Wypowiedzi
-
O kursie w pro-motorze.
Jestem właśnie w połowie kursu. Na dotychczasowych zajęciach zajmowaliśmy się takimi bajerami jak:
- nie trzymanie się kierownicy
- nie siadanie na tyłku
- pozycja w zakręcie
- pozycja nóg w trakcie jazdy i hamowania
- delikatne obchodzenie się ze sprzętem
- głowa do góry, nie gapimy się na koło
- paluchy na klamki cały czas
- najpierw nogi na motocykl, potem ruszamy
- delikatne obchodzenie się ze sprzęgłem
Na te rzeczy instruktorzy zwracają dużą uwagę.
Raz robiłem slalom (ale nie egzaminacyjny), jak do tej pory nie dotykałem się "ósemek", ruszania pod górę itp. Ogólnie to na placu zadania manewrowe robią jako rozgrzewkę tylko Ci, którzy wyjeżdzają za chwilę na miasto (jakieś 10-15 minut przed wyjazdem). Generalnie ósemka jest cały czas pusta - w przeciwieństwie do innych placów, gdzie notorycznie jest ona zajęta (a wręcz jest do niej kolejka) - mam okazję obserwować placyk w okolicy węzła trasy toruńskiej i modlińskiej (na tyłach parkingu przy kościele).
Konkluzja jest taka, że w promotorze raczej nie przejmują się ćwiczeniem zadań egaminacyjnych. Moim zdaniem to całkiem dobrze.
A teraz to, czym aktualnie się zajmują:
jeździmy sobie we 3 w kółko po placu, przygląda się nam 2 instruktorów, czasem coś podpowie chyba Gadaj albo inny "miastowy" instruktor, ale rzadko. Trzeba dbać o to, żeby nie jechać za blisko kolegi z przodu, bo wtedy instruktor skupi uwagę na koledze i nie powie nam co było źle a co było dobrze. Instruktorzy dość dobrze wyłapują błędy (trzymanie się kierownicy, zła praca nóg, zła pozycja), nie obrażają się gdy zada im się pytanie.
Trzeba jednak samemu dbać o to, żeby poprawnie wykonywać ćwiczenia, tzn skupić się i realizować uwagi instruktorów. Jako iż na plac jest owalny, i instruktorzy stoją przy kanciapie na końcu jednej z prostych, to zwracają uwagę na rzeczy wykonywane tylko na jednej prostej, na drugiej (węższej) należy uczyć się samemu, ale można to wykorzystać o ile tylko się chce i ma się pomysł na wykorzystanie tej prostej.
W przypadku gdy ćwiczenie skrajnie nie idzie, instuktor wsiada na motocykl, mnie bierze na plecak i robi kilka kółek tłumacząc o co chodzi.
Gdy zachowania na placu robią się niebezpieczne lub nieprawidłowe, to w zasadzie natychmiast zatrzymują tłumacząc co się stanie w przypadku jazdy mocniejszym motocyklem (zazwyczaj chodzi o glebe, poślizg z glebą albo uniesienie koła). Zwracają uwagę na strój, ale bez przesady - kolega dostał zjebkę za buty bez kostki na 3 zajęciach na ich początku, a ja pod koniec za brak "wytrzymalszej" kurtki (byłem w bluzie). Brak rękawic jest widoczny od razu ;)
Na sprzęt wsiadamy za 5 do pełnej godziny, zsiadamy zazwyczaj za 10. Czasami w trakcie jazd instuktorzy wchodzą do kanciapy (na papierosa albo żeby się napić, na początku zajęć gdy robi się rozgrzewkę to czasem coś jedzą).
Sam plac jest w miarę ok, przyczepny beton, sporo pachołków, jest zrobiony krawężnik do jazdy wzdłuż po nim, infrastruktura do zadań egzaminacyjnych wewnątrz owalu (do kategorii A i B - czasem trzeba uważać na nieogarnięty yaris-katamaran.. ;) ).
Co do sprzętu - co do modeli to nie wiem, ale chyba dominują hondy 250. Sprzęt niezbyt zdezelowany, w niektórych nie działają światła stop, w innych obroto i prędkościomierze, w innych czujniki sprzęgła, ale ogólnie są ok. Ciągną na obrotach biegu jałowego.
Instruktorzy sympatyczni, da się zagadać. To chyba dość istotne, bo motocykl to chyba jednak trochę taki styl życia, trzeba mieć możliwość podpytać itp.
Czas oczekiwania na pierwsze jazdy po teorii - 3 tygodnie. Po zapisaniu na pierwsze jazdy na następne czekałem 11 dni :/ Ale teraz juz mam jazdy co 2 dni umówione prawie do końca kursu.