Ryszard Mierzejewski

poeta, tłumacz, krytyk literacki i wydawca; wolny ptak

Wypowiedzi

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Ojczyzna
    22.02.2009, 23:48

    Fernando Pessoa*

    Mgła


    Ani król, ni prawo; ani pokój, ni wojna
    Istoty i zarysu nie odda
    Tego mrocznego lśnienia ziemi –
    To Portugalia pogrążona,
    To blask bez światła i płomieni,
    Jak blask błędnego ognia.

    Nikt nie wie, czego chce,
    Nikt nie wie, czyją ma duszę.
    Nie wie co dobre, a co złe,
    (jaka daleka żądza płacze tak blisko nas?)

    Wszystko niepewne i poślednie,
    Nie ma całości, wszystko jest fragmentem,
    Portugalio, ty mgłą dziś jesteś...

    Już czas!

    z tomu "Mensagem", 1934

    tłum. z portugalskiego Michał Lipszyc

    *notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
    przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

    wiersz jest też w temacie Popatrz na mgłę, ileż cudów ukrywa...
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.11 o godzinie 10:59

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Śmierć
    22.02.2009, 23:36

    Fernando Pessoa

    * * *


    Wszystko co się kończy jest śmiercią, i nasza jest śmierć
    Jeśli to dla nas się kończy. Tamten krzew
    Więdnie, a z nim odchodzi
    Część mojego życia.

    We wszystkim na co patrzyłem została cząstka mnie.
    Ze rzeczami,które widziałem przemijam, jeśli one przemijają,
    Nie do odróżnienia jest wspomnienie
    Tego co widziałem od tego czym byłem.

    z tomu "Odes de Ricardo Reis", 1946

    tłum. z portugalskiego Andrzej Talarczyk

    wersja oryginalna pt. „***[Tudo que cessa é morte...] ”
    w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.08.12 o godzinie 16:07

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Być poetą...
    22.02.2009, 21:57

    Fernando Pessoa

    Autopsychografia


    Poeta zawsze się zgrywa.
    Tak się w tym specjalizuje,
    Że dla zgrywy bólem nazywa
    Ból, który naprawdę czuje.

    A czytelnicy wiersza
    W czytanym bólu widzą znak
    Nie tych dwóch, które miał poeta,
    Lecz tego jednego, którego im brak.

    I tak sobie krąży w kółko,
    Rozum nasz bawiąc wielce,
    Ta mała ciuchcia na sznurku,
    Której na imię serce.

    wersja oryginalna pt. „Autopsicografia”
    w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska


    To

    Mówią, że pisząc kręcę
    Zawsze, lub zmyślam. Nie.
    Ja odczuwam zwyczajnie
    Poprzez wyobraźnię.
    Nie serce.

    Co mi się przyśni, co przemknie.
    Co nie wychodzi, co tracę,
    Jest jak gdyby tarasem
    Nad czymś innym jeszcze.
    To właśnie tamto jest piękne.

    Dlatego zawsze pisuję
    O rzeczach oddalonych.
    Od swoich uwikłań wolny,
    Nieprawdę serio traktuję.
    Czuć? Kto czyta, niech czuje!

    wersja oryginalna pt. „Isto”
    w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

    z tomu "Cancioneiro", 1977

    tłum. z portugalskiego Michał Lipszyc
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.11 o godzinie 10:45

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Gwiazdy, planety, kosmos w poezji...
    22.02.2009, 20:01

    Fernando Pessoa*

    * * *


    Żal mi gwiazd,
    Które świecą już tyle lat,
    Tyle lat...
    Gwiazd mi żal.

    Czy nie ma żadnego zmęczenia
    W rzeczach,
    Wszystkich rzeczach,
    Jak zmęczenie nóg lub ramienia?

    Zmęczenia istnieniem,
    Byciem,
    Tylko byciem,
    Wesołym lub smutnym lśnieniem...

    Czy nie czeka w końcu
    Na wszelkie istnienie
    Nie śmierć, lecz tak
    Jakby inny koniec?
    Lub wielkie usprawiedliwienie –
    Coś takiego jak
    Przebaczenie?

    z tomu "Cancioneiro", 1977

    z portugalskiego tłum. Michał Lipszyc

    *notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
    przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.11 o godzinie 10:47

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Czym jest wolność?
    22.02.2009, 19:50

    Fernando Pessoa*

    Wolność


    Co za rzecz przyjemna
    Obowiązku nie spełniać,
    Mieć książkę w zasięgu ramienia
    I jej nie otwierać!
    Czytanie to nuda,
    Nauka to bzdura.
    Słońce złoci chmury
    Bez literatury.

