Wypowiedzi
-
Fajny materiał - na pewno się przyda :)
Mam tylko pytanie odnośnie tego fragmentu - "Prawo do zwrotu takich treści będzie nam przysługiwało, ale dopiero po wprowadzeniu nowej ustawy, którą wymusza na Polsce dyrektywa europejska. Jednak i ona nakłada odpowiednie restrykcje, chroniące koncerny medialne przed nieprzemyślanymi zakupami. Zabrania odstąpienia od transakcji po pobraniu pliku z serwera" - czy wiadomo już kiedy ma wejść ta nowa ustawa? -
Z tego wynika, że jednak warto się szkolić - "Uwolnienie kolejnych zawodów daje do nich dostęp w zasadzie każdemu chętnemu. W związku z tym kwalifikacje merytoryczne tych osób będą regulowane przez wolny rynek, a nie przez ustawodawcę. Jak w tej sytuacji potwierdzić swoją wiarygodność? – Dobrowolnie można i warto uzyskać certyfikaty ze szkoleń czy kursów dotyczących księgowości. Oferta rynkowa jest w tej chwili bardzo szeroka, począwszy od szkoleń tradycyjnych, kończąc na internetowych – mówi Ewa Marmurska-Karpińska z Eduself.pl."
pytanie tylko, czy ktoś zna jakieś inne certyfikaty lub uczestniczył w kursach i szkoleniach wartych polecenia? -
moim zdaniem kwestia efektywności szkolenia jest mocno skorelowana z tym, kogo na takim szkoleniu się ma.
chociażby kwestia tego typu, czy ktoś faktycznie chce się czegoś dowiedzieć, czy został "wysłany" na szkolenie i jest tam nieco z musu. czy osoba jest bardziej wzrokowcem, czy słuchowcem, a może kinestetykiem? kolejna sprawa, co ona chce wynieść ze szkolenia, czego się po nim spodziewa. niestety, przy szkoleniach mamy do czynienia z czynnikiem ludzkim i to znacznie utrudnia stworzenie jednej spójnej metodologii pomiaru ich efektywności.
nie zapominajmy też, o coraz popularniejszych platformach internetowych, które wybiera coraz więcej osób. ja również korzystałam z eduselfa, gdzie miałam garść wiedzy z zakresu rachunkowości etc. i powiem szczerze, że to, że nie przychodzę na szkolenie, gdzie to prowadzący decyduje o przerwach, powtórzeniach etc., tlyko ja sama wybieram kiedy chcę odpocząć, kiedy chcę jeszcze raz o danym zagadnieniu posłuchac, były dla mnie ok. rozumiem, że szkoleniowiec ma plan szkolenia i robi przerwy w danym momencie, po skończeniu określonej części , jednak jeśli ja już nie "chłonę" to wolę zrobić przerwę w połowie tematu i do niego wrócić, powtarzając sobie o czym było przed przerwą, niż czekać aż dany blok się skończy. -
Ja mam mieszane uczucia...abstrahując już od samych księgowych - deregulacji uległy już np. takie zawody jak pośrednik nieruchomości, przewodnik, trenerzy instruktorzy etc. - mam wrażenie, że w niektórych branżach może to nieco "zepsuć" dany zawód - w końcu wszelkie szkolenia, certyfikaty etc. były w jakimś celu, więc po co je znosić? w końcu czasami nie chodzi o to, żeby było w życiu łatwiej, tylko żeby wykonywać profesjonalnie swój zawód.
-
jak to jest z tymi certyfikatami? co rzeczywiście dają, czy w ogóle ktoś zwraca na nie uwagę, poza samym "światkiem księgowych"...no i co sądzicie o tej ustawie deregulacyjnej, która podobno ma znieść konieczność ich posiadania?
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ZAROBKI PENSJE WYNAGRODZENIA PŁACE
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kobiety Przedsiębiorcze
-
Jeśli chodzi o odkładania pieniędzy, to jedno to są oferty banków, a drugie oferty typu AXA, Generali etc. - tutaj również wystarczy odkładać miesięcznie 200 zł i np. w Generali 5 lat jest odkładania, kolejne 5 już nie jest to wymóg konieczny, pieniądze procentują i w 10 roku wybieramy wszystko.
Niestety nie pamiętam dokładnie nazwy tego rozwiązania, bo w tym pomagał mi znajomy doradca finansowy, ale w razie czego mogę podać na priv namiary na niego. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kobiety Przedsiębiorcze
-
co do aktualnych zmian, to dziś trafiłam na artykuł, na temat tego, co już weszło - po prostu trzeba na bieżąco kontrolować co i jak się zmienia. na razie tematem kobiet na własnej działalności i jednocześnie będących w ciąży się nie zajęli. http://www.polskatimes.pl/artykul/952570,mamy-nie-chca...
> Weronika W.:Anna L.:
Weronika W.:
Anna L.:
Nie wiadomo co z macierzyńskim bo mają wchodzić nowe przepisy. Na kiedy masz datę porodu ??
