Seweryn Mściwujewski

działam w internecie i nie tylko

Wypowiedzi

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie co oznacza zapis wyroku sadowego
    2.11.2011, 17:46

    Dorota Sokół:
    już nie wspomnę o tych ojcach, którzy przez 5 lat nie widują dzieci nim udowodnią, że nie są pedofilami...
    Zwykle wcześniej dzieci dorosną.
    Najpierw się załamałam, a teraz czuję się jak kretyn bo nie rozumiem, że muszę na to odwołanie pisać... Wiem, że nie każdy jest członkiem MENSY...
    O to właśnie chodzi. Uwikłac w pisma, niekonczące się odwołania, przeciąganie spraw w nieskończoność.
    A może ktoś spróbuje odpowiedzieć na pytanie - dlaczego tak jest?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Czy prawnicy "kochają" organizacje np. ojcowskie, ale nie...
    30.10.2011, 10:37

    Błażej Sarzalski:
    Seweryn Mściwujewski:
    Błażej Sarzalski:
    Naprawdę?

    To lekarz też jest hieną, która żeruje na tym, że ktoś jest chory?

    Naprawdę genialne podejście.
    >

    Jeśli lekarz uzależnia ratowanie pacjenta od tego, czy ten zapłacił - to jak należy ocenić jego moralność?
    Podkreślam - ratowanie.
    Jak traktować postępowanie prawnika, który będzie bronił tego, kto więcej zapłacił, niezależnie od prawdy i słuszności?

    Prawnik nie ratuje ludzkiego życia. Prawnik ma doradzać w zakresie prawa.
    Podkreślam - doradzać.

    Prawnik bardzo często ma ogromny wpływ na życie wielu ludzi. Sedzia rodzinny, wydając orzeczenie, decyduje o losach dzieci i rodziców.
    Nie znam prawników, którzy od stron tego samego procesu zbierają oferty "kto da więcej".

    Jasne, nie ma korupcji wśród prawników, wszyscy są głęboko moralni. Jak wytłumaczyć wobec tego choćby raporty z badań dotyczacych korupcji?
    Pomoc polega na tym, że się za nią płaci. To rynkowy porządek rzeczy. W warunkach naszego systemu ekonomicznego nic nie jest darmowe.
    Czy ratując tonące dziecko należy najpierw się zastanowić nad opłacalnością tego czynu? Albo, w sytuacji mniej ekstremalnej, czy pomoc starszej osobie przy wsiadaniu do tramwaju tez ma być płatna?

    Najlepiej więc aby wszystko było za darmo :)
    Najlepiej wyszydzić?
    Nie, lekarz ma za swoją pracę otrzymać należne wynagrodzenie. Prawnik tez. Trzeba jednak rozróżniac, co jest etyczne, a co nie.
    Uściślę więc: pomoc profesjonalisty polega na tym, że mu się za ten profesjonalizm płaci.
    OK. Problem zaczyna się, gdy ta pomoc jest wymuszana. Nie jest wtedy pomocą, ale szantażem. Jezeli, występujac w sądzie bez prawnika, człowiek ma mniej szans i nie dlatego, że nie zna prawa - to może należy nad tym się zastanowić.
    Jeżeli zaś ktoś woli choćby wypoczywać nad brzegiem morza albo poświęcić sie swojej pracy i wynajmie prawnika, aby ten prowadził jego sprawy - to jest w porzadku.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Czy prawnicy "kochają" organizacje np. ojcowskie, ale nie...
    30.10.2011, 08:49

    Błażej Sarzalski:
    Naprawdę?

    To lekarz też jest hieną, która żeruje na tym, że ktoś jest chory?

    Naprawdę genialne podejście.
    >

    Jeśli lekarz uzależnia ratowanie pacjenta od tego, czy ten zapłacił - to jak należy ocenić jego moralność?
    Podkreślam - ratowanie.
    Jak traktować postępowanie prawnika, który będzie bronił tego, kto więcej zapłacił, niezależnie od prawdy i słuszności?
    Pomoc polega na tym, że się za nią płaci. To rynkowy porządek rzeczy. W warunkach naszego systemu ekonomicznego nic nie jest darmowe.
    Czy ratując tonące dziecko należy najpierw się zastanowić nad opłacalnością tego czynu? Albo, w sytuacji mniej ekstremalnej, czy pomoc starszej osobie przy wsiadaniu do tramwaju tez ma być płatna?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Religijny punkt widzenia
    14.10.2011, 20:05

    Gośka J.:
    Ok ale Kardynał mógł to tak zinterpretować. Ja to tak odebrałam.