    Rzeka płynie dnia dobrego i złego
    Bez wydania oryginalnego.
    A ten powiew wiatru z lasu
    Tak naturalnie porannego,
    Nie musi się spieszyć, bo ma dosyć czasu –

    Książki to kartki farbą pomazane.
    Nauka umożliwia głębokie poznanie
    Dyskretnej różnicy między zerem i niczym.

    O ile jest lepiej we mgle i tajemnicy
    Czekać na naszego Króla Sebastiana
    Choć przyjścia jego godzina nieznana!

    Wielka rzecz jest w dobroci, w tańcach i powieściach,
    Ale to, co na świecie najlepsze, jest w dzieciach –
    Tam gdzie księżyc, gdzie kwiaty i słońce dalekie,
    Grzeszne tylko wtedy, gdy miast pieścić piecze.

    A postać największa z wszystkiego
    Jest Jezusa Nazareńskiego,
    Co o finansach nic nie wiedział
    I wątpliwe, czy miał bibliotekę –

    z tomu "Cancioneiro", 1977

    tłum. z portugalskiego Michał Lipszyc

    *notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
    przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.08.12 o godzinie 20:20

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Raj, wyspy szczęśliwe, arkadia
    22.02.2009, 19:06

    Fernando Pessoa

    Wyspy szczęśliwe


    Jaki głos przypływa w fal szumie
    I nie jest to morza głos?
    To głos kogoś, kto do nas przemawia
    Lecz, gdy nasłuchiwać, ucicha
    Dlatego, że wytężamy słuch.

    I tylko wtedy, gdy, na wpół śpiący,
    Bez świadomości słyszenia słyszymy,
    Że to nadzieja do nas mówi,
    Do której wtedy to, jak dzieci,
    Śpiąc we śnie się uśmiechamy.

    To właśnie wyspy szczęśliwe,
    To ziemia, co nie istnieje,
    Gdzie Król mieszka i czeka.
    Lecz gdy tylko jawa się zaczyna
    Milknie głos i jest tylko morze.

    z tomu "Mensagem", 1934

    tłum. z portugalskiego Andrzej Talarczyk

    wersja oryginalna pt. „As Ilhas Afortunadas ”
    w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

    wiersz jest też w temacie Motyw wyspy
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.05.11 o godzinie 06:57

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Motyw dłoni i rąk
    22.02.2009, 13:22

    Rainer Maria Rilke

    Wnętrze dłoni


    Wewnętrzna powierzchnia dłoni. Podeszwa, co stąpa tylko
    na uczuciu. Która się zwraca w górę
    i w lustrze
    przyjmuje drogi niebieskie, co same
    poruszają się.
    Która uczyła się chodzić po wodzie,
    gdy czerpie,
    która zmierza do studni,
    wszystkich dróg przeobrazicielka.
    Która występuje w innych rękach
    i sobie równe
    czyni krajobrazem:
    odchodzi w nich i przychodzi
    i napełnia je krzykiem.

    tłum. Mieczysław Jastrun

    Wiersz ten w oryginale pt. " Handinneres"
    w temacie A może w języku Goethego?
    Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.04.11 o godzinie 17:55

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Cóż jest piękniejszego niż (wysokie) drzewa...
    22.02.2009, 10:02

    Tadeusz Śliwiak

    Adoracja drzewa


    Jestem drzewo
    przysięgą na wierność ziemi
    są moje korzenie
    jestem drzewo
    twój dozgonny przyjaciel
    uderz w pień
    odezwą się
    wszystkie moje struny
    słuchaj ich
    żadna nie dzwoni fałszywie

    rodzę dla ciebie
    owoce o smaku słońca i deszczu
    jestem śpiew ziemi dla oczu
    jestem radość ptaków

    Jestem twojej dłoni wklęsłość
    przybieram jej kształt
    uczę się twoich palców
    jestem dla ciebie
    instrument i wiosło
    jestem proste narzędzie
    i wymyślna figura
    ostatnia deska ratunku
    stół

    jestem drzewo
    jestem własny pomnik
    za późniejsze zasługi

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Powroty
    22.02.2009, 09:50

