Wanda Kołakowska

specjalista

Wypowiedzi

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie Spadek a wcześniejszy wykup mieszkania
    9.04.2008, 13:49

    Bardzo dziękuję za kompleksowe odpowiedzi, wygląda na to, że niestety sprawa jest z góry przegrana.

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie Spadek a wcześniejszy wykup mieszkania
    8.04.2008, 18:41

    brat pozostawił dwoje dzieci, a mieszkanie zostało wykupione w trakcie trwania małżeństwa, nie jestem jednak pewna czy tylko i wyłącznie na nazwisko brata czy też również bratowej.
    brat zmarł kilka lat temu, moja mama, która zamieszkiwała wspomniane mieszkanie, niedawno.

    czy nadal jest szansa na tą 1/4. na jakiej podstawie?

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Bezpłatne porady prawne w temacie Spadek a wcześniejszy wykup mieszkania
    7.04.2008, 18:50

    Może ktoś coś poradzi, bo ja już nie mam pomysłów na rozwiązanie...

    Sytuacja przedstawia się następująco:

    Moja matka, wdowa, miała mieszkanie kwaterunkowe.
    W latach 80 po porozumieniu z matką za stosunkowo niewielką kwotę wykupił je mój brat z myślą o uniknięciu kłopotów spadkowych po ewentualnej śmierci matki, z założeniem, że w przyszłości stosownie się z tego rozliczymy. Matka decyzji tej nie konsultowała ze mną.

    Kilka lat później brat niespodziewanie zmarł, a jego żona przeprowadziła postępowanie spadkowe i przepisała mieszkanie na siebie.

    Matka, której jedynym majątkiem było wspomniane mieszkanie, do śmierci nie mogła sobie tego wybaczyć i przepraszała mnie, że tak mnie skrzywdziła. W swojej ostatniej woli wspomniała iż bratowa powinna się ona ze mną jakoś rozliczyć. Pozostało to bez echa. Nadmienię, że wartość pozostałych rzeczy, które przypadły mi w udziale, to maksymalnie kilka tysięcy złotych, a rynkowa wartość mieszkania to ok. 350 tys.

    Czy mam jakieś możliwości wyegzekwowania choć części dorobku życia moich rodziców? Jak się za to zabrać?

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Savoir-vivre, czyli sztuka życia w temacie Kto płaci za kawę?
    10.11.2007, 22:51

    i jeszcze jedna rzecz mi wpadła do głowy...

    jak powinno się usiąść w 2 osoby przy kwadratowym 4 osobowym stoliku?
    na przeciwko siebie czy przy dwóch sąsiednich bokach?
    np. półoficjalny lunch z szefem w małej średnio-cichej restauracji

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Savoir-vivre, czyli sztuka życia w temacie Kto płaci za kawę?
    10.11.2007, 14:43

    Bardzo dziękuję za rady. Jak dobrze jest móc poznać inny, bardziej obiektywny punkt widzenia. Rodzicielka ma, kiedy jej opowiedziałam o powyższych sytuacjach, skarciła mnie lekko, sugerując, że powinnam była przynajmniej podjąć próbę zapłacenia za siebie ;]

    Muszę nabrać dystansu, zapomnieć o wychowaniu i przejąć zachowania ogólnie przyjęte.

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Savoir-vivre, czyli sztuka życia w temacie Kto płaci za kawę?
    9.11.2007, 22:11

    dziękuję za pocieszenie. najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak mocno wpojono mi samodzielność finansową, że nie zapłacenie w tej sytuacji naprawdę jest dla mnie dużym wyzwaniem i czymś nienaturalnym.

    szef to taki trochę kolega, z którym żartuję i rozmawiam prawie jak ze zwykłym kolegą, tym bardziej wydawało mi się nienaturalne patyczkowanie się i oddawanie mu 3 złotych.

    z kolei scenka pierwsza - wywiadowa, na pierwszy rzut oka było widać, że ja młodziutka, niedoświadczona, zarabiająca pewnie grosze, a poza tym to z jego winy spotkanie nie odbywało się w biurze tylko na mieście.



    I jeszcze jedno - czy w takiej sytuacji powinnam jakoś szczególnie powiedzieć "Dziękuję za kawę", czy zwykłe zachowanie i ewentualne normalne "Dziękuję" wystarczą (przypominam, że sytuacja z szefem dotyczyła kawy z automatu na stacji benzynowej)?Wanda Kołakowska edytował(a) ten post dnia 09.11.07 o godzinie 22:12

  • Wanda Kołakowska
    Wpis na grupie Savoir-vivre, czyli sztuka życia w temacie Kto płaci za kawę?
    9.11.2007, 21:12

    Brakuje mi obycia towarzyskiego w biznesowym świecie. Wychowana zostałam tak, że nie lubię brać nic od kogoś, zawsze i w każdej sytuacji płacę za siebie, choćbym miała się z chłopakiem kłócić przed kasą w kinie. Ostatnio jednak okoliczności trochę uległy zmianie i nie bardzo umiem się w tym odnaleźć.


    1) umówiłam się telefonicznie na rozmowę-wywiad z jednym z dyrektorów średniego szczebla w dużej firmie. w firmie akurat był remont, więc zaproponował, żebyśmy porozmawiali w pobliskiej kawiarni. kawiarnia zamknięta, więc wylądowaliśmy w jakimś małym podrzędnym barku. zaproponował kawę, na którą przystałam z ochotą, podszedł do okienka zamówić a ja stałam i walczyłam z przemożną chęcią wyciągnięcia portfela i oddania mu tych kilku, może 3,
    złotych. zwalczyłam ją jednak i bez komentarza usiadłam przy stoliku czekając aż zamówi. o zapłacie za kawę słowem nie wspomniałam.

    2) w trakcie wyjazdu służbowego z wysoko postawionym szefem i współpracownicą zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. szef spytał czego się napijemy. znów kawa za 3 złote. koleżanka nic. więc ja też nic, choć ręce świerzbią by wyciągnąć portfel i chociaż wykonać ruch pro forma.


    W obu przypadkach kierowałam się przekonaniem, że osoba, która mi proponuje kawę (rozmówca/szef) jest mężczyzną, do tego starszym, znacznie lepiej uposażonym i propozycja oddania mu tak symbolicznej kwoty jak te kilka złotych mogłaby go zażenować. Dobrze zrobiłam czy też może jednak wyszłam na źle wychowaną pannicę?

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do