Wypowiedzi
-
Jak to sie mowilo w czasie okupacji? Tylko swinie siedza w kinie, czy jakos inaczej?
-
Ja pisalem o sektorze finansowym w tym sensie, ze banki przestaly wyplacac gotowke. Bankomaty (wiekszosc) daja po 200 UAH na dzien na jedna karte bankomatowa do danego rachunku. Wklady (depozyty) zamrozone, przelewy zagranice Ukrainy - dramat - przelew wychodzi na 6-ty dzien bankowy po zlozeniu zlecenia. Zakup walut bywa sportem ekstremalnym. Ogolnie przechodzimy na Ukrainie na obrot gotowkowy i kisimy pieniazki w skarpetach. Wkladanie ich do bankow jest bardziej ryzykowne niz zakopywanie w ogrodzie. To nie sa zarty - tak tu sie porobilo.
-
Uuu... Odwazna firma. A czy firma wie, ze na Ukrainie ostatnio nie za bardzo dziala sektor bankowy i nie za bardzo wiadomo, ile bedzie kosztowala hrywna za miesiac? A w ogole nie za bardzo wiadomo, jaki ksztalt terytorialny bedzie miec Ukraina za miesiac.
No, chyba ze start-up jest realizacja odgornie kliknietych planow - natenczas szczescia i cierpliowsci zycze. -
Z cyklu "Wiadomosci z ostatniej chwili":
DAI (policja drogowa) zrobila sie niezmiernie czujna na samochody z zagranicznymi rejestracjami ze wzgledu na wejscie w zycie jakiejs ustawy dotyczacej legalnosci pobytu srodkow transportowych na terenie UA, ktora ma na celu uszczelnienie granic Ukrainy i ukrocenie importu samochodow z UE bez ich przerejestrowywania (nota bene zwroccie uwage na ceny, jakie maja uzywane auta w UA - ostatnio widzialem opla omege rok 1995 wystawiony do sprzedazy za 4 000 USD - miasto Human).
W ciagu jednego przejazdu na trasie Kijow-Sumy-Szostka-Kijow (3 dni po dziurach, a nawet bezdrozach) bylem zatrzymywany i kontrolowany 3 razy. Praktycznie kazdy patrol byl "moj". Niby wszystko ok, ale zaczyna meczyc to, kiedy zatrzymuje cie kazdy spotkany radiowoz. -
Temat DAI to temat rzeka.
Z moich wieloletnich doswiadczen wynika, ze tablica z zachodnimi numerami na samochodzie dziala na "dajsznikow" jak miod na pszczoly/osy lub czerwona plachta na byka. Sporo dalem lapowek, az znajomi Ukraincy wyjasnili mi, ze jedyne, co moze zrobic "dajsznik" to wypisac protokol, po czem wyrzuci go do smieci, bo jest niewindykowalny.
Faktem jest, ze potrafia "dajszniki" uprzykrzyc zycie i upokorzyc. Potrafia trzymac po 15 minut w oczekiwaniu, ze moze im sie jednak cos da, pytaja, czy w Polsce jest juz euro? (moja odpowiedz - bylo 2012, jak i u Was), potrafia straszyc, ze zarekwiruja pojazd albo zatrzymaja dokumenty (zupelnie bezprawne - twardo przeciwstawiac sie takim "pogrozkom" - zwykle uprzejme zwrocenie uwagi, ze moga zabrac wszystko, byle "pod rozpiske" - za pokwitowaniem - sprowadza rozmowe na wlasciwe tory. Potrafia kazac dmuchac w alkomat (koniecznie musicie patrzec, co pokazuje alkomat przed pomiarem - ma byc zero, urzadzenie ma wygladac po ludzku, ustnik ma byc wymienny (jednorazowy).
Bywaja tez normalni, ludzcy, europejscy, normalni. Nigdy jednak nie spotkalem "dajsznika", ktory zna inne jezyki niz ukrainski/rosyjski.
