Mirosław Jastrzębski

Student, UE w Katowicach

Wypowiedzi

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    4.10.2014, 23:26

    Ponownie dziękuję za tak rozbudowaną odpowiedź. Opowiadając na pytania..,

    Z jaką inicjatywą powinna wyjść kobieta, żebyś odebrał to jako zielone światło? Co konkretnie powinna zrobić?

    Np. sama się odezwać. Uśmiechnąć się. Jeśli już się poznaliśmy to właśnie sama może zainicjować jakiś kontakt. Napisać smsa, napisać na FB. Nie mówię, żeby dzwoniła i umawiała się na spotkanie, ale niech da po prostu jakis 'sygnał'.
    Z jakiego powodu?

    Bo jak człowiek jest spięty to się zamyka. Skupia się na swoim napięciu i to go blokuje. W głowie pojawia się przysłowiowa pusta. Czuje się niezręcznie. "Spięcie" to po prostu nieprzyjemne uczucie.
    Innej niż relacja z kumplami, tak?

    Zgadza się. Właśnie chciałbym czegoś innego. Relacji na innych zasadach. Inaczej spędzać czas itp.
    A jaką masz wartość sam dla siebie? Czy ta wartość jest tożsama z Twoją wartością dla społeczeństwa?

    Trudne pytanie. Sam dla siebie czuję się wartościowy. Lubię siebie. Lubię swoją inteligencję, wrażliwość, wnikliwość. Lubię swoją otwartość na różne filozofie. Lubię swoje podejście do świata. Lubię przebywać w swoim towarzystwie. Wydaje się sobie ciekawą osobą.

    Ta wartość nie jest tożsama z moja wartością dla społeczeństwa. Społeczeństwo patrzy przez pryzmat innych rzeczy. Moja wartość dla społeczeństwa jest w okolicach przeciętnej. Czyli osoby, która nie wyróżnia się specjalnie ani niczym dobrym ani niczym złym
    Jaką wartość dla innych wnoszą ludzie pewni siebie?

    Przy ludziach pewnych siebie sami czujemy się pewni siebie. Ja czuje się lepiej w towarzystwie takich ludzi. Jeśli ktoś się boi świata, a Ty się z nim zadajesz, to pewnie w jakiejś części przejmujesz też jego obawy.
    Człowiek pewny siebie rzadziej coś ukrywa, więc nie wzbudza obaw czy podejrzeń.
    Taki człowiek ma lepszą energię, lepiej się bawi, głośniej się śmieje, ciężej pracuje itd.
    Czy Ty czujesz się nieśmiały i wystraszony?

    To zależy od kontekstu. Myślę, że tutaj ważne jest doświadczenie.
    Np. nie mam praktycznie żadnego stresu, gdy idę na rozmowę o pracę. Nie byłem wystraszony na żadnej rozmowie o prace, na żadnym egzaminie.
    Kiedy idę ze znajomymi na imprezę też nie czuję się nieśmiały i wystraszony. Raczej przeciwnie.

    Natomiast w stosunku do kobiet być może. Mówię tutaj o takiej relacji głębszej/fizycznej itp.
    Nie czuję się nieśmiały czy wystraszony w stosunku do koleżanek, do dziewczyn którymi nie jestem zainteresowany.

    Bywają też inne konteksty w których czuję się nieśmiały.
    Nie uważam się jednak za osobę nieśmiała. Być może introwertyczną, z dystansem do innych, ale nie nieśmiałą. Kiedyś natomiast owszem, byłem bardziej nieśmiały.
    Skąd wiadomo, że facet powinien być dominujący, doświadczony i stawiać na swoim?
    Skąd wiadomo, że kobiety szukają mężczyzn dominujących, rozrywkowych, towarzyskich, otwartych?

    Hmm... Większość kobiet jako najbardziej atrakcyjna cecha u mężczyzny wymienia pewność siebie. O tym można przeczytać wszędzie od prac naukowych na temat psychologii czy ewolucji po poradniki podrywania. Natura określa męskość jako pewność siebie. Jeśli mężczyzna nie jest pewny siebie, to nie jest męski.

    I tak samo jak wyżej same kobiety mówią/wszędzie się czyta, że takich mężczyzn szukają.
    Nie słyszałem, żeby kobieta szukała wystraszonego światem chłopca, niezaradnego życiowo, który w wieku 25 lat mieszka z mamą i całe dnie gra na komputerze. Każdy chcę atrakcyjnego partnera. U mężczyzn atrakcyjność to pewność siebie i inne cechy charakteru + w jakimś tam stopniu wygląd/stan społeczny/materialny.
    Z jakiego powodu powinieneś być bardziej pewny siebie, bardziej męski?

