Seweryn Mściwujewski

działam w internecie i nie tylko

Wypowiedzi

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Przemoc fizyczna wobec dziecka - artykuł
    8.02.2011, 09:10

    Jeśli "przemoc" stosuje kobieta, stwierdzono tam, że nie jest to przemoc :)))))))

    Można się śmiać. Niemniej praktyka to potwierdza. Polecam wstukanie w wyszukiwarkę haseł związanych z przemocą.
    Moja eks oskarża mnie o przemoc wobec dzieci. Dowodzi tego wg niej fakt, iż syn od niej uciekł do mnie. W sprawozdaniu kuratora zaś napisano, że należy poprzeć matkę w jej działaniach...
    Śmieszne? Starszy syn był na kilku badaniach u psychiatrów, wszyscy twierdza, że jest w porządku. Ale inni "specjaliści" wnioskują, aby umieścic go w sądowym zakładzie psychiatrycznym o wzmocnionym zabezpieczeniu.
    Napisałem wcześniej, iz rozmowy na forach, wypisywanie czegokolwiek to taki wentyl - popiszemy, spuścimy trochę powietrza i czujemy się - być może - lepiej. Kogo sprawy nie dotknęły osobiście, ten chce być od nich daleko.
    Kiedyś umieściłem dość dramatyczny opis przemocy wobec dzieci na jednym z portali społecznościowych. Równocześnie ktoś umieścił coś o bezdomnych zwierzętach. Jak myslicie, gdzie się kierowało zainteresowanie i gdzie się pojawiały komentarze?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Przemoc fizyczna wobec dziecka - artykuł
    6.02.2011, 18:13

    Bardzo chciałbym sie dowiedzieć, co można zrobić w sytuacji ewidentnej przemocy wobec dzieci - gdzie się udać? Nadmienię, że w określeniu, co jest przemocą, zawartym w przytaczanym powyżej artykule, jak najbardziej mieści sie zjawisko, z którym mam do czynienia - przemoc polega przede wszystkim na działaniach określanych w artykule jak "zniewolenie, zastraszenie, izolację społeczną, stworzenie nadziei, złamanie ofiary".
    Instytucje powołane do reagowania nie reagują (wymienianie ich zabrałoby sporo miejsca) - dziecko ma ciepło i co jeść - jest ok.
    To wszystko dotyczy młodszego z synów (11 lat). Starszy (14) uciekł z tej "sielanki" w domu matki do ojca i natychmiast został decyzją sądu umieszczony w ośrodku opiekuńczym. Mimo, że 3,5 roku (do września 2010) synowie przybywali pod wyłączną opieką ojca i było im dobrze, co jest absolutnie udokumentowane. Faktami.
    Możemy pisać artykuły, mądre opracowania, publikować w róznych językach i jak na razie to tylko bicie piany.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Czy kobieta która pomawia o molestowanie może wychowywać...
    4.01.2011, 14:32

    Do niedawna poparłbym większość powyższych wypowiedzi. Teraz moje poglądy uległy, delikatnie mówiąc, weryfikacji.
    Otóż, moi kochani, niezależnie od tego, co sądzicie, według psychologów z RODK oraz IES absolutnie w niczym nie przeszkadza w przyznaniu opieki nad dziećmi kobiecie fakt, iż pomawia ona o wszelakie zbrodnie (w tym naturalnie o molestowanie) ojca tych dzieci. Mało tego, fakt, iż nakłania ona synów do świadczenia przeciw ojcu, przemawia za nią! Dowody w aktach spraw.
    Nie przeszkadza, iż żaden z zarzutów nie został potwierdzony, nie przeszkadza, iż IES wyraźnie stwierdził, że nie widzi podstaw do podejrzewania mężczyzny, który zresztą żądał przeprowadzenia badań samego siebie pod kątem skłonności... Nie przeszkadza, że znakomita większość specjalistów wypowiedziała się, iż matka na wybitnie zły wpływ na dzieci. Nie przeszkadza wyraźna wola synów.
    Za to we wrześniu przeprowadzono brutalną akcję odebrania synów i przekazano ich matce, starszy (14 lat) po miesiącu uciekł od niej, młodszy (11) czwarty miesiąc jest całkowicie odizolowany od ojca (nie tylko od niego). I wszystko jest według osób podejmujących decyzje w porządku - sąd starszego po jego ucieczce umieścił w ośrodku opiekuńczym, gdzie siedzi już trzeci miesiąc. Zaś wszelkie wnioski ojca albo są nierozpatrywane, albo zwracane (z powodu "niedostatecznego uwiarygodnienia").
    Zatem chyba to, co napisałem na początku, jest słuszne? Kobieta zawsze powinna wychowywać dzieci, zaś szczególnie, gdy fałszywie zeznaje i oskarża byłego o molestowanie! I nie ośmielajcie się krytykować psychologów, sądów itp, bo oni mają władzę równą boskiej, a może i większą, gdyż Bóg dał nam wolną wolę i wobec tego wybór, a te instytucje wyboru nie dają.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie My ludzie po 50 tce w temacie Kosmetyki antystarzeniowe
    22.12.2010, 20:49