To sa ludzie. I trzeba z nimi jak z ludzmi. Anegdot mozna przytaczac cale mnostwo. Nie zapomne, jak w przeciagu miesiaca zatrzymywali mnie dwa razy w miejscowosci Krupec (paredziesiat km za Lwowem na trasie na KIjow M06) za drobne przekroczenie predkosci. Okazalo sie, ze za drugim razem byli to te same chlopaki i pamietali mnie sprzed miesiaca. Obie rozmowy zakonczyly sie smiechem i zyczeniami dobrej drogi.
Pamietam tez jak w srodku nocy (jakas 2 nad ranem) kazali mi pod Iwanfrankowskiem wymieniac spalana lampke podswietlenia tablicy rejestracyjnej z tylu i zakladali sie ze mna, ze jej nie wymienie. Przegrali zaklad - znowu kupa smiechu, ale cholerna lampke trzeba bylo wymienic "od oka". Przygody z "dajsznikami" kazdy, kto jezdzi po Ukrainie moze sypac jak z rekawa. Najwazniejsze to poczucie humoru, ale tez i swiadomosc, ze tak naprawde jedyne, co moga zrobic, to wypisac prokotol (przy normalnym, drobnym naruszeniu przepisow - nie mowie o wypadkach, co powinno byc osobnym watkiem/tematem).
Jedna wazna praktyczna porada na koniec. Punkty Kontrolne (KP z "dajsznikami") zawsze poprzedzane za znakiem informacyjnym "DAI" - prostokatny, niebieska obwodka, na bialej planszy napis "ДАI" i czasem nawet uzupelniony dodatkiem "traffic police" z informacja za ile metrow bedzie punkt - zwykle pierwszy znak pojawia sie 800 m od posterunku. Potem pojawiaja sie ograniczenia predkosci stopniowo 90, 70, 50 km/h na godzine i zawsze grzecznie trzeba mijac punkt z predkoscia nie wieksza niz 50 km/h na zegarku. Ot, i tyle.
Szerokosci na ukr-drogach!
P.S. nie trzymajcie CB radia na wierzchu - lepiej zdemontowac przed granica - i tak nikogo na polskich zakresach zlapac sie raczej nie da. A CB przyciaga uwage "dajsznika" tu nie mozna go miec bez zezwolenia co do zasady. Przy czym "dajsznik" nie moze go zabrac.Ten post został edytowany przez Autora dnia 04.09.13 o godzinie 19:03 -
A jakies twarde szczegoly? Wyprodukowac i zaprosic do wspolpracy to zadna sztuka. Sztuka to sprzedac. I jeszcze jedna sztuka - zagwarantowac normalny budzet na wprowadzenie produktu na obcy rynek. Sztuka niezmiernie trudna dla polskiego biznesu. Takze w zakresie samego rozumienia mechanizmu, ze zeby cos wyjac, to najpierw trzeba wlozyc...
-
Pani Heleno,
Czy widziala Pani paszporty osob, ktore bez zadnych problemow dostawaly przy Waszej pomocy wize? Pytam o to, czy zna Pani wszystkie szczegoly procedury i efekty. Wielokrotna wiza Szengen ma dwa parametry: Czas, na jaki jest otwarta i ilosc dni do wykorzystania w czasie, na jaki jest otwarta. Oba te parametry stanowia arbitralna decyzje urzednika (wydawana w imieniu konsula), ktora - nota bene - nie jest decyzja w rozumieniu postepowania administracyjnego, czyli nie podlega zaskarzeniu. Buch, sztamp i koniec - sie nie podoba - trudno.
W zeszlym roku mialem taki przypadek, ze udzialowczyni polsko-ukrainskiej spolki dostawala wizy takie: 7 dni pobytu w Szengen w ciagu 3 mies, 14 dni pobytu w Szengen w ciagu 4 mies. I dopiero trzecia otwarta na 2 lata z prawem do 90 dni w ciagu kazdych 180 (czyli - de facto - 'normalna'). Co gorsza, jesli czlowiek ukrainski wykorzysta liczbe dni pobytu w Szengen w czasie otwarcia wizy nie moze - nie ma prawnej mozliwosci - aplikowac o kolejna wize. Poki wiza 'czynna', a termin wykorzystany ma siedziec na Ukrainie.