    Tadeusz Śliwiak

    Powrót po śladach

    I


    byłem tu kiedyś
    uciekałem stąd
    przez las
    ostrożnie
    żeby się nie zwalił
    żeby mnie nie przygniótł kolbami do mchu

    po drugiej stronie
    spotkałem kobietę
    miała piękne oczy
    bo przestraszeni maja piękne oczy

    jeszcze wczoraj tu byli
    pokazała komin wypalonej gorzelni
    śmieszny był w swej niewzruszalności
    pośród zgliszcz
    pośród kotłów wydętych i gorących jeszcze

    nie idź tędy
    tam leży martwy banderowiec
    sami go zastrzelili
    on miał żonę Polkę

    II

    w Przemyślu
    ukradłem bułkę ze straganu
    jawnie
    jak się kradnie
    nie odczuwając już strachu
    przekupka biła mnie po twarzy
    potem płakała
    przytuliła moją głowę
    dała mi białe serce sera
    mówiła synku

    III

    wróciłem tu po latach
    gdzie się podziały moje tamte buty
    moja koszula z zakrwawionym rękawem

    chłopi zwożą zboże
    i jak dawniej do połowy czoła
    opalone ich twarze
    w suchych wargach zgasły
    machorkowy ciuk
    jak Marysia pytają
    Giczanka?
    a gdzieżby
    trzeci grób od płota
    pan ją znał?
    pan z różami?

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Ogród przedziwny
    22.02.2009, 09:33

    Tadeusz Śliwiak

    Zaproszenie do sadu


    W środku zimy zaszyty
    w białe mrozu koronki
    w rękawice chowając swe uczone palce
    czekam na list otwarty
    na zielony listek
    w sprawie kwiatów i gruszek słodkich jak lenistwo

    spadną deszcze na ziemię
    popłyną strumyczki
    z gołą głową i boso pobiegnę do sadu
    co tam w trawie piszczy?
    co tam dzwoni w pniach?
    to moje życie
    zaczyna się od nowa

    zaproszę was do sadu
    na wesele grusz
    staną w białych welonach
    panny młode
    wiośniaczki!

    ze skrzypkami pod pachą
    przyjdźcie do ogrodu
    i muzyką nakłamcie
    że świat jest beczką miodu

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Poezja i malarstwo
    22.02.2009, 08:50

    Tadeusz Śliwiak

    Zielony skrzypek

    (wolny przekład z Chagalla)

    W Witebsku mróz
    i szklane drogi

    modlą się krzywe odmrożone palce
    w karczmie
    przed złotą cerkwią samowara

    zaraz tu przyjdzie stary Żyd
    z zieloną twarzą
    przechyli głowę
    i będzie grać
    a tak ładnie
    a tak cienko
    że aż w całym Witebsku
    śnieg się zatrzyma w powietrzu
    i ukażą się na niebie
    rude i białe konie
    w długim aż do ziemi
    weselnym welonie

    Obrazek

    Marc Chagall „Skrzypek”, 1912-1913Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.06.09 o godzinie 20:12

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie „Niebo jest u stóp matki”
    22.02.2009, 08:22

    Tadeusz Śliwiak

    Niedziela matki Zbyszka


    Siedzi spokojnie
    na ławeczce przed grobem
    wyrywa żółte źdźbła trawy
    słucha cmentarnych bratków

    grabarze w niej poznają
    tę która przed rokiem
    chodziła ze świeczką wśród grobów
    wołała Zbyszku Zbyszku

    teraz siedzi spokojnie
    gładzi strzyżoną trawę
    znają ten ruch jej dłoni
    wszystkie synowskie koszule

    swojej broszce złoconej
    długo opowiadała
    jakie Zbyszek miał oczy
    ile znał języków

    wyjmuje z torebki
    ciemną fotografię
    i malutki scyzoryk
    w kształcie srebrnej rybki

    drobna
    zmęczona ciszą
    stara matka Zbyszka
    karmi swoje niedziele
    białą chusteczką do płaczu

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Z wyspy Lesbos i nie tylko...
    21.02.2009, 16:52

    Georg Trakl

    Elis

    1


    Doskonała jest cisza złocistego dnia.
    Pod starymi dębami
    Spoczywasz, Elis o okrągłych oczach.

    W ich błękicie przegląda się sen kochanków.
    Na twoich ustach
    Cichną ich wesołe westchnienia.

    Pod wieczór rybak ciągnie ciężkie sieci.
    Dobry pasterz
    Prowadzi trzodę aż na sam skraj lasu.
    Pełne cnoty są wszystkie twoje dni, Elisie.

    Cień oliwki
    Błękitną ciszą kryje nagie mury.
    Zamiera starca ciemny śpiew.