Czy ktoś orientuje się właśnie na jakim etapie są prace nad nowelizacją ustawy?
Nie mogę znaleźć tego projektu na stronie min. pracy ani na stronie Sejmu, a ponoć nowe przepisy dotyczące wyliczania zasiłku macierzyńskiego mają wejść w życie 1 dnia czwartego miesiąca po ogłoszeniu.
Ale czy daleko im jeszcze do ogłoszenia w Dz.U.?
Jeszcze nie napisali nowej ustawy, ciągle pisze je centr. leg.rządu, więc do ogłoszenia daleka droga. Najwcześniej wejdzie od 1 stycznia 2014 r.
Dziękuję za informację- cały czas myślałam, że nowelizacja jest już gotowa i miałam wątpliwości czy warto jeszcze podwyższać podstawę. Plułabym sobie w brodę, gdybym została przy tej obecnej- najniższej. -
ok, już wszystko wiem, a gdyby któraś jeszcze miała problemy z tematem macierzyńskiego, to tutaj jest fajna "kompilacja" nt. najnowszych zmian - http://www.polskatimes.pl/artykul/952570,mamy-nie-chca...
-
Tak jeszcze w temacie urlopów - "świeżynka" z wczoraj - http://www.polskatimes.pl/artykul/952570,mamy-nie-chca...
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Psychologia biznesu.
-
jedno to podejście "systemu" do młodych ludzi. Drugie - to, jak młodzi ludzie sobie z tym radzą:
Tylko 5 procent młodych ludzi decyduje się na szkolenia po zakończeniu nauki. Jest to jeden z powodów, dla którego blisko 40 procent magistrów i inżynierów nie pracuje w zawodzie. Z badań w ramach projektu „Bilans Kapitału Ludzkiego” jasno wynika, że średnio dwóch na trzech Polaków nigdy nie podnosiło swoich kwalifikacji.
– Nasze doświadczenie pokazuje, że najczęściej szkoleniami zawodowymi zainteresowane są osoby najlepiej wykształcone – absolwenci studiów wyższych i doktoranckich. Wiedzą oni, że samo wykształcenie, czy też tytuł naukowy nie gwarantują zdobycia dobrej pracy – mówi Ewa Marmurska-Karpińska z platformy szkoleniowej Eduself.pl.
Czytaj więcej na http://praca.interia.pl/news-pokolenie-mlodych-bezrobo... -
Czy któraś się orientuje, jak wygląda w praktyce wzięcie urlopu wypoczynkowego po macierzyńskim? bo według prawa jest to możliwe, ale...no właśnie. zazwyczaj jest jakieś ale, więc jak to wygląda tutaj?
-
Hej,
mam pytanie, w związku ze zmianami w urlopie macierzyńskim, czy coś uległo zmianie w zakresie brania urlopu wypoczynkowego po powrocie z macierzyńskiego? Swego czasu było to możliwe. Jak to wygląda teraz? Ktoś się orientuje? -
Każdy ma prawo do własnej opinii, prosiłabym jedynie o odrobinę szacunku dla drugiej strony, a nie bicie piany.
Stanisław R.:
Martyna J.:
Też prawda :)
W sumie nie wiem, jakie jest teraz podejście - za "moich czasów", zanim podjęłam decyzję o studiach, jeździłam na drzwi otwarte, dowiadywałam się nt. wymagań uczelni, jak i możliwościach po danym kierunku.
Teraz jest łatwiej, bo jest internet, więc bez ruszenia się z domu można to wszystko sprawdzić. Pewnie i tak znajdą się osoby, które jeżdżą na uczelnię, szukają jej absolwentów etc, jednak część ogranicza się do wiadomości z sieci...albo i nawet tego nie robią, tylko idą tam, gdzie łatwiej sie dostać etc.
Zapraszam do naszych czasów zamiast pisać "za moich czasów", zresztą już na początku dyskusji zwróciło moją uwagę to, że wątek zakłada ktoś kto kompletnie nie ma pojęcia o problemie tylko jakiś artykulik przeczytał, zastanawiało mnie jaki jest cel założenia takiego wątku i to w grupie, do której osoba zakładająca nie pasuje (bez własnej działalności gospodarczej trudno zrozumieć przedsiębiorców, których bezpośrednio sam problem aż tak bardzo nie dotyka).
Jak się zaczynało pracę 10 lat temu to zapewne największym problemem było kiedy będzie maksymalny urlop, u nas trochę to inaczej wygląda, ja muszę się nieźle narobić aby ugrać swój w miarę przyzwoity cash i wcale nie mam na myśli umowy o pracę, na której się znajduję, bo to co się porobiło teraz to przechodzi ludzkie pojęcie, jak czytam, że dla kogoś problemem jest kiedy będzie maksymalny urlop to zaczynam myśleć, że ktoś nie ma problemów w życiu. Od 6 lat pomimo tego, że studiowałem dziennie zdarzało mi się wyjechać zaledwie na tydzień max niecałe dwa, a reszta praca nawet 20 dni urlopu mi się nie marzyło, co de facto daję 4 tygodnie.
