Wypowiedzi
-
Bardzo proszę o informację w następującej sprawie.
Otóż w prowadzonej przeze mnie sprawie sądowej Pozwanym jest Skarb Państwa reprezentowany przez Prokuratorię Generalną i jej radcę prawnego.
Dotychczas korespondencja z Sądu oraz pisma procesowe Pozwanej otrzymywałam bez zbędnej zwłoki, czyli maksymalnie przed upływem 1 miesiąca z Sądu. Jednak ostatnio otrzymałam telefonicznie z Wydziału Cywilnego informację, że Sąd otrzymał od Prokuratorii dwa pisma procesowe (jedno z dn. 7 września, drugie z dn. 9 października br.) i że Sąd kieruje też do Prokuratorii jakieś swoje pisma, ale że nadal Sąd żadnego z tych pism do mnie nie przesłał.
Proszę uprzejmie o informację czy Sąd ma prawo wymieniać korespondencję z samym Pozwanym (Skarbem Państwa), nie przekazując nieprofesjonalnemu Pełnomocnikowi Powoda (czyli żonie) w ogóle informacji o treści swoich pism oraz o treści dwóch pism procesowych przesłanych przez Pozwanego na adres Sądu?
Nie podoba mi się to...
Dodam, że ze względów zdrowotnych nie jestem w stanie pojechać do Sądu, aby osobiście zobaczyć treść tych pism (Sąd o moim stanie zdrowia wie doskonale i został o tym uprzedzony), a ponadto - nawet gdybym była zdrowa - to wykonanie przeze mnie do Warszawy i z powrotem ponad 600 km byłoby zbędne, kosztowne i kłopotliwe.
Proszę o poradę czy mogę przesłać do Sądu jakieś żądanie doręczenia mi tych pism, a jeśli tak to na jaki przepis prawny mogłabym się w takim wniosku powołać.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 02.11.11 o godzinie 11:36 -
Bardzo proszę o informację w następującej sprawie:
Aktualnie prowadzona przeze mnie sprawa o odszkodowanie od Skarbu Państwa jest w toku, a termin rozprawy został wyznaczony na 15. września br.
Tuż przed tym terminem jednak Prokuratoria Generalna wniosła o odrzucenie Pozwu w sprawie mojego męża, ponieważ Prokuratoria zdobyła informację o prawomocnym wyroku (negatywnym) innego sądu z 2009r. w tej samej sprawie. Prokuratoria powołuje się na art. 199 par. 1 pkt 2 k.p.c., twierdząc, że zachodzi przesłanka odrzucenia Pozwu z tego powodu.
Stan faktyczny jest jednak taki, że w 2009r. mąż nie posiadał najbardziej istotnych dowodów i informacji w sprawie, które posiadł dopiero teraz. Po prostu organa państwowe pomimo pisemnych wniosków i kilku skarg w sprawie udostępnienia mu jako stronie dowodów (dokumentów medycznych z WKL) organy pozostawały w bezczynności, a później odpowiadały odmownie na wnioski pełnomocnika posiadającego pełnomocnictwo w oryginale. Ostatecznie mąż w tej chwili posiada zaledwie niewielką część dokumentów medycznych, których nie mógł przedstawić w sprawie sądowej z 2009r. i w związku z tym sprawy tej nie mógł wygrać. A posiadane przez niego aktualnie dowody mogą przesądzić o losach sprawy.
Wobec tego bardzo proszę o informację czy mam rację sądząc, że mogłabym teraz złożyć Skargę o wznowienie postępowania powołując się na art. 403 par 2 k.p.c. w związku z pozyskaniem dowodów mogacych mieć decydujący wpływ na wynik sprawy?
Proszę również o informację czy złożenie teraz Skargi o wznowienie postępowania odbywać się będzie w toku tej aktualnie prowadzonej sprawy o odszkodowanie od Skarbu Państwa czy raczej będzie niezbędne osobne postępowanie sądowe i poniesienie kosztów na kolejną sprawę sądową, tym razem na sprawę o wznowienie postępowania? A jeśli konieczne będzie rozpoczęcie osobnego postępowania sądowego o wznowienie postępowania cywilnego, to jakie będą losy prowadzonej już przez rok sprawy sądowej o odszkodowanie od Skarbu Państwa (tj. tej, w której termin rozprawy jest wyznaczony na 15. września)?
Bardzo proszę również o informację czy jest przymus adwokacki do złożenia Skargi o wznowienie postępowania cywilnego? Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 02.09.11 o godzinie 13:21 -
Dziękuję serdecznie za wyjaśnienia.
Dzięki nim mam już orientację w tej sprawie. I postąpię zgodnie z poradami. -
Czy mam rozumieć, że Sąd nie może pozostawić strony w niepewności i nie wydać żadnego postanowienia w sprawie świadka czy innego dowodu powołanego we Wniosku dowodowym? Czy to znaczy, że Sąd jest zobowiązany przed terminem rozprawy zapoznać Powoda ze swoją decyzją (pozytywną lub negatywną) w sprawie przesłuchania świadka czy też w sprawie wystąpienia przez Sąd z żądaniem udostępnienia przez organ archiwalnych rozmów telefonicznych?