    Złote czółno
    Kołysze się. Elisie, twoje serce na pustym niebie.

    2

    Cicho dźwięczą dzwony w piersi Elisa
    Pod wieczór,
    Gdy jego głowa opada na czarne poduszki.

    Zwierzyna
    Broczy krwią wśród cierni.
    Tam, na uboczu, stoi rdzawe drzewo;
    Spadają z niego błękitne owoce.

    Znaki i gwiazdy
    Powoli toną w głębinie wieczoru.

    Za wzgórzem jest już zima.

    Błękitne gołębie
    Spijają nocą lodowaty pot,
    Co spływa z czystej skroni Elisa.

    Wciąż dmie
    Na czarnych murach samotny wiatr Boga.

    tłum. Paweł Hertz

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Psalmy
    21.02.2009, 16:25

    Georg Trakl

    Psalm


    Karolowi Krausowi przypisany

    Jest światło, które wiatr zdmuchnął.
    Jest pogański dzban, od którego pijak po południu odchodzi.
    Jest winnica spalona i czarna, pełna wyrw, w których gnieżdżą się pająki.

    Jest mur pobielany mlekiem.
    Szaleniec umarł. Jest wyspa na południowym morzu,
    Gotuje się na przyjęcie boga słońca. Biją w bębny.
    Mężczyźni rozpoczynają wojenny taniec.
    Kobiety kołyszą biodrami w splotach lian i ognistych kwiatów,
    Gdy morze śpiewa. O raju utracony nasz.

    * * *

    Ze złotych lasów wywędrowały nimfy.
    Kładą w grób przybysza z obcych stron. Potem spada świetlisty deszcz.
    Syn bożka Pana ukazuje się w postaci brukarza,
    Który przesypia południe na rozżarzonym asfalcie.
    Są w podwórzu dziewczątka w sukienkach tak ubogich, że serce płacze.
    Jest pokój wypełniony dźwiękami akordów i sonat.
    Są cienie, które obejmują się przed lustrem oślepłym.
    U okien szpitala grzeją się wracający do zdrowia.
    Biały parowiec wiezie w gorę rzeki krwawe ciała zarażonych.

    * * *

    Znów ukazuje się cudza siostra w czyichś złowrogich snach.
    Skryta w leszczynowym gąszczu bawi się jego gwiazdami.
    Student, może sobowtór, patrzy na nią z okna długo.
    Za nim stoi jego umarły brat albo schodzi starymi schodami krętymi.
    W mroku brunatnych kasztanów blaknie postać młodego postulanta.
    Ogród objęty wieczorem. W krużganku trzepocą nietoperze w krąg.
    Dzieci stróża przerywają zabawę i szukają złota co na niebie.
    Ostatnie akordy kwartetu. Mała niewidoma przebiega aleję drżąc,
    A potem sunie jej cień, chwytając się chłodnych murów,
    spowity w baśnie i święte legendy.

    * * *

    Jest pusta łódź, co wieczorem czarną rzekę w dół gna.
    W głuszy starego azylu rozpadają się ludzkie ruiny.
    Trupy sierot leżą u murów ogrodu.
    Z szarych pokoi wychodzą anioły o skrzydłach oblepionych błotem.
    Z ich pożółkłych powiek ściekają robaki.
    Plac przed kościołem jest ciemny i milczący, jak w czasach dzieciństwa.
    Na srebrnych stopach przemykają życia minione.
    I cienie potępionych zstępują ku westchnieniom wód.
    W swoim grobie mistrz białej magii węże swoje do zabawy przyucza.

    * * *

    Nad polem czaszek otwierają się w milczeniu Boga złote oczy.

    tłum. Artur RzęczycaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.02.09 o godzinie 16:27

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...
    21.02.2009, 15:05

    Georg Trakl

    Nocne przesłanie


    Mniszko! Ty w habitu grocie
    zamknij mnie, wśród stromych skał!
    Tam ktoś rosę krwawą siał,
    gdy krzyż sterczał w gwiazd migocie.

    Czerwień ust i kłamstwa czerwień
    w celi, którą objął chłód;
    świeci śmiech, gry złotej płód,
    zanim ją głos dzwonu przerwie.