Naprawde, prosze mi wierzyc, kolorowo nie jest. I nic nie pomoze pomoc w wypelnieniu formularza (ktore sa i ukrainskojezyczne). Formularze sa takie, ze ktos, kto nie siedzi po drugiej stronie okienka (ich nie przyjmuje), po prostu nie wiem, co optymalnie nalezy wpisac w ktore pole.
A konsulat - no coz - wysluchaja, pokiwaja glowa, powiedza ze w przypadku problemow rodzinnych (zgon, slub, chrzciny), to moze i cos pomoga, ale biznesowe projekty trzeba planowac tak, zeby zdazyc wyrobic wize w ciagu miesiaca, zgodnie z obowiazujaca w danym momencie kolejka. I czesc. Demokracja jest jednakowa dla wszystkich - ulubione powiedzenie ktoregos konsula w Kijowie - nie podam nazwiska, by nie namieszac.
Pozdrawiam -
P.S. Moze jeszcze otworzyc trzeba by bylo watek "Odprawa celno-wizowa na lotnisku Katowice-Przyowice". Zdarza sie, ze "rozladowywanie" samolotu z Kijowa, czyli czas jaki mija od przejscia pierwszego pasazera przez odprawe do ostatniego pasazera to 3 godziny. Lot trwa 1 h 20 minut. I nie zawsze wszyscy przechodza, czasem ktos wraca do Kijowa, takze z otwarta i czynna wiza. Bo tak. Pamietacie, jak to bylo w Anglii, kiedy w 90-tych latach jezdzilismy tam jako studenciaki fasolke zbierac?
Helena D.:
...czytam i nie wierzę własnym oczom.
Czy to jest możliwe że partnerzy handlowi, projektanci, wykonawcy, inwestorzy którym moja firma wystawiała zaproszenia mieli szczęście ( tylko oni???) że bez żadnych problemów rejestrowali się do systemu e-konsulat i dostawali w krótkim terminie wielokrotne wizy Shengen czy to kwestia dobrego przygotowania dokumentów i starannego wypełnienia wniosku wizowego? W przypadkach wyjątkowych dzwoniło się do konsulatu lub centrum wizowego i zawsze można było termin przyjęcia i rozpatrzenia wniosku skrócić. Dotyczy to centrum wizowego w Kijowie, Doniecku, konsulatu w Charkowie i Odessie. Nic nie mogę powiedzieć o Lwowie i Lucku - не плавала - не знаю. Może warto pomóc osobie zapraszanej w kompletacji dokumentów i nawet w wypełnieniu wniosku? Ta życzliwość zaoszczędzi czas i nerwy każdej ze stron. A MSPPU... cóż, jak ktoś niema czasu lub wprawy - jest zdany a pośrednika - i nie najgorszego moim zdaniem.
Piotr P.:
W zeszlym roku zwolniono kilku pracownikow polskiego konsulatu we Lwowie za szachry-machry wizowe. Sprawa prowadzona byla przez prokurature w Katowicach, bodajze, nie wiem czy i czym sie zakonczyla. Wiem tylko, ze od lata ubieglego roku padl ogolny strach na polskie struktury konsularne w Ukrainie i trudno
cokolwiek i jakkolwiek zalatwic, poza droga oficjalna (wiem, bo w drugiej polowie 2012 potrzebowalem "uwizowic" schengensko dwoch Ukraincow - droga przez pieklo byla; nie pomogly audiencje u konsula w Kijowie, kolorowe pieczecie na bardzo waznych dokumentach - nic). -
W zeszlym roku zwolniono kilku pracownikow polskiego konsulatu we Lwowie za szachry-machry wizowe. Sprawa prowadzona byla przez prokurature w Katowicach, bodajze, nie wiem czy i czym sie zakonczyla. Wiem tylko, ze od lata ubieglego roku padl ogolny strach na polskie struktury konsularne w Ukrainie i trudno cokolwiek i jakkolwiek zalatwic, poza droga oficjalna (wiem, bo w drugiej polowie 2012 potrzebowalem "uwizowic" schengensko dwoch Ukraincow - droga przez pieklo byla; nie pomogly audiencje u konsula w Kijowie, kolorowe pieczecie na bardzo waznych dokumentach - nic).
