Waldemar Wojnicz

Lekarz, Coach, Psychoterapeuta, Trener NLP, Specjalista Chorób Wewnętrznych i Medycyny Rodzinnej

Wypowiedzi

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie moja straszna obsesja
    14.06.2014, 07:36

    Dla mnie to brzmi tak jakby źródłem cierpienia nie było to, co ktoś zrobił i z kim, lecz sposób w jaki sposób o tym myślisz.
    Warto więc zadać sobie pytania:
    Czy to w jaki sposób o tym myślisz sprawia, że czujesz się lepiej?
    Czy to w jaki sposób o tym myślisz sprawia, że Twoje małżeństwo jest szczęśliwsze?
    Czy to w jaki sposób o tym myślisz daje jakieś długoterminowe korzyści, np rozwój relacji, poczucie bezpieczeństwa itp.?
    Jeżeli nie, to warto to zmienić. Jak ktoś powiedział: "umysł może być najlepszym sługą, albo najgorszym z panów".
    To czego potrzebujesz ( moim zdaniem) to większa kontrola nad swoją wyobraźnią- co jest możliwe i wcale nie takie trudne, a nie cofnięcia się w czasie- co według mojej wiedzy możliwe nie jest.
    Obsesyjne myśli mają to do siebie, że nie można się ich pozbyć po prostu nie chcąc, żeby były. Podświadomy umysł nie zna negacji więc czym bardziej czegoś nie chcesz tym więcej tego masz.
    Co więc robić:
    1.Skieruj uwagę gdzie indziej- np na oddychanie. Wyobraź sobie, że te wszystkie myśli i emocje wylatują z ciebie wraz z każdym wydechem.
    2.Zastosuj afirmacje lub pozytywne przeramowanie - Za każdym razem gdy pojawi się uporczywa myśl lub obraz pomyśl : Czy nie byłoby miło mieć to już za sobą i czuć się wspaniale?
    3. Zbuduj dystans dający kontrolę: Pozwól by te trudne myśli i obrazy przepływały przed Tobą i wyobraź sobie, że masz pieczątkę z napisem "To tylko myśl" i każdą opieczętuj przesuń do kosza i zajmij się następną, aż do wyczerpania puli.
    4. Znajdź terapeutę terapii krótkoterminowej - takie problemy zajmują zazwyczaj ok 2 godzin pracy, więc jeżeli sama sobie nie poradzisz szkoda Twoich nerwów, Twojego związku i Twojego męża ( bo pewnie też cierpi).
    5. Ponieważ obsesyjne myśłi są nieefektywną pętlą pozbawiają Twojej uwagi inne obszary twojego życia i szkoda każdej godziny bo to niczego nie rozwiąże( no może poza twoim związkiem jak będzie Trwało za długo)
    Pozdrawiam i życzę sukcesu, spokoju i radości życia
    WW

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    16.07.2013, 07:02

    Dzieki za wstawkę! W taki spossób definiując pozostańmy przy poczuciu wpływu na swoje życie i zaufaniu do samego siebie : )

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    15.07.2013, 22:20

    akurat

    jestem wielkim antyfanem poczucia własnej wartości, bo większość moich klientów ma problem ze zbyt dużym, a nie zbyt małym poczuciem w tym zakresie i stąd wynika ich brak pewności siebie ;)
    Ciekawa teza, chociaż podejrzewam, że bardziej wynika z różnic w definicji niż w rozbieżności pojęć. Może byś zdefiniował to jak Ty rozumiesz poczucie własnej wartości i kiedy jest zbyt duże? Bo dla mnie jest go po prostu więcej, albo mniej i czym więcej tym zdrowiej.
    Co do punktu 5 to właśnie on odróżnia dla mnie coaching od innych działań, ale każdy ma swój styl i wcale nie upieram się , że wszyscy muszą pracować tak samo.

