Paweł Banik

Analityczny mózg z programistycznym zacięciem i artystyczną duszą ;)

Wypowiedzi

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    17.06.2013, 15:23

    Dobra, to już ostatnia moja wypowiedź, obiecuję :)

    Marcinku P. Początkowo nie chciało mi się nawet czytać Twojej ostatniej wypowiedzi, bo ekstrapolując sobie poprzednie stwierdziłem, że będzie to stek bzdur... Potem stwierdziłem, że jednak lepiej jest wiedzieć przynajmniej w części o czym pisze autor no i nie zawiodłem się :) Kolejny raz udowadniasz, że nie masz pojęcia o czym piszesz (chociażby w sprawie tego czego KK zabrania, w ogóle powiedzenie, że Kościół czegoś zabrania świadczy o braku głębszego zapoznania z KK ;)). Bądź tak dobry i zapoznaj się najpierw z tym o czym piszesz - tak na przyszłość bo wybacz, ale ręce opadają...

    Maćku, w żadnym wypadku nie czuję się szkalowany, ani obrażony Agnieszko (Marcinku, tekst o zabawkach był odniesieniem do wypowiedzi Agnieszki, przykre, że muszę Ci to tłumaczyć). Raczej zmęczony ciągłym prostowaniem błędnych interpretacji. Nie ma nic dziwnego w tym, że dyskusji szukałem w grupie "Ateizm", bo (jak już nie raz powtarzałem) ta grupa nie nazywa się "kółko wzajemnej adoracji ateistów i centrum wyśmiewania religii" tylko "Ateizm" (choć momentami pierwsza nazwa lepiej pasuje), a z kim mam toczyć dyskusję jeśli nie z kimś o (przynajmniej nieco) odmiennych poglądach?

    Pozdrawiam zatem Wszystkich ;)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    15.06.2013, 11:26

    Zapomniałem dodać na koniec: Super macie moderatorkę... Nic mądrego nie wnosi a tylko banuje co się jej nie podoba ;)

    Nie wiem gdzie w mojej wypowiedzi wyczytałaś, że do bycia dobrym człowiekiem potrzeba religii. Ciekawe też, gdzie wyczytałaś, że moja religia pozwala na sianie zgorszenia. To nie jest dyskusja tylko prostowanie pokręconych interpretacji.

    Swoje zabawki zabieram, bawcie się dobrze razem :)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    14.06.2013, 23:39

    Widzisz Czesławie, ja to widzę inaczej. Szatan (hebr. שטן satan – oskarżyciel) to jedyny realny wróg ludzkości. Jako istota rozumna i szalenie inteligenta a ponadto obdarzona wszechwiedzą jest w stanie nami manipulować jeśli zdamy się na własne siły (i to tyczy każdej dziedziny życia). Myślę, że szatan więcej uciechy ma z takiej "dyskusji" niż z tego, że ktoś siebie nazywa ateistą. Dziś w pociągu słyszałem rozmowę dwóch dziewczyn, z których jedna chwaliła się jakim to jej tata jest ateistą. Jak sąsiedzi oglądali za ścianą w TV jakąś mszę, to on postanowił im puścić na cały regulator głośną muzykę, tylko po to żeby poprzeszkadzać. Czy to jest ateizm? Nazwałbym to raczej chrystofobią. Niewielu na tym forum jest ateistów. Więcej agnostyków i religiofobów (bez urazy).
    W tym forum widzę dużo utartych schematów powtarzanych non stop dotyczących religii. Przeciwnicy religii wytykają osobom religijnym ich skrajności, sami popadając w swoje. A złoty środek istnieje. Jako człowiek religijny nie czuję się zepsuty - wręcz przeciwnie, to moja religia, relacja z Bogiem często mobilizuje mnie do tego, żeby stawać się lepszym mężem, pracownikiem itd. Nawet jeśli ktoś mi udowodni, że ta relacja jest tylko w mojej głowie, to czy zmienia to fakt, że to ona mnie polepsza? Chyba, że bycie dobrym człowiekiem jest według kogoś równoznaczne z byciem frajerem... Ale w takim razie nie ma żadnych kryteriów, które określałyby czy coś jest dobre czy nie, bo rozmawiamy wtedy o prawie Kalego. Fajnie było namieszać nieco w tym kółku wzajemnej adoracji ;D kilka postów zmusiło mnie do myślenia (nie Marcinie P., nie Twoje) i pewnej rewizji, ale męczy mnie już bezcelowość tej dyskusji (nie mam zamiaru tu nikogo obrażać, ale jak ktoś pisze w poście: "religia to opium dla mas" to stawia się na zamkniętej pozycji i ucina możliwość dyskusji). Tym sposobem żegnam się z Państwem :)