    Żart???
    Kardynał chyba jest osobą rozumną? Ja myślę, że najprawdopodobniej on sam tego w ogóle nie czytał.
    Starajmy sie zachowac obiektywizm, zarówno w stosunku do organizacji świeckich, koscielnych, jak i do zasiadających w nich ludzi - i do samych siebie. Tak będzie lepiej.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Religijny punkt widzenia
    14.10.2011, 11:09

    Sami mieszacie Kościół do swojego życia a potem ludzie płaczą, że im ksiądz z butami w ich życie włazi. Poza tym wykorzystywanie cytatów z Biblii oraz religii do prywatnych potyczek o dzieci jest nie na miejscu w mojej opinii.
    Zaraz, zaraz...
    Jakoś nie dostrzegłem w całej tu opisywanej historii walko o dziecko. Ojciec nie domagał się czegoś niezwykłego, chciał uzyskać obiektywną informację, ważną z jego punktu widzenia dla dobra dziecka.
    Czy, gdyby organizatorem obozu dla dzieci była organizacja świecka, taką informację otrzymałby? Czy miałby podstawy prawne do tego?
    A dlaczego "mieszanie" cytatów z Biblii do życia codziennego jest nie na miejscu? Szczególnie odnosnie Kościoła, dla którego te zapisy są podstawą działania? Czyżby katolicy mieli Biblię chować na półce za innymi książkami i tylko udawać, że kierują się w życiu wartościami przez Kościół propagowanymi?
    Sam kiedyś (niejednokrotnie) zwracałam się do przedstawicieli Kościoła o pomoc w sprawie dzieci. Nie o pomoc w "walce o dzieci" jak o własność prywatną, ale o pomoc w działaniu skierowanym na umożliwienie im godnego życia. Co usłyszałem? Że "Kościół nie ma takich narzędzi".
    Ale jednak może organizować obozy! Może działać w kierunku wychowania młodzieży - i w wielu przypadkach robi to z dużym powodzeniem!
    Czy zatem zwrócenie się rodzica z prośbą o informację na temat własnego dziecka jest niegodne, niewłaściwe? Z jakiego punktu widzenia?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Zmniejszenie alimentów
    7.10.2011, 08:34

    Dorota Sokół:
    Gdyby była jakakolwiek możliwość się dogadać to byśmy się dogadali. Ale nie można też wymagać od Panów, żeby klęczeli pod klatką kilka dni żebrząc o spotkanie z dzieckiem i płacąc za nie sowite koszta matce. Każda osoba ma godność i prawo spotykać się z dzieckiem.
    Ci mężczyźni, którzy rezygnują z kuriozalnych "spotkań" polegajacych na sterczeniu pod domem na ulicy w oczekiwaniu na wezwany patrol policji, mający potwierdzić, że drzwi sa zamknięte, z reguły doczekują się zarzutów zaniedbywania kontaktów z dzieckiem.
    Zatem, według Pani Agaty, jaki istnieje sposób na dotarcie do kobiety, uważającej się za bezwzględna właścicielkę dziecka? Do tego mającą świadomość, że pomimo wyroków sądowych ona może wszystko z dzieckiem zrobić?
    Czy sądzicie, że dzieciom odpowiada ojciec - mężczyzna, który godzi się na poniżanie przez ich matkę, godzinami czeka bezskutecznie na choćby zobaczenie dziecka z daleka, robi z siebie pośmiewisko, godząc się na "wylewanie" brudów na siebie? Czy to ma być "dla dobra dziecka"? Czego uczymy dzieci w ten sposób? Poszanowania drugiego człowieka? Godności?
    Negocjacje mają to do siebie, że muszą brać w nim udział dwie strony. Co z tego, że ojciec wychodzi z inicjatywą porozumienia, skoro każda taka propozycja i każde ustępstwo jest traktowane jako dowód słabości i winy i wykorzystywane przeciw niemu, a przede wszystkim - przeciw dzieciom?
    Szkoda słów...Seweryn Mściwujewski edytował(a) ten post dnia 07.10.11 o godzinie 08:35

