Wypowiedzi
-
Paul Verlaine
Zapomniane melodyjki (III)
Łzy padają w serce moje,
Jak deszcz pada ponad miastem,
Jakież dziwne niepokoje
Przenikają serce moje?
O łagodny szmerze słoty,
Na ulicach i na szybach!
Dla tych serc, co mrą z tęsknoty,
O harmonio śpiewnej słoty.
Łzy padają bez przyczyny
W serce, które stygnie w męce.
Jak to! nie ma żadnej winy,
Smutek przyszedł bez przyczyny.
I w tym ból największy gości,
Że już nie wie się, dlaczego
Bez niechęci, bez miłości
Tyle smutku w sercu gości.
tłum. z francuskiego Bronisława Ostrowska
Wiersz ten w oryginalnej wersji językowej oraz w dwóch innych przekładach:
Miriama i Janiny Kramsztyk w temacie W języku Baulelaire'a - R. M.Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.03.14 o godzinie 05:09 -
Paul Verlaine
Ariettes Oubliées (III)
Il pleut doucement sur la ville.*
Arthur Rimbaud
Il pleure dans mon coeur
Comme il pleut sur la ville;
Quelle est cette langueur
Qui pénčtre mon coeur?
O bruit doux de la pluie
Par terre et sur les toits!
Pour un coeur qui s’ennuie
O le chant de la pluie!
Il pleure sans raison
Dans ce coeur qui s’écoeure.
Quoi! nulle trahison?...
Ce deuil est sans raison.
C’est bien la pire peine
De ne savoir pourquoi
Sans amour et sans haine
Mon coeur a tant de peine!
Romances sans paroles, 1874
*”Deszcz pada łagodnie na miasto”. Zdania tego nie odnaleziono w żadnym ze znanych utworów Arthura Rimbauda, możliwe że Verlaine cytuje tu jakieś ulubione powiedzenie
swojego przyjaciela – R. M.
Zapomniane melodyjki (III)
1
Łzy mżą na dnie serca,
Jak deszcz mży ponad miastem.
Cóż za ból się wwierca
Aż do głębi serca?
O, słodki szelest deszczu
Na ziemi, na dachach!
Dla serca w męki dreszczu –
O, ten miękki śpiew deszczu!
Łzy mżą bez przyczyny
W sercu, które się dręczy.
Co? Żadnej zdrady, winy?
Ten żal – bez przyczyny.
Najgorsza to z żałości,
Gdy się nie wie, dlaczego...
Bez litości, bez miłości,
Serce w takiej żałości!
tłum. Miriam
2
Coś w moim sercu płacze,
Jak płacze deszcz nad miastem...
Czymże to wytłumaczę,
Że moje serce płacze?
Cichy śpiewie ulewny
Na dachach i na ziemi...
Gdy w sercu smutek rzewny,
O szeleście ulewny!
Coś płacze bez przyczyny
W tym sercu, co omdlewa...
Jak to, z niczyjej winy?
Ten płacz jest bez przyczyny.
W tym najwięcej żałości,
Że ja sam nie wiem czemu,
Bez gniewu, bez miłości
Tyle w sercu żałości!
tłum. Janina Kramsztyk
3
Łzy padają w serce moje,
Jak deszcz pada ponad miastem,
Jakież dziwne niepokoje
Przenikają serce moje?
O łagodny szmerze słoty,
Na ulicach i na szybach!
Dla tych serc, co mrą z tęsknoty,
O harmonio śpiewnej słoty.
Łzy padają bez przyczyny
W serce, które stygnie w męce.
Jak to! nie ma żadnej winy,
Smutek przyszedł bez przyczyny.
I w tym ból największy gości,
Że już nie wie się, dlaczego
Bez niechęci, bez miłości
Tyle smutku w sercu gości.
tłum. Bronisława Ostrowska
Gustave Caillebotte “Rue de Paris sous la pluie”, 1877Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 25.03.09 o godzinie 11:33 -
Charles Simic
Demontaż ciszy
Najpierw odśrubuj od niej uszy,
Ostrożnie, żeby się nie pogubiły.
Ostrym gwizdem rozplataj jej brzuch.
Jeśli jest w nim popiół, zmruż oczy
I dmuchnij – niech leci z wiatrem.
Jeśli woda, uśpiona woda,
Postaraj się o korzeń kwiatu, który od miesiąca nic nie pił.