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    15.07.2013, 21:16

    Jasne, że tak. Chciaż mam wrażenie, że powoli jakieś sekty się tworzą, co wcale coachingowi ( jak i np. NLP) nie służy. Podsumowując to do czego się zgadzamy a do czego nie:
    1. Skuteczność jest nadrzednym kryterium. Za to klienci nam płacą i tego oczekują.
    2. Relacja zmiany nie powoduje, ale ją umożliwia ( i zgadzam się z Martą, że jest bardzo ważna)
    3. Wiedza, umiejętności i narzędzia są potrzebne, ale nie najważniejsze
    4. Postawa i stan świadomości - rzeczy trudno uchwytne, ale dla mnie krytyczne.
    5. Dodałbym jeszcze jedną rzecz, jest to wzrost poczucia kontyngencji ( wpływu na swoje życie) pewności siebie, poczucia własnej wartości i samoświadomości coachee. Można komuś dostarczyć odpowiednich zasobów lub dokonać zmiany ( jak wiesz, gdzie zadziałać), ale jednym z najistotniejszych elementów procesu coachingowego jest poszukiwanie ich wraz z klientem w nim samym.

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    15.07.2013, 20:45

    Hej Arturze! Gratuluję skuteczności, chociaz nie wiem do końca jaką teze chciałeś przekazać.

    Mając, ośmielę się powiedzieć, lepsze i szybsze efekty niż co najmniej 90% znanych mi coachów (typowy czas pracy 1-2 sesje dwugodzinne, rzadko 4, praktycznie nigdy nie więcej), kurcze, nie mogę się z tym zgodzić, co więcej widzę potencjalne źródło solidnej patologii (religii coachingu, tak w skrócie) w takim podejściu.
    >
    Czy to , że jesteś prawdopodobnie jednym z najskuteczniejszzych coachów na świecie, czy też to, że znasz wielu słabych coachów ( ach to wnioskowanie : )
    Ad rem. Oczywiście nastąpiło nieporozumienie ( pewnie z winy mojej niejasnej wypowiedzi)
    Nie chodziło mi o to, aby niedouczony, bezradny coach modlił się do wielkiego Coachinga, ufając w zbawczą moc tegoż. ( Chociaż nie da się ukryć, że sam pomysł w tym ujęciu wydaje mi się nowatorski i wart dalszych rozważań kiedy indziej)
    Nie chodziło mi o tworzenie nowej religii, ale o bardzo prozaiczną, ale równie trudno uchwytną rzecz jaką jest postawa i stan świadomości coacha.
    To- moim zdaniem - z tej postawy i z tego stanu świadomości wynikają takie rzeczy jak techniki, narzędzia, pytania, wyczucie potrzebnej relacji i w końcu cała skuteczość procesu. Bez potrzebnej uważności, mamy tendencję do sztywnego trzymania się schematów, próbując proces w te schemty wepchnąć.
    Jeśli coach musi ufać coachingowi bardziej niż swojej wiedzy, to jest to dla mnie sygnał, że powinien tą wiedzę rozwinąć.
    Jestem za, problem z wiedzą polega na tym, że najczęsciej ci którzy mają jej za mało wcale jej nie szukają, a nie szukają bo mają poczucie , że wiedzą już dosyć i nikt ich niczego wiecej nauczyć nie może.
    Poza tym znowu chodziło mi o pewien stan świadomości ( czy raczej samoświadomości), że jestem zarówno obserwtorem jak i częscią procesu.
    Mam również takie przekonanie, że coachingu nie "robi się ludziom" , ale wraz z nimi.
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    14.07.2013, 18:33

    Całkowicie się zgadam, sądzę, że te właśnie elementy są krytyczne dla postawy coacha i powodzenia samego coachingu. Otwartość na wszystko co się pojawia ( nawet, gdy mam poczucie, że pojawia się coś z czym nie będe wiedział co zrobić) akceptacja tego i to co nazwałbym zaufaniem do procesu. Może to trochę głupio zabrzmi, ale coach musi ufać coachingowi nawet bardziej niż swojej wiedzy i doświadczeniu. To daje coś co w aikido nazywa się autentyczną obecnością. Nie jest to wcale takie łatwe, jednym wychodzi lepiej innym gorzej i tym, którym wychodzi to lepiej i częściej maają lepsze efekty. Trachę tak jak w psychoteerapii, gdzie badania pokazały, że nie rodzaj terapii, ale rodzaj terapeuty jest najistotniejszym czynnikiem zmiany

