Wypowiedzi
-
Zapraszamy do uczestnictwa w bezpłatnej 4-dniowej grupy treningowo-terapeutycznej, która odbywa się w dniach 6-7.03.2015 – 13-14.03.2015 w Poradni MONAR na ul. Paszty 10 w Poznaniu.
informacja na stronie: http://poznan.monar.org/oferta.htm#weekend
Ten post został edytowany przez Autora dnia 15.02.15 o godzinie 17:06 -
mi nie przychodzi żadna instrukcja do głowy, to jest do rozpoznania, jak to jest, że dziecko nie znajduje zasobów do bronienia się. Bo takie zachowania tych "złych chłopców to nic szczególnego, w takim sensie, że w życiu najpierw dzieci młodych, później starszych zawsze pojawiają się jacyś "dobrzy" i jacyś "źli", to część życia. Tutaj lepiej pracować z jakimś specjalistą na miejscu. Na przykład psychoterapeuta, z którym mogliby pracować rodzice dziecka. Dom i rodzice to miejsce gdzie dziecko może znaleźć najwięcej siły do zmagania się z życiowymi trudnościami.
-
Ja słyszałem dobre opinie o poradni psychologicznej z kontraktem NFZ na ul. Kórnickiej.
-
Co do opisywanej przemocy w szkole i tych przypadkach to jest tak, że konkretna grupa zaczepia tylko jedną osobę, czy wiele osób. Jak wiele osób to raczej problemy powinny być rozwiązywane w ramach systemu szkolnego - dyrektor, wychowawca, rada rodziców. Jeśli jedna osoba jest tylko zaczepiana to pewnie bardziej indywidualna sprawa, ale warto współpracować choćby z wychowawcą, pedagogiem, psychologiem szkolnym i myślę, że bardziej rodzic miałby współpracować, niż samo dziecko miałoby z tym iść.
-
Ryszard N.:
Pewnie i "podejściem" , pewnie i "specyficznym", ale zapewne nie psychoterapeutycznym i chyba od tego nalezy zacząć proponując pacjentom taką praktykę oddziaływania na ich psychikę. By to właśnie pacjenci mogli świadomie zadecydować,
Ja również się z tym zgadzam, aby osoby poszukujące pomocy mogły być świadomi jaki rodzaj pomocy wybierają, na czym ona polega i z czym się wiąże. I jest różnica czy wybierają psychoterapię czy wybierają ustawienia hellingerowskie czy pomoc lekarza psychiatry, itd. Są to różne rodzaje praktyk, które mimo iż mają wspólne części, nie są tym samym. Podobnie jak pacjent ma prawo wiedzieć w jakim paradygmacie pracuje psychoterapeuta i jaki rodzaj metody pracy z jego problemem będzie stosował. Zwłaszcza, że podejść jest coraz więcej, EAP obecnie wyróżnia 21 modalności psychoterapeutycznych.
Tak jak wcześniej się pojawiało w postach Hellinger swojego podejścia nie nazywa psychoterapią, mówi o filozofii, o nauce o życiu, która powstała na podstawie jego doświadczenia i wglądów i rozwijana jest przez osoby zajmujące się pracą w tej metodzie.
Mówi również, że dla rozwoju samej metody nie byłoby dobrze, jeśli zostałaby przejęta przez psychoterapeutów i uznana za psychoterapię. Widzi, że jego filozofia, sposób patrzenia na rzeczywistość może służyć wielu różnym zawodom, specjalistom z różnych dziedzin.
Ja osobiście gdy prowadzę psychoterapię integruję część myślenia hellingerowskiego o czym też informuje pacjentów i widzę, że ta integracja przynosi dobre efekty.
Taki rodzaj integracji praktykowany jest również w Instytucie Psychoterapii Integratywnej w Krakowie, który obecnie jest w trakcie naukowej weryfikacji. -
wypowiem się w tym temacie, uczę się podejścia hellingerowskiego od mniej więcej 4 lat. Miałem kontakt z pacjentami, którym praca w tym podejściu znacząco pomogła. Ale jest też część dziejących się ustawień, które mogą być szkodliwe, jak w przypadku przedmówczyni. Często osoba prowadząca ustawienia nie robi żadnych konsultacji z uczestnikami i nie poznaje ich. A dla osób z problemami osobowościowymi, czy będącymi w trudnym kryzysie metoda ta może być nie pomocna, potrzebują jedni bardziej klasycznej psychoterapii, a drudzy np wsparcia.
