Tomasz Dulewicz

Coach, trener

Wypowiedzi

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Szkolenie dla coachów i trenerów
    14.09.2008, 22:12

    Najbliższa edycja szkolenia "GESTALTOWSKIE NARZĘDZIA W PRACY COACHA" już w październiku.

    Poniżej kilka aktualnych informacji.

    Opis szkolenia w pliku .pdf: http://www.ipri.com.pl/docs/szkolenie_gestalt.pdf

    PROWADZĄCY: Leszek Zawlocki
    TERMIN: 16-17. października 2008, 10:00-19:00
    MIEJSCE: Kraków, ul. Księcia Józefa 13
    ZAPISY: http://www.ipri.com.pl/zapisyGESTALTCOACHING.htm
    INWESTYCJA: 450 zł od osoby

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Life Coaching w temacie Gestaltowskie narzędzia w pracy coacha
    14.09.2008, 22:11

    "GESTALTOWSKIE NARZĘDZIA W PRACY COACHA"

    Szkolenie z zakresu podejścia Gestalt w coachingu.

    Gestalt jako humanistyczne i egzystencjalne podejście do człowieka oferuje całą paletę narzędzi przydatnych w coachingu. Będąc jednym z ciekawszych podejść terapeutycznych, wykazał na przestrzeni lat swoją skuteczność, a jako spójny system filozoficzno–psychologiczny wciąż ma wiele do zaoferowania w kontekście pracy z drugim człowiekiem.
    W ujęciu Gestalt osoba jest jednostką w procesie ciągłego rozwoju w swoim środowisku. Rozwój ten jest nieustannym procesem uczenia się przez doświadczenie i refleksję, poprzez poszerzanie horyzontu świadomości siebie i swojego działania. Zasady podejścia Gestalt są bardzo podobne do założeń coachingu. Dzięki temu coaching ubogacony teorią i praktyką Gestalt może być szczególnie efektywnym narzędziem pomagania w rozwoju osobistym i zawodowym.
    Zapraszamy coachów, trenerów, konsultantów, psychologów i pedagogów na dwudniowe szkolenie. Na zajęciach uczestnicy poznają (oczywiście w praktyce) podstawy podejścia Gestalt w coachingu, takie jak:
    - Holizm i biegunowość;
    - Tu i teraz – zen w coachingu i treningu;
    - Samoświadomość – świadomość myśli, emocji, doznań cielesnych i spostrzeżeń;
    - Figura i tło – domykanie całości;
    - Cykl energetyczny J. Zinkera;
    - Kontakt i relacja;
    - Eksperyment w coachingu;

    Opis szkolenia w pliku .pdf: http://www.ipri.com.pl/docs/szkolenie_gestalt.pdf

    PROWADZĄCY: Leszek Zawlocki
    TERMIN: 16-17. października 2008, 10:00-19:00
    MIEJSCE: Kraków, ul. Księcia Józefa 13
    ZAPISY: http://www.ipri.com.pl/zapisyGESTALTCOACHING.htm
    INWESTYCJA: 450 zł od osoby

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie Szkolenie dla coachów
    14.09.2008, 22:08

    Kolejna edycja szkolenia "GESTALTOWSKIE NARZĘDZIA W PRACY COACHA" już w październiku.

    Poniżej podaję trochę aktualnych informacji.

    Opis szkolenia w pliku .pdf: http://www.ipri.com.pl/docs/szkolenie_gestalt.pdf

    PROWADZĄCY: Leszek Zawlocki
    TERMIN: 16-17. października 2008, 10:00-19:00
    MIEJSCE: Kraków, ul. Księcia Józefa 13
    ZAPISY: http://www.ipri.com.pl/zapisyGESTALTCOACHING.htm
    INWESTYCJA: 450 zł od osoby

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Career coaching w temacie Tablica ogłoszeń

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Career coaching

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Izba Coachingu w temacie Jak dołączyć do Izby Coachingu?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Izba Coachingu

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie coaching w temacie nie wiesz co dalej??
    12.09.2008, 13:36

    Na początku XX wieku Freud pisał o tym, że człowiek składa się z procesu (tego co zmienne) i struktury (tego co trwałe). Z czasem podzielił proces na: zewnętrzny i wewnętrzny.

    Ułożył te 3 elementy w następujący sposób:

    1 – proces zewnętrzny
    2 – struktura
    3 – proces wewnętrzny

    Doszedł do wniosku, że człowiek wchodząc w relacje z drugim człowiekiem przechodzi kolejno 1, 2, 3.

    Czyli zaczyna relację od:
    1 – proces zewnętrzny- czyli od spontanicznej rozmowy np. o pogodzie; co u Ciebie słychać? itp. Nie zastanawia się jak mówi i co mówi. Po prostu mówi.

    Potem przechodzi do:
    2 – struktura – czyli swojej rozmowie nadaje strukturę, którą ma wyuczoną, opanowaną. Zadaje pytania, które już kiedyś komuś zadawał. Lubi rozmawiać o tym, o czym już rozmawiał, co zna, na temat czego ma już wypracowane własne zdanie, które już wiele razy wypowiadał. Zwraca uwagę na to co wypada powiedzieć, na to co od niego oczekują, na to co powinien powiedzieć.

    Potem przechodzi do:
    3 – proces wewnętrzny – czyli zaczyna odczuwać, że ta struktura po części go ogranicza, jest niewygodna. Chciałby powiedzieć coś więcej, ale się boi. Jak przełamie opór, to zacznie mówić spontanicznie na tematy nowe, obce. Przestanie zwracać uwagę na strukturę, a zacznie na proces wewnętrzny, na to co chce powiedzieć, a nie na to co wypadałoby powiedzieć, na to co do tej pory wypracował/opanował.

    Na poziomie procesu zewnętrznego nie zależy nam na tym jak jesteśmy postrzegani, na tym o czym mówimy. Robimy to spontanicznie. Czasem się pomylimy, czasem powiemy coś co w ogóle nie pasuje do kontekstu itp. Ale się tym nie przejmujemy. Ważniejsze od poprawności (struktury, formy) jest doświadczanie tego co się dzieje – czyli po prostu rozmowa.

    Na poziomie struktury wszystko jest zaplanowane, zsynchronizowane, skoordynowane. Dbamy o poprawność struktury, formy, a nie o to czego doświadczamy. Tutaj mimo iż mamy wszystko opanowane, najłatwiej o sprzeczkę i nieporozumienie. Gdyż każdy zwraca o wiele wiekszą uwagę na formę (strukturę), niż na treść. O ile na poziomie 1 ujdzie mi płazem powiedzieć „cześć” do obcej osoby np. klienta – dyrektora; to na poziomie 2 – struktury, może on poczuć się urażony, gdyż oczekuje żebym mówił do niego „Dzień dobry, Panie Dyrektorze”.

