Wypowiedzi
-
Czy mogłabym uprzejmie prosić Moderatora o zamknięcie tego tematu?
Bardzo o to proszę, ponieważ po raz kolejny już zaczyna się zbędna dyskusja zdecydowanie odbiegająca od rozpoczętego przeze mnie tematu brzmiącego: "Jak państwo rozumiecie słowa zawarte w piśmie Banku".
A ja już nie mam nic więcej do powiedzenia w sprawie pisma Banku. A tym bardziej w sprawie pytań pobocznych, z tym tematem nie związanych.
Dziękuję za dyskusję i za wszystkie wypowiedzi.
I bardzo proszę czasami zaufać moim wypowiedziom. Chociaż domyślam się, że nie widząc treści moich umów, nie słysząc rozmów przeprowadzonych przeze mnie z pracownikami banku, można odnieść wrażenie, że to ja jestem daleka od prawdy, a nie bank, albo że mam skłonność do pieniactwa.
Tak jednak nie jest. Ale swoich racji nie muszę tutaj udowadniać. Muszę to robić wyłącznie w sądzie.
Pozdrawiam i proszę o zamknięcie tematu. -
Małgorzata K.:
Czy przypadkiem nie jest tak, że jeśli kogokolwiek zacznie Pani nagrywać, to powinna Pani rozmówcę o tym poinformować+uzyskać zgodę rozmówcy na nagrywanie jego wypowiedzi...?
Hmmm... A czyz mBank w swoim komunikacie, który jest słyszany, gdy dzwoni się na nr mLinii, iż rozmowa jest nagrywana, nie powinien uprzedzić swoich klientów, że pomimo, iż rozmowy są nagrywane, to nie są one udostępniane i są nagrywane wyłącznie dla celów wewnętrznych banku?
Trzy razy prosiłam o przedstawienie mi nagranej przez Bank
i przeprowadzonej ze mną rozmowy i trzykrotnie mi odmówiono. W końcu Bank zaczął kłamać, że nie wprowadzono mnie w marcu w błąd.
Ale teraz gdy mam już nagraną rozmowę, wszystko jest jasne i wszystko zostanie dowiedzione przeze mnie w sądzie. Zwłaszcza to, że wprowadzono
mnie w błąd, a bank przez blisko rok kłamał.
Jako pracownicę BRE Banku powiadomię Panią, że absolutnie nie ma takiego obowiązku, aby uprzedzać rozmówcę, że rozmowa jest nagrywana.
Nie będę teraz jednak potwierdzać swojej argumentacji żadnymi przepisami prawnymi czy wyrokami sądów, ponieważ nie tego dotyczy mój temat.
Jedno jest pewne - zanim nagrałam rozmowę, w pierwszej kolejności zdobyłam wiedzę w sprawie tego, że nie jestem zobowiązana do uprzedzenia rozmówcy, że rozmowę nagrywam.
Chyba przez Pani pytanie nie mam rozumieć, że pracownik mBanku - gdyby wiedział, że nagrywam rozmowę - to nie ujawniłby mi prawdy, lecz jako kolejny znowu by kłamał, abym to ja nienależnie nadal była traktowana jako dłużnik, chociaż nim nie jestem?Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 25.11.12 o godzinie 11:56 -
Tomasz G.:
Co do samej umowy pewnie jest wymagana forma pisemna zmiany warunków umowy KO.
I właśnie zmiana umowy jest potwierdzona w postaci pisemnej.
Z pisemnego Aneksu do umowy, który zaakceptowałam własnym podpisem, jest oznaczony termin spłaty kredytu odnawialnego na 12 miesięcy z możliwością przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.
Czyli do marca 2014r.
A poprzednia adwokatka Banku w odniesieniu do mojego Aneksu, z którego jasno wynika, że KO mam prawo spłacić za 2 lata, zaargumentowała (cytuję): "Bank rozpatrując wniosek o podwyższenie wysokości Kredytu ocenił, że Wnioskodawczyni w okresie do 12 kwietnia 2012. r. spłaci Kredyt".
Cytat ten nie wymaga chyba żadnego komentarza, gdyż po tej idiotycznej wręcz argumentacji ich adwokatki (z której wynika, że bank sobie myślał, że za kilka dni spłacę cały kredyt z odsetkami, ale mi jakoś o tym nie powiedział, tylko zawarł ze mną pisemny Aneks, który potwierdza warunki ustalone ustnie, że ów kredyt zapłacę w terminie do 48 miesięcy) Bank błyskawicznie zmienił swego Pełnomocnika. Na inną panią adwokat, która z kolei stosuje zaledwie gołosłowną argumentację oraz zastosowała w napisanym przez siebie piśmie procesowym ogólnikową formułkę, która jest nieskuteczna i była już kwestionowana przez Sąd Najwyższy.
