Marcin Nowak

Handel B2B

Wypowiedzi

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie The Cure w temacie The Cure w YouTube
    31.03.2007, 18:28

    http://www.youtube.com/watch?v=wIvdicEo7II

    http://www.youtube.com/watch?v=W-QZv8BvheI

    i inneMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 31.03.07 o godzinie 18:32

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie The Cure w temacie The Cure Wikipedia
    31.03.2007, 18:14

    Tekst pochodzi z http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Cure

    The Cure - brytyjska grupa rockowa założona w 1976 roku w Crawley przez Roberta Smitha jako Easy Cure. Początkowo muzyka zespołu opierała się na założeniach punk rocka, lecz z biegiem czasu grupa wykształciła swój własny niepowtarzalny styl, który często kojarzony jest z gatunkami new wave, post punk i cold wave.

    Historia

    Początki

    W 1976 roku, w dobie ogromnej popularności ruchu punk Robert Smith (śpiew, gitara) i jego szkolni koledzy – perkusista Lol Tolhurst oraz basista Michael Dempsey założyli zespół Easy Cure (wcześniej występowali razem w różnych zespołach m.in. Malice i The Obelisks). Rok później dołączył do nich uznawany za najlepszego w Crawley gitarzystę Porl Thompson. Grupa była o tyle ciekawa, że w oceanie agresywnie grających i mocno zideologizowanych zespołów punkowych, stawiała przede wszystkim na melodię, a w warstwie tekstowej odwoływała się do przeżyć członków zespołu, podejmując mocno introwertyczne zagadnienia. Zaczerpnięte z punk rocka oszczędne aranżacje wprawiały krytyków muzycznych w zdumienie, bowiem pod płaszczem minimalizmu kryła się muzyka inspirowana dokonaniami nie tylko wówczas popularnych zespołów, ale także muzyków z okresu psychodelii. Niech świadczy o tym fakt, że na pierwszej studyjnej płycie zespołu znalazł się cover utworu Jimiego Hendrixa Foxey Lady. Oprócz inspiracji od ruchu punk odróżniał The Cure także image i maniera wokalna lidera Roberta Smitha.

    Czynniki odróżniające The Cure od reszty ruchu punk spowodowały, iż zespół dość szybko zaczął zdobywać popularność, a nawet zdołał zdobyć kontrakt płytowy z wytwórnią Ariola - Hansa. Szefostwo wytwórni widziało jednak w grupie Smitha potencjalną gwiazdę pop, co było nie do przyjęcia przez mającego własną wizję działalności lidera. Dość szybkie zerwanie kontraktu zbiegło się w czasie z odejściem Porla Thompsona. W 1978 roku zespół zmienia nazwę na The Cure i zdobywa coraz większą popularność w całej Wielkiej Brytanii. W tym czasie zespołem zaczyna się interesować pracownik wytwórni płytowej Polydor Chris Parry, któremu udaje się nakłonić Smitha do podpisania kontraktu z nowym labelem Polydor – Fiction Records. Dzięki temu kariera The Cure nabiera rozpędu – już w 1978 roku światło dzienne ujrzał singel Killing An Arab/10.15 Saturday Night, który wzbudził zarówno zaciekawienie jak i kontrowersje ze względu na tekst Killing An Arab. Utwór inspirowany twórczością Alberta Camusa rzekomo zawierał rasistowski tekst. Było to jednak w rzeczywistości odwołanie do głośnej powieści francuskiego egzystencjonalisty - Obcy. W późniejszych latach zespół często prowokował opinię publiczną wykonując na koncertach tę piosenkę jako Killing An Englishman.

    Rok 1979 to dalsze sukcesy zespołu - zdobycie ogromnej popularności w Londynie, gdzie występował w słynnym klubie Marquee m.in. w towarzystwie Joy Division i Siouxsie and the Banshees oraz pierwsza sesja nagraniowa. Wydany w tym roku debiutancki album – Three Imaginary Boys wbrew oczekiwaniom fanów nie zawierał kilku przebojów, które wówczas zadomowiły się na playlistach rozgłośni radiowych. Stąd brak w spisie utworów, na przykład Killing An Arab, czy też sztandarowego utworu grupy w tamtych czasach – Boys Don’t Cry. Pod koniec tego roku wytwórnia postanowiła wypromować zespół w Ameryce, co stało się przyczynkiem do wydania płyty zatytułowanej właśnie Boys Don’t Cry, zawierającej najlepsze kompozycje z Three Imaginary Boys oraz zawarte na singlach hity pokroju wyżej wymienionych. Sukces został niestety okupiony nieporozumieniami w łonie zespołu, efektem tego było odejście Michaela Dempseya.

    Mroczne lata

    Początkowe sukcesy nie spowodowały, że zespół osiadł na laurach. Smith starał się szukać nowych środków wyrazu artystycznego, aby następna płyta zdołała odróżnić się od odnoszących sukcesy poprzednich krążków. Już z nowym basistą Simonem Gallupem i klawiszowcem Mathieu Hartleyem rozpoczęli przygotowania do nagrania nowej płyty. Wydany w 1980 roku album Seventeen Seconds ukazywał muzyczny zwrot ku formom bardziej przestrzennym niż dotychczas. Duży wpływ na to miało zatrudnienie Hartleya. Zauważalna była także postępująca fascynacja Smitha ciemnymi zakamarkami duszy ludzkiej, stąd teksty na płycie były naznaczone znacznie bardziej depresyjnym piętnem niż dotychczas. Właśnie na tym tle doszło do nieporozumień z klawiszowcem. Hartley nie był przekonany do drogi obranej przez Smitha i w tym samym roku opuścił zespół. Od tej pory The Cure działało jako