    Na poziom procesu wewnętrznego, wracamy do tego co było na początku. Rozmawiamy na bardziej złożone tematy, lecz w sposób spontaniczny.
    Zazwyczaj ludzi nudzi struktura (forma) i w pewnym momencie przechodzą na „Ty”. Może to być początek procesu wewnętrznego, takiej otwartej relacji w stylu Carla Rogersa, lub Gestaltu. Tutaj liczy się to co powstaje, czego doświadczają osoby. W pewnym momencie zaczynają spontanicznie mówić o trudnych sytuacjach, które chcieliby ukryć. O problemach i trudnościach mówią z taką łatwością jak o pogodzie.
    Tutaj nie ma błędów, nie ma złych pytań, nie ma pomyłek, nie ma sprzeczek, nie ma konfliktów. NIE ma tego wszystkiego, gdyż osoby przestają na to zwracać uwagę.

    Jeśli zwracamy uwagę na to jak mówimy, jakich słów używamy, to znaczy, ze jesteśmy prawdopodobnie na poziomie struktury. Mamy za dużo sztywności, ograniczeń struktury (formy), tego co wypada, tego co chciałbym zrobić, tego czego ode mnie wymagają inni.
    Aby przejść na poziom procesu wewnętrznego potrzebujemy, więcej luzu, spontaniczności, odczuwania emocji, wyrozumiałości, zaufania, uwagi, skupienia na rozmówcy i sobie, a nie na zasadach.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Pokora coacha
    9.09.2008, 12:17

    Jesteśmy dorosłymi ludźmi, żyjącymi w realnym świecie. Każdy z nas wie, że świat nie jest ani biały, ani czarny. Jest on złożony z wielu barw.

    Świat NIE jest ani dobry, ani zły. On jest dobry i zły jednocześnie:)

    Patrząc na mężczyznę wyciągającego w naszym kierunku rękę z lizakiem, możemy powiedzieć:

    - Ale fajnie, chce nam osłodzić życie tym lizakiem.

    Myśląc w ten sposób popełnimy błąd.

    Możemy też powiedzieć:
    - O Boże! On mi zaraz wydłubie oko patyczkiem od tego lizaka.

    W tym przypadku również popełnimy błąd, gdyż zwracamy uwagę tylko na jedną stronę medalu.

    Postrzegajmy świat nie tylko w czarnych i białych kolorach, ale we wszystkich barwach.

    Patrzmy na świat z holistycznego (całościowego) punktu widzenia, który m.in. mówi, że w każdym zjawisku są elementy pozytywne i negatywne. Dostrzegajmy te i te, lecz budujmy na tych pozytywnych. Twórzmy teraźniejszość i przyszłość w oparciu o pozytywne zasoby, a negatywne zamieniajmy w pozytywne.

    W każdej sytuacji są więc pozytywne elementy, trzeba je tylko dostrzec i wykorzystać (na nich budować). To właśnie jest jednym z założeń coachingu holistycznego.

    To, że patrzą na świat większość ludzi dostrzega zło, a NIE dobro prawdopodobnie z czegoś wynika. Nie od dziś wiemy, że podstawowymi elementami napędowymi ludzkiego działania są lęk i agresja (Freud, Perls).

    W świecie miłości, dobra, sielanki jest super, ale słodząc sobie ciągle tak naprawdę stoimy prawie w miejscu. Natomiast kiedy pojawia się lęk, agresja to zaczyna coś drgać i ludzie działają szybciej. Mogą szybciej się zabijać, a mogą też szybciej rozwijać się. Wszystko zależy od tego jak potraktują to co się stało.

    Patrząc na trening interpersonalny, kiedy to jego członkowie obwiniają się, oskarżają i wywlekają sobie różne „brudy”, możemy powiedzieć:
    - Boże, ależ oni się prowokują. Pewnie zaraz się pozabijają.

    Kilka dni później możemy o tym samym zjawisku powiedzieć:
    - Doświadczyli złych i dobrych emocji, lecz budowali teraźniejszość i przyszłość na tych dobrych.

    Co więcej po treningach interpersonalnych wiele osób dochodzi do wniosku, że jeśli panujemy nad emocjami, to NIE ma dobrych i złych emocji! Są tylko emocje wspierające i równoważące!
    Wspierające przyspieszają działanie, popychają do przodu. Mogą nimi być zaufanie, miłość, ale również lęk i agresja.
    Równoważące natomiast osłabiają nasze działanie kiedy się za bardzo rozpędzimy. Czyli sprowadzają nasze działanie do normy. Mogą nimi być zaufanie, miłość, ale również lęk i agresja.

    Kiedy zaczyna padać deszcz jeden człowiek powie:
    - pada. Będzie woda dając życie przyrodzie i ludziom.
    Inny powie:
    - Pada. Będą powodzie, które zniszczą wiele ludzkich istnień.

    Obaj popełnią błąd, bo kiedy deszcz zaczyna padać, to NIE wiemy co będzie dalej. Mała ilość da pozytywne skutki. Duża może przynieść negatywne, ale NIE musi! Może przynieść również pozytywne!

    Nie oceniajmy deszczu jako dobrego, czy złego. On jest i dobry i zły jednocześnie. Dostrzegajmy jego mocne i słabe strony. Natomiast twórzmy na mocnych, a słabe zamieniajmy w mocne. Np. budując wały przeciwpowodziowe, zapory i elektrownie wodne. Wówczas z niszczącego deszczu, będziemy mieć deszcz dający życie jak i energię elektryczną.

    Patrząc na jakikolwiek inny element ludzkiego życia czyńmy tak samo. Czyli budujmy na mocnych stronach, a słabe zamieniajmy w mocne.

    Czyńmy również to patrząc na prowokację. Ma ona mocne jak i słabe strony. Budujmy na mocnych a słabe zamieniajmy w mocne.

    Lęk i agresja mogą męczyć i niszczyć jednostkę, lecz mogą też bardzo szybko przenieść człowieka do przodu, pod warunkiem, że będziemy budować na mocnych stronach, a słabe zamieniać w mocne.

    Jeśli natomiast będziemy zwracać uwagę tylko na słabe strony, to wszystko może być złe. Poczynając od prowokacji, a na lizaku kończąc :)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Uczestnicy I edycji SPC w temacie ROZWOJ.NET

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Uczestnicy I edycji SPC

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Pokora coacha
    8.09.2008, 17:59

    Co do tej poty zrobiłem w tym wątku?

    Pokazałem w jaki sposób można sprowokować człowieka tak, aby to na prowokację wcale NIE wyglądało, a następnie zapędzić go w ślepy róg i drążnic się z nim.
    A wszystko to pod przykrywką merytorycznej kompetencji:)

    Zrobiłem coś, co wielu z nas czyni NIEświadomie i na co wielu z nas reaguje również NIEświadomie. Kiedy taki NIEświadomy prowokator spotka NIEświadomego oponenta, to powstahje NIEświadoma wojna na posty. W środowisku osób związanych z NLP bardzo często powstaje pojedynek na metamodele:)

    Opiszę teraz to co zrobiłem. Napiszę też po co to zrobiłem.

