Wypowiedzi
-
To jeszcze można mieć wątpliwości?
-
Dziękuję. Myślę, że to zadziałałoby.
Jak się okazało, po jakimś czasie bufory zostały przeczyszczone automatycznie. -
Czy ktoś z szanownych kolegów lub koleżanek wie może co zrobić, by zmiana prowadzącego kurs była widoczna także tam gdzie wyświetlana jest jego nazwa?
Zmieniła się osoba prowadząca kurs. W zakładce użytkownicy zastosowałem odpowiednie zmiany uprawnień.. niestety na liście kursów, te zmiany nie są widoczne.
Może ktoś pomoże?
pozdrawiam
Rafał -
Robert P.:
Rafa Korzeniewski.:
Myślę, że sporo światła na tę problematykę rzuca (...)
Wyd. Fronda, Warszawa 2007.
Bądźmy poważni.
Pan się odnosi do tej mojej propozycji jako osoba, która książkę czytała? Czy też po prostu prezentuje Pan punkt widzenia, że jak coś jest z Frondy to to będzie wyssane z palca? -
Witam wszystkich.
Myślę, że sporo światła na tę problematykę rzuca całkiem wyczerpujące opracowanie Pana Marka Wierzbickiego:
"Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim. Stosunki polsko – żydowskie na ziemiach północno – wschodnich II RP pod okupacją sowiecką ( 1939 – 1941)", Wyd. Fronda, Warszawa 2007. -
Tomasz G.:
w latach przestępnych dzień kobiet jest 9 marca (69 dzień)
Nie wiem czy Cię tu rozumiem.
Jeśli by to miałby być 69 dzień, to w latach nieprzestępnych musiałby to być 10 marca, a jest 8 marca - dzień 67.
No i o ile mi wiadomo dzień kobiet jest 8 marca zawsze od lat - bez względu na to czy rok jest przestępny, czy też nie.
A tak na marginesie to po raz pierwszy dzień kobiet obchodzono zdaje się 19.03.1911,
A w 1913 po raz pierwszy świętowano ten dzień w Rosji - według kalendarza Juliańskiego miało to miejsce w ostatni dzień lutego (dzień 59), co miało odpowiadać 8 marca w kalendarzu Gregoriańskim.
Według francuskiego kalendarza była by to jeszcze inna data i inne cyferki, według kalendarza majów jeszcze inna itd itd
Kalendarz to jest umowa, która pomaga coś umiejscowić w czasie. I takich umów mamy sporo. Umowy te często są dość nieprecyzyjne - pokazują to choćby wątpliwości dotyczące narodzin Chrystusa.
Wyobraź sobie, ze wprowadza się jakąś korektę - o dzień, miesiąc, rok - takie rzeczy były dokonywane już w przeszłości. Co się dzieje wtedy z Twoimi obliczeniami?
Świat obfituje w moc wydarzeń, nasze zwykłe życie zawiera w sobie także ich mnogość. I dla każdej z cyfr i liczb znajdziesz setki takich wydarzeń. Z Twoja sprawnością w tym zajęłoby Ci to z pewnością chwilę. I gdyby ofiar było 95, czy 81 uraczyłbyś nas równie wspaniała lista.
tylko w tym wszystkim tkwi jakieś fałszywe założenie, które zdajesz się uznawać za prawdę, a stąd już prosta droga do udowadniania czego się tylko chce.
Może i możemy tu pisać tak o wszystkim co się chce, ale ja bym wolałby by to jednak była jednak grupa poświęcona tajemnicom i zagadkom a nie jakimś niedorzecznym wymysłom. Bo to niestety tak jest, ze tworzysz jakaś teorię i próbujesz dopasować ją do faktów, wybierając każde pasujące i zapominając o każdym nie pasującym wydarzeniu czy dacie. W tym nie ma żadnej systematyczności, żadnych kryteriów, tylko taka wygoda i chęć pokazania, ze coś jest na rzeczy.
to tak jakbyś obserwując ruch uliczny i wyłapując tylko te samochody które skręcają w lewo twierdził, ze wszystkie coś łączy - jakieś głębsze przesłanie, niż to, że to samochody i że skręcają w lewo.