Część osób prowadzących ustawienia ustala z góry stawkę pieniężną dla tych co będą "ustawiać" swój system rodzinny i dla tych którzy będą obserwatorami, więc tutaj proces terapeutyczny wyznaczany jest przez to ile kto wpłaci pieniędzy i terapeuta nie ma możliwości prowadząc ustawienia iść za procesem grupy, tylko realizuje finansowe zobowiązanie - to z pewnością nie służy.
O kompetencjach psychoterapeuty zacytuje Hellingera, który mówił, że dobrze, jeśli prowadzą osoby, które odniosły w życiu sukces, dobrze im powodzi się zawodowo i nie muszą potrzebować pacjentów do ustawień, żeby zarabiać na życie. Inny hellingerowski terapeuta mówił, żeby prowadzić ustawienia, należy umieć zintegrować podejście hellingerowskie z własnym osobistym życiem. Można to poznać po tym, że jeżeli przebywamy w towarzystwie takiej osoby to mamy więcej energii, robimy się bardziej życzliwi dla innych. Innym wymaganiem jest umiejętność wyjścia z trójkąta ofiara-sprawca-ratownik, gdyż poprzez ustawienia widzi się płynącą miłość lub też zatrzymaną w objawie z jakimi zgłasza się pacjent. Jeśli zaczyna się oceniać to staje się po którejś stronie zwykle z ratownika, lub ofiary, co zatrzymuje proces w ukazywaniu się przepływu miłości.
Co do cytowanych konkretnych zdań Hellingera z jego pracy i pokazywania ich absurdalności to każde zdanie jest mówione w kontekście konkretnej osoby, będąc z tą osobą w kontakcie emocjonalnym i to zdanie w innym kontekście jest już nieaktualne.
Jest wielu sceptyków tej metody co jest normalne, gdyż aby ją poznać wymagane jest zaangażowanie i aktywne poznawanie, oraz otwarta postawa na to co nie zrozumiałe, czy dziwne. Gdyż, jeśli się wchodzi w inny świat niż nasz, to porównując ten inny do naszego i szukając różnić i sprzeczności mamy niewielkie szanse doświadczyć tego innego świata.
Co do porównań ustawień hellingerowskich do praktyk szamańskich to jest to dobre porównanie. Z takim założeniem, że często szamani osiągali lepsze wyniki leczenia niż aktualni psychoterapeuci. I podobnie jak w psychoterapii, pomaganiu, czy w praktykach szamańskich sama metoda nie ma takiego znaczenia, jak konkretny człowiek, który pomaga. Badania w psychoterapii pokazują, że są większe różnice w skuteczności pracy psychoterapeuty z konkretnego podejścia niż różnice pomiędzy psychoterapeutami z różnych szkół. Co pokazuje, że metoda jest dodatkiem do potencjału leczącego osoby pomagającej. To samo odnosi się również do ustawień hellingerowskich, które są specyficznym podejściem. -
"Jeśli by tak miało być, zastanawiam się wobec tego - po co tyle tych różnych podejść, nurtów, szkół - skoro i tak wszystko miałoby się sprowadzać do kompetencji i osobowości samego terapeuty.. "
kiedyś leczeniem zajmowali się szamani, teraz w naszym naukowo-ustawowym świecie by to nie przeszło, także zaczęło się rozwijać coś innego, każda szkoła ma jakieś swoje rytuały postępowania pacjenta, które musi zmieścić w naszych społeczno-kulturowych warunkach, spełniajac kryteria naukowe, a leczy tak jak kiedyś konkretny człowiek.
Nauka z jednej strony bardzo wspomaga psychoterapię, z drugiej ogranicza. Przykładem jest Milton Erikson, który jasno się wyrażał, że u podłoża jego podejścia nie ma żadnej teorii, że teoria go ogranicza. Jednak obecny nurt eriksnowski (nie jestem pewny czy tak jest, ale tak mi się wydaje) stara się zrozumieć, jakie techniki stosował, co działało, jakoś to skonceptualizować co jest wbrew samemu mistrzowi i w taki sposób traci się to co miał Erikson. Wydaje się, że on leczył sobą.
To co ostatnio słyszałem z badań na temat podejścia właśnie pozawczo-behawioralnego, które chyba jest podejściem o dość mocnym podłożu empirycznych badań. Że były badania - podajże przez Segall, Williams, Teasdale, które pokazały, że nie leczy wcale zmiana przekonań jeśli chodzi o depresje, a przez ten rodzaj pracy pacjenci uczą się dystansu do swoich myśli, emocji coś jak podczas medytacji. Też się wydaje, że jak się bardzo chce to wiele rzeczy można przepchnąć empirczynie i uzasadnić teorią. I psychoterapia w dzisiejszym świecie też musi się sprzedawać. -
to jest do odwołania się. Ostatnio w woj. małopolskim NFZ uzanł, że może podpisywać tylko z poznawczo-behawioralnymi, systemowymi i psychodynamicznymi, kilka osób odwołało się, czy zaprotestowało i usunięto to wymaganie, które jest niezgodne z przepisami, które są obecnie.