    Kolagen.
    Zapraszam tu: http://forma.pl/nasze-rozmowy

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie Kraków dla singli w temacie Święta

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kraków dla singli

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Jak sobie radzić
    22.11.2010, 08:24

    Mira, dzięki. Jasne, że zdarza mi się i spać w nocy, i wyjechać na wycieczkę rowerową. Nie jestem typem pieniacza sądowego, może tym bardziej męczy mnie pisanie pism, walka o oczywistości.
    Nawiasem - nawet sobie nie wyobrażałem, co może być potraktowane jako argument przeciw mnie. To - że piszę czasem na forach w Sieci, to, że sie spotykam z ludźmi, to, że mam zainteresowania... bo to jest "przeciw rodzinie" i zamiast poświęcić czas dla dzieci, etc.... Nie żartuję, nie.
    Pozwolił sobie na wyjazd odpoczynkowy? A więc nie pracuje??? Stać go, a tu pisze, że ma małe dochody? Niech płaci, a za kłamstwa zostanie przykładnie ukarany!
    Przeraża mnie, jak cały potężny aparat zniewala, niszczy swobodną myśl już w dzieciach. To nie jest ważne, co jest naprawdę, ważne, aby zmusić do wykonania bezwzględnie decyzji urzędu (urzędnika).
    Z jednej strony mamy dość swobodne traktowanie prawa, naginanie, jeśli jest w tym jakiś interes, z drugiej - wymóg bezwzględnego przestrzegania, choćby absurd był oczywisty.
    A młodzi ludzie widzą to, uczą się.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Jak sobie radzić
    21.11.2010, 16:51

    Musi Pan niestety skierować kilka spraw do sądu, bowiem bez ingerencji sądu nic Pan nie może zrobić.
    Sprawy są w sądach od pięciu lat.
    2. Powinien Pan równiez skierować wniosek o ustalenie przez sąd kontaktów z synami. W tym postepowanoa będzie jedynie wskazane kiedy, w jakie dni i w jakim czasie moze Pan na przykład zabrać synów do swojego miejsca zamieszkania.

    Nie zostałem pozbawiony władzy. Kontakty sa dokładnie ustalone. Matka synów nic sobie z tego nie robi. Wzywałem policję siedem razy do potwierdzenia faktu uniemożliwienia widzeń. Telefonów nie odbiera, listów poleconych z potwierdzeniem też nie - wracają. Oczywiście skierowałem odpowiednie wnioski do sądu, ale nic z tego nie wynika poza oddaleniem jednego wniosku ze względu na niedopełnienie formalności. Których wg mnie wcale nie musiałem dopełniać.
    3. Jeżeli widział Pan przemoc ze strony matki synów w stosunku do nich to moze Pan równiez to zgłosić w prokuraturze jako zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Może to zawsze pomóc.