Chcemy iść tą droga i rozważać tu takie zagadnienia? -
Jan Paweł II = 3 5 2 = 10 = 1
hmm
Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym po 455 latach biskupem Rzymu
45 51 = 96
Bingo!Rafał Korzeniewski edytował(a) ten post dnia 20.04.10 o godzinie 02:32 -
9 marca - Dzień Kobiet.. cholera, znowu się pomyliłem
-
Używam czasem tego tłumika do ćwiczeń no i rzeczywiście zdaje egzamin. Choć
Mimo wszystko nie do końca się tak czuje prace powietrzem, jak przy grze bez tłumika.
Czasem kiedy na nim pogram i go zdejmę, to gram zaskakująco głośno.
Mój znajomy korzysta z czegoś podobnego do tego:
http://www.brasspoint.eu/mod_catalog3/show/840.html
i zdaje się tez jest zadowolony. -
Wojciech B.:
No nie wiedzieli. No nie mieli zielonego pojęcia....
... Ale wiedzieli i mieli zielone pojęcie ci przed nimi. Bo cywilizacje Majów, Azteków i Inków były tylko kontynuacją czegoś wcześniejszego. Gdy zapytano tych i tak niezwykle cywilizowanych Indian, których kalendarzowa wiedza niemal dorównywała naszej obecnej, kto zbudował niektóre z murów budowli, jakie zamieszkiwali, czy w jakich odprawiali swe rytuały, powiedzieli, że nie wiedzą, i że stały one już przed ich przybyciem.
hej!
Mam wrażenie, że jesteś w stanie powiedzieć sporo o jakiejś cywilizacji i jej mądrości wnioskując o jej wyższości nad inną tylko dlatego, że ktoś nie wie kto zbudował trochę murów. Odważne.
Boje się jednak, że przyjęcie takigo modelu wnioskowania pozwoli na wyciągnięcie dowolnego wniosku z .. dowolnego faktu.
CZy to o czym myślisz to Teoria mówiąca, że cywilizacje Majów, Azteków, Tolteków, Inków i inne miały swoje początki w kontakcie z starożytnymi Atlantami? Jest to atrakcyjne, romantyczne i pachnące przygodą, ale też niczym nie poparta. Już samo istnienie Atlantydy jest wielką niewiadomą (tak wiem, o przekazach Platona, ale sorry to za mało) , a pełno jest historii jej i samych Atlantów - takie szczegółowe opisy nie wzbudzają Twoich podejrzeń. To jest po prostu fantastyka i w zasadzie jakbyśmy się uparli to równie dobrze moglibyśmy w to miejsce wstawić Tolkienowskie Śródziemie.. za tysiące lat na zniszczonej ziemi ktoś przypadkowo odkrywa "Silmarilion"... Byłoby równie pięknie i równie nieprawdziwie
A co do roku 2012: czy naprawdę trzeba przebiegunowania?
Co do przebiegunowania, i katastrof z tym związanych - bardzo sensownie wypowiedział się Mariusz i chwała mu za to. Biegunowość Ziemi ulega stałym wahaniom, a wszelkie naiwne wnioski dotyczące tego konsekwencji można tłumaczyć ... niewiedzą. Tą jednak szczęśliwie można jakoś nadrobić. Ziemia raczej się nagle nie zatrzyma.
Wróćmy jednak do sedna.
Spójrz Wojtku na swój sposób działania. Jak już przebiegunowanie jest wątpliwe to starasz się podtrzymać histerię 2012 roku przywołując inne apokaliptyczne wizje. Do czego to ma prowadzić? Rozumiem, że do opamiętania, ale czy histeria to odpowiednia droga?