    Wtedy łatwiej byłoby mi w relacjach z kobietami. Więcej kobiet by się mną interesowało.
    Chociaż pewność siebie jest pożądana w każdym kontekście życia. Od zawodowego do prywatnego.
    I czy to tak naprawdę oznacza, że powinieneś być bardziej dominujący, doświadczony, rozrywkowy, towarzyski, otwarty i bardziej stawiać na swoim?

    Tak i nie.
    Można być pewnym siebie i nie być rozrywkowym/towarzystkim/dominującym.
    To tylko pewne oznaki pewności siebie.
    Natomiast osoba niepewna siebie albo nie da rady być towarzyska/dominująca/rozrywkowa/otwarta albo będzie to dla niej duży wysiłek. Będzie "udawać".

    Doświadczenie może zbudować pewność siebie i zawsze tak jest.
    Natomiast można być pewnym siebie i bez doświadczenia.

    Gdybym był bardziej doświadczony to pewnie byłbym bardziej pewny siebie. Wtedy pewnie łatwiej byłoby mi zawierać nowe znajomość.
    A jaki jesteś? Jaki chcesz być?

    Nie wiem jaki jestem. Umiarkowanie pewny siebie i umiarkowanie nieśmiały. Zależnie od kontekstu.

    Chcę być bardziej pewny siebie. Nie chcę przejmować się swoimi obawami. Nie chcę się bać "odrzucenia".
    Napisałeś, że nie lubisz się narzucać i nie lubisz być nachalny. Równocześnie piszesz, że mężczyzna powinien być dominujący i stawiać na swoim. Jak można to pogodzić?

    Nachalność i narzucanie się to raczej oznaka desperacji niż pewności siebie.
    Nie łącze tego z pewnością siebie. Pewność siebie to otwarte i szczere przekazanie swoich zamiarów. No i robienie to na co się ma ochotę. Nie branie pod uwagę 'co ktoś sobie pomyśli' itp.

    Zauważyłem, że powtarzam ten przymiotnik ('pewny siebie') jak mantrę. Bo to fajne opakowanie na takie cechy jak: wiara w siebie, nie dbanie o opinie innych, robienie tego na co się ma ochotę itd.
    Starasz się nie oceniać i nie oczekiwać na głos czy w ogóle?

    W ogóle. Tym bardziej na głos staram się nie oceniać, szczególnie negatywnie. Jakieś tam oczekiwania zawsze są, ale staram się ich nie nakręcać.
    Napisałeś wcześniej, że z ludźmi, ktorych znasz z widzenia, możesz rozmawiać do woli o pierdołach (ale to nudne). . > Czym się różni rozmowa z takimi ludźmi od rozmowy z obcą dziewczyną?

    Po pierwsze trudno mi zagadać do obcej osoby. Czuję wtedy się zblokowany. Nie wiem co mówić, czuję lęk.
    Po drugie jak już bym zagadał to mógłbym rozmawiać tak jak z ludźmi, których znam z widzenia, ale to co innego. Taka gadka o pierdołach jest nudna, nieatrakcyjna. Nie mogę tak rozmawiać z dziewczyną, którą chcę sobą zainteresować.
    Takie wypytywanie o studia, pracę, hobby, obejrzany film, pracę i studia jeszcze raz jest nudne.
    Jak jestem kimś zainteresowany to głupio mi rozmawiać o przysłowiowych "pierdołach", bo wiem, że szybko mogę dostać łatkę nudziara, tego co wypytuje o studia itp.
    Z jakiego powodu dziewczyna nie może być Twoim kumplem?

    Może być. Ale nie chcę specjalnie się tutaj rozwijać, bo nigdy nie miałem prawdziwej "kumpeli". Tylko koleżanki ze szkoły, ze studiów itp. Czyli po prostu znajomi, tak samo jak koledzy ze studiów, tylko płci żeńskiej :)
    Czy relacja z kobietą zawierać ma w sobie również elementy przyjaźni, czy też ma być tylko relacją erotyczną?

    Oba przypadki są możliwe. Mogą wystąpić zarówno osobno jak i jednocześnie. Nie rozdzielam tego jakoś specjalnie.
    Skąd można się dowiedzieć, jak właściwie należy się zachować czyli jak podejść i gdzie położyć ręce?
    Czy jest taki ujednolicony zbiór zasad?

    Jest :) Na egzamin/rozmowę o pracę przychodzą dwie osoby. Siadają. Zaczynają rozmowę z rekruterem/egzaminatorem. Praktycznie od razu widać widać, która jest stremowana, zestresowana, a która jest pewna swego, zrelaksowana, odprężona.