Ale formułki tej nie będę cytować, gdyż nie jest ona związana z niniejszym tematem, który - przypominam - że brzmi: "Jak Państwo rozumiecie słowa zawarte w piśmie Banku". To tak w ramach przypomnienia treści tematu.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 25.11.12 o godzinie 11:39 -
Sprawa trwa - tak jak pisałam - od 12 kwietnia br., więc łatwo policzyć, że problem trwa od 7 miesięcy, a nie od 2 - 3 lat.
A Mod? Cóż mogę powiedzieć. Uważam, że Mod jeśli cokolwiek kasował w moich wypowiedziach, to z tego powodu, że zaczynała się zbędna dyskusja i to prowadząca do konfliktu, jak wśród dzieci w piaskownicy, zamiast trzymania się ściśle tematu.
Tak samo jak jest teraz. Ja pytam w swoim temacie JAK PAŃSTWO ROZUMIECIE SŁOWA ZAWARTE W PIŚMIE BANKU? - a pomimo wcześniejszych wypowiedzi spokojnych i na poziomie wszystkich osób w poprzednich dniach (za co dziękuję) już się komuś innemu to nie podoba i zaczyna się ZBĘDNA dyskusja NIE NA TEMAT.
Oczywiście Mod znowu wkroczy do akcji tutaj. I wcale mu się nie dziwię.
Bo taka jest Jego rola.
Więc po cóż prowadzić w moim temacie zbędne dyskusje nie na temat?
Proszę trzymać się zawsze tematu, to Mod nie będzie musiał niczego usuwać.
A teraz zadam pytanie Panu Tomaszowi, gdyż ogromnie mnie Pan zaskoczył.
Dlaczego Pan sądzi, że mój dowód w postaci nagranej rozmowy telefonicznej z pracownikiem Działu Kredytów Banku nie jest "żadnym dowodem"?
Proszę uprzejmie zapoznać się z treścią art. 308 k.p.c. par. 1, z którego jasno i wyraźnie wynika, że (cyt.): "Sąd może dopuścić dowód z filmu, telewizji, fotokopii, fotografii, planów, rysunków oraz płyt lub taśm dźwiękowych i innych przyrządów utrwalających albo przenoszących obrazy lub dźwięki."
Więc zanim coś się napisze, warto dowiedziec się jak jest naprawdę. ;)
Oczywiście pozdrawiam. -
A w co pani Ola może z Wami grać?
I jaki mieć w tym interes?
Panie Bartłomieju, bardzo mi przykro, że jest Pan tą częścią polskiego społeczeństwa, która nie znosi, gdy ktoś zaczyna powoli wychodzić na prostą.
Zdobyłam świetny dowód w mojej sprawie przeciwko bankowi, napisałam o tym do Państwa wiadomości, gdyż uważam to za interesującą sprawę, ale Panu Bartłomiejowi już się to nie spodobało i doszukuje się tego, że w coś z Państwem gram...
No comments.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 21.11.12 o godzinie 21:31 -
W tej chwili prawdopodobnie Państwa zaskoczę.
Przed chwilą przeprowadziłam (nagraną na szczęście przeze mnie) rozmowę z mLinią z pracownikiem udzielającym odpowiedzi pod nr wewn. związanym z kredytami "innymi" (w tym odnawialnymi).
Otóż zadzwoniłam dziś do Banku w nawiązaniu do w/w przeze mnie informacji znajdującej się na stronie www mBaku oraz w sprawie tego czy mój KO został zamknięty.
Pracownik banku potwierdził, że mój KO rzeczywiście został zamknięty.
A co najważniejsze, wdaliśmy się w szczegółową dyskusję na temat mojego problemu z Bankiem i gdy poinformowałam, że w marcu br. otrzymałam (podobno błędną) informację, iż jeśli uczynię "jakiś minus" w KO, to ów minus zapobiegnie wejściu w życie mojej wcześniejszej rezygnacji z KO...tutaj Pan Konsultant mLinii przerwał moją wypowiedź i powiedział (cytuję):
"Ale my właśnie takie mieliśmy wówczas procedury".
Ja zapytałam wówczas z ogromnym zaskoczeniem: "W marcu br.?"
Pracownik Działu Kredytów dwa razy aż powtórzył, że tak, w marcu takie mieli procedury i on nie rozumie z jakiego powodu nastąpiło zamknięcie mojego KO, skoro on nie został spłacony. Ponieważ zgodnie z procedurami Banku na tamten czas niespłaconego
KO absolutnie nie miał prawa mBank mi zamknąć.
Pracownik Banku dodał, że gdyby zamknięcie nie nastąpiło, to nie powstałby stan obecny, a więc nie pojawiłby się dług i naliczanie mi odsetek karnych w KO.