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Lekarze leczymy dusze i ciało w temacie nerwica lękowa i ciąża

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Lekarze leczymy dusze i ciało

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    14.07.2013, 10:27

    Chyba nie zrozumiałem sensu Twojej wypowiedzi w tej dyskusji. My to sobie dyskutujemy o granicach coachingu i o tym jak najskuteczniej pracować z ludźmi

    Widzę, że wypowiadają się osoby, które są w ten sposób zatrudnione tudzież prowadzą działalność.
    Co to znaczy, osoby, które są w ten sposób zatrudnione?
    Rozumiem ze prowadzący działaność to jakiś inny ( w pewnym sensie jakiś gorszy gatunek ludzi) ?

    przykro mi o tym mówić, ale szlag mnie trafia kiedy chodzę na takie szkolenia,
    marnowanie czasu i pieniędzy, w 99% firmowych pieniędzy!
    Przykro mi, że ktoś marnuje jakies pieniądze, a Ty trafiasz na szkolenia, które sa dla Ciebie marnowaniem czasu. Ale z całym szacunkiem chyba nie ja i nie Twoje, a poza tym uważam, że chodzienie na szkolenia, które są marnowaniem mojego czasu jest co najmniej irracjonalne więc tego nie robię. Chodzę na szkolenia, które mnie interesują i uznaję je za wartościowe dla mojego rozwoju. Czego wszystkim też serdecznie życzę

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Trans , jego miejsce i rola w coachingu, Co o tym sądzicie?
    13.07.2013, 23:53

    Chyba postrzegam to trochę inaczej. Trans jest dla mnie stanem pewnego zawężenia uwazności i wcale nie musi koncentrować się ona na treściach wewnętrznych. Patrząc z tej perspektywy niektórzy jak np. Stephen Wolinsky od psychologii kwantowej ( ale M. Erickson też ) uważali, że ludzie są w permanentnym transie i od czasu do czasu na chwilę z niego wychodzą. Na swój własny użytek ja definiuję trans jako "każdy" stan świadomości odmienny od codziennego nawykowego wzorca. Gdyby klient bedąc w tym stanie mógł rozwiązać swój problem to po co byłaby pomoc coacha? Najciekawsze jest to, że właśnie pytania kierują uwagę w innym kierunku niż nawykowy i to one zmieniają stany świadomości lepiej niż inne działania werbalne. Oczywiście nie każdy trans jest użyteczny, są takie, w których tkwimy przez lata wierząc w rzeczy, które nas ograniczają. Głębszy niż zazwyczaj uptime też jest więc transem, każdy kto ćwiczył trochę wschodnie sztuki walki czy nawet jeździł na na nartach może to potwierdzić.
    Chodziło mi raczej o patrzenie na proces coachingu z tej perspektywy i zastanowienie się nad kilkoma pytaniami:
    Jak zmienia się stan świadomości klienta w trakcie efektywnego procesu?
    Czy możemy to zaobserwować w jakiś bardziej uchwytny sposób niż po wynikach ostatecznych ?
    Co ja jako coach mogę zrobić, aby to wywołać i/lub przyspieszyć w różnych kontekstach?
    W jakim stanie ja powinienem pracować, aby praca była jak najbardziej efektywna?
    Różne modele, narzędzia, pytania wydają mi się trochę wtórne.
    Mógłbym nawet postawić tezę, że klient tak naprawdę przychodzi do coacha, aby tenże coach, ten ograniczający stan swiadomości, w którym klient nie może znaleźć rozwiązania pomógł mu zmienić. A wtedy on już sam sobie poradzi, znajdzie cele, kroki, działania, motywację determinację wiarę itp. Trochę tak jak napisano w pewnej mądrej księdze " Najpierw starajcie się o Królestwo Niebieskie, a wszystko inne będzie wam dane".
    Pozdrowienia

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Trans , jego miejsce i rola w coachingu, Co o tym sądzicie?
    13.07.2013, 21:49