Ja jestem Pełnomocnikiem, ale nie jestem w stanie być obecna na rozprawie, więc nie zapoznam się podczas rozprawy z decyzją Sądu w sprawie przesłuchania świadka, bo mnie w Sądzie na rozprawie nie będzie.
Czy wobec tego jako pełnomocnik mam prawo dostać z Sądu przed terminem rozprawy postanowienie w sprawie przesłuchania świadka?
Gdybym była obecna na rozprawie, to wiele by to zmieniało, natomiast nie będzie mogło mnie tam być i Sąd został o tym fakcie również uprzedzony. Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 30.07.11 o godzinie 20:17 -
Szanowni Państwo,
Jeśli można, nieco dłuższym wstępem wyjaśnię, że Powód wysłał do Sądu Wniosek o przesłuchanie go, jako Powoda w miejscu zamieszkania (wcześniej Sąd wezwał go do osobistego obowiązkowego wstawiennictwa w Sądzie celem przesłuchania). W tym samym piśmie Powód zawnioskował o przesłuchanie świadka (również w miejscu jego zamieszkania ze względów zdrowotnych), a zeznania tego świadka mogą przesądzić o losach sprawy, a więc są niezwykle istotne.
Sąd odpowiedział na ten wniosek jednym jedynym krótkim zdaniem, że "nie widzi podstaw do przesłuchania w miejscu zamieszkania". Wobec czego nie wiadomo było czy Sąd nie widzi podstaw do przesłuchania w miejscu zamieszkania świadka czy Powoda. Więc wystąpiłam wkrótce do Sądu z pismem zawierającym opis tych moich wątpliwości i prośbę o wyjaśnienie do kogo odnosi się sąd: do świadka czy do strony, a także jednocześnie wniosłam Wniosek o wystąpienie przez Sąd z żądaniem udostępnienia przez pozwany organ
archiwalnej rozmowy telefonicznej przeprowadzonej przez Powoda z tym organem.
Wczoraj jednak otrzymałam odpowiedź Sądu nadal nie wyjaśniającą wszelkich moich wątpliwości, tj. odpowiedź treści:
"Sąd Okręgowy w ..... w sprawie z powództwa.... przeciwko.... zawiadamia, iż Sąd nie widzi podstaw prawnych do przesłuchania Powoda w miejscu jego zamieszkania".
I koniec, kropka. Nadal bez wyjaśnienia czy i jaką decyzję podjął Sąd w sprawie przesłuchania świadka na przedstawioną przeze mnie i mającą istotne znaczenie w sprawie okoliczność. Nie wiem teraz czy Sąd uznał, że świadek zgodnie z treścią Wniosku Powoda będzie przesłuchany i zgodnie z tym wnioskiem w jego miejscu zamieszkania, a także czy Sąd wystąpi z żądaniem przedstawienia przez pozwany organ archiwalnej rozmowy telefonicznej na tę samą okoliczność? Czy może wręcz odwrotnie - Sąd nie widzi w ogóle podstaw do przesłuchania świadka oraz do wystąpienia przez Sąd z żądaniem udostępnienia przez organ najważniejszej w całym postępowaniu sądowym rozmowy telefonicznej?...
Dodam, że o tym, iż rozmowy telefoniczne są w tym organie nagrywane dowiedziałam się od samego przewodniczącego tego organu, który wyjaśnił mi, że są nagrywane, ale gdzie są one archiwizowane, to on nie wie. Wobec tego wykonałam wiele telefonów, by się tego dowiedzieć, ostatecznie zadzwoniłam do Ministerstwa, gdzie powiedziano mi, że najlepiej by było, aby Sąd wystąpił do Ministra z ew. żądaniem udostępnienia, bo nie wiedzą gdzie mnie
w tej sprawie pokierować. Wobec tego ja jako pełnomocnik nie zdobędę żadnych informacji w tej sprawie od Ministra (być może nawet informacje w sprawie tego czy rozmowy są nagrywane i gdzie archiwizowane nie są jawne, bo chodzi o organy wojskowe), dlatego liczyłam na podjęcie w tej sprawie działań przez Sąd, bo bez udowodnienia tejże okoliczności poprzez przesłuchanie świadka lub jeszcze lepiej poprzez udostępnienie archiwalnej rozmowy telefonicznej w tej samej sprawie, nie mamy szans na wygraną. To jest najważniejszy dowód w sprawie i nie pozostawiający żadnych wątpliwości co do obecnych działań organu na szkodę Powoda. Bo dawniej stanowisko organu było bardzo pozytywne w tej samej sprawie.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 30.07.11 o godzinie 11:51 -
Szanowni Państwo,
Dziś zaskoczyło mnie pewne pismo (Wezwanie) z WSA, w którym Sąd wzywa mnie do przedstawienia pełnomocnictwa procesowego do działania w imieniu męża "przed wojewódzkim sądem administracyjnym lub przed sądami administracyjnymi". Wyjaśnię, że wysłałam do WSA pełnomocnictwo udzielone mi przez męża, w którym upoważnił mnie do prowadzenia sprawy "w tut. Sądzie", czyli w domyśle w WSA w konkretnym mieście, do którego została skierowana przeze mnie dla niego skarga (oczywiście za pośrednictwem organu).
