Wypowiedzi
-
staram sobie to wszystko tak tłumaczyć...ale ostatnie słowa jakie o dniego usłyszałam to że jestem balastem i mnie nie potrzebuje, zablokował mój numer nie chce rozmawiać. Nie wiem co mi jest ,ale ciągle płacze, wszystko mnie wzrusza..nawet głupie reklamy,piosenki w radiu od razu łzy...nigdy nie miałam takiego pernamentnego smutku. Zaczęłam zazdrościć ludziom , którzy cieszą się z małych rzeczy albo po prostu "funkcjinują" ja nie mogę spokojnie zasnąć i budzę się z płaczem...nie wiem czy to było zakochanie - pewnie nie, ale nie mogę się poukładaći jakoś nie chce i nei wierzę że ktoś inny mnie zechcę taką jaka jestem.,,może coś ze mną jest nie tak ?
-
wiem, zdaje sobie z tego sprawę że w pojedynkę może być super...w końcu 26 lat byłam sama ...ale może ja nie jestem zdolna do miłości ...bo od kiedy pamiętam zawsze móiłąm sobie "jeszcze masz czas" , najpierw koleżanki miały pierwszych chłopaków, potem mężów, potem dzieci...a ja ciągle sama..Nigdy desperacko nie szukałam, parę razy pojawiła się iskierka nadziei ale od razu pryskała okazywało się że jednak facet nie jest mną zainteresowany ...
Nie wiem jak mam d tego podejść, może coś przegapiłam ? Ale z drugiej strony ja ie chce być sama, miałam namiastkę tego co mogłoby być i poczułam się wspaniale...niestety na krótko. -
pierwszy raz w życiu ktoś dbał o mnie, pisał, interesował się , czułam że jestem "czyjaś" ...tęsknie strasznie za nim..ból jest ogromny i rozrywa mnie od środka...może to było właśnie "to"..od niego usłyszałam tylko ze od początku mówił że nie chce zobowiązań a spędzał ze mną czas poza łóżkiem bo jest "koleżeński"...
może ja nie jestem zdolna do miłości ? nie wiem jak mam poznać tą drugą połówkę skoro przez 27 lat nie udało mi się ...moze to ze mną jest coś nie tak, że faceci traktują mnie przedmiotowo ( bo propozycji romansu zawsze miałam od groma a propozycji miłego spotkania przy kawie nigdy..) -
może...bardziej się chciałam wygadać bo mi strasznie z tym wszystkim ciężko..odzwyczaiłam się od samotnosci , w sumie mój pierwszy "związek"- jak się z tego podnieść, może ktoś miał podobne przeżycia, czy potrzebny tutaj psycholog - może nie jest to normalna może jest...sama nie wiem
-
bardziej chodzi o chłodną opinie osób cąłkowicie postronnych
-
Rok temu na jednym z portali erotyczno-randkowych za namową koleżanki założyłam konto i poznałam pewnego człowieka.Po co to zrobiłam ? Nie wiem. W wieku 26 lat nie doznałam jeszcze uniesień miłosnych z mężczyzną z wyjątkiem jednego razu z przypadkowym facetem z baru a bardzo chciałam spróbować.Jestem podobno bardzo atrakcyjną kobietą, do tego ciepłą i otwartą i mówiąc szczerze sama nie wiedziałam czemu jestem sama ? Nie miałam nigdy wygórowanych potrzeb, ja po prostu potrzebowałam miłości i bliskości ale...wracając do tematu seksu..związek związkiem ale potrzeby każdy swoje ma więc wylądowałam na tym portalu i pojawił się on..Facet 10 lat straszy, bez stałej pracy, z dzieckiem. Ja chciałam po kliku razach zakończyć to wszystko no ale on nalegał i w końcu minął rok.Nawet nie lubiłam go na początku , ale kręciła mnei intymność z nim więc się zgadzałam.Jak się każdy pewnei domyśla byłam zaślepiona a ten robił ze mna co chciał. Wydawało mi się że mu zależy więc chciałam deklaracji a jego jedyna deklaracja to-nie nadaje się do związku, jestem nieczuły. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, ciągły kontakt 24/24 jak nie telefon to komunikator, wspólne wieczory z filmem , kilka wycieczek, rowery- bo to nasza wspólna pasja...Pomógł mi w każdej chwili kiedy tego potrzebowałam a ten nic. Za każdym razem gdy chciałam usłyszeć co do mnei czuje kłotnia...Ja wiem na 1 miejscu był syn i to też bolało bo jak był syn z moim zdaniem się nie liczył aha i jego była z którą go ma ( mówił ze już uczucie minęło , ale pokój miał obwieszony jej zdjeciami np , w telefonie nie moje zdj na pulpicie a jej ). Mijały miesiące a on nadal mówił ze jestem jego koleżanką.Po co w takim razie się trzymał mnie tak kurczowo. W końcu po 2 tyg kłótni i płaczu , mojego oczywiście bo on był sytuacją niezwruszony w ogóle... powiedziałam ..mu spier....i już się więcej nie odezwał( nie nasza pierwsza kłótnie i rozstanie,ale zawsze wracał). Po co to piszę ? Bo nie mam pojęcia jak się z tego wszystkiego pozbierać..Dlaczego nikt mnie nigdy nie chciał a co najwyżej w ten sposób w jaki on...Czy to ja jestem tą toksyczną stroną. Tęsknie za tym człowiekiem bo brakuje mi bliskości której nigdy nie miałam wcześniej.Może jestem niezdolna do uczuć ? A moze to tak wygląda uczucie a ja miałam wygórowane wyobrażenia o nim ?