Wypowiedzi
-
,
-
,Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 14.03.13 o godzinie 20:20
-
"Żołnierz angielski (brytyjski) goli się codziennie. Oficer ogolony jest zawsze".
Bonda dopada kryzys. Starzeje się. Tak jak ja i wielu innych facetów po 40. To miłe, że mamy ze sobą coś wspólnego:)
Coraz częściej pojawia się zarost na twarzy i zmęczenie w oczach. Na czole kolejna zmarszczka (nie mylić z bruzdą). Zamiast kolejnych gadżetów widzimy słabe strony agenta.
W kolejnym odcinku przygarbiony agent JKM będzie wygrażał laską swoim przeciwnikom a partnerkom zamiast miłosnych uniesień zaproponuje filiżankę gorącej herbaty. Angielskiej - oczywiście.
P.S. Wieść gminna niesie, że kolejną dziewczyną Bonda może być Alicja BC. Góralka spod samiuśkich Tater w objęciu Bonda. Tego to najstarsi górale nie pamiętają. Hej!Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 14.03.13 o godzinie 20:21 -
IMHO poprzednie Smarzowskiego były mocniejsze.
Kolejny ma być wg. prozy Pilcha.
Pewnie nie będzie "mocny". Może wystarczy mądry? -
Dla mnie filmy Smarzowskiego to ciemna strona Polski.
... i jak małe świństwa zmieniają się w duże dramaty. Świetny materiał do przemyśleń nad kondycją społeczeństwa. -
Podsumowując - Tarantino w Django nie tylko zakpił sobie z amerykańskiego niewolnictwa i filmów na ten temat, ale też nieźle dał czadu z Europą. Mam wrażenie ze staje się coraz bardziej europejski w swoim zjadliwym poczuciem humoru, tak namieszał, ze trudno powiedzieć czy estetyka Django jest w stylu westernów klasycznych, spaghetti westernów czy diabli wiedzą czego innego absurdalnego. Podsumowując - uśmiałam się niebywale przez te niemal 3 godziny :))))
Nieźle dał czadu.
Ja bym się skłaniał do "diabli wiedzą czego innego absurdalnego".
Np. do polskiej kinematografii odnajduję dwa odniesienia (kultowe): "przebacz mi Brunhildo" z "Wakacji z duchami" (goście z Ku-Klux- Klanu w białych prześcieradłach wypisz wymaluj jak zjawa z tego filmu) oraz do scen z Odcinek 10 - Czterej Pancerni i Pies: "Kwadrans po nieparzystej" (Brunhilda - słowo hasło zaczerpnięte z kultury niemieckiej). Myślę (przekonany jestem), że Tarantino czerpał pełnymi garściami i nie ominął polskiej kinematografii:)
P.S. Django przypomina mi również "Karino" oraz "Przeminęło z wiatrem". -
Dokładnie! To trzeba polubić! Inaczej się tego nie przełknie, chociaż bardzo by się chciało...
Przełknie się. Nie takie tytuły się przełykało:) To kino dla masowego odbiorcy (takie ma być z założenia).
Pozostaje po tym zgaga, niestrawność oraz inne objawy (lub nie).
Zależy od naszej wrażliwości na "potrawę".Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 06.02.13 o godzinie 20:01 -
Magdalena, po prostu ktoś mi poleca te filmy a ja za każdym razem daję się nabrać ;)
Oglądać, oglądać jak najwięcej :)
To jest poza wszelką dyskusją. Tylko w ten sposób możemy wyrobić sobie własne zdanie które uprawnia nas do zabierania głosu. Nie ma innej drogi. Oczywiście, jeżeli jesteśmy zainteresowani kinem jako zjawiskiem (szeroko pojętej) popkultury.
Nie jestem zwolennikiem oglądania filmów jednego reżysera czy wybranego gatunku.
Stąd już niedaleka droga do parafrazy koncepcji inżyniera Mamonia (o słuchaniu muzyki) z której wynika, że najbardziej podobać nam się będą filmy które już wcześniej widzieliśmy:)
Chociaż osobiście podchodzę do tego całego postmodernizmu nieufnie (czasami mam wrażenie, że ktoś mnie wpuszcza w maliny) to "Big Lebowski" czy "Fargo" należą do moich ulubionych.Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 04.02.13 o godzinie 12:16 -
Rozmowa z dr hab. Krzysztofem Loską, specjalistą w zakresie teorii filmu i mediów (o postmoderniźnie).
