Wypowiedzi
-
Dariusz Szul:
W działach handlowych bardzo często dochodzi do konfliktów pomiędzy handlowcami, które bywają bardzo poważne.
Handlowcy walczą ze sobą:
1/ klientów
2/ bazę danych
3/ rejony sprzedaży
W normalnych firmach wydaje mi się handlowiec ma przydzielony jakiś obszar działania, w tedy problem rozwiązuje się w 3 pierwszych punktach
4/ nowe samochody służbowe
Każdy lubi jeździć fajnym samochodem, jak do tego jest firmowy to jeszcze lepiej ;)
5/ laptopy
6/ telefony komórkowe
Handlowiec czy będzie miał najnowszą Nokie czy będzie miał starego Alcatela i tak dodzwoni się do klienta i jest w stanie się z nim umówić na spotkania.
7/ biurka
8/ lepsze fotele
9/ kosze na śmiecie
10/względy asystentki działu handlowego
11/z pracownikami działau marketingu
12/ względy szefa
14/względy grup wzajemnej adoracji...
....
etc.Dario
Takie walki jak np. walka o laptopa czy telefon to coś w stylu małych dzieci w piaskownicy które toczą walkę o szpadelek czy grabki :). Poważni ludzie chyba tego nie robią. Może takie walki toczą ludzie którzy mają za wysokie parcie na tego typu gadżety i uważają że przez to stają się od razu lepsi. Albo w dzieciństwie mieli mało znajomych i teraz walczą o względy każdej innej osoby żeby czuć się lepiej.
Ale filmik całkiem dobry ;)
pozdr -
Dariusz Szul:
Dobrą metodą panowania nad emocjami i stresem przed spotkaniem jest też metoda GATAN - good attitude and background music...wyjeżdżamy samochodem na spotkanie i włączamy nasz ulubiony kawałek myzyczny i "drzemy" się i ostro dajemy razem z wokalistą...taka sesja wokalna w samchodzie wspaniale reklaksuje i odstresowywuje, nastawia optymistycznie i fajnie motywuje do działania!
Do śpiewania w samochodzie polecma też znane arie operowa...gwarantuję wspaniałą relaksację!
Pzdr Dario
Faktycznie metoda panowania nad emocjami i stresem używając muzyki jest bardzo dobra. Choć może nie wiedziałem że to się tak fachowo nazywa, stosowałem ją dość intuicyjnie. Kiedy mi coś nie szło, puszczałem ulubione kawałki na fulla i było ok. Fakt że troszkę innej muzyki słucham i np. arie operowe raczej by mnie nie zrelaksowały. Kawałki Ennio Morricone niby fajna spokojna relaksacyjna muzyka, ale na dłuższą metę jest dla mnie za spokojna i wręcz irytująca. Preferuję trochę szybsze gatunki muzyczne i może dlatego lepiej na mnie wpływają.
Pozdr -
Widzisz... a podejrzewałaś że ją ktoś wyrzucił ;)
I już padł tekst że nie oddasz jej bezdusznemu właścicielowi ;) -
Chętnie się przyłącze do takiej wyprawy :), zabierzecie mnie ze sobą? :)
pozdr -
Sylwia C.:
Gdyby mi zginął pies to sama też bym poszukiwała w różnych ogłoszeniach...przecież gdy bardzo komuś zależy to reakcja jest natychmiastowa i to działa w dwie strony - zgubiono-znaleziono ;]
Pewnie masz racje. W sumie na szczęście żadne stworzonko mi nie zginęło więc dlatego napisałem hipotetycznie że pewnie dałbym najpierw dał ogłoszenie choć w sumie opcja sprawdzenia czy ktoś nie znalazł mogłaby być nawet nieco łatwiejsza ;)
pozdr -
Hubert B.:
Michał Malinowski:
Nie wrzucaj wszystkich do jednego wora. Sam się skręcam, gdy widzę fundacje korporacyjne (tvn, polsat, zet itd), które wyciągją łapę po pieniądze z 1%. Ale regionalne organizacje to jest coś innego.
Osobiście wolę dać choćby parę złotych komuś kogo znam lub jest w zasięgu reki niż ogólnie np na fundację, która też z tego żyje lub przez to się reklamuje jak polsat czy radiozet itp.
I wierz mi, takie lokalne organizacje zdecydowanie lepiej spożytkują datki niż zrobisz to samemu. Dlaczego? Bo to jest taka różnica jak pomiędzy dawaniem ryby a dawaniem wędki... potrzebującym.
