Wypowiedzi
-
Co masz na myśli, Anno?
Czy masz jakieś doświadczenia z tą konkretną firmą? -
Michał, czy wiesz, czym ta"grupa otwarcia" różni się od treningu interpersonalnego?
Czytałam, że oni robią te warsztaty od lat 70-tych na podstawie własnej metody. Troszkę mnie to zniechęca.
Szukam również treningu interpersonalnego w formule wyjazdowej i żebym jako nie-coach mogła wziąć w nim udział. Czy ktoś ma aktualne opinie/refleksje/rekomendacje?
Z góry dziękuję. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Strefa Biegających Kobiet
-
Dzięki
-
Cześć Hubert,
Ja chętnie kupię :)
Widzę, że jesteś z Warszawy.Więc może jakoś wygodnie w centrum się umówimy?
Podaj proszę swój numer.
Ja na wszelki wypadek podaję swój: 608 691 372 -
-Marlena Mieczkowska edytował(a) ten post dnia 08.03.11 o godzinie 10:59
-
Ja bardzo chciałabym zacząć , ale nigdy tego nie robiłam. W jaki sposob sie wdrozyc w biegi na orientację? Nie ukrywam,ze nocny najbadziej mnie przyciaga...
Czy w najblizszym czasie jest jakas impreza tego typu w warszawie? -
Rozumiem, że nie jest zjawiskiem nowym, ale chyba rewolucja cyfrowa w jakiś sposób zmieniła jego oblicze, prawda?
Sama idea, że jest miejsce z gotowymi piosenkami, tekstami czy też muzyką nie jest podważana. Jedynie niezbyt pozytywne są skutki uboczne, które się przy tym zdarzają, czyli ten recycling i zagraniczny towar.
Dzięki, Jarku za rozgraniczenie pojęć.Marlena Mieczkowska edytował(a) ten post dnia 25.02.09 o godzinie 22:38 -
Miłosz, chodziło mi o muzykę u Flinty:) Pamiętam, że wspominała coś o banku muzyki, skąd wzięła piosnkę swą. A "wyuzdany" to dla mnie najbardziej pozytywne określenie. Supermarketów też będę bronić na pikietach.
Nie mówię, że publishing zły (wręcz, że bardzo ciekawe zjawisko, które jest możliwe dzięki globalnej wymianie danych i cyfrowym formatom, się da to niech sobie handlują, to wzbogaca) ale, jeśli pójdzie to w tę stronę, że zaczną powstawać polskie wersje hitów zza oceanu, tak jak the ring japoński, a potem wersja ameryk. to już mniej fajnie. Chociaż jak wspomniałam, Aisha po polsku jest ok, bo społecznie aktywna, tzn, można sobie podśpiewać w ojczystym języku, a nie kombinować po francusku jak Lech Roch Pawlak. Grunt to proporcje, a grunt to podstawa. -
Agnieszka, widzę, że na prawdę jesteś profesjonalistką, tu postymulujesz, tu zrobisz dobrze na koncercie...
Ja murem stoję za przedsiębiorczymi kobietami. CzuWAJ! -
publishing publishingiem, ale ja jakoś czuję, że zrzuciłam kajdany radiowej komerchy(chociaż czasem lubię łupanki z eski jak autem jadę) bo komputer mam.
No właśnie i sobie słucham i poznaję bardzo fajną muzę i duuuuużo po polsku.
Katarzyna Maria Pałka:
a muzyka, tak zwana, autorska ostantio istnieje w polsce w bardzo malej mierze.
jest troszke zespolow, ktore graja super muzyke a nie ma caly czas ich plyt..
i mało mnie obchodzi, że w zet leci Edyta z publishingu a potem błyskotliwy komentarz reportera, na temat tłustego czwartku.
Ale jest coś w tym, że akcje typu aisha po polsku, są fajne, ale do czasu. Jak jest tego więcej, to niestety ssie.
Ach i jeszcze Flinta, jej jedyny wyuzdany hicior ,to też z tego samego supermarketu, nieprawdaż? -
Moja siostra też od jakiegoś czasu katuje jej płytę i trzeba przyznać, że jest czego posłuchać.
Ma fajną energię, ciekawą, czasem irytującą, ale przez to jeszcze ciekawszą barwę.
hyhy, Agnieszka, fakt oryginalność-pojęcie względne, oryginalna , bo ,rzeczywiście, brzmi jakby nie miała planów na duet z Krawczykiem, ale kto ją tam wie.
a co do jej kobiecości, albo raczej takiej lolitkowatości trochę, to mi ona odpowiada! Jakoś nie mam ciśnienia na piosenkę autorską z żyłą cierpienia na czole wokalistki... -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy SZTUKA MOTYWACJI
-
Pamiętam jak dwa lata temu po koncercie wrocławskiego zespołu Me Myself & I, użyłam właśnie tego okreslenia. Jeśli zdarzają mi się tego typu psychofizycznomuzyczne unieniesienia to właśnie wtedy gdy coś mnie zaskakuje na żywo. Ci ludzie robili dźwięki nie z tej planety i to właściwie bez użycia instrumentów, beat box plus jakieś eksperymenty z najdoskonalszym instrumentem czyli ludzkim głosem, takie głosowe zakręty i wyboje, że nawet teraz mam gęsią skórkę. W każdym razie publika w warszawskiej diunie reagowała mocno, była wielka interakcja, szczególnie dlatego ,że to co się tam tworzyło nie było wyuczonym repertuarem, te trzy głosy i osobowości na gorąco znajdowały jakieś kanały łączące je między sobą,i na ich twarzach też niejednokrotnie malowało się zdziwienie. Ech... jedno z mocniejszych moich przeżyć.
A jeśli chodzi o rzeczy orgazmogenne z płyty, to na pewno Maxwell i jego soulfrodisiac hit: Till the cops come knokin'Marlena Mieczkowska edytował(a) ten post dnia 31.03.08 o godzinie 02:26 -
Ja chętnie pójdę, bo już baaaardzo dawno nie byłam na żadnym lanserskim zlocie. Wypadam z obiegu, i guess, tak więc zaproszenie jako deska ratunku: na pewno się przyda. Bezczelnie zapytam tylko: jakie muzyczne rozkosze czekają na pokazie? bo jakoś naiwnie wierzę, że wizualne to nie wszystko...