Paweł Banik

Analityczny mózg z programistycznym zacięciem i artystyczną duszą ;)

Wypowiedzi

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    30.05.2013, 15:44

    Tomasz M.:
    Paweł B.:
    Całkowita pewność siebie w jakiejkolwiek kwestii nie prowadzi do rozwoju a powoduje jedynie stanie w miejscu. To tyle jeśli chodzi o dyskusję - nie zostawiasz sobie na nią miejsca.

    A bezgraniczna wiara to co jak nie całkowita pewność? Skąd masz pewność że Twoja "idea" boga jest tą właściwą? Bo ja sądzę, że Twoje podstawy wiary to kultura, a nie samotna droga do poznania.

    Pewność? Moja wiara wiąże się z zaufaniem, a nie ma zaufania bez niepewności. Poza tym zadziwiają mnie Twoje wnioski dotyczące mojej wiary - na odległość potrafisz ocenić jej jakość ;).
    PS: Nie ma chyba takiej liczby powtórzeń zdania "nie mam żadnej pewności", która sprawiłaby, że wreszcie dotrze to do każdego. Pewny mogę być tylko jednej rzeczy: niczego nie jestem pewien.

    Rafale. Jeśli się mylę i Kościół jest organizacją stworzoną i kierowaną wyłącznie przez ludzi to tak to właśnie wygląda jak zaznaczyłeś na końcu (a moja wiara jest tylko złudzeniem). Ale przyjmując założenie (na którym opiera się moja wiara), że Kościół składający się z grupy grzeszników prowadzony jest przez Ducha Świętego, to nie rozleci się choćby nie wiem co, bo w tym momencie wymyka się on jakimkolwiek mechanizmom socjologicznym, a modlitwa sama w sobie ma wtedy wielką moc utrzymującą go w ryzach. To są dwa równoważne podejścia, a wybór któregoś z nich zależy wyłącznie od mojego "chcę wierzyć".

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    30.05.2013, 13:45

    Agnieszka G.:
    Paweł B.:
    A co to znaczy "Shut up and calculate"? To znaczy, że za pewne możemy uznać to co policzone (nawet nie - ile razy już poprawialiśmy nasze teorie fizyczne). A co z resztą? Z nieodkrytą jeszcze rzeczywistością? Czy wedle tej zasady udowodniono już nieistnienie Boga? A może to co nieodkryte należy negować? No przecież wiem, że nie (chyba, że kłóci się to z ateistycznym światopoglądem, prawda?). Owszem Agnieszko, mówię "minimalizm" z pełną odpowiedzialnością. Różnica między mną a Tobą polega na tym, że ja uznaję, że mogę się mylić. Ty uznajesz za to, że mylę się na pewno.

    Raczej się mylisz w kwestii wierzenia bezgranicznego w jedyna słuszną książkę.
    Też się mogę mylić, ale raczej nie w kwestii tego, co ludzie dla władzy wymyślili :)

    Całkowita pewność siebie w jakiejkolwiek kwestii nie prowadzi do rozwoju a powoduje jedynie stanie w miejscu. To tyle jeśli chodzi o dyskusję - nie zostawiasz sobie na nią miejsca.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    30.05.2013, 13:15

    A co to znaczy "Shut up and calculate"? To znaczy, że za pewne możemy uznać to co policzone (nawet nie - ile razy już poprawialiśmy nasze teorie fizyczne). A co z resztą? Z nieodkrytą jeszcze rzeczywistością? Czy wedle tej zasady udowodniono już nieistnienie Boga? A może to co nieodkryte należy negować? No przecież wiem, że nie (chyba, że kłóci się to z ateistycznym światopoglądem, prawda?). Owszem Agnieszko, mówię "minimalizm" z pełną odpowiedzialnością. Różnica między mną a Tobą polega na tym, że ja uznaję, że mogę się mylić. Ty uznajesz za to, że mylę się na pewno.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    30.05.2013, 11:07

    Rafale,

    To czy naukowiec jest wierzący czy nie, nie wynika bezpośrednio z bycia naukowcem. Religijność dla ateisty może się kojarzyć z wiarą w bajki (doskonale rozumiem o co Ci chodzi ;)). Z drugiej strony ateizm dla wierzącego może się kojarzyć z upartym trwaniem przy minimalizmie - rozważamy tylko te teorie, które nam pasują (ateistyczne) a zamykaniem się na ewentualność, która jest możliwa (nie jest wykluczona). Niestety (wydaje mi się że) nigdy nie dojdziemy do momentu, w którym stwierdzimy kto się myli a kto ma rację. Możemy wyjść jeszcze dalej (poza ramy tej dyskusji) - może się okazać, że obaj mamy rację i jednocześnie się mylimy - nie możemy zakładać, że Wszechświatem rządzi pojmowana przez nas logika, bo (jak to widać w fizyce kwantowej) coś nam może umykać.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 22:57

    Jeeeeeej!!! co tu się porobiło :)

    Janie, masz rację. Nie twierdzę, że coś niezrozumiałego musi być cudem i to co nazywamy cudem nie jest żadnym dowodem na istnienie Boga. Nie mam zamiaru udowadniać istnienia Boga, bo to niemożliwe. Uznaję także, że mogę się mylić, że wszystko o czym jestem przekonany może się okazać ułudą i kiedy umrę to się wielce zdziwię :D. Nie, przepraszam, przecież już mnie nie będzie - nie zdziwię się... to smutne...