Nie ważne jest, czy Geryl ma rację, czy nie (osobiście nie daję wiary w 100% temu co pisze, ale nawet jeśli prawdopodobieństwo sprawdzenia sie jego "przepowiedni" miałoby wynieść 0,01%, to ja tam wolę - dla świętego spokoju - spędzić końcówkę 2012 gdzieś w wysokich górach (żeby mnie nie zalało) i w jakiejś jaskini czy innym pomieszczeniu (żeby mnie nie upiekło).
Wiesz z punktu widzenia dość dobrze sprawujące się Mechaniki Kwantowej jest skończone prawdopodobieństwo tego, że siadając na krześle przez nie przenikniesz. To może też nie siadać na krześle dla Świętego spokoju? No ok zgrywam się. Miało to jednak zilustrować, że takie obawy i decyzje z nimi związane są pochodnymi miary prawdopodobieństwa jaką czemuś przypisujemy. Nie jeden dostał przypadkowa cegła spadająca z dachu - niemniej jest to na tyle mało prawdopodobne, że większość nie chodzi z głową zadarta do góry wypatrując spadających cegieł. (Odpukać:))
A jak przyjdzie rok 2013 i kolejne i nic się nie stanie, a ludzie będą nadal tak głupi, jak są w tej chwili? To nic!
Jak nie w 2012, to może w 2054, a może dopiero w 2876, ale na pewno się >(lub tę planetę) wykończą.
Hmm a co CI głupi ludzie maja zrobić by było lepiej? W sumie jak koniec ma być w 2012 roku to bez sensu jest cokolwiek robić poza budowanie własnych chwil szczęścia - każdy tak jak lubi. Hmm może tak warto by i żyć nawet bez końca świata w zanadrzu.. ale zaraz.. chyba tak właśnie jest i teraz? Każdy stara się tak zrobić by było mu dobrze?
Ale... nie zawsze się tak da?
Wystarczy wojna (która wisi na włosku), przeludnienie (które już występuje, a za ok. 40 lat ma być nas ok. dwukrotnie więcej),
Naprawdę sądzisz, że przeludnienie to problem? Moim zdaniem problemem jest wyzysk, współczesne niewolnictwo. Stawianie sobie za cel maksymalizację zysków, a nie poprawę komfortu życia, czy rozsądne dbanie o zasoby i surowce. To wszystko przyjęło jakąś chora formę i z jakichś przyczyn nakręca się i nakręca. Powodem tych przyczyn jest pewnie zwykła ludzka natura uwarunkowana środowiskiem. Dążenie do władzy i posiadania.
I tak nie do końca wiadomo jak temu zaradzić. Byli wszak już tacy co chcieli wprowadzić równość. Zabierali i biednym i bogatym.. ale za każdym razem wytwarzała się jakaś rządząca klasa w sposób chory ambitnych i tak wkoło Macieju. Idea psuta.. przez ludzką niedoskonałość.
Co jest opamiętaniem do którego wzywasz? I jak tego dokonać? Jak wyłączyć te zwykłe ludzkie instynkty, które w sobie nawzajem wywołujemy?Pewnie i są tacy którzy mają na to odpowiedź, tylko czy słuszną? W końcu próby zmiany już były.
Jakakolwiek była by to jednak przemiana nie zajmie cztery lata a całe wieki. I kto wie, może droga do tego wiedzie przez totalne zniszczenie, poprzez rewolucję a nie ewolucję. Oby nie. Ale jeśli tak to co się stanie? Ziemia kolejny raz splami się krwią milionów, tym razem może miliardów ludzkich istnień i wszystko zacznie się na nowo, może lepiej, może gorzej. Ale to się ani nie zacznie w 2012 roku, ani w tym roku nie skończy, bo to wszystko już trwa. Codziennie piszmy naszą historię
A może nie sami się wyniszczymy, ale jakaś zewnętrzna katastrofa, może ten meteoryt, może coś innego. Może pojawi się jakaś inna cywilizacja, która nas albo uświadomi, albo zmusi do walki. Może, może, może.. nie wiadomo jak i nie wiadomo kiedy.