    A jak ktoś chce jeszcze pogadać, to oczywiście nie pogardzę privem.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    7.06.2013, 07:51

    Mustapha S.:

    Zgadzam się, że wiara w istnienie boga, który się Tobą opiekuje może zwiększać poczucie bezpieczeństwa. I to jest ok. Ale nóż mi się w kieszeni otwiera na arogancję wierzących, którzy postulują istnienie Boga Wszechmogącego, i jednocześnie uważają, że WIEDZĄ, czego ów Bóg sobie życzy, a czego sobie nie życzy. Nie uważasz, że to trochę słabe ? Uzurpować sobie wiedzę na temat przemyśleń i woli istoty wszechmogącej ?

    I tutaj nie dojdziemy do porozumienia. Wszystko rozbija się bowiem o założenia. Ja wierzę, że Słowo zawarte w Biblii jest słowem danym przez Boga (już słyszę paru ludzi, którzy poczytali parę fragmentów i stwierdzą, że tekst o masturbacji i hemoroidach nie może pochodzić od Boga - owszem może, Bóg nas stworzył i nic co ludzkie nie jest Mu obce). Ktoś musiał spisać te księgi, ktoś wybrał te a nie inne do kanonu - tu z kolei wierzę, że kierował nimi Duch Święty. Podejście do Biblii będzie zależało od tego czy wierzysz, że Bóg działa i kieruje Kościołem, czy nie. Ponadto nawet mając Słowo Boga w ręce moja wiara nadal opiera się na zaufaniu - rozdarciu między tym czego (wydaje mi się) jestem pewien, a wiarą, że jest Ktoś kto wie lepiej. Bycie chrześcijaninem (na poważnie) to nie jedno powiedzenie: wszystko w rękach Boga. To raczej nieustanne powtarzanie tego zdania i codzienne wyrzekanie się własnego ja na rzecz innych ludzi.
    Co do władzy kościelnej. Też mi się niektóre postacie nie podobają i chętnie bym je zmienił, gdyby to ode mnie zależało, ale Jezus powiedział jasno: "to jest mój Kościół, tu jestem Ja, a to są moi ludzie". Mogę albo się im sprzeciwić, walczyć zaciekle z całym klerem i stać się wielki w oczach świata, albo znów zaufać, że Ktoś wie lepiej i nawet w najgorszym człowieku może znaleźć i pobudzić dobro. Wszystko jednak sprowadza się do prostego wierzę/nie wierzę.Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.06.13 o godzinie 07:52

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    6.06.2013, 23:53

    Marcinie P.
    Zadam Ci fundamentalne pytanie: czy uznajesz współczesną fizykę?
    PS: Co do problemu polonisty:
    1. Wybitny fizyk A. Einstein miał ponoć 2 lub 3 z fizyki w szkole (potrzebne źródło :D)
    2. Implikacja nie jest zwrotna (czego dowodem jest punkt 1)

    Mustapha.
    Wciąż będę bronić tezy, że religia sama w sobie nie jest zła, gdyż dostrzegam różnicę między religijnością wspólnotową (osobiście mocno jej doświadczyłem) a instytucjonalną i jeszcze religijnością faryzejską (na własne potrzeby).

    Często na tym forum mówi się, że religie powstają dla sprawowania kontroli. Przyszła mi dzisiaj taka myśl (na chwilę na bok idzie moje wierzenie): człowiek w tak wielkim wszechświecie może odczuwać samotność i zagubienie. Kiedy "wymyśli" sobie boga, już nie jest sam i nie czuje się "bezpański". Dokładnie tego określenia ktoś kiedyś użył w odniesieniu do człowieka (niestety nie wiem kto) mówiąc o potrzebie "posiadania" Boga. Zauważcie jak ludzie radzą sobie z władzą. Jeśli władza nie jest służbą, szybko zamienia się w tyranię albo wysysanie czego się da i dbanie o swoje interesy. Może jest tak, że człowiek z natury nie nadaje się do sprawowania władzy. Może z natury jest sługą i potrzebuje Pana. Tak mniej więcej przedstawia się to o czym mówi Jezus do uczniów: "Jeśli kto chce być pierwszym pośród was, niech się stanie waszym sługą".