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Co można zrobić, gdy matka utrudnia kontakty z dzieckiem
    28.09.2011, 09:17

    Doroto, Andrzeju, przyznaję Wam rację. Może z jednym wyjątkiem, jednakże niezwykle istotnym. Mianowicie, robienie wody z mózgu przez pseudomatki, jakże często wspomagane instytucjonalnie, pozostawia w psychice dziecka nieodwracalne zmiany. Jeśli uda nam się nawiązać kontakt z dzieckiem, tak jak Tobie, Andrzeju, to mamy szansę na - nie tyle odwrócenie zła - co pokazanie, że dobro jest i jest lepsze. W sytuacji, gdy mijają lata bez kontaktu, zaś pranie mózgu trwa, młody człowiek wchodzi w życie z ogromnym bagażem zaszczepionej mu nienawiści. Co wtedy?
    Nie wspominając o kontaktach, bo na to zwyczajnie jest za późno, kim taki człowiek się ma szanse stać? Jakimi wartościami się kieruje?
    I kolejne pytanie - dlaczego tak jest, jak opisuje Dorota? Komu zależy na takim właśnie traktowaniu naszych dzieci przez sądy, na poniżaniu ojców i wykrzywianiu psychiki młodych ludzi?
    ***
    Pozwalam sobie tutaj pozdrowić moją eks ;-), która zapewne niniejszą wypowiedź skopiuje i dostarczy sądowi jako dowód przeciwko mnie. Wszak robi to systematycznie.
    ***
    W tym świetle pytania powyższe, jak i wiele innych nasuwających się w związku z podobnymi sytuacjami, stają się czysto retoryczne.
    Co, według Was, powinniśmy robić?
    Andrzeju, można przyjąć Twoją postawę i pomimo bólu, odsunąć sie na lata. Ale "dura lex, sed lex" - i obecne (nowe) regulacje kpc (obowiązujące do 13 sierpnia 2011, umożliwiające nakładanie obowiązku zapłaty za utrudnianie bądź niewywiązywanie się z kontaktów) spowodują ukaranie ojca, który się odsunie, za brak kontaktów z dzieckiem. Tak więc nie uniknie on uwikłania w brudne przepychanki i udowadniania niewinności.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie My ludzie po 50 tce w temacie Mam 52 i jestem w kropce... co dalej?
    27.08.2011, 10:38

    MLM to Multi Level Marketing - czyli marketing wielopoziomowy. Kluczem jest znalezienie firmy i produktów, ktore są potrzebne i dobre oraz mądra organizacja pracy. Moje podejście znacznie odbiega od tradycyjnego rozumienia - czyli chodzenia po znajomych. Zapraszam do kontaktu.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie My ludzie po 50 tce w temacie Mam 52 i jestem w kropce... co dalej?
    26.08.2011, 13:48

    Szukanie pracy po czterdziestce to trochę jak loteria.
    Mogę pomóc w sensownym MLM - pracy, która może dac solidne zarobki i dużo satysfakcji - zapraszam do kontaktu na priv.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie GL - Różne ogłoszenia w temacie Współpraca pomiędzy stronami www.
    5.08.2011, 19:08

    Może odpowiadałaby ta: http://forma.pl
    Jest w trakcie zmian, ale ideę widać.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Alienacja rodzicielska w praktyce
    3.08.2011, 17:28

    Traktując problem bardziej ogólnie i sprowadzając zagadnienie do podstaw, zastanówmy się, jaki stosunek do państwa, aparatu sprawiedliwości, a także innych instytucji powołanych do pomocy i głoszących szczytne hasła, może mieć człowiek, ktory w dzieciństwie i młodości doświadczył jawnej niesprawiedliwości ze strony tych organów.
    Jeśli mały człowiek widzi, co się dzieje (np. że mama wymyśla tacie i zabrania kontaktu z nim), a opinie czy rozstrzygnięcia ze strony tych instytucji są sprzeczne z jego potrzebami, logiką, zawierają wręcz kłamstwa i sa jawnie niesprawiedliwe, to jaki pogląd może sobie wyrobić? Ufności w sprawiedliwość, czy wręcz przeciwnie? Szacunku do ludzi - czy raczej nie?
    Jaki charakter wykształci?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Czy to jest utrudnianie kontaktów z dzieckiem?
    28.07.2011, 08:12