    Chmuro srebrna! W czarnym wietrze
    tkwi owoców dzikich łup.
    Ten garb ziemi jest jak grób
    i jest snem ta ziemska przestrzeń.

    tłum. Tadeusz Gicgier

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Magia kina
    21.02.2009, 12:49

    Nuda, nic się nie dzieje w filmie polskim

    Z szarością dnia zgasły światła
    na salę wszedł młody reżyser
    niosąc pod pachą lustro
    dzisiaj ono będzie służyło za ekran
    powiedział i usiadł
    bo na każdym zebraniu musi być
    ktoś pierwszy
    kto zacznie i zaraz usiądzie

    Lustro rozbłysło pokazując to
    co się w nim odbiło
    szarą polską rzeczywistość
    zwyczajni ludzie zwyczajnie ubrani
    mówiący potocznym językiem
    z domieszką socjalistycznej nowomowy
    płyną statkiem spacerowym po Wiśle
    a załoga w ramach aktywnego odpoczynku
    aranżuje im zajęcia kulturalno-oświatowe
    pasażer na gapę udaje kaowca
    organizuje konkursy quizy i zbiorową gimnastykę
    z pozoru bezbarwne dialogi o niczym
    przeobrażają się w błyskotliwe skecze kabaretowe
    lustro odbija szarość i nudę
    statek płynie powoli i majestatycznie
    filmowy rejs trwa

    Na sali kinowej wszystkimi kolorami zakwita
    spontaniczna gromka wesołość

    Obrazek

    ”Rejs” – reż. Marek Piwowski, scen. Janusz Głowacki, Marek Piwowski,
    Andrzej Barszczyński, Jerzy Karaszkiewicz, wyst. Stanisław Tym, Zdzisław
    Maklakiewicz, Jan Himilsbach, Ryszard Pietruski, Wojciech Pokora, Janusz
    Kłosiński i inni, prod. polska 1970.


    http://www.youtube.com/watch?v=Z9VQ089v9VQ&feature=Pla...

    " 'Rejs' nie mieści się w żadnych kategoriach właściwych polskiemu kinu. Jest to
    kabaret na ekranie - w dodatku kabaret improwizowany, a do tego jeszcze zdumiewająco realistyczny. (...) Zmysł obserwacyjny Piwowskiego, jego poczucie humoru i jeszcze coś więcej - jakaś do granic okrucieństwa wyostrzona świadomość narodowej patologii pozwalają mu stworzyć z takiego materiału spektakl pełnowymiarowy nie tylko pod względem metrażu."
    (Jan Józef Szczepański, "Tygodnik Powszechny" 1970)

    "Nawet najbardziej przychylni filmowi krytycy nie przewidzieli, że opowiedziane w 'Rejsie' zdarzenia z wycieczkowego statku płynącego po Wiśle będą równie atrakcyjne przez następnych dwadzieścia parę lat jak w dniu premiery, a sam film zyska u następnego pokolenia miano filmu kultowego." (Małgorzata Hendrykowska [w:] "Kronika kinematografii polskiej 1895-1997", Poznań 1997)Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.10.13 o godzinie 23:01

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Świat poezji w temacie WIERSZYK na dobranoc???
    20.02.2009, 22:52

    Dobranoc

    No i znów kolejny dzień za nami,
    chodź najdroższa, już spać czas.
    Jeszcze chciałbym poczuć ustami,
    jak miłość sobie mieszka w nas.

    Jeszcze muszę cię otulić szczelnie
    całą moją zgłodniałą męskością.
    Głowę położyć na twej piersi wiernie,
    jak pies, nakarmiony miłością.

    Chodź najdroższa, już czas.
    Wejdź sobie pod moje źrenice,
    tam ci będzie cicho i miękko.
    A ja będę ci nucił:
    w las szumiący mnie zamień,
    panienko,
    w las szumiący mnie zamień...

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Sport w poezji - poezja w sporcie
    20.02.2009, 21:57

    Jarosław Iwaszkiewicz

    Na bieg maratoński


    Radujcie się!
    Nasze jest zwycięstwo!