    Chciałbym, żeby moje wypowiedzi skłoniły każdego z Was do podobnej refleksji :)

    Ktoś kiedyś stwierdził: "Ateiści śmieją się z wierzących, wierząc, że wszystko powstało z niczego, samo przez się, bez żadnej przyczyny". Jakby się uprzeć, to bardziej logiczna jest wersja mówiąca o "Projektancie", który pięknie wszystko uruchomił, ale to moje zdanie :)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 20:37

    Agnieszka G.:
    Zawstydzam? proszę Cię :)

    Moim zdaniem cały problem polega na tym, że religię wymyślili sobie ludzie, tak samo jak inne używki i to ich psuje :)

    Przy całej mojej sympatii dla Twojej osoby: to Twoja opinia. Moja jest inna, a wynika ona z zachwytu cudownością praw fizyki i budowy Wszechświata, wielu godzin rozmyślań i doświadczenia czegoś co mnie przerasta a jednocześnie nie tłamsi - wręcz przeciwnie, dającego siłę do dalszego odkrywania.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 20:26

    Tomku C.
    Co historyk to teoria: http://www.ih.uph.edu.pl/pliki/czasopisma/kuznia34/pio...

    Tomku M.
    Poczytaj o NaProTechnologii nie czepiając się nazwy, to się dowiesz.

    Czy stwierdzenie "na kolanach" miało kogoś obrazić? Tylko człowiek znający swoją wartość nie musi walczyć o jej poczucie i nie będzie mieć problemu z klęknięciem przed Kimś większym od siebie.

    Co do bycia ignorantem - to Twoja opinia, nie będę z nią dyskutował. Zadziwia mnie natomiast Twoja pewność siebie. Mówisz o sobie, że słabo u Ciebie z fizyką. Stephen Hawking, który większy jest od Ciebie w tej dziedzinie w całej swej mądrości stwierdza, że nie jest w stanie zaprzeczyć istnieniu boga, a Ty z całą mocą nazywasz ignorantem kogoś, kto w niego wierzy? Więcej, robisz to powołując się na pana Hawkinga.

    Mustapha, tęsknię za dyskusją z Tobą :)

    Agnieeeeszko :D zawstydzasz mnie :D

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 18:19

    Tomku M., nie skomentuję Twojej wypowiedzi na temat naprotechnologii bo trąci ignorancją, tak samo jak Twojej Tomku C. na temat niewoli egipskiej...

    Natomiast co do książki Hawkinga i Mlodinowa - sami autorzy "nie twierdzą, że nie ma boga, że dowiedli, że go nie ma, lub że nie powinno się w niego wierzyć. Nie napisali nawet, że bóg nie stworzył wszechświata." Chętnie przeczytam tę książkę, jak tylko ją dostanę, ale wątpię, żeby miało to zmienić czyjś światopogląd. Prędzej może go w nim utwierdzić. Ateista znajdzie poparcie dla swoich tez, a wierzący dla swoich. Człowiek prawdziwie wierzący oglądając wspaniałość Wszechświata i praw, które nim rządzą będzie pod wrażeniem dzieła swego Stwórcy.

    Marcin P.:
    Paweł B.:
    Aleś się rozpisał :)
    Niemniej jak Ty.
    :)

    Pozdro 600 :D

    A co to jest Bóg pozareligijny?
    Bóg, który nie jest zmyślony przez ludzi wyznających taka i śmaką religię.

    Powiedzmy zatem, że Twój pozareligijny bóg istnieje. Załóżmy, że objawił się we śnie 1000 ludzi i powiedział im te same słowa. Tych 1000 ludzi się spotyka. Wiedzą, że każdemu z nich przyśniło się to samo. Nie mogą udowodnić istnienia boga, który do nich mówił więc nie można powiedzieć, że jest to wiedza naukowa. Co zatem robią? Zakładają (mówiąc brzydko) religię. Zakładając, że taki "pozareligijny bóg" istnieje wykluczasz możliwość objawienia?

    Ludzie mówią, że idą za Legią, a nie wiedzą kto jest w składzie.
    Bez sensu, nie sądzisz?

    Owszem, ale tu kuleje natura ludzka, nie religia.

    Bóg, w którego wierzę jest Miłością, a Miłość jest twórcza.
    Jeśli jest miłością nie możesz być chrześcijaninem bo w bibli przeczy moim zdaniem jednej z najlepszych definicji miłości - Listu do Koryntian.

    Twierdzisz (nieco dalej), że mój Bóg jest mściwy i nie ma w Nim miłości. Opowiem Ci coś. Bóg stworzył człowieka, tak czy inaczej w końcu człowiek zaczął istnieć. Było spoko dopóki człowiek nie powiedział Bogu, że już nie chce się z Nim bawić. Bóg, jako że człowieka szanuje, uszanował też jego słowo - w ten sposób się rozstali. Bóg jest też sprawiedliwy - nieposłuszeństwo jest grzechem, a karą za grzech jest śmierć. Człowiek stał się śmiertelnikiem. Ale to nie było ostatnie słowo Boga, gdyż jest nie tylko sprawiedliwy ale też miłosierny. Żeby spłacić dług człowieka sam stał się człowiekiem i odkupił winę własną śmiercią. "Nie ma większej miłości nad to gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich". Jak zatem można twierdzić, że Bóg jest zaprzeczeniem miłości?

    Błąd logiczny. Zakładasz, że przed Bogiem było coś - nicość. Bóg jest poza czasem i przestrzenią, nie można Go kwalifikować w logice, która działa w czasie i przestrzeni
    Czas nie istnieje, to koncepcja więc każdy kto go nie lcizy jest poza czasem a co do przestrzeni...
    Czy jeżeli ktoś jej nie ma np. w celi to jest poza nią?
    Jeszcze odnośnie czasu polecam coś na temat:
    http://www.youtube.com/watch?v=uSVEgDXeKiQ

    Człowiek z filmiku, który mi posłałeś ma robić za autorytet? Trochę niespójne jest podejście ateistów do kwestii związanych ze wszechświatem. Jedni twierdzą, że czas jest, inni że nie istnieje. Słyszałeś o czymś takim jak czasoprzestrzeń? O dylatacji czasu?

    Niektórzy tak twierdzą, ja się z nimi nie zgadzam. Istnieje wiele doniesień o cudach.
    ...ale w doniesnienia na tematy naukowe już nie wierzysz?

    Wierzę, gdybyś czytał uważnie wiedziałbyś, że właśnie WIERZĘ :D

    To co dla innych jest cudem,. dla niektórych bywa codziennością.
    Pewnie wielu jakby zobaczyło działania mojej mamy to by im kopary opadły.

