Wypowiedzi
-
Jakub Łochowicz
Serdecznie witam wszystkich -
Szanowny Panie Jakubie - Kiedy czytam Pańskie "wypociny" to ręce mi opadają. I nie widzę dalszego kontynuowania tego tematu. Zakończę go dowcipnie i dwuznacznie anegdotą.
Na stypie gra orkiestra żałobna, i ludzie składają kondolencje kobiecie, która straciła męża. I tylko jeden mężczyzna podszedł do niej i poprosił ją do tańca.
Z wyrazami szacunku. -
Jakub Łochowicz
Serdecznie witam wszystkich -
Z całym szacunkiem, Panie Jakubie, nie było moim celem nikogo urażać. a jedynie ukazać pewien nietakt. Jak Pan opisuje: "Zaoferowano nam pomoc, pod warunkiem, że udamy się na ich mszę.. Jak sam Pan widzi, intencje były nietaktowne także z ich strony. Jeśli podejmuje się gości, to oferuje się bezinteresowną pomoc, a nie "układ". Który z początku był niewinnym zaproszeniem na mszę, a potem byliście Państwo czynnymi uczestnikami obrzędu religijnego, który zwie się komunią, przyjęciem "ciała Chrystusa i krwi jego", pod postacią chleba i wina. Tak!, to była komunia, która nie powinna się zdarzyć w Państwa przypadku. Zapraszanie gości na obrządek religijny, nie pytając, czy jest to zgodne z ich światopoglądem, czy wyznaniem religijnym, było także nietaktem. Ponieważ jednym z uczestników mógł być Muzułmanin, który nie skorzystał by z takiego "układu". Jeśli oferujemy komuś pomoc, to zwracajmy uwagę, na prywatność każdego z uczestników, czy wyznanie. Wszystko idzie zorganizować, z okazywaniem szacunku swym gościom, by nikogo nie urazić.
Nie pojmuję jak religia może w XXI wieku blokować kontakty międzyludzkie i pomoc. Czy o tym mówi buddyzm?.
Szanowny Panie Jakubie, sarkam w tym przypadku był nie potrzebny. Jeśli chcę Pan wiedzieć, co ja, jako Buddysta bym zrobił. Porozmawiał bym z duchownym, za pomocą tłumacza, ponieważ wśród Państwa byli uczestnicy tego kraju, zapewne znaleźli byśmy kompromis, zadowalający obie strony. Powiedział bym, że jestem wyznawcą innej religii, i przebywanie w świątyni oraz uczestnictwo w obrzędach, było by z mojej strony okazaniem braku szacunku dla jej wyznawców. Religia jest bardzo prywatną częścią każdego z wyznawców, i nie ważne czy w XV czy XXI wieku. Od zawsze istnieje ścisła granica między "SACRUM", a "PROFANUM". Częścią duchową, wyznawców każdej religii, niezależnie od tego, czy jest to chrześcijańska czy poza chrześcijańska. A świecką naturą egzystencji ludzi o światopoglądzie bezwyznaniowym. I należy to uszanować.
I nie na tym polegają kontakty międzyludzkie, a na dialogu z poszanowaniem wartości religijnych, oraz okazywanie szacunku, dając możliwość wyboru, nawet osobom o poglądach które nie akceptujemy.
Przesyłam pozdrowienia.Tadeusz Swadzyniak edytował(a) ten post dnia 30.12.12 o godzinie 07:23 -
Aleksander Rak:
>Wydaje mi się, że w sytuacji stosunku pracy tracą znaczenie normy "codzienne", czyli starszeństwo wieku, płeć itp. I zawsze podwładny kłania się lub mówi dzień dobry szefowi.<
Serdecznie witam -
W pełni się zgadzam z tym stwierdzeniem. Jednak chciał bym dodać , bardzo często popełniane nietaktu wobec witających się i podających rękę, nawet w podobnym wieku.
Przykład:
Rozmawiający pracownik z kolegą, wita się z przybyłym trzecim młodym pracownikiem, podając mu dłoń, nie odwracając uwagi od swego rozmówcy. Równie dobrze podać mógł by mu zwinięty plik gazet. Podanie ręki, niezależnie od tego co opisywali już przedmówcy, wiąże się z kontaktem wzrokowym drugiej osoby. Kiedy witamy się jako pierwsi, czy podejmujemy dłoń osoby z nami witającej się, patrzymy jej w oczy. To jest oznaką uwagi i szacunku zarazem. Nie ważny jest status, wiek czy płeć, przywitanie jest formą okazywania szacunku.
Będąc Buddysta Cz,an, mam z tym inny problem, ponieważ nie podaję ręki, jak społeczność Japońska gdzie starochińska odmiana Buddyzmu Cz,an rozwinęła się w formie Buddyzmu Zen, oraz Shinto. Okazuje szacunek ukłonem oraz patrzeniem w oczy. Ludzie podzielili się na dwie grupy, jedni są niezadowoleni, przyjmując ten gest za obraźliwy, nie przyjmując wyjaśnienia, że robię to w inny sposób. Druga grupa ludzi, bywająca w świecie, czy wychowana w rodzinie z tolerancją, akceptuje to, mówiąc "Nie ma problemu". I od razu powracamy do sedna sprawy.