-
Podpiszę się pod Arturem. Badania pokazują, że są większe różnice w skuteczności między psychoterapeutami danej szkoły psychoterapeutycznej niż jak się porównuje skuteczność różnych podejść psychoterapeutycznych.
Jest ciekawa książka, która opisuje ten temat: Frank, J.D, Frank J.B.,1991, Persuasion and healing: A comparative study of psychotherapy.
Najbardziej streścić to można, że w psychoterapii obecna jest realacja z pomocną osobą oparta na zachowaniu i nacechowana emocjonalnie. Jest kontekst uzdrawiania, gdzie jest profesjonalista do którego pacjent ma przekonanie, że mu pomoże. Są założenie, teoria, mit, które dają wiarygodne wyjaśnienie objawów i dostarczają procedur, rytuałów do rozwiązania ich i aby to było skuteczne klient musi mieć przekonanie do danego sposobu leczenia na początku terapii lub nabierać go w trakcie.
Te rzeczy mieszczą się w każdym podejściu.
A co do wyboru dla siebie terapeuty najlepiej kierować się właśnie konktetną osobą, czy ta właśnie mi pasuje, wzbudza u mnie zaufanie. A jeśli chodzi o szkołe, to które założenia danej szkoły psychoterapeutycznej najbliższe są mi. -
no tak, pomyliło mi się, przepraszam.
w Warszawie znam dobra terapeutke Ingę Nowak-Duszę http://ingagabinet.webpark.pl/index.html
ale ona pracuje integratywnie i bliżej psychodynamicznej niz poznawczo-behawioralnej, choc uzywa tez techniki poznawcze i behawioralne w swojej pracy jesli trudnosci klienta tego wymagaja.
I znam też z Warszawy pracującą integratywnie Alinę Hryniewicz–Hasior,
http://www.psychoterapia-warszawa.pl/.
W Warszawie jest tez szkoła poznawczo-behawioralna CBT i z tego co wiem to oni też prowadzą poradnię. http://cbt.pl
I na stronie Polskie Towarzystwa Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej jest lista certyfikowanych terapeutów:
http://www.pttpb.pl/pl/pttpb-info/licencjonowani-terap...
Pozdrawiam i przepraszam za wprowadzenie w błąd.Michał Świeboda edytował(a) ten post dnia 27.11.10 o godzinie 18:30 -
Witam, znam ośrodek w Warszawie http://www.pracownia-psychologiczna.eu/.
Pracuje tam mój znajomy ze studiów Andrzej Śliwerski, zawsze wyróżniał się profesjonalnym podejściem i rzetelnością co kolwiek by robił. -
Iwona Woźniak:
Ja (pewnie z braku wiedzy) nie do końca potrafię zaufać psychoterapeutom. Ich narzędziem są przecież słowa. Tylko słowa. "Będzie lepiej" , "weź się w garść" Wiem, wiem są też terapie... Polecono mi CBT ale to wciąz tylko słowa. Chciałabym uwierzyć ale wciąz łatwiej mi łykać tabletki szczęścia... Nie wiem ..
Witam, psychoterapia to nie tylko słowa, często elemetem terapi jest doświadczenie, przeżycie czegoś ważnego. Ja w swojej pracy integruje różne modalności psychoterapeutyczne i wierze, że słowa pomagają, ale tylko w części i że prawdziwą zmianę często przynosi doświadczenie na poziomie ciała i wielu psychoterapeutów tak pracuje. A co do tabletek to indywidualny wybór, wielu osobom pomagają i nie czują, żeby jeszcze czegoś więcej potrzebowali.
ps. tego typu słów "będzie lepiej", "weź się w garść" nie usłyszy się raczej od żadnego psychoterapeuty.
Pozdrawiam -
przydatny tekst, dzięki :)
-
tak, jest to łączenie życia i terapii, w miejsce odizolowanej terapii i procesów w niej zachodzących od tego co się dzieje w życiu i w zwykłych relacjach. Jest to odmienne podejście od stosowanych w wielu szkołach. Jeśli chciałbyś wykluczyć sens takiej terapii nie będąc w takim doświadczeniu to pewnie na podstawie jakiś konkretnych teorii do których jesteś przywiązany. Szkoła na pocieszce jest otwarta i jej kierunkiem jest podążanie za dobrymi rezultatami, tym co jest skuteczne i przynosi zmianę.