Dodam, że sprawę męża prowadzę równocześnie w różnych sądach już od 3 lat i żaden z sądów (ani administracyjnych, ani powszechnych) nie miał wątpliwości, że słowa "tut. sąd" oznaczają ten sąd, do którego kierowana jest Skarga/Pozew. Ten natomiast Sąd dla odróżnienia od wszystkich innych sądów życzy sobie "złożenia pełnomocnictwa procesowego do działania przed wojewódzkim sądem administracyjnym lub przed sądami administracyjnymi, gdyż nadesłane pełnomocnictwo nie zawiera tego rodzaju umocowania".
Bardzo proszę o informację czy można do WSA wysłać coś takiego jak Sprostowanie Pełnomocnictwa Procesowego (z podaniem w tym pełnomocnictwie informacji, że pierwotne pełnomocnictwo miało na celu upoważnienie do mojego działania przed sądami administracyjnymi?
Bo jeśli pełnomocnictwo zostanie udzielone dopiero teraz, to Skarga podpisana przeze mnie i już będąca w posiadaniu WSA zostanie odrzucona (po 3 latach prowadzenia sprawy). -
Dziękuję serdecznie za Państwa wypowiedzi.
Bardzo dużo wnoszą one do mojej sprawy.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 27.06.11 o godzinie 11:21 -
Ponieważ otrzymuję rozbieżne informacje w tej sprawie, bardzo proszę o informację czy nieprofesjonalny Pełnomocnik Powoda (żona) podczas obowiązkowego przesłuchania Powoda przez sąd ma prawo być obecna w Sądzie podczas przesłuchania go? a nade wszystko czy jako Pełnomocnik Powoda ma ona prawo do ew. sprostowania lub uzupełnienia udzielonych przez Powoda informacji?
Wiem, że Powód ma prawo powiedzieć, że czegoś nie pamięta, ale prawdopodobnie na większość pytań Sądu Powód będzie musiał odpowiedzieć, że nie pamięta, co skutkować może przegraniem sprawy, podobnie jak błędnie udzielona przez niego informacja (bo sprawa jest niezwykle skomplikowana i trwa już 3 lata). Czy wobec tego w przypadku ewentualnie błędnie udzielonej przez Powoda informacji, czy Pełnomocnik może uzupełnić wypowiedź Powoda lub ją sprostować, gdyby była błędna?Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 25.06.11 o godzinie 22:48 -
Błażej Sarzalski:
Abstrahując już od tych historii z mężem uważam, że powinna Pani zażądać kserokopii akt i wnieść stosowną opłatę za ich udzielenie. Organ powinien w przedmiocie dostępu do akt wydać postanowienie. Wtedy sytuacja powinna być jasna i dla Pani i dla organu. Nie ma co załatwiać z urzędnikami niczego telefonicznie.
Pozwolę sobie dodać coś do mojej wyżej opisanej sprawy, w której Pan udzielił mi swoją poradę, z którą oczywiście się zgadzam.
Proszę sobie wyobrazić, że w chwili obecnej Przewodniczący organu przeszedł samego siebie, ponieważ gdy kilka dni po naszej rozmowie za zgodą męża udostępniłam jego numer tel. do wiadomości Przewodniczącego, tenże ze swojej PRYWATNEJ komórki zadzwonił do mojego męża i zażyczył sobie, aby mąż przesłał mu (też na jego prywatny nr tel. komórkowego) MMS-a ze zdjęciem dowodu osobistego... Mąż już dwa razy wysłał do niego tego mmsa, ale Przewodniczący Komisji Wojskowej upiera się, że żadnego mmsa nie dostał i mówi nadal, że ponieważ on nie wie z kim rozmawiał przez telefon, ani czyj podpis znajduje się na udzielonym mi pełnomocnictwie (!!), to nie wyśle kopii dokumentów i koniec dyskusji (nawiasem mówiąc w tej chwili przyszło mi do głowy, że facet widocznie z tego powodu dzwonił do mojego męża z prywatnej komórki, zamiast z tel. służbowego z siedziby Komisji, ponieważ - z tego co się dowiedziałam od członka Komisji odwoławczej - rozmowy telefoniczne w WKL są rejestrowane - chciał widocznie uniknąć nagrania rozmowy z moim mężem, w której prosi go o mmsa...).