Zasada wydaje mi sie byc jedna - odpowiednio wczesnio zlozyc wniosek wizowy i grzeczniutko czekac. Wiem rowniez, ze termin, na jaki wydawana jest wiza mocno zalezy od urzednika w okienku centrum wizowego. Jesli normalny (ludzki) to podpowie, co i jak zakreslic na formularzu, zeby dostac dlugoterminowa wize biznesowa (do niej potrzebne jest zaproszenie od polskiej firmy). Jesli brak mu zyczliwosci, to petent skazany jest na lut szczescia. Albo dobrze wypelni formularz i wniosek przejdzie zgodnie z trescia, albo cos pomiesza (o czym nie zostanie poinformowany) i dostanie to, o co poprosil w rozumieniu naszego centrum wizowego.
Miejskie legendy w Kijowie mowia, ze i w MSPPU tez juz stracili przelozenie na wydzial konsularny ze wzgledu na dokonane czystki i obawe pracownikow konsulatu o stolki. -
A ja mam takie spostrzezenie:
Jezyk ukrainski jest na tyle podobny do polskiego, ze po pewnym "otrzaskaniu" sluchowym (jednym potrzeba dnia, innym miesiaca) zaczyna sie go rozumiec bez specjalnej nauki.
I na odwrot - Ukraincy, nawet zdeklarowane beztalencia lingwistyczne, zwykle w ciagu kilku dni (do miesiaca) zaczynaja rozumiec jezyk polski
Z osobistego doswiadczenia moge powiedziec, ze nauka rosyjskiego w szkole mocno utrudnila mi nauke ukrainskiego (wciaz sie go ucze), bo dla mnie ukrainski miesci sie gdzies miedzy polskim a rosyjskim, a rosyjskie kalki jezykowe, obecne tak w polskim, jak i ukrainskim jezyku (choc nie zawsze te same i nie zawsze tak samo stosowane) skutecznie rzucaja klody pod nogi. Dzis juz po latach pracy w Ukrainie nie mowie ani czystym rosyjskim, ani tez ukrainskim. Posluguje sie jakims dziwacznym slangiem, choc jestem rozumiany (w warstwie jezykowej). W warstwie mentalnej miedzy Polakami a Ukraincami jest ogromniasta przepasc. Po 8 latach wspolpracy z Ukraincami (w tym 3 latach zycia w Ukrainie) wciaz potrafie byc zaskoczony ukrainskim sposobem myslenia (i tzw. poviedinka) co najmniej 3 razy na tydzien.
Nie dalej jak przedczoraj jakis ukrainski mlodzieniec wymachiwal mi przed nosem pistoletem, bo w jego ramach pojmowania swiata zajechalem mu droge, wykonujac manewr zawracania. Grzecznie wyjasnilem mu - po polsku - zeby nie mial watpliwosci, ze ma do czynienia z rodakiem poruszajacym sie na samochodzie przygonionym z Europy (jezdze na polskich blachach), iz nie potrzebuje kupic jego pistoletu, bo mam juz wlasnego kalacha w bagazniku. Nie przeszkodzilo mu to jednak jechac za mna 3 km do domu. Dopiero wykonanie paru fotek telefonem sprawilo, ze zmyl sie jak niepyszny (zwlaszcza ze "teoretycznie" poruszal sie nieoznakowanym samochodem w sluzbie publicznej).
Ot, uroki Ukrainy i ukrainian way of life... Rozumem nie obejmiesz, sercem nie pojmiesz. -
Panie Przemyslawie,
Korzystniejsza opcja jest sluchac Pana Jerzego i nie wymyslac samodzielnie prochu. A w Ukraine nie pchac sie bez doswiadczonego przewodnika/mentora.
Jesli chodzi o targi w Ukrainie (lista, organizacja uczestnictwa, przewodnicy/opiekunowie/translatorzy mentalnego jezyka Ukraincow na europejskie schematy myslowe), to zapraszam do indywidualnego kontaktu, choc juz na wstepie obawiam sie, czy sie dogadamy (im dluzej przebywam w Ukrainie, tym mniej rozumiem polski biznes i jego beznadziejne, choc nieustanne bicie glowa w mur, jesli chodzi o proby zawojowania ukrainskiego rynku). A przeciez tu wszystko mozna, trzeba tylko sluchac, jak sie to robi i stosowac sie do zalecen praktykow.