    Kiedyś pisałem pracę magisterską z zarządzania konfliktem. Jak już ja napisałem, to swego czasu testowałem w praktyce to co w niej opisałem. Czyli zakładałem konta na forach internetowych (również na GL), rozpoczynałem z kimś konflikt, a następnie go rozwiązywałem.

    Co zaobserwowałem wtedy?

    Osoby o różnym poziomie i wykształcenia, inteligencji, doświadczenia życiowego różnie się prowokuje.

    Zazwyczaj osoby z niskim IQ, można najłatwiej sprowokować obelgami, wyzwiskami. Np. „Jesteś tak głupi, że Twoja matka musiała być k...ą”.

    Człowiek z wyższym IQ na to NIE zareaguje. Na forum odpisze: „Sam jesteś głupkiem”, lub „Szkoda słów”.

    Osoby ze średnim IQ najłatwiej sprowokować krytykując ich kompetencje zawodowe, rodzicielskie itp. Np. „Co z Pana za sprzedawca? Nawet kasy fiskalnej NIE umie Pan obsługiwać! Szybciej by się nie dało?”.

    I mamy „wojnę” ze sprzedawcą.

    Lecz osoby wykształcone, inteligentne, obyte w różnych środowiskach też na to nie zareagują.

    One reagują na stanowcze, ogólne niewyjaśnione opinie!


    Dlatego mój pierwszy post jest prowokacją, taką pułapką na ludzi mądrych, inteligentnych i wykształconych!
    Mimo, iż wygląda całkiem niewinnie:) Ja tylko napisałem że nigdy bym nie poszedł do coacha, będącego coachem 24h na dobę.

    Zrobiłem to bardzo przebiegle. Umieściłem w nim 2 sprzeczne kwestie!:)
    Osobą w którą ta ogólna opinia uderza jest coach będący 24h na dobę coachem. Czuje on że go atakuję, bo podważam jego przekonania. Osoba taka prawdopodobnie napisałaby, że jest coachem 24h na dobę i dobrze się z tym czuje. A że osoba ta byłaby sprowokowana, odebrałaby moją wypowiedź jako atak, toteż sama zaatakowałaby mnie – wpadając w pułapkę:)

    Tzn. założyłem, że jeśli ktoś odpowie na mój post, to napisze coś w stylu:
    „Coach powinien być coachem 24h na dobę i ja takim jestem. A Ty się nie znasz i jesteś amatorem itd.”.

    Pułapka wygląda tak:
    „Skoro jesteś coachem 24h na dobę, to dlaczego mnie teraz krytykujesz? Dlaczego się tak zachowujesz?” :)

    Po co to zrobiłem?
    Żeby pokazać, że inteligentni i wykształceni specjaliści bardzo często NIEświadomie wyrażają na forach swoje ogólne, powierzchowne i bardzo stanowcze opinie. Takie opinie są jak czerwona płachta na byka dla innych inteligentnych i wykształconych specjalistów, mających przeciwne zdanie w danej kwestii.

    Osoby takie czytając owe opinie czują się atakowani! Czują, że ktoś podważa ich opinię, ich zasady moralne, zawodowe, życiowe.
    Często zaczynają odczuwać strach przed tym, że zaraz ktoś zniszczy, obali ich przekonania, „filozofię życiową” (Spitzer, 2007).

    W strachu przed tym atakują, broniąc swoich zasad. Wyrażają własną opinię i przy okazji drażnią (atakują) swojego przeciwnika, który im zagraża.

    Dlatego pytałem: „Czego się boisz?’.

    Wiele osób jednak NIE uświadamia sobie owego strachu. Są zbyt zaangażowani w myślenie jak odeprzeć atak, jak obronić swoje przekonania, jak dowalić drugiej osobie?

    Mężczyźni o wiele rzadziej w ogóle zwracają uwagę na emocje, a strach jest jedną z nich. Najwięksi wojownicy byli odważni, czyli NIE czuli strachu.

    Dlatego mężczyźni częściej reagują na takie „ukryte” prowokacje.
    Kobieta kiedy czyta taką ogólną, stanowczą, jednostronną opinię to czuje ten strach, jeśli on oczywiście powstaje. Będzie go świadoma. Podświadomie zapyta się: „Czego się boję?” i odpowie sobie „Ktoś chce obalić moje zasady. Muszę je bronić.” I broni ZASAD!

    Kobieta występuje przeciwko ZASADOM, atakuje poglądy drugiego człowieka. Mężczyzna występuje przeciwko człowiekowi, atakuje CZŁOWIEKA-autora zasad!

    Oczywiście to uogólnienie. Są kobiety które atakują osoby, jak i mężczyźni którzy atakują zasady.

    Często w sposób NIEświadomy zdarzy nam się napisać krótką, ogólną, ale stanowczą opinię na dany temat.

    Osoba mająca przeciwną opinię poczuje się atakowana i odpowie na nasz atak swoim atakiem.
    Wtedy my poczujemy się atakowani. Myślimy sobie: „Przecież ja mu nic nie zrobiłem. Tylko wyraziłem swoją opinię, a ten mnie atakuje! Jak chcesz wojny to ją będziesz miał!”.
    Odpowiadamy atakiem, bo czujemy się atakowani. Mamy wojnę, której nikt nie chciał, nikt niby nie zaczyna, ale powstała...

    Mój drugi post jest „Matrixem”, zupełnie innym światem. Ma za zadanie dezorientować. Jest wszystkim: atakiem, odpowiedzią na atak, zawiera częściowe wyjaśnienie dlaczego ludzie atakują, prowokuje do dalszej konfrontacji. Burzy również tzw. „złote mosty”, czyli niszczy możliwość odwrotu drugiej stronie. Zapędza ją w zakole rzeki, burzy wszystkie mosty i zmusza do wejścia do wody pełnej piranii.

    Np. domagając się odpowiedzi na pytanie: „Skoro jesteś coachem 24h na dobę, to dlaczego tak się zachowujesz? To Twój styl pracy coacha?” :)

    Nasz „przeciwnik stojący w tym zakolu rzeki”, ma kilka wyjść:
    1. Odpowiadać na ataki. Wojna będzie trwała – atak za atak.
    2. Otoczyć się wysokim murem i odciąć od ataków przeciwnika. Nie odpowiadać na ataki, lekceważyć je i od czasu do czasu samemu atakować zza muru.
    3. Zbudować sobie most po którym przejdzie na drugą stronę rzeki i wyjdzie cało z danej sytuacji.

    Możemy też sami zbudować drugiej stronie tzw. „złoty most”, po którym będzie mógł przejść na drugą stronę. Czyli zamiast dobijać przeciwnika, zawieramy rozejm.

    Po co to wszystko zrobiłem?
    Po to, żeby pokazać jak powstaje wiele „internetowych” konfliktów. Jak łatwo można czasem w NIEświadomy sposób sprowokować do ataku inteligentnego, wykształconego eksperta (również coacha).