"Dla mnie punktem wyjścia do odpowiedzi na to pytanie jest koncepcja amerykańskiego badacza Frederica Jamesona, który wśród cech podstawowych postmodernizmu w ogóle, nie tylko w kinie, wymienił kilka szczególnych właściwości. Po pierwsze będzie to brak głębi, czyli kult powierzchowności, a więc to, że za obrazami filmowymi nie skrywa się już żaden ukryty sens. Liczy się to, co na powierzchni, a więc świadomość, że obrazy nie odsyłają nas do żadnej rzeczywistości zewnętrznej, tylko do siebie wzajemnie. Druga cecha to osłabienie historyczności, czyli to, co związane z kinem „nostalgicznym”. Fascynacja przeszłością, ale nie przeszłością rzeczywistą, tylko naszym wyobrażeniem o tej przeszłości, które stworzyło chociażby kino, czy kultura popularna". -
Nie ostatni, a drugi. Ostatni będzie film pod roboczym tytułem "Killer Crow".
... przedostatni :) -
Dwa razy zasnąłem w trakcie.. trzecie podejście zaliczone do końca. Zdjęcia zajebiste i tu bym się zatrzymał. Do "Bękartów..." temu filmowi daleko. Pierwszy film Tarantino, jakiego nie zamierzam mieć w swojej kolekcji nawet za free, bo dvd na 100% nie kupię. Zaraz wciskam "delete". Gdyby był zrobiony na serio i nieco krótszy, to mógłby być całkiem dobry western, bo temat bardzo dobry, a tak niby z przymrużeniem oka, a wyszedł kicz. Żeby chociaż parę dobrych tekstów się znalazło.... a tu kompletnie nic. Zobaczyć i zapomnieć.
Może dlatego Tarantino wspomina o emeryturze (Django - ostatni film z cyklu "zemsty").
Powoli schemat (pomysł nawet najlepszy) się wyczerpuje, czego dowodem (dla mnie) jest Django. -
Kasia S.:
No jak chcesz - na świecie powstało tyle filmów, że uważam za dziwne "katowanie się" reżyserem, który robi filmy dla innego targetu... :P
Chyba, że traktujesz kino jako zjawisko kulturotwórcze z pogranicza socjologii, psychologii, pedagogiki oraz wielu innych dziedzin, a reżyserów za "zarządzających" masową wyobraźnią.
Dla innych będzie to czysta rozrywka - mają do tego prawo. Dla mnie jest to zdecydowanie coś więcej - też mam takie prawo i w pełni z niego korzystam oglądając kolejne filmy według własnego uznania.
Szczerze? W sumie to mnie to nie obchodzi, bo uważam za mit to, że ludzie są coraz bardziej brutalni, że jest coraz więcej przemocy (w życiu codziennym)... Uważam, że w porównaniu z przeszłością dzisiaj wręcz "czci się" życie ludzkie jak nigdy dotąd...
Rozumiem. Każdy ma prawo do swoich własnych mitów:)
Mogę się tylko cieszyć, że postrzegasz otaczającą nas rzeczywistość jako optymistyczną.
Jest wiele innych rzeczy, które denerwują mnie bardziej od brutalnych filmów i ich potencjalnym wpływie na odbiorców.
To bardzo dobrze, że są rzeczy które denerwują (obchodzą) Cię bardziej.Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 21.01.13 o godzinie 13:02 -
Kasia S.:
To, czego nie lubisz w filmach Tarantino, jest "immamentnym" składnikiem jego twórczości. To z definicji nie są filmy dla Ciebie, a Ty czekasz, aż on Cię czymś "zaskoczy"... To "zbędne epatowanie okrucieństwem" to prawdopdobnie ostatnia rzecz, z której zrezygnuje... Przecież dwie strony temu powiedział, jaka to świetna zabawa...
Jestem swoim własnym krytykiem filmowym:)
Moim obowiązkiem jest oglądanie głośnych filmów!