Kiedy dotrzesz do kości,
A nie masz ze sobą psa
Ani sosnowej trumny
I wozu zaprzężonego w woły, aby z kości wydobyć klekot,
Wsuń je szybko pod własną skórę.
Gdy następnym razem się zgarbisz,
Poczujesz, jak uciskają twój własny szkielet.
Otacza cię głuchy mrok.
Powoli i cierpliwie
Szukaj jej serca. Będziesz musiał
Długo czołgać się w głąb pustych niebios,
Zanim posłyszysz jego bicie.
tłum. z angielskiego Stanisław BarańczakTen post został edytowany przez Autora dnia 18.03.14 o godzinie 06:55 -
Charles Simic
Strach
Strach przechodzi z człowieka na człowieka
Bezwiednie,
Jak dreszcz, co udziela się liściom
Od innych liści.
I naraz całe drzewo drży,
A nie ma ani śladu wiatru.
tłum. z angielskiego Stanisław BarańczakTen post został edytowany przez Autora dnia 30.03.14 o godzinie 06:41 -
Charles Simic
Notatka
Szczur wyskoczył na scenę
Szkolnego teatru, w trakcie
Przedstawienia jasełek.
Matka boska wrzasnęła
I upuściła Dzieciątko
Na stopę Józefa.
Trzej Królowie
Zastygli
W swych kolorowych szatach.
W ciszy jak makiem zasiał
Szczur zlustrował pobieżnie
Żłób, po czym smyrgnął ze sceny
I znikł za kulisami,
Gdzie ktoś rąbnął go
Zdrowo,
Raz, drugi, i raz jeszcze ,
Jakimś ciężkim przedmiotem.
tłum. z angielskiego Stanisław BarańczakTen post został edytowany przez Autora dnia 28.03.14 o godzinie 02:43 -
Charles Simic
Para starych ludzi
Oczekują, że padną ofiarą morderstwa
Albo eksmisji. Spodziewają się,
Że wkrótce nie będzie co jeść.
Na razie siedzą.
Przeczuwają nadejście gwałtownego bólu.
Zacznie się – myślą – w sercu
I podejdzie do ust.
Zostaną wyniesieni wraz ze swym skowytem na nosach.
Dziś wieczór wpatrują się w okno,
Nie zamieniają ni słowa.
Od pewnego czasu pada deszcz,
Teraz zanosi się na trochę śniegu.
Widzę jego, jak wstaje, żeby opuścić rolety.
Jeśli w oknie będzie wciąż ciemno,
Będę wiedział, że położył dłoń na jej dłoni
Właśnie w chwili, gdy miała włączyć światło
tłum. Stanisław Barańczak -
Charles Simic
Klasyczne tańce towarzyskie
Babcie ukręcające łebki
Kurczakom; stare zakonnice
O imionach w rodzaju Teresa albo Marianna,
Ciągnące uczniów za uszy;
Zawiłe kroki kieszonkowców,
Obrabiających tłum gapiów zebrany
Na miejscu wypadku; powolne szuranie nóg
Ulicznego kaznodziei z tablicami na piersi i plecach;
Wahanie porannego klienta lombardu,
Kiedy zagląda przez okienną kratę
Do wnętrza; zygzak, jakim posuwa się dziecko,
Idące z zamkniętymi oczami do szkoły;
I pary sędziwych kochanków, z policzkiem przy policzku,
Na parkiecie tanecznym miejscowego klubu,
Gdzie odbywają się też dobroczynne loterie, w deszczowe
Poniedziałkowe wieczory wiecznego listopada.
tłum. z angielskiego Stanisław BarańczakTen post został edytowany przez Autora dnia 18.01.14 o godzinie 02:48 -
Charles Simic
Uzdrowiciel
W odrapanej czynszówce
Pod autostradą mieszka
Uzdrowiciel, który nie wierzy
W swą zdolność uzdrawiania.
Staruch z opasłym brzuchem
I dłońmi małej dziewczynki:
Sam je schudnie manikuruje,
Między jedną a drugą wizytą.