    Gratuluję mamy :) Moja też nieźle sobie radzi :)

    Możesz w nie wierzyć albo nie, ale nie możesz z całą pewnością stwierdzić, że Bóg nie działa w świecie.
    Jak nie ma logiki to nie działa - myślę.

    Oj... Ciebie logika dotyczy... Boga nie dotyczy... Naucz się wreszcie czytać...

    Nie masz :) Nie uważam się za kogoś kto jest ponad to co mówi.
    No właśnie, nikt nie ma żadnej gwarancji, niemniej piszemy ze sobą a zatem można domniemywać, że istniejemy.
    Nawet jest zapis naszej rozmowy i to na bieżąco.
    :D

    Ha!!! Nie wiadomo, czy nie jestem szalony i wszystko co widzę, czuję, słyszę i wiem to wymysł mojej chorej jaźni. Wiesz jaki jest największy dramat człowieka szalonego? To, że kiedy wychodzi z choroby, cały świat w którym żył, któremu wierzył że istnieje - był ułudą, nigdy nie istniał. Jeśli coś jest prawdopodobne, to nie jest niemożliwe, a prawdopodobne jest, że każdy z nas jest szalony. Najlepsze, że tego prawdopodobieństwa nie ma jak zmierzyć ;)

    Nadinterpretujesz. Nie napisałem nigdzie, że wszędzie czai się kłamstwo. Mówię o krytycyzmie, nie o negowaniu wszystkiego.
    Bez krytyki nie ma rozwoju.

    Dziękuję za potwierdzenie :)

    Kolejna nadinterpretacja. Nie wypychaj na siłę moich wypowiedzi w skrajną interpretację, bo w ten sposób na pewno daleko nie zajdziemy ;)
    No to czemu piszez o fanatyzmie w ateizmie?
    Puki co żaden ateista nie wysadził się w powietrze.
    :D

    I znów stereotypy...

    Ból też jest interpretacją bodźców docierających do mózgu.
    I zwykle oznacza zagrożenie dla organizmu, więc nie jest to tylko wymysł.

    Co Ty z tymi wymysłami?

    Nie wiem jak do tego doszedłeś ;)
    Wystarczy czytać...

    ... ale ze zrozumieniem Marcinie :)

    Pustą przestrzenią. Miejscem, gdzie nie ma materii ;)
    Chyba nic takiego nie istnieje bo jest jeszzcze antymatgeria czyli jakaś materia jest.

    Jeśli coś jest antymaterią, to nie jest materią... W środku atomu nie może istnieć antymateria, bo szybko by się anihilowała.

    Fajnie, chętnie zobaczę, dotknę i z pewnością uwierzę w ich autentyczność choć wcale tego nie potrzebuję.
    Niemniej wyników działań naukowych typu środki komunikacji potrzebujesz a ja Boga wcale.

    Nie wiesz co tracisz ;)

    To nie wiesz o tym, że plagi egipskie były już wielokrotnie naukowo uzasadniane? Wystarczy pogooglować, aby znaleźć wiele uzasadnień tego o czym piszesz.
    Wielokrotnie?
    Ja słyszałem o jednym uzasadnieniu, ale nawet ono zostało uznane za naciągane w sumie.
    A uzasadnili zmiane laski w węża?

    Chłopie... Wujek google i bodajże 3 hasło: http://biblializator.blogspot.com/2013/02/wj-7-sztuczk...

    Ojciec nie potrzebuje bycia wywyższonym przez swoje dzieci. Pragnie za to ich miłości. Mój Bóg stał się równy mnie, żebym mógł stać się równym Jemu - to jest przesłanie Ewangelii.
    Skoro nie pragnie wywyższania to i czci oraz pozwala żyć po swojemu.
    Ale wiesz, że to graniczy z bałwochwalstwem?
    I jest ono grzechem.
    Zatem jaka tu równość?

    Owszem, pozwala, uszanował fakt, że chcemy żyć bez Niego. Widzę, że niewiele w Tobie ateisty skoro mówisz o grzechu ;) Bałwochwalstwo to wychwalanie nie-Boga, a nie bycie wywyższonym przez Niego w chwale.

    Wyjaśnij, co według Ciebie robi Bóg.
    Gniewa się, pamięta zło...wszystko o czym mowa w tyym liście, że miłość nie robi.

    Patrz historia parę akapitów wyżej.

    Nie myl religii z paroma szaleńcami. Równie dobrze możesz stwierdzić, że wszyscy Niemcy zabijali Żydów, co jest równie stereotypowe, krzywdzące i krótkowzroczne.
    No nie wiem czy ludzie idący w krucjatach to było "paru szaleńców".

    Tak jak oddziały SS.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 15:07

    Tomasz M.:
    >
    (czekam na komentarz, że przecież ktoś stworzył chemię, fizykę i matematykę, więc uprzedzam i odsyłam do http://www.hawking.org.uk/the-grand-design.html - mnie przekonuje, chociaż np. do fizyki i zrozumienia jej często mi daleko) :D

    Musiałby przeczytać, żeby się odnieść chyba, że mniej więcej naświetlisz mi myśl przewodnią tej książki.

    Co do in vitro to trzeba wziąć pod uwagę, że nie znamy do końca mechanizmów, które decydują o tym, który plemnik zapładnia komórkę jajową - wbrew temu co się mówi rzadko kiedy to ten pierwszy, który dotrze. Wpychanie na siłę plemnika do komórki jajowej to nie tyle wspomaganie tego procesu, co gwałcenie go przez pomijanie ważnych jego czynników. In vitro często określane jest mianem "leczenia bezpłodności". Nic bardziej mylnego - jak kobieta urodzi dziecko poczęte metodą in vitro to para (żeby nie było że tylko kobieta) dalej będzie bezpłodna. Naprotechnologia jest proponowaną w środowiskach Kościelnych i naukowych alternatywą faktycznie leczącą bezpłodność o wysokiej skuteczności. Dlaczego w takim razie ludzie tak bardzo chcą in vitro, skoro naprotechnologia:
    1. faktycznie leczy
    2. zapłodnienie z jej pomocą przebiega naturalnie (nie zwiększa się ryzyko niebezpiecznych mutacji jak w przypadku in vitro)
    3. jest skuteczniejsza od in vitro?