    Była taka sytuacja, że syn tłukł sie od wewnątrz, bo chciał wyjść z domu (w godzinach moich widzeń z zabraniem do domu, drzwi były skutecznie zamknięte) w obecności policji. Policji na teren posesji (dom jednorodzinny) eks nie wpuściła, potraktowała ich arogancko (o mnie przy policji niejednokrotnie wyrażała sie, delikatnie mówiąc, niepochlebnie, naturalnie w obecności dzieci), zaś mimo wołań syna o pomoc policja odjechała, polecając mi zgłoszenie do komisariatu, co tez po zapewnieniu syna, że go nie zostawię (byłem na ulicy, jak i wezwany przeze mnie patrol) uczyniłem. Policja skierowała sprawę do prokuratury (o przemoc). Kilka dni później starszy syn (14 lat) uciekł od matki i jest w ośrodku opiekuńczym (decyzją sądu).
    W prokuraturze to zglosiłem. Jak również przemoc polegającą na odizolowaniu drugiego syna od ojca.
    Mój dodatkowy wniosek o oddzielenie sprawcy przemocy od ofiary (z matka pozostał młodszy syn, 11 lat) sąd oddalił ze względu na "niedostateczne uwiarygodnienie".
    Sąd prowadzi też postępowanie z urzędu, dołączył do niego sprawę z wniosku eks o zablokowanie mi kontaktów z synami.

    Bez tych przeprowadzenia tych postępować może Pan tylko się użalać, a tu nalezy działać.

    Tak więc działam, ale prawdę mówiąc, po tylu latach trudno nie miec wątpliwości co do rozstrzygnięć. Co jeszcze mam zrobić? Nie użalam sie, prosze mi tego nie zarzucać. Postanowiłem sprawę dać na forum, chowanie tego pod dywan nie doprowadzi do rozwiązania. Wychowałem synów na fantastycznych chłopaków, ale przegrywam walkę z lokomotywą. Prosiłem o pół roku spokoju, abym mógł stanąć na nogi finansowo, nie dano mi nawet miesiąca, z walki o normalność uczyniłem z konieczności swój etat. Sprawę 5 lat temu można było załatwić niemalże bez bólu, teraz nagromadzone tysiące stron akt przerażają. Więc najlepiej dać dzieci matce, a jak nie chca - do domu dziecka.
    W aktach jest sporo, ale komu chce się to wszystko czytać...

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Dlaczego prawo rodzinne wspiera przemoc wobec dzieci?
    20.11.2010, 22:12

    To nie RODK, to przychodnia teoretycznie "niezależna". A wcześniej (w kwietniu) RODK warszawski, ale nie było takiej wysokiej osoby :)

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Dlaczego prawo rodzinne wspiera przemoc wobec dzieci?
    19.11.2010, 13:31

    Zachowanie psychologów i psychiatrów doskonale tłumaczy eksperyment przeprowadzony przez Davida Rosenhana
    http://facstaff.bloomu.edu/jleitzel/classes/introabnor...

    Niestety, po kilknięciu w podany link skutecznie zawiesiłem komputer.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Jak sobie radzić
    19.11.2010, 10:20

    Mira K.:
    jakis horror.. współczuje ..

    Dziękuję. Od pięciu lat głównie coś takiego słyszę i czytam - i nikt NIE MOŻE NIC ZROBIĆ.
    Ciekawe. Dwudziesty pierwszy wiek, podobno cywilizowany kraj - i nic sie nie da...
    A właściwie da się - umieścić dzieci w domu dziecka, wykończyć ojca materialnie, kazać mu w nieskończoność udowadniać, że nie jest pedofilem, sadystą itp.
    Dodam, że nie siedzę z założonymi rękami użalając się, ani nie płaczę w kąciku. Moi synowie są zdolni, lubiani, ciekawi życia, zdrowi, świetnie się rozwijają.
    Ale np. pisma kierowane do instytucji i osób powołanych do tego, aby w podobnych sytuacjach działać, w ogromnej większości pozostają bez echa. A przecież sprawa jest oczywista, jak tylko ktoś ma trochę rozsądku, widzi gdzie jest przemoc i co należałoby zrobić.
    Więc o co chodzi? Gdzie te nasze osiągnięcia cywilizacyjne? Gdzie prawo i coś, co nazywa się moralnością, etyką, godnością?
    Szkoda słów...
    Piszę tu właściwie tylko po to, aby nieco odreagować.
    I zastanawiam się, czy znajdzie się w końcu ktoś mądry, sprawiedliwy, kto z klasą załatwi tę sprawę.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Jak sobie radzić
    18.11.2010, 22:28