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    5.06.2013, 13:30

    Tomasz M.:
    Paweł B.:

    W przypadku bóstwa nie ma takich podstaw, ale nei twierdzę, że z czasem się nie pojawią. Tylko ja uważam że spektrum możliwości jest nieskończone, a bóg jest tylko jednym z nich (i mi tu nie twierdź że samym spektrum) ;)

    Mniej więcej o to mi chodzi ;)

    Wracając do tematu głównego: dużo racji jest w zdaniu twierdzącym, że religia jak nic innego może wyzwolić w człowieku skrajne reakcje. Czy można jednak powiedzieć, że religia nakazująca miłość bliźniego jest zła sama w sobie? Że psuje ludzi? Złe może być jej wykorzystanie, tak jak można źle wykorzystać broń, która sama w sobie nie ma wartości moralnej.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    5.06.2013, 08:11

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Marek M.:
    "lstoty pozamaterialne'? Jak to rozumiesz?

    Dosłownie

    W sumie to wystarczające podsumowanie dyskusji. Ja, czy też pewnie inni na grupie, westchną z politowaniem, a "istoty pozamaterialne" będą gdzieś tam nadal mieszały w ludzkich głowach. Paweł, może warto już opuścić nasze złe, niewierzące towarzystwo? :))))

    A kto powiedział, że złe? :) Nie mam zamiaru nikogo nawracać ani wykazywać że jest zły, chciałbym, żeby ktoś się wysilił i wytknął mi niespójność mojego sposobu myślenia, żebym mógł je ewentualnie zrewidować i poprawić :) Wracając do wcześniejszych moich słów, 150 lat temu ludzie pewnie też wzdychaliby z politowaniem na myśl o tym, że ktoś wierzy w czarne dziury. Nie uważam się przez to za kogoś lepszego - broń Boże (nomen omen ;)). Może się okazać, że jestem w straszliwym błędzie, jednak skoro wszystkie argumenty przeciw wierze brzmią - "nauka się tym nie zajmuje", "nauka tego nie udowodniła" i "poza materią i energią we wszechświecie na pewno nic nie ma" (swoją drogą, skąd to wiadomo?) to nie widzę powodu, żeby dokonywać rewizji przekonań. Ta grupa nazywa się "ATEIZM" a nie "klub wzajemnej adoracji ateistów" :) Ktoś z tego zacnego towarzystwa na innym forum tej grupy napisał, że "bez oponentów grupa Ateizm jest nudna". W związku z powyższym (Macieju B.) mam nadzieję, że dostarczyłem Wam wystarczająco dużo rozrywki. Żadna dyskusja między ateistą a wierzącym nie przyniesie (sama w sobie) w efekcie nawrócenia któregoś z nich. Dyskusja ma zgoła inny cel - rewizję własnego sposobu myślenia (a na pewno nie zabawianie ludzi).

    Moje podejście do rzeczywistości jest proste: chodzę z głową w chmurach, stopami twardo stąpając po ziemi. Nie mam zamiaru tłumaczyć czegoś, czego nie rozumiem zdaniem: "Bóg tak chciał" bo to straszny grzech wynikający z lenistwa i minimalizmu. Mogę za to wychwalać wspaniałość stworzenia, które na codzień odkrywam. Czy zmienia to moje podejście do nauki? W żadnym wypadku, a jeśli moja religijność sprawia, że tym bardziej przykładam się do tego, żeby moje odkrycia były rzetelne bo mogą komuś służyć, to tym większa korzyść dla świata nauki (co niejako stoi w sprzeczności z tytułem tej dyskusji). Jeśli ktoś uważa, że chrześcijanin to człowiek zacofany i usuwający logiczne myślenie w kąt, to niech poczyta o dokonaniach naukowych jezuitów, jednego z najcięższych zakonów w Kościele, kolebki wielu współczesnych teorii naukowych.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    4.06.2013, 22:31

    Marek M.:
    "lstoty pozamaterialne'? Jak to rozumiesz?

    Dosłownie

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    4.06.2013, 19:38

    Adrian K.:
    Paweł B.:
    Marcin P.:

    Dzień dobry, mogę się wtrącić? Tak w ramach rozrywki intelektualnej, gdyż czytam i widzę, że iskry lecą a dyskutanci na wysokim poziomie, czasem nawet na niebiańskim ;)
    Zaraz moment - mi brak Boga jakoś nie przeszkadza, więc czy dla mnie piekło powinno być takie straszne?
    Jeszcze nie wiesz co to jest brak Boga. To, że Go nie czujesz nie oznacza, że Go nie ma.