Muszę sam siebie informować.Nie ufam nikomu. Nie ma innej możliwości. Dlatego oglądam:)
Mam wątpliwości (których pewnie nie podzielasz) czy jest to film dla 12 lub 13 latka z łatwym dostępem do broni? Tak mówię dosadnie z tą bronią, ale mam na myśli wpływ takich filmów na kształtującą się osobowość (lub w pełni nie ukształtowaną).
Nie podzielam dobrego humoru który towarzyszy temu filmowi. Tutaj na forum wypowiadają się znawcy Tarantino: konwencja, pastisz itp ... Ale do kina idzie małolat lub człowiek z problemami który nic o tym nie wie i otrzymuje przekaz, że zabijanie jest cool. -
Arkadiusz Z.:
Chodziło mi raczej o kwestię sympatii do danego reżysera. Woody Allen na przykład. Po obejrzeniu ze 3 jego filmów obok kolejnych przechodzę szerokim łukiem i nie trącę nawet patykiem.
Nie podchodzi mi w ogóle jego twórczość i nie oglądam.
Kwestia sympatii do reżysera mnie nie dotyczy. W moim przypadku nie to decyduje.
Groteska właśnie. Tarantino drwi z kiepskich filmów, z kina klasy B. Szczyt drwin jest chyba w Grindhouse, które bezlitośnie obchodzi się z kinem exploitation i slasherami. Bezlitośnie, a zarazem jest to swoisty hołd dla tego kina. Podobnie z Rodrigueza Planet Terror, które na całej linii drwi z kina zombie klasy B.
Rozumiem groteskę, pastisz, konwencję, kpinę, wyszydzanie itp...
Nie rozumiem hołdu dla szmiry i zbędnego epatowania okrucieństwem (zdanie subiektywne).
Nieuczciwy ogólnik moim zdaniem. Jedna czy dwie tragedie, do których doszło w kraju, w którym 90% obywateli popiera i posiada broń palną w domu nie jest moim zdaniem wyznacznikiem zatarcia się granicy filmowej fikcji i rzeczywistości. Naprawdę uważasz, że winna jest brutalność kina i krwawe sceny, a nie śmiesznie łatwy dostęp do broni palnej nawet przez dzieciaki, które widzą broń w domu rodziców?
Tak, jedna lub dwie głośnie i setki lub tysiące pojedynczych przypadków.
Tak, winna jest brutalność kina i krwawe sceny oraz śmiesznie łatwy dostęp do broni.
Mieszanka wybuchowa. Rodem z filmów Tarantino.
Jak wyżej ogólniki. Nie da się uogólnić wrażliwości. W przypadku Django choćby - jesteś jedną z bodaj dwóch czy trzech osób w tym wątku, które uważają sceny przemocy w Django za przesadzone. Zdecydowana większość rozumie groteskę Tarantino.
Rozumiem groteskę i uważam sceny za przesadzone.
Jak to teraz uogólnisz - my mamy już znieczulicę czy Wy jesteście nadwrażliwi hm? Nie da się tego uogólnić tak jak nie da się rzucić ogólnika brutalne sceny w filmach przekładają się na tragedie w życiu.
Coraz więcej jest na ekranach: kin, telewizji i komputerów scen brutalnych, okrutnych, które nie pozostają bez wpływu na psychikę, szczególnie ludzi młodych.Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 20.01.13 o godzinie 21:06 -
Kasia S.:
Czyli co, facet, który strzelał w kinie był Twoim zdaniem całkowicie normalny i tylko za sprawą filmu zamienił się w przestępcę? Wątpię...
Moim zdaniem całkowicie normalny nie był. Ale co to zmienia? Zabił 14 osób na sali kinowej! Wcześniej nie zabijał. Film nie miał wpływu? Przyznał się, że zabijał jako Jocker!
Ale ja nie o tym. Interesuje mnie wpływ takich widowisk na świadomość, podświadomość czy też na masową ludzką wyobraźnię.
Inna sprawa, że ludzie faktycznie jacyś mało wrażliwi się zrobili, ale w taki "przewrotny" sposób - w trakcie zabijania się śmiali, z kolei niesmak budził w nich nagi Django czy facet myjący się w beczce. Pewnie niektórzy dostaliby zawału na widok nieogolonych pach.;] Oczywiście na sali byli głównie ludzie w wieku gimnazjalno-licealnym...