    Od jakiego czasu coraz więcej zajmuję się obszarami coachingu, w których klient pracuje w zmienionych stanach świadomości. Cleancoaching pracujący w przestrzeni metaforycznej i Coaching Generatywny. O różnych procesach NLP takich jak " Core Transformation" nie wspomnę. Jestem ciekawy waszych doświadczeń, opinii i przemyśleń nad tym tematem, który wydaje mi się jednoczesnie ciekawy i niedoceniany
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    12.07.2013, 15:28

    Poziom dyskusji jest taki, jak ludzie, którzy ją prowadzą : ) Mnie też miło sie w niej uczestniczy. Co do tego chcenia, to zupełnie się zgadzam. Dla mnie takie podejście mocno spłyca ( aż do zafałszowania) temat. No bo jeżeli chcę to jaka część mnie tego chce? Ja osobiście postrzegam istoty ludzkie jako ogromny zbiór-system lepiej lub gorzej współdziałających ze sobą części. Część chce tego, część tamtego, a reszta ma to w ogóle gdzieś.
    Gdy ludzie mówią "chcę" lub "wiem" zazwyczaj odnoszą się do swojego poznawczego samoświadomego umysłu, który jest niczym innym jak pewnym obszarem, który tą świadomością ogarniają. Do tego wychowaliśmy się w kulturze, która tę część w nas, której nie rozumiemy staramy się zignorować, a jeżeli się nie da zniszczyć, zwyciężyć i pokonać.
    Bardzo duża część pracy z ludźmi odbywa się w jungowskim archetypie wojownika ( nota bene już od jakiegoś czasu noszę się z pomysłem zrobienia warsztatu dla coachów właśnie na temat pracy w przestrzeni archetypów - jakaś cześć mnie tego chce, ale reszta zajęta jest czym innym : )
    Przychodzi klient, chce, ale nie może, więc z tym walczy i my włączamy się do tej walki, walczymy z jego oporem i nawykami, poprzez pytania walczymy z nawykowymi wzorcami uwagi. No niech będzie on walczy, ale my jesteśmy po jego stronie : )
    W medycynie i w terapii jest to samo lekarz- rycerz, księżniczka- pacjent i smok- choroba. Lekarz i terapeuta oczywiście zajęty jest głównie smokiem, o smokach wie wszystko ( dobry) tylko mało o księżniczce no bo smoków jakoś nie ubywa, mnożą się i mnożą : )
    A ja coraz bardziej lubię archetyp maga, lubie pracowac w konwencji w której klienci Tworzą swoją konsekwencję zamiast walczyć z jej brakiem, w której Tworzą nowe zdrowsze nawyki, zamiast walczyć ze starymi, ale do tego trzeba sie uczyć języka smoków zamiast machania kopią.
    Ale mi się metaforycznie napisało.
    A propos gloryfikacji świadomego chcenia i innych podobnych rzeczy, nie macie wrażenia, że prawo Kopernika o pieniądzu niestety działa też w coachingu i terapii. Że słaby wypiera lepszy? Tylko, że tempo, które nadaje temu zjawisku przepływ informacji w mediach rośnie?
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    12.07.2013, 10:38

    Ach Góry nawet w deszczu : )))
    Właśnie o tej "przestrzeni oporu" dyskutujemy. O tym jak to działa i co mozna zrobić? Jakim stanem jest "szczere chcę"? Co to znaczy, że człowiek "wie co powinien robić"? Co jest potrzebne ( oczywiście zdaniem każdego z nas) i co robimy, aby klient z tego "wiem, ale" do "szczere chcę" jak najszybciej przeskoczył.
    Dyskutujemy też o ( mam takie wrażenie ) dwóch kierunkach w coachingu ( i nie tylko w coachingu) Takim w którym opór należy jak najszybciej pokonać, przeskoczyć, ominąć itd i takim które opór wita z ciekawością, szacunkiem i delikatnością. Bo klient ( tak jak większość z nas) swojego oporu nie lubi, wstydzi się go, niekiedy wrecz nienawidzi i do coacha przychodzi po pomoc , żeby ten swój opór pokonać. A opór to przecież też częśc klienta, najczęściej taka, której motywacji, pragnień i wartości jest zupełnie nieświadomy i dla mnie to właśnie ta nowa, wewnętrzna wsółpraca klienta z samym sobą jest ogromną wartością dodaną w coachingu. Bo problem, albo jakaś niemożliwośc osiągnięcia celu jest tylko symptomem, którym już kryje się rozwiązanie. No, a zaczęło się od tego czy można udzielac rad czy nie w coachingu i na ten temat mamy różne zdania.
    Pozdrowienia i oby góry przestały płakać, a w Poronienie zaświeciło słońce