    Może jakiś fachowiec skomentuje sytuacje moich synów.
    Zawsze chcieli być ze mną. Przez 3,5 roku wychowywałem ich sam, rok temu niespodziewanie sąd wydał wyrok - dzieci do matki, W uzasadnieniu zawarte jest stwierdzenie (motywowane opinia Instytutu ekspertyz Sadowych), że w przypadku manipulacji postawami dzieci przez matkę, powinny one powrócić pod opiekę ojca.
    To było rok temu, wyrok wydany w czerwcu, po odrzuceniu mojej apelacji uprawomocnił sie w październiku. Synowie jednak nie chcieli iść do matki. Złożyłem natychmiast w sądzie wniosek o zmianę wyroku. W międzyczasie (styczen) na wniosek matki ten sam sąd wydał postanowienie o odebraniu dzieci. Dwie próby - w lutym i w marcu nieudane, kurator odstąpił na skutek zdecydowanych protestów synów (art 598kpc). We wrześniu zabrano ich siłą - opisywałem to na GL.
    Po miesiącu pobytu u matki starszy syn (14lat) uciekł, natychmiast sąd skierował go do ośrodka opiekuńczego, potem kazał wrócić do matki. Syn odmówił i przebywa w ośrodku do dziś. Do matki nie chce wrócić.
    Z młodszym (11 lat) nie mam żadnego kontaktu, nawet szkoła ZAKAZAŁA mi kontaktów na jej terenie - na skutek żądania matki, która też złożyła wniosek do sądu o zawieszenie moich kontaktow z synami.
    Zgłaszałem przemoc - polegającą nie tylko na izolacji - również na własne oczy widziałem szarpaninę.
    Nic sie nie dzieje. Młodszy chodzi do szkoły, według słow starszego jest mocno indoktrynowany, nastawiany przeciw ojcu.
    Telefonów ode mnie matka synów nie odbiera, listy wracają.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Dlaczego prawo rodzinne wspiera przemoc wobec dzieci?
    18.11.2010, 22:04

    Janina Kowalska:
    A tutaj jest historia o dzieciach, które biegli sądowi chcieli odesłać do "sanatarium psychiatrycznego" , bo kochały bardziej tatusia niż mamusię.
    http://lopatkowa.blog.onet.pl/Po-moim-trupie,2,ID41103...

    Historia ma ciąg dalszy.
    22 września dzieci zabrano, używając siły, niezwykle brutalnie. Wspominałem o tym na GL.
    Ale wczesniej poszliśmy - kierując sie sugestią "życzliwych" - na badania do psychologa i psychiatry. Pani psychiatra, z wieloletnim doświadczeniem, napisała, że nie widzi odstępstw od normy, ale... na skutek sugestii opinii RODK wypisała skierowania do szpitala psychiatrycznego. Wyniki tych "badań" i skierowania do szpitala na drugi dzień były w sądzie, przesłane faksem.
    Nie mam zamiaru komentować etyki tej pani, może skomentuje ktoś inny.
    Sąd jednak nie skierował dzieci do psychiatryka - polecił objąć je opieką psychiatryczną.
    A co teraz? Po miesiącu pobytu u matki i całkowitym zablokowaniu przez nia kontaktów synów z ojcem, starszy uciekł od niej. Chciał być ze mną. Natychmiast sąd wydał postanowienie o umieszczeniu go w placówce opiekuńczej. Następnego dnia - postanowienie o powrocie do matki. Syn kategorycznie odmówił.
    Zatem przebywa w placówce do dziś. Do matki wrócić nie chce.
    Kontakty z młodszym (11 lat) matka zablokowała całkowicie. Jest odizolowany ode mnie dokładnie. I złożyła wniosek o pozbawienie mnie kontaktów w ogóle.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie Prawo taty do... w temacie Bo chcieli być z ojcem

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Prawo taty do...