    Jak ktoś robi wrażenie zestresowanego, stremowanego, wystraszonego to źle o nim świadczy. Może wzbudzać podejrzenia itp.
    Co by się stało, gdybyś został przez kobietę odrzucony?

    Przypuszczam, że nic szczególnego.
    Co powinno się stać, żebyś zmienił to przekonanie? Jak chciałbyś, żeby to nowe przekonanie brzmiało?

    Nie wiem, to chyba oczywiste, że kobiety wolą bardziej doświadczonych mężczyzn niż mniej. No ale z drugiej strony bez przesady też z tym doświadczeniem :)

    Np. mogłoby brzmieć: dla kobiety nie jest istotne czy mężczyzna jest doświadczony czy nie. Że liczy się chemia i coś tam jest.

    Być może za bardzo kalkuluję i zbyt przekładam zainteresowanie drugą osobą na konkretne cechy jej charakteru, jej doświadczenie i inne nabyte rzeczy.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Co robić?
    17.09.2014, 18:40

    Z męskiego punktu widzenia mogę doradzić ci tak. Przestań się nim interesować (udaj, że przestałaś), nie pisz sama, idź na imprezę i dobrze się baw z innymi chłopakami. Tu nie chodzi o wzbudzanie zazdrości. W ten sposób możesz zobaczyć czy patrzy na ciebie tylko jak na koleżankę czy zależy mu na czymś więcej.

    Jeśli wciąż ty wykazujesz inicjatywę a on nie to ja widzę dwie możliwości:
    a) nie jest zainteresowany niczym więcej niż koleżeństwem
    b) jest zainteresowany czymś więcej, ale poczuł się zbyt pewnie, tzn. widzi, że biegasz za nim, piszesz, starasz się o niego itp. więc on nie musi nic robić.

    Najlepiej będzie jak będziesz traktować go jako kolegę i zobaczysz jak się sprawy potoczą. No właśnie, tak jak napisałaś, trudno kogoś zmusić do uczucia.

    To co ja napisałem to najbardziej prawdopodobne scenariusze wg. mnie. Oczywiście jest setka innych powodów dlaczego on zachowuje się tak jak się zachowuje. Mało napisałaś o całej sytuacji, więc trudno powiedzieć coś więcej.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Co robić?
    17.09.2014, 17:33

    A co chcesz uzyskać? Jaki masz cel?

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Nie do końca fajne życie
    13.09.2014, 17:29

    Masz rację, myślę że jeśli chodzi o kontakty z kobietami to mamy podobne spojrzenie na sprawę, podobny problem, co za tym idzie jesteśmy w podobnym położeniu.

    Ja przeszło dwa lata pracuję nad sobą pod tym kątem i co mogę polecić to zainteresowanie się rozwojem osobistym (także duchowością, np. Osho, Tolle, mi to pomogło w pewien sposób), próba zdystansowania się do świata i więcej takiego zdrowego egoizmu, skupianie się na sobie, a nie na innych, inwestowania w siebie, szanowania siebie, swojego czasu itp.
    Wiem, że to nie proste i że łatwo się mówi, bo choć sam próbuję to i tak często ma jakiś dołek, myślę, że to bez sensu, że idę w złym kierunku, że coś tam...

    U mnie to jest tak, że zwyczajnie brak mi czegoś innego, głębszej relacji, bliskości, fizyczności, fajnego towarzystwa w piątek.
    Z drugiej strony jest właśnie to, że poprzez brak doświadczenia, obycia, stajesz się mniej atrakcyjny dla kobiet (to tylko przekonanie, być może błędne i duże uogólnienie).

    Trudno, żebym coś doradzał, bo sam sobie z tym nie poradziłem.

    Wiem natomiast, że warto skupić się na tym, żeby czuć się dobrze ze sobą, żeby bardziej polubić siebie, bardziej szanować. To brzmi głupio, ale mi to pozwoliło nabrać trochę dystansu do swoich 'problemów'. Czasem czuje mocno ten 'brak' czegoś, ale z drugiej strony wiem, że nie jest tak źle.

    Trudno znaleźć złoty środek, ale najlepiej jednocześnie się tym nie zadręczać i stale nad sobą pracować.
    Pracuj nad nieśmiałością, zaakceptuj nieśmiałość, spróbuj zrobić coś co uczyni cię bardziej otwartym na ludzi.
    Ja np. na przestrzeni dwóch ostatnich lat stałem się bardziej otwarty, mniej nieśmiały, więc praca daje jakieś tam efekty. Może nie takie jakbyśmy chcieli, ale jednak daje.