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    11.07.2013, 21:43

    OK. Całkowicie się zgadzam, tylko, że to oczywiste. Z tej perspektywy WSZYSTKO sprowadza się do wiedzy : ) Jeżeli wiem CO? JAK? i DLACZEGO? mam zrobić to nie idę do coacha, ani terapeuty, ani w ogóle nigdzie, tylko działam. Myślałem, że rozmawiamy o tym co my w pracy z klientem mamy robić , jak i dlaczego tak, a nie inaczej. Dla mnie osobiście najbardziej interesujące jest skąd ta wiedza pochodzi i co ja zrobić mogę, aby pomóc klientowi do niej dotrzeć, ją przyjąć, zrozumiec i wcielić w życie. Dlatego pewnie coraz więcej w mojej pracy jest procesów clean i coachingu generatywnego. Nota bene David Grove przed śmiercią zaczął pracować nad Emergency Knowledge, ale rozwinąć tematu nie zdążył. Chodziło mi raczej o pewną trywializację tego zjawiska polegającą - mam przynajmniej takie wrazenie- na dość popularnym poglądzie, że coaching da się sprowadzić do zestawu pytań ( np. "mocnych" pytań), a klienci to jakieś trochę upośledzone osoby, które same sobie tychże pytań, z jakiegoś powodu zadać nie mogą.( od razu zaznaczam, że to świadome przejaskrawienie i szkoda czasu na komentarze bo już się z nimi zgadzam : ) Że jak klient mówi "nie wiem", a coach zapyta się: a gdybyś wiedział to co by to było? lub A gdybyś mógł sobie wyobrazić, że wiesz to co by to było? itd. itp. To klienta zaraz olśni. A mnie własnie interesuje to "nie wiem" jak nitka, która prowadzi do tego, skąd to nie wiem pochodzi i transformacja tego czegoś to "nie wiem" zmienia. Mamy tutaj też do czynienia z wiedzą, ale nie tylko poznawczą z poznawczego umysłu pochodącą ( i o to mi chodziło), ale taką, w której odkrycie zaanagażowana jest większą część klienta ( no i mnie przy okazji, bo nie potrafię pracować na poziomie, którego nie znam: ) Trochę to wyszło chyba zagmatwanie, ale niestety nie potrafię ( jeszcze) opisac tego prościej.
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    11.07.2013, 16:59

    Hej! Przecież wiadomo, że to generalizacja ! więc zgadam się ze wszystkimi, którzy się z tym nie zgadzają : ) Chodzi o pewien trend ( nie tylko w coachingu) do racjonalizowania, koncentracji na tym racjonalnym wglądzie i racjonalnych planach. Potem mamy racjonalne cele z racjonalnymi planami, które z jakiegoś ( irracjonalnego : ) powodu nie zostają zrealizowane. Wiedza owszem zmienia, jeżeli dotrze tam, gdzie jest potrzebna : ) Coś w stylu: "wiem, że nie powinienem tak myśleć, ale myślę i nie mogę przestać" Coż za wspaniały punkt wyjścia do rozważań, kto konkretnie myśli, a kto nie może przestać? - okazja do pogłebienia rozumienia siebie dla klienta. Tylko , że on chce sobie poradzić ze stresem w sytaucji zagrożenia firmy, a nie rozważać koany Zen ( no bo to w sumie koan : ), bo terminy cisną. A jeżeli wiedza zmienia i to bardzo często, to co jeszce o tej wiedzy, która zmienia?
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    11.07.2013, 09:52