Pozdrawiam z Kijowa i jednoczesnie klaniam sie nisko p. Jerzemu -
Piotr Ploski -
Panowie,
Alez o czym dyskusja?
Ja wierze w prosta definicje demokracji: "Za nas z Wami i za hren z nimi!" Dopelnieniem tej definicji jest lista "Onych" (znaczy tych, ktorzy nie sa Nami i Wami). Na coz tu wieksza filozofia, kiedy kazda filozofie ostatecznie mozna przykrocic za pomoca AK-47? Ja jestem gotow wbijac slupy graniczne tak rozumianej demokracji zarowno na Uralu, jak i na Gibraltarze.
Ok., koniec zartow. Czasy sie zmieniaja, ale zasady pozostaja niezmienne - walka plemion trwa, a okreslamy siebie poprzez postawienie granicy miedzy umownie pojmowanymi "swoimi" i "obcymi". Obcy musza byc, zeby byli swoi. Problem w tym, zeby zachowac proporcje, by obcy nie stawali sie glownym zywiolem. A zreszta, historia zna i takie przypadki - patrz: wedrowki ludow.
Nasze zycie jest zbyt krotkie, by przejmowac sie takimi problemami, lepiej zastanowic sie, z jakiego bladstwa (nawiazuje tu do Moralnosci P. Dulskiej) zaplacic w przyszlym miesiacu VAT/NDS.
Pozdrawiam. -
Piotr G.:
jak dla mnie Kijow byla taki... malo ukrainski ;)
Panie Piotrze, Kijow da sie lubic. I oswoic sie da. Rozsmieszam Ukraincow do lez moim nazwaniem pomnika "Rodiny Mat'i". Dla mnie to "Matka Boska Kijowska". -
A ja Wam powiem krotko:
Odebralem b. staranne wyksztalcenie w zakresie historia (egazminy na prawo to historia i pierwszy rok prawa to czysta historia).
I patrzac sie z perspektywy wyksztalcenia historycznego, jakie odebralem oraz moich doswiadczen z zycia w Ukrainie, powiem tak: historia to gnoj, ktorego nie powinno sie ruszac. Bo obiektywnie podejsc do niego sie nie da. Po co wiec macic ludzia w glowach w imie tej czy innej panstwowotworczej idei.
Alleluja i do przodu, historia niech sie zajmuja "IPN-y" po obu stronach granicy, w miare mozliwosci nie za moje podatki (placone po obu stronach granicy). Chce wierzyc, ze moje podatki ida na football i drogi ;-)
Pozdrawiam przedmowcow, chylac czola przed madrymi uwagami. -
Posiadam firme handlowa w Kijowie (Ukraina).
Forma organizacyjna: sp. z o.o.,
personel: 5 osob (dwoch handlowcow)
branza: dekor (wyposazenie wnetrz, ale mozemy sie "przebranzowic" jestesmy "open for business")
magazyn: 180 m kw z mozliwoscia poszerzenia.
Jesli taka forma wspolpracy (handel b2b) wchodzi w rachube, prosze o kontakt.
Pozdrawiam -
Piotr Ploski -
Panie Wlodzimierzu,
Ja tu mam w pelni operacyjne biuro handlowe - z ksiegowym, pracownikami. Mam wyprobowana w boju firme prawnicza, ktora ze pracuje. Jeszcze tylko na gebie mam napisane, zem innostraniec i brariery jezykowej nie przeskocze, choc jak sie staram, to przez pierwszych kilka zdan rozmowy tuziemcy nie wyczuwaja, ze jestem obcy. A potem zaczynaja sie niuansiki - wszak i kijewskie balakanie ma swoj koloryt trudny do ogarniecia (i bynajmniej nie jest to jezyk rosyjski ani tez ukrainski).