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 12:20

    O tworzeniu człowieka przez człowieka pisał Tomasz, wybaczcie ;)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 12:15

    Mustapha, nie zgodzę się z Tobą, że in vitro jest wstępem do tworzenia człowieka przez człowieka. W in vitro nie ma żadnej nowej metody prokreacji, wykorzystywane są mechanizmy, które już istnieją. Fakt, że opanowaliśmy ogień nie świadczy o tym, że jesteśmy w stanie go stworzyć. Możemy go otrzymać wykorzystując na przykład tarcie, którego nie stworzyliśmy.
    Co do starcia dogmatów i nauki to jak już wspomniałem biblijny opis stworzenia świata nie jest dogmatem. Jest pieśnią pochwalną Stwórcy. Kościół nie neguje teorii ewolucji ani teorii wielkiego wybuchu, a naturalnym zjawiskom nie nadaje boskich mechanizmów. Zamiast tego uznaje, że Ktoś te mechanizmy zaprojektował.
    Mówisz, że ludzie powołując się na wolę bożą robią rzeczy potworne. Zauważ jednak, że ludzie robią rzeczy potworne z wielu powodów, powołując się na wiele innych spraw. Problem nie leży w istocie religii, raczej w ludzkiej naturze, która lubi znajdować preteksty do swoich niecnych działań.

    Tomaszu, in vitro nie jest ciosem w ryj nikomu. To, że potrafisz spowodować zapłodnienie komórki jajowej nie jest czynem "iście boskim" jak to ująłeś. To znaczy, że opanowałeś jakiś mechanizm, którego nie zaprojektowałeś. Nie ma w tym nic twórczego.

    Mustapha, materiały o które pytasz to wypowiedzi i artykuły profesora Stanisława Cebrata - pełno tego w google.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    29.05.2013, 08:07

    Mustapha S.:
    Paweł B.:
    Tomku, co rozumiesz pod hasłem rozwój?

    Nie wiem, co przez rozwój rozumie Tomek.
    Ja rozumiem na przykład prosty fakt, że zamiast glinianej tabliczki i rylca, używasz kompa i internetu.

    To, że zaraz będziemy
    klonować ludzi? Albo zmieniać im genotyp żeby byli doskonali? Albo in vitro? Bo jak na razie tutaj widzę zgrzyt między Kościołem a światem naukowców.

    Dla 99% z nas in vitro to teoretyzowanie, bo nas osobiście nie dotyczy.
    Wyobraź sobie sytuację, że bliska Ci osoba ulega wypadkowi i wykrwawia się.
    Jedziecie do szpitala, a lekarz będący świadkiem jehowy odmawia transfuzji, bo bóg mu zabrania przetaczania krwi.
    Bliska Ci osoba umiera.
    Rozumiem, że cieszysz się - przecież poszła do raju.
    Mnie nie interesują religijne urojenia. Oczekuję, że bliska Ci osoba trafi na lekarza niemieszającego swoich wierzeń z NAUKĄ i jednak uratuje jej życie. Oczywiście przykład hipotetyczny, nikomu nie życzę żadnych wypadków.

    Oczywiście, że byłbym wściekły na takiego lekarza i zgodzę się z Tobą w 100% że jest to chory fanatyzm. Dodam od siebie, że nie ma on nic wspólnego z dojrzałą wiarą (zaraz do niej wrócę). Nie można jednak porównywać tej sytuacji z zapłodnieniem in vitro. Tak jak już pisałem wcześniej skutki stosowania in vitro mogą być opłakane dla całej naszej populacji. To jest niezwykle racjonalny argument nie mający nic wspólnego z religijnością.

    Jak dotąd nauka bardzo dobrze sobie
    radzi w odkrywaniu nowych horyzontów, jednak im dalej w las tym więcej drzew, a końca jak nie było tak nie widać.

    I całe szczęście !!! zajmuję się nauką hobbystycznie od wielu lat. Dzień, w którym mógłbym powiedzieć, że biologia ewolucyjna nie ma dla mnie tajemnic, byłby najsmutniejszym dniem w moim życiu.
    Co nie zmienia faktu, że nauka bada i zestawia fakty, a religia rzeźbi w mitach i legendach.

    Religia nie ogranicza się do "rzeźbienia w mitach i legendach". To o czym mówisz to religijność dziecięca. Jak ktoś jej nie rozwija to zostaje na tym etapie do końca i stwierdza w końcu, że to było faktycznie bez sensu.

    A jeśli chodzi o masową popularność, religia zwycięża - i jest to oczywiste. Po co uczyć się kilka lat żeby rozumieć np. biogenezę, skoro wystarczy powiedzieć, że to bóg stworzył. To takie proste, łatwe i przyjemne.
    Przy okazji można siedzieć w fotelu, pisać na laptopie, słuchać muzyki z elektronicznego cacka, i szydzić z nauki, dzięki której mamy te wygody i średnią życia pow. 70-tki a nie około 40-stki jak w średniowieczu :)