    Trudno mi sobie wyobrazić sposób wydzielenia coachingu i niecoachingu z procesu pracy z klientem. Teraz to jest coaching, a teraz coś innego : ) Przecież klienta to nic, a nic nie obchodzi!!!! On jest zainteresowany osiągnieciem swoich celow jak najmniejszym kosztem i jak najszybciej ( albo ma inne oczekiwania sukcesu dla procesu : ). Dalej będę promował efektywność jako najistotniejsze kryterium. Doradzanie stosuje się rzadko nie dlatego, że nie można bo to nie jest coaching, tylko dlatego, że jest po prostu i najwyczajniej nieskuteczne. Wiedza nigdy nie zmienia zachowań ( większość ludzi wie co powinna robić lub nie robić dla swojego zdrowia np. biegać i nie obżerać się, a i tak to nic nie daje). Jeżeli celem klienta jest samorozwoj i zrozumienie siebie to wspieramy go w samorozwoju, jeżeli zdobycie dobrej pracy to w zdobyciu dobrej pracy, jeżeli coś innego to czymś innym na co zgodziliśmy się oboje.Jeżeli stale weryfikujemy to co robimy i otrzymujemy feedback od klienta to w czym problem?
    Uważam, że to co naprawdę możemy zaoferować swoim klientom w coachingu, to nie pytania, tylko jakość otwartej, zainteresowanej , nieoceniającej uważności. Pytania, zadania, informacje zwrotne ( czy nawet rady) z tej uważności wypływają, każda sesja jest inna i ciekawa i każda coś dla klienta wnosi i prowadzi go tam gdzie on sobie życzy. Tak ja to widzę na chwilę obecną. Oczywiście każdy z nas jest inny lubi inny styl pracy, dlatego miło jest od czasu do czasu powymieniać się poglądami : ) Ja osobiście chciałbym, abyśmy w tych dyskusjach bardziej się wzajemnie inspirowali, abyśmy tę samą coachingową uwazność kierowali do siebie nawzajem. Czego sobie i wszystkim praktykującym coachom życze : )

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Od kiedy coach jest od doradzania czegokolwiek?
    7.07.2013, 22:10

    Z mojej perspektywy najważniejsze jest kryterium skuteczności : ) Jeżeli klient odkrywa spójne cele ( i tutaj rola coacha np. jest nie do przecenienia ) to inne rzeczy można podporządkować temuż kryterium. Jeżeli klient te cele osiąga, jest zadowolony, wychodzi z większą świadomością i pewnością siebie to jakie znaczenie ma czy coach coś w miedzyczasie doradził czy nie. Czy był dyrektywny, niedyrektywny, zorientowany na klienta czy prowokatywny?Zwłaszcza gdy tenże coach dysponuje wiedzą i doświadczeniem z jakiejś dziedziny dla klienta istotną, pożądaną, a nie posiadaną. Co sądzicie o takim kryterium? Czy nie jest ono ważniejsze od stylu działania coacha ( tym bardziej, że każdy z nas jest inny i godząc się na tę pracę i tak każdy jest swoim własnym narzędziem w procesie), posiadanych certyfikacji, wyznawania poglądów określonej szkoły,przekonań i tysięcy innych rzeczy, które sprawiają, że każdy z nas jest inny i każdy trochę inaczej poprowadziłby sesję. Uważam, że coaching jest procesem ekwifinalnym- tzn do tego samego celu prowadzić może baardzo wiele dróg. Powodzenia życzę wszystkim purystom określonej metody, ale moje własne doświadczenie nauczyło mnie tego, że elastyczność sprawdza się lepiej, jeżeli to skuteczność właśnie przyjmiemy za kryterium podstawowe. No, a jeżeli uda nam się to zrobić elegancko, z humorem i wdziękiem to już wartości dodane czego szanownym dyskutantom jak i sobie serdecznie życzę : )

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Książki, książki, książki... w temacie Myśleliście o tym, aby napisać książkę?
    3.06.2013, 08:36