realne bliskie końce są właściwie dwa. Albo rzeczywiście coś w nas uderzy i zniszczy ziemię, albo rozpętamy ostrą zawieruchę, czy to atomową, czy jakąś inną. Moim zdaniem zniszczenie ludzkości tym pierwszym sposobem jest bardziej prawdopodobne niż drugim. W końcu mamy w sobie jakieś mechanizmy bezpieczeństwa. A tych zaworów jest dużo jak nie w nas to w kimś innym.
A przynajmniej taką mam nadzieję i tak sobie marzę, bo szczerze mówiąc, to mam serdeznie dość obecnego świata i większości ludzi.
to jak Ty chcesz kochać innych jak ich masz dość? Masz ten świat i tych ludzi. Spróbuj pokochać właśnie ta rzeczywistość i powoli, razem z innymi ją zmieniać na lepsze. Od zwykłej codziennej życzliwości warto by zacząć, rzeczowej dyskusji, popartej faktami, a nie fikcją, bądź wnioskami z niesprawdzonych teorii. To wszystko może mieć znaczenie. Czy to po prostu w naszym małym świecie, czy na zasadzie efektu motyla poruszy cały świat.Rafał Korzeniewski edytował(a) ten post dnia 05.01.09 o godzinie 14:20 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy The Engineers Band
-
No to wyrazy współczucia..
ale jak mawiał Szwejk.
"Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś tam nie było" -
u Zbyszka w sklepie czasem to było. Ale generalnie to sprzęt medyczny a nie muzyczny, więc radzę szukać właśnie w takich sklepach.
Są różne rodzaje tych spirometrów i tak naprawdę to chyba można było by go wykonac samemu - widziałem kiedys taki u kolegi - zrobiony z dwóch rurek i piłeczki pingpongowej.
Czasem zamiast spirometru wystarczy zwykła kartka i ściana.. a także świeczka? No i niezbędna jest myśląca głowa
Generalnie - to jak się czegoś używa to warto wiedzieć po co - co się chce osiągnąć. Wszelkie takie urządzenia mają pomóc nam pewne rzeczy zoborazować, skorygować. Samo używanie - takie bez pomysłu - będzię raczej bezuzyteczneRafał Korzeniewski edytował(a) ten post dnia 04.12.08 o godzinie 12:37 -
Wojciech B.:
No tak, ale to nie ma znaczenia, kiedy naprawdę się urodził Chrystus. Chozi o to, że po przeliczeniu na nasz kalendarz wyszło, że to właśnie w grudniu 2012 roku będzie to coś, co się ma wydarzyć (o ile w ogle cokolwiek się wydarzy), to znaczy kończy się liczący miliony dni Wielki Cykl kalendarza Majów. Naturalnie pojawia się zaraz pytanie: i co z tego, w kończu każdy kalendarz się kończy, a potem zaczyna od początku, więc cóż w tym dziwnego?
Jeśli to kwestia przeliczenia z "ichniego na nasze", to wydaje mi się, że informacja o tym, kiedy to "nasze" się zaczyna jest dość istotna. No chyba, że to plus minus parę lat nie jest tak istotne.
A jeśli to jakieś "nasze" wyliczenia - to tez chcąc się posilić datowaniem w erze dionizyjskiej powinny brać takie różnice pod uwagę. No chyba, że powstały już w chwili, w której nasz sposób datowania był ścisły, precyzyjny itd.