Tak sobie dzien po dniu tworze tutaj wlasna rzeczywistosc, nie ogladajac sie na pomoc dyplomatyczna/konsularna.
Na ile pamietam pisal Pan kiedys, ze jest Pan otwarty na propozycje wspolpracy... Jesli tak to krotko pisze, czym sie zajmuje i co mi jest potrzebne:
- jestesmy wylacznym przedstawicielem producenta rolet okiennych Franc Gardiner sp. z o.o. w Swidnicy http://www.francgardiner.pl/ (swojej strony w Ukrainie jeszcze sie nie dorobilismy)
- szukamy przedstawicieli w regionach, ktorzy zajma sie lokalnymi rynkami (sam Pan najlepiej wie, ze przez Internet i telefon wiele sie w Ukrainie nie zalatwi - trzeba byc na miejscu).
Mozemy dogadac sie z Panem, ze za ludzki procent od wygenerowanej przez Pana region sprzedazy bedzie Pan sie w ramach dogodnych dla Pana warunkow (w gre wchodzi rowniez wylacznosc dla Pana w regionie) zajmowac rynkiem (Pan albo jacys Pana ludzie - przeciez nie musi Pan biegac po miescie osobiscie).
Tak z palca (czyli z niczego, procz doswiadczen z ubieglych lat) wyceniam Odesse i okolice na jakies 200 - 500 tys. UAH sprzedazy do zrobienia jeszcze w tym roku +/- za miesiac zaczyna sie sezon.
Obecnie sprzedajemy towar w OBI w Odessie, ale jestesmy na etapie wycofywania sie z tej wspolpracy - po prostu nie dogadalismy sie cenowo w tym sezonie.
W razie co mozemy pogadac przez Skajp, co by elaboratow o objetosci "Pana Tadeusza" nie pisac.
Pozdrawiam -
Wyslalem Pani maila na skrzynke martagawin@poczta.fm
Pozdrawiam -
Rzeczywiscie, pracuje sie tu od 9 do 18-19. Zatem potrzebna jest platforma kontaktu malo pochlaniajaca czas - nie kluby, a Internet. Ja - poki co - jak pisalem, bylem raz w Stowarzyszeniu Przedsiebiorcow Polskich na Ukrainie i ucieklem przerazony warunkami lokalowymi, w jakich oni pracuja. Jeszcze tam kiedys wroce.
Ambasada na bale mnie nie zaprasza - nie wiem czemu :-)
A o PUIG mam wyrobiona opinie w ciagu wielu lat obserwowania ich zaangazowania w dzialalnosc polityczna, mimo ze mam duzo autentycznego szacunku dla jej prezesa p. Jacka Piechoty.
Nadto, marzy mi sie nie jakis kolejny klub wzajemnej adoracji, a platforma merytorycznej wspolpracy Polakow-specjalistow w Ukrainie. Kiedy zapytalem w Stowarzyszeniu, czy moga polecic kogos, kto rozwiazuje problemy z odprawa celna w Kijowie, odeslali mnie do Internetu i kategorycznie stwierdzili, ze oni sie tym nie zajmuja i nie biora odpowiedzialnosci z innych, wiec nikogo nie poleca. Od porad prawnych tez nikogo nie polecaja. A do Chalasa nie pojde, bo cenne mi sa moje (i firmowe) pieniadze.
Duzy biznes zawsze znajdzie sobie doradcow (czasem wychodzi na tym jak CanPack czy Ikea). A maly biznes kopie sie z problemami po chichutenku i przepada raz za razem z kretesem.
Wszystko fajnie - artykuly o przecinaniu wsteg przy otwieraniu zakladow, promowanie zespolow piesni i tanca oraz szybkie (ostatnio strumyczek wysycha) zalatwianie wiz do Polski dla Ukraincow jest potrzebne, ale przeciez to nie koniec wsparcia, jakiego potrzebuje na co dzien polski biznes w UA.