Ale tego cyrku jeszcze nie jest dość - widząc jaki mam problem z TWKL, zwróciłam się z pismem do Dyrektora Szpitala Wojskowego, w którym mężowi wykonano badania jako kandydatowi do zawodowej służby wojskowej właśnie na zlecenie TWKL. Wczoraj otrzymałam od Dyrektora Szpitala (ktory w odróżnieniu od TWKL jakoś nie kwestionował udzielonego mi pełnomocnictwa przez męża) pismo, w którym Dyrektor stwierdza, że nie udostępni mi kopii dokumentów męża, ponieważ... ich w ogóle w Szpitalu nie ma. Nie ma podobno nawet śladu po badaniach męża w księgach badań! Tymczasem poświęciłam się i rozmawiałam w trzech aż innych Szpitalach Wojskowych w tej sprawie, gdzie poinformowano mnie, że nie ma absolutnie takiej możliwości, aby po wykonaniu badań kandydatowi nie pozostał po badaniach zapis w księgach. Czyli co? albo wyrzucili wyniki badań mojego męża, albo kłamią, że ich nie mają - dla obrony własnej lub na żądanie kolegów z TWKL.
Proszę trzymać za tę sprawę kciuki, bo zaraz mogę stracić cierpliwość i im na łby prokuraturę i żandarmerię sprowadzić. I wtedy może się zrobić naprawdę wesoło, ale nie dla nich. -
Tomasz Lustyk:
proponuję napisać do sądu pismo z opisem tych wątpliwości i prośbą o wyjaśnienie do kogo odnosi się sąd: świadka czy strony. jako, że postanowienie w przedmiocie wniosku dowodowego nie podlega zaskarżeniu, nie można domagać się jego uzasadnienia
Dziękuję bardzo. Już napisałam pismo do Sądu zgodnie z Pana poradą, a więc z prośbą o wyjaśnienie do kogo odnosi się postanowienie Sądu.
Ależ jestem ciekawa, co mi szanowny Sąd odpisze ;) -
Szanowni Państwo,
Bardzo proszę o informację czy Sąd prawidłowo odpowiedział na Wniosek Powoda w niżej opisanej sprawie czy też nie:
otóż Powód wysłał do Sądu Wniosek o przesłuchanie go, jako Powoda w miejscu zamieszkania (wcześniej Sąd wezwał go do osobistego obowiązkowego wstawiennictwa w Sądzie celem przesłuchania). W tym samym piśmie Powód zawnioskował o przesłuchanie świadka (również w miejscu jego zamieszkania ze względów zdrowotnych), a zeznania tego świadka mogą przesądzić o losach sprawy, a więc są niezwykle istotne.
Sąd odpowiedział na ten wniosek jednym jedynym krótkim zdaniem, że "nie widzi podstaw do przesłuchania w miejscu zamieszkania".
Nie wiadomo jednak, którą z dwóch w/w osób Sąd ma na myśli - czy to, że nie widzi podstaw do przesłuchania w domu Powoda czy świadka. Nie wiadomo również czy Sąd w przyszłości wystawi osobną decyzję pisemną w sprawie przesłuchania świadka (jeśli ta obecna decyzja dotyczyła Powoda), a także czy od tej negatywnej decyzji Powód może się odwołać - a jeśli tak, to gdzie i w jakim terminie. Ponadto Sąd nawet jednym słowem nie uzasadnił swojej decyzji w sprawie.
Czy to normalne i prawidłowe?
Czy jest jakiś konkretny przepis prawny wskazujący na to, co powinna zawierać odpowiedź Sądu na wniosek dowodowy strony? -
Błażej Sarzalski:
Abstrahując już od tych historii z mężem uważam, że powinna Pani zażądać kserokopii akt i wnieść stosowną opłatę za ich udzielenie. Organ powinien w przedmiocie dostępu do akt wydać postanowienie. Wtedy sytuacja powinna być jasna i dla Pani i dla organu. Nie ma co załatwiać z urzędnikami niczego telefonicznie.
Jak najbardziej się z Panem zgadzam. Jednak wnioski w sprawie kserokopii akt wniosłam do TWKL trzy razy właśnie na piśmie, a dzwoniłam dodatkowo tylko z tego powodu, że w swojej odpowiedzi na mój wniosek Przewodniczący TWKL poprosił mnie o telefon do niego. Jednak tę rozmowę dla celów dowodowych również nagrałam, więc mam zamiar wystąpić jeszcze wyłącznie jeden, ostatni raz do organu z tym samym wnioskiem. A jeśli to niczego nie da, to zapewne będę musiała ten dowód przedstawić w CWKL, w WSA i w Sądzie Okręgowym z powodu nie udostępniania najbardziej istotnych dokumentów w sprawie.
Pozdrawiam -
Dziękuję bardzo za Pana wypowiedź do tematu.
Pełnomocnictwo było prawidłowo sformułowane i przedstawione w oryginale. Taką samą treść pełnomocnictwa przedstawiłam Komendantowi WKU i Dyrekcji szpitala wojskowego, w którym mojemu mężowi robiono badania (jako kandydatowi -po raz kolejny- do zawodowej służby wojskowej) i otrzymałam od nich bez problemu inne dokumenty, o które wnioskowałam. Wyłącznie w TWKL mam problem, ponieważ żądam udostępnienia dokumentów, na podstawie których ponad wszelką wątpliwość mogę udowodnić bezprawne działanie Komisji.