    Dojrzała wiara to nie stwierdzenie, że Bóg coś stworzył i koniec. Można powiedzieć, że biblijny opis stworzenia świata jest argumentem za bzdurnością całej treści Pisma Świętego. Można, jeśli zostało się na poziomie wiary przedszkolaka, gdzie pismo rozumie się dosłownie. Pismo Święte składa się z wielu utworów różnego gatunku. Znajdziesz w nim zarówno kroniki jak i utwory liryczne. Akurat opis stworzenia świata jest opisem symbolicznym i raczej hymnem pochwalnym niż dziełem kronikarza.
    Osoba religijna studiując wspomnianą przez Ciebie biogenezę nie będzie odkrywać w niej zaprzeczenia istnienia Stwórcy, ale bardziej Jego geniusz. To zależy od podejścia, a wystarczy proste stwierdzenie: możliwe jest, że istnieją istoty inteligentniejsze od nas, których nie widzimy (zaznaczę od razu, żeby ubiec pochopne wnioski: nie stwierdza pewności istnienia, ale jej możliwość). Stwierdzenie, że takie istoty na bank nie istnieją świadczy o ograniczeniu stwierdzającego i jego pyszałkowatości (żeby nie nazywać tego po prostu głupotą).
    Ponadto wiara sama w sobie też wymaga rozwoju. Jak chcesz poważnie traktować siebie jako wierzącego - masz sporo do przestudiowania. Ostatnio miałem okazję czytać "Wiarę demonów" Fabrice Hadjadj. Ciężka przeprawa ;) Autor zwinnie pokazuje jak przebiegła może być istota inteligentniejsza od nas i jak łatwo możemy dać się złapać na proste sztuczki, które stosuje, tym bardziej, że nie zależy jej na tym, na czym nam zależy - jest ponad naszą logikę i nasz sposób myślenia. Książka ta mi osobiście pokazała jak wielkim jestem heretykiem we własnym Kościele ;) Stąd potrzeba rozwoju. Możesz stać w miejscu i w pewnym momencie stwierdzić, że bajki z dzieciństwa już Cię nie interesują, albo próbować odkrywać coś, co jest ponad Twoje zmysły i rozum.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 21:40

    Jan N.:

    Czekamy na dowody na istnienie Boga

    Jeśli przeczytałeś i zrozumiałeś co mam na myśli to wiesz, że Ci ich nie dostarczę ;)

    A Ty możesz - mamy Tobie uwierzyć na słowo ?

    Ponownie: jeśli przeczytałeś i zrozumiałeś co mam na myśli to wiesz, że nie musisz a wręcz nie powinieneś

    Nie ma potrzeby aby Bóg istniał w kwantowej nieoznaczoności.

    Nie ma potrzeby, aby rzeźbiarz istniał w rzeźbie

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 21:31

    Agnieszka G.:

    Skoro ktoś wierzy w boga, jakiego widzą chrzescijanie, to bierze całą religię z dobrodziejstwem inwentarza (czyli pośrednikiem KK oraz biblią jako zbiorem prawd i dogmatów) a nie wybiera, co mu wygodne. Nie da się być trochę w ciąży.

    Super!!! :)

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 19:11

    Aleś się rozpisał :)

    Marcin P.:
    Paweł B.:
    W fanatycznym ateizmie zawsze fascynuje mnie absolutne przekonanie, że Boga nie ma. Nie różni się to w zasadzie od fanatycznej postawy pewności w istnienie Boga. Tak samo jak nie ma dowodów na to, że Bóg jest, nie ma też dowodów na to, że go nie ma...
    Nie, to nie jest kwestia fanatyzmu.
    Bardziej logiki.
    Jak mi odpowiesz na pewne pytania będę bardziej skłonny uwierzyć w Boga, lecz pozareligijnego bo ten to wręcz pewne, że nie istnieje bo wszystko to wymysły ludzi i ślepa wiara.

    A co to jest Bóg pozareligijny?
    Ludzie mówią, że wierzą a nawet Biblii nie czytali/
    Jak to nazwać?

    Ludzie mówią, że idą za Legią, a nie wiedzą kto jest w składzie.
    A teraz pytania logiczne
    .- Na co Bogu, który jest wszystkim i ma wszystko tworzyć cokolwiek?

    Bóg, w którego wierzę jest Miłością, a Miłość jest twórcza.
    - Skoro niemożliwe jest by coś powstało z niczego to jak powstał Bóg?

    Błąd logiczny. Zakładasz, że przed Bogiem było coś - nicość. Bóg jest poza czasem i przestrzenią, nie można Go kwalifikować w logice, która działa w czasie i przestrzeni
    Na co światu Bóg skoro i tak wszystko dzieje się zwykle bez Jego interwencji?

    Niektórzy tak twierdzą, ja się z nimi nie zgadzam. Istnieje wiele doniesień o cudach. Możesz w nie wierzyć albo nie, ale nie możesz z całą pewnością stwierdzić, że Bóg nie działa w świecie.

    Ostatnie zdanie nigdy mi się nie podobało i używam go z najwyższym obrzydzeniem, bo co to znaczy mieć niezbity dowód czegoś? Czy to znaczy, że taki dowód został opublikowany w Nature? Że wyczytano gdzieś, że ktoś coś udowodnił? Jaką mamy pewność, że to prawda?
    A jaka mamy pewność, że Twoje kwalifikacje to prawa?
    Jaką pewność, że nie kłamiesz, że jesteś tym kim jesteś i to co piszesz to też prawda?

    Nie masz :) Nie uważam się za kogoś kto jest ponad to co mówi.
    Najlepiej niczego nie czytać i nikogo nie słuchać bo kłamstwo jest wszędzie w tym i w nas.

    Nadinterpretujesz. Nie napisałem nigdzie, że wszędzie czai się kłamstwo. Mówię o krytycyzmie, nie o negowaniu wszystkiego.
    >I kolejne pytanie: co to jest
    prawda? Czy to coś co widziałeś na własne oczy? Coś czego dotknąłeś? A skąd pewność, że byłeś w pełni władz umysłowych?
    No skoro naukowcom nie wolno wierzyć to i lekarzom a więc idąc tym tropem wszyscy są niepoczytalni.
    >

    Kolejna nadinterpretacja. Nie wypychaj na siłę moich wypowiedzi w skrajną interpretację, bo w ten sposób na pewno daleko nie zajdziemy ;)
    Takich pytań rodzi się wiele i można je ciągnąć w nieskończoność, wychodząc z prostego i oczywistego założenia: to co widzimy, czujemy itd. to jedynie interpretacja sygnałów elektrycznych docierających do naszego mózgu (prawie jak cytat z Matrixa, w którym jest sporo racji).
    No niekoniecznie bo jak widzisz ścianę i uderzysz w nią głową to raczej może Ciebie ona zaboleć.
    Uważam to za wystarczający dowód.