    Gdybyś miał do mnie jakieś pytania, chciał się podzielić przemyśleniami to pisz śmiało ;)

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    13.09.2014, 17:17

    Wanda B.:
    Zastanawia mnie , że, jak piszesz, nigdy nie miałeś koleżanki. To troche nietypowe. Czy jest tak, ze w ogóle nie masz znajomych , czy tez masz kolegów a nie masz koleżanek?

    To nie do końca tak wygląda.
    Mam koleżanki. Ostatnio razem z kolegą z dwoma zrobiliśmy grila, miesiąc temu z trzema zrobiliśmy imprezę w domu, innym razem z innymi umówiliśmy się na 'filmowy wieczór'.
    Mam koleżanki na studiach, właściwie to na uczelni mam ich więcej niż kolegów. Z jedną uczyłem się do egzaminu, z inną jechałem na uczelnie, gdy trzeba było jakieś papiery zawieść itp.

    Znajomych też mam, gdybym chciał wyjść z kimś dziś na imprezę np. do klubu to na pewno ktoś by był chętny (pewnie jakiś kolega ;)).

    Źle mnie zrozumiałaś. Jestem pewnie lekkim introwertykiem, ale nie jestem upośledzony społecznie czy chorobliwie nieśmiały.. Gdy jestem w gronie 5 koleżanek np. z uczelni i ja to nie mam problemu z rozmową. Jedziemy np. razem pociągiem to rozmawia całą drogę, żartuję, droczę się z nimi. Z ludźmi, których kojarzę z widzenia np. z uczelni mogę rozmawiać o pierdołach do woli, ale to nudne.

    Niedawno było spotkanie klasowe ludzi z liceum. Kilka dziewczyn mówiło, że bardzo się zmieniłem. Stałem się bardziej rozgadany, otwarty itp. Pracuję nad sobą, staram się nie oceniać ludzi, być otwarty, nie krytykować, nie oczekiwać.

    Pisząc, że nigdy nie miałem koleżanki miałem właściwie na myśli 'przyjaciółki'. Tj. takiej osoby, z którą bym się spotykał na długie wieczory sam na sam, rozmawiał bez końca, mógł się otworzyć itp. Nie chodziło o zwyczajne znajomości z uczelni, imprez.
    Nie mam np. takich koleżanek, których mógłbym zapytać wprost bez oporów "powiedz jak mnie widzą kobiety, co może je we mnie drażnić, czym mogę je zrażać itp"

    Właśnie wiele osób nie rozumie o co mi chodzi, w czym problem, bo jestem dość przystojny, mam grono znajomych, znam wiele dziewczyn, mam dobrą pracę, hobby itp.

    Dziewczyny zawsze mnie lubiły (od przedszkola, haha), miałem z nimi normalny kontakt, ale zawsze byłem tylko 'kolegą' i to nie jakimś bliskim.
    Mam wrażenie, że czym krócej dziewczyna mnie zna tym lepsze wywieram na niej wrażenie.
    W klubach często widzę, że się niektórym zwyczajnie podobam. Nie raz w mieście słyszałem za sobą szept np. dwóch koleżanek komentarz na mój temat 'patrz jaki fajny', zbieram spojrzenia, uśmiechy, ale nie wiem jak zainicjować kontakt z obcą dziewczyną. Chociaż kilka razy zagadałem w sklepie, w pociągu, to nie mam w tym po prostu swobody.

    Tak samo na jakichś randkach/imprezach/spotkaniach. Wydaje mi się, że na początku robię dobre wrażenie, są zainteresowane, ale czym lepiej dziewczyna mnie poznaje tym bardziej coś "nie działa". A ja nie wiem o co chodzi. Może to tylko błędne wrażenie.
    A może jest tak, że jedyne dziewczyny do których starasz sie zbliżyć to takie, które wywołuja w Tobie uczucia erotyczne ("podobaja Ci się") a ignorujesz te , które nie są w Twoim typie? Czy potrafisz spojrzec na kobietę jak na interesującego człowieka, który ma ciekawe zainteresowania, cos fajnego do powiedzenia, od którego mozesz sie czegos nauczyc, z którym fajnie sie przebywa, rozmawia, niezaleznie od tego , jak wygląda?

    Może powinienes zacząć od nawiązywania znajomości , rozpoczynania rozmów, w kręgu osób (obojga płci) o podobnych do Twoich zainteresowaniach. W rozmowach bardziej koncentrujac sie na temacie, niż na to z kim rozmawiasz. Jeżeli wciagnie Cie rozmowa "spinka" powinnna popuścić:-)

    Psycholog kiedyś zauważyła coś identycznego. Tak, to prawda. Średnio jestem zainteresowany znajomością ze zwyczajnymi koleżankami ze studiów. Tak, staram się bardziej zbliżyć przede wszystkim (a może tylko) do dziewczyn, które mnie w jakiś sposób pociągają (i nie mówię tutaj tylko o wyglądzie, choć w dużej mierze).