No tak, tyle tylko, że zazwyczaj kalendarz - jak by nie był liczony - obejmuje 360 czy 365 dni. Majowie nie dość, że spletli ze sobą trzy różne cykle dni (czyli tak jakby trzy kalendarze), to jeszcze zostawili nas z pytaniem: na jaką cholerę potrzebne im były tak niewiarygodnie długie rachuby czasu? Czemu ma służyć kalendarz, składający się ze splecionych trech cykli, które wyrównują się właśnie w grudniu 2012 roku (choć niektórzy wyliczyli nieco inne daty, to prawda)? I od jakiego wydarzenia ROZPOCZĄŁ się kalendarz Majów?
Na tyle na ile się orientuję, to każdy kalendarz ma swóje astronomiczne początki. I taka informacja wystarcza, by zrozumieć, różne długości cykli astronomicznych. U nas przyjął się rok jako odpowiednik pełnego obiegu Ziemi wokół Słońca. Gdzie indziej mogłby być przyjęte dodatkowe założenia. Np W przypadku Majów o ile dobrze pamiętam takim zwrotnym punktem były Plejady i ich precesja na nieboskłonie. Co parędziesiąt lat ustawiały sie w jakimś szczególnym punkcie horyzontu. Takich wyborów w różnych kulturach mogło być wiele. To tak od technicznej strony - która jednak nie wyjaśnia zazwyczaj wyboru akurat tych "wskaźników". Tu już trzeba by łączyć nauki, wierzenia.
Także mam wrażenie, że się tu jakoś myślą zbliżyłem do stanowiska Andrzeja.
A co do ankiety. To skłaniam się ku temu, że nic nadzwyczajnego się w tym roku nie wydarzy. Pewnie będzie w nim miejsce na wiele katastrof i konfliktów, ale to się dzieje i teraz. Także w moich przewidywaniach ten 2012 rok to będzie taki zwykły rok
(heh no może poza tym, że ma być 2 razy EURO i gdzieś po drodze wypadałoby się ożenić. Jak wezmę przykład z brata to akurat w 2012 by wypadało - cholera może coś w tym jest ??:) :D:D:D) -
A ja się tak zastanawiam jak to wszystko ma się do tego, że jakby tak sobie skrzętniej policzyć, to ten 2012 lub nawet jakiś kolejny rok od narodzenia Chrystusa powoli się kończy?Rafał Korzeniewski edytował(a) ten post dnia 30.11.08 o godzinie 02:45
-
Pewnie masz rację z tym płucem Jacobsa. Chwilę pogooglałem i zdaje się, że prawda o płucach Jacobsa jest taka, że miał oba, ale w wyniku choroby miał znacząco obniżoną pojemność płuc.
A z tymi gałkami ocznymi to mnie zaskoczyłeś
Pozdrawiam
Rafał -
Hmm ciekaw zagadnienie. Ciekawe z czym ma związek? Bo to chyba cos głębszego niż kwestia czytania nut?
ale -1dpi to chyba nie jest jakaś poważna wada.
Co do polecania.. to czy wogóle warto komukolwiek to polecać:) ?
Niby czasem są jakies przeciwskazania - np wady zgryzu itp.. choć praktyka pokazuje, że są i tacy którzy świetnie sobie radzą pomimo takich problemów.
Także chyba po prostu chęci i zapał, a potem dobry pedagog i wytrwałość
Czasem nawet brak jednego płuca nie jest przeszkodą (brak dwóch chyba by jednak dyskwalifikował:)) - o czym doskonale świadczył Arnold Jacobs:) -
Mariusz Jakubczyk:
może Pan to rozwinąć?
dlaczego am to złudzenie występuje, na czym polega? i dlaczego tylko tam?Mariusz Jakubczyk edytował(a) ten post dnia 23.10.08 o godzinie 20:52
nie tylko tam. Czytałem kiedyś o podobnych miejcach.
Dokładnie nie pamiętam skąd bierze się ta iluzja, ale na pewno ma związek z ukształtowaniem terenu.