    Wystarczy w stanowczy sposób wyrazić ogólną opinię dotyczącą istotnych wartości lub przekonań.

    Wiele osób NIEświadomie tworzy o wiele bardziej skomplikowane pułapki niż ja stworzyłem w sposób świadomy:)

    Przeglądając posty na GL mam wrażenie, że jest kilka osób, które tylko i wyłącznie piszą ogólne, powierzchowne i stanowcze opinie na każdy temat. Poczynając od grupy „Flirt”, po przez biznesowe, kończąc na polityce. Gdzie się pojawią, tam zawsze powstaje konflikt.

    Czytając ich posty często czuję się atakowany i czasem trudno jest mi spokojnie przejść dalej. Ludzie Ci to swego rodzaju okręty stawiające miny. Zdarza się też, że na owe miny sami często wpadają;)

    Pisząc swojego pierwszego posta w tym wątku miałem nadzieję trafić na taką osobę. Trafiłem jednak na Adama:)

    Jak zobaczyłem, że to Adam, to w pewnym momencie poczułem się jak głodny rybak, znajdujący w swojej sieci tylko jedną rybkę... złotą rybkę... Co zrobić dalej? Cóż kości zostały rzucone – kontynuowałem:)

    Adam, nic do Ciebie NIE mam. Doskonale rozumiem cała sytuację, jak również Twoje zachowanie – ono było tylko reakcja na moje. Los chciał że to ty złapałeś się na moją przynętę i to Ciebie trochę pomęczyłem;)

    To trochę tak jakbyś się zgłosił na ochotnika do mojego ćwiczenia, nie wiedząc na czym ono polega.

    Nie wiem, czego doświadczyłeś w tym „ćwiczeniu”. Mam jednak nadzieję, że coś pozytywnego w nim dostrzegłeś.

    Adamie, przepraszam Ciebie, jak również wszystkie inne osoby, które mogłyby poczuć się urażone. To co zrobiłem w tym wątku, uczyniłem po to, żeby zobrazować jak często wygląda mechanizm powstawania krytyki, oceniania, atakowania, oraz po to żeby go później opisać.

    Lepiej, żebyśmy się krytykowali w tym wątku – „ćwiczeniu” i wyciągali z tego wnioski, niż naprawdę atakowali w innych wątkach na GL, bez wyciągania wniosków i bez uświadamiania sobie, że w ogóle atakujemy, czy prowokujemy...

    Mam też nadzieję, że wszystkie osoby czytające ten wątek wyciągną następujące wnioski:

    1. Bardzo łatwo jest sprowokować wykształconego, inteligentnego eksperta (w tym również coacha).

    2. Można to uczynić stanowczą, ogólną i powierzchowną opinią dotyczącą jego wartości lub przekonań.

    3. Często wiele osób prowokuje takimi wypowiedziami NIEświadomie.

    4. Inne osoby natomiast NIEświadomie odpowiadają atakiem na te NIEświadome prowokacje.

    5. Ludzie ulegają prowokacjom, gdyż odczuwają strach, ale NIE są go świadomi, w ogóle NIE są świadomi wielu swoich emocji (Spitzer, 2007).

    6. Jeśli kiedykolwiek będziesz stanowczo wyrażać ogólną opinię, licz się z atakiem;)

    7. Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że ktoś Cię atakuje swoją opinią, to ODDZIEL opinię (zachowanie) od autora opinii (człowieka)! Wystąp przeciwko OPINII, a NIE CZŁOWIEKOWI, szanując przy tym człowieka-autora opinii.

    8. Jak już spierasz się z kimś to w swoich wypowiedziach zawieraj merytoryczną wartość dodaną, tzn. pisz o swoich doświadczeniach, podawaj cytaty, wyniki badań. Wówczas na pewno znajdzie się ktoś kto zwróci uwagę na tę wiedzę merytoryczną. Doceni ją, a być może w sporze stanie po Twojej stronie. Taka zasada wzajemności: Ty dajesz wiedzę, on daje ci życzliwość;)

    9. Najpierw powstają w nas emocje! Kiedy uświadomimy je sobie, to dopiero powstają w nas uczucia i odczucia.

    POKORA występuje na poziomie uczuć i odczuć.
    Na poziomie emocji jej NIE ma. Dlatego też człowiek działający na poziomie emocji zazwyczaj NIE jest pokorny. Do pokory musi dojrzeć.


    Musi minąć trochę czasu, aż uświadomi sobie emocje. Wtedy może wejść na poziom uczuć i odczuć. Wówczas zazwyczaj odczuwa tzw. „kaca moralnego”, ma wyrzuty sumienia „Jak mogłem to zrobić?”, „Jak mogłem tak zareagować?”.

    Wiele osób NIE jest pokornymi, gdyż funkcjonuje na poziomie emocji. Działają impulsywnie, pod wpływem chwili. Z czasem jednak dorastają do uczuć, odczuć i również do pokory. Często jednak NIE zdążą tego uczynić w swoim życiu...

    10. Jak ćwiczyć pokorę?
    Po przez uświadamianie i opanowanie emocji.

    W doświadczaniu emocji pomagają treningi interpersonalne prowadzone na procesie grupowym.
    W kierowaniu emocjami ja stosuję Model ABC Alberta Ellisa z Racjonalno Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT).
    Krótki opis w wikipedii:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Terapia_racjonalno-emotywna

    Najpierw jest zdarzenie (A), potem przekonanie (B), a następnie powstają emocje i zachowania (C). To jakie są nasze emocje i zachowania z nich wynikające zależy od naszych przekonań (B).
    Zmieniając przekonania, zmieniamy powstające w ich skutek emocje i zachowania. Czyli z NIEpokornego człowieka możemy zrobić pokornego.

    11. Jeśli popełnimy błąd, to najprostszym „mostem” dla nas jest powiedzenie prawdy!
    Popełniwszy błąd pod wpływem emocji, źle się z tym czujemy, to przyznajmy się do błędu, powiedzmy prawdę, co kierowało nami. Następnie przeprośmy za nasze zachowanie. Będzie to pierwszy przejaw naszej dojrzałości i pokory.

    Na koniec taka znana metafora o pokorze:

    Pewien chłopiec każdego dnia denerwował, atakował i krytykował wielu ludzi. Wtedy jego dziadek powiedział mu:
    „Chłopcze zrobimy małe doświadczenie. Za każdym razem, kiedy kogoś obrazisz wbij jeden gwóźdź w płot”.

    Chłopiec każdego dnia wbijał kilkadziesiąt gwoździ. Jednak z czasem wbijał ich coraz mniej. Pewnego dnia wbił tylko jednego gwoździa. Wciągu kilku następnych dni żadnego. Zaczął miło traktować osoby, którym wcześniej sprawiał wiele przykrości.

    Powiedział o tym dziadkowi.

    Ten oznajmił:
    „Chłopcze zaczynasz dorastać. Teraz za każdym razem, kiedy sprawisz radość jakiemuś człowiekowi, wyciągnij 1 gwóźdź z płotu”.

    Chłopiec czynił teraz wiele dobra i gwoździe szybko znikały. Pewnego dnia wyrwał ostatniego. Wtedy dziadek zapytał:

    - Co się stało z płotem?
    - Jest bez gwoździ. Wszystkie wyrwałem. Naprawiłem swoje błędy – odpowiedział chłopiec.
    - Można tak rzec. Można powiedzieć, że dojrzałeś do pokory, ale popatrz na płot. Czy jest taki sam jak na początku?
    - Nie. Są w nim dziury po gwoździach – oznajmił chłopiec.
    - Dokładnie, tak jest. W płocie powstały dziury po gwoździach, a w sercach ludzi powstają rany po złych uczynkach. Płot już nigdy NIE będzie taki jak dawniej. Teraz już nikt NIE potraktuje Cię tak jak mógł to uczynić kiedyś. Być może ludzie polubili Cię, ale ich serca pamiętają rany jakie im kiedyś zadałeś.

    Morał:
    Dorastajmy do pokory jak najszybciej, bo wówczas jak najmniej ran w ludzkich sercach powodujemy.

    PS. To tylko moje obserwacje, miejscami podparte literaturą naukową. Jeśli ktokolwiek zaobserwował jeszcze coś innego, to moje posty może w dowolny sposób interpretować i pytać mnie o co tylko chce. Może wypracujemy jeszcze coś nowszego:))

    Bibliografia:
    1. Spitzer, M. (2007). „Jak uczy się mózg”. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
    (książka NIE jest tylko o uczeniu się, ale o tym jak działa ludzki mózg w wielu innych sytuacjach, np. emocji, uczuć, motywacji, ocenianiu, budowaniu wartości i przekonań, pracy zespołowej.)

    2. Ellis, A. (1998). „Terapia krótkoteminowa. Lepiej głębiej trwalej”. Gdańsk:GWP
    (Opis Racjonalno Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT) razem z modelem ABC)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Uczestnicy I edycji SPC w temacie Sesja fotograficzna

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Uczestnicy I edycji SPC

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Pokora coacha
    7.09.2008, 11:35

    Adam Gęsich:
    Drogi Tomaszu,
    Nadinterpretujesz znakomicie, dlatego też nie będę się wdawał w polemikę z Twoimi wywodami.

    To może chociaż odpowiesz na pytanie:
    "Adamie piszesz, że coachem jesteś zawsze. Dlaczego wiec w ten sposób się zachowujesz???"

    MOJE postrzeganie zawodu Coacha jest natomiast znacząco inne od Twojego...
    Świetnie to rozumiem - każdy może mieć inne postrzeganie zawodu coacha. I dlatego zacząłem pytać Cię o kilka kwestii z Twojego zachowania które w mojej opinii są sprzeczne...

    Co więcej, JA gdy będę w potrzebie aby komuś udowodnić że jestem Coachem zaproponuję mu kontakt do moich klientów ... ;)

    Tutaj nikt NIE pisał o potrzebie udowodniania bycia coachem! Więc tego zdania też nie rozumiem.
    Zapytałeś mnie grzecznie:) :
    Jak Twoi klienci rozpoznają że jesteś coachem, kwiatek w
    butonierce?

    To ja Ci grzecznie odpowiedziałem:)
    PR imponujący.

    Sprawdź definicję słowa "PR" - bo to co najwyżej może być reklamą, a NIE PR-em :))

    Z ciekawością poznam odpowiedź na pytania:
    Adamie piszesz, że coachem jesteś zawsze. Dlaczego wiec w ten sposób się zachowujesz? Czy to jest Twój styl bycia coachem?
    Czego się boisz?

    PS. Jeśli nie odpowiesz, to pozostaje mi tylko interpretacja:))

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Career coaching w temacie Co można zrobić na rzecz coachingu?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Career coaching

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Career coaching w temacie Coaching - czyli nowa nazwa na to, co wielun ludzi robiło...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Career coaching

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Pokora coacha
    6.09.2008, 14:28

    Poniższy post jest długi, ale przeczytaj go kimkolwiek jesteś, bo wbrew pozorom przedstawia on bardzo dokładnie odpowiedź na pytanie: „Dlaczego coachowie „dowalają” innym na forach internetowych?”.

    Adam Gęsich:
    Zdecydowanie NIE podzielam takiego zdania.
    Albo jestem coachem albo nie.
    To że dla moich dzieci pełnię rolę ojca nie zmienia tego faktu!!!

    Rozumiem, że gdybyś był ofiarą wypadku autobusu wycieczkowego, nie oczekiwał byś pomocy od kumpla będącego z Tobą na wycieczce, znakomitego lekarza - przecież teraz pełni rolę turysty...

    Jak Twoi klienci rozpoznają że jesteś coachem, kwiatek w butonierce?

    A kim jesteś bez kwiatka?

    AdamAdam Gęsich edytował(a) ten post dnia 05.09.08 o godzinie 18:41

    Gdybym mógł oceniać to rzekłbym: piękne, wręcz cudowne!
    Na szczęście NIE jestem coachem 24h na dobę, więc mogę oceniać.

    Piękne słowa, mam wrażenie że Kazimierz zakładając ten wątek właśnie takie wypowiedzi miał na myśli:)

    Kibic
    Ponieważ dziś jest mecz Polska-Słowenia, a ja również kibicem jestem, toteż posłużę się taką piłkarską metaforą:
    Adamie, piękny bramkę strzeliłeś. Naprawdę piękny gol, strzelony przewrotką z 30 metrów, tylko ... tylko, że samobójczy!” :(

    Adamie, piszesz że coachem jest się zawsze. Dlaczego zatem w ten sposób się zachowujesz?
    Oceniasz, krytykujesz, poniżasz, sugerujesz moją bezradność, interpretujesz?

    Czyżby to był Twój styl prowadzenia coachingu?
    Bo skoro zawsze jesteś coachem, to teraz chyba też zachowujesz się jak coach?

    Klient
    Skoro zawsze jesteś coachem, zadajesz mi pytania, to poczułem się jak Twój klient. Dlatego w tym momencie zaczynam pisać z perspektywy Twojego klienta. Wiesz, coach też czasem jest klientem w coachingu!!!:) Taka sytuacja nazywa się coaching coacha, albo jak kto woli superwizja. Polecam doświadczyć – super sprawa nawet dla coacha:)

    Jak już zadałeś mi pytania i uczyniłeś mnie sowim klientem, to powiem Ci jak się czuję jako Twój klient.

    Czuję się bardzo źle czytając Twoje słowa. Czuję się atakowany, oceniany, krytykowany, poniżany i bezradny. To co chcę teraz powiedzieć mojemu coachowi brzmi: „Mam Cię dosyć! Strasznie mnie zdołowałeś! Jestem wściekły na Ciebie. Chcę Ci przylać, dołożyć, potraktować Cię tak jak Ty mnie potraktowałeś, ale ... ale jestem coachem.
    Wiem, że mi to nie wypada. Więc tylko Ci odpowiem pisząc te kilka zdań.
    Stłumię emocje, zapakuję je w szczelny mały ołowiany pojemnik i ukryję głęboko w sobie. Tam ich nikt nie zobaczy...

    STOP. NIE. Na szczęście ja takim coachem NIE jestem. Klientem takim też NIE jestem.
    Jeśli mój coach mnie denerwuje, to od razu mu mówię o tym.
    Uważam, iż skrywanie swoich emocji to gra pozorów. NIE da się w nią wygrać, bo emocje ciągle narastają.

    Emocje może i są głęboko i szczelnie zamknięte, ale ciągle rosną. Rosną też teraz, kiedy czytasz moje słowa- słowa swojego klienta. Być może jesteś coraz bardziej zdenerwowany Adamie, ale to normalne zachowanie. Jednak w pewnym momencie zabraknie dla tych emocji miejsca w ołowianym pojemniku i wybuchną, rozrywając go.

    Wtedy posypią się z Twojej strony różne epitety, oceny, prowokacje pod moim adresem, adresem klienta...

    Jak się z tym będziesz czuł?
    Jak się poczujesz, kiedy Twój klient powie Ci: „Źle się czuję pracując z Tobą. Czuję się oceniany, krytykowany i poniżany!”?

    Adamie piszesz, że coachem jesteś zawsze. Dlaczego wiec w ten sposób się zachowujesz???

    Dlaczego kiedy to ja usprawiedliwiam coachów, usprawiedliwiam ich oceniające wypowiedzi, pisząc że przecież nie są coachami 24h na dobę, to Ty piszesz, że właśnie jesteś coachem 24h na dobę, po czym ostro „jedziesz” po mnie na forum?

    Czuję, że właśnie strzeliłeś piękną bramkę, lecz bramkę samobójczą...

    Nie uczyli Cię czym jest spójność coacha? Czym odpowiedzialność, czym etyka?

    Jako klient, NIE rozumiem Twojego zachowania...

    Coach
    Spróbuję zrozumieć jako coach.
    Rozumiem Twoje odmienne zdanie do bycia coachem. Każdy może mieć swoje zdanie w tej kwestii. Jednak samobójczej bramki dalej NIE rozumiem...

    Pytasz mnie jako coacha, skąd ludzie wiedzą że jestem coachem?
    Nie wiem.
    Po prostu moi klienci są. Nie wiem skąd. Po prostu są i nie muszę krzyczeć, że jestem coachem 24h na dobę, że coachem albo się jest albo nie. Oni jakoś wiedzą kiedy jestem coachem, a kiedy nie.

    W ogóle wiedzą, że jestem coachem. Wiedzą, bo zauważają pewnie takie fakty:

    1 - w portalu profeo.pl jestem „Sylwetką Profeo” – taką osoba zasłużoną w budowanie portalu, głównie przez to że prowadzę tam największą i najbardziej merytoryczną grupę o coachingu;

    2 – jestem Koordynatorem Szkoły Profesjonalnego Coachingu – odpowiadam na wiele merytorycznych pytań dotyczących coachingu, reprezentuję również swoją osobą Szkołę;

    3 - organizuję sieć Klubów Coacha i Klubów Coachingu w całej Polsce – rozmawiam z partnerami, sponsorami, patronami medialnymi, czyli z największymi portalami, wydawnictwami, bankami, firmami produkcyjnymi.

    Powyższe fakty, jak i ten post bardzo wiele o mnie mówią jako o osobie coacha. I ludzie to widzą. Budują sobie też odpowiedni wizerunek mojej osoby jako człowieka, który zna się na tym co robi, tj. na coachingu.

    Czy ktokolwiek uczyniłby mnie Koordynatorem szkoły coachów i pozwolił reprezentować Szkołę jeśli bym był coachem-amatorem?
    Czy ktokolwiek promowałby mnie jako coacha na swoim portalu i promował portal moją osobą, jeśli bym był coachem-amatorem?
    Czy jakikolwiek portal, wydawnictwo, czy bank rozmawiałby ze mną na temat Klubu Coach, czy Klubu Coachingu, gdybym był coachem-amatorem?

    Rozumiem, że gdybyś był ofiarą wypadku autobusu wycieczkowego, nie oczekiwał byś pomocy od kumpla będącego z Tobą na wycieczce, znakomitego lekarza - przecież teraz pełni rolę turysty...

    Co do kwestii ratowania mnie przez mojego kumpla, to zinterpretuję mojego poprzedniego posta, bo w nim odpowiedziałem na powyższą interpretację.

    Coach jest coachem wtedy kiedy chce być coachem! Kumpel pomaga mi wtedy kiedy chce mi pomóc. Mój kolega sam podejmuje decyzje czy chce mi pomóc, czy nie. On sam decyduje kiedy jest kolegą, kiedy lekarzem, a kiedy mi pomaga. Dlatego jest właśnie moim kolegą!

    W mojej opinii coach SAM decyduje kiedy jest coachem, kiedy piłkarzem, kiedy ojcem, a kiedy mężem. Jak pomiesza te role społeczne, to może trafić na chirurgię z 16 ranami kłutymi klatki piersiowej:)

    To coach decyduje kiedy jest coachem, kiedy lekarzem, kiedy pomaga, a kiedy staje się agresywnym wojownikiem broniącym swojej rodziny.

    Uważam, że NIE mam żadnego prawa oczekiwać od mojego coacha, aby był coachem 24h na dobę. Gdyż mój coach, jak każdy inny człowiek ma wolną wolę i swój rozum po to, żeby SAM podejmował decyzje!

    NIE mogę mu kazać być coachem 24h na dobę, bo wówczas podejmę decyzję za niego. Ubezwłasnowolnię, ograniczę, wręcz skrępuję go.

    Wiesz co się dzieje z takim z takim ubezwłasnowolnionym, ograniczonym i skrępowanym coachem?

    Po pewnym czasie WYBUCHA i po pracy (coachingu) zazwyczaj: jedzie ostro po innych ludziach na forum GoldenLine, strzelając sobie samobójcze bramki.

    Coach pytający

    Pisząc ten tekst właśnie poczułem, że chcę się stać coachem pytającym.
    Adamie, chcę Ci zadać kilka pytań.
    Nawiązując do mojej wypowiedzi z tego wątku:
    http://www.goldenline.pl/forum/moj-prywatny-coach-pora...

    wątku o relacji dwojga ludzi, zadam Ci proste pytanie. Okazując ciekawość, akceptację, zrozumienie, spokój i opanowanie zapytam ciepłym głosem:
    - Czego się boisz Adamie?

    Tak jak pisałem, nikt NIE testuje po to, żeby tylko poznać wynik testu. Nikt NIE atakuje tylko po to, żeby zaatakować. Ludzie testują i atakują, gdyż czują lęk, lub strach! Atakują, gdyż chcąc zapewnić sobie bezpieczeństwo, przewidywalność przyszłości, lepszą przyszłość.

    Zadam więc jeszcze raz pytanie. Tym razem stosując komunikat „ja” oraz mówiąc nie tylko o faktach, ale również o intencjach, emocjach, odczuciach:

    - Adamie, czuję się atakowany. Dziwi oraz irytuje mnie ta sytuacja, gdyż w poprzednim poście stanąłem w obronie coachów, czyli również i Ciebie. Miałem szczere intencje – chciałem po prostu wyjaśnić dlaczego coach nie jest coachem 24h na dobę. Teraz targają mną sprzeczne emocje. Czuję, że mnie atakujesz. Podejrzewam, że czymś Ci zagroziłem, lecz nie wiem czym. Możesz mi powiedzieć co mam zrobić, żeby nasze relacje poprawiły się? Co mogę zmienić?

    Epilog

    W moim poście byłem kibicem, klientem i coachem. Moje role zmieniały się, bo ja się zmieniałem.
    Tak samo ja-coach, jak wielu innych coachów, w różnych chwilach różnie się zachowuję. Jeśli jakiś coach zmienia się, lecz czyni to zgodnie z prawem i etyką, to ja NIE mogę mu tego zabronić. Nawet Konstytucja RP mu to gwarantuje.

    Jestem jak najbardziej za przestrzeganiem prawa i zasad etycznych. Uważam, iż przepisów prawa i zasad etycznych nie tylko każdy coach powinien przestrzegać, ale każdy człowiek.

    Będąc coachem reprezentuję to samo prawo jak i zasady etyczne, co będąc klientem w coachingu, klientem w Tesco, czy kibicem!
    M.in. stąd biorą się „porządni” kibice :)

    Moje na pozór agresywne zachowanie wynika z jednej prostej zasady:
    Kiedy czuję się atakowany, to się bronię, atakując.

    Jeśli ktoś miesza mnie z błotem, to NIE będę się temu spokojnie przyglądał i w delikatny, ciepły, coachingowy sposób zadawał mu pytania, BO coaching NIE jest uniwersalnym super lekarstwem na każdą sytuację! Wielu coachów głosi wszem i wobec, że coaching każdemu i w każdej sytuacji pomoże. BŁĄD!!!

    Wyobraź sobie taką sytuację:
    Jesteś managerem. Twój pracownik NIE napisał raportu. Nie zdążył. Termin raportu jest na jutro.
    Zacznij teraz prowadzić trwający 6 miesięcy coaching swojego pracownika z celem: „Jak pisać poprawne raporty na czas?”.

    Czy dzięki temu coachingowi, będziesz miał raport na jutro?
    Wątpię:)
    Coaching jest pracą krótkoterminową, ale słowo „krótkoterminowa” NIE oznacza, że trwa 1 czy 2 godziny, ale tak krótko jak to tylko możliwe!

    W praktyce może trwać nawet kilka lat. Dlatego coaching jest bardzo dobrym środkiem, ale prewencyjnym – zapobiegającym w przyszłości negatywnym zachowaniom.

    Jeśli szybko np. na jutro potrzebujesz raportu, to coaching Ci go NIE da.
    Masz za to szeroki wachlarz możliwości przywódczych i zarządczych, które dadzą Ci raport na jutro, ale NIE zapewnią tego, iż pracownik zawsze będzie pisał w terminie bardzo dobre raporty!

    Może to natomiast zapewnić coaching.

    Jeśli w pewnym momencie zachowuję się inaczej niż coach, to uważam, że na tą chwilę w tej sytuacji takie zachowanie przyniesie mi lepszy efekt niż bycie coachem!

    Oczywiście czynię to z zachowaniem prawa i etyki!
    Dlatego jeśli nawet stanowczo reaguję, interpretuję i oceniam, to NIE ubliżam, NIE poniżam, SZANUJĘ drugą osobę za to że jest człowiekiem, lecz GANIĘ jej zachowanie!

    Jeśli jakiś coach utożsamia zachowanie z osobą, to popełnia błąd. Ponieważ potępia osobę i skreśla ją. Działa podobnie do kary śmierci.

    Potępia osobę, skreśla osobę za jej zachowanie. Mówi: „Zrobiłeś to, więc zostajesz potępiony. Nie jesteś godzien być człowiekiem”.

    Na wstępie potępia osobę za jej zachowanie.
    Przekreśla ją na wstępie za jej zachowanie. Potem natomiast prowadzi jej coaching, czyli próbuje wskrzesić kogoś, kogo przed chwilą sam rozstrzelał:)

    Koniec:)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Coaching sztuką możliwości w temacie 3.3. Cztery poziomy słuchania.
    6.09.2008, 11:09

    Wiesława B.:
    Przykład z zupą świetny- po zadaniu dokładniejszych pytań to ta druga połówka twierdzi, że woli iść spać niż udzielać odpowiedzi...

    Odpowiem przykładem z sytuacji coachingowej:)

    Jeśli klient podczas coachingu słuchając pytań coacha ma ochotę iść spać zamiast odpowiadać, oznacza to że:

    1- pytania są niewłaściwe (nie angażują klienta), lub
    2- istnieje wiele oporów (przeszkód) w komunikacji. O oporach pisałem w rdz. 7. konstruktywnie można pracować (rozmawiać) kiedy już nie ma oporów.

    Jak jest podczas obiadu?
    Podobnie:)

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Pokora coacha
    5.09.2008, 16:41

    Kazimierz G.:
    Czytam wypowiedzi dotyczące coachingu i odnoszę wrażenie, że często coache lub osoby wypowiadające się bardziej z pozycji coacha niż Klienta zajmują bardzo zdecydowane stanowiska oraz dokonują ocen wypowiedzi poprzedników.

    Ciekaw jestem czy inni forumowicze, przede wszystkim nie-coache, mają podobne odczucia.

    Mam identyczne i nawet na innej grupie komuś wyjaśniałem dlaczego w pewnej kwestii zabrałem zdecydowane stanowisko.
    Dla coachów wypowiedzi nie-coachów mogą być cenną informacją zwrotną dotyczącą komunikacji i tworzonego wizerunku.

    Tak pod warunkiem, że słuchają wypowiedzi będących częścia coachingu. Jeśli jestem na treningu piłki ręcznej, lub kickboxingu to obawiam sie że nikt tam moich umiejętnosci zadawania pytań NIE dostrzeże. Może to natomiast zaobserwować kiedy prowadzę coaching.

    Osobiście nigdy w życiu NIE poszedłbym do coacha, który zawsze jest coachem, który jest coachem 24h na dobę. Ten człowiek NIE miałby swojej własnej osobowości. Nigdy by NIE był sobą, a zawsze pełniłby rolę coacha.

    Oczywiście ważna jest kwestia, kiedy to coach zachowuje się nagannie, ubliża innym itp. – takiego też bym NIE chciał.

    Jednak NIE można wymagać od coacha żeby 24h na dobę tylko zadawał pytania. Nigdy by nic swojego nie powiedział. Nigdy by NIE miałby własnego zdania. Z czasem zaczęto by o nim mówić, ze jest nijaki:)

    Popatrzmy na taki coachingowy dowcip:

    Na ostry dyżur przywieziono faceta z 16 ranami kłutymi klatki piersiowej i 12 ranami ciętymi twarzy.
    Chirurg zszywał go całą noc.
    Po kilka dniach pacjent się obudził. Ciekawski chirurg zapytał:
    - Kim Pan jest z zawodu?
    - Coachem – odpowiedział pacjent.
    - To musi być bardzo niebezpieczny zawód.
    - E tam, niebezpieczny. To mi się stało w domu – oznajmił pacjent.
    - Co się Panu stało? – zapytał z zainteresowaniem chirurg.
    - Moja praca polega na zadawaniu ludziom pytań. Jak ktoś mówi ogólnie, to ja zadaje precyzujące pytanie, takie które doprowadzą mojego klienta do jasnej odpowiedzi, do jasnego planu działania.
    Wróciłem z tej pracy i żona powiedziała mi: „Jestem w ciąży!”. Już miałem ją uściskać, pogratulować, wyrazić swoje zadowolenie, ale...
    Ale postanowiłem sprecyzować sytuację i dopytałem: „Kochanie, a kto jest ojcem?”. Resztę Pan zna...

    Może wypowiedzi coacha na forum NIE są okazywaniem radości żonie, ale są okazywaniem emocji. Trudno wymagać od jakiegokolwiek człowieka, żeby 24h na dobę NIE okazywał własnego zdania.
    Można i należy jednak wymagać, żeby to czynił w asertywny sposób:)Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 05.09.08 o godzinie 16:44

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie MÓJ PRYWATNY COACH poradził mi... w temacie Mowie odchodze by o mnie walczył
    5.09.2008, 15:48

    To ja tak w moim stylu odpowiem, tj. w stylu coacha :)

    Spotkałem się z sytuacją, w której kobieta oswiadcza, ze odchodzi choc wcale nie chce tego. Sensem tego jest sprawdzenie ile facet moze zrobic zeby kobieta została.
    Tego nie wiem, a ni ja ani nikt inny, ani nawet ta kobieta...
    Z doświadczenia wiem, że jak ktoś mówi: "Robie to, żeby sprawdzić jak się ktoś zachowa", to owo sprawdzenie jest jednym z ostatnich powodów na długiej liście - taką przykrywką na prawdę ważnych kwestii.

    Pomyślcie kiedy ostatnio kogoś sprawdzaliście? Po co to robiliście? Po to żeby poznać wynik testu? NIE. Po to żeby poczuć się bezpieczniej, pewniej, móc lepiej przewidzieć przyszłość, waszą relację z tym człowiekiem.
    Taki test jak bardzo jemu zalezy. Rozumiecie to?
    Mogę spróbować zrozumieć dopiero kiedy poznam tą konkretną kobietę, tego konkretnego mężczyznę i tą całą konkretną sytuację. W innym przypadku tylko sobie mogę domniemywać całą sytuację i również moje zrozumienie:) będę oceniał, a NIE rozumiał.
    Czy to jest normale, zdrowe podejscie do bycia razem?

    Żeby odpowiedzieć na to pytanie powinniśmy wpierw zdefiniować co jest normalnym a co zdrowym podejściem. Człowiek wychowany w społeczeństwie w którym takie zachowanie jest normą, będzie je uważał za normalne. Osoba wychowana w innym będzie je uznawała za NIEnormalne. Jednak niezależnie od tego czy uznamy je za normalne, czy za NIEnormalne, będzie to tylko OCENA, a kluczem do "zdrowego" i "normalnego" związku jest ZROZUMIENIE!!!

    Gdyby mi kobieta powiedziała, że odchodzi, chciałbym zrozumieć jej zachowanie, swoje zachowanie i całą sytuację.

    Zadałbym jedno proste pytanie, okazując przy tym uwagę, skupienie, zainteresowanie drugą osobą, ciepło i opanowanie. Zapytałbym spokojnym głosem:
    - Czego się boisz?

    Jeśli związek opiera się o zaufanie, to otrzymam odpowiedź, dotyczącą obaw o naszą wspólną przyszłość.

    Gdyby nie odpowiedziała, zapytałbym jeszcze raz, tylko tym razem stosując komunikat ja. Odwołując się nie tylko do faktów, ale również do intencji, emocji i uczuć.

    - Czuję się zaniepokojony, kiedy słyszę że odchodzisz. Chciałem z Tobą stworzyć długi i trwały związek. W tej sytuacji moje plany legły w gruzach. Co ja mam teraz zrobić? Co mogę zmienić?

    Nawet jeśli dalej nie odpowie, to posypią się moje błędy, to co źle zrobiłem. Posypią się jej OCENY naszego związku, również moich zachowań. Ponieważ będą to TYLKO OCENY, mogą być zupełnie inne niż moje oceny mnie samego i naszego związku. Kluczem jest porównanie tych ocen i wypracowanie jednej wspólnej.

    Przypomina mi się takie hinduskie powiedzenie: „Kto wie, nie mówi. Kto mówi, nie wie”.

    Mówi ono, że kłócą się tylko ci co nie znają obu stron sporu, lecz tylko jedną – swoją. Ci którzy znają i rozumieją obie strony sporu milczą, bo nie mają się o co kłócić. Oni poznali i zrozumieli swój powód działania i powód działania drugiej strony, co więcej wypracowali wspólne rozwiązanie, będące następstwem ZROZUMIENIA.

    Parafrazując to powiedzenie, mamy:
    „Kto wie, NIE testuje. Kto testuje, NIE wie.”

    Jeśli przyjdzie Ci kiedykolwiek myśl, żeby przetestować partnera to zamiast testować, odpowiedz sobie na pytanie:

    - Jaki jest MÓJ pierwszy krok na drodze do ZROZUMIENIA?
    - Co mogę zrobić, żeby zacząć proces wspólnego ZROZUMIENIA się?

    Jeśli Ci się uda odpowiedzieć, zapomnisz o teście.

    Jeśli kiedykolwiek usłyszysz, że Twój partner odchodzi, odpowiedz sobie na pytanie:

    - Jaki jest MÓJ pierwszy krok na drodze do ZROZUMIENIA?
    - Co mogę zrobić, żeby zacząć proces wspólnego ZROZUMIENIA się?

    Jeśli Ci się uda odpowiedzieć, odejście stanie się zbędne.

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Uczestnicy I edycji SPC w temacie Sesja fotograficzna

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Uczestnicy I edycji SPC

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Klub Coacha w temacie Cele Klubu Coacha

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Klub Coacha

  • Tomasz Dulewicz
    Wpis na grupie Klub Coacha w temacie Po co Klub Coacha?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Klub Coacha

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do