    Może masz rację, ale dla mnie to takie trochę naciągane. Spotykać się z dziewczyną jak z kumplem i rozmawiać o programowaniu, o psychologii, o biznesie. Tak, raczej ignoruję te, które nie są w moim typie. Tzn. chętnie z nimi rozmawiam jak jest okazja, żartuję, śmieję się, słucham, ale nie mam ochoty większej spotykać się z nimi w swoim wolnym czasie.
    Można i tak jak mówisz, ale szczerze mówiąc nie czuję tego. Wolę wyjść z przyjacielem na piwo niż szukać koleżanki, z którą będę mógł rozmawiać nt. książek. To musiałoby samo jakoś naturalnie wyniknąć. Nie mam motywacji, żeby spotykać się specjalnie z koleżankami, którymi nie jestem zainteresowany.

    I nie mówię tutaj o miłości, o tej jedynej itp. Tylko o fajnej relacji, raczej z dozą fizyczności, erotyzmu.

    Czuję, że jest jakiegoś rodzaju bariera, że dziewczyny nie patrzą na mnie jak na kandydata na partnera/kochanka/faceta do przelotnej przygody.
    Nie wiem czy chodzi o to, że nie wzbudzam ich zaufania, może zachowuję się zbyt niedojrzale (albo dojrzale), może jestem zbyt arogancki i apodyktyczny albo przeciwnie zbyt uległy i zbyt "miły", może się narzucam albo przeciwnie, jestem zbyt pasywny. Trudno mi powiedzieć.

    Jednak widzę, że mam pewną barierę jeśli chodzi o bliskość fizyczną, choćby w klubie i to nawet po alkoholu. Wiadomo jak to jest w klubach, klimat zabawy, alkohol, dobra muzyka. Na parkiecie na pewno ktoś wpadnie sobie w oko i łatwo się "zbliżyć", ale ja mam przed tym pewne opory. Nie moralne, ale chodzi o to, że trochę boję się reakcji dziewczyny. A może lęk powoduje świadomość, że nie mam doświadczenia i nie wiem właściwie jak się zachować, jak podejść, gdzie położyć ręce itp i mogę być odebrany trochę jak nachalny małolat itp.

    Zresztą do klubów nie chce mi się ostatnio zbyt chodzić, bo mam dużo pracy i nie mam ochoty zarywać nocy, pić alkoholu i leżeć w łóżku połowę następnego dnia.

    Kilka razy byłem ze znajomymi w klubie gogo i co mnie trochę zaskoczyło to nie czułem żadnego skrempowania przy jakichś tam bliższym, fizycznym kontakcie, a nie byłem też pijany, raczej lekko wstawiony. Ale to wiadomo, specyficzna sytuacja jest, bo cię nie odrzucą. Więc może boję się odrzucenia.

    Sam nie wiem. Od dwóch lat staram się coś zmienić, mam wrażenie, że krążę w kółko. Pracuję nad sobą, poznaję nowych ludzi, staram się stwarzać okazję i efekty średni,

    Mam takie poczucie, że skoro nie mam doświadczenia z kobietami to mam mało do zaoferowania kobiecie.

    PS Strasznie się rozpisałem, nie wiem czy ktoś w ogóle będzie miał czas i ochotę to czytać :D

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    12.09.2014, 12:14

    Ponownie dziękuję za poświęcenie czasu na odpowiedź ;)

    Małgorzata H.:

    Czy to znaczy, że czekasz na inicjatywę kobiety?
    Czy też sam wychodzisz z inicjatywa, a kobieta nie reaguje?
    Jeśli to drugie, to co wtedy robisz?
    Różnie. Staram się wychodzić z inicjatywą, bo mimo wszystko w obecnym społeczeństwie to jest rola faceta.
    Jak nie reaguje to olewam. Ale jednak kobieta o ile jest zainteresowana to powinna dać jakieś 'zielone światło', pokazać że jest zainteresowana, sama wyjść z jakąś mała inicjatywa. Nie lubię się narzucać, nie lubię być nachalny.
    Napisałes wcześniej, że bycie otwartym to "Jak wyżej + być bezpośrednim, mówić to co się myśli, mówić ludziom komplementy, jasno przekazywać ludziom swoje intencje, rozmawiać z ludźmi bez oporów. Nie oceniać, nie bać się oceny. Próbować nowych rzeczy, chodzić w nowe miejsca, poznawać nowych ludzi."
    Czy znasz ludzi, którzy spełniają wszystkie te kryteria?
    Czy otwartość jest dla Ciebie brakiem spięcia?
    Czy pewność siebie jest równoznaczna z otwartością?
    Tak. Brak spięcia to jedna ze składowych otwartości. Nie da się być wewnętrznie spiętym i jednocześnie otwartym na ludzi/świat.
    Przygody? Wyrwania z rutyny? Chcesz, żeby COŚ się zadziało, co przywróci życiu kolory?
    Czy może chodzi raczej o poczucie braku? Poczucie, że inni doświadczyli czegoś, czego Ty nie doświadczyłeś?
    Chyba jedno i drugie. Chociaż mnie chodzi o przygodę, a bardziej właśnie o więcej kolorów w życiu. Brakuje mi kobiecego towarzystwa, ciekawej relacji.
    To ostatnie też, że inni doświadczyli to czego ja nie.