-
Nie czytałem całej dyskusji, tak przejżałem. Co zwróciło moją uwagę to punkty, po których spełnieniu lub nie spełnieniu można się zdecydować na dzieci lub nie. To co u mnie to wywołało, to skojarzenie z idealną drogą w stronę indealnych szczęśliwch dzieci. Dzieci czy dorośli (wszystko jedno) pochodzą z różnych rodzin, zostały w różny sposób poczęte i każdy z nich ma swój indywidualny los, który zawiera i rzeczy obciążające jak równocześnie zasoby. Mi ta droga wydaje się szczęsliwszą i bardziej naturalną, niż 10 przekazań do spełnienia aby zdecydować się na dzieci.
-
Przeglądam co jakiś czas forum dla sympatyków terapii Berta Hellingera i to co ostatnio się dzieje jest to reklamowanie kolejnych miejsc gdzie można uzyskać pomoc dzieki tej metodzie, co jest bardzo ważne, żeby ludzie mieli dostęp do oferty, ale jest do tego na forum przeznaczony odpowiedni dział. To czego mi brakuje, to może jakiś dyskusji, wymiany informacji, tak żeby można się było czegoś od siebie uczyć. Tak sobie pomyślałem, że w sumie mógłbym zacząc, no ale nie przychodzi mi na ten moment coś czym mógłbym zacząć. Ciekawy jestem czy inni też mają takie odczucia?
Pozdrawiam wszytkich miłośników terapii Berta Hellingera. -
Tu są dwie sprawy. Jedna to szanowana godność osobista pacjenta a druga to odpowiedzialność za powstanie uzależnienia. Jedna z drugą nie ma wielkiego związku. A co odpowiedzialności to też są dwie sprawy. Bo ważne jest wiedzieć jakie są skutki uzależnienia dla siebie i dla innych. A co bycie odpowiedzialnym za uzależnienie się to mam wątpliwości. Nikt świadomie nie chciałby, żeby mu się w życiu pogarszało. Jakby zapytać ludzi czego by chcieli to raczej być szczęśliwi. To że ktoś ma depresje, jest uzależniony, cierpii na anoreksję, na chorobę psychosmatyczną to żadnko na własne, świadome życzenie.
-
Zastanawiam się, czy przeczytanie książki może pomóc w takim kontekście, że ktoś szuka tej książki dla osoby uzależnionej.
Co do spotkań anonimowych alkoholików, czy hazardzistów skłaniam się do wypowiedzi Pana Artura. Ja widzę to jako zastąpienie obiektu, alkoholu, czy hazardu spotkaniami. Co prawda pewnie jest mniej swzkód zdrowotnych dla osoby, czy finansowych, ale nie jest lepiej we wszystkich obszarach. Pracując z pacjentami uzaleznionymi, którzy przestali pić i uczęszczają na mitingi niezwykle często narzekają na relację małżeńską. Żony zarzucają, że są podobnie mało dla nich emocjonalnie dostepni, jak podczas picia (osobną sprawą jest juz to co się dzieje u samej żony i jej motywami do bycia właśnie w takim związku). Co pokazuje, ze tak na prawdę niewiele się zmienia. Jest też często przytaczana przyczyna wracania do picia - bo przestał uczęszczać na AA - czy nie brzmi to troche jak uzależnienie? -
u mnie pierwszym zjazdem w szkole psychoterapeutycznej był zjazd terapeutyczny w grupie, w ktorej jednoczesnie bierzemy udzial w superwizji i innych zajeciach, czy warsztatach. Osoba, która prowadzi terapię nie prowadzi innych zajęć. Ja osbie bardzo ten model cenie bycie jednocześnie grupą terapeutyczną i szkoleniową. Jesteśmy bardzo ze sobą zżyci, mamy duży kredyt zaufania do siebie i otwartości na to jacy jesteśmy, co często na różnych innych zajęciach nie terapeytucznych pomaga nam pracować głębiej. Jest też tak, że proces grupowy terapeutyczny rozwija się cały czas u nas, również poza zjazdami terapeutycznymi.
-
Co do pytania pani Magdy to ja spotykając się z dobrymi, doświadczonymi psychoterapeutami i pytając ich jak doszli do tak dużego rozwoju osobistego i zawodowego to w odpowiedziach było, że zawsze stało za tym jakiś rodzaj cierpenia i duża siła i motywacja do poradzenia sobie z tym.
- 1
- 2