Korytarz zagracony
Inwalidzkimi krzesłami,
Na schodach skowyt idioty
Wiedzionego przez matkę na smyczy.
tłum. Stanisław BarańczakRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.03.09 o godzinie 23:03 -
Tą samą drogą
16 marca 2009 roku popełnił samobójstwo
Nicholas Hughes – syn Sylvii Plath i Teda Huhgesa,
światowej sławy poetów
Miał roczek zaledwie
gdy go opuściła
żył jeszcze w gasnącym cieple
jej łona
nieświadomy złożoności świata
dowiedział się o niej
kilka lat po tym
nigdy zaś nie zrozumiał
nosił w sobie piętno
dorastał wraz z nim
bez matki
w obojętnym spojrzeniu ojca
sławnego dandysa i kobieciarza
też poety niestety który rozmienił życie
na strofy i kobiety
wersety i porównania
erotyczne skandale i przenośnie
podboje i zawody miłosne
rymy i rytmy
puste słowa
żył w micie i legendzie
ich burzliwego życia i żałośnie banalnego
końca
ponoć samobójca sam przedkłada
swoją śmierć nad życie
czy to prawda
wie tylko On patrzący na nas od wieków
i na wieki wieków
Nicholas przez czterdzieści lat
szukał odpowiedzi i poszedł szukać dalej
na spotkanie z matką unoszącą się
w otchłaniach niezgłębionych
jak w jej poezji wyżej
i dalej
Sylvia Plath z dziećmi, na rękach Nicholas, obok dwa lata starsza od niego Frieda Rebecca (obecnie znana poetka i pisarka). Zdjęcie zrobił w 1962 roku Ted Hughes. Rok później Sylvia Plath popełnia samobójstwo poprzez zatrucie gazem, po sześciu latach w identyczny sposób odbiera sobie życie Assia Wevill – druga żona Teda Hughesa, dla której w 1962 roku porzucił Sylvię Plath.
Czytaj też w tematach:
Kobiety ich życia i twórczości oraz Zbliżenia - eseje o poezji i poetach – R. M..Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.06.10 o godzinie 05:12 -
James Hetfield, Lars Ulrich i Kirk Lee Hammett
Welcome Home (Sanitarium)
Welcome to where time stands still
no one leaves and no one will
Moon is full, never seems to change
just labeled mentally deranged
Dream the same thing every night
I see our freedom in my sight
No locked doors, No windows barred
No things to make my brain seem scarred
Sleep my friend and you will see
that dream is my reality
They keep me locked up in this cage
can't they see it's why my brain says rage
Sanitarium, leave me be
Sanitarium, just leave me alone
Build my fear of what's out there
and cannot breathe the open air
Whisper things into my brain
assuring me that I'm insane
They think our heads are in their hands
but violent use brings violent plans
Keep him tied, it makes him well
he's getting better, can't you tell?
No more can they keep us in
Listen, damn it, we will win
They see it right, they see it well
but they think this saves us from our Hell
Sanitarium, leave me be
Sanitarium, just leave me alone
Sanitarium, just leave me alone
Fear of living on
natives getting restless now
Mutiny in the air
got some death to do
Mirror stares back hard
Kill, it's such a friendly word
seems the only way
for reaching out again.
Welcome Home (Sanitarium)
- słowa i muzyka James Hetfield, Lars Ulrich i Kirk Lee Hammett,
wyk. "Metallica" na płycie Masters of Puppets, 1986
http://www.youtube.com/watch?v=WElvEZj0Ltw
Witajcie w domu (Wariatów)
Witajcie tutaj gdzie czas stoi w miejscu
Nikt nie odchodzi i nie przychodzi
A księżyc w pełni jest ciągle ten sam
Nazywają nas obłąkanymi
Śnimy o tych samych rzeczach co noc
W swych wyobrażeniach widzę wolność
Bez zamkniętych drzwi i zakratowanych okien
Bez tego co przeraża moje myśli
Śpij mój przyjacielu, a zobaczysz
Że ten sen się urzeczywistni
Trzymają mnie zamkniętego w tej klatce
Czyż nie widzą, że właśnie dlatego oszalałem
Wariatkowo - pozwólcie mi żyć
Wariatkowo - po prostu zostawcie mnie samego
Zbudowali we mnie strach przed tym
Co jest tam na zewnątrz
I nie mogę oddychać świeżym powietrzem wolności
Ciągłe szepty w moim mózgu
Zapewniają mnie, że jestem obłąkany
Myślą, że nasze głowy są w ich rękach
Lecz gwałt rodzi gwałt
Trzymajcie go związanego, tak mu dobrze
Tak czuje się lepiej, czyż nie?
