Tomasz Dulewicz

Coach, trener

Wypowiedzi

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 7.3. Pięć kroków radzenia sobie z oporem John’a Enright’a
    11.08.2008, 18:27

    Ad.4. Klient jest przekonany, że ten coach jest dla niego
    odpowiedni mimo posiadanych wad. Ufa coachowi i wierzy, że coach jest mu w stanie pomóc.


    Opór przed coachem zazwyczaj ma źródło w błędnym pierwszym wrażeniu. Np. klient widzi coacha i myśli sobie „Co ty dziecko możesz mi powiedzieć?”, lub widzi blondynkę i myśli sobie „Ciekawe czy wie ile jest 7 razy 9, albo czy zna stolicę Islandii?”.

    W takim przypadku dobrze jest porozmawiać z klientem o jego wątpliwościach co do coacha i coachingu. Czasem samo wysłuchanie przez coacha negatywnych uwag na swój temat i odpowiednia reakcja mogą przekonać klienta do coacha.

    W wyniku jakiejkolwiek rozmowy klient może zauważyć, że ten coach tak naprawdę jest bardzo mądry i inteligentny.

    Często przyczyną tego oporu jest przeniesienie (post 7.1.). Np.:
    - klient widzi w osobie coacha swojego szefa, którego nie lubi
    - coach bardzo przypomina wyglądem Pana Marka którego wszyscy nie lubią
    - coach może też przez różnicę wieku być kojarzony z synem, lub teściem

    Może się też tak zdarzyć, że klient umyślnie szuka mankamentów coacha, aby uniknąć rozmowy o swoich problemach. Zazwyczaj dzieje się tak gdyż klient NIE ufa coachowi. Obawia się, że to co powie może zostać wykorzystane przeciwko niemu, że coach jest szpiegiem szefa itp.

    W takim przypadku trzeba sprawdzić co jest powodem wątpliwości i wyjaśnić jaka jest rola coacha.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 29.08.08 o godzinie 16:14

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 7.3. Pięć kroków radzenia sobie z oporem John’a Enright’a
    11.08.2008, 18:27

    Krótko opiszę poszczególne etapy pracy bez oporu.

    Ad. 1. Klient chce brać udział w coachingu.
    Dopóki klient uważa, że coaching NIE może mu pomóc, dopóty NIE będzie chciał w nim uczestniczyć.
    Osoba powinna chcieć uczestniczyć w coachingu. Jeśli została przysłana na coaching przez kogoś innego, to należy się upewnić czy chce brać udział w coachingu. Zwykle w takiej sytuacji klient NIE chce brać udziału w coachingu, gdyż NIE wie czym on jest, jak może jej pomóc, co może osiągnąć dzięki niemu. Bądź spotkała się z negatywnym zdaniem na temat coachingu.
    Rola coacha polega w tym przypadku na wyjaśnieniu czym jest coaching i jak może on pomóc klientowi.

    Ad. 2. Ustalony jest konkretny cel coachingu.

    Coach powinien ustalić konkretny cel coachingu. Pisałem o tym w poście:
    2.2. Uzgodnienie konkretnych celów coachingu.

    Ad.3. Klient jest przekonany, że może osiągnąć stan pożądany

    Jeśli klient uważa, że celu NIE da się osiągnąć, to się NIE da!
    Jeśli coach będzie nalegał na osiągnięcie takiego celu, to napotka bardzo wielki opór i rezygnację.
    Zamiast zabiegać o nieosiągalny cel, lepiej jest spytać klienta: „Co zatem jesteś w stanie osiągnąć w tym obszarze?”.
    Np.:
    - Nie potrafię występować publicznie i uważam, że nigdy tego nie osiągnę – oznajmił klient.
    Zamiast przekonywać na siłę klienta, można zapytać:
    - Kiedy ostatni raz występowałeś publicznie?
    - Nigdy nie występowałem publicznie.
    - Czym dla Ciebie jest wystąpienie publiczne?
    - Sytuacją, w której ja mówię a tłum słucha mnie z uwagą.
    - Czy kiedykolwiek mówiłeś do kogokolwiek a ta osoba Cię słuchała?
    - Tak wiele razy, ale to nie to samo.
    - Rozumiem, chcę tylko dowiedzieć się czy możliwa jest sytuacja, w której będziesz przemawiać do 1-2 osób?
    - Pewnie, że jest możliwa.
    - A do 10 osób?
    - Tu już może być problem, ale może się udać.
    - Czy chcesz zatem, abyśmy wpierw popracowali nad przemawianiem do 10 osób, a później zobaczymy czy będziemy zaczynać pracę nad jeszcze większą grupą?
    - OK. Może być 10 na początek.

    W tym oporze często pomaga zasada tzw. małych kroków. Rozkładamy cel na kilka kolejnych mniejszych celów i realizujemy je stopniowo.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 11.08.08 o godzinie 18:32

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 7.3. Pięć kroków radzenia sobie z oporem John’a Enright’a
    11.08.2008, 18:26

    7.3. Pięć kroków radzenia sobie z oporem John’a Enright’a

    John Enright wszystkie rodzaje oporów, przeszkód w pracy z drugim człowiekiem podzielił na 5 grup*:

    1. Brak własnej chęci uczestniczenia w coachingu.
    2. Brak ustalenia konkretnego celu coachingu.
    3. Przekonanie klienta, że stan pożądany jest niemożliwy do osiągnięcia.
    4. Przekonanie, że ten coach jest nieodpowiedni dla klienta. Brak zaufania do coacha.
    5. Posiadanie przez klienta innych sprzecznych celów.

    Według Enrighta każdy opór klienta można przypisać do którejś z powyższych grup.

    Enright traktuje opór jako sytuację, w której klient wie „coś” czego coach nie wie, a zadaniem coacha jest jak najszybsze odkrycie tego „czegoś”.

    Poprzez przepracowanie każdej grupy oporów osiąga się stan pracy bez oporu. Dopiero wtedy można prowadzić efektywną pracę z klientem.

    Stan pracy bez oporu występuje kiedy:

    1. Klient chce brać udział w coachingu.
    2. Ustalony jest konkretny cel coachingu.
    3. Klient jest przekonany, że może osiągnąć stan pożądany.
    4. Klient jest przekonany, że ten coach jest dla niego odpowiedni mimo posiadanych wad. Ufa coachowi i wierzy, że coach jest mu w stanie pomóc.
    5. Klient NIE ma innych sprzecznych celów.


    Przepracowanie oporu oznacza poznanie oporu zarówno przez coacha jak i przez klienta. WAŻNE jest, aby to klient sam zrozumiał, że ma taki i taki opór, tego a tego się boi. Coach NIE może powiedzieć klientowi masz takie i takie opory. Takie zachowanie może tylko wzmocnić opory i bunt przeciwko „rozkazującemu” coachowi.

    Pomocne w pracy z oporami są techniki, które opisałem w rozdziale 4 i 5. Może się też przydać kreatywność z rozdziału 6.

    *Enright, J. (1980). Psychoterapy without resistance. Mill Valley: Pro Telos
    lub
    Enright J. (1998). Sposoby przełamywania oporu. Nowiny Psychologiczne, WarszawaTomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 11.08.08 o godzinie 18:27

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 7.2. Przeniesienie i przeciwprzeniesienie
    11.08.2008, 18:24

    7.2. Przeniesienie i przeciwprzeniesienie

    Przeniesienie jest to przypisanie coachowi cech zupełnie innej osoby.

    Kiedy klient myśli sobie „Mój coach jest jak mój ojciec”, lub „Mój coach jest nerwowy jak mój szef”, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż będzie go tak traktował.

    Jeśli klient „widzi” w coachu kogoś innego, to właśnie dokonuje przeniesienia. Nie tylko myśli o nim jak o kimś innym, ale po części traktuje go jak inną osobę.

    Przeniesienie może wpływać pozytywnie jak i negatywnie na proces coachingu.

    Pozytywne jest wtedy, gdy przyspiesza osiąganie celów przez klienta. Jednak coach powinien kontrolować owo przeniesienie, gdyż w skrajnych warunkach może ono uzależnić klienta od coacha.
    Klient uważa coacha już nie tylko za autorytet, ale również za:
    - swojego guru i robi wszystko dla coacha, zamiast dla siebie; natomiast coachowi bardzo łatwo w takiej sytuacji zamienić się w doradcę.
    - amulet przynoszący szczęście - kiedy pracuje z coachem, to jest szczęśliwy, zadowolony, osiąga cele. Jednak kiedy nie ma coacha, to klient czuje się zagubiony, bezradny, nic nie potrafi sam zrobić. Obniża swoją wartość, a przecenia wpływ coacha.