    Ale przeciez piszesz tu:
    http://www.goldenline.pl/forum/2391620/sedzia-rodzinny...
    że przejąłeś opiekę nad dzieckiem.
    Jaka jest więc ta aktualna sytuacja?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Art. 582 & 1 i 2 KRiO?
    4.07.2011, 07:18

    Dorota Sokół:
    Póki co jest tak, że piszę pisma podając konkretne przepisy, a Sąd robi wszystko aby okazało się, że te przepisy nie odnoszą się do nas :-)
    Identyczne doświadczenia.
    Ja z kolei mam albo wnioski w ogóle nierozpatrzone w jakikolwiek sposób (większość), albo odrzucone "ze względu na niedostateczne uargumentowanie". Ktoś może spróbuje z tym dyskutować?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie RODK
    3.07.2011, 12:44

    Aby podważyć jakąś opinię, trzeba przedstawić bardzo konkretne argumenty, stwierdzjące niewłaściwość zawartych w tej opinii stwierdzeń, zarówno faktów, jak i interpretacji.
    Najlepiej, aby inni fachowcy zebrali udokumentowane fakty i sporządzili druga, rzetelną op[inie.
    Można na własną rękę zebrać te fakty, wykazać, że biegli powołali się na niestniejące oraz pomineli istniejące itp.
    Inną sprawą jest rezultat tego w sądzie. Sąd nie musi, a tylko może oprzeć się na opinii biegłych. Większą wage zwykle ma opini biegłych wykonana na zlecenie sądu.
    Znalezienie biegłych, ktorzy wykonają taką kontropinię to niełatwa sprawa. Polecam kontakt z ośrodkami psychologicznymi, organizacjami obrony praw rodziny itp.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie PRAWA OJCA w temacie Art. 582 & 1 i 2 KRiO?
    3.07.2011, 12:21

    Sąd (teoretycznie) powinien sam znaleźć oparcie w przepisach, wydając orzeczenie.
    Powoływanie się strony na określone przepisy oczywiście wzmacnia argumentację.
    Mogę tylko tu napisać, że zarówno ja, jak i wiele osób działało w kierunku uzyskania orzeczenia wg tych czy innych uregulowań. Skutek????

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Paradoks rozstania
    25.05.2011, 19:16

    Karać trzeba za przemoc a nie za "kontakty"
    Dokladnie. Tylko zgodze się, że jakoś to dziwnie wygląda w praktyce. A już psychologowie, opiniujący dla sądu, czasem wyrażają poglądy, ktore trudno nazwać inaczej, jak zaskakującymi.
    Przykłady? Gdybym nie potrafił ich podać, nie pisałbym tego, co piszę..
    I proszę mnie nie traktowac z pozycji autorytetu, że oni wiedzą lepiej, a ja laik, mam siedzieć cicho.
    Złośliwości - jakie mi wypomniano - nie załatwią problemu. Ale może go pomoga dostrzec. Udawanie, że go nie ma, na pewno nic nie załatwi w kierunku poprawy.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Paradoks rozstania
    25.05.2011, 09:10

    Działanie alienacyjne to ograniczenie wolności. A to już przemoc, co określa ustawa.
    A karanie za to? Chętnie o tym sie dowiem.
    Jeszcze słowo o słuszności czy niesłuszności karania za izolację dziecka od drugiego rodzica.
    Co oznacza zdanie "alimenty są dla dzieci?" Naprawdę dla dzieci? Czy sąd nakazuje danie dzieciom do ręki, szczegolnie maluchom, określonej kwoty? Albo zakup konkretnych produktów?
    Nie, alimenty sa dla opiekuna, którego obowiązkiem jest te pieniądze przeznaczyć na dziecko.
    Jak jest w praktyce z tym, nie będe tu poruszał.
    Oczywiście nie widze praktycznej różnicy pomiędzy wstrzymaniem alimentów a omawianym w tym wątku nakazem zapłaty. Czyżby ktoś zamierzał znaczyć pieniądze? Te dla dziecka - te nie. Jak? Długopisem czy pieczątką? A może nakazać używanie dwóch portfeli? Bardzo śmieszne.
    Ale, idąc dalej tokiem rozumowania obrońców alimentów, które musza być płacone bez względu na okoliczności, nawet osobie wywierającej przemoc na dziecko, mozna dojść do ciekawych wniosków. No bo jak można ukarać matkę dziecka mandatem za złamanie przepisów drogowych, czy za cokolwiek, przecież zabiera się jej pieniądze, które są dla dziecka! Karze się w ten sposób dziecko?
    Zawsze wydawało mi się, że kary finansowe są nakładane dlatego, że ktoś dopuścił się naruszenia jakiegoś przepisu prawa.
    Dlaczego można karać za naruszenie prawa drogowego, a nie można za coś - moim zdaniem znacznie poważniejszego - jak przemoc wobec dziecka?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Alienacja rodzicielska w praktyce
    19.05.2011, 18:57