Może jeszcze dodam, że właściwym problemem nie jest to, że mamy duże bezrobocie wśród młodych czy też pracują oni na słabe umowy bądź za marne grosze. Problem przynajmniej w moim odczuciu jest inny dużo gorszy, a to co widzimy to dopiero szczyt góry lodowej. Problemem jest to, że te młode osoby mają przed sobą długą drogę aby się usamodzielnić i zacząć brać odpowiedzialność. Daleko im do możliwości kupna mieszkania, w 2002 roku cena w Warszawie to w gorszych lokalizacjach było średnio 3000 zł w nieco lepszych 3500 zł, teraz mamy 7500 zł bo trochę spadło ostatnio. Pensja w tzw. pierwszej pracy od tego czasu w moim odczuciu spadła, więc nie dość, że za pensje kupimy mniej metra mieszkania bo droższe są, to jeszcze kupimy mniej bo mniej i na dodatek przez te 10 lat patrząc na dane inflacji ceny poszły dobre ponad 40%. Więc nawet jak ktoś pracuję i się stara i kręci się i ma umiejętności praktyczne, które są wymagane przez pracodawców to na starcie i tak jest w d.... -
Też prawda :)
W sumie nie wiem, jakie jest teraz podejście - za "moich czasów", zanim podjęłam decyzję o studiach, jeździłam na drzwi otwarte, dowiadywałam się nt. wymagań uczelni, jak i możliwościach po danym kierunku.
Teraz jest łatwiej, bo jest internet, więc bez ruszenia się z domu można to wszystko sprawdzić. Pewnie i tak znajdą się osoby, które jeżdżą na uczelnię, szukają jej absolwentów etc, jednak część ogranicza się do wiadomości z sieci...albo i nawet tego nie robią, tylko idą tam, gdzie łatwiej sie dostać etc.
Oczywiście nie chcę generalizować i w ten sposób pisać, jak to dawniej młodzi byli rozważni, a teraz nie są. Jest to kwestia czasów, w jakich się żyje i co one dają takim młodym osobom...a dają wiele ułatwień i wygód, z których ciężką nie korzystać.
> Barbara C.:Martyna J.:
Niestety, prawda też jest taka, że chociażby w przypadku umowy o pracę, jest kwestia długości urlopów i w tym momencie wygrywa ten, kto ma tytuł magistra - tego typu studia dają +8 lat do ogólnego stażu pracy, czyli wystarczy przepracować jeszcze 2 i już ma się 10 lat i 26 dni urlopu rocznie.
Wątpię, aby studenci kalkulowali, że szybciej dostaną dłuższy urlop, jeśli będą mieli tytuł mgr... Zresztą, bardzo duża grupa osób po studiach ma problem ze znalezieniem zatrudnienia na umowę o pracę, więc uzyskanie tego dłuższego urlopu też jest przywilejem bardziej oddalonym w przyszłość, a skoro młodzi ludzie nie są w stanie przewidzieć, że po 5 latach studiów nie będą mieli pracy, to wątpię, aby kierowali się tutaj wizją dłuższego urlopu po 5 latach studiów + 2 lata do 10 lat pracy :) W sumie może okazać się tak, że ktoś, kto wybrał drogę studiowania również po "normalnych" 10 latach dobrnie do tego urlopowego przywileju, ze względu na to, że te pozostałe lata będzie albo szukał pracy, albo będzie pracował na umowę śmieciową. -
oczywiście, że koniec końców liczy się fachowość konkretnego doradcy, ale ta fachowość to nie kwestia liczenia dźwigni operacyjnej, bo to są podstawy, jakie wynoszą ze studiów.
Fachowością jest znajomość dostępnych instrumentów finansowych, nie tylko tych, które są dostępne u doradcy, ale ogólnie w branży.
Sam problem ilości produktów finansowych, jakimi dysponuje doradca też jest ważny, bo w końcu, jeśli firma ma w portfelu powiedzmy 100 rozwiązań, to jeśli doradca wybiera mi jedno z nich, to mam poczucie, że faktycznie dopasował je do moich wymagań. A jeśli ma licencję na 3 produkty finansowe, to już to dopasowanie wydaje mi się bardziej wpasowaniem mnie do produktu, a nie odwrotnie. -
też uważam, że obecna tendencja ślepego wybierania się na studia nie jest dobrą - studia powinny być sposobem na realizowanie, wspieranie pomysłu na siebie, a nie czymś na zasadzie "bo wszyscy są magistrami".
Niestety, prawda też jest taka, że chociażby w przypadku umowy o pracę, jest kwestia długości urlopów i w tym momencie wygrywa ten, kto ma tytuł magistra - tego typu studia dają +8 lat do ogólnego stażu pracy, czyli wystarczy przepracować jeszcze 2 i już ma się 10 lat i 26 dni urlopu rocznie.
Czyli niby wszyscy widzą, że masowa produkcja magistrów nie przekłada się na ich jakość, a mimo wszystko jest jak jest...