    No wiesz... To, że nie czujesz Latającego Potwora Spaghetti, wcale nie oznacza, że Go nie ma ;)
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%85cy_Potw%C3%B3r...

    Tys prowda ;)

    W dekalogu masz by nie zabijać a bóg nie ma z tym wcale problemów.
    Dlaczego uważasz, że Dekalog, logika, czas i przestrzeń dotyczą Boga?

    No właśnie często nie dotyczą... ;)

    Dekalog jest dla ludzi, a Bóg jeśli istnieje to jest poza czasoprzestrzenią - to chyba jasne, że nie musi Go ograniczać coś co stworzył.

    PPS: Ostatnie pytanie (nie odniosłeś się do niego więc je ponawiam): Jaka jest różnica między czasem a jego pomiarem.

    To ja się odniosę :) Taka sama jak między palcem wskazującym księżyc a księżycem w rzeczy samej.

    Doskonała odpowiedź ;D

    Jan N.:
    Paweł B.:
    >
    Kiedyś nauka nie zajmowała się czarnymi dziurami, atom był dla niej niepodzielny a ziemia była płaska. Czy przez to przestawała być nauką? Jaką dasz mi gwarancję, że za jakiś baaardzo długi czas nauka nie zacznie zajmować się kwestią istnienia/nie istnienia jakiegoś Absolutu?
    Paweł - współczesna nauka istnieje jakieś 200 lat.Wcześniej była alchemia i temu podobne.

    Zgadza się, jednak 199 lat temu nie dałbyś mi gwarancji, że dziś nie będziemy zajmować się obiektami, które wciągają w siebie nawet światło. Większość naukowców pewnie by się punkęła w czoło słysząc takie "niedorzeczności" :D. Nie wiadomo, czy za 1000 lat NAUKA nie będzie poszukiwać odpowiedzi na pytanie: "czy istnieją istoty pozamaterialne" tak jak jeszcze niedawno rozpatrywała istnienie ciemnej materii. Jak już ktoś powiedział, nie wiadomo ile jeszcze zostało do odkrycia i ile będzie odkryte.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    4.06.2013, 07:42

    Marcin P.:
    Paweł B.:
    Marcinie P. Kwestionujesz coś, o czym tak naprawdę nie masz zielonego pojęcia. Wybacz, ale nie będę Ci tłumaczył na czym polega filozofia chrześcijańska, kto stworzył piekło, czym jest śmierć itd. Nie mówiąc już o pozafilozoficznych sprawach jak różnica między czasem a pomiarem czasu... Jeśli poważnie chcesz rozmawiać/dyskutować to najpierw nadrób zaległości. Bye...
    Nie mam pojęcia, ciekawe zatem czemu dostawałem 6-ki i 5-ki z religii a na forum biblijnym twierdzą, że zmuszam i ortodoksów do myślenia(dodam, że tam ciągle wałkuję z wierzącymi Biblię).
    Chwalenie się "dokonaniami" nie przekona mnie, że się na czymś znasz.

    Wiem na czym polega filozofia chreścijańska
    To czym Twoim zdaniem według tej filozofii jest śmierć? Bo z tego co pisałeś wynika, że jest to kres istnienia człowieka.

    Wiem na czym polega filozofia chreścijańska jaką się epatuje, niestety z samą Biblią ma ona niewiele wspólnego.
    A to Ciekawe, bo właśnie na Biblii się opiera...

    Teoretycznie chodzi o kochanie bliźnich i miłość, nie?
    Mnie pytasz? Przecież jesteś specjalistą ;P

    Oraz, że dzięki temu dostanie się do nieba i nie trafi do piekła gdzie ludzie będą cierpieć z powodu braku Boga.
    Kolejne pytania: do Nieba idzie się za dobre uczynki? Kto stworzył piekło? Bo według Ciebie stworzył je Bóg...

    Zaraz moment - mi brak Boga jakoś nie przeszkadza, więc czy dla mnie piekło powinno być takie straszne?
    Jeszcze nie wiesz co to jest brak Boga. To, że Go nie czujesz nie oznacza, że Go nie ma.

    Skoro należy miłować to jak do tego ma się wieczne cierpienie w piekle niezaleznie od ilości i powagi grzechów?
    No właśnie - za co trafia się do piekła, bo jeśli według Ciebie za grzechy - wszyscy powinni tam trafić.

    W dekalogu masz by nie zabijać a bóg nie ma z tym wcale problemów.
    Dlaczego uważasz, że Dekalog, logika, czas i przestrzeń dotyczą Boga?

