Wypowiedzi
-
Pytanie zadawane przez potencjalnych pracodawców: "Ile chciałby Pan zarabiać?" (debilne pytanie).
Odpowiedź u mnie jest oczywista i tak zawsze odpowiadam. 20tyś netto było by fajnie, a ile może Pan/Pani zaproponować biorąc pod uwagę moje doświadczenie i wkład który mogę wnieść w funkcjonowanie firmy? Dodaję oczywiście że z tych 20 k mogę zejść :)
Dużo się zyskuje zamieniając niepotrzebne i "głupie" pytanie w żart. Jak powiesz bezpośrednio do rekrutera że pytanie jest głupie to się obrazi i po sprawie, jak zamienisz w żart i delikatnie "pokażesz/nakierujesz" człowieka na właściwy tor to rozmowa wygląda od razu inaczej.
I tu nasuwa mi sdię pytanie. Czemu pracodawca nigdy nie może pierwszy powiedzieć: mogę Panu zaproponować tyle i tyle, tylko czeka aż podasz swoją sumę? Liczą na to że jesteś zdesperowany i "krzykniesz" połowę stawki przewidzianą na to stanowisko? -
Witam, jak wszyscy tutaj - szukam pracy.
-
Witam. Jeśli ma ktoś do oddania żółwia lądowego to chętnie go przygarnę.