Wypowiedzi
-
A ja mam nadzieję, że jak zrobia już te patomkinowską wioske, to potem nie będzie chciało się im jej rozbierać.
-
Nie ma sensu i logiki. Te przejścia nigdy nie funkcjonowały nie tylko w zgodzie z logiką i sensem, ale nawet z intuicyjnym zdrowym rozsądkiem. Polacy i Ukraińcy jakoś te granice przekroczą, niektórzy to jak w Schenden nawet bez paszportu. Ale ja czekam na Euro 2012. Wesoło bedzie jak nieświadomych nczego zjedzie się tam mnóstwo ludzi, którzy będą chcieli zobaczyć mecz i nie bedą się spodziewali, że na piechote nie można, a w ogóle to trzeba jeden papierek w reku trzymać podczas przekraczania granicy, a w drugim wpisać dokładny adres, gdzie się będzie nocowało (ja od dawna wpisuje "Zoopark, Kyiv";-). I już widze te tysiące ludzi, którz bedą jechali z Ukrainy z Euro i bedą musieli wysiadac z autobusów, brać swoje walizki i pokazywać, że nie są przemytnikami fajek. Albo będzie normalnie, albo wesoło, oba warianty nie są złe;-)
-
Ostatnio jak jechałem z rowerem wciskałem na siłę pieniądze w Żółkwi tym, którzy mnie przewieźli. Nie chcieli. Aż troche głupio mi było.
-
Jakubie, takich idiotyzmów jest wiecej. Z wyjatkiem Medyki oficjalnie nie można przejechać na Ukrainę rowerem. Np. w Hrebennem Polacy to jescze puszczą, ale po ukraińskiej stronie usłyszysz, że rowerem nie można, bo pograniczik nie wie co wpisać w rubryce nr rejestracyny pojazdu. Na szczęście po obu stronach granicy ludzie są bardzo uczynni i gdy się podejdzie do pierwszego lepszego samochodu, przewiozą przez granicę pieszego i rowerzystę;-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Praca w mediach
-
Katarzyna Kantarska:
Mariusz Kowalczyk:
Ja doswiadczenia na gorskich bezdrozach albanskich nie mialem, wiec nie widzialem, czy uda mi minac kolejnego TIR-a czy autobus. W Macedonii po gorach jezdzilo sie lepiej niz po polskich nizinach:-) Dojazd np. ze Skopije do Vales to prawdziwa przyjemnosc, rowniez estetyczna ze wzgledu na widoki.
Ale MAriuszu czym Ty jechałeś??Cóż...Albania drogi ma świetne,jeśli chodzi o wiraże, kręte ciekaqwe drogi..Faktem jest,że trzeba mieć oczy szeroko otwarte.Z doswiadczenia wiem,ze na drogę w Albani wyjdzie Ci dokłądnie wszystko, od brudnych małych dzieci, któe chcą Cię dotkąć, bo stanowisz mega atrakcję, po krowy, kozy, watachy bezpańśkich psów.Ludzie którzy dosłownie odcinają łby baranom na drodze.Jest ciekawie i napewno nie monotonnie:)))
Jechałem małym Hyngaiem Getzem. Jechało się świetnie. I podobno wybrałem najgorszą, górską drogę w całej Albanii. Podobno ma ją juz wkrótce zastąpić jakaś autostrada. Może trochę szkoda...:-) -
Hm...Jesli to prawda, ze ta droga jest juz prawie gotowa, to naprawde szacunek. Oznacza to tyle, ze drogi sa w Albanii budowane równie intensywnie jak niegdyś bunkry. Może doświadczenie w koordynacji budowy bunkrów się przydała i wsystarczyło tylko moce przerobowe przestawić na inną część infrastruktury?:-)
Pozdrowienia -
Kiedy byłem? Miesiąc temu. Jechałem z Kosowa do Shkodry i widziałem więcej bunkrów niż autostrad i dlatego wcale nie mam nic do zarzucenia Albanii. Droga była tak zła, że bunkry można było sobie dokładnie oglądać:-)
-
Taaaak, jechałem ostatnio tą "autostradą". Piachu w sczeliny samochodu tyle się dostało, że do tej pory drzwi mi skrzypia. Średnia prędkość to 20 km/h, zakrety takie o 360 stopni, dwa samochody czasami nie mogą się minąć, bo tak wąsko. Albańczycy na granicy mówili, że za kilka miesięcy autostrada będzie gotowa:-)
-
Jaklos bez tych 30 godzn w pociągu sprawa traci romantyzm:-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kijów
-
Ja doswiadczenia na gorskich bezdrozach albanskich nie mialem, wiec nie widzialem, czy uda mi minac kolejnego TIR-a czy autobus. W Macedonii po gorach jezdzilo sie lepiej niz po polskich nizinach:-) Dojazd np. ze Skopije do Vales to prawdziwa przyjemnosc, rowniez estetyczna ze wzgledu na widoki.