    Chrześcijanie w sumie też nie mieli podczas krucjat.
    A co ma wspólnego Prawo z jego przestrzeganiem?

    PS: Może dostawałeś 5 i 6 na religii w szkole, ale to była szkoła. To tak jakbyś uważał się za wybitnego polonistę, bo w liceum dostawałeś same 5 i 6 z polskiego...
    PPS: Ostatnie pytanie (nie odniosłeś się do niego więc je ponawiam): Jaka jest różnica między czasem a jego pomiarem.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    3.06.2013, 07:28

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Rafale F. i Tomaszu M. Zaintrygowała mnie zasada zachowania informacji, jednak nadal nie rozumiem jak śmierć miałaby jej przeczyć. Proszę rozwińcie temat :)

    Erm... ? A gdzie ja coś wspominałem?

    Sory, miało być Marku M. :D

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    2.06.2013, 22:31

    Marcinie P. Kwestionujesz coś, o czym tak naprawdę nie masz zielonego pojęcia. Wybacz, ale nie będę Ci tłumaczył na czym polega filozofia chrześcijańska, kto stworzył piekło, czym jest śmierć itd. Nie mówiąc już o pozafilozoficznych sprawach jak różnica między czasem a pomiarem czasu... Jeśli poważnie chcesz rozmawiać/dyskutować to najpierw nadrób zaległości. Bye...

    Rafale F. i Tomaszu M. Zaintrygowała mnie zasada zachowania informacji, jednak nadal nie rozumiem jak śmierć miałaby jej przeczyć. Proszę rozwińcie temat :)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 23:31

    Tomasz M.:

    Zawsze się zastanawiałem, skoro bóg jest taki super, to po co stworzył asteroidy, przecież każda z nich może praktycznie w dowolnym momencie zmieść cały "boży ród" w drobny pyłek i niebyt. To jest miłość? To jest boża doskonałość? BULLSHIT ;)

    Jak dotąd rozmawiamy, więc nic takiego się nie stało ;) Poza tym to nie Bóg sprowadził na nas śmierć, tylko my, jak już wspominałem kilka stron wcześniej.

    Co do zasady zachowania informacji - jak śmierć miałaby jej przeczyć?

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 21:24

    Rafał F.:
    A kto stworzył Boga ?

    To jest super pytanie :D i obawiam się, że nigdy Ci na nie nie odpowiem :) A po śmierci liczę, że przekonam się, że jest całkowicie bez sensu :D

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 19:27

    Rafał Ł.:

    Wystarczy zaakceptować proste stwierdzenie, nigdy wszystkiego nie będziesz wiedział i naucz się z tym żyć. Nie chce tu nikomu ograniczać prawa do myślenia (a nuż narodzi nam się nowa gwiazda literatury :)), tylko przestrzec przed ucieczką w nadmierne uproszczenia.

    Doskonale Cię rozumiem i całkowicie się z Tobą zgadzam, nigdy nie poznam odpowiedzi na wszystkie pytania. Na tej właśnie podstawie mogę wierzyć, lub nie, że są rzeczy przerastające mnie i Ciebie, a nawet, że istnieje Ktoś dużo większy, kto to wszystko rozplanował ;)

    Tomaszu C.
    Wierzę, że Bóg nie robi nic przypadkowo. Poza tym nie musi wszystkiego robić osobiście, wielokrotnie w Biblii posyła ludzi i anioły, żeby coś dla Niego zrobili. To, że jesteśmy n-tym wszechświatem w kolejce, nie oznacza, że On nie przewidział/zaplanował takiego ciągu zdarzeń i że jesteśmy poza Jego zasięgiem. Skoro stworzył prawa fizyki, to wie doskonale jakie mogą być ich skutki. Nie kłóci się to z wiarą, że rzeczywistość, w której żyjemy została przez Kogoś stworzona.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 16:06

    Tomasz C.:
    Czy naukowcy z CERN będą w tym nowym wszechświecie zakazywać masturbacji, jedzenia mięsa w piątki i będą zamieniać wodę w wino?

    Co Ty mówisz? Nie myl pojęć. A ponadto Kościół nic Ci nie zakazuje. Mówi wyraźnie: "Wszystko możesz, ale nie wszystko przynosi korzyść", bodajże św. Paweł.

    To co opisujesz to nie jest teizm, to nawet pod definicję deizmu nie pasuję.

    Nigdzie nie piszę, że Bóg nie działa w swoim stworzeniu, kolejny dorabiający filozofię...