    Przeniesienie negatywne komplikuje współpracę klienta z coachem oraz utrudnia osiągnięcie celów klienta.
    Np. klient widząc coacha pomyśli sobie:
    - „Pewnie go szef przysłał, żeby nas szpiegował.”
    - „Ona wygląda jak moja żona.”

    Takie postrzeganie może stworzyć bardzo gruby mur pomiędzy coachem i klientem, lub wręcz przeciwnie bardzo zbliżyć klienta do coacha („Ona wygląda jak moja żona”). Problem w tym, że w coachingu NIE chodzi o takie zbliżenie;)

    Przeciwprzeniesienie to przeniesienie występujące u coacha, czyli jest to sytuacja w której coach patrząc na klienta utożsamia go z kimś zupełnie innym. Np. z Panem Markiem – sąsiadem, który go bardzo denerwuje swoim wścibskim zachowaniem.

    Aby przeniesienie przestało występować, trzeba je przepracować, czyli porozmawiać z klientem na temat tego jak postrzega coacha, a kim coach tak naprawdę jest (można stosować w tym celu techniki opisane w rdz. 4 i 5). Daj się poznać klientowi.

    Aby przeciwprzeniesienie przestało występować, porozmawiaj z klientem o kliencie. Poznaj klienta.

    Pamiętasz Teorię Self (rdz. 5.10.)?
    Przeniesienie i przeciwprzeniesienie wpływa na formę naszych kontaktów z drugą osobą. Jest też rodzajem oporu i powoduje narastanie mechanizmów obronnych (rdz. 5.5.).

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    9.08.2008, 21:53

    Wrócę jeszcze do tytułowego tematu. Żeby opisać co wspólnego ma coaching z NLP, wg mnie trzeba wrócić do korzeni coachingu, NLP i terapii.

    - Coaching – powstał po to żeby podnieść wyniki sportowców.

    A co (ogólnie mówiąc) leżało u podstaw wymienionych przeze mnie terapii?

    - terapia psychoanalityczna – usuniecie depresji, lęku, panicznego leku
    - terapia gestalt – praca z emocjami, uporządkowanie, odblokowanie emocji.
    - terapia behawioralna – relacji z otoczeniem, z wpływem bodźców zewnętrznych na jednostkę
    - terapia poznawcza – uporządkowanie myśli, uporządkowanie tego co zbyt przeceniamy i tego czego nie doceniamy

    Czego potrzebuje sportowiec, żeby zwiększyć swoje wyniki?

    1 – opanować leki
    2 – opanować i uporządkować emocje.
    3 – uporządkować bodźce zewnętrzne docierające do sportowca (nagrody, kary, opinie innych o sportowcu, wzmocnienia, motywacja zewnętrzna, kontakty z drużyną, trenerem, sponsorem, managerem)
    4 – uporządkować myśli, odpowiednie ocenienie swoich mocnych i słabych stron

    Zaczynasz już zauważać, czym jest coaching sportowy?
    Zintegrowanymi rodzajami podejść terapeutycznych, dostosowanymi do pracy ze sportowcami. Dostosowanymi, ponieważ:

    1 - sportowiec NIE ma panicznego lęku przed grą, ani głębokich fobii, toteż coach NIE pracuje z nim aż tak „głęboko” jak terapeuta psychodynamiczny (psychoanalityk) z osobą cierpiącą na psychozę.

    2 – emocje sportowca są inne niż emocje seryjnego mordercy, czy mężczyzny znęcajacego się nad rodziną, toteż coach NIE pracuje z nim, aż tak głęboko jak terapeuta gestaltowski z seryjnym mordercą zabijającym wszystkich lekarzy, bo jego żona umarła podczas operacji.

    3 – bodźce zewnętrzne wywierające wpływ na sportowca NIE są aż tak głębokie jak np. osoby wykorzystywanej seksualnie, osoby prześladowanej przez psychopatę, toteż coach NIE pracuje z nim aż tak głęboko

    4 – sportowiec zazwyczaj NIE ma samobójczych, maniakalnych myśli, to też coach NIE pracuje z jego przekonaniami, aż tak głęboko jak terapeuta poznawczy z niedoszłym samobójcą.

    W biznesie jest podobnie. Manager potrzebuje:
    - opanować swoje lęki,
    - opanować emocje.
    - opanować i uporządkować bodźce zewnętrzne, relacje z pracownikami, z szefem.
    - uporządkować myśli i przekonania,

    W życiu osobistym jest podobnie. Żeby być świetnym mężem i ojcem, trzeba:
    - opanować lęki związane z rodziną, domem, pracą, bezpieczeństwem rodziny
    - opanować emocje
    - opanować i uporządkować bodźce zewnętrzne, relacje z żona z dziećmi, z teściami.
    - uporządkować myśli i przekonania na temat rodziny, domu

    W tym ujęciu coaching jest zintegrowanymi podejściami psychologicznymi dostosowanymi do konkretnego obszaru pracy.

    Coaching jest pracą skoncentrowaną na obszarze działania, a nie na metodzie, toteż powinien integrować kilka metod. NIE da się prowadzić coachignu np. tylko podejściem psychodynamicznym.

    Da się natomiast prowadzić coaching jednym podejściem jakim jest NLP. Dlaczego? Bo NLP jest pracą skoncentrowaną na obszarze oraz integruje kilka podejść skoncentrowanych na metodzie.

    Jak powstało NLP?
    Krótko mówiąc, Bandler i Gringer założyli, że jeśli osoba A potrafi coś zrobić to osobę B też można tego nauczyć. Trzeba tylko:
    1. zbudować model działania osoby A
    2. nauczyć osobę B posługiwania się modelem osoby A

    Jednak pomiędzy zbudowaniem modelu, a nauczeniem innej osoby tego modelu często można natrafić na wielką trudność. Żeby pokonać tą trudność Bandler i Gringer postanowili obserwować pracę najlepszych terapeutów. Skoro oni osiągali bardzo dobre wyniki w porozumiewaniu się z ludźmi, w docieraniu do ludzkiej psychiki, to trzeba zmodelować ich pracę, tworząc model pracy super terapeuty. A owym modelem pracy terapeutycznej uczyć osobę B działania, które wykonuje osoba A.

    Bandler i Grinder obserwowali i analizowali pracę takich terapeutów jak: Fritz Perls (twórca terapii Gestalt), Virginia Satir (twórca systemowej terapii rodzin), Milton Erickson (twórca terapii ericksonowskiej).

    Bandler i Gringer obserwując pracę terapeutów zaobserwowali wiele nieświadomych zachowań owych terapeutów. Opisali je i nazwali.
    Opisali też i nazwali własnymi nazwami wiele terapeutycznych technik, już od dawna istniejących w terapii, a którymi obserwowani terapeuci świadomie się posługiwali!

    Tworząc NLP Bandler i Grinder chcieli stworzyć spójny i całościowy system tworzenia modelu i uczenia tego modelu. Dlatego wiele już istniejących technik opisali swoimi słowami.

    Tworząc ów całościowy system Bandler i Gringer praktycznie robili streszczenie wiedzy i umiejętności psychoterapeutów, wzbogacając je swoimi obserwacjami. Chcieli aby system był prosty i łatwy w obsłudze, toteż pomijali w nim wiele kwestii nieistotnych dla nich. Rzeczy jednak istotnych w pracy obserwowanych terapeutów.

    Tak więc NLP jest:
    1. budowaniem modelu działania osoby A (modelowaniem)
    2. uczeniem osoby B posługiwania się modelem działania osoby A

    Z tym, że owo uczenie się w punkcie 2 jest w znaczącym stopniu „streszczeniem” metod pracy takich terapeutów jak Perls, Satir, Erickson. Pamiętajmy, że oprócz tych 3 było i jest wielu innych równie dobrych terapeutów posługujących się innymi metodami pracy.

    Co łączy NLP z coachingiem?

    Coaching jest streszczeniem kilku podejść terapeutycznych. NLP jest zbudowaniem modelu i streszczeniem pracy kilku podejść terapeutycznych w celu nauczenia tego modelu.

    Zamiast tworzyć dla potrzeb coachingu własne streszczenie podejść terapeutycznych, można posłużyć się już istniejącym streszczeniem o nazwie NLP.

    Zaleta: NIE trzeba poznawać wielu podejść terapeutycznych, żeby zrobić streszczenie. Po prostu bierze się już istniejące.

    Wada: NLP powstało w innym celu niż coaching! Toteż owo streszczenie trzeba zaadoptować do coachingu! Miejscami trzeba też rozbudować! W wielu punktach NLP jest nawet sprzeczne z coachingiem, bo powstało w innym celu.