    Ból też jest interpretacją bodźców docierających do mózgu.
    Co to znaczy, że jabłko jest miękkie, soczyste, słodkie i czerwone? To znaczy, że nasz mózg tak właśnie zinterpretował bodźce jakie dotarły do naszych receptorów.
    Zwłaszcza gdy chodzi o kolor, gdyż wg fizyki w sumie to on nie istnieje.

    Nie wiem jak do tego doszedłeś ;)
    Wystarczy sobie uświadomić, że rzecz, która wydaje nam się solidna (bez pustych przestrzeni w środku), na przykład bryła ołowiu, w rzeczywistości w większości składa się z pustki.
    A skądze takie informacje?
    Czy pierwiastki sa pustką?
    Co wg Ciebie oznacza pustka?

    Pustą przestrzenią. Miejscem, gdzie nie ma materii ;)
    Atomy w smoczej swojej części wypełnia pusta przestrzeń.
    No nie do końca pusta, gdyż mamy jony, elektrony i jądro.

    Dlatego napisałem "w smoczej części", to znaczy "w znacznej większości" ;)
    My tego nie widzimy, nie możemy ręki włożyć w sztabkę złota, ale to nie dlatego, że złoto musiałoby mieć dziury (bo faktycznie je ma) ale ze względu na naturę oddziaływań między znajdującymi się blisko siebie atomami, przenoszonymi za pomocą fotonów, a przynajmniej tak słyszałem (jak w reklamie jednego z jabłkowych piw ;)) i tu pojawia się sedno mojej wypowiedzi: ktoś mi powiedział, że Napoleon przegrał pod Waterloo. Ktoś mi powiedział, że świadczą o tym wiarygodne i spójne materiały i ja w to wierzę. Nie "wiem". Wierzę. Nie mam niezbitych na to dowodów.
    Inni mają na to niezbite dowody i mogą Ci je przedstawić choćby szkielety, broń z tamtego okresu, zapiski kronikarzy - czyli naocznych świadków.

    Fajnie, chętnie zobaczę, dotknę i z pewnością uwierzę w ich autentyczność choć wcale tego nie potrzebuję.
    Zresztą i tak to jest wiarygodniejsze od tego co piszą w Biblii.
    Łatwiej uwierzyć w szarżę konną i starcia wojsk - mamy choćby tu inscenizacje na żywo i możesz sam się przekonać czy to było możliwe niż laskę zmieniającą się w węża.
    To raczej działka iluzjonistów.
    ;)

    To nie wiesz o tym, że plagi egipskie były już wielokrotnie naukowo uzasadniane? Wystarczy pogooglować, aby znaleźć wiele uzasadnień tego o czym piszesz.

    Podstawą geniuszu zawsze była otwartość umysłu, a ta z kolei zakłada powątpiewanie w najbardziej nawet (wydawałoby się) oczywiste oczywistości.
    Ok, jestem otwarty na jakiwegoś stwórce, lecz gdyby wszystkie wyobrażenia Boga brac dosłownie to w jakiego byś urwierzył?
    Jaki w tym sens?
    W oddawaniu czci komus kto wie o swej potędze?
    Czyżby Bóg miał syndrom niżsszości, że oczekuje wywyższania?

    Ojciec nie potrzebuje bycia wywyższonym przez swoje dzieci. Pragnie za to ich miłości. Mój Bóg stał się równy mnie, żebym mógł stać się równym Jemu - to jest przesłanie Ewangelii.
    Porównaj tez list do Koryntian io miłosci z tym co robi Bóg.
    Jeżeli Biblia jest słowem bożym to sam mówi o sobie, że jest nikim,niczym a zatem jak mniemam twierdzi, iż nie istnieje.

    Wyjaśnij, co według Ciebie robi Bóg.
    W tym sensie np. Albert Einstein był bardzo religijną osobą.
    Religijna osoba sie modli i oddaje cześć bożkom luvb Bogu a co robił Einstein?

    Stereotypy...
    Religijność i religia nie psuje ludzi,
    Nie, tylko dzięki wymysłom paru ludzi sprzed wieków wielu wierzących powłując się na Boga i pisma święte prześladuje i morduje innych.

    Nie myl religii z paroma szaleńcami. Równie dobrze możesz stwierdzić, że wszyscy Niemcy zabijali Żydów, co jest równie stereotypowe, krzywdzące i krótkowzroczne.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 15:25

    Maćku :) w istocie jesteś optymistą i to skrajnym :) historia ludzkości uczy jednej rzeczy: każda nowość w jakiś sposób w końcu została użyta do zabijania. Gdyby rozwój naukowy szedł w parze z rozwojem moralnym, zgodziłbym się z Tobą w 100% ale jak dotąd w tej materii człowiek nie wyszedł z jaskini.
    Nie twierdzę, że nauka powinna już kończyć swoje dzieło. Chodziło mi o to, że może się okazać, że do końca tego dzieła nigdy nie zdąży dojść. Odkrywamy coraz to mniejsze cząstki elementarne, ale kto wie, czy nie ma jeszcze mniejszych od tych które znamy. Co do zabawy w bogów - byłoby super, gdybyśmy mogli panować nad życiem i śmiercią. Na razie nawet nie rozumiemy do końca procesów jakie nami rządzą. To trochę pyszałkowate uzurpować sobie władzę, której się nie rozumie.

    Agnieszko, kiedy Biblia byłaby dla Ciebie autentykiem? Gdyby została znaleziona przez dinozaury? Data spisania nie ma znaczenia, a natchnienie Boże nie musi się ograniczać w czasie. Władza nie musi kierować się wyłącznie na sterowanie głupim ludem (choć do tego jesteśmy przyzwyczajeni). Twoja wypowiedź świadczy o tym jak wiele zostało nam do nadrobienia w sferze moralnej (nie chodzi o Ciebie a o nasz sposób pojmowania władzy).