    Nie ma tu pomysłu, Projektanta, wszechmocnej istoty tylko przypadkowy wynik eksperymentu. Akurat jako katolik(tak zrozumiałem twoje wypowiedzi) taką przyczynę powstania naszego wszechświata musisz odrzucić.

    A kto mi karze? Bo nie słyszałem, żeby Kościół powiedział, że to jest be. Skąd wiesz, jaki mógł być zamysł Stwórcy?

    Stwierdzenie: "Kiedyś mój kolega powiedział, że ostatnio ktoś napisał, że gdyby ktoś tak bardzo bardzo mocno uwierzył to mógłby całą górę przenieść" nie spełnia moich kryteriów rzetelnego relacjonowania odkryć naukowych:)

    Skoro uznajesz, że moim zamiarem było donieść o jakimś odkryciu to... proszę Cię... Ja tu poważnie podchodzę do dyskusji, przedstawiam mój światopogląd a Ty z czymś takim? Będziesz się słówek czepiał za chwilę i interpunkcji może? To zwróć uwagę na swoją fleksję. Pozwolisz zatem, że poczekam na jakieś poważne odpowiedzi, bo męczy mnie już prostowanie czyjejś interpretacji i kasowanie dorobionych znaczeń...

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 14:07

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Krasnoludki oczywiście nie wchodzą w grę mimo, iż nie ma dowodów, że nie istnieją :P Jest różnica między tym w co wierzę a tym w co wątpię. Niczego nie wiem na pewno, ale też niczego nie wykluczam. Tak samo jest z moją wiarą. To czy wierzę czy nie, jest moim wyborem. Mogę przyjąć wizję Projektanta, a mogę przyjąć wizję bez Niego. Stosując właśnie Brzytwę Ockhama bardziej skłaniam się ku teorii z Projektantem. Jak już wcześniej wspomniałem, im dalej w las tym więcej drzew. W nauce nieustannie zadajemy pytanie: skąd się coś wzięło. Doszliśmy do teorii Wielkiego Wybuchu (której osobiście jestem entuzjastą) ale to nadal nie jest koniec. Skąd wzięło się coś, co spowodowało Wielki Wybuch? Możemy się spierać, ale i tak nie dojdziemy tego kto ma rację :) Mam nadzieję, że rozumiesz moje podejście. Ja staram się rozumieć Twoje, ale cały czas czegoś mi w nim brakuje.

    Spoko, dyskutujemy. No hard feelings. ;)

    Założeniem Brzytwy Ockhama jest "nietworzenie bytów ponad potrzebę", dla mnie idea boga jest właśnie takim bytem, który nie jest potrzebny do zaistnienia wszechświata, wymiarów itd. Idea boga z czasem przybrała dla mnie formę uproszczenia, bo łątwo wciskać jest boga tam, gdzie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, a często wynika to z braku wiedzy, doświadczenia czy też narzędzi. Ja nie jestem przeciwnikiem idei boga, ja jestem sceptykiem po prostu. Jeśli ktoś, kiedyś wskaże mi pewne podstawy do tego, by zaczać traktować taką ideę poważnie, to bardzo chętnie się nad nią pochylę. Na dzień dzisiejszy jestem bardziej ukierunkowany na to, co dzień w dzień pokazują nam naukowcy. Powtórzę dalej za cytowanym Hawkingiem - nie sądzę na dzień dzisiejszy by istnienie jakiegokolwiek boga miało wypływ na genezę wszechświata, życia i całej złożoności,

    Czego Ci brakuje w moim podejściu? Ostatecznego dowodu? Ja takiego nie mam i długo nie będę miał, pewnie nawet umrę nie poznawszy go. Ty możesz tylko z dużym prawdopodobieństwem umrzeć w kłamstwie :) Sam nie wiem co lepsze :p