Jak będę potrzebujący to będzie wdzięczny za wędkę ;) ryby kiedyś się skończą a jak mam wędkę to zawsze mogę złowić następne, najeść się do syta, złowić kolejne sztuki sprzedać i mieć za co opłacić mieszkanie. Dawanie pieniędzy komuś to ogólnie jest dawanie "ryb".
Rozumie że ludzie chodzi nie będą chodzić i pracować. Ale jeśli mają jakichś bliskich dajmy im możliwość żeby w jakiś sposób same na to zarobiły. W tym momencie jest ciężka akcja w TV schorowane i płaczące dzieci proszą o 1%. Ok, jest mi przykro że ludzi dotyka taki los, ale tego typu akcje to jakby ściąganie pieniędzy na litość - ktoś się zlituje to da.
Jeśli chodzi o to wrzucanie do jednego worka, a czy takie mniejsze fundacje nie biorą z tych wpłat żadnego procenta np. na prowadzenie biura?
Czy taka organizacja zakupi jedzenie np. dla domu dziecka za 100zł które na nią przeznaczyłem czy ja np. zakupie jedzenia sąsiadowi za 100zł to jest jakaś różnica w formie spożytkowania tej mojej 100?
Przekazałem na dobry cel 100zł tylko wydałem go tak jak chce.
I nie mam ryzyka że choćby 1zł z tych 100zł poszło na coś innego.
pozdrawiam -
Witam,
Cygal D.:
Kontaktowała się kiedyś z nami kobieta w sprawie współpracy.
Miała wszystkie "narzędzia swoje" (+dobre znajomości z racji wykonywanego hobby a potem zawodu) a prowizja Jej pasowała.
Przez tydzień atakowała mnie wszelkimi możliwymi pytaniami ,by tydzień późnej odpuścić.
Nie sprzedała ani jednego produktu czy też usługi.
Dziwne ponieważ na spotkaniu w sprawie pracy sprawiała wrażenie osoby ,która albo zagada(na temat) klienta albo mu coś sprzeda.
Sprawdziło się powiedzenie ,które gdzieś zasłyszałem:
"im więcej sprzętu tym mniej talentu".
Nie trzeba zbyt szczególnych wniosków wyciągać p. Dawidzie z powyższej wypowiedzi. Osoba zaryzykowała i nic jej to nie przyniosło. Dlatego zrezygnowała.
Najlepiej to bym sam siebie sklonował( kilkanaście egzemplarzy) i rozsiał po Polsce...
Szkoda że jeszcze tego nie wymyślili bo ogólnie nikt nie miałby problemów z handlowcami tylko by się zgłaszali do Pana i prosili o jeden sklonowany egzemplarz ;)
Praca o jakiej mowie sama w sobie jest dobrą ofertą;-)
Jeśli handlowiec będzie pracować miesiąc i nic nie zarobi, będzie twardy i nie zrezygnuje (firma go nie zwolni bo w sumie żadnych kosztów nie ponosi), będzie pracować drugi i niestety też nic nie sprzeda a w trzecim miesiącu np. dostanie prowizje w wys. 10 000zl to w sumie dzieląc to przez 3 miesiące zarobiła ok. 3 300zl minus swoje koszty - paliwo, telefon itp.
Czy to jest takie super atrakcyjne?
Czy dobry handlowiec będzie chciał pracować? Nie sądzę.
pozdrawiam -
Niestety faktycznie jeśli chodzi o takie emocje to nie są dobrym sprzymierzeńcem handlowcy. Jeśli klient zobaczy że nagle po jakimś pytaniu handlowiec zaczyna się denerwować brakuje mu argumentów to w zasadzie wychodzi na niekompetentną osobę.
Handlowiec powinien panować nad swoimi emocjami. Nawet jeśli czegoś z jakichś przyczyn nie wiem, wydaje mi się że warto się do tego przyznać (nikt nie jest wszystkowiedzący;) ). Np. handlowiec sprzedający aplikacji internetowe nie musi znać odpowiedzi na pytanie klienta które wiąże się z programowaniem tejże aplikacji.
Każdy pod wpływem emocji podejmuje niekoniecznie dobre decyzje, dlatego sądzę że trzeba nad nimi bardzo panować
Pozdr -
Sylwia C.:
Łukasz Buszka:
Dałam ogłoszenia. Nikt jeszcze się nie odezwał
Sylwia C.:
chyba ją zatrzymam na pewno nie oddam temu bezdusznemu człowiekowi co ją porzucił.
A może najnormalniej w świecie komuś zginęła ? Nie można z góry zakładać ze ktoś ja wyrzucił
Sądzę że mentalność ludzka jest nieco inna, jakby zginał mi pies to też bym dał ogłoszenie a nie szukał ogłoszeń że ktoś znalazł.
