wszystkich psów sąsiadów nie okazuje agresji, ale jak tylko widzi większego psa od siebie atakuje.
Naprawdę nie wiem co mam zrobić, nie mam pomysłu. codziennie wychodzę z nim na godzinny spacer po leśnych dróżkach i na łąki, podczas którego ćwiczymy oswajanie się ze smyczą i przybieganie na zawołanie. Idzie coraz lepiej, ale za każdym razem kiedy wracamy już do domu, ja zadowolona że dziś przeszedl tyle na smyczy, pojawia się jakiś pies. Raz byłam z nim na spacerze, szla pani z psem na smyczy, psy się od razu polubily, a nagle znikąd pojawił się 3- mojemu coś się nie spodobało i nagle we 3 się gryzły. Ten pies ma jakąś dziurę w ogrodzeniu więc przechodzi kiedy chce a ja nawet nie mam za bardzo co zrobić, bo to mój pies rzuca się na niego, a nie odwrotnie. Dzis już jednak przesadził, wracaliśy do domu, minęliśmy psa na podwórku w typie doga niemieckiego. DOGA NIEMIECKIEGO. nagle widzę, jak ten pies jest poza ogródkiemi leci w naszą stronę, no to stanęłam między nimi zaczęłam go płoszyć, odganiać....widać, że był przyjaźnie nastawiony, ale CO Z TEGO, SKORO MÓJ PIES PO CHWILI SIĘ NA TO PSISKO WIELKIE RZUCIŁ!!! tylko jedna pani zdążyła mi z okna krzyknąć, żebym wzięła psa na ręce (chore) bo Barney jest agresywny. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak niezręcznie się czułam odciągając psa, który mógłby mi odgryźć rękę jednym kłapnięciem? Jak na razie miałam to szczęście, że każdy z psow, na ktore rzucił się Paszczak miał respekt do człowieka i nie odważył się mnie zaatakować.
Co mam zrobić? nie wyprowadzać go poza ogrodzenie? Najgorsze jest właśnie to, ze te psy mają jakieś tajne dziury i pojawiają się nagle... No i to, że tak jak dziś odganiam wielkiego psiura, a mój sam do niego leci no a dwóch nie przytrzymam, wiadomo.
Po wszystkim wołam go i krzyczę, ale on sobie nic z tego nie robi. Normalnie to dałabym mu po tyłku, ale wszyscy wiemy że w jego przypadku może to więcej zaszkodzić niż pomóc. -
Paszczak jest zaczipowany :) ale już ucieczki to przeszłość, kiedy brama jest otwarta to bardzo chce wyjśc i to robi, ale natychmiast wraca. na poczatku bał się wejść znowu i stawał przy bramie, a teraz pod tym względem to całkiem normalny pies. Muszę jeszcze powiedzieć, że to bardzo wybredny pies, suchego żarcia w ogóle nie je, podobnie ryżu z mięsem, więc nie wiem jak to się stało, ze jest takim tłusciochem ;) za to puszkę czy kiełbasę połyka bez gryzienia. i cały suchy pokarm, który ma w misce wynosi po jednym pod tunel z pomidorami i zakopuje na czarną godzinę albo w nadzieji, że wyrośnie więcej, haha.
z tą smyczą może być ciężko, obecnie jest tak powieszona, żeby była na widoku, ale źle reaguje na wszystkie podobne przedmioty w ręce, dziś postaram się z nim poćwiczyć. ostatnio starałam się mu ją przypinać i odpinać a wzamian nagradzać, ale jest tak przerazony, ze nawet nie je. dalam więc mu spokój, bo jeszcze było za wcześnie, jeszcze nie był zbyt oswojony ze mna i miejscem. czeka mnie więc długa i cierpliwa praca :)
Dzięki za rady! I miłego dnia życzymy z Paszczakiem :) -
Pies przebywa u mnie już 16 dni. Okazało się, że wcale nie jest taki biedny, na jakiego wygląda :) na poczatku zwiał mi na cały dzień, co skutkowało szukaniem go po ulicach, lasach, byłam za nim wszędzie! wrócił po całodniowej wycieczce na noc, a 2 dni później...zwiał i nie było go 3 dni!!! wtedy była straszna ulewa, nie mam pojęcia co robił i gdzie spał :D mieszkam tuż przy lesie -wrócił z ok 30 kleszczami, ale szczęśliwy. Zastanawiałam się co zrobić z tymi ucieczkami, ponieważ brama jest otwierana parę razy dziennie a przywiązanie go nie wchodziło w grę. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, bo jednak przez pół roku był zamknięty w boksie i pewnie chciał się wybiegać. pomyślalam, ze nie będę po prostu go wpuszczać na noc, bo nie chciałam, żeby mój pies znikał na całe dnie i przychodził tylko aby zjeść. Ale na szczęście na tamtej ucieczce się skończyło.
Ogólnie jest bardzo kochany, kiedy któryś domownik wraca do domu leci jak strzala żeby się przywitać. Niestety mam ogromny problem ze smyczą, jeśli tylko ją zobaczy, ucieka. widać, że był często bity, może nawet smyczą, bo jesli go troszkę przytrzymam- kładzie się i piszczy. Na pewno wiele przeszedł ze strony człowieka, ponieważ potrafi się ze mną bawić, turlać po trawie, podgryzać,mogę go wywracać na ziemię a 5 min później, kiedy do niego wyjdę podchodzi nieufnie i trzeba uważać z ruchami. Widać że czasem zapomina się bać, a wtedy mogę z nim zrobić wszystko :)
Co do tej nietolerancji przez inne psy- nie wydaje mi się, żeby był nietolerowany. Zupełnie nie boi się innych psów, nawet tych dużych i nie jest agresywny. w stosunki do ludzi również, nawet kiedy na początku był przekonany że chcę mu zrobić krzywdę, to nigdy nie zawarczał tylko skomlał i się poddawał.
Co do zabrania go ze schroniska- istny dramat.
kiedy tylko weszłam do boksów od razu go zobaczyłam. był w boksie z 2 innymi psami i jako jedyny był niesmiały :)
był duży problem ze złapaniem go, skończyło się na tym, że przyszła jakaś stara baba, zlała wszystkie psy w boksie tą smyczą, narobiła krzyku i w efekcie widziałam mojego psa WISZĄCEGO NA SMYCZY.
Podróż do domu przebiegła bardzo dobrze, bo to bardzo grzeczny piesek, tyle tylko, źe z poczatku kontaktu boi się glaskania z góry i np kiedy podchodzi a ktoś postawi szklankę na stole i wtedy wzdryga się przez hałas.
Przez pierwsze dni nie można było go poklepać, bo się kładł ze strachu, że to bicie. podobnie z głaskaniem- głaskanie owszem, ale tylko z przodu, gdy tylko ręka znikała mu z pola widzenia odwracał się.
Chyba wiekszość ważnych rzeczy o nim napisałam..Chociaz nie- ma na imię Paszczak, bo żadne inne mi do niego nie pasowało :D Jak tylko spojrzy się na niego z góry widać jak ma wyłupiaste oczy :D
a oto Paszczak w nowym domu:
-
dzień dobry :) chciałam się pochwalić, ze jutro jadę po tego słodziaka :) czeka już na niego pyszne jedzonko, będę po niego jechać z sosnowca, ale wiem, ze warto dać mu dom...