Po zmierzeniu rzeczywistej wysokości okazuje się, że tam gdzie wydaje się niżej jest wyżej.
Myślę, że trochę googlowania sprawę wyjaśni. -
tu chyba nie ma żadnej tajemnicy?
Od wieków byli tacy, którzy potrafili manipulować innymi i tacy którzy sobą manipulować pozwolili. A często pewnie bywało i tak, że obie strony mogły być jednym i drugim. Od wieków ćwiczono się w sztuce retoryki, demagogi, mowy ciała i wielu innych zapewne. Dziś doda się do tego trochę nowych terminów i trików. Jakoś to odpowiednio ładnie nazwie i danie gotowe.
Do tego nowe media, nowe drogi przekazu, nowe możliwości dotarcia do potencjalnego "klienta" no bo w sumie to o biznes tu chodzi. I tym co uczą i tym co się uczą. Każdy ma w tym swój interes. Tyle, że jednemu to pomoże a innemu nie. Jak to w życiu. Pięknie nazwać to pewnie można wszystko ale zasady są takie same. Jak się chcesz uczyć manipulować, wpływać, czy perswadować to znaczy, że pewnie chcesz to robić. A czy to dobre czy złe - zależy od wykorzystania - jak każde narzędzie czy umiejętność. Choć znając ludzkie skłonności można by zaryzykować stwierdzenie, że na ogół ta wiedza może być wykorzystywana z raczej .. niecnych pobudek:)
A co do samego tematu - to pomimo tego, że się wkręciłem w jakąś dyskusję - tak jakoś dziś mam po prostu - to jest to spam brzydki - godny najprymitywniejszych pomysłów wykorzystywania "nowych" umiejętności. No i w gruncie rzeczy może być ten spam dość obraźliwy dla ludzi lubiących samemu pomyśleć. -
Hmm tak odnośnie tego filmiku o kąpaniu się w ogniu.
Czy tylko ja mam wrażenie, że tytuł jest jakiś nieadekwatny do zawartości?
Mi to bardziej wygląda na siedzenie, stanie plus parę potknięć pomiędzy ogniami niż na siedzenie i kąpiel w sercu w ogniu.. Choć może to "pomiędzy" można by jakoś podciągnąć pod "w" jeśli się na to spojrzy nieco szerzej.
A na pierwszym z filmików to w zasadzie nie był aż tak nieruchliwy. Dość ładnie się nawet poruszał. Może bardziej jak niewiasta.. albo tancerz?
Jeszcze odnośnie kąpieli w ogniu - w sumie to podobne sceny widywałem wielokrotnie na ogniskach. Nie wiedziałem, że tylu moich znajomych ma 30 stopień wtajemniczenia.
Kiedyś widziałem na National Geographic a może na Discovery jakiś program o lewitujących mnichach. Czekałem na ten program tak z wielkim napięciem pomny niezwykłych zdjęć które zdarza się czasem widzieć.
Bardzo urzekli mnie specyficznie kicający mnisi. Pojąłem wtedy, że rzeczywiście lewitują. No tyle, że nie fizycznie.
Pozostawanie w iluzji jest fajną sprawą. Szczególnie gdy chce się mieć monopol na objawioną prawdę. I w sumie logicznie jest wtedy nawet potraktować odmiennie myślących jako ograniczonych duchowo ludzi, z zamkniętym dodatkowo umysłem.
Wszak co tam medycyna, co tam fizyka, co tam ciężka, rzetelna i systematyczna praca ludzi nauki. Są ślepi, głupi i kłamią.
Ale mimo wszystko jest coś cennego - dla mnie przez wzgląd na trafność myśli. A mianowicie to zwrócenie się ku duchowości. Duchowości popartej elementarną choćby moralnością i wrażliwością.. Na pewno żyło by się dużo lepiej. No ale o takiej postawie to głośno już przynajmniej od 2000 lat i pewnie wielokrotnie wcześniej i wielokrotnie później.