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie po rozwodzie w temacie bo chcieli być z ojcem...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy po rozwodzie

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Alienacja rodzicielska w praktyce
    26.10.2010, 20:27

    „Jedną ręką mocno trzymał mnie pod ramię, drugą złapał za włosy i odciągał mi głowę do tyłu, na plecy...”
    To nie opis zatrzymania groźnego mordercy. Tak potraktowano „w imieniu prawa” czternastoletniego chłopca, który chciał pozostać z ojcem.
    Miejsce akcji: Ośrodek Wspomagania Rodziny w Warszawie. Czas: 22 września 2010. Powód zastosowania takich środków wobec jedenastoletniego Macieja i czternastoletniego Mikołaja – postanowienie sądu o przekazaniu synów pod opiekę matce. Obecne osoby: wicedyrektorka Ośrodka, psycholog, kuratorki sądowe, policjanci.
    Chłopcy domagali się kontaktu ze swoim ojcem. Ale miejsce, gdzie odbywała się „interwencja” zostało zabezpieczone przez policję. Zostało ustalone, że ojciec ma być nieobecny podczas trwania całej interwencji.
    Kto ustalił? Dlaczego?
    Chłopców wywieziono. Nie pozwolono im na zabranie osobistych rzeczy, książek, ulubionych zwierzątek.
    Według świadków chłopcy krzyczeli i płakali, nie chcieli jechać. Mimo to matka i jej brat zabrali chłopców do samochodu.
    Jak wyglądało to „zabieranie” – już wiemy.
    A co im obiecywano? Według słów osób obecnych tam - zarówno wujek i matka zapewniali chłopców, że będą mogli nadal widywać tatę.
    Starszy syn od tamtych wydarzeń spotkał się z ojcem kilkakrotnie przy wyjściu ze szkoły i raz na około dwie godziny, dzięki policji i wbrew woli matki, choć w dzień wyznaczony przez sąd. Opowiedział o „interwencji”. Mówił też, że zarówno on, jak i młodszy brat, mają zakaz kontaktu z kolegami z poprzednich szkół, matka kazała im skasować wszystkie adresy i telefony kolegów. Mówił, że matka grozi im szpitalem psychiatrycznym, który podobno czeka ich za nieposłuszeństwo wobec niej, w szczególności za próbę kontaktu z ojcem. Matka nie pozwala im na korzystanie z internetu, z telefonu, codziennie przeszukuje ich rzeczy, zamyka ich. W domu dochodzi do rękoczynów. O pozwoleniu na spotkania z ojcem, orzeczone sądownie, nie ma mowy – są za to zniewagi, gdy on przez telefon prosi o możliwość rozmowy z synami.
    Spotkanie młodszego syna z ojcem jest niemożliwe do dziś, jest pilnowany przez matkę, która obu chłopców umieściła w nowych szkołach w Krakowie. Do dyrekcji napisała żądania, aby uniemożliwiono jakąkolwiek styczność chłopców z ojcem na terenie szkół.
    Pięć lat temu synowie uciekli z domu do ośrodka dla ofiar przemocy, ojciec z nimi. Z domowego piekła. Były nieustanne awantury, było wzywanie policji przez matkę z powodów dość, delikatnie mówiąc, dziwnych – jak na przykład tego, że starszy (wówczas dziewięciolatek) nie chciał zjeść rosołu... I nagła decyzja sądu o umieszczeniu synów w domu dziecka – co postulowała matka. Oskarżenia ojca o znęcanie, molestowanie seksualne – wszystkie bezzasadne i oddalone. Opinie Instytutu Ekspertyz Sądowych i ograniczenie sądowe dla matki - może się z synami spotykać wyłącznie w obecności terapeuty, dzieci mają być pod opieką ojca... Mijają kolejne lata, jednak spokoju brak. Matka z synami kontaktu nie podtrzymuje, ale do sądu pisze, donosi. Chłopcy są z ojcem, rosną, dojrzewają, są zdrowi i mądrzy. A potem, w zeszłym roku, niespodziewana zmiana stanowiska sądu – opiekę nad synami ma sprawować matka! Oni tego nie chcieli, protestowali. Ojciec składał do sądu wnioski o zmianę tego orzeczenia – ale od kilku tygodni chłopcy już są „pod opieką” matki. Po pięciu latach prób normalnego życia.
    Teraz się boją. Czy to dziwne? Chcą żyć. Ufali, że ich zdanie się liczy. Ufali, że sądy, policja, terapeuci, rzecznik ich praw i inni ludzie, zrozumieją ich, pomogą. Teraz są przekonani, że nie mają do kogo się zwrócić o pomoc. W cywilizowanym kraju, w środku Europy.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie Kraków dla singli w temacie Księga związków - prośba o opinię