Cóż mogę powiedzieć? Chwała Bogu, że nagrywałam tę rozmowę.
Ponieważ dotychczasowa linia obrony mBanku miała taki przebieg, że kłamano wprost, że w marcu taka informacja w ogóle nie została mi udzielona, pomijano najważniejsze dowody, albo zamykano postępowanie reklamacyjne.
Aż do dziś, gdy pracownik Banku z ogromnym zaangażowaniem potwierdził wszystkie moje racje.
Ciekawa jestem najbardziej tego, jaką minę będzie mieć adwokatka Banku, gdy usłyszy tę nagraną przeze mnie rozmowę.
Daję sobie głowę ściąć, że tym razem posunie się do złożenia wniosku o odrzucenie mojego dowodu w postaci tej nagranej rozmowy z jakiegoś tam wymyślonego powodu.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 20.11.12 o godzinie 14:16 -
Bardzo dziękuję za Pana informację.
Oczywiście nie mogę się z Panem nie zgodzić.
I rzecz jasna zgadzam się z Panem, ponieważ w tej chwili wiem jaki to wszystko powinno mieć przebieg. Ale nie miało...
Boli mnie w tej całej sytuacji to, że nie otrzymałam odpowiedniego pouczenia ze strony pracowników mBanku zanim zawarłam Aneks do umowy o KO. Ponieważ gdybym takie pouczenie otrzymała, to oczywiście dostosowałabym się do niego (gdyż jestem osobą poważnie traktującą swoje obowiązki i rzecz jasna własne pieniądze) i tym samym zapobiegłabym stanowi obecnemu, w którym bez swojej świadomości i wiedzy stałam się dłużnikiem Banku.
Zwłaszcza, że na temat przebiegu procedury rezygnacji z wcześniejszej rezygnacji z KO nie mówi żaden Regulamin tego banku. I fakt ten potwierdza stan faktyczny, jak i nawet ich adwokat.
Pozwolę sobie przypomnieć, że wcześniej, a więc przed moją rezygnacją z KO, dokonałam całkowitą spłatę kredytu odnawialnego. Czyli dostosowałam się do wymagań z tym związanych. Jednak później zostałam pouczona, że mogę poprzez powstanie minusa w KO zapobiec wejściu w życie wcześniej wyrażonej przeze mnie rezygnacji z KO. I dodam również, że z notatki mBanku (o czym mowa w odpowiedzi na jedną z moich Reklamacji) wynika, że tuż po podpisaniu przeze mnie Aneksu do umowy o KO miał do mnie zadzwonić pracownik mBanku. Nikt jednak do mnie nie zadzwonił, nikt także -pomimo moich Reklamacji w tej sprawie - nie wyjaśnił mi kto, w jakiej sprawie miał do mnie zadzwonić i z jakiego powodu nie zadzwonił, a także nie wyjaśniono mi czy właśnie ów brak telefonu do mnie nie przyczynił się do uczynienia ze mnie bez mojej świadomości dłużnikiem Banku. -
Teresa K.:
tego co czytam to był i kredyt gotówkowy /nie spłacony w 5 ratach/
http://www.goldenline.pl/forum/3094520/jak-wykazac-pow...
i odnawialny.
Zgadza się.
Było dokładnie tak jak Pani mówi.
Z tym, że w kredycie gotówkowym utworzyło się aż 5 zaległych (jak je nazywa Bank) rat kredytowych, ponieważ Bank ze znaczną zwłoką, a więc dopiero dn. 11. czerwca br. otworzył mi rachunek techniczny, czyli dopiero wtedy, gdy utworzyło mi się aż 5 zaległych rat. Wtedy dopiero bank umożliwił mi łaskawie rozpoczęcie spłaty kredytu gotówkowego. A więc bez mojej winy, lecz z powodu zwłoki Wierzyciela zaistniała ta sytuacja, za którą ja nie mogę odpowiadać.
Do tej pory moje kilkukrotne żądania telefoniczne i pisemne w sprawie otwarcia mi rach. technicznego celem umożliwienia mi rozpoczęcia spłaty kretytu gotówkowego pozostały całkowicie bez odpowiedzi. Zaś po mojej skardze do KNF dyrektor mBanku stwierdził, że nie było w tej sprawie kontaktu z mojej strony...Rzecz jasna posiadam wyraźne dowody na to, że szanowny pan dyrektor po prostu kłamie.
Ponadto napisałam szereg reklamacji w sprawie tego, aby ktoś w mBanku poszedł po rozum do głowy i zaczął pobierać - zgodnie z treścią zawartych umów - z mojego rachunku osobistego raty na spłatę kredytu gotówkowego, a nie odnawialnego. Bo pobiera nienależnie na spłatę kredytu odnawialnego, który mam prawo zgodnie z zawartą umową - spłącić w ciągu 12 miesięcy z możliwością przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.