Osobiście sądzę, że organ (a konkretnie TWKL) mógłby ode mnie żądać pełnomocnictwa z urzędowo potwierdzonym podpisem męża wyłącznie, gdybym przedstawiła kopię pełnomocnictwa,a tymczasem jak w/w był to oryginał (poza tym, gdybym fałszowała męża podpisy, to ja bym za to odpowiadała, a nie Przewodniczący, więc po co ten stworzony nie wiadomo po co problem). A żądanie potwierdzenia podpisów na osobistych pismach męża, jako strony, to już jest coś, co chciałoby się wręcz nazwać złośliwym nękaniem:))
Dodam, że niewiele wcześniej ten sam pan Przewodniczący pisemnie mnie- jako pełnomocnika- wezwał do osobistego wstawiennictwa w siedzibie organu, który mieści się 500 km od mojego miejsca zamieszkania. Cóż... pozostawię to bez komentarza.
Tradycyjnie jednak dodaje Pan zupełnie niepotrzebnie swoje trzy grosze do tematu i chyba zacznę dziękować Bogu za to, że nie jestem i nigdy nie będę Pana klientką:) NIGDY w życiu bowiem nie napisałam ani na GL, ani nigdzie indziej, że rozwodzę się z mężem, ponieważ tego nie robię i nie zamierzam robić (jesteśmy z mężem w związku małżeńskim i żadne z nas nie zamierza tego zmieniać). Wobec tego proszę sobie nie stwarzać niepotrzebnych wizji, że mąż mi cofnął pełnomocnictwo, ponieważ nie uczynił tego i na dodatek ja walczę o JEGO, a nie o swoje pieniądze, więc tym bardziej byłby to dziwny rozwód (gdyby on był faktycznie w toku), że podczas sprawy rozwodowej troszczyłabym się o sprawy męża i prowadziłabym mu sprawę o wielkie odszkodowanie. Nielogiczne doprawdy.
Na GL prosiłam tylko i wyłącznie o porady związane z działaniem mojej psychopatycznej pani psycholog, która po śmierci najbliższej mi osoby zamiast zająć się podnoszeniem mnie na duchu po tej śmierci, kazała mi (do dziś nie mam pojęcia dlaczego) co 2 a potem co 3 dni zadawać mężowi w koło te same pytania, czy mąż przespał się ze swoją dawną znajomą, którą znał, zanim mnie w ogóle poznał, a jeśli 100000 razy odpowiedział, że nie uczynił tego, to musiałam znowu pytać "a może jednak się przespałeś?????" (ponieważ pani psycholog-oszołom powiedziała mi, że mąż "może nie chciał, ale zechciał" się z nią przespać i znowu kazała regularnie co 3 dni męża o to pytać, a nade wszystko absolutnie nie pozwoliła mi wycofać się z tej terapii, ani też przedstawić jej sensu). Tę sprawę mamy już na szczęście za sobą i tym bardziej cenię sobie męża za to, że przez tę sprawę przeszedł dzielnie i z szacunkiem przez cały czas do mnie. Za to kocham go jeszcze bardziej. I uczynię dla jego dobra wszystko, co będę w stanie.
Poza tym - mówię teraz wyłącznie teoretycznie - gdybym faktycznie rozwodziła się z mężem i nie wiadomo z jakiego powodu podczas rozwodu chciałabym dostać z TWKL m.in. kopię jego karty obiegowej, to jaką pewność mógłby mieć Przewodniczący TWKL, że przez podany przeze mnie numer telefonu rozmawia z moim mężem, a nie np. z kochankiem? Czyli taki ostrożny Przewodniczący, który nie wie czy wierzyć w wiarygodność podpisu męża na dokumentach, a wierzy w rozmowę telefoniczną? zabawne.
Pozdrawiam.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 08.06.11 o godzinie 16:09 -
Bardzo proszę o informację czy mam rację sądząc, że jeśli posiadam od męża (Skarżącego w postępowaniu administracyjnym) dwa pełnomocnictwa do reprezentowania go przed organem (w tym pełnomocnictwo ogólne i pełnomocnictwo szczegółowe, upoważniające mnie do otrzymania kopii dokumentacji niezbędnej do prowadzenia przeze mnie sprawy sądowej), to czy w takiej sytuacji z powodu całkowitego pomijania mojej osoby oraz posiadanych przeze mnie pełnomocnictw, czy można mówić tutaj o pomijaniu strony? (tzn. czy fakt, iż pominięcie przez organ pełnomocnika jest równe pominięciu strony dotyczy wszystkich spraw, związanych z postępowaniem administracyjnym, czy dotyczy tylko spraw podatkowych? Sprawa, w której jestem pełnomocnikiem, jest postępowaniem administracyjnym w sprawie innego typu, niż podatki).