Na marginesie - w ciagu ostatnich 8 miesiecy nie spotkalem w Kijowie przypadkiem Polaka (na ulicy/ w sklepie) a samochodow z polskimi numerami widuje ok. 1 na dwa tygodnie. Przy czym nie nalezy z tego wyciagac wniosku, ze za ich kierownicami sa Polacy - teraz w Kijowie coraz modniejsze robi sie - jak to sie mowi - gonienie maszyn z UE bez przerejestrowywania (duze oszczednosci na cenie pojazdu). Poki co najpopularniejszy kierunek (tablice) to Litwa (kod LT), a zaraz potem chyba wlasnie Polska (zupelnie pomijam przygraniczne regiony, gdzie cala masa Ukraincow jezdzi z tablicami RJA - Jaroslaw).
Pozdrawiam -
Pomysl taki chodzi mi od dawna po glowie - stworzyc platforme kontaktu i wzajemnego wsparcia dla Polakow pracujacych na Ukrainie. Moze na poczatek wymiana danych kontaktowych? Zapraszam do wpisow ludzi pracujacych na co dzien w Ukrainie.
Ja pracuje na co dzien w Kijowie od lipca 2012 r. i nie znam tu praktycznie nikogo z polskiego biznesu. Nie nawiazalem jeszcze kontaktu ze Międzynarodowym Stowarzyszeniem Przedsiębiorców Polskich na Ukrainie. Bylem tam bodajze raz (ulica Rejtarska) i przerazily mnie spartanskie warunki lokalowe oraz ogolna atmosfera harcerskiego obozu po ataku wrazej druzyny w czasie podchodow.
W trosce o ochrone danych osobowych zapraszam do kontaktu na moja skrzynke mailowa.
Pozdrawiam -
Pani Malgorzato,
Jeszcze jeden pomysl: Jesli jest Pani zainteresowana, to moze podzialalaby Pani w ramach imprez targowych w Poznaniu jako nasz agent? Moje firmy maja ten problem, ze nie sa zanane posrod polskiego biznesu, ktory jest zainteresowany Wschodem. Obecnie mam juz na Ukrainie takie sily fachowe i mozliwosci biznesowe, ze mozemy podjac sie rozlicznych tematow handlowych. Tylko z kolei potrzebny jest nam marketing w Polsce, np. na Targach Poznanskich, a tam nikogo od nas nie ma... Bo to daleko.
Jesli chce Pani porozmawiac o szczegolach ewentualnej wspolpracy - prosze o kontakt na mail.
Pozdrawiam. -
Pani Malgorzato,
Szczerze mowiac, zadne pomysly dla Pani nie przychodza mi do glowy, procz tego, by zarzucic poszukiwania szkolenia, bowiem to nic nie da. Ewentualny certyfikat ze szkolenia zostanie szybko zakwestionowany w czasie rozmowy kwalifikacyjnej.
Pomysl mam jeden - mieszka Pani w miescie, ktore ma jedne z najwiekszych targow w Polsce. Prosze zaczac sledzic imprezy poswiecone tematyce wschodniej i zaczac na nich bywac. Tam zawsze mozna podlapac interesujace kontakty - a noz-widelec znajdzie Pani prace w ten sposob?
Pomysl drugi - jesli tylko ma Pani mozliwosc, zrobic sobie wycieczke na Wschod. Jesli Pani moze/chce przyjechac do Kijowa - zapraszam (po wczesniejszym uzgodnieniu terminu - zebym byl na miejscu), pokaze Pani jak tu dziala firma, jakie sa dokumenty zwiazane z importem, damy na koniec referencje - to zawsze wiecej niz certyfikat ze szkolenia. A Pani w zamian bedzie o nas dobrze mowic w starym kraju (nic nie ma zad darmo, zwlaszcza na Wschodzie :-)
My obecnie nie rerkrutujemy nikogo w Polsce.
Prosze jednak dodac mnie do swoich kontaktow - bede o Pani pamietal, bo jakkolwiek dzis nie ma zadnego projektu biznesowego, w ktorym moglaby Pani sprobowac swoich sil, to jednak w kazdej chwili moze sie cos przytrafic - dla przykladu - jeszcze rok temu nie wiedzialem, ze bede dyrektorem handlowej firmy w Kijowie. Nie marzylem i nie bralem tego pod uwage.
Pozdrawiam.
- 1
- 2