Gdyby mBank skorygował własny błąd, nie zaistniałby cały ten problem, a ja nie rozpoczęłabym postępowania sądowego przeciwko niemu.Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 19.11.12 o godzinie 21:33 -
Bardzo dziękuję za Państwa wypowiedzi w moim temacie.
Odnoszę wrażenie, że nie tylko ja, ale również Państwo, jak i konsultantka mLinii w marcu br., a nawet adwokat mBanku twierdzimy wszyscy zgodnie, iż kredyt odnawialny powinien zostać zamknięty dopiero po jego całkowitej spłacie.
A ponieważ w/w konsultantka w marcu powiedziała mi, że zapobiegnę wejściu w życie mojej wcześniejszej rezygnacji z KO, jeśli zrobię "jakiś minus w KO", czyli debet (który zgodnie z jej poradą zrobiłam), to uważam, że Bank bezprawnie zamknął mi KO.
Dodam, że wcześniej miałam całkowicie spłacony kredyt odnawialny, a debet w nim uczyniłam tylko i wyłącznie z powodu dostosowania się przeze mnie do porady konsultantki mLinii, która twierdziła, że minus w KO zapobiegnie wejściu w życie wcześniej wyrażonej przeze mnie rezygnacji z tego kredytu.
Dodam również, że w absolutnie żadnym Regulaminie mBanku nie ma nawet słowa informacji na temat przebiegu procedury anulowania wcześniejszej rezygnacji z kredytu odnawialnego. Fakt ten przyznał pisemnie poprzedni adwokat Banku.
Trudno się wobec tego dziwić, że trudności ze zrozumieniem tej procedury mają klienci Banku, a nawet sami jego pracownicy, którzy udzielają sprzeczne ze stanem faktycznym lub sprzeczne ze sobą informacje w tej sprawie. -
Ponieważ Państwo udzieliliście dużo odpowiedzi na moje wczorajsze pytanie (za co bardzo dziękuję) pozwolę sobie dodatkowo poprosić Państwa o informację w jaki sposób Państwo rozumiecie słowa, które znajdują się na stronie internetowej mBanku:
http://www.mbank.pl/informacja/#cats=p/1////pytania-od...
cyt:
"„Umowę o korzystanie z kredytu odnawialnego możesz wypowiedzieć w dowolnym momencie jego użytkowania. Pamiętaj jednak, że pobrane opłaty (np.: opłata za uruchomienie, opłata za odnowienie kredytu) nie zostaną zwrócone. W momencie wysłania wypowiedzenia do mBanku powinieneś uregulować zadłużenie kredytu odnawialnego, tzn. spłacić całość zadłużenia. W przeciwnym wypadku, mBank nie zamknie kredytu odnawialnego w Twoim eKONCIE”.
Czy te słowa również nie potwierdzają faktu braku możliwości zamknięcia przez Bank kredytu odnawialnego do czasu, aż zostanie on w całości spłacony?
Gdyby tak było, to nie tylko udzielono mi w marcu br. błędną informację w tej sprawie, ale również na stronie www znajduje się błędna i nieaktualna informacja na ten temat.
Będę wdzięczna za informację w sprawie tego w jaki sposób te z kolei słowa Państwo rozumiecie. -
Dziękuję uprzejmie za Państwa wypowiedzi w moim temacie i za przedstawienie tego, w jaki sposób Państwo te słowa rozumiecie.
Pozwolę sobie dodać, że celowo nie wyjaśniałam tutaj szczegółów sprawy, aby niczego wcześniej nie sugerować.
A stan faktyczny jest taki, że w kwietniu br. -po wcześniejszej całkowitej spłacie kredytu odnawialnego - złożyłam rezygnację z niego. Skutkiem tego rozpoczął się 30-stodniowy okres wypowiedzenia, w czasie którego zadzwonił do mnie pracownik banku zachęcając mnie do tego, abym zrezygnowała ze swojej wcześniejszej rezygnacji z KO. Początkowo się na to nie zgodziłam, ale gdy pojawiła się znowu pilna potrzeba finansowa (zachęcona tamtym tel pracownika banku do mnie) zadzwoniłam osobiście do banku, aby zapytać czy w sytuacji, gdy wcześniej złożyłam rezygnację z KO, to czy teraz -w czasie trwającego okresu wypowiedzenia-
mogłabym ponownie pożyczyć pieniądze, a jeśli tak, to w jaki sposób należy to zrobić. Pracownica banku poinformowała mnie, że oczywiście jest to możliwe, po prostu powinnam uczynić "jakiś minus" (jak się wyraziła) w KO, a ten minus zapobiegnie wejściu w życie wcześniej wyrażonej przeze mnie rezygnacji z kredytu odnawialnego.