Kto ma kontakt z biznesmenami Japońskimi, zna zasady witania się, żegnania i okazywania szacunku, przez głęboki ukłon oraz patrzenie w oczy.
Tak więc podawanie dłoni, czy podejmowanie jej od drugiej osoby, nie mając zwróconej uwagi w jej stronę i patrzenia w oczy, jest formą lekceważącą, brakiem okazywania szacunku. Co w kontakcie z kontrahentami krajowymi, jest wielkim nietaktem, delikatnie rzecz ujmując, a z zagranicznymi jest po prostu niedopuszczalne.
Serdecznie pozdrawiam. -
Jakub Łochowicz
Ich ksiądz zrobił nam taki znak krzyża oliwą na czole (jak u nas na bierzmowaniu), do tego dostaliśmy kawałek placka drożdżowego maczanego w winie. Świetna sprawa :-) Dla mnie takie "wydarzenia" to zawsze interesująca przygoda i chętnie wziąłbym udział w jakimś święcie innych religii - nie identyfikuję się z tym, więc tak po prostu, z czystej ciekawości.<
Serdecznie witam -
Już samo przekroczenie, świątyni religii, której nie jest się wyznawcą, już było poważnym nietaktem. Ponieważ jak pokazuje fotografia, jesteś nad wyraz widoczny, w miejscu, gdzie wierni traktują je z wieką czcią, a Ty wyglądasz na "turystę zwiedzającego obiekt sakralny".
A kiedy piszesz, że to "świetna sprawa", czy "wydarzenie", "interesująca przygoda", brakuje mi słów, by to określić. Z czystej ciekawości można pooglądać reportaże takich obrzędów, które są uzgadniane z zwierzchnikami danego kościoła, i reporterzy wiedzą jak to utrwalić, by nie naruszać "SACRUM". Natomiast branie udziału w obrzędzie innej religii, której nie jest się wyznawcą, jest świętokradztwem, w pojmowaniu osób wierzących. Natomiast w pojmowaniu osób niewierzących, wielkim nietaktem i profanacją uczuć wyznawców danej religii.
Serdecznie pozdrawiam.Tadeusz Swadzyniak edytował(a) ten post dnia 29.12.12 o godzinie 06:58 -
Serdecznie witam wszystkich -
Czytając wypowiedzi, będę utrzymywać punkt widzenia Anny. Ponieważ wymuszając zachowania swoim postępowaniem na innych osobach, krzywdzimy je. Zabieramy im rzecz bardzo prywatną i osobistą, włąsny wybór, nie tylko w sprawach duchowych, ale także w życiu. codziennym. Wywieranie presji otoczenia, powoduje, że nie kierujemy się własnym wyborem, ale na siłę dostosowujemy się do większości, zatracając swój kierunek myślenia, czy nawet uczucie, rzecz bardzo prywatną.
Jestem Buddystą Cz'an. Nie mylić z Buddyzmem ogólnie przyjętym, ponieważ jest kilka szkół Buddyzmu. Indyjski, Starochiński Cz'an, Japoński Zen, wywodzący się z korzeni Buddyzmu Cz'an, oraz wiele odmian, w krajach wywodzących się z kultury starochińskiej, używającej pisma Kanji.
Buddyzm Cz'an to raczej system Filozoficzno- religijny, nie sama religia. To życie zgodne z zasadami Natury. Dlatego bardzo staram się, nie wpływać na niczyje decyzje, nie narzucać nikomu swego punktu widzenia, czy myślenia. Mogę to ująć, jako mój punkt widzenia, ale decyzję pozostawiam osobie zainteresowanej. Szanuje wybór innych i doceniam to. Szanuje prywatność, nie tylko religijną, ale i życiową. Jestem zdania, że prywatność własna czy ogniska domowego, jest sprawą nietykalną, i nikt nie powinien wchodzić "butami w cudze życie". Co niestety obserwuje się każdego dnia. Ludzie szanujący własną prywatność, stają się osaczeni przez otoczenie, i wtedy musza podejmować drastyczne decyzje. Podatniejsi, są "wchłaniani" w wir otoczenia, nie mając własnego wyboru, tracą własną tożsamość. Bardziej odporni na to, wydostają się z "matni" otoczenia, zrywają wszelkie kontakty i układają sobie życie na nowo.
Czy tak być musi, czy my nie zastanawiamy się, jak dalece, mimochodem ingerujemy w czyjeś uczucia religijne, czy życie prywatne. Jak bardzo oburzamy się, kiedy ktoś chce nam coś na siłę narzucić. Usiądźmy wieczorem w cichym pokoju, zgasiwszy światło, przemyślmy nasze postępowanie w dzisiejszym dniu. Czy nie wyrządziliśmy komuś krzywdy, nawet w dobrej wierze, ingerując w jego świętość, - w prywatną część jego egzystencji, której nikt nie powinien naruszać. Serdecznie pozdrawiam.