    Z jakiego powodu? W jaki sposob brak tych doświadczeń obniża Twoją wartość? Co to znaczy konkretnie, że obniża Twoją wartość? Czujesz się przez to głupszy, brzydszy, bardziej wredny, mniej kompetentny?
    Wraz z doświadczeniem nabywa się pewne kompetencje/umiejętności. Brak pewnych kompetencji zaniża społeczną wartość. Np. ludzie pewni siebie, odważni mają większą wartość dla społeczeństwa, nieśmiali, wystraszeni mniejszą

    Nad jakimi przekonaniami?
    Facet powinien być pewny siebie. Facet powinien być męski, dominujący, doświadczony, powinien stawiać na swoim itp.
    Kobiety szukają mężczyzn pewnych siebie, dominujących, męskich, rozrywkowych, towarzyskich, otwartych.
    Ja powinienem być bardziej pewny siebie, bardziej męski (nie chodzi o wygląd) itp.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Nie do końca fajne życie
    10.09.2014, 21:12

    Masz jakąś pasję?
    Jak nie to spróbuj znaleźć.
    Wiem po sobie, że to często pasja jest motorem napędowym, a nie rzeczy o których wspominasz. Sam kiepsko radzę sobie z kobietami, ale jak masz pasję, cel w życiu, to wszystko łatwiej przychodzi, łatwiej się żyje.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    7.09.2014, 20:31

    Małgorzata H.:
    Po czym poznajesz, że kobieta nie jest Tobą zainteresowana?

    Myślę, że to po prostu widać.
    Tzn. nie nawiązuje dłuższego kontaktu wzrokowego, nie uśmiecha się, nie wykazuje inicjatywy, nie próbuje flirtować, nie wykazuje chęci bliższego poznania mnie.
    Skąd przypuszczenie, że brak zainteresowania wynika z braku otwartości i swobody?

    Ludzie lubią otwartych ludzi. Tym bardziej kobiety lubią pewnych siebie (czyli też otwartych) facetów. Swoboda jest porządna w relacjach, nikt nie lubi ludzi spiętych.
    Z jakiego powodu związek z kimś stał się tak ważną sprawą?

    Brakuje mi relacji fizycznej, ew. relacji na innym poziomie emocjonalnym niż relacje z przyjaciółmi.
    Brakuje mi oderwania od schematu praca-hobby-znajomi-uczelnia. Jakiegoś uczucia, erotyzmu, flirtu...
    Jakie to dla Ciebie niesie konsekwencje? Co się stanie, kiedy wreszcie kogoś znajdziesz? Co taki związek dla Ciebie oznacza?

    Moje życie będzie pełniejsze. Nie wiem czym jest związek, bo nigdy w czymś takim nie byłem. Nie wiem co dla mnie oznacza. Flirt/głębsza znajomość z inną osobą oznacza dla mnie świetne oderwanie od codzienności, poszerzenie gamy przeżywanych emocji, satysfakcję z seksu.
    Co to znaczy, że już "najwyższy czas"?

    Czuję potrzebę jakiegoś rodzaju bliskości. Chcę mieć z kim wyjść w weekend i spędzić czas inaczej niż ze znajomymi.
    Poza tym brak doświadczeń z kobietami w moim wieku obniża w moich własnych oczach moją wartość, status społeczny itp.
    Nad czym konkretnie pracowałeś z psychologiem i za pomocą NLP?

    Nad przekonaniami za pomocą the work. Na submodalnościami - tzn. z wewnnętrznym krytykiem. Nad przekonaniami na swój temat. Z psychologiem to taka gadka szmatka na 4 spotkaniach, w sumie o niczym...

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    4.09.2014, 15:49

    Karolina Ł.:
    Twoje spięcie.

    Masz rację. Ale nie wiem jak 'wyluzować' i w sumie dlatego ten wątek w ogóle powstał.