Nie mogą dłużej trzymać nas tutaj
Słuchajcie, przeklnijmy ich, zwyciężymy
Myślą, że wszystko jest w porządku
Myślą, że chronią nas przed naszym piekłem
Wariatkowo - pozwólcie mi żyć
Wariatkowo - po prostu zostawcie mnie samego
Wariatkowo - po prostu zostawcie mnie samego
Strach przed życiem
Wzbudza niepokój
Bunt wisi w powietrzu
Śmierć będzie miała co robić
Lustra wytrzeszczą oczy
Zabić to jedyne przyjazne słowo
To jedyna niestety droga
Na odzyskanie wolności
przekład ze strony Metallica Art., brak informacji o autorze przekładuRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.06.10 o godzinie 02:40 -
Dołączam się do słów Joli. Piękna widokówka i piękny, wzruszający Twój powrót, Michale. Dziękuję w imieniu grupy i własnym - Ryszard.
-
Witaj, Michale! Brakowało tu nam Twojej mądrej i wyciszonej poezji, i też opiekuńczej ręki moderatora. Twój powrót jest oczywiście głównie Twoim powrotem, w osobistym
i egzystencjalnym wymiarze, ale dla nas jest również powrotem do sił i zdrowia osłabionej Twoją nieobecnością grupy. Cieszę się ogromnie i pozdrawiam - Ryszard.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.03.09 o godzinie 21:55 -
Federico García Lorca (1898-1936) – najbardziej chyba znany i ceniony na świecie
poeta hiszpański, również dramaturg, prozaik, kompozytor, pianista i malarz, przedstawiciel tzw. Pokolenia 27 i współzałożyciel w 1936 roku antyfaszystowskiego ruchu hiszpańskiej inteligencji . Został zamordowany przez chadecką bojówkę na początku wojny domowej
w Hiszpanii. Do dzisiaj nie są znane motywy tej zbrodni, mogły one mieć związek
z głoszonymi poglądami politycznymi, ale wskazuje się również na ewentualne motywy osobistych porachunków. Ukrywający się u znajomego Lorca, został wywleczony nocą
z domu i rozstrzelany, a następnie pochowany w nieoznakowanym grobie w pobliżu Granady.
Szerzej o życiu i twórczości poety: Łukasz Smuga „Federico García Loca” i Irena Kuran-
-Bogucka "Federico García Lorca" w temacie Zbliżenia - eseje o poezji i poetach.
Casida de la rosa
A Angel Lázaro
La rosa
no buscaba la aurora:
Casi eterna en su ramo
buscaba otra cosa.
La rosa
no buscaba ni ciencia ni sombra:
Confín de carne y sueño
buscaba otra cosa.
La rosa
no buscaba la rosa:
Inmóvil por el cielo
¡buscaba otra cosa!
przekład Zofii Szleyen pt. „Kasyda o róży”
w temacie Kwiaty
Casida de las palomas oscuras
A Claudio Guillén
Nińo en Sevilla
Por las ramas del laurel
van dos palomas oscuras.
La una era el sol,
la otra la luna.
"Vecinitas", les dije,
"żdónde está mi sepultura?"
"En mi cola", dijo el sol.
"En mi garganta", dijo la luna.
Y yo que estaba caminando
con la tierra por la cintura
vi dos águilas de nieve
y una muchacha desnuda.
La una era la otra
y la muchacha era ninguna.
"Aguilitas", les dije,
"żdónde está mi sepultura?"
"En mi cola", dijo el sol.
"En mi garganta", dijo la luna.
Por las ramas del laurel
vi dos palomas desnudas.
La una era la otra
y las dos eran ninguna.
przekład Ireny Kuran-Boguckiej pt. „Kasyda ciemnych gołębi”
w temacie Pierzaści bracia mniejści
Gacela del amor maravilloso
Con todo el yeso
de los malos campos
eras junco de amor, jazmín mojado.
Con sur y llama
de los malos cielos
eras rumor de nieve por mi pecho.
Cielos y campos
anudaban cadenas en mis manos.
Campos y cielos
azotaban las llagas de mi cuerpo.
przekład Ireny Kuran-Boguckiej pt. „Gazela miłości cudownej”
w temacie Miłość
Gacela del amor con cien años
Suben por la calle
los cuatro galanes.
Ay, ay, ay, ay.
Por la calle abajo
van los tres galanes.
Ay, ay, ay.
Se ciñen el talle
esos dos galanes.
Ay, ay.
¡Cómo vuelve el rostro
un galán y el aire!
Ay.
Por los arrayanes
se pasea nadie.
przekład Ireny Kuran-Boguckiej pt. „Gazela miłości mającej sto lat”
w temacie Z wyspy Lesbos i nie tylko...
Casida del llanto
He cerrado mi balcón
por que no quiero oír el llanto
pero por detrás de los grises muros
no se oye otra cosa que el llanto.