Byłam zachwycona, że sprawa jest tak banalnie prosta, złożyłam w pełnym zaufaniu do informacji udzielonej mi przez pracownicę Banku wniosek o podwyższenie mojego KO, zawarłam Aneks do umowy i wykorzystałam pieniądze z podwyższonego limitu tworząc ów minus, który miał zapobiec wejściu w życiu wcześniej wyrażonej przeze mnie rezygnacji. Ku mojemu zaskoczeniu 12. kwietnia mój KO stał się wymagalny, a bank domaga się całkowitej jego spłaty wraz z odsetkami karnymi za zwłokę.
Złożyłam szereg reklamacji, a także Oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych (zgodnie z art. 84 kc), jednak bank pomijał przez cały czas w postępowaniu reklamacyjnym najbardziej istotne moje zarzuty i dowody i zamknął mi postępowanie reklamacyjne. To zaledwie 1/3 mojego problemu, ale może nie będę komplikować bardziej swojej wypowiedzi.
Jednym słowem adwokat banku w Odpowiedzi na mój Pozew napisał te powyższe słowa, o których analizę Państwa wczoraj poprosiłam, a więc:
"Bank nie może zamknąć kredytu odnawialnego, mimo, że doszło do rozwiązania umowy, w sytuacji jego nie spłacenia. Zamknięcie bowiem kredytu następuje z chwilą uregulowania wobec banku wszystkich należności".
Dodam, że zadzwoniłam wczoraj do banku (mBanku, bo to jego problem dotyczy) i w Dziale Kredytów dowiedziałam się, że wyrażona przeze mnie rezygnacja z KO oznacza ROZWIĄZANIE umowy. W takim razie, skoro rezygnacja oznacza rozwiązanie, to moim zdaniem adwokat banku niechcący potwierdził błedną informację udzieloną mi w marcu przez pracownicę banku, że bank nie zamknie kredytu, w którym jest minus. Czyli że to zapobiegnie wejściu w życie mojej rezygnacji.
A przynajmniej, że nie powinien go zamknąć.
Dodam, że teraz już wiem, że tamta udzielona mi w marcu informacja była błędna (pouczono mnie o tym dopiero 25 kwietnia, a więc po fakcie), gdyż zmieniła się w grudniu 2011r. ustawa o kredytach konsumenckich i od grudnia taki minus w KO nie zapobiega zamknięciu kredytu, ale na drugi dzień po upływie okresu wypowiedzenia kredyt ten staje się wymagalny, a kredytobiorca staje się dłużnikiem. Nawet jeśli postąpił zgodnie z poradą niekompetentnej pracownicy banku, która o zmianie przepisów absolutnie nic nie wiedziała.
Dodam, że ani z treści Aneksu do umowy, ani też z treści żadnego Regulaminu mBanku nie wynika opis procedury anulowania wcześniejszej rezygnacji z kredytu odnawialnego, a fakt ten potwierdził pisemnie poprzedni adwokat banku (jakoś szybko go zmienili na nowego, gdyż swoimi słowami sporo racji mi przyznawał).Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 16.11.12 o godzinie 11:24 -
Proszę uprzejmie o informację, w jaki sposób Państwo rozumiecie słowa znajdujące się w piśmie adwokata banku,
cyt:
"Bank nie może zamknąć kredytu odnawialnego, mimo, że doszło do rozwiązania umowy w sytuacji jego nie spłacenia. Zamknięcie bowiem kredytu następuje z chwilą uregulowania wobec banku wszystkich należności".
Ja brzmienie powyższych słów rozumiem w taki sposób, że debet powstały w kredycie odnawialnym sprawia, iż nawet jeśli kredytobiorca wcześniej wypowiedział ów KO, to bank nie zamknie mu go do czasu dokonania całkowitej spłaty przez klienta. A więc, że jednocześnie ów "minus" (debet) w KO zapobiega wejściu w życie wcześniej wyrażonej przez kredytobiorcę rezygnacji z KO.
Czy Państwo również w taki sam sposób rozumiecie te słowa?
Będę bardzo wdzięczna za informację w sprawie tego, w jaki sposób Państwo rozumiecie te słowa. Czy w taki sam sposób jak ja? -
Niestety nie wiem co należy rozumieć przez oskarżyciela posiłkowego i w jaki sposób się wtedy dochodzi swoich racji w sądzi, gdy jest się oskarżycielem posiłkowym?