    poza tym muszą pojawić się metody wczesnej interwencji - zarowno skierowane do agresywnych dorosłych jak i dzieci poddawanych różnym manipulacjom
    Teoretycznie to takie metody są. Sa też instytucje powołane do ich stosowania. Mamy też ustawę o przeciwdziałaniu przemocy i inne przepisy.
    Pytanie - dlaczego dzieje się tak duzo zła?
    Dlaczego mężczyzna nie ma szans wytłumaczyć patrolowi policji, że nie bije żony, jeśli ta wzywa policje? Dlaczego kobieta może bezkarnie izolować dzieci miesiącami, latami, a nikt palcem nie ruszy, zaś cien podejrzenia, że to samo robi ojciec, pakuje go w poważne kłopoty?
    wiem że to brzmi utopijnie - ale może praca u podstaw wiele by pomogła...
    Oczywiście. Nawet w historii było sporo takich ludzi, ktorzy taka pracę wykonywali. Jezus, Mahomet, Budda...
    A ja tylko prosze - bądźmy sprawiedliwi wobec naszego najbliższego otoczenia. Starajmy się nie tłumaczyć zła pozorami dobra.
    Może moje posty wielu z Was denerwują. Ale, prosze, wierzcie, po latach prób sprowadzenia życia moich dzieci i mojego do choćby przybliżonej normalności - bez większego rezultatu, po latach nieustannego dowodzenia, że nie jestem złoczyncą - mam doświadczenia, ktore pozwalają mi wypowiadać się nie w oparciu o chciejstwo czy obiegowe poglądy, ale w oparciu o twarde fakty. A moja była działalność na rzecz rodzin tez wzbogaca moja wiedzę o tragiczne doświadczenia innych.

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Alienacja rodzicielska w praktyce
    19.05.2011, 15:09