    Czym rożni się coaching prowadzony w oparciu o zintegrowane podejścia psychologiczne, od coachingu prowadzonego w nurcie NLP?

    Kiedyś zrobiłem prosty test. Nagrałem fragment prowadzonej przeze mnie sesji coachingowej.
    Pokazałem go coachowi NLP i spytałem co tutaj robię?
    Odpowiedział, że posługuję się metamodelem w celu sprecyzowania oczekiwań klienta co do coachingu.
    Potem pokazałem to samo nagranie terapeucie behawioralno-poznawczemu i spytałem co tutaj robię?
    Odpowiedział, że prowadzę z klientem dialog sokratejski, w celu sprecyzowania oczekiwań klienta co do coachingu ;)

    Czym rożni się coaching prowadzony w oparciu o zintegrowane podejścia psychologiczne, od coachingu prowadzonego w nurcie NLP?
    Dla zewnętrznego obserwatora różnica jest niewielka.

    Jednak dla coacha jak i klienta różnica może być wielka. Wiedza teoretyczna jak i praktyczna ze zintegrowanych 4 podejść jest o wiele większa, niż wiedza z NLP, które to jest pochodną pracy 3 terapeutów, odcina się od wiedzy i umiejętności pozostałych terapeutów i od psychologicznych podstaw teoretycznych.

    Jaka jest praktyczna różnica?

    W pierwszym przypadku mamy:
    1. kilka podejść
    2. integrację (streszczenie) tych podejść do coachingu

    W drugim przypadku mamy:
    1. kilka podejść (zazwyczaj 3 wspomniane wcześniej)
    2. integrację (streszczenie) tych teorii do NLP z odcięciem od podstaw teoretycznych
    3. integrację (streszczenie) NLP do coachingu
    Mamy zatem coaching będący integracją integracji (streszczeniem streszczenia).

    Można uczyć się metod pracy Eriksona, Perlsa, Satir z NLP będącego streszczeniem ich pracy.
    Można też uczyć się metod pracy Eriksona, Perlsa, Satir u źródła, bezpośrednio od Eriksona, Perlsa, Satir. Czyli z terapii eriksonaowskiej, Gestaltu oraz terapii rodzin. Można też dodać do metod tych trzech osób techniki pracy innych terapeutów z podejścia behawioralnego, poznawczego, psychodynamicznego.

    Ucząc się coachingu ze źródeł podejść będziemy tworzyć własne streszczenie metod pracy wielu terapeutów.

    Ucząc się coaching z NLP będziemy robić streszczenie ze streszczenia.


    Żeby zobaczyć różnicę zrób następujące zadanie domowe;)

    Przeczytaj jakąkolwiek lekturę i zrób z niej streszczenie.

    Kup w księgarni streszczenie tej lektury. Daj je do przeczytania komuś kto NIE czytał ani lektury ani streszczenia. Poleć mu przeczytać streszczenie i napisać streszczenie ze streszczenia.

    Porównaj zawartość merytoryczną obu streszczeń (Twojego z lektury i tego drugiego będącego streszczeniem streszczenia).
    Następnie przepytaj tą drugą osobę ze szczegółów, które przeczytałeś w lekturze.

    Różnica pomiędzy coachingiem będącym integracją kilku podejść, a coachingiem NLP tkwi w szczegółach i w tzw. trudnych przypadkach, które wymagają większej wiedzy teoretycznej jak i praktycznych umiejętności, niż może zaoferować NLP.

    Wpierw pracowałem tylko NLP i kiedy zobaczyłem jak ktoś pracuje kilkoma podejściami, to od razu powiedziałem, ten człowiek zwraca uwagę na szczegóły. Widzi o wiele więcej i o wiele więcej wykorzystuje w swojej pracy, niż trenerzy czy coachowie NLP.

    Wiecie co łączy najlepszych trenerów NLP?

    Są absolwentami psychologii!!!
    Był nim też Bandler;)

    Nie chcę tutaj robić reklamy polskim trenerom NLP, toteż nie będę wymieniał ich nazwisk, ale ci co promują się jako jedni z najlepszych również są psychologami!!!
    Co więcej jeżdżą na szkolenia NIE tylko innych trenerów NLP, ale również na szkolenia terapeutów i obserwują pracę tych terapeutów.

    Zadam retoryczne pytanie: Jest to przypadek?

    Z coachem posługującym się integracją kilku podejść oraz coachem NLP jest jak z samochodem z manualną skrzynią biegów oraz z samochodem z automatyczną skrzynią biegów. Jak jedziesz autostradą to nie widać różnicy. Lecz na krętych, górzystych drogach widać tą różnicę bardzo wyraźnie.

    Kiedy coach pracuje z tradycyjnymi, łatwymi celami, oraz łatwymi klientami to nie widać różnicy. Nie widać czy pracuje on integracją kilku podejść, czy NLP. Jednak kiedy coaching wejdzie na obszar szczegółów i tzw. trudnych przypadków, to bardzo widać różnice. Różnicę przede wszystkim widać w zachowaniu klientów w tym jakie relacje panują pomiędzy coachem a klientem. Czy klient chce chodzić na coaching? Czy coach chce prowadzić coaching? Czy klient i coach traktują wspólną prace jako przyjemność czy konieczność? Co robi coach, kiedy klient np. rozpłacze się? Co robi coach kiedy klient nie chce z nim pracować? Co robi coach kiedy nie chce pracować z klientem? Co robi coach, kiedy jego praca nie przynosi pożądanych efektów? itd.

    Można uczyć się pracy z ludźmi od Ericksona, Perlsa, Satir. A można też uczyć się od osób, które obserwowały pracę Ericksona, Perlsa, Satir.

    Wybór to indywidualna sprawa każdego człowieka. Zanim jednak wybierzesz zwrócę Twoją uwagę na bardzo istotną kwestię. Żadna z tych metod NIE jest wystarczająca! Obie uzupełniają się!

    Można uczyć się jazdy bolidem F1 od Roberta Kubicy. Można też uczyć się od osób, które obserwują jak jeździ Robert Kubica.

    Ucząc się od Roberta możesz poznać wiele jego sekretów, gdyż Kubica wypracował wiele różnych taktyk. Robert może Cię nauczyć tego co robi świadomie. Jednak na wynik Kubicy wpływają również jego działania nieświadome np. to że ma skoliozę (skrzywiony kręgosłup) i siedząc w bolidzie lekko przechyla się w lewo, a dzięki temu na zakrętach w lewo osiąga lepsze wyniki niż zawodnicy mający proste kręgosłupy.

    Kubica tego raczej NIE zaobserwuje, więc cię tego NIE nauczy.

    Mogą to jednak zaobserwować osoby oglądające Kubicę podczas pracy. Dlatego konkretnych i świadomych zasad pracy uczę się ze źródła tj. od takich osób jak: Erickson, Perls, Satir, Beck, Ellis, Freud, Achenbach, Rogers, Meichenbaum i innych.

    Natomiast nieświadomych zachowań terapeutów, coachów, trenerów uczę się od obserwatorów takich jak Bandler czy Gringer oraz samodzielnie obserwując pracę terapeutów, coachów, trenerów – samodzielnie modelując ich pracę.

    To co zrobili Bandler i Grinder obserwując pracę Ericksona, Perlsa i Satir Ty też możesz zrobić. Masz wszelkie potrzebne do tego możliwości i zasoby.

    NLP w swojej pracy coacha rzadko stosuję do pracy z klientem. Stosuję je do obserwacji swojej pracy oraz pracy innych coachów, terapeutów i trenerów.

    Na koniec przytoczę takie krótkie opowiadanie na temat właściwego doboru metody działania do klienta:

    Anthony de Mello: „TRAN DLA PSA”

    Pewien człowiek zaczął dawać swemu dobermanowi duże dawki tranu, ponieważ powiedziano mu, że jest on dobry dla psów. Codziennie trzymał głowę protestującego psa między kolanami, otwierał mu na siłę szczęki i wlewał płyn do gardła.
    Pewnego dnia pies wyrwał się i rozlał tran na podłogę. Potem, ku wielkiemu zaskoczeniu mężczyzny, powrócił, żeby wylizać łyżkę. Wtedy to człowiek odkrył, że pies nie protestował przeciwko tranowi, lecz metodzie jego aplikowania.

    PS. Klient czasem NIE coachingu się boi, ale metod działania coacha;)Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 09.08.08 o godzinie 21:58

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    9.08.2008, 21:42

    Mariusz G.:
    Tomasz Dulewicz:
    (pracy coacha), a NIE szukanie różnic.