    Oczywiście próbowałem podchodzić "bez oczekiwań" albo tak jak radzisz "a olewam to".
    Myślałem, że to przechodzi z wiekiem. Z wiekiem na wielu płaszczyznach wyluzowałem. Z pracą, z różnymi załatwieniami, w relacjach służbowych albo czysto koleżeńskich. Wiele rzeczy u siebie zmieniłem, tylko nie to o czym piszę.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    4.09.2014, 15:28

    Dłonie mi się nie pocą, ale niewątpliwie jestem spięty, bo nie wiem co robić, jak się zachować (szczególnie jak dojdzie do jakiegoś fizycznego kontaktu), nie mam doświadczenia i to nie pozwala mi wyluzować. Poza tym zwyczajnie mam problem z poznawaniem ludzi w przypadkowych sytuacjach, tj. na ulicy, w parku, w sklepie. Na uczelni, na mniejszych imprezach, spoko, ale na mieście, w klubach, mam z tym dużą trudność.

    Karolina Ł.:
    Może się kiepsko ubierasz i nie budzisz zainteresowania?

    Akurat w tej kwestii radziłem się kilku osób. Ubieram się dobrze, jestem raczej przystojny. Jedynym mankamentem może być postura - 185cm, 70kg, także jestem po prostu szczupły, ale to chyba nie aż tak wielki problem.

    Dziękuję Małgorzato za zainteresowanie.
    Czy jest Ci wszystko jedno, z kim nawiążesz bliższą relację?
    Nie. Ta osoba musi mi się zwyczajnie spodobać, zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i charakter. Jednak nie szukam nikogo "na całe życie". Po prostu ma mi odpowiadać, ma mi się podobać, ma być fajnie. Nie mówię tutaj o jakiejś księżniczce z bajki, tylko po prostu dziewczynie, która trafia w mój gust (a wiele takich mijam codziennie na ulicy).
    Czy brak oczekiwanej przez Ciebie relacji wynika z tego, że żadna z napotkanych kobiet nie wywołuje w Tobie emocji? Czy też z tego, że kobiety nie są zainteresowane Tobą? Czy może jeszcze z czegoś innego?

    Wiele spotkanych kobiet mi się podobało, z wieloma chętnie nawiązałbym relację, z częścią próbowałem, a z częścia nawet potrafiłem nawiązać znajomości. Nie potrafiłem przekazać swojej intencji (że im się podobam). A że ja prawdopodobnie ich nie zainteresowałem, to nie wynikła z tego żadna znajomość.
    Co to znaczy, że problem relacji stał się bardziej uciążliwy?
    Częściej o tym myślę. Gdy idę spać, gdy rano się budzę. Wcześniej skupiałem się na innych rzeczach, i jedynie czasem w sobotę wieczorem siedząc z kolegą przy piwie pomyślałem sobie "fajnie byłoby kogoś mieć". Teraz to chodzi za mną non stop. Po prostu czuję, że już najwyższy czas na tak normalną rzecz jak związek z "kobietą", nawet jeśli to będzie przelotny flirt.
    Z czego wynika Twoje wrażenie odnośnie tego, że kobiety nie są Tobą zainteresowane?

    Nie próbują nawiązać ze mną bliższych relacji. Nie wysyłają jakichś oznak zainteresowania, typu spojrzenia, uśmiech. Wydaje mi się, że to się wyczuwa, gdy się komuś podobać. Zazwyczaj traktują mnie jako zwykłego kolegę, znajomego. Jakoś nigdy nic więcej nie wychodzi.
    Czym przejawia się swoboda w poznawaniu nowych ludzi?

    Tym, że w jesteś w stanie zawierać nowe znajomości w codziennych sytuacjach. Sklep, przystanek, bank itp. Potrafisz podejść do nieznanej osoby i zagaić rozmowę. Nie masz oporów przed podchodzeniem do ludzi na imprezach, potrafisz podejść do stolika nieznajomych i zapytać 'czy mogę się dosiąść' itd.
    Co to znaczy dla Ciebie być otwartym?

    Jak wyżej + być bezpośrednim, mówić to co się myśli, mówić ludziom komplementy, jasno przekazywać ludziom swoje intencje, rozmawiać z ludźmi bez oporów. Nie oceniać, nie bać się oceny. Próbować nowych rzeczy, chodzić w nowe miejsca, poznawać nowych ludzi.

    Dodam, że próbowałem już pracy z różnymi metodami. Pracowałem z psychologiem, pracowałem sam z NLP, pracowałem z przekonaniami. Oczywiście próbowałem też 'praktycznego' działania. Z wielkim trudem zagadałem kilka dziewczyn w różnych sytuacjach, częściej zacząłem na imprezy wychodzić, umówiłem się na kilka "randek".
    Ale problem jest nadal. Jakbym miał to określić słowami to powiedziałbym, że to jakaś bariera, której nie umiem pokonać.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    3.09.2014, 17:58

    Już dawno przeczytałem Wasze wypowiedzi, ale postanowiłem dać sobie trochę czasu, żeby wszystko przetrawić, poukładać. Dziękuję za nie.