    Strofa pierwsza

    Wy, na najpiękniejszych stadionach Europy zgromadzeni,
    wy najpiękniejsi, czujący w mięśniach piękno wasze i piękno waszych krajów,
    Wy, wyhodowani szumem Niagary i pluskiem oceanów, karmieni
    winem i chlebem pozłocistej Francji, odziani wełną zielonych wysp Erynu,
    wyhodowani, wykołysani szumem mórz i motorów, upojeni szlakami fal i niebios,
    wsłuchani w ciszę Alp i szum lodowcowych wodospadów,
    zatrzymujący się pod łukami zrujnowanych akweduktów,
    słuchający gitary i mandoliny, rozbrzmiewających po
    dolinach, pełnych strzelistych topoli,
    wy, ze stepów argentyńskich i puszcz brazylijskich,
    wy, którzy biegniecie drogą greckiego żołnierza, który padł krzycząc:
    Radujcie się! Nasze jest zwycięstwo!
    Pamiętajcie dobiegając do mety, aby wznieść ten sam okrzyk.
    A odkrzyknie wam cały świat!
    Kiedy tak oto widzę was biegnących – teraz, kiedy jeszcze nie biegniecie
    i kiedy schowani w swoich muszlach jeszcze jesteście nie znani,
    przyszli zwycięzcy spod Maratonu,
    i kiedy jesteście jak motyle w powijakach jedwabnych kokonów,
    i kiedy myślicie tylko o sobie,
    ja myślę za was – widzę już w słońcu i tryumfie
    wasze uśmiechnięte twarze.

    Antystrofa pierwsza

    Ale kiedy widzę tak wasze młodzieńcze oblicza wynurzające się w przyszłości,
    Widzę także i tych, którzy do mety nie dobiegli.
    Biegli jak na skrzydłach,
    ale na spotkanie śmierci.
    Śmierć ich była okrutna i żałosna, i samotna, hańbiąca i beznadziejna,
    padali na wznak i na twarz i nie zamkniętym okiem patrzyli w niebo,
    i zwartymi garściami ściskali ten sam żółty piasek,
    jakim wysypane są wasze bieżnie...
    I nikt nie pamięta, że bieżnie waszych najpiękniejszych w Europie stadionów
    posypane są piaskiem pomieszanym z krwią,
    i nikt nie chce wiedzieć, że w tym piasku drzemią
    kawałki połamanych mieczów i bagnetów, łuski wystrzelonych pocisków,
    z których narodzić się mogą całe miecze i bagnety,
    całe wstążki naboi, cala śmierć i całe zniszczenie.
    Zakopano je głęboko pod piaskiem waszych stadionów,
    Abyście biegnąc nie zranili nogi.

    Strofa druga

    Widzę. Widzę was. Jak stado gołębi
    wypuszczone z gołębnika, biegniecie co żywo, podnosząc lekko stopy,
    odziani w białe i lekkie stroje,
    i stopy mając uskrzydlone jak bóg, który dusze do Hadesu odwoził,
    abyście nie zawadzali o ciernie na drodze.
    Daleka droga z Maratonu do Aten.
    I pachnie w drodze tymianek i cząbry, rumianek i macierzanka,
    i cykady cykają w grobowcu Atrydów.
    Wieńce różane i wieńce laurowe wiją kobiety schowane w gyneceum,
    dla was są to wieńce, wieńce radości, i płatki kwiatów spadają na drogę
    z Maratonu do Aten.
    I źródła, nad którymi czuwają nimfy i platany, szemrzą po drodze
    i na rozstajach wapienne cysterny, w których woda mogłaby omyć wasze rany.
    Ale wy będziecie ranni.
    To nic, że na drodze z Maratonu do Aten – padają w tej chwili ranni wasi bracia,
    wy nie będziecie ranni.
    Sfotografują was reporterzy,
    jak lecicie – wasz lot gołębi zostanie uwieczniony na taśmie
    i wasze lekko wznoszące się stopy, które nie zgniotą
    świerszczących koników polnych,
    ani nie przycisną wonnej macierzanki,
    ani nie trafią na ostre kamienie,
    ani nie zakrwawią się
    na drodze dalekiej z Maratonu do Aten.

    Antystrofa druga

    „Słuchaj mnie, synu od pęt zwalniającego Zeusa”,
    jak ci opowiem o tych, których Zeus od pęt nie uwolnił,
    ale uczynił to, z pochodnią w dół odwróconą, w niebieskiej szacie, Tanatos.
    Słuchaj mnie, synu sprawiedliwie sadzącego Zeusa,
    opowiem, jak biegli w milczeniu ci, których na zawsze pamiętam.
    Słuchaj mnie, synu laurem wieńczącego Zeusa,
    Jak ci opowiem o laurach nie więdnących nigdy.
    Może twój wieniec wyrzucony na popielisko spali się
    jak szata dawnej tanecznicy,
    może twoja opaska,
    o! Zwycięzco biegu maratońskiego, zwiąże kapelusz starego pastucha
    lub ozdobi gniazdo usłane przez wrzaskliwe sikory, ale ich laur,
    ich krwią zbroczona opaska
    na wieki żyją w sercu moim
    i w sercu narodu.