Hay muy pocos ángeles que canten,
hay muy pocos perros que ladren,
mil violines caben en la palma de mi mano.
Pero el llanto es un perro inmenso,
el llanto es un ángel inmenso,
el llanto es un violín inmenso,
las lágrimas amordazan al viento,
no se oye otra cosa que el llanto.
Kasyda płaczu
Zamknąłem balkon, by móc
nie słyszeć już więcej płaczu,
lecz spoza szarych ścian do mnie
nic nie dociera prócz płaczu.
Jak mało jest aniołów śpiewających,
jak mało jest psów szczekających,
tysiąc skrzypiec w mojej dłoni zmieścić mogę.
Ale płacz jest psem ogromnym,
płacz jest aniołem ogromnym,
płacz to są skrzypce ogromne.
Łzy słone kneblują szum wiatru,
i już nic nie słychać oprócz płaczu.
tłum. Irena Kuran-Bogucka
inny przekład Czesława Miłosza pt. „Lament”
w temacie Łzy, płacz, rozpacz
Los cuatro muleros
1
De los cuatro muleros
que van al campo,
el de la mula torda,
moreno y alto.
2
De los cuatro muleros
que van al agua,
el de la mula torda
me roba el alma.
3
De los cuatro muleros
que van al río,
el de la mula torda
es mi marío.
4
¿A qué buscas la lumbre
la calle arriba,
si de tu cara sale
la brasa viva?
http://www.youtube.com/watch?v=6u_1mjcvaF8
Los cuatro muleros – słowa: Federico García Lorca,
muzyka i wykonanie: Estrella Morente
Inne wiersze Federico Garcíi Lorci powyżej w tym temacie, a także na stronach:
Jak wysłowić konia czerń...?, Zaśpiewam ci pieśń, s. 3, s. 4, s. 5, Blaski i cienie małżeństwa, Cóż jest piękniejszego niż (wysokie) drzewa..., s. 4, s. 7, Miłość, Sonet, Noce bezsenne..., Imiona w poezji, Ballady, Być poetą, s. 5, s. 6, Co się poetom śni...?, Tęsknota, Trochę o duszy..., To (nie) jest rozmowa na telefon, "Wystarczył ci sutanna uboga".../Cyganie i ich kultura, s. 3, s. 2, s. 5, s. 6, Motyw wiatru w poezji, Fontanna..., Spotkania, Motyw dzwonu w poezji, 2, s. 3, Poezja i taniec, Kobiecy portret, Erotyka, Zamknięty echem..., Nagość, Noce bezsenne.../Mosty w poezji, Motyw studni w poezji, Motyw dłoni i rąk, Powroty, Krzyż, Cisza w poezji, Dzieciństwo, Ogród przedziwny, Dla nas śpiewa pustynia..., Latarnie - symbolika i poetyckie konteksty, Schyłek miłości..., Poezja i muzyka, Głosy i dźwięki, szepty i krzyki, O liściach, Gwiazdy, planety, kosmos w poezji..., Marynistyka, W labiryncie życia i poezji, Kwiaty, Czas, zegary..., Kalendarz poetycki na cały rok, s. 2, s. 7, Treny, epitafia i inne wiersze o tematyce żałobnej, s. 5,
s. 6, Gdy otworzysz oczy.../Motyw zwierciadła, lustra i odbicia, s. 5, s. 6/Kołysanki, nie tylko dla dzieci, Miej serce i patrzaj w serce, Klatki schodowe, korytarze, windy...,
W gniewie i złości, Tłum, który tłumi i tłumaczy/Turpizm, Krew, Ciało mojego ciała, Trochę o duszy, Zauroczenie, przygoda... i co dalej?, Dar słuchu, Dziecko jest chodzącym cudem.../Śmierć, s. 15, s. 12, s. s. 5, Wspomnienia, UcieczkiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.09.12 o godzinie 05:43 -
Łukasz Smuga
Federico García Loca
Zanim zacznę opowieść o najbardziej znanym poecie i dramaturgu hiszpańskim XX wieku, powinienem wytłumaczyć, że żaden chochlik nie podkradł litery "r" z drugiego nazwiska poety, jak zapewne myśli Czytelnik. Chodzi tu o grę słów w języku hiszpańskim, w którym rzeczownikiem loca (po polsku dosłownie "wariatka") określa się zniewieściałego homoseksualistę, czyli, krótko mówiąc, ciotę. Nazwisko García Lorca bywało w ten sposób zniekształcane przez nieprzychylnych poecie, homofobicznych "żartownisiów", co tylko pogłębiało jego stany depresyjne. Lorca bowiem przez całe życie zadręczał się z powodu swej konstytucji psychofizycznej[1], jak określiła z komiczną ostrożnością homoseksualizm poety Zofia Szleyen, wybitna tłumaczka jego dzieł.