Zgadzam się, "że ludzie faktycznie jacyś mało wrażliwi się zrobili"... -
Arkadiusz Z.:
Bardziej zastanawiające natomiast jest to, że skoro wiesz, że od Pulp Fiction Tarantino robi filmy od matrycy, wszystkie są groteskowe to.... Po co oglądasz kolejne jego filmy? Po co idziesz na to do kina skoro wiesz doskonale jakie filmy od ponad dekady jak nie lepiej robi Tarantino?
Ten typ tak ma:) Musze oglądać. Jak mogę wiedzieć które mi się podobają lub nie bez oglądania? Nie cierpię wypowiadać się na temat filmu którego nie widziałem.
Wiele pytań nasuwa się o gusta szeroko pojętej publiczności, np. co jest fascynującego w rozbryzgujących ludzkich wnętrznościach i dlaczego to jest fun? Co jest zabawnego kiedy urywa rękę lub nogę i krew leje się strumieniami. Problemem jest to, że ludzie nie maja dystansu, życie i filmowa fikcja zlewa się w jedno (Batman) i mamy dramat. Czy warto epatować przemocą chociażby w wydaniu groteskowym czy w szeroko pojętej konwencji. Tarantino sprawnym reżyserem jest. Dlatego oglądam. Nie należę jednak do grona bezkrytycznych wielbicieli.
Myślę, że jest wiele ważnych pytań dotyczących naszej wrażliwości czy jej utraty i przesuwania granic.
Samo życie. Oglądam z nadzieja, że sprawny reżyser mnie zaskoczy, po raz kolejny nie zaskakuje. -
Łukasz Pytlik:
Bo to film, nie życie. F i l m. A na dodatek Quentin ma ogromną vis comica jeśli chodzi o przerysowane, groteskowe śmierci.
Zapewne film (również teatr) to nie życie (truizm). Przerysował w Pulp Fiction i wystarczy.
Powstała "matryca" na której opiera swoje nowe filmy. Co jest śmiesznego w przerysowanej i groteskowej śmierci? Co jest śmiesznego w śmierci? Po Nałkowskiej i Borowskim takie rzeczy nie śmieszą.
Aż się chce wyjść z kina. I wychodzę:)
Zdecydowanie wolę braci Coen. -
Pewnie to sztuka osiągnąć taki efekt, ale po "Bękartach wojny" nie mam odwagi iść na nowy film Tarantino. Po prostu nie wyobrażam sobie znów przeżyć to samo...:(
Jak Wy możecie zdystansować się do tego zabijania? I dobrze się bawić?
Rozumiem i też się zastanawiam.
Myślałem, że po masakrze na "Batmanie" i w szkołach, takie widowiska będą w odwrocie. Czemu ma służyć epatowanie okrucieństwem na ekranie? Dlaczego niektórzy odbierają to jako świetną zabawę?
Nie daj Boże, żeby pojawił się na sali kinowej naśladowca "dzielnego" Django z obrzynem w dłoni.
Dla mnie Tarantino to reżyser jednego filmu - Pulp Fiction.
Teraz jest zabijanie na Dzikim Zachodzie, było podczas II Wojny, tylko czekać aż Eskimosi będą harpunami wyrywać wnętrzności ... (przy świetnym aktorstwie np. DiCaprio).Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 20.01.13 o godzinie 11:16 -
Bogna Węgorska:
z tego co wiem, nie było żadnej proby kontaktu ;)
Była próba na stronie http://www.kancelaria-kubala.eu/page1.php za pomocą formularza :) Innych danych do kontaktu nie udało się żonie ustalić.
W trakcie zgłosiła się osoba, która zaoferowała pomoc, z której skorzystaliśmy.
Dziękuję za zainteresowanie i życzę Wesołych Świąt.
P.S. Bardzo proszę moderatora o zamknięcie tematu.Piotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 22.12.12 o godzinie 13:17 -
Dziękuję za zainteresowanie. Niestety z poleconą Panią adwokat nie można się skontaktować. Zatem ponawiam prośbę. Oczywistą sprawą jest, że za poradę jestem gotowy zapłacić.
pozdrawiamPiotr Sołowiej edytował(a) ten post dnia 21.12.12 o godzinie 13:56
- 1
- 2