    Strofa trzecia

    A wy, cienie, z którymi obcuję, jak gdyby przewiózł mnie już na drugą stronę Acheronu posłaniec bogów o stopie lekkiej jak stopa biegacza maratońskiego!
    Chodźcie do mnie,
    wzywam was, mleko wylewając do misy
    i mieszając je z krwią ofiarnego koźlęcia, jak to czynili wszyscy,
    którzy odwiedzali podziemia:
    Odyseusz, który się wybrał na koniec świata, tam, gdzie już barwy nie istnieją,
    i Orfeusz, który zapomniał, że już tam się nie kocha i nawet nie pamięta,
    i Wergiliusz, wielkości szukał, a znalazł tylko ubogą stajenkę,
    i ostatni ze śmiertelnych, który brodził po kostki w błocie krwi i grzechu,
    i którego wieniec laurowy
    Beatrycze u stóp słonecznych kręgów wszechświata złożyła.
    Wzywam was, przybądźcie do poety.
    Oto jest noc i cieniem powlokła się ziemia,
    i serce poety na wszystko pamiętne
    przypomina...

    Antystrofa trzecia

    Oto biegniesz ty, Karolu, jak młody bóg zbudowany,
    w stroju białym, w którym polewałeś kwiaty na wysokiej górze,
    nad naszą rzeką, palcem wskazujesz na ranę w twojej piersi smagłej,
    zadaną przez siepaczy w ciemnym więzieniu,
    w gorący letni dzień pełny śpiewu ptaków.

    Oto przybiegasz, jak cień w roju płatków śniegu ty, Stanisławie,
    którego krew, na poły wyczerpana strzykawkami morderców,
    jeszcze była dość czerwona,
    aby zabarwić gęste płaty śniegu,
    który padał w tym dniu, kiedy cię zamordowano.

    Oto nadchodzisz piękny, podobny do Aresa, smukły jak topola, Juliuszu,
    któryś mi oddał wiersze, żonę i córeczkę,
    abym się nimi opiekował,
    zanim ty nie wstaniesz z mogiły,
    zanim nie wyjdziesz z kościoła,
    w którym kula ugodziła cię w środek czoła.

    Oto i ty, Krzysztofie, i nasza przechadzka
    na wczesną wiosnę po ciemnym, naszym lesie,
    i staw przejrzystą wodą patrzy na niebo,
    i niebo przeźroczyste odbłyśnięte w stawie,
    i wiersze nasze szeptem mówione nawzajem,
    jak wątłe dwa motyle, co przespały zimę,
    lecą ku niebu, ku czystym obłokom,
    błyszcząc przez chwilę, aby zaraz zniknąć...

    I twój duch także, miły Aleksandrze,
    od dawna śmierć okropną w murach getta przeczuwający,
    uśmiecha się –
    i przebacza i mnie, i wszystkim innym, że cię za strasznym murem zostawili.

    I jeszcze, jeszcze
    tłumy biegną umarłych, z którymi obcuję,
    mają przy stopach skrzydła gołębie
    i rany w piersiach,
    i w szyi,
    i w głowie,
    i krwią spłynięci przychodzą spragnieni do misy mleka,
    i chcą stać się ciałem,
    i żyć,
    i mścić się,
    i kochać, i nienawidzić...

    A jest ich więcej od was, o! Biegacze.

    Epodos

    Jeżeli wy, którzy biegniecie
    (długa jest droga z Maratonu do Aten),
    jeżeli wy, którzy biegniecie,
    spotkacie w drodze te wszystkie postacie, które jak
    chmura gołębi ponad wami lecą,
    i które się mieszają z wami jak wojska anielskie,
    tak że nie rozpoznasz, kto żywy, a kto jest umarły,
    jeżeli wy
    poczujecie na sobie ich rękę łaskawą,
    jeżeli w sercu poczujecie ich serce,
    a w głosie ich głos,
    pamiętajcie zawołać u mety, jak żołnierz ateński:
    - Radujcie się, bracia! Nasze jest zwycięstwo!