Federico García Lorca urodził się w Fuentevaqueros pod Grenadą 05.06.1898 r. w zamożnej rodzinie posiadaczy ziemskich. Wychowywał się w duchu liberalnym a rodzice starali się, aby ich syn otrzymał solidne wykształcenie. To dzięki matce młody Federico zapoznał się z dziełami największych poetów światowej literatury. Andaluzyjska rodzina słynęła z lewicowych i prorepublikańskich sympatii, co przyczyniło się do przedwczesnej śmierci poety i zmusiło pogrążonych w żałobie rodziców do emigracji. Zanim to jednak nastąpiło, Federico García Lorca stał się najważniejszym poetą tzw. "Pokolenia 27" i czołową postacią hiszpańskiej literatury.
Sukcesowi i sławie niestety nie towarzyszyło poczucie szczęścia w życiu osobistym. Poeta podczas pobytu w Residencia de Estudiantes, madryckim akademiku, który był wówczas centrum życia artystycznego Hiszpanii, poznał Salvadora Dalí, swą wielką, niespełnioną miłość. Z jednej strony cierpiał z powodu nieodwzajemnionego uczucia a z drugiej przeżywał wyrzuty sumienia związane ze swym homoseksualizmem. Zdawał sobie sprawę z plotek, jakie na jego temat krążyły i wiedział, że nie wszyscy akceptują jego skłonności. Luis Bunuel, trzeci z trójki przyjaciół, początkowo zafascynowany wręcz Lorcą, kiedy dowiedział się, że jego przyjaciel jest "zboczeńcem", zaczął się o nim nieprzychylnie wypowiadać[2]. Federico uznał nawet, że słynny film Luisa Bunuela i Salvadora Dalí Pies andaluzyjski jest atakiem na jego osobę. Uważał, że przymiotnik "andaluzyjski" nie znalazł się w tytule przypadkowo. W przekonaniu tym utwierdzili Lorkę również krytycy, którzy napisali, że film ten to opowieść o mężczyźnie uwikłanym w konflikt ze swoimi homoseksualnymi instynktami a zwykłym pożądaniem[3]. Poczucie odosobnienia, zawód miłosny oraz nieudany romans z rzeźbiarzem Emilio Aladrenem skłoniły go do wyjazdu do Ameryki w nadziei na pokonanie pogłębiającej się depresji. W Nowym Jorku ani na Kubie nie odnalazł jednak ukojenia. Z pewnością ta niemożność pogodzenia się z samym sobą sprawiła, że zaczął coraz częściej zawierać treści homoseksualne w swoich utworach, jakby miało mu to pomóc w zrzuceniu ogromnego ciężaru.
To właśnie z tego okresu pochodzi Oda do Walta Whitmana, gdzie wspomina o zielonookich mężczyznach, którzy kochają mężczyzn i muszą o tym milczeć. Również wtedy powstaje sztuka Publiczność, o której Lorca wypowiadał się, że jest zbyt śmiała i dlatego nie będzie można jej wystawić na deskach teatru. Jest to bowiem dramat, dzięki któremu publiczność ma zrozumieć istotę miłości homoseksualnej. Lorca zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jego publiczność, publiczność z lat trzydziestych, jeszcze nie jest na to gotowa i, zanim będzie, sporo wody jeszcze upłynie w... Gwadalkiwirze. Ostatnim dziełem poety są słynne Sonety ciemnej miłości, w których miłość homoseksualna przedstawiana jest zawsze jako ból, cierpienie, słodka trucizna, ogień, tajemnica, śmierć. Zanim odważył się tak pisać o swych "ciemnych" namiętnościach, tworzył dzieła poruszające temat niesprawiedliwości społecznej, temat szczególnie mu bliski. Tak powstały dramaty o sytuacji kobiet w patriarchalnym społeczeństwie hiszpańskim: Krwawe gody, Yerma, Dom Bernardy Alba, Panna Rosita... W wierszach z tomu Poeta w Nowym Jorku staje z kolei w obronie mniejszości etnicznych, wyzyskiwanych i dyskryminowanych w Stanach Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że jest poetą wszystkich pokrzywdzonych, odrzuconych i nierozumianych. Jeszcze za życia stał się symbolem Republiki. Natomiast dla konserwatystów jako homoseksualista był symbolem "zgnilizny moralnej", co doprowadziło do tragedii...