    I vice versa Przyjacielu :) Hawking może mieć rację co do genezy tego wszechświata i najlepsze, że nawet jeśli tak jest to nie burzy on koncepcji tego, że Ktoś coś uruchomił, nadał jakieś podstawy do tego, żebyśmy mogli wciąż prowadzić tę (jakże konstruktywną :)) dyskusję. Gdzieś kiedyś czytałem, że eksperymenty w LHC mogą utworzyć mikroskopijne czarne dziury, które mogą istnieć przez chwilę. Ta chwila wystarczyć może, żeby w "jakimś równoległym wymiarze" (nie pamiętam dokładnie więc parafrazuję) powstał nowy wszechświat. Właśnie od wielkiego wybuchu. Dlaczego nie przypuszczać, że właśnie tak powstał nasz wszechświat, jako efekt uboczny jakiegoś eksperymentu... Ktoś jednak ten eksperyment przeprowadził w jakiejś równoległej rzeczywistości. Pojawia się łańcuszek (albo drzewo) wszechświatów, który musi mieć gdzieś swój koniec. A może nie? Może się zapętla i kolejne wszechświaty tworzą się w kółko i w kółko? Nasz wszechświat tworzy ten, który tworzy nasz? Niemożliwe? Nie wiadomo. Tak naprawdę granice tych teorii wyznaczyć może jedynie nasza wyobraźnia, jednak nawet w tak pokręconym łańcuszku samokreujących się wszechświatów pojawia się kolejne pytanie: skąd się ten łańcuszek wziął?

    Współcześnie rozważana teoria strun zakłada istnienie 10 albo 11 wymiarów. Brzytwa Ockhama zadziałała tutaj raczej dokładając byty upraszczające teorię, aniżeli usuwając je z niej.

    No i na koniec :) nie oczekuję od Ciebie ostatecznego dowodu bo i ja Ci go nie dostarczę. W podejściu ateistycznym zawsze odczuwam niedosyt. Odpowiedz mi na pytanie: zakładając nieskończoność czasu trwania wszechświata, niemalejący rozwój nauki oraz brak ograniczeń możliwości poznawczych - czy nauka kiedykolwiek będzie w stanie poznać pełnię wszechwiedzy, dojdzie do momentu w którym nie będzie już co badać? Czy będzie w nieskończoność szukać i szukać i nigdy do takiego momentu nie dojdzie? A jeśli w końcu odkryje ostateczną przyczynę wszystkiego, to co nią będzie według Ciebie? Nie mam zamiaru wciskać Boga tam gdzie czegoś nie rozumiem bo to mija się z celem. Kiedyś mój kolega (agnostyk, swoją drogą Ty chyba też nim jesteś ;)) powiedział mi coś w ten deseń: "ostatnio ktoś napisał, że według teorii fizyki kwantowej wszystkie cząstki we wszechświecie są ze sobą połączone i my naszym umysłem jesteśmy w stanie nimi manipulować i gdyby ktoś tak bardzo bardzo mocno uwierzył to mógłby całą górę przenieść" (nie przekręcam, powiedział o przenoszeniu góry), a ja na to: "Ty, a co mówił Jezus?". Reakcja była natychmiastowa: "o kur...". Jak widzisz coraz to nowe doniesienia ze świata nauki tylko utwierdzają mnie w wierze, że to wszystko stworzył Bóg (skoro On to stworzył to się na tym zna chyba najlepiej i nie mówi o niczym nadnaturalnym twierdząc, że wiara może góry przenosić).

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 12:10

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Brzytwa Ockhama nie polega na założeniu, że coś nie istnieje. Chodzi w niej o ekonomię myślenia i polega na szukaniu wyjaśnienia najprostszego. W skrócie: kiedy Einsteinowi przestawały się zgadzać obliczenia dodał sobie 4 wymiar (czas) i nagle wszystko zaczęło się zgadzać. Dopiero potem wykazano słuszność jego tez.

    No ok, masz rację. Chodziło mi tylko o to, że w sytuacji, gdy nie masz dowodu per se (podstaw), bezpiecznym jest założenie nieistnienia. Chciałbyś brnąć w tezę o krasnoludkach nie mając żadnych podstaw ku temu? Ale Einstein bazował na idei czasu, więc de facto pewnym opisanym założeniu.Poza tym to też był pewien eksperyment, na podstawie którego wywynioskował pewne tezy.

    Krasnoludki oczywiście nie wchodzą w grę mimo, iż nie ma dowodów, że nie istnieją :P Jest różnica między tym w co wierzę a tym w co wątpię. Niczego nie wiem na pewno, ale też niczego nie wykluczam. Tak samo jest z moją wiarą. To czy wierzę czy nie, jest moim wyborem. Mogę przyjąć wizję Projektanta, a mogę przyjąć wizję bez Niego. Stosując właśnie Brzytwę Ockhama bardziej skłaniam się ku teorii z Projektantem. Jak już wcześniej wspomniałem, im dalej w las tym więcej drzew. W nauce nieustannie zadajemy pytanie: skąd się coś wzięło. Doszliśmy do teorii Wielkiego Wybuchu (której osobiście jestem entuzjastą) ale to nadal nie jest koniec. Skąd wzięło się coś, co spowodowało Wielki Wybuch? Możemy się spierać, ale i tak nie dojdziemy tego kto ma rację :) Mam nadzieję, że rozumiesz moje podejście. Ja staram się rozumieć Twoje, ale cały czas czegoś mi w nim brakuje.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 11:49