    Z tomu „Ody olimpijskie”, 1948

    Ze względu na wyróżniki gatunku literackiego
    utwór ten znajduje się też w temacie Oda - R. M.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.05.10 o godzinie 01:04

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Z wyspy Lesbos i nie tylko...
    20.02.2009, 21:44

    Giacomo Leopardi

    Ostatni śpiew Safony


    Noc jest przezrocza, promień jest wstydliwy
    uchodzącego miesiąca; ty wpływasz
    nad las zastygły w milczeniu, nad skały,
    srebrny dnia gończe. O słodkie i lube —
    pókim Erynii nie znała i losu —
    widzenia ócz mych! Już się nie uśmiecha
    łagodny obraz uczuciom starganym.
    Nam niecodzienna radość pierś roztrąca,
    kiedy przez płynną otchłań się przewala
    i przez wylękłe połoniny czarny
    kurzawą wzdęty orkan, a huczący
    jak morze rydwan Zeusa rozwścieczone
    nad głową naszą przecina odmęty.
    Nam nad wyżyny i przepastne jary
    miło w ulewach płynąć, nas weseli
    popłoch struchlałych stad, lub szalejącej
    rzeki o brzeg zerwany
    szturmy i rżące zwycięstwem bałwany.

    Piękny jest płaszcz wasz, o boskie niebiosa,
    pięknaś jest, ziemio rośna! Ach, lecz z owej
    nieogarnionej krasy cząstki jednej
    nieszczęsnej Safo bogowie ni twarda
    dola nie zlała. W pyszne twe królestwo,
    przyrodo, nędzny-m ja przybysz, wzgardzona
    jam miłośnica; ku twoim uroczym
    kształtom daremnie serce i źrenice
    wznoszę w błaganiu. Do mnie się nie wdzięczy
    stok ukwiecony, z powietrznianej bramy
    białość zarania, ani pieśń mię wita
    śpiewaków barwnopiórych, ni poszumy
    omszałych buków; w cienistej oprawie
    garbatych wierzbin strumyk nieskalanym
    perli się łonem; jeśli kiedy muśnie
    śliska ma stopa to płynne zwierciadło,
    cofa nurty wzgardliwe,
    cisnąc w ucieczce umajoną niwę.

    Jakaż przewina, jakiż błąd niegodny
    skaził mię, jeszcze światu niezrodzoną,
    że gniew mi schmurzył lico nieb i doli?
    Czymże zgrzeszyłam dzieciną, niewiedne
    gdy jest złych czynów życie, że ubogie
    w młodość, bezkwietne potem się z wrzeciona
    Parki wszewładnej wysnuło przędziwo
    moje żelazne? Niebaczne wyrazy
    warga twa roni: odmierzone dzieje
    tajemny zsyła sąd. Wszystko tajemne
    prócz naszych cierpień. My, pasierbów plemię,
    na łzy się rodzim, a przyczyna w łonie
    niebian spoczywa. O wiary, nadzieje
    lat najpiękniejszych! Ułudom nasz Rodzic,
    wabnym ułudom wieczne królowanie
    dał pośród łudzi i przez męskie czyny,
    mądrość, czy śpiew wysoki,
    cnota nie zalśni spod szpetnej powłoki.

    Umrzem. Na ziemię spadnie zewłok lichy,
    nago do Disa dusza się uchroni,
    a kres gościńca zbawi od ślepego
    losów szafarza. Ty zaś, com ci gwoli
    miłość daremną, długą wierność, próżny
    żar niespełnionych tęsknot w sercu niosła,
    żyj szczęsny, jeśli szczęsny być na ziemi
    może, kto zrodzon śmiertelnym. Mnie słodkim
    nie spryskał płynem ze skąpego dzbana
    Zeus, kiedy pierzchły złudy i marzenia
    dzieciństwa mego. Dni najradośniejsze
    naszego wieku znikają najchyżej,
    wsącza się starość i niemoc, i cienie
    mrożącej śmierci. I oto miast śnionych
    wieńców zwycięstwa i urojeń czaru
    Tartar się zbliża, myśl hardą władczyni
    pól tenaryjskich bierze
    i noc be końca, i głuche wybrzeże.

    tłum. Julia Dickstein-Wieleżyńska

    w wersji oryginalnej pt. „Ultimo canto di Saffo”
    w temacie W języku Dantego



    Obrazek
    Charles Nicolas Rafael Lafond "Sappho sings for Homer", 1824Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.01.10 o godzinie 15:12

  • Ryszard Mierzejewski
    Wpis na grupie Ludzie wiersze piszą... w temacie Kwiaty
    20.02.2009, 12:07

    Olga Jackowska

    * * *


    patrzę na piwonię
    wącham piwonię
    zanurzam w niej twarz
    białe podkolanówki
    koszyczki pełne kwiatów
    świętych zastępy
    pełne są niebiosa
    kiedy i komu się to przyśniło

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do