Kiedy hiszpańscy wojskowi zorganizowali powstanie przeciwko Republice i zajmowali Grenadę, Lorca nie brał pod uwagę zagrożenia, jakie na niego czyha. Jak co roku przyjechał na wakacje do rodziców i mimo ostrzeżeń przyjaciół nie chciał opuścić miasta ani też się ukryć. Dopiero gdy falangiści zamordowali jego szwagra, zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Znalazł schronienie w domu swego przyjaciela. Tam w nocy z 17 na 18 sierpnia 1936 roku aresztowano Lorkę. Zawieziono go do wąwozu Viznar pod Grenadą, gdzie o świcie 19 sierpnia został rozstrzelany przez frankistów a ciało - do tej pory nieodnalezione - wrzucono do zbiorowej mogiły. Różne źródła podają, że jeden z faszystowskich żołnierzy przechwalał się później na ulicach Grenady, że wsadził lufę w tyłek tego pedała i pociągnął za spust. Günter W. Lorenz, biograf Lorki, napisał, że w miejscu, gdzie poeta został bestialsko zamordowany, rośnie tylko ostra trawa i kilka hiacyntów. Trudno o bardziej wymowny symbol. Tak jak Hyakintos odradza się pod postacią kwiatu, tak Federico García Lorca odradza się wciąż na nowo w umysłach kolejnych czytelników...
SONET Z ŁAGODNĄ SKARGĄ
Boję się stracić cudowność wspaniałą
twoich oczu posągu i słów twoich brzmienia,
które mi nocą kładą na policzek małą
różę samotną twojego westchnienia.
Na tym brzegu ja dźwigam ciężar utrapienia,
żem jest pniem bez gałęzi, mękę cierpię stałą,
bo nie mam kwiatu, miąższu ni w glebie korzenia
dla czerwia, który drąży mą istotę całą.
Jeśli ty jesteś skarbem mym skrywanym,
jeśliś ty moim krzyżem, moim bólem ciężkim,
jeśli ja psem twym, ty mym panem władnym,
nie pozwól zgubić tego, co mi dał trud wielki,
i wodę swojej rzeki maluj liściem każdym
mej jesieni zbłąkanej, ratuj ją od klęski.[4]
Przypisy:
1. Federico García Lorca, Od pierwszych pieśni do słów ostatnich, wybór i przekład Zofii Szleyen, Kraków 1987, s. 345.
2. John Baxter, Luis Bunuel. Una biografía, Paidós, Barcelona 1996, s. 38.
3. cyt. za: Román Gubern, Proyector de luna. La generación del 27 y el cine, Anagrama, Barcelona 1999, s. 421.
4. w przekładzie Zofii Szleyen
Tekst pochodzi ze strony homiki.pl- R. M.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.03.09 o godzinie 15:55 -
Federico García Lorca*
* * *
Ach, głosie ciemnej miłości tajemny!
Ach, igło z lodu! Krwi, płynąca z rany!
Ach, kwiecie białej kamelii złamany!
Miasto bez murów! Bez mórz nurcie ciemny!
Nocy ogromna z profilem niezmiennym!
Psie w sercu! Głosie — ach! — prześladowany!
Dojrzała lilio! Ach, ciszo bez granic!
Niebiańska góro trwogi bezimiennej!
Gorący głosie lodu! Odejdź prędzej.
Nie gub mnie w gąszczu, gdzie łka z bezsilności
niebo i ciało w swej bezpłodnej męce.
Zostaw mą głowę ze słoniowej kości.
Zmiłuj się, połóż kres mojej udręce!
Jam jest naturą! Wcieleniem miłości!
tłum. Irena Kuran-Bogucka
*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 08:26 -
Federico García Lorca*
Gazela miłości cudownej
W gipsowym pyle
okrutnych pól wyschłych,
w tobiem trzcinę miłości miał, jaśmin kroplisty.
W ogniu południa
złych, okrutnych niebios,
z ciebie pierś ma czerpała śnieżnych szmerów świeżość.
Nieba i pola -
to one moje ręce zakuły w kajdany.