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 13:19

    Tomku, co rozumiesz pod hasłem rozwój? To, że zaraz będziemy klonować ludzi? Albo zmieniać im genotyp żeby byli doskonali? Albo in vitro? Bo jak na razie tutaj widzę zgrzyt między Kościołem a światem naukowców. Co ciekawe, ten sam świat naukowców ostrzegał ostatnio przed in vitro (a także modyfikowaniem genotypu), jako metodą nienaturalną, która w konsekwencji może doprowadzić nawet do wyginięcia naszego gatunku (zainteresowanych odsyłam do publikacji prof. Stanisława Cebrata).
    Co do tego, że każdy ma swoją opinię masz rację - każdy ma swoją i nie warto się nimi przerzucać, można je jednak rozważyć. Hawking stwierdził: "Są takie siły jak na przykład grawitacja, dzięki której wszechświat potrafi stworzyć się sam z niczego. I robi to." Pytanie brzmi: skąd się wzięła grawitacja? Nie chcę podważać geniuszu tego wielkiego naukowca, ale czy sięgając daleko, nie powinniśmy się przygotować na sięgnięcie jeszcze dalej? Jak dotąd nauka bardzo dobrze sobie radzi w odkrywaniu nowych horyzontów, jednak im dalej w las tym więcej drzew, a końca jak nie było tak nie widać.

    Arku, nie myl wiary z religijnością. Jeśli o czymś czytam w gazecie, to wierzę autorowi tekstu albo mu nie wierzę, ale na pewno nie przyjmuję tego za swoje doświadczenie. Nie myl podważania autorytetu ze stwierdzeniem, że autorytetowi się wierzy, a nie uznaje za pewnik to co mówi, bo wiele autorytetów już się wycofywało z tego co mówili. Jeśli mówię, że wierzę w to co mi mówili o Napoleonie, to nie znaczy, że to podważam. To znaczy, że sam tego nie widziałem i nie dam sobie ręki uciąć za to, że prawdą jest to co o nim piszą. Stuprocentowa pewność zgodności czyjejś relacji z prawdą zakrawa wręcz na naiwność, chyba, że uważasz się za wszechwiedzącego. Obyś się tylko nie zdziwił.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    28.05.2013, 08:35

    Agnieszko :)
    Grupa nazywa się właśnie "Ateizm" a nie "Grupa sympatyków ateizmu" - trafiłem więc idealnie ;) Nie oczekuję, że nagle zaczniesz wierzyć, bo o czym mielibyśmy dyskutować w grupie "Ateizm" ;)
    Poirytowała mnie natomiast wypowiedź Arka Z. rodem z facebookowych dysput, które zamiast na dogłębnym poznaniu wypowiedzi autora i odniesieniu się do niej polegają raczej na przerzucaniu się frazesami. Bardzo za to spodobało mi się Twoje pytanie o autentyczność Biblii. Nie wiem czy Biblia jest autentyczna, natomiast w to wierzę. Wcześniej napisałaś, że Biblię napisali ludzie - masz 100% racji, tak jak w twierdzeniu, że mitologię grecką napisał Parandowski. Ktoś to oczywiście wszystko spisał, ktoś musiał - to oczywiste. To nie świadczy jednak o autorze słów. Homer opowiadał swoje historie, ale kto inny je spisał.

    Maćku, na jakiej podstawie twierdzisz, że apostołowie byli zamożni? Rybacy wcale nie byli wtedy bogaczami, a przynajmniej tak słyszałem. :)

    Moim zdaniem każdy fanatyzm jest zły. Fanatyzm widzę jako coś przestawia system wartości (nawracanie na Islam jest ważniejsze niż wolność człowieka, zysk jest ważniejszy od odpoczynku, krzyż przed Sejmem jest ważniejszy niż wola harcerzy, którzy go postawili). W chrześcijaństwie mamy powiedzenie: "jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym". Przenosząc tę tezę na wymiar wyłącznie ziemski można powiedzieć: "Jeśli godność człowieka jest na pierwszym miejscu..." itd. W tym sensie nie można powiedzieć z całą mocą, że religia psuje ludzi, bo (jak już wcześniej powiedziałem) w ten sam sposób można by powiedzieć o wszystkim. Fanatyzm (jak zauważył Maciej B.) ma gdzieś swoje źródło i nieważne czy to będzie religia, pieniądze, hazard, władza czy klub miłośników żelek. Człowiek zakręcony jakąkolwiek ideologią, w której godność ludzka jest gdzieś z tyłu a nie na przedzie, nigdy nie będzie wolny. Jak w nałogu będzie się staczał i zapomni o swojej własnej godności na rzecz ideologii. Chrześcijaństwo zakłada, że godność człowieka jest na pierwszym miejscu.

    Kolejna rzecz - nie trzeba być prostym, mało inteligentnym osobnikiem, żeby zostać fanatykiem. Ilu wielkich i mądrych tego świata zeszmaciło się i stoczyło na dno, bo zapomnieli, że samodzielne myślenie to nie automat i trzeba się nieco wysilić?