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kraków dla singli

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie Kraków dla singli w temacie Grupa i ludzie

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kraków dla singli

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie KRAKÓW I OKOLICE W REALU w temacie Czuły, wrażliwy i otwarty na seksualne nowości

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy KRAKÓW I OKOLICE W REALU

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie dzieci do matki!!!
    17.02.2010, 09:04

    Wypowiedz jednej z osob bioracych udzial w probie odebrania dzieci - "orzeczenie sadu MUSI zostac wykonane". Moje pytania - a dobro dzieci? A ich zdanie?
    Sad zdecydowal i orzeczenie musi byc wykonane! Sad moze zmienic orzeczenie, ale wymagana jest procedura!
    Zatem wyjasniam - zlozylem odpowiednie wnioski do sadu. Tyle, ze procedura trwa...

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie dzieci do matki!!!
    16.02.2010, 21:35

    Dziś o 16.15 Polsat nadał program "Interwencje" o nas.
    Jest też tu:
    http://interwencja.interia.pl/news?inf=1439976
    Poniżej pisana na szybko notatka o dzisiejszej wizycie w mieszkaniu mojej matki, gdzie przebywam chwilowo.

    W dniu 15 lutego 2010 około godz. 15 pojawiła się niespodzianie w krakowskim mieszkaniu kurator sądowy (zawodowy) zapowiadając wizytę na wtorek na godz. 8.30 w towarzystwie matki dzieci oraz policjantki z wydziału do spraw nieletnich. Rozmawiała z dziećmi, pytając ich czy chcą przejść pod opiekę matki - zdecydowanie obaj synowie oświadczyli, że nie chcą. Zaraz potem udałem się z synami na do przychodni - obaj naprawdę zachorowali, lekarka opiekująca się nimi od urodzenia zapisała im antybiotyki.
    W dniu 16.02.2010 w lokalu w Krakowie pojawili się: p. kurator, dwie inne panie - przedstawione jako kuratorki, pani z Wydz. do spraw Nieletnich, oraz policjant w cywilu, no i matka dzieci.
    Matka nie chciała przyjąć do wiadomości, że może być inaczej, niż ona sobie wyobraża - to znaczy, że chłopcy mogą wyrazić wolę pozostania pod opieką ojca. Wizyta trwała około godziny, napastliwość wobec mojej osoby przejawiała matka dzieci oraz dwie wspomniane panie kuratorki (p. kurator zawodowy zachowała wstrzemiężliwość i dystans), szczególnie jedna z nich - zarzucjąc mi uczenie dzieci nieposzanowania prawa, łamanie prawa, niepraworządność itp. oraz zapowiadając, że jeśli dzieci nie zechcą dobrowolnie się ubrać to zostaną zabrane siła. Spowodowało to reakcję dzieci - dlaczego dzień wcześniej p. kurator zapowiadała odstąpienie, a teraz chcą ich zabrać siłą - poczuli się oszukani.
    Po dyskusjach, kłótniach, usiłowaniu namówienia dzieci, jedna z pań spytała mnie, ile czasu potrzebuję na przekonanie dzieci na dobrowolne przejście pod opiekę matki - na co starszy syn, że osiem lat...
    Matka dzieci poddawała w wątpliwość kompetencje lekarki u której byłem wczoraj z dziećmi (ta lekarka jest pediatrą, kierownikiem przychodni, ma doktorat), zażądała, aby mogła zabrać synów do innego lekarza, oczywiście zaprotestowałem. Dzieci też.
    W pewnej chwili, po wielokrotnym powtarzaniu pytań, czy dzieci chcą iść do matki i dlaczego nie chcą - zakrawało to już na "wzięcie na zmęczenie" starszy syn zadał pytanie: "Będziemy tu siedzieć tak do jutra, czy skończymy to wreszcie?". Spotkało się to z natychmiastową reakcją matki dzieci, ostro upomniała syna, w ślad za tym zareagowała jedna z pań, zarzucając mi akceptowanie nagannego zachowania syna. Poprosiłem, aby nie wychowywała go w ten sposób.
    Spotkałem się też z zarzutem pozwolenia dzieciom na oglądanie w telewizji sprawozdania z zabierania dziecka siła (synowie pytali, czy podobnie zostaną zabrani). Wydaje się, że według tej pani ma to mnie dyskwalifikować jako ojca.
    Po tej ostatniej wymianie zdań p. Ewa Ustowska zadecydowała o odstąpieniu od interwencji i zapowiedziała, że następna odbędzie się w poniedziałek 22 lutego, po zakończeniu kuracji antybiotykowej synów.