Pozew przesłałam działając w oparciu o art. 84 kc i 24 kc. -
Nie było możliwe samodzielne płacenie przeze mnie kredytu, gdyż telefonicznie poinformowano mnie, że jeśli pieniądze wyślę z innego rachunku na nr rachunku wskazany w umowie kredytowej, to one absolutnie nie zostaną zaksięgowane i potraktowane jako spłata raty. To samo powiedziano mi w sprawie ew. możliwości przesłania
raty na adres banku.
Cóż, bałam się przesyłać pieniędzy i ich tracić.
Poza tym do dziś bank nie przedstawia mi takiego zarzutu, ponieważ sami mi odmówili w tej sprawie.
Problem pojawił się,gdy bank zablokował nienależnie mój rachunek osobisty i odtąd wszelkie pieniądze, które wpływały na mój rachunek były pobierane przez bank na spłatę kredytu odnawialnego (który zgodnie z zawartą umową mam spłacić do 2014r., czyli w ciągu 12 miesięcy z możliwością przedłużenia o kolejne 12 miesięcy). Sprawa mojego KO będzie wyjaśniona w sądzie, ale mam w postępowaniu sądowym m.in. taki dowód w postaci słów adwokata banku (cytuję):
"Bank rozpatrując pozytywnie wniosek o podwyższenie wysokości Kredytu ocenił, że Wnioskodawczyni w okresie do dn. 12 kwietnia 2012 spłaci Kredyt".
Koniec cytatu.
No cóż... czyli widocznie bez mojej wiedzy i zgody mBank zawarł ze mną umowę kredytową na kilka DNI, podczas gdy umowa pisemna jasno i wyraźnie określa termin spłaty KO na marzec 2014r.
Gdyby nie pojawił się ten bulwersujący problem z kredytem odnawialnym, nie zostałoby zablokowane moje konto osobiste i bank pobierałby pieniądze na spłatę (należną) kredytu gotówkowego. Zamiast tego jednak pobierał je na spłatę kredytu odnawialnego, jednoczesnie całkowicie uniemożliwiając mi rozpoczęcie spłaty rat kredytu gotówkowego. Odmawiając mi również kilkakrotnie w sprawie otwarcia mi rach. technicznego
(nawiasem mówiąc pracownica Działu Windykacji mBanku sama zaproponowała mi złożenie wniosku o rachunek techniczny. To nie był mój wymysł).
Odnośnie zaś Pani słów, że mogłam "Zapłacic wszystko co sie wzieło" to niestety jest dość nielogiczne (oczywiście bez zamiaru obrażenia Pani), ponieważ gdybym była taką majętną osobą, która jest w stanie "wszystko co się wzięło", czyli dwa kredyty oddać, to nie wzięłabym w ogóle żadnego kredytu.
A więc na takie rozwiązanie nie było mnie stać, zaś bank był zobowiązany do wywiązania się z wykonania umowy. A bank nie wywiązał się z niej, bo w sytuacji, gdy ja bank informowałam telefonicznie i pisemnie, iż chcę rozpocząć spłatę rat, a bank w ogóle na moją reklamację w tej sprawie mi nie odpisał, to naprawdę nie można mówić, iż to ja zalegałam z kredytem.
Mamy tutaj wyłącznie do czynienia ze zwłoką wierzyciela. Na większość spraw mam dowody.
Dodam, że w okresie uniemożliwiania mi rozpoczęcia spłaty
bank domagał się ode mnie spłaty w pierwszej kolejności
całego kredytu odnawialnego, który zgodnie z umową mam
prawo spłacić za 2 lata, dopiero wtedy żebym płaciła kredyt
gotówkowy.
No cóż....nieźle by na mnie wówczas bank zarobił poprzez
naliczanie mi przez cały czas, dopóki wcześniej nie spłacę KO,
odsetek za zwłokę do kredytu gotówkowego.
Ale nie zrobiłam tego, lecz wniosłam sprawę do sądu.
Szanowni Państwo, czy ktoś zechce odpowiedzieć na moje pytanie dotyczące dóbr osobistych?
Zauważmy czego dotyczy moje pytanie i temat...wykazania szkody
niematerialnej i uzasadnienia jej wysokości...Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 12.11.12 o godzinie 20:26 -
Pani Tereso, pieniądze z tyt. kredytu gotówkowego, jak i kredytu odnawialnego otrzymałam pod koniec marca br.
Odsetki za zwłokę i problem ze spłatą kredytu gotówkowego zaczął się natomiast od 12. kwietnia br., czyli już PRZED terminem spłaty pierwszej raty z tyt. kredytu gotówkowego.