    Minęły 4 miesiące, a ja właściwie jestem w tym samym miejscu jeśli chodzi o relacje. Bo na innych płaszczyznach jest bardzo dobrze. Znalazłem ciekawą pracę, jestem zadowolony z zarobków, mam hobby, które rozwijam, spotykam się z przyjaciółmi itd.

    Ale problem relacji jest nadal i staje się coraz bardziej uciążliwy.
    Nie mogę nawiązać innej relacji niż czysto koleżeńskiej (a to i tak przez znajomych, na wspólnej imprezie itp.).

    Mam wrażenie, że odpycham od siebie kobiety, a jeśli nie odpycham, to coś sprawa, że nie chcą na mnie patrzeć inaczej niż na zwykłego kolegę/znajomego.

    I to nie kwestia, że nie poznałem nikogo odpowiedniego, bo część znajomych też nie spotkała drugiej połówki, a mimo to jest po X związkach/przelotnych znajomościach.

    Chętnie bym nawiązał relacje ze starszymi od siebie kobietami, ale problemem jest trudność w zawarciu jakichkolwiek relacji z kobietami.

    Nie szukam jakichś super głębokich relacji. Wystarczy flirt, seks, chwilowe zauroczenie, trochę fizyczności.

    Co do pytania znajomych o opinie to trudna sprawa. Mało kto odpowie szczerze, a znajomi, którzy znają mnie wiele lat widzą mnie inaczej niż obcy. Owszem pytałem, jeden powiedział, że za mało mówię, inny że mówię za dużo, ktoś tam, że czuć ode mnie pychę, a ktoś jeszcze, że jestem arogancki.

    Wydaje mi się, że chodzi o brak luzu. O to, że nie mam swobody w poznawaniu nowych ludzi. Że nie jestem dość towarzyski i OTWARTY. Ale nie mam pojęcia jak to zmienić.

    Drażni mnie to, że ta cała sytuacja zabiera mi taką zwykłą radość z drobnych rzeczy i codzienności, wieczorami mam parszywy humor, trudno mi się cieszyć sukcesami zawodowymi, czerpać radość z hobby.
    Od dłuższego czasu obserwuję też u siebie silne rozdrażnienie i niechęć do rzeczy, które jeszcze nie dawno sprawiały mi przyjemność.

    W międzyczasie spotkałem się z innym psychologiem. Totalna porażka. Nie wiem gdzie szukać porady, do kogo jeszcze mógłbym się zwrócić, bo naprawdę chcę, próbuję, wychodzi kiepsko, a ja szarpie się z życiem coraz bardziej.

  • Mirosław Jastrzębski
    Wpis na grupie Bezpłatne Porady Psychologiczne i Coachingowe w temacie Coś nie tak w moich relacjach z kobietami
    3.05.2014, 16:03

    Mam 22 lata. Nie byłem nigdy w związku, nie uprawiałem seksu. Ba, nie miałem nawet koleżanki.
    Z biegiem czasu coraz częściej zastanawiam się co tutaj nie gra.

    To nie tak, że nie wychodzę z domu. Mam grono znajomych, chodzę na uczelnie, wychodzę na imprezy do klubów. To nie tak, że nie próbuję, bo w ciągu ostatnich kilku miesięcy byłem na kilku randkach, zagadałem kilka nieznajomych dziewczyn, zarejestrowałem się na portalu randkowym...

    Chodzi o to, że czuję, że te moje relacje z kobietami jeśli już są to są jakieś takie płytkie, kiepskie, nudne.

    Nie wydaje mi się, żebym miał problemy z kompleksami. Uważam się za przystojnego, inteligentnego faceta z pomysłem na siebie.

    Od dawna już próbuję coś z tym zrobić, szukam przyczyny. Byłem u psychologa, tak z ciekawości. Pani psycholog w porządku, miło się porozmawiało, ale nic mi nie pomogła. Wręcz przeciwnie. Zasugerowała, że trzeba czekać, że nie spotkałem jeszcze nikogo odpowiedniego. Takie tezy mnie śmieszą.

    Może ktoś z doświadczenia mógłby mnie naprowadzić na jakąś drogę, coś zasugerować. Na innych płaszczyznach moje życie jest fajne albo przynajmniej znośne, bo wiadomo, że raz na wozie a raz pod. Niestety, jeśli chodzi o relacje z kobietami to ja już długie lata jestem pod.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do