Skąd masz pewność że właściciel akurat przeczyta Twoje ogłoszenie? Choć ładnie z Twojej strony że ogólnie tak podeszłaś do sprawy.
To tak jak z tym pieskiem co go z morza wyłowili, zostało umieszczone ogłoszenie i nagle się masa ludzi zgłasza (akurat tu pies powiedzmy jest w jakiś sposób sławny) ale pokazuje jednak jak działają takie ogłoszenia - nie koniecznie zgłasza się prawdziwy właściciel.
Witadć że już się do niej przywiązałaś ;) nawet nadałaś jej imię, cieżko może być Ci się z nia rozstać.
Pozdrawiam -
Jeśli jest możliwość to też chciałbym zorientować się jakie są ceny.
pozdrawiam -
p. Leszlu pewnie ten cały Piotr z wawy miał ciężkie dzieciństwo, nie zaznał może tego co zobaczył i teraz zazdrości, zawsze sie znajdzie ktoś komu coś normalnego się nie spodoba. Może nikt go nie zauważa i brakue mu tego a chciałby żeby było o nim głośno dlatego napisał takie bzdury. Każdy ma swój sposób aby zwrócić na siebie uwagę.
Co do piersiątek, to też nie wiem do czego mogą być opróc karmienia potomstwa. Ale jeśli chodzi o inne aspekty to pewnie poto aby troszkę cieszyć męskie oko ;). Co do dużych piersić choć to moja subiektywna ocena to nie są najlepsze. Idealne są po prostu proporcjonalne do całej budowy ciała, nie za duże nie za małe ;) -
Witam,
Wydaje mi się że tego typu informację można znaleźć w internetowych katalogach firm. Ale nie wiem czy jest taki w którym są zapisane wszystkie agencje doradztwa personalnego.
Do katalogów z reguły musi się zgłosić sama firma, sądzę że o taką bazę może być ciężko.
Podejrzewam że tego typu informację może mieć jakaś firma która zajmuję się takimi rzeczami (czyli np. tworzeniem biznesowych baz danych).
Na GL jest grupa:
http://www.goldenline.pl/grupa/biznesowe-bazy-danych-b2b
chyba tutaj też można poszukać informacji.
Pozdrawiam -
Witam,
Przyznam że jeśli chodzi o techniki sprzedaży to jestem w sumie zielony, aczkolwiek zamierzam troszkę związać z tym swą przyszłość i jak na mnie temat i opis tego długopisu zrobił wrażenie ;). Wiem, wiem laicy zawsze jarają się pewnie prostymi rzeczami (prostymi oczywiście dla doświadczonych handlowców) ale cóż dla mnie poruszony temat jest całkiem interesujący.
Może i jest tak jak napisał p. Paweł że wystarczyła by odpowiedź 3zł. – ale na samych błyskotliwych i bystrych rekruterów bym nie liczył. Nie raz już słyszałem że kandydaci na handlowca dostają takie pytanie. Jakbym odpowiedział tak krótko mało bystremu rekruterowi to podziękowałby mi za rozmowę i już więcej byśmy się nie spotkali ;).
Uważam również że ten długopis to tylko taki przykład który możemy odnieść do czegokolwiek innego, skoro radzimy sobie ze sprzedażą czegoś co widzimy pierwszy raz to raczej pozytywnie rokujemy na przyszłość w sprzedaży towarów potencjalnego pracodawcy.Dariusz Szul:
Paweł L.:
Oczywiście Pawle, że case sprzedaży długopisu na spotkaniu o pracę nie jest najlepszym rekruterskim pomysłem...,
Odnosząc się do tego fragmentu – skoro rekruter nie jest w stanie wymyślić nic lepszego tzn. że odpowiedź - 3zł raczej mu nie wystarczy bo pewnie nie ma pojęcia o rekrutacji i usłyszał coś od kolegi albo gdzieś przeczytał że to jest dobry sposób. Więc moim zdaniem trzeba mu nawinąć dobrze cały temat. Sądzę że przy tylu argumentach taki rekruter na pytanie handlowca „czy ma pan/i jakieś pytania?” po prosty się nie odezwie bo nie będzie wiedział jakie zadać ;).
Jeśli przeczyta to jakiś rekruter i poczuje się urażony to przepraszam.
PozdrawiamPiotr Solarek edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 19:12 -
Edyta Malinowska:
Gdyby był jeden, w 100% skuteczny sposób na zaskarbienie sobie sympatii klienta, to czym byłaby sprzedaż? Nudnym wypowiadaniem tego samego zdania? Całe szczęście każdy z naszych klientów jest inny, jeden oczekuje tego "morza wódki", drugi lubi ciężko negocjować i mieć poczucie, że jest górą, trzeci jest zajęty i nie ma czasu na nic, więc jak najwięcej rzeczy trzeba zrobić za niego i tym go można kupić:) Jeżeli potrafimy się dopasować- super, jeśli nie- trzeba szukać innej pracy.