Jednym słowem zaczęto mnie nękać i straszyć komornikiem w czasie jednoczesnego i całkowitego uniemożliwiania mi rozpoczęcia spłaty kredytu. A więc straszyć mnie zaczęto komornikiem i BTE zanim otwarto mi rach. techniczny i umożliwiono łaskawie rozpoczęcie spłaty kredytu poprzez otwarcie mi ze znaczną zwłoką rach. technicznego. -
Też tak sądzę, że powinnam mieć prawo do płacenia rat na nr rach. zawarty w umowie kredytowej...Jednak kilkakrotnie odmówiono mi telefonicznie (bo problem dotyczy mBanku) płacenia rat na rachunek znajdujący się w umowie kredytowej.
Bank argumentuje, że zgodnie z umową o kredyt gotówkowy bank ma prawo pobierać pieniądze na spłatę rat automatycznie z mojego rachunku osobistego. OK, pieniądze były na moim rachunku, ale dwa razy bank nienależnie pobrał pieniądze na spłatę kredytu odnawialnego (limitu), który ma zostać spłacony dopiero za 2 lata, zamiast na spłatę kredytu gotówkowego (bulwersujący bałagan w mBanku).
Z tego właśnie powodu domagałam się otwarcia mi rach. technicznego, aby natychmiast rozpocząć spłatę rat, ale żeby nie było tak lekko, to pracownicy banku udzielili mi az cztery sprzeczne ze sobą informacje w tej sprawie. W tym chcieli ode mnie pobrać wysoką opłatę za otwarcie mi rach. technicznego, z czym absolutnie nie chciałam się zgodzić, bo z powodu błędu banku nie zamierzam ponosić dalszych kosztów, a moja umowa nie była aneksowana (tymczasem tylko przy Aneksie bank ma prawo pobrać opłatę za otwarcie rach. technicznego).
Zaś potem dyrektor banku sprzecznie ze stanem faktycznym zaczął argumentować, że z mojej strony nie było kontaktu...
Oczywiście jest to kolejne kłamstwo banku. Zaplątali się jak 150, zamiast po pierwszej mojej reklamacji skorygować wszelkie błędy banku, przeprosić mnie grzecznie i przywrócić normalne funkcjonowanie konta osobistego. W takiej sytuacji nie byłoby odsetek za zwłokę, problemu z rach. technicznym, ani też ja nie wniosłabym sprawy do sądu.
A co Państwo radzicie mi w oparciu o przepisy prawne w sprawie, której dotyczy ten temat, a więc w sprawie tego jak wykazać powstanie szkody niematerialnej w sądzie i w jaki sposób uzasadnić wysokość owej szkody niematerialnej? -
Tak, próbowałam w tej sprawie otrzymać poradę od Rzecznika Konsumentów, do którego w pierwszej kolejności pokierował mnie prawnik z Federacji Konsumentów. Jednak nasza powiatowa Pani Rzecznik słysząc w kilku słowach opis mojej zawiłej sprawy z bankiem weszła mi w środku zdania w słowo i powiedziała, że ona by wcześniej musiała wiedzieć czy wygra tę sprawę w sądzie, bo to ONA musi za sprawę sądową płacić... Więc ostatecznie w ogóle się moją sprawą nie zajęła.
Słowa pani Rzecznik powaliły mnie z nóg i przestałam liczyć na tzw. bezpłatną pomoc prawników czy Rzeczników. Muszę liczyć tylko na siebie, mimo, że moja wiedza prawnicza jest skromna, gdyż nie jestem adwokatem, ani radcą prawnym. -
Dziękuję bardzo za Pani wypowiedź w moim temacie, Pani Emilio.
Problem niestety polega na tym, że rozmowa została nagrana, ale nie przeze mnie, lecz przez bank. Ja nie miałam możliwości nagrania tej rozmowy. Zaś bank sprzecznie ze stanem faktycznym twierdzi, że w ogóle takiej (błędnej) informacji nie udzielono mi. Czyli widocznie, że takiej rozmowy w ogóle nie było. A gdy podczas postępowania reklamacyjnego przedstawiłam biling i zażądałam przesłuchania przedstawionych przeze mnie w bilingu rozmów z mBankiem, to bank....zamknął moje postępowanie reklamacyjne. Ja je wznowiłam, więc oni znowu je zamknęli.
Taka zabawa w ciuciubabkę przy jednoczesnym straszeniu mnie (również smsami w środku nocy) tym, że wystawią mi BTE, a kolejnym etapem będzie komornik.
Ostatecznie widząc co się dzieje w tym banku, w sierpniu wniosłam sprawę do sądu powszechnego. -
Ja również tak sądzę, Pani Tereso...
Ale niestety stan faktyczny jest taki, że bank otworzył mi rach. techniczny dopiero 11. czerwca, a więc dopiero wtedy, gdy nagromadziło się już aż 5 zaległych rat kredytowych. A bank przez cały ten czas naliczał odsetki za zwłokę i zniszczył moją pozytywną dotychczas historię w BIK.