    Patryku, nie zgadzam się z Tobą w tym, że nie dowodzi się "nieistnienia". W matematyce jest mnóstwo dowodów twierdzeń, opierających się na zaprzeczeniu. Dowodzi się w nich właśnie tego, że coś nie może istnieć. Chcąc dogłębnie poznać świat, w którym żyjemy, nie możemy ograniczyć się do udowadniania jedynie tego co jest. Jeśli ktoś Cię spyta: "Czy istnieją krasnoludki?" nie możesz mu odpowiedzieć, że nie, bo tego nie wiesz. Nikt nigdy ich nie widział, ale to nie dowód, że ich nie ma. Oczywiście twierdząc na tej podstawie, że one jednak istnieją, wystawiam się na śmieszność, bo przecież sam sobie przeczę. Co do definicji religijności. Religijność Einsteina polegała na przeświadczeniu, że musi być coś więcej ponadto co widzimy i co mogą wychwycić nasze urządzenia, a nawet ponad nasze własne teorie fizyczne. Einstein powątpiewał w podstawy współczesnej mu fizyki. Wiedział, że człowiek nie jest w stanie ogarnąć rozumem budowy Wszechświata i zakładał, że może być coś ponad siły rozumu jakiejkolwiek istoty ludzkiej. Religijność zakłada powątpiewanie. Największym grzechem jest pewność w to co się "wie". W ten sposób w pewnym momencie dojdzie się do momentu, w którym ma się dwa wyjścia: albo zrewidować swoje poglądy, tym samym burząc cały misternie wypracowany światopogląd, co przy całkowitej pewności swojej starej wiedzy jest niezwykle bolesne, albo wystawić się na śmieszność uparcie stojąc przy obalonych teoriach. Tego co napisałem o powątpiewaniu nie nazwałbym "definicją religijności" a raczej czymś, co jest jej podstawą. Na koniec cytat za Einsteinem: "Nauka bez re­ligii jest ka­leka, re­ligia bez nauki jest ślepa." Einstein nie rozdzielał nauki i religii bo wiedział, że jedno dobrze uzupełnia drugie.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    25.05.2013, 15:06

    Ja pierniczę... Miałem nadzieję na inteligentną dyskusję. Nigdzie nie napisałem, że otwartość umysłu to podważanie wszystkiego co się wie (chociaż jako matematyk mogę pokazać, że czasem 1+1 wcale nie równa się 2). Jeśli po przeczytaniu mojego tekstu ktoś nadal twierdzi, że historii nie bierze się na wiarę, to w ogóle nie zrozumiał o co chodziło. Jeśli ktoś uważa Jezusa Chrystusa za postać fikcyjną, to nie mamy o czym gadać. Jeśli ktoś uważa, że religijność Einsteina polegała na chodzeniu do świątyni i odprawianiu modłów, to nie wie o czym mówi.

    Pokaż mi miejsce gdzie umarł Napoleon i dowiedź mi niezbicie, że to on tam leży. Udowodnij mi ponad wszelką wątpliwość, że teksty historyczne, które mi pokażesz są autentyczne. Nie jesteś w stanie tego zrobić. Ktoś Ci o tym powiedział i tym samym cała Twoja wiedza opiera się na czyimś autorytecie - Ty mu wierzysz.

    Nie zrozum mnie źle, nie chcę nikogo atakować. Chciałbym, żebyś się chwilę zastanowił i spróbował zrozumieć dogłębnie treść mojej wypowiedzi a następnie wytknął w niej błędy logiczne, albo się zgodził z jej zasadnością (co nie równa się przyjęciu jej za swoją). Chciałbym znaleźć miejsce, gdzie można poważnie pogadać na poważny temat, ale mam wrażenie, że tutaj jest drugi Facebook.

  • Paweł Banik
    Wpis na grupie Ateizm w temacie Religia psuje ludzi.
    25.05.2013, 09:18

    W fanatycznym ateizmie zawsze fascynuje mnie absolutne przekonanie, że Boga nie ma. Nie różni się to w zasadzie od fanatycznej postawy pewności w istnienie Boga. Tak samo jak nie ma dowodów na to, że Bóg jest, nie ma też dowodów na to, że go nie ma...

    Ostatnie zdanie nigdy mi się nie podobało i używam go z najwyższym obrzydzeniem, bo co to znaczy mieć niezbity dowód czegoś? Czy to znaczy, że taki dowód został opublikowany w Nature? Że wyczytano gdzieś, że ktoś coś udowodnił? Jaką mamy pewność, że to prawda? I kolejne pytanie: co to jest prawda? Czy to coś co widziałeś na własne oczy? Coś czego dotknąłeś? A skąd pewność, że byłeś w pełni władz umysłowych? Takich pytań rodzi się wiele i można je ciągnąć w nieskończoność, wychodząc z prostego i oczywistego założenia: to co widzimy, czujemy itd. to jedynie interpretacja sygnałów elektrycznych docierających do naszego mózgu (prawie jak cytat z Matrixa, w którym jest sporo racji). Co to znaczy, że jabłko jest miękkie, soczyste, słodkie i czerwone? To znaczy, że nasz mózg tak właśnie zinterpretował bodźce jakie dotarły do naszych receptorów. Wystarczy sobie uświadomić, że rzecz, która wydaje nam się solidna (bez pustych przestrzeni w środku), na przykład bryła ołowiu, w rzeczywistości w większości składa się z pustki. Atomy w smoczej swojej części wypełnia pusta przestrzeń. My tego nie widzimy, nie możemy ręki włożyć w sztabkę złota, ale to nie dlatego, że złoto musiałoby mieć dziury (bo faktycznie je ma) ale ze względu na naturę oddziaływań między znajdującymi się blisko siebie atomami, przenoszonymi za pomocą fotonów, a przynajmniej tak słyszałem (jak w reklamie jednego z jabłkowych piw ;)) i tu pojawia się sedno mojej wypowiedzi: ktoś mi powiedział, że Napoleon przegrał pod Waterloo. Ktoś mi powiedział, że świadczą o tym wiarygodne i spójne materiały i ja w to wierzę. Nie "wiem". Wierzę. Nie mam niezbitych na to dowodów.

    Podstawą geniuszu zawsze była otwartość umysłu, a ta z kolei zakłada powątpiewanie w najbardziej nawet (wydawałoby się) oczywiste oczywistości. W tym sensie np. Albert Einstein był bardzo religijną osobą. Religijność i religia nie psuje ludzi, otwiera ich umysły na rzeczy niepoznawalne, a jeśli jednak psuje, to z całą pewnością ekonomia, nauka, sztuka i praktycznie wszystko również psuje ludzi, bo nie jesteśmy kukiełkami tylko Homo Sapiens i od nas zależy jak użyjemy dynamitu. Czy tak jak chciał tego Nobel, czy do zabijania.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do