Moim zdaniem, organ nie ma prawa pomijać żadnego z udzielonych mi i przedstawionych organowi w oryginale pełnomocnictw, wystawionych mi przez męża, zwłaszcza, że przedstawiłam również dwa pełnomocnictwa procesowe posiadane przeze mnie zarówno w WSA, jak i w Sądzie Okręgowym w tej samej sprawie. Dla dobra prowadzonego przeze mnie postępowania o odszkodowanie dla męża od Skarbu Państwa niezbędne okazały się dokumenty, o których udostępnienie wystąpiłam w oparciu o posiadane pełnomocnictwo. Wczoraj Przewodniczący tego organu telefonicznie jednak poinformował mnie, że muszę mieć urzędowe potwierdzenie podpisu męża (czyli mąż, będąc nieobecnym, o czym organ doskonale wie, musiałby mi po raz trzeci już z powrotem wystawiać to samo pełnomocnictwo, tym razem z podpisem nieobecnego męża potwierdzonym przez notariusza!), ponieważ - jak zaargumentował Pan Przewodniczący - gdyby to była sprawa rozwodowa, to on nie chce mieć z tą sprawą kłopotów... Tymczasem nie jest to sprawa rozwodowa -jest to sprawa o duże odszkodowanie DLA MOJEGO MĘŻA.
Jako drugą ewentualność Przewodniczący podał możliwość osobistego zwrócenia się przez męża do nich (do organu) z wnioskiem o udostępnienie dokumentacji, ale w pewnym momencie zmienił nagle zdanie, ponieważ poprosił mnie o nr tel. komórkowego do męża, a ja odpowiedziałam, że ponieważ mąż aktualnie pracuje po 12-15 godzin dziennie w lotnictwie, to muszę wcześniej zapytać go o zgodę o udostępnienie jego numeru organowi oraz muszę dowiedzieć się, w jakich godzinach organ mógłby do niego dzwonić (bo oczywiście będąc na pokładzie samolotu nie mógłby telefonu odebrać). I słysząc to pan Przewodniczący dosłownie się wściekł, powiedział (cytuję): "Skoro mi pani tak mówi, to w takim razie musi być notarialne potwierdzenie podpisów i na pełnomocnictwie i na samodzielnych pismach męża skierowanych do organu".
Czy powyższe działania Państwa zdaniem są zgodne z prawem? Bo moim zdaniem jest to pomijanie strony z powodu pomijania pełnomocnika, działanie sprzeczne z art. 73 kpa oraz przekroczenie uprawnień...Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 08.06.11 o godzinie 11:32 -
Ja na szczęście nie mam problemu z obiektywizmem i samodzielnym wróżeniem sobie, chociaż jak w/w w szczególnej wagi sprawach proszę o interpretację rozkładu lub o rozkład inne osoby. Albo mówiąc inaczej - proszę o rozkład inne osoby kiedy czuję jakby jakąś blokadę, tak jakby z powodu widocznie moich emocji związanych ze sprawą, o którą pytam mój Głos wewnętrzny był przytłumiony, zagłuszony tymi emocjami. Natomiast poza takimi przypadkami samodzielne wróżenie sobie i pracę z Tarotem uważam za niezwykle rozwijającą intuicję i ów Głos wewnętrzny.
Z opiniami na temat samodzielnego rozkładania sobie Tarota jest chyba tak samo, jak z opiniami na temat odwracania kart. W obu przypadkach są zwolennicy i przeciwnicy. Są też zwolennicy przekładania kart lewą ręką, inni mówią, że ręka jest obojętna (nawiasem mówiąc, ja jestem zwolenniczką wyboru ręki osobie pytającej, ponieważ nie każdy z nas ma tę samą półkulę mózgu dominującą). Wszystko zależy widocznie od Szkoły Tarota, a jest ich wiele. Moim jednak zdaniem każdy z nas ma największego, osobistego nauczyciela w sobie -jest nim właśnie ten Głos wewnętrzny, który często podpowiada nam co mamy robić, czego się wystrzegać lub którym naukom zaufać.
Dlatego miłe Panie uważam, że każda z nas ma rację - mamy tylko swój własny, odmienny punkt widzenia:)Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 03.06.11 o godzinie 01:58 -
Mirosława Pawlak:
Nie ma co obrażać się na nauczyciela. Nauczyciel przekaże tyle informacji ile uczeń zdolny jest przyjąć. Kart można nauczyć się na pamięć, ukończyć najlepsze szkoły tarota u najlepszych nauczycieli,ale jeśli tego Czegoś się nie posiada, nie nauczymy się czytać tego, co mówi tarot. Siła tarota nie tkwi w kartonowych obrazkach ale w osobie, która je odczytuje ( tak na marginesie - dlaczego przekładamy karty lewą ręką?). Polecam pouczyć się nieco o archetypach i symbolice, to zawsze się przydaje każdemu bez względu na stopień zaawansowania w tarocie. Ten kto zajmuje się tarotem ( i nie tylko ) powinien też nauczyć się pokory wobec życia. Tak naprawdę tarota uczymy się do końca życia, bo tarot to nic innego jak samo życie. Ja zrozumiałam to dopiero po wielu latach obcowania z tymi kartami. Dziś mogę powiedzieć, że wciąż jestem na początku drogi... a mam grubo ponad 50 lat. Pozdrawiam
Hmmmm...tutaj jednak troszkę się doczepię. Mam bowiem wrażenie, że z Pani słów wynika, iż mój nauczyciel Tarota nie przekazał mi tak podobno istotnych (mam na myśli ową tajemniczą Moc, o której Pani wspomina) informacji, ponieważ ja jako jego uczeń tej informacji nie byłam zdolna przyjąć... Cóż, pozostawię to bez komentarza. Zapytam może tylko, dlaczego to nie mój nauczyciel zrezygnował ze mnie, lecz ja z niego podczas drugiego poziomu kursu?