    Ja kilka razy przymierzałem się do napisania książki. Ostatnio myślałem np. o temacie "Lekarz jako coach". Chciałem napisać praktyczny poradnik dla lekarzy jak korzystać z coachingowych narzędzi w prowadzeniu pacjentów. Rola lekarza w komunikacji z pacjentem oparta jest na autorytecie. ten który nie wie ( cierpi i się boi) idzie do tego , który wie i pomaga. Takie podejście słabo się sprawdza w wyzwalaniu motywacji ludzi do generowania zmian w stylu życia czy wdrażaniu samokontroli. Coachinowe partnerskie podejście i przeniesienie odpowiedzialności są skuteczniejsze. Inne pomysły na ksiażki to metody erickosonowskie w coachingu ( co np robią Robert Dilts i Stehen Gilligan w coachingu generatywnym). Praca w przstrzeni archetypowej w coachingu i sporo innych rzzeczy, które w miedzyczasie mnie interesowwały. Zawsze jednak kończyło się to maksymalnie na zrobieniu szkicu ( mam ich sporo) zawsze brakuje albo czasu, albo ochoty, albo po jakim czasie pomysł idzie ad acta. Wydaje mi się więc, że jak ktoś chce pisać kdiążkę to niech ja napisze od razu, a dopiero potem się zastanawia

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Bezpłatna Psychoterapia
    3.06.2013, 08:00

    Rzeczywiście w procesie certyfikacji terapeuci zazwyczaj prowadzą pacjentów bezpłatnie. Zapomniałem : ) Ad rem. Nie chodziła mi o to, że czegoś takiego nie ma ( bo jest) tylko, że niestety w Polsce jest trudno dostępne. Mam kolegów terapeutów w innych krajach i tam możliwości refundacji spotkań z certyfikowanym terapeutą ( a nie absolwentem studiów psychologicznych) jest znacznie większa. U nas też zetknąlem się z sytuacją, gdzie osoba wystąpiła do NFZ zpodaniem i taką zgodę na refundację kilku godzin otrzymała. Było to co prawda kilka lat temu, ale precedens jest. Więc wracajac do mojej wypowiedzi tania ( czy w tym kontekscie bezpłatna ) i skuteczna nigdy nie będzie szybka : )
    Pozdrawiam

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Bezpłatna Psychoterapia
    2.06.2013, 18:46

    Z psychoterapią jest niestety podobnie jak z samochodami. Może być tania, skuteczna i szybka. Można wybrać dowolne 2 cechy. Tania i szybka nigdy nie będzie skuteczna, tania i skuteczna ( zwłaszcza w Polsce przy obecnym systemie refundacji wymaga, anielskiej wrecz cierpliwości uporu , no świetnej kondycji psychicznej potrzebnej do użerania się i przebijania przez bariery) nigdy nie będzie szybka. Szybka i skuteczna niegdy nie będzie tania. Warto wiedziec na czym nam najbardziej zależy.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia

  • Waldemar Wojnicz
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Depresja, samotność i myśli samobójcze
    2.06.2013, 18:38

    Warto znaleźć lekarza, który jest psychoterapeutą gdzieś w okolicy. Nie oszczędzać czekając na wizytę z NFZ. Przed wizytą sprawdzić do kogo się idzie. Badania pokazały , że ok 50% pacjentów doświadcza poprawy stanu po pierwszej wizycie ( o ile coś sensownego się na niej dzieje). Ważna jest diagnoza dotycząca stanu i odpowiednie do niej działania. Jeżeli ludzie deklarują, że nie chcą żyć, z mojego ( prawie 30 letniego doświadczenia) zawsze się okazywało, że tak na prawdę nie chcą życ w taki sposób jak do tej pory żyli, kluczowym więc pytaniem jest: w jaki sposób chciałby żyć Twoj kolega, gdyby już nie musiał żyć tak jak do tej pory? Problem polega na tym, że zbyt długie wyczerpywanie serotoniny doprowadza ludzi do stanu, w którym na takie pytanie odpowiedzieć nie potrafią. W takich sytuacja wizyty u specjalisty i strategicznego łączenia leków i terapii nie da się raczej dobrym słowem zastąpić.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do