    Dla przypomnienia bądź wyjaśnienia:
    Sprawa dotyczy dwóch synów 13 lat i 10,5). W 2005 zaczynają się w naszym domu (wynajmowałem dom jednorodzinny w Krakowie) awantury, na początku 2006 dochodzi do licznych wezwań policji przez matkę dzieci, powody są kuriozalne, jak np to, że starszy syn (wtedy 9 lat) nie chciał jeść rosołu.
    Policja skierowała sprawę do sądu opiekuńczego. Pod koniec marca dzieci wraz ze mną uciekają do Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą. Zawiadamiam o tym, policję, sąd, matkę. W dniu 10 kwietnia 2006 sąd rejonowy po interwencji matki sugerującej umieszczenie synów w ośrodku opiekuńczym wydaje postanowienie o umieszczeniu dzieci w domu dziecka, gdzie zostają do 25 czerwca 2007. Wtedy to sąd okręgowy w Krakowie wydaje postanowienie o przejściu dzieci pod moją opiekę, matka zaś powinna się spotykać z dziećmi wyłącznie w obecności terapeuty.
    Przez następne 1,5 roku matka nie za bardzo ma ochotę na kontakty, od wakacji 2007 dochodzi do trzech spotkań (w kwietniu i maju 2008), po których terapeuci stwierdzają, iż wpłynęły negatywnie na proces wychowawczy dzieci (pismo w aktach).
    Niespodziewanie w grudniu 2008 sąd okręgowy w Krakowie wydaje postanowienie o szerokich kontaktach matki z synami, łącznie z weekendami, feriami itp. Nie protestuję pomimo zaskoczenia, wręcz nastawiam synów pokojowo do matki. Po pół roku synowie wykazują daleko posuniętą traumę, nerwowość, pogorszyło się ich zachowanie. Są na to stosowne dowody (wychowawcy, sprawozdania kuratora).
    W czerwcu 2009 sąd wydaje wyrok - dzieci do matki.
    Synowie nie zaakceptowali tego, nie przeszli do matki, od września zamieszkaliśmy w Warszawie, tu chodzą do szkół. Wyrok zaś uprawomocnił się 21 października.
    W styczniu 2010 sad rejonowy w Warszawie wydał postanowienie o wydaniu dzieci matce, potem zaś o odebraniu dzieci, prosząc o pomoc kuratora z Krakowa.
    I tak doszło do opisanej wcześniej interwencji.
    Seweryn Mściwujewski

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do