-
Dobrą bazą wypadową jest Jałta. Jak masz dużo pie=niędzy, zainstaluj się tam. jeśli nie chcesz wyrzucać kasy, poszukaj czegoś w Ałuszcie. W Aluszcie oprocz widoku gor i morza nic ladnego nie ma. Tlumy ludzi, wszedzie muzyka, knajpy...
Z Sudaka czy Ewpatorii jest trochę dalej. Ale bez przesady nie sa to jakis kosmiczne odleglosci, a komunikacja w postaci tanich marszrutek jest bardzo dobra. Inny sposob to taksowki, ktore nie sa drogie. Trzeba tylko powiedziac taksowkarzowi, zeby dozbieral komplet pasazerow na dany kierunek, z ktorymi podzielisz sie kosztami przejazdu.
O rezydentach zapomnij:-) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Kijów
-
Marto, wybór miasta zalezy od tego, co chcesz robić na Krymie. Jeśli chcesz ostro poimprezować, jedź do Jałty albo Ałuszty. Jeżeli natomiast wolisz spokojniej odpoczywać, jedź do Eupatorii, albo Sudaka (tam też się zabawisz). I nie wydawaj pieniędzy na hotele bo są drogie. Korzystniej jest wynająć mieszkanie. Można trafić na prawdęna dobre warunki. Rok temu w Sudaku miałem dwupoziomowe mieszkanie, doskonale umeblowane z salonem na dole i dwoma sporymi pokojami na górze, z klimatyzacją za 20 USD za dobę. Wpisz w wyszukiwarkę аренда квартир Крым (ewentualnie wpisuj zamiast "Krym" nazwę miasta, do którego chcesz pojechać. Coś ciekawego powinno wyskoczyć.
-
NR 1 - Peja (Kosowo)
Nr 2 - Skopsko (Macedonia)
NR 3 - Jelen (Serbia)
NR 4 - Tirana i inne albanskie (nie do wypicia)
Się wypija na tych wyjazdach trochę:-) -
Ja jechałem drogą z Kosowa (Prisztiny)do Szkodry w Albanii. Przejecheanie odcinko okolo 160 km od granicy albanskiej do Szkodry zajęło mi cały dzień. Brak asfaltu, albo jego resztki, zakrety, niektore mają niemal 360 stopni, ale widoki... hm, czegos takiego jescze w zyciu nie wiodzialem. Dzieki tym widokom nawet nie zakląłem na drogę. A droga w krotce bedzie, bo juz sie buduje:-) Widac, ze Albania sie zmienia, że się tam coś buduje.
Po drodze małe miasteczka, nie różnią się zbytnio np. od tych na Ukrainie. Obiad w jednym z takich miasteczek był bardzo smaczny i niedrogi.
Ja jeszcze tam wroce!!!:-) -
Wielkie dzieki za ciekawą dyskusję. Właśnie wróciłem i wszelkie spory mogę roztrzygnąć. Drogi oprocz Albani sa nie gorsze niz w Polsce. Placi sie za wjazd do Czarnogory 10 euro, za co dostaje sie winietke na szybe. Placi sie za wjazd do Kosowa ubezpieczenie za auto 50 euro i za kazdy dzien pobytu w Albani 1 euro. Nigdzie policja mnie nie zatrzymala, na granicach nie bylo zadnego walenia. Tylko Albanczyk na granicy z Kosowem wkladal lapy do bagazy, ale taka przeciez ma prace. Jakiegos wielkiego natezenia patroli na drogach tez nie bylo - nie wiecej niz np. na Slowacji. Kierowcy jezdza troche inaczej niz u nas w Albani i w Kosowie - maja problemy z pierszenstwem na rondach:-) Za wszelkie uprzejmosci na drodze dziekuje sie krotkim klaksonem. Tak wiec nie jest zle, jesli Getz poradzil sobie na gorzystych bezdrozach albanskich. Wystarczy zdrowy rozsadek, troche umniejetnosci jezdzenia po gorach. Lepiej nie kozakowac, bo niektore zakrety np. w Albanii maja niemal 360 stopni, a szutrowka jest wąska:-)
Dla wszystkich, ktorzy sie tam wybieraja Szerokiej drogi. Widoki rzeczywiscie zapieraja dech w piersi, wiec tez trzeba uwazac, bo jednak powinno sie patrzec na droge, a nie w bok:-) -
Wlasnie wrocilem z objazdu - Serbia, Macedonia, Kosowo, Albania, Chorwacja, Czarnogora, Bosnia. Chorwacja jest dosc droga, a podobne warunki sa w tanszej Czarnogorze. Ceny paliwa sa mniej wiecej wszedzie takie same i trzeba za nie placic podobnie jak w Polsce.
-
Wielkie dzieki wszystkom za porady. Z tego co p[iszecie wynika, ze jezdzenie samochodem nie odbiega na Balkanach od tego, czego mozna sie spodziewac w calej Europie Wschodniej:-)
- 1
- 2