    Panie Sewerynie! Rozumiem, że nie atakuje Pan mnie osobiście.
    Nikogo nie atakuję.
    Nie wiem skąd ten napastliwy ton?
    Napastliwy? Powiedzenie prosto z mostu jest napastliwe?
    Mam obowiązek tak pisać, aby nic z tego nie wynikało? Kolejne "dobre" myśli o edukowaniu społeczeństwa?
    Pan wybaczy, ale adwokat nie jest od tego, żeby ułatwiać popełnianie przestępstwa (np. znęcanie się nad dzieckiem)
    Ach, zawsze myślałem, że nie jest.
    Kiedyś myślałem, że mądrzy ludzie wymyślili instytucję oskarżyciela i obrońcy po to, aby oni rozpoznali sprawę jak najdokładniej i przedstawili sedziemu do rozważenia dwa przeciwstawne punkty widzenia.
    Jeśli Pani jest takim adwokatem, to szczerze gratuluję.
    propozycja (kara dla agresora przez izolację od dziecka) jest najprostsza i najbardziej intuicyjna, ale...
    Kara dla agresora?! Czy, jeżeli mnie napadnie ktoś noca w parku, to mam się zastanawiać, czy moja ucieczka będzie dla niego karą?!
    A dziecko ma pozostawać pod przemocą, bo odebranie go będzie kara dla sprawcy?!
    Pomijając karę dla dziecka, o czym już pisałam,
    Karę czy ratunek? W każdym przypadku lepiej zostawić dziecko u rodzica?
    co w sytuacji, gdy agresorami są oboje rodzice? Według Pana propozycji - dziecko powinno trafić do domu dziecka?
    Nie według MOJEJ propozycji. Tak się dzieje od dawna i tak uważa mnóstwo ludzi, sądy wydają wiele wyroków odbierających dzieci.
    Podobno twórcy prawa, które to określa, kierowali się w tym dobrem dziecka. Czy się mylę?
    Nic się nie załatwi automatycznie, tu się zgadzam. Jak zmieniać świadomość społeczną? Nie jestem od tego specjalistką, ale moje pierwsze skojarzenie to media (np. serial o rozbitej rodzinie, która potrafi się porozumieć dla dziecka itp.).
    Hmm... Czyżby po takim serialu ludzie będą się umieli porozumieć lepiej?
    I muszę Pana rozczarować: nie ma prawa idealnego. Im bardziej szczegółowe prawo, tym bardziej jest oderwane od potrzeb konkretnego przypadku.
    Nie rozczarowała mnie Pani. Prawo nie musi być szczegółowe, aby było dobre. Za to musi być JASNE.
    Ważne jest stosowanie prawa
    Podpisuję sie dwoma rękami!!!
    Trzeba je mądrze stosować.
    Też się podpisuję!
    Nie wiem co ma Pan na myśli pisząc o pozorowanym uświadamianiu przez pogadanki. Kłopot polega na tym, że edukować trzeba DOROSŁYCH ludzi. Może akurat pogadanka do kogoś trafi. To przynajmniej próba poprawy jakości życia
    Tak, próba. A równocześnie uspokojenie sumienia. Wydano ileś tam pieniędzy na edukację, super. Jesteśmy spokojni. Zrobiliśmy, co się dało.
    A dziecko dalej jest poddawane przemocy.
    Nie da się edukować w tym zakresie dzieci.
    Nie??? Zapewniam, że nasze dzieci przechodza niezła edukację. Uczy się ich, jak lekceważyć prawo, moralność i innych ludzi - bo jeśli widzą niemoralne postępowanie i nadużywanie prawa przez przedstawicieli wszystkich środowisk (chyba nie musze tego dowodzić, wystarczy oglądać telewizję) to czego się uczą?
    Dlatego mówię o świadomości społecznej.
    Ale to jest praca bez końca. A mamy konkretne przypadki i co z nimi? Poświecić - w imię czego?

  • Seweryn Mściwujewski
    Wpis na grupie ALIENACJA RODZICIELSKA w temacie Alienacja rodzicielska w praktyce
    19.05.2011, 09:45

    Wykonując zawód adwokata jednak muszę mieć - i mam - na uwadze przede wszystkim interes mojego klienta.
    Super. A co, jeśli w egoistycznym interesie klienta leży umozliwienie mu (jej) znęcania się nad własnym dzieckiem?
    A może czasem należałoby zrozumieć głębiej interes klienta (i jego/jej dzieci), któremu jest niezbędna skuteczna terapia?
    Gdzie jest miejsce dla etyki, sprawiedliwości?
    A może ona przeszkadza w osiąganiu celów - choćby w przypadku, gdy celem jest absolutna władza nad dzieckiem bez liczenia sie z czymkolwiek - i wtedy należy ją schować do kąta?
    Podkreślam - nie atakuję Agnieszki - ale przypadki, w ktorych dzieje się strasznie, uwierzcie, są. Nie byłoby tych dyskusji, gdyby się dramaty nie zdarzały.
    Czytam też z podziwem konkluzje o konieczności zmiany świadomości społecznej. Wszystko niby ma się samo załatwić automatycznie? Jeszcze edukacja. Czy zaganianie ludzi do psychologa, pozorowanie uświadamiania przez pogadanki, ma to załatwić?
    Religie edukują ludzi od zarania - z jakim skutkiem?
    Jeśli istnieje dobrze zdefiniowane prawo i mechanizmy zmuszające do jego przestrzegania, to wtedy można mówić o dążeniu do sprawiedliwych i rozsądnych rozwiązań.
    Co w przypadku kierowania na terapię? Jeśli pomimo stwierdzonej konieczności terapii będzie ona nieskuteczna, bądź skierowany rodzic nie podda się jej w ogóle, jedyną odpowiedzią wymiaru sprawiedliwości powinna być izolacja go od dzieci.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do