Pola i nieba
bezlitośnie chłostały mego ciała rany.
tłum. Irena Kuran-Bogucka
w wersji oryginalnej pt. „Gacela del amor maravilloso”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Gdyby ręce moje mogły ogołocić z liści
W noce pociemniałe
wymawiam imię twoje.
Kiedy gwiazdy się schodzą
na księżycowe wodopoje,
kiedy usną już gałęzie
z listowiem tajemnie
i kiedy czuję namiętności
i muzyki wzbierające we mnie.
Zegar, co zmarłe godziny
obłędny śpiewa bezsennie.
Wymawiam imię twoje
w tę noc uśpioną w mroku
i twoje imię rozbrzmiewa
dalekie jak nigdy dotąd.
dalsze niż wszystkie gwiazdy,
boleśniejsze niż deszcz przelotny.
Czy jeszcze cię kiedy pokocham
jak wtedy?Jaką nowinę
moje serce ponosi?
Jeśli mgła się rozpłynie,
jakie są jeszcze pasje przede mną?
Czy będą spokojne i czyste?
Gdybyż moje palce mogły
obedrzeć z księżyca liście!!
tłum. Jerzy Ficowski
*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.09.12 o godzinie 06:26 -
Federico García Lorca
Kasyda o róży
Dla Ángela Lázaro
Róża
nie pragnęła jutrzenki;
wieczna niemal na swej gałęzi
pragnęła innej rzeczy.
Róża
nie pragnęła wiedzy ni ciemności
na krawędzi ciała i marzenia
czego innego pragnęła.
Róża
nie pragnęła róży.
Nieruchoma na tle nieba
czego innego pragnęła.
tłum. Zofia Szleyen
w wersji oryginalnej pt. „Casida de la rosa”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.05.10 o godzinie 18:25 -
Federico García Lorca*
Piosenka o niewielkiej śmierci
Łąka nowiu śmiertelna.
Krew pod ziemią płynąca.
Dawnej krwi łąka ciemna.
Wczoraj i jutra jasność.
Traw śmiertelne niebiosa.
Noc piasku i blask piasku.
Łąka ziemi śmiertelna.
Spotkałem się ze śmiercią.
Śmierć była niewielka.
Pies gdzieś w szopie zaszczekał.
Ku nieskończonym stertom
zeschłych liści i płatków
sunęła moja ręka.
Spopielała katedra.
Noc piasku i blask piasku.
I ona: śmierć niewielka.
Śmierć wobec mnie, człowieka.
Człowiek sam, a z nim ona,
Człowiek i śmierć niewielka.
Łąka nowiu śmiertelna.
Za drzwiami, dygocząca,
jęczy śnieżna zawieja.
Człowiek- i co? Jak zawsze.
Człowiek sam, a z nim ona.
Łąka, blask, miłość, piasek.
tłum. Irena Kuran-Bogucka
*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 08:17 -
Federico García Lorca
Gazela miłości mającej sto lat
Nadchodzi ulicą
czterech strojnych panów.
ay, ay, ay, ay.
Wracają ulicą
trzej strojni panowie.
ay, ay, ay.
W pół się obejmują
dwaj strojni panowie.
ay, ay.
Jakżesz ten pan strojny
w górę wznosi głowę!
Ay.
Nikt się nie przechadza
w alei mirtowej.
tłum. Irena Kuran-Bogucka
w wersji oryginalnej pt. „Gacela del amor con cien años”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 08:01 -
Federico García Lorca
Kasyda ciemnych gołębi
Dla Claudio Guilléna,
który był dzieckiem w Sewilli
Wśród laurów ujrzałem raz
dwa gołębie ciemne lecące.
Jeden z nich księżycem był,
drugi był słońcem.
– Znajomkowie — rzekłem im –
gdzie też będzie mój grobowiec?
– W moim gardle — księżyc rzekł.
– W mym ogonie — słońce odpowie.
Ja zaś, po sam pas w ziemi brnący,
kiedy tak szedłem, ujrzałem
nadchodzącą nagą dziewczynę
i dwa śnieżne orzełki dalej.
Jeden z nich tym drugim był,
a dziewczyny nie było wcale.
– Orzełki — spytałem ich –
gdzie też będzie mój grobowiec?
– W moim gardle — księżyc rzekł.
– W mym ogonie — słońce odpowie.
Wśród gałęzi laurów raz
zobaczyłem dwa nagie gołębie.
Jeden z nich tym drugim był,
a obydwóch nie ma, nie będzie.
tłum. Irena Kuran-Bogucka
w wersji oryginalnej pt. „Casida de las palomas oscuras”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 07:59