Mój nauczyciel miał zasadę mówienia chyba na pamięć wszystkiego, ponieważ gdy podczas jego strasznie długiego monologu próbowałam zadać jakieś pytanie związane z Tarotem, on nie pozwolił mi dokończyć pytania i mówił dalej swoje o historii Tarota. Dlatego domyślam się, że w jego wykutym na pamięć wykładzie nie było w ogóle zaplanowane coś takiego jak Moc. Możliwe, że on o czymś takim nie miał zielonego pojęcia?
Może jednak Pani zechce zdradzić, czym jest wspomniana przez Panią Moc? czy mowa o intuicji, o "czuciu" Tarota opartym oczywiście nie na wykuciu na pamięć symboliki z kart, tylko na owym "głosie", który jakby podpowiadał nam, co mamy powiedzieć do klienta, chociaż teoretycznie żadna karta o tym nie mówi? jeśli tak jest, to dlaczego ową Moc - "czucie" Tarota mielibyśmy stracić praktykując samodzielne wróżenie sobie?
Myślę, że temu między innymi służy tutejsze forum, na którym dyskutujemy o Tarocie, abyśmy przekazywali sobie wzajemnie informacje na temat pacy z nim i naszych doświadczeń. Osobiście jestem przekonana, że wymiana informacji na forach jest wspaniała, gdyż pozwala nam na porównanie naszych doświadczeń i odczuć z doświadczeniami innych, a także pozwala nam pogłębić naszą wiedzę - bo jak sama Pani wspomniała (a zgadzam się z tym jak najbardziej) Tarota uczymy się przez całe życie. -
Mirosława Pawlak:
Skoro moje Panie macie Takie doświadczenia... to cóż ja mogę jeszcze dodać? Jeśli nie wiecie o jakiej Mocy piszę, hm... to muszę zamilknąć. Ale życzę wszystkim jak najlepszego rozumienia symboli na kartach. Pozdrawiam
To aż się zastanawiam u kogo ja robiłam dwa poziomy kursu Tarota. I na jakim poziomie tenże Tarocista ów kurs osobisty ze mną robił, skoro o tajemniczej, wspomnianej mocy czy też Mocy mi nie mówił (ja znam jedynie Moc, jako kartę Tarota). Oczywiście nie podważam Pani słów, Pani Mirosławo, może nawet bardziej jestem zła na swojego nauczyciela Tarota, że o czymś tak istotnym, jak Moc mi nie wspomniał (nazwiska tego nauczyciela jednak nie podam, ponieważ i tak każda z Pań zna jego nazwisko, a nie chciałabym go tutaj publicznie obrażać informacjami o niedociągnięciach w jego nauczaniu).
Może jednak, Pani Mirosławo, zechciałaby Pani napisać nieco o wspomnianej przez Panią Mocy? co Pani przez nią rozumie i czy Pani zdaniem mój nauczyciel Tarota, który żadnym słowem nawet o niej nie wspomniał, jest kiepski? Proszę mi wierzyć, że moje pytanie jest poważne i bardzo będę wdzięczna za Pani odpowiedź i informację na ten temat, gdyż chcę rozwijać się nadal w Tarocie. -
Oczywiście nie chcę się z żadną Panią tutaj spierać, bo każdy z nas ma inne doświadczenia, inne przekonania. Osobiście jednak nie jestem w 100% przekonana, że brak nam obiektywizmu, gdy sami sobie wróżymy - owszem, istnieje takie ryzyko, ale z drugiej z kolei strony nikt nie zna nas tak dobrze, jak sami siebie znamy, dlatego własny, osobisty rozkład Tarota często może być dla nas taką wskazówką, poradą, której - załóżmy - obcy Tarocista mógłby nawet nie dostrzec.
Ja na przykład uczyłam się Tarota około 10 lat temu u znanego w Polsce Tarocisty i proszę sobie wyobrazić, że w zrobionym przeze mnie podczas lekcji z nim rozkładzie na temat tego czy wyjdę za mąż za mojego ówczesnego chłopaka, ów nauczyciel Tarota w moim rozkładzie nie zobaczył ślubu (nie pojmuję dlaczego), natomiast ja widziałam go w rozkładzie wyraźnie i rzeczywiście pobraliśmy się jeszcze w tym samym roku.
Za to w sprawie życia lub śmierci syna znanej mi osobiście Tarocistki ja wróżyłam jej osobiście. Ona powiedziała, że nie jest w stanie sobie sama zrobić rozkładu i poprosiła mnie, bym ja dla niej to zrobiła - czyli widocznie nie tylko ja w szczególnie ważnych sprawach nieco blokuję się i wolę, by ktoś na moje sprawy w Tarocie spojrzał nieco z boku. Zimno oceniając sytuację.