Pzdr
Wydaje mi się że jest to najtrafniejszy komentarz do tematu. Po prostu do każdego klienta trzeba podejść indywidualnie. Jeśli jednocześnie handlowiec jest w odpowiedni sposób przygotowany do rozmowy, potrafi wyjść poza zakres sprzedawanych usług staje się on partnerem biznesowym klienta. Wzbudza zaufanie i dzięki temu klient ma poczucie że został "obsłużony" na najwyższym poziomie dzięki czemu jest szansa że nas polubi ;) -
Paweł Bolanowski:
Marcin Agopsowicz:
mój znajomy był w tamtym roku rekrutowany
1. Szwajcaria, największy koncern farmaceutyczny.
całość trwała kilka tygodni o ile nie miesięcy. niestety z 2 kandydatów na Europe wybrany został ten drugi
2. Uniwersytet (jeden z 2 w Europie :) ) tutaj został przyjęty.
w obu przypadkach wszystko było od początku jawne.
po prostu nie wyobrażam sobie sytucji, kiedy dzwoni HH i proponuje rekrutację, nie zdradzając nazwy firmy. CIA? FBI?
ja sobie TO wyobrażam, bowiem często z MOCNYMI firmami pracuję wg tego modelu.
Właśnie takie większe firmy coraz częściej w ten sposób prowadzą rekrutacje. -
W sumie i tak wychodzi że wszystko zależy od klienta, jeden chce się ujawnić drugi nie.
Faktycznie jak dzwoni HH i nic nie mówi to można się zastanawiać o co chodzi, co za firma itp. Wtedy to już decyduje indywidualne podejście każdego kandydata. Jedne będzie chciał się pojawić na rozmowie a drugi nie. -
Marcin Agopsowicz:
możliwe, że ktoś na to poszedł.
ja nie wyobrażam sobie aplikowania "nie wiadomo gdzie"- szczególnie jeśli ktoś już gdzieś pracuje. nie oszukujmy się- jeśli ktoś ma określone umiejętności to na pewno jest rekrutowany przez firme z tej samej branży, czyli potencjalną konkurencję.
Firmy rekrutujące często wystawiają ogłoszenia typu "dla naszego klienta poszukujemy...". Nic nie piszą o firmie, podają tylko stanowisko, wymagania itp.
Osoba o której pisałem akurat nie miała pracy w chwili aplikacji, jednak wymagania jakie były stawiane w ogłoszeniu pokrywały się z jej profilem. Dlatego aplikowała.
Każdy ma swoje podejście do sposobów rekrutacji. Jednak taka tajemniczość niekoniecznie musi oznaczać że rekrutuje jakaś niepoważna firma. -
Marcin Agopsowicz:
jeśli klient tak sobie życzy - tyle, że chyba nikt poważny takiej rozmowy nie podejmuje
p. Marcinie, niestety teraz klienci różnych rzeczy sobie życzą, czasem i tego by przez jakiś czas zachować nazwę ich firmy nieznaną potencjalnemu kandydatowi. To są właśnie częściej duże i poważne firmy. -
Marcin Agopsowicz:
Paweł Bolanowski:
... czasem, bywa i tak, że KLIENT życzy sobie byśmy nie podawali nazw firmy i my, head-hunterzy, dostosowujemy się do tego.
jeśli klient tak sobie życzy - tyle, że chyba nikt poważny takiej rozmowy nie podejmuje
sytuacje która opisałem dotyczyła na prawdę poważnej i dużej firmy -
Dariusz Szul:
Jak headhuter jest bardzo tajemniczy i nie mówi do jakiej firmy poszukuje pracowników i na jakie stanowisko, to znaczy że nie ma żadnej umowy z tym pracodawcą i wtedy szkoda czasu na takie spotkania.
Profesjonalny headhunter nie boi się podać dokładnej nazwy firmy dla jakiej pracuje i zachowuje się jak zawodowieć a nie jak cwaniak.
Niestety, nie zgodzę się do końca z tym stwierdzeniem. Moja koleżanka uczestniczyła w tego typu rekrutacji, była na 2 rozmowach w sprawie pracy i nie usłyszała do jakiej firmy aplikuje. Dopiero na 3 spotkaniu usłyszała jaka to firma.
Firmy teraz w różny sposób rekrutują. Prowadzą ukryte rekrutacje itp.
Co do sprawdzania lojalności - to faktycznie też coś w tym może być.
Pozdrawiam