Na wznowioną przeze mnie reklamację w sprawie m.in. rachunku technicznego pan dyrektor banku odpisał, że nie było w tej sprawie kontaktu z mojej strony... Oczywiście dyrektor posunął się do kłamstwa, a ja mam pisemny dowód na to, iż wcześniej pisałam do banku z zarzutem udzielenia mi aż czterech sprzecznych ze sobą informacji w tej sprawie oraz z żądaniem otwarcia mi w końcu owego rach. technicznego. Na to pismo jednak bank nigdy mi nie odpisał. -
Jako osoba, która przez pewien bank jest traktowana nienależnie jako dłużnik (chociaż nim nie jestem, gdyż regularnie co miesiąc płacę kredyt gotówkowy od dnia otwarcia mi przez bank rach. technicznego) wniosłam sprawę do sądu m.in. o zadośćuczynienie za naruszenie moich dóbr osobistych.
W Pozwie dochodzę zadośćuczynienia za:
- za naruszenie dobra osobistego – godności osobistej;
- za naruszenie dobra osobistego – dobrego imienia i czci zewnętrznej;
- za naruszenie dobra osobistego – zdrowia i za związany z tym uszczerbek na zdrowiu,
- za naruszenie dobra osobistego – prawa do spokoju;
- za naruszenie dobra osobistego – nietykalności mieszkania i swobodnego korzystania z niego z powodu niepokojenia mnie w obrębie mieszkania i utrudniania mi swobodnego, spokojnego korzystania z niego (co nie było możliwe związku z otrzymywaniem przeze mnie z Działu Windykacji telefonów z nie znoszącymi sprzeciwu
żądaniami zapłaty rat kredytowych mimo, iż nie posiadałam jeszcze rach. technicznego, więc nie miałam żadnej możliwości rozpoczęcia spłaty, a bank zdecydowanie i stanowczo odmówił mi przyjmowania ode
mnie spłaty rat w inny sposób, np. poprzez przesyłkę na rachunek
wskazany w umowie kredytowej z innego mojego rachunku), a także dochodzę zadośćuczynienia za naruszenie prawa do prywatności - poprzez przesyłanie do mnie również w środku nocy smsów z wezwaniami do ode mnie zapłaty, mimo braku mozliwości rozpoczęcia przeze mnie spłaty z w/w powodu braku rach. technicznego.
Na wszystko co najważniejsze mam dowody, w tym posiadam dowód pisemny (w postaci pism od Banku) na to, że bank otworzył mi rachunek techniczny ze zwłoką, po długotrwałym lekceważeniu moich żądań otwarcia mi rach. tech. celem umożliwienia mi rozpoczęcia spłaty kredytu, a także mam
dowód na to, że bank zaczął przesyłać do BIK informację o mojej zwłoce
w spłacie kredytu ZANIM w ogóle bank umożliwił mi rozpoczęcie
tej spłaty, a więc zanim otwarto mi rachunek techniczny.
Nie mam jednak absolutnie pomysłu na to w jaki sposób wykazać i udowodnić w/w powstanie szkody niematerialnej (krzywdy) oraz w jaki sposób uzasadnić jej wysokość?
Pełnomocnik banku w odpowiedzi na mój Pozew powołał się na taką konieczność, argumentując m.in., że spełnienie przesłanek stosowania ochrony z art. 24 kc nie jest wystarczającą przesłanką do żądania zasądzenia zasądzenia zadośćuczyniania.
Nie mam również pomysłu, w jaki sposób wykazać i uzasadnić wysokość szkody niematerialnej? np. mojego załamania nerwowego z powodu nienależnego traktowania mnie jako dłużnika, wstydu i upokorzenia odczuwanego w sytuacji, gdy starając się o kredyt konsolidacyjny we wszystkich bankach w moim mieście mówiłam, że nie mam żadnych nieterminowych płatności i w każdym bez wyjątku banku dostałam odpowiedź negatywną na mój wniosek kredytowy, gdyż w BIK była (i jest nadal...) moja zła historia kredytowa. Czego nie byłam świadoma, gdyż postępowanie reklamacyjne było w toku, a zwłoka nie nastąpiła z mojej, lecz z banku strony. Ponadto nie byłam świadoma przesyłania do BIK informacji
o zwłoce z mojej strony, gdyż
wniosłam do banku o zawieszenie spłaty kredytu do czasu zakończenia
postępowania reklamacyjnego. Ten mój wniosek jednak bank również zignorował.
Będę wdzięczna za udzielenie mi jakiejś wskazówki w tej sprawie. Zwłaszcza w sprawie tego w jaki sposób wykazać
powstanie szkody niematerialnej i jak uzasadnić jej wysokość?Ola Kowalska edytował(a) ten post dnia 11.11.12 o godzinie 19:50