    Tomasz M.:
    Czeslaw K.:
    A ateistyczna niewiara, jest tez tylko wiara :) w nieistnienie czegos. Bo dowodow nie ma.
    Oplaca sie powyzsze, uwaznie przeczytac, przemyslec :))

    Ale zdajesz sobie sprawę jak głupie stwierdzenie to jest? Ateista musi mieć w takim razie nieskończoną ilość wiar, bo mogę wierzyć, że nie ma czerwonych krasnoludków, czajniczka orbitującego wokół ziemi czy też latającego potwora spaghetti. Jest coś takiego jak Brzytwa Ockhama - najlepszym założeniem jest założenie nieistnienia, do czasu wykazania nowych dowodów.

    Brzytwa Ockhama nie polega na założeniu, że coś nie istnieje. Chodzi w niej o ekonomię myślenia i polega na szukaniu wyjaśnienia najprostszego. W skrócie: kiedy Einsteinowi przestawały się zgadzać obliczenia dodał sobie 4 wymiar (czas) i nagle wszystko zaczęło się zgadzać. Dopiero potem wykazano słuszność jego tez.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    31.05.2013, 10:28

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Pewność? Moja wiara wiąże się z zaufaniem, a nie ma zaufania bez niepewności. Poza tym zadziwiają mnie Twoje wnioski dotyczące mojej wiary - na odległość potrafisz ocenić jej jakość ;).
    PS: Nie ma chyba takiej liczby powtórzeń zdania "nie mam żadnej pewności", która sprawiłaby, że wreszcie dotrze to do każdego. Pewny mogę być tylko jednej rzeczy: niczego nie jestem pewien.

    To dlaczego chrześcijaństwo a nie konfucjanizm? Bo ja nadal sądzę, że z powodu kultury w której się urodziłeś, a raczej wątpię, że masz pewność która jest właściwsza ;)

    Na wybór religii/filozofii (jak i większości spraw w życiu) ma wpływ wiele czynników i między innymi kultura. Kultura to jednak nie to samo co religia, mimo że obie się przenikają. Gdybym w kwestii swojej religii stał w miejscu, to byłoby jak mówisz. Masz rację, nie mam pewności, która religia/filozofia jest właściwsza - ufam, że ta którą wybrałem jest właściwa dla mnie i całkiem nieźle się w niej odnajduję.
    Załóżmy jednak, że masz rację i wybór i trzymanie się religii jest kwestią kultury, z której wyrastamy. Skąd zatem tylu muzułmanów przyjmujących chrzest (w krajach muzułmańskich) z narażeniem życia?

    Jan N.:
    Paweł B.:
    A co to znaczy "Shut up and calculate"? To znaczy, że za pewne możemy uznać to co policzone (nawet nie - ile razy już poprawialiśmy nasze teorie fizyczne). A co z resztą? Z nieodkrytą jeszcze rzeczywistością? Czy wedle tej zasady udowodniono już nieistnienie Boga? A może to co nieodkryte należy negować? No przecież wiem, że nie (chyba, że kłóci się to z ateistycznym światopoglądem, prawda?). Owszem Agnieszko, mówię "minimalizm" z pełną odpowiedzialnością. Różnica między mną a Tobą polega na tym, że ja uznaję, że mogę się mylić. Ty uznajesz za to, że mylę się na pewno.
    Wypowiedź przypisywano Feynmanowi.
    /Wykłady z fizyki 1963/
    Shut up oznacza skupienie się nad przedmiotem badań a calculate opis badań.
    Nauka nie zajmuje się kwestią istnienia/nie Boga/Jahwe/Absolutu....
    W teorie naukowe SIĘ NIE WIERZY -JE SIĘ FALSYFIKUJE BĄDŹ NIE...

    Kiedyś nauka nie zajmowała się czarnymi dziurami, atom był dla niej niepodzielny a ziemia była płaska. Czy przez to przestawała być nauką? Jaką dasz mi gwarancję, że za jakiś baaardzo długi czas nauka nie zacznie zajmować się kwestią istnienia/nie istnienia jakiegoś Absolutu?

    Rafał Ł.:
    Religia nie jest czymś naturalnym, jest tworem.

    W tej kwestii zgadzam się z Tobą w 100% ;)

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do