Natomiast odnośnie słów Pani Renaty - rozkładu "Studnia" do większości pytań nauczyłam się od mojego w/w nauczyciela Tarota (właściciela Szkoły Tarota, dodajmy...) i prawdę mówiąc nie przepadam za tym rozkładem, lecz po latach się do niego przyzwyczaiłam i często go stosuję. To właśnie mój nauczyciel nauczył mnie zamiany kart w tym rozkładzie.
Oczywiście nie zamierzając się z Paniami spierać, na zasadzie podzielenia się ciekawostkami z rozkładów Tarota dodam, że osobiście kilka miesięcy temu miałam wspaniałe doświadczenie z ową zamianą kart w rozkładzie Studnia. Robiłam sobie rozkład w sprawie czekającego mnie egzaminu ustnego z Prawa rzymskiego (żaden student Prawa nie lubi tego przedmiotu:)). Początkowo wyszło mi, że nic dobrego nie stanie się na moim egzaminie. ALE przyjrzałam się kartom i nagłe olśnienie - ich zamiana (karta 1 i 5) wyraźnie oznaczała, że jeśli jeszcze raz powtórzę cały materiał, to mam ocenę pozytywną jak w banku. Spokojnie przespałam wobec tego całą noc przed egzaminem (co nigdy mi się nie zdarza) i... dostałam czwórkę u samego dziekana:) Osobiście czuję, że ten mój rozkład Tarota tak mnie wyciszył i "doradził mi", że zdałam siekierę na czwórkę, z lekka tylko kulejąc na terminologii łacińskiej:) a wspomniana przeze mnie zamiana kart pokazała co powinnam uczynić w mojej sprawie.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 30.05.11 o godzinie 23:27 -
Mirosława Pawlak:
Nie dziwię się, że nikt nie odpowiada. Tarot jest wielowarstwowy i ma znaczenie wtedy, kiedy dotknie go ludzka ręka, o czym mówi zresztą wielu tarocistów. Każdy wróżbita inaczej interpretuje te karty, ja także. Dlatego nie odważyłabym się tłumaczyć znaczenie rozkładu, którego nie dotykały moje ręce. W pewnych kręgach mówi się, że nie powinno wróżyć się samemu sobie, bo traci się moc. Pozdrawiam
Ja z kolei nie wierzę w żadną "utratę mocy", gdy ktoś wróży sobie samemu, dlatego rozkładam Tarota również sobie. Dyskutowałam na ten temat z dwoma nauczycielami Tarota i oboje - mając wieloletnie doświadczenie - zachęcali mnie do samodzielnego wróżenia sobie. Ale rzeczywiście każdy wierzy w coś innego, lecz zapewne należy pamiętać, że spełnia się w naszym życiu to, w co sami wierzymy. Jeśli wierzymy, że będziemy tracić moc (a nawiasem mówiąc, jaka to moc?), jeśli sami sobie będziemy wróżyć, to z pewnością tak się stanie.
Ja w takie rzeczy nie wierzę, zawsze sama sobie rozkładam Tarota, jedynie w szczególnie wielkiej wagi sprawach proszę o rozkład lub interpretację inną osobę. To taka moja własna, osobista zasada. -
Magdalena Knappe:
Powiedzcie mi, bo mam małe doświadczenie z tarotem i używam go jedynie dla własnych potrzeb. Poznałam mężczyznę, bardzo mi się podoba pod każdym względem, zapytałam karty jak potoczy się nasza znajomość, co finalnie między nami będzie, przeważnie wyciągam od 1 do 4 kart w zależności od tego jak mi serce podyktuje w danym momencie, nie określam która karta ma coś znaczyć konkretnego, tylko wyciągnęłam kilka i odczytuję ich znaczenia. Na wyżej opisane pytanie wyciągnęłam Eremitę i Rydwan. Ponieważ odniosłam wrażenie że te dwie karty sobie wzajemnie zaprzeczają, to potasowałam ponownie prosząc w myślach o bardziej czytelną dla mnie odpowiedz, i wyciągnęłam dokładnie te same karty w tej samej kolejności. Jak mam to interpretować?
Hmmm... obawiam się, że Pani nie otrzyma odpowiedzi na swoje pytanie, skoro ja na swoje nie otrzymałam od 2. marca. Może jednak Pani będzie miała na tym forum więcej szczęścia, by otrzymać odpowiedź, niż ja.
Moim zdaniem, a nie jestem niestety profesjonalistką, szkoda, że Pani nie ustaliła z Tarotem, co poszczególne karty będą znaczyć. Wg mnie - jeśli przyjmiemy, że dwie wybrane przez Panią karty mają oznaczać kolejne etapy Waszej znajomości i Waszych relacji - to z początkowej blokady uczuć, na którą wyraźnie wskazuje Eremita, rozwinie się to w etap pokonania, przezwyciężenia wszelkich przeszkód oraz w nowy związek, na co wskazuje Rydwan. Czego Pani szczerze życzę :)