    Ktoś kiedyś powiedział mi, że "nie" nie działa.
    Słowo to tylko słowo, znaczenie każdemu słowu nadajemy sami.
    Niedawno na przeciwko osiedlowego sklepiku był przywiązany pies. Duży okrutnie, ale widać że jeszcze młody i figlarny. Gdy przechodziłem obok niego zaczął skakać i machać ogonem. Mniej więcej w tym momencie wyszła jego właścicielka ze sklepu, więc pies zstracił zainteresowanie mną i ze znacznie większą radością i zaciętością skakał i machał ogonem. Właścicielka "poprosiła"
    - Nie skacz, nie skacz, nie...

    A czemu tu się dziwić? „Nie skacz, nie skacz” to powinna mówić do człowieka znającego język polski, a nie do psa. Żeby pies zrozumiał to powinna powiedzieć mu to w jego języku;)

    Kiedy odszedłem kilka kroków dalej to słyszałem już tylko "skacz, skacz, skacz..." co pies z niezmienną radością i zapałem czynił :)

    a to pewnie przez to że już się nauczył języka polskiego;)
    Kiedy poruszyłeś kwestie praw autorskich, to ja sprecyzowałem, że mamy 2 rodzaje praw autorskich. Jedne co do słów i drugie co do zasady działania. Zasugerowałem również aby rozdzielać te 2 formy.

    Jak już chcesz być drobiazgowy, to rodzaje praw autorski to zbywalne (majątkowe) i niezbywalne (np. nikt nie może się podpisać pod Panem Tadeuszem, że to jego dzieło, choćby zapłacić chciał za
    to całe pieniądze świata).

    Tylko do czego zmierzasz tymi analizami?
    >

    WŁAŚNIE do TEGO! Wszyscy NLPerzy mogą sobie nazywać własne obserwacje swoimi terminami, a ja własnymi terminami NIE mogę nazwać tego co zaobserwowałem w zakresie praw autorskich;)

    KONIEC z mojej strony.

    W podobny do powyższego sposób mogę odpowiedzieć na każde twoje słowo, a Ty możesz odpowiedzieć w ten sposób na moje słowa.

    Co to da? NIC, tylko trochę serwery GL pozapychamy.
    Dlatego kończę i pozostawiam bez odpowiedzi pozostałe kwestie. Zamiast to czynić, wolę napisać coś konstruktywnego na temat coachingu, NLP i terapii co może o wiele bardziej pomóc innym osobom.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    7.08.2008, 21:04

    Mariusz G.:

    Symbolem różnicy pomiędzy klasyczną psychologią a NLP jest siostra Mildred Ratched (i lekarze) vs Randle Patrick McMurphy.
    To McMarphy stymulował zmiany w psychice - siostra utrwalała stan zastany i jak ogień bała się zmian.
    Rozumiem, że dla Ciebie jest to symbolem owych różnic. Ja na temat różnic pomiędzy „psychologią klasyczną” a NLP nie będę się wypowiadał bo dla mnie ważniejsze jest integrowanie z różnych podejść tego co najlepiej działa w moim wykonaniu (pracy coacha), a NIE szukanie różnic. Ja pisząc o psychologii coachingu wymieniłem podejście psychodynamiczne, behawioralno-poznawcze, systemowe, fenomenologiczno-egzystencjalne świadomy tego że każde z tych podejść różni się od siebie jak i od NLP;)

    Opisując innymi słowami czyjąś zasadę, tylko opisuję już istniejącą zasadę.

    Wiesz, jak wyglądał patent na maszynę do szycia?
    Nie, bo NIE jestem krawcem;)

    Czy ukłąd geocentryczny może być TM (czy też sama nazwa)?

    Kiedy napisałeś, „że NLP nie odkrywa nieczego nowego”, to ja wtedy napisałem o TM przy nazwach, aby zasugerować, że jednak coś nowego powstaje (przynamniej z nazwy;)
    TM oznacza Trade Mark – zastrzeżenie praw do nazwy handlowej. Jest zupełnie czymś innym niż tzw. prawa autorskie.

    Kiedy poruszyłeś kwestie praw autorskich, to ja sprecyzowałem, że mamy 2 rodzaje praw autorskich. Jedne co do słów i drugie co do zasady działania. Zasugerowałem również aby rozdzielać te 2 formy.

    Czy układ heliocentryczny jest TM? A czy jak użyję nazwy Układ Kopernikowski, to już będzie użycie nazwy zastrzeżonej?

    Trzeba spytać prawnika;)
    Jak ktoś coś nazwie po swojemu - to czemu miałby tego nie zastrzec?
    Dobrze powiedziane. Zgadzam się z tym w pełni. Jak ktoś nazwie coś po swojemu to niech zastrzega sobie nazwę, a NIE zasadę działania opisaną już wcześniej. To samo pisałem w poprzednim moim poscie.

    Intelowskie Centrino czy HT - to zastrzeżone nazwy a podobne technologie ma każdy producent (dla przykładu żeby użyć Centrino trzeba mieć kartę bezprzewodową Intela - choć są inne działające tak samo albo i lepiej).

    Na moje oko w identyczny sposób myśli z 90% trenerów NLP.
    Nasuwa mi się tylko pytanie czy pomoc innym ludziom w osiągnięciu celów jest tym samym co sprzedaż procesorów?
    Czy w ogóle powinna być traktowana jako sprzedawanie swoich super nowych nazw zastrzeżonych znakiem TM?
    Moje wątpliwości budzi też reklamowanie wielu szkoleń z NLP następującym hasłem:

    „Wiem, że uzyskanie certyfikatu trenera NLP dużo kosztuje, ale pomyśl ile będziesz zarabiał, jak już będziesz trenerem NLP i będziesz innych uczył NLP.”
    wszędzie i wszędzie są jego elementy, bo wszystko działa, tylko jedno mniej a drugie bardziej efektywnie ;)

    Powiedz to twórcom Duke Nukem Forever którzy od dziesięcioleci mają grę, która nie działa :)
    Działanie gry NIE oznacza tylko fizycznego działania, ale również oddziaływanie na myśli, emocje, przekonania. Jakie przekonanie budzi ta gra u wielu osób? Pewnie takie, że jej twórcy to amatorzy. Oddziałuje ona również na Twoje mysłi, bo o niej tutaj napisałeś;)
    Natomiast coaching NIE uczy. Toteż wykorzystuje się te elementy, które NIE uczą. Można też wykorzystywać, te które uczą, ale w takiej formie żeby NIE uczyć;)

    Czy uczenie != uczenie (się)?

    Pytasz o to czy uczenie innych ludzi jest tożsame z uczeniem się?

    Jeśli o to pytasz, to odpowiedź brzmi NIE.

    Można uczyć Jasia 15 lat matematyki i Jasiu może nic z matematyki nie wiedzieć.
    Można też Jasia niczego NIE uczyć, a Jaś się sam nauczy np. liczyć, gdy będzie dzielił się czekoladkami z siostrą. Niby liczyć oboje NIE umieją a jakoś po równo się podzielą ;)
    albo pobiją o to że jedno wzięło więcej niż drugie;)

    PS. Ja NIE jestem przeciwnikiem ani NLP, ani podejścia psychodynamicznego, ani behawioralno-poznawczego, ani systemowego, ani fenomeno-egzystencjalnego, ani żadnego innego. Ja jestem przeciwnikiem ślepego stosowania jednego podejścia do wszystkiego. To trochę tak jakby kazać chodzić swojemu klientowi przez cały rok w jednej parze butów. W tych samych w styczniu i w tych samych w lecie. Można przechodzić lipiec w klapkach. Można też i styczeń, ale po co marznąć? Można przecież zmienić obuwie.
    Kiedy praca z klientem zaczyna tkwić w martwym punkcie można pchać go na siłę, a można też zmienić podejście.

    Znam coachów, którzy mówią, że zmiana w firmie musi być trudna. Pewnie że musi być trudna jak się każe w styczniu całej firmie w klapkach chodzić;)

    Dla mnie Coaching jest pracą skoncentrowaną na obszarze działania, a NIE na metodzie działania!

    Oznacza to ze większe znaczenie ma to ze osiągnę cel, niż to którą z moich metod pracy go osiągnę.

    Dlatego Mariuszu nie zamierzam dalej ciągnąć wątku pod ukrytym tytułem „Spór o to czy NLP jest lepsze, czy gorsze”. W jednej sytuacji jest lepsze, a w innej gorsze i tyle. Raz lepiej jest jechać ciężarówką, a raz lepiej samochodem osobowym. To zależy od tego co chcemy zrobić, na jakim obszarze działamy.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    5.08.2008, 15:44

    Mariusz G.:
    Tomasz Dulewicz:
    Mariusz G.:
    Dotąd byłem przekonany, że NLP nie odkrywa nieczego nowego - tylko podgląda i opisuje to co ludzie używają od czasu zejścia z drzewa.

    To po co istnieje, skoro wszystkie rodzaje psychologii czynią to samo - czyli podglądają i opisują to co ludzie używają od czasu zejścia z drzewa, nawet jeszcze wcześniej?

    Nie wiem po co.
    Może chodzi o język?

    Mniej więcej. Chodzi o formę. Na którymś szkoleniu usłyszałem: „NLP jest to psychologia dla zwykłych ludzi, a nie dla psychologów, którzy chcą skomplikowanych badań i dowodów.”

    Po co powstał fiat cinquecento?
    Dla osób które mają w garażu terenówkę, dużego sedana, sportowy cabrio i komfortową limuzynę?
    Nie. Dla osób które w ogóle nie mają samochodu.

    Trudno jest przekonać faceta jeżdżącego terenówką do jazdy Cinquecento. Tak samo jest trudno przekonać psychologa mającego wiedzę z psychologii behawioralnej, poznawczej, analitycznej i fenomeno-egzystencjalnej do posługiwania się NLP.

    Dlaczego? Bo dla osoby znającej psychologię, NLP jest takim prostym w obsłudze Cinquecento, a wiedza psychologiczna jest takimi terenówkami, sportowymi cabrio, sedanami, limuzynami.

    Oczywiście inaczej patrzy na NLP osoba, która nic nie wie z psychologii. Dla niej NLP jest jak dla pieszego Cinquecento – raj dla duszy i zmęczonego ciała.
    Nie widziałem takich literek. Gdzie są?
    W materiałach szkoleniowych, na stronach www. Z ostatnio spotkanych przy których widziałem TM: PowerLang, GateMethod, FastLanguages, metamodel.

    Choćby w książce "Alchemia manipulacji” Bandler stawia znaczek TM przy opisie metamodelu;)
    Na Panu Tadeuszu też nie znalazłem, chociaż sposób
    opisania chroni prawo autorskie :)
    Dokładnie. W Panu Tadeuszu ochronie prawem autorskim podlegają tylko słowa! A np. w zasadach dynamiki Newtona podlega zasada NIEzależnie od słów ją opisujących. Czym innym jest prawo autorskie utworu literackiego, a czym innym prawo autorskie zasady działania.

    Opisując innymi słowami czyjąś zasadę, tylko opisuję już istniejącą zasadę. NIE tworzę nowej. A wiele osób opisując swoimi słowami to co już kiedyś zostało opisane, tworzy swoje nowe, niepowtarzalne dzieła (opisy).

    Jeśli ktoś tworzy nową nazwę i opisuje swoimi słowami to co już istnieje, to niech to może publikuje jako utwór literacki, a nie jako nowe super zasady dynamiki.

    To co to w takim razie są "elementy NLP" i gdzie ich nie ma?

    Jeśli NLP zdefiniujemy jako wszystko to co działa, to NLP jest wszędzie i wszędzie są jego elementy, bo wszystko działa, tylko jedno mniej a drugie bardziej efektywnie ;)

    Osadzając jednak tak definiowane NLP w konkretnych okolicznościach/obszarach musimy pamiętać o już obowiązujących zasadach w tychże obszarach..

    Dlatego czym innym jest NLP w szkoleniach, czym innym NLP w terapii, a czym innym w coachingu. Bo szkolenie ma swój obszar działania, terapia swój, a coaching swój i wszystkie się różnią od siebie.

    Stosując NLP w coachingu, uwzględniamy zasady które już obowiązują w coachingu, bo jeśli stworzymy nowe, to NIE będzie już to coaching, tylko „Nowy Coaching”, a może już zupełnie coś innego.

    Inaczej mówiąc stosując NLP podczas jazdy bolidem F1 możesz osiągać lepsze wyniki, jednak musisz pamiętać o przepisach obowiązujących w F1. NIE możesz stosować tych elementów NLP, które NIE uwzględniają przepisów F1, bo cię zdyskwalifikują.

    Czym innym jest stosowanie umiejętności nabytych na praktyku czy Masterze NLP wobec ludzi, a czym innym jest coaching z wykorzystaniem NLP.

    Dlatego pisząc cochingowe elementy NLP mam na myśli te elementy (techniki, modele, struktury, te elementy działającego wszechświata), które uwzględniają zasady obowiązujące w coachingu. Oraz takie ich stosowanie, które respektuje zasady coachingu. M.in. po to w coachingu jest pojęcie etyki.

    Szkolenie jest po to by uczyć, to też prowadząc szkolenie wykorzystuje się te elementy NLP (wszystkiego co istnieje), które pomagają uczyć.

    Natomiast coaching NIE uczy. Toteż wykorzystuje się te elementy, które NIE uczą. Można też wykorzystywać, te które uczą, ale w takiej formie żeby NIE uczyć;)

    Prowadząc coaching NIE mogę modelować nauczyciela który mówił w szkole tak:
    „Zrób zadanie domowe, bo jest to najlepsze dla Ciebie rozwiązanie i im szybciej je zrobisz to tym lepiej będzie dla Ciebie.”

    Nie mogę zmodelować tego sformułowania i go powiedzieć klientowi prowadząc coaching, bo te słowa to doradztwo, a coaching NIE jest doradztwem. Jak tak powiem do klienta, to moje działanie NIE będzie już coachingiem, a doradztwem.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 05.08.08 o godzinie 15:48

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie Coaching a psychoterapia
    4.08.2008, 21:23

    Adamie na Twoje pytanie lepiej odpowiedziałby jobcoach - osoba prowadząca m.in. coaching osób bezrobotnych.

    Ja raczej pracuję z ludźmi, którzy mają tak dużo pracy, że brakuje im na nią czasu;)

    Kiedyś na którejś grupie czytałem wypowiedzi jobcoacha. Pisał m.in. że u nich (nie pamiętam miejscowości) prowadzi coaching osób bezrobotnych, trwale wykluczonych z rynku pracy. Pisał dużo o specyfice tej właśnie pracy. Ów coaching był dofinansowany z Funduszy Strukturalny Unii Europejskiej.

    Spróbuje znaleźć ten wątek i wkleić tutaj link.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    4.08.2008, 10:48

    Marcin Szczygieł:
    tomku, co do szkół coachingu - od stycznia rusza nowa szkoła coachingu, w której programie nie bedzie elementów nlp;

    Cóż nie wiem o wszystkich:)

    Czy jednak usuwać całkowicie NLP?
    Nie wiem czy jest to dobry krok.
    Kiedy powstawał program merytoryczny Szkoły Profesjonalnego Coachingu, zostałem zapytany o swoją opinię na jego temat.

    Byłem zwolennikiem zostawienia części NLP, z tym żeby jednocześnie powiedzieć uczestnikom o analogiach różnych narzędzi z NLP do narzędzi z innych teorii o których też uczymy.

    SPC uczy wielu podejść, toteż zostało część NLP. M.in. po to, zeby nasz coach spotykający coacha pracującego w nurcie NLP, mógł z nim porozmawiać merytorycznie, a nie tylko spierać się w ciemno co jest lepsze;)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    4.08.2008, 10:42

    Mariusz G.:
    Czy ktoś może mi zdefiniować "element NLP"?

    Dotąd byłem przekonany, że NLP nie odkrywa nieczego nowego - tylko podgląda i opisuje to co ludzie używają od czasu zejścia z drzewa.

    To po co istnieje, skoro wszystkie rodzaje psychologii czynią to samo - czyli podglądają i opisują to co ludzie używają od czasu zejścia z drzewa, nawet jeszcze wcześniej?

    To po co wielu trenerów NLP stawia takie 2 małe literki TM przy stworzonych (zaobserwowanych) przez siebie narzędziach, modelach, technikach?

    Te literki są zastrzeżeniem nowej nazwy nowego produktu. Wiesz że Bandler postawił jako pierwszy TM przy metamodelu i jakby chciał to mógłby każdego kto używa słowa metamodel w swoich pracach, pozywać do sądu?
    Oczywiście inną kwestią jest czy sąd by mu przyznał odszkodowanie, ze względu na bardzo dużą popularność tego słowa, oraz wkład innych osób w popularyzację owego słowa.

    NLP nie wnosi nic nowego, lecz nazywa wiele rzeczy już istniejących nowymi słowami, a wiele osób uczy tych pojęć i technik jako coś zupełnie nowego i niekiedy będącego ich wynalazkiem.

    Tak dla przykładu kotwiczenie można nazwać kotwiczeniem, ale nie jest ono niczym innych niż warunkowanie z psychologii behawioralnej, które to o wiele wcześniej zostało „odkryte”.

    NLP nie wnosi nic nowego, tylko opisuje to co „widzi” nowymi nazwami, mimo iż te opisy już istnieją w większości przypadków. Z tego powodu jak ktoś pójdzie na szkolenie z NLP i pozna wiele nowych słów opisujących ludzkie zachowanie to może uznać że to NLP odkryło pierwsze i może tylko NLP to odkryło.

    Mógłbym zaobserwować, że ludzi latają przy pomocy takiego latającego urządzenia. Mógłbym skonstruować takie swoje i nazwać go „samofruwacz”. Wyjechać do afryki i uczyć ludzi NIE znających terminu „samolot”, nowej umiejętnosci latania przy pomocy mojego urządzenia o nazwie „samofruwacz”.
    Kiedy leciałby europejskli samolot ja mówiłbym tym osobom: „Patrz leci samofruwacz. Żebyś sam mógł latać musisz wziąć .... i poskładać według mojego modelu samofruwacza.”

    Kieyd ten człowiek przybyłby do europy do fabryki boeinga, dowiedziały się, że samofruwacze są już robione od wielu lat, tylko nazywają się samoloty i trochę inny kształt mają i różnią się kilkoma drobnymi szczegółami.
    Mógłby też odkryć, że samoloty boeinga są lepsze niż samofruwacze tylko mają jedną wadę: robi się je znacznie dłużej.

    Tak samo było ze mna. Zacząłem od NLP, ale gry poznałem i zrozumiałem fabryki psychologi analitycznej, poznawczej, behawioralnej, fenomenologiczno-poznawczej, to stwierdziłem wolę samolotami tychże fabryk. Co NIE oznacza, że od czasu do czasu nie lubię polatać samofruwaczem NLP-erskim. Czasem łatwiej powiedzieć klientowi, który nie zna psychologii, żeby sobie kotwiczył różne rzeczy niż tłumaczyć mu zasady warunkowania.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie Coaching a psychoterapia
    3.08.2008, 18:02

    Adam Kałuszka:

    Ponieważ prowadzę forum Manager50plus i wiele dyskusji na tym forum dotyczy sytuacji zawodowej osób w wieku 50+ interesuje mnie pytanie w jaki sposób coaching może realnie pomóc osobom w tej grupie wiekowej?

    Dla mnie odpowiedź na to Twoje pytanie Adamie jest trudna i bardzo obszerna.
    Dlatego, że to pytanie jest podobne do poniższego:

    W jaki sposób samochód osobowy może pomóc osobom w wieku 50+?

    To zależy od konkretnej osoby, od tego w jakiej sytuacji zawodowej i rodzinnej jest.
    Jedna osoba będzie nim dojeżdżać do pracy, inna jeździć w weekend na działkę, inna szpanować przed sąsiadem, a jeszcze inna zacznie nim wozić dzieci do szkoły............ Odpowiedzi będzie mnóstwo.

    Znajdzie się też taka osoba, której ów samochód będzie przeszkadzał. Przywykła do tego, że całe życie jeździła autobusami. A teraz ktoś każe jej robić prawo jazdy i jeździć „tym czymś”.

    To zależy od konkretnej osoby, a tak ogólnie to można zacytować fragment definicji coachingu z wikipedii:

    „Zasadniczym zadaniem coachingu jest wsparcie osoby objętej coachingiem w osiągnięciu przez nią uzgodnionych z coachem celów.” ;)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching a NLP
    3.08.2008, 17:35

    Agnieszka K.:
    czy znajomość NLP pomaga w pracy coachera? czy jest niezbędna?

    Ja zaczynałem od NLP. Studiowałem zarządzanie i marketing, więc psychologii miałem nie wiele. Odczuwałem jej brak. Kiedy trafiłem na NLP – powiedziałem „WOW. NLP jest świetne, zastąpi mi braki z psychologii.”
    Można powiedzieć, że przez 2 lata żyłem NLP. Uważałem, że wszystko można zrobić przy pomocy NLP i nic lepszego nie istnieje.

    Spotkałem jednak w swoim życiu coacha, który pracował kilkoma podejściami. A NLP w jego pracy NIE było najważniejsze. Co więcej było gdzieś na końcu listy jego podejść. To mnie trochę zdziwiło i zaciekawiło.

    Ponieważ byłem pod wrażeniem umiejętności i wiedzy tego człowieka, postanowiłem sprawdzić pozostałe podejścia, którymi się posługiwał.

    Pierwszy był Gestalt. Pojechałem na gestaltowski trening interpersonalny. To co na nim zobaczyłem i czego doświadczyłem wywarło na mnie bardzo wielkie wrażenie. Potem było kilka szkoleń z Gestaltu i o NLP prawie zapomniałem.

    Wkrótce poznałem terapeutkę bahawioralno-poznawczą i zacząłem z nią rozmawiać o jej podejściu. Potem czytać, ćwiczyć na niej i na innych ludziach.
    Poznając psychologię behawioralno - poznawczą już kompletnie odstawiłem na bok NLP.

    Wg mnie kluczowe są słowa Marcina:
    „NLP jest jednym z podejść, choć nie posiada własnego zaplecza teoretycznego, lecz korzysta z innych teorii;”

    Niewiele spotkałem rzeczy w NLP o których niczego nie byłoby w innych teoriach.
    Kiedy poznałem REBT (Racjonalno Emotywną Terapię Behawioralną) to NLPerską pracę z przekonaniami zamieniłem na REBT.
    Podobnie było z innymi technikami z NLP.

    Mimo iż teraz prawie zupełnie odchodzę od NLP, to uważam jednak, że dobrze zrobiłem że je poznałem. Było dla mnie tym, czym jest pierwszy samochód dla kierowcy. Był jaki był, ale nauczyłem się jeździć.
    Kontynuując to porównanie, NLP wg mnie jest jak samochód poskładany z części wielu innych aut. Silnik weźmiemy od tego, skrzynie biegów od innego, karoserie jeszcze od innego itd.

    Potem wszystko poskładamy, a jak coś nie będzie pasowało to się trochę doszlifuje, coś przyspawa, uderzy 2-3 razy młotkiem i będzie jeździło.

    Natomiast kiedy ktoś spyta nas kiedy ostatni raz byliśmy na przeglądzie tym naszym samochodem, to my odpowiemy: „Po co jeździć na przegląd, przecież działa”.

    Dla mnie NIE NLP a teorie, które wymienił Marcin są podstawą, tj.: psychodynamiczna, behawioralno-poznawcza, systemowa, fenomenologiczno-egzystencjalna (m.in. Gestalt).

    Do tych 4 teorii dodałbym elementy wiedzy neurologicznej i mamy wg mnie materiał na psychologię coachingu.

    Pisząc „elementy wiedzy neurologicznej”, mam na myśli badania ludzkiego mózgu przeprowadzone przez neuro-biologów. Z tego zakresu polecam książkę:
    - Spitzer M. (2007). Jak uczy się mózg. Warszawa. Wydawnictwo Naukowe PWN.

    Książka jest NIE tylko o uczeniu, ale również o emocjach, motywacji, wartościach, ocenianiu, pracy zespołowej.
    jaka jest praktyka na rynku w tej kwestii?

    Od kilku miesięcy (zawodowo) obserwuję różne szkoły coachów i studia podyplomowe z coachingu. Z tego co odnotowałem to w każdej są elementy NLP. W jednych NLP to 90%, w innych 10%, ale wszędzie jest.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 03.08.08 o godzinie 17:36

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 5.11. Komunikacja pośrednia - metafora, opowieść,...
    29.07.2008, 21:19

    5.11. Komunikacja pośrednia - metafora, opowieść, historia, cytat.

    Komunikacja bezpośrednia jest wtedy, kiedy własnymi słowami mówię, wprost co myślę, co czuję, co chcę zrobić itp.

    Komunikacja pośrednia jest wtedy, gdy przytoczę cytat, opowiem historię, metaforę. Czyli wtedy, kiedy coś powiem i zostawię miejsce do zinterpretowania tego innym ludziom.

    W coachingu komunikację pośrednią stosuję po to żeby inspirować klientów.
    Inspirować do wzięcia swoich losów we własne ręce, albo po prostu do mówienie;)

    Kiedy klient chce bym mu doradził, powiedział co ma zrobić, to ja NIE mogę tego zrobić, bo byłbym doradcą. Prowadząc coaching jestem coachem, toteż opowiadam historię, metaforę, jakieś zdarzenie, a następnie pytam:

    - Co o tym myślisz? Co czujesz odnośnie bohaterów, zdarzeń?

    Klient odpowiada i bardzo często zaczyna przenosić zdarzenia z metafory na grunt jego osobistych doświadczeń. Sam porównuje i analizuje.
    Coach tylko go prowadzi pytaniami, lub innymi narzędziami, które opisałem w rozdziale 4 i 5.

    Postanowiłem publikować na forum grupy różne metafory, po to, żebyś poznał przykłady.
    Możesz też szukać ciekawych historii, metafor w Internecie, książkach.

    PS. Metafora o osiołku, to łańcuszek popularny kilka lat temu;)

    Metafora o osiołku:
    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

    Z książek polecam:
    1. „Pozwól, że ci opowiem...” – Jorge Bucay
    2. Antoni de Mello - „Przebudzenie” i inne jego książki
    3. Paulo Coelho – „Alchemik” i inne.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie Miałem trudnego Klienta- jak sobie poradziłem, co zrobiłem ?
    29.07.2008, 20:31

    W moim odczuciu „trudny klient” to osoba, z którą coach nie przepracował jej oporów przed coachingiem lub coachem. Ewentualnie osoba wobec której coach ma opory;)

    Czasem coach zinterpretuje sobie klienta jako „trudnego klienta” i wówczas ma trudnego klienta;)
    O interpretowaniu i przeciwieństwie interpretowania tzw. Metodzie fenomenologicznej pisałem tutaj:
    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

    Właśnie zaczynam pisać kilka słów o oporach w coachingu. Jak skończę to wkleję też tutaj. Będą też przykłady jak sobie poradziłem.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 29.07.08 o godzinie 20:32

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie coaching: moda czy potrzeba?
    29.07.2008, 20:15

    Witaj Marzeno,

    Zacznę od tytułowego pytania.

    - Dla osób, które wiedzą czym jest coaching i rozumieją co on może im dać – pomoc w zaspokojeniu potrzeb

    - Dla osób, które coaching „znają” z nazwy – tylko moda.

    Spotkałem kilka osób, które chcą zrobić certyfikat ICC, a nie wiedzą czym owo ICC jest, nie wiedzą czym różni się od innych certyfikatów/szkół, nie wiedzą nawet że są inne certyfikaty/szkoły. ICC po prostu słyszały;)

    Co do uczenia, to coaching NIE jest uczeniem.

    Coaching jest skuteczną formą doskonalenia tego, co już umiemy przynajmniej na poziomie podstawowym. Dzięki coachingowi możemy wznieść się na wyższy poziom umiejętności NIE ucząc się nowych informacji, ani umiejętności;)

    Tu trochę o tym napisałem:
    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

    Według mnie jednak istnieje coś takiego jak „coachingowe uczenie” (to tylko moje określenie).

    Owo „coachingowe uczenie”, to NIE uczenie nowych rzeczy, których człowiek NIE umie, ale uczenie w sensie odkrywania, uświadomienia sobie, zrozumienia tego co klient już potrafi, ale nie robi tego, bo uważał, że nie umie. Podczas coachingu klient często uświadamia sobie, że potrafi coś zrobić, a myślał że nie potrafi;)

    Kilka słów o poziomach i sposobach uczenia się z uwzględnieniem coachingu napisałem tutaj:
    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

    Poniżej bardzo przykładowo opisałem:
    - Dlaczego coach NIE uczy?
    - Dlaczego NIE może wziąć odpowiedzialności za osiągniecie celu klienta?
    - Dlaczego coach pracujący z klientem w zakresie wystąpień publicznych NIE musi umieć występować publicznie?
    Zaznaczam, że jest to moja opinia i są osoby, które mają odmienne zdania;)

    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

    Powklejałem linki do innej grupy, bo nie chciałem tu wstawiać kilku stron tekstu;)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 1.2. Pochodzenie słowa coaching
    29.07.2008, 19:29

    1.2. Pochodzenie słowa coaching

    Kocz po polsku to taki rodzaj powozu, w którym woźnica siedzi z tyłu powozu.

    Po węgiersku ten powóz nazywa się Kocs (Węgrzy go wymyślili).

    Po angielsku nazywa się on Coach. Natomiast transport tym powozem nazywa się Coaching.

    Kiedyś angielscy trenerzy sportowi zaczęli „dziwnie” współpracować ze swoimi zawodnikami. Zamiast ich trenować, często po prostu z nimi rozmawiali o tym jak ci zawodnicy grają.

    Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że te rozmowy bardzo podnosiły wyniki sportowców. Taki „dziwnie” pracujący trenerzy w ciągu kilku rozmów przenosili wyniki zawodnika z podstawowych do zaawansowanych. Natomiast z zaawansowanych do bardzo zaawansowanych.

    Szybko zauważono analogię owych trenerów do Coachów – przewoźników i nazwano ich również Coachami, a ich pracę Coachingiem.

    Coach – przewoźnik siedział z tyłu powozu. Z za pasażera sterował kierunkiem jazdy pasażera.
    Coach – sportowy w podobny sposób traktował swojego klienta. Mianowicie NIE prowadził go za rękę, za sobą, ale pozwalał mu podążać przodem. Zwracał tylko uwagę na to by klient podążał dobrą trasą i NIE zabłądził.

    Można powiedzieć, że Coach – sportowy prowadził swojego klienta będąc za nim co do poziomu wiedzy i umiejętności odnośnie danego sportu. Zdarzało się, że ów Coach pracował jednocześnie z tenisistami, lekkoatletami, piłkarzami. Sam jednak często miał o wiele mniejsze umiejętności sportowe niż jego klienci.

    Co do wiedzy i umiejętności sportowych Coach był za klientem. Prowadził go jednak pytaniami. Pytania, a właściwie odpowiedzi na nie powodowały w zawodniku zastanowienie, przemyślenie, refleksję, eliminację przeszkód, trudności których zawodnik nawet nie był świadomy, a które obniżały jego wyniki.

    Pytania te w krótkim czasie powodowały zmianę zawodnika głównie po przez ograniczenie przeszkód w jego działaniu i rozwiniecie jego umiejętności po przez przemyślenie tego co on tak właściwie robił.

    Wpierw zawodnik stabilizował swoje wyniki na swoim najwyższym poziomie (np. tenisista poprawnie serwował 10 na 10 piłek). Potem sportowiec poprawiał swoje wyniki i znów je stabilizował na najwyższym swoim poziomie. Po prostu zwiększał powtarzalność najlepszych swoich wyników. Potem znowu poprawiał i znowu stabilizował.
    Oczywiście NIE trwało to w nieskończoność. W pewnym momencie sportowiec osiagał maksimum, którego już podnieść nie mógł z przyczyn fizycznych, fizjologicznych. Nie mogł biec z prędkością dźwieku.

    Później przeniesiono Coaching ze sportu do biznesu (biznes coaching), życia prywatnego (life-coaching), życia zawodowego (carrere coaching) i jeszcze kilka innych.

    Podsumowując moje powyższe słowa:

    Coaching to stosunkowo szybkie „przetransportowanie” umiejętności na wyższy poziom po przez refleksję nad tym jak działamy. Po przez eliminację przeszkód i wzmocnienie tego co dobrze robimy.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 29.07.08 o godzinie 19:32

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 1.9. Różnice między coachingiem a terapią
    29.07.2008, 19:24

    Kiedy ktoś mnie pyta czym różni się coaching od terapii, to ja pytam od jakiej terapii?
    Jeśli słyszę: „A jakie są terapie?”, to wtedy pytam:

    - Oparzyłeś się kiedyś ogniem z kuchenki gazowej?
    - Tak. I to kilka razy. Raz nawet do szpitala musiałem jechać.
    - Bardzo bolało?
    - To zależy. Raz tak, raz tylko piekło kilka dni.

    Kontynuuję:

    Żeby Ci szybko i prosto wyjaśnić czym różni się coaching od terapii, to porównam człowieka do kuchenki gazowej, takiej z 4 palnikami.

    Weźmy takiego człowieka, u którego zapalone są tylko 2: najmniejszy i największy. Najmniejszy nazywa się „miłość”, a największy „zazdrość”.
    Człowiek chce pokochać swoją żonę, ale nie potrafi. Ciągle targają nim sprzeczne uczucia. Coś zrobi, a potem żałuje.
    Często jest tak, gdyż wielki palnik „zazdrość”, przyćmiewa malutki palnik „miłość”.

    Kiedy taki człowiek pójdzie na coaching, to coach może regulować dopływ gazu do jego dwóch palników. Może podkręcić ten mały „miłość” i przygasić ten wielki „zazdrość”. Może też z klientem poszukać nowych płonących palników, o których istnieniu klient nie wie, ale je posiada.

    Jeśli ów człowiek pójdzie na terapię, to terapeuta nie dość, że może regulować płomień palników, to może je również gasić oraz zapalać zgaszone.
    Tym samym może zgasić największy „zazdrość” i zapalić dwa średnie o nazwach „wyrozumiałość” i „opanowanie”. Może też poszukać nowych palników, których posiadania klient nie jest świadomy. Może też poszukać nowych zgaszonych i je zapalić.

    Podsumowując:
    COACH:
    - zwiększa i zmniejsza płomień już płonących palników
    - szuka nowych płonących i uświadamia klientowi ich posiadanie


    TERAPEUTA oprócz powyższych może też:
    - zgasić płomień
    - zapalić płomień
    - znaleźć nowy zgaszony i zapalić go


    Następnie pytam:
    - Ile jest sposobów regulowania płomienia kuchenki?
    - To zależy jaka kuchenka? Mogę przekręcić pokrętło, a mogę zaprogramować mikroprocesor sterujący ogniem. Mogę też poprosić kogoś innego, żeby regulował płomień.
    - No właśnie. Jest wiele sposobów regulowania ognia. Inaczej reguluje ogień coach, a inaczej terapeuta. Jest też wiele rodzajów kuchenek, dlatego mamy wiele podejść w terapii, jak i w coachingu.

    Potem zazwyczaj mówię:
    - Jak już wiesz, czym różni się coaching od terapii, to pewnie chcesz wiedzieć jak do tego mają się szkolenia, treningi i warsztaty?
    - Pewnie, że chcę.

    - Szkolenia, treningi, warsztaty uczą nas jak wykorzystać nasze płonące palniki. Wiesz, bo na innym palniku gotujesz zupę w 10 litrowym garnku, na innym smażysz jajecznicę z jednego jajka, a na innym gotujesz budyń. Szkolenia, treningi, warsztaty uczą nas przyrządzania potraw na odpowiednich palnikach.

    Jak skończę moją metaforę z palnikami, mój rozmówca zwykle zaczyna przekładać „palnikową teorię” na przykłady ze swojego życia. Mówi np. „Spóźniam się zawsze, bo mój ogień „punktualność” jest za mały. A może to nie „punktualność” jest za mały a „zaradność”.

    I wówczas zaczynam prowadzić coaching z celem:
    „Klient sam sobie wyjaśni: czym jest coaching, czym terapia i jak obsługiwać swoją własna kuchenkę, żeby się NIE oparzyć” ;)

    Więc NIE pytaj mnie co znaczy w mojej metaforze palnik, co kuchenka, co gazowa, a co palnik „zazdrość”.
    Sam sobie zinterpretuj, bo ja Ci nie powiem co dla CIEBIE znaczą te słowa.

    W końcu komunikacja pośrednia jest po to, żeby słuchacz sam trochę pogłówkował i poprzekładał sobie na swoje okoliczności opowieść, którą usłyszał;)

    Coach Ci tylko może pomóc w tej interpretacji, może Cię poprowadzić przez nią, ale
    NIE będzie interpretował, NIE będzie przekładał, NIE będzie tłumaczył.

    PS. Jak się kiedyś spotkamy i porozmawiamy, to wtedy możemy poprzekładać palnikową teorie na język Twoich okoliczności;)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie Coaching a psychoterapia
    29.07.2008, 19:12

    Wielu ekspertów już się wypowiedziało fachowym językiem, to ja napiszę coś (pozornie) bardzo prostym;)

    Kiedy ktoś mnie pyta czym różni się coaching od terapii, to ja pytam od jakiej terapii?
    Jeśli słyszę: „A jakie są terapie?”, to wtedy pytam:

    - Oparzyłeś się kiedyś ogniem z kuchenki gazowej?
    - Tak. I to kilka razy. Raz nawet do szpitala musiałem jechać.
    - Bardzo bolało?
    - To zależy. Raz tak, raz tylko piekło kilka dni.

    Kontynuuję:

    Żeby Ci szybko i prosto wyjaśnić czym różni się coaching od terapii, to porównam człowieka do kuchenki gazowej, takiej z 4 palnikami.

    Weźmy takiego człowieka, u którego zapalone są tylko 2: najmniejszy i największy. Najmniejszy nazywa się „miłość”, a największy „zazdrość”.
    Człowiek chce pokochać swoją żonę, ale nie potrafi. Ciągle targają nim sprzeczne uczucia. Coś zrobi, a potem żałuje.
    Często jest tak, gdyż wielki palnik „zazdrość”, przyćmiewa malutki palnik „miłość”.

    Kiedy taki człowiek pójdzie na coaching, to coach może regulować dopływ gazu do jego dwóch palników. Może podkręcić ten mały „miłość” i przygasić ten wielki „zazdrość”. Może też z klientem poszukać nowych płonących palników, o których istnieniu klient nie wie, ale je posiada.

    Jeśli ów człowiek pójdzie na terapię, to terapeuta nie dość, że może regulować płomień palników, to może je również gasić oraz zapalać zgaszone.
    Tym samym może zgasić największy „zazdrość” i zapalić dwa średnie o nazwach „wyrozumiałość” i „opanowanie”. Może też poszukać nowych palników, których posiadania klient nie jest świadomy. Może też poszukać nowych zgaszonych i je zapalić.

    Podsumowując:
    COACH:
    - zwiększa i zmniejsza płomień już płonących palników
    - szuka nowych płonących i uświadamia klientowi ich posiadanie


    TERAPEUTA oprócz powyższych może też:
    - zgasić płomień
    - zapalić płomień
    - znaleźć nowy zgaszony i zapalić go


    Następnie pytam:
    - Ile jest sposobów regulowania płomienia kuchenki?
    - To zależy jaka kuchenka? Mogę przekręcić pokrętło, a mogę zaprogramować mikroprocesor sterujący ogniem. Mogę też poprosić kogoś innego, żeby regulował płomień.
    - No właśnie. Jest wiele sposobów regulowania ognia. Inaczej reguluje ogień coach, a inaczej terapeuta. Jest też wiele rodzajów kuchenek, dlatego mamy wiele podejść w terapii, jak i w coachingu.

    Potem zazwyczaj mówię:
    - Jak już wiesz, czym różni się coaching od terapii, to pewnie chcesz wiedzieć jak do tego mają się szkolenia, treningi i warsztaty?
    - Pewnie, że chcę.

    - Szkolenia, treningi, warsztaty uczą nas jak wykorzystać nasze płonące palniki. Wiesz, bo na innym palniku gotujesz zupę w 10 litrowym garnku, na innym smażysz jajecznicę z jednego jajka, a na innym gotujesz budyń. Szkolenia, treningi, warsztaty uczą nas przyrządzania potraw na odpowiednich palnikach.

    Jak skończę moją metaforę z palnikami, mój rozmówca zwykle zaczyna przekładać „palnikową teorię” na przykłady ze swojego życia. Mówi np. „Spóźniam się zawsze, bo mój ogień „punktualność” jest za mały. A może to nie „punktualność” jest za mały a „zaradność”.

    I wówczas zaczynam prowadzić coaching z celem:
    „Klient sam sobie wyjaśni: czym jest coaching, czym terapia i jak obsługiwać swoją własna kuchenkę, żeby się NIE oparzyć” ;)

    Więc NIE pytaj mnie co znaczy w mojej metaforze palnik, co kuchenka, co gazowa, a co palnik „zazdrość”.
    Sam sobie zinterpretuj, bo ja Ci nie powiem co dla CIEBIE znaczą te słowa.

    W końcu komunikacja pośrednia jest po to, żeby słuchacz sam trochę pogłówkował i poprzekładał sobie na swoje okoliczności opowieść, którą usłyszał;)

    Coach Ci tylko może pomóc w tej interpretacji, może Cię poprowadzić przez nią, ale
    NIE będzie interpretował, NIE będzie przekładał, NIE będzie tłumaczył.

    PS. Jak się kiedyś spotkamy i porozmawiamy, to wtedy możemy poprzekładać palnikową teorie na język Twoich okoliczności;)Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 29.07.08 o godzinie 19:13

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie "Przewodnik po grupie" - czyli co, jak, gdzie czytać itd.
    28.07.2008, 16:34

    Zatem wyjaśniam. Właśnie rozpocząłem pisać nowy rozdział, poświęcony mechanizmom obronnym i oporom.

    Napisałem, że chciałem zobrazować podejście przeciwne do pracy coacha. Zachowanie w którym osoba wymądrza się, poucza innych i ciągle daje im „dobre rady”.

    O takie zachowanie bardzo łatwo, gdy coach nie zapanuje nad oporami klienta przed coachingiem, lub nad swoimi przed klientem.

    Tutaj znajduje sie opis całej sytuacji i zarazem wstęp do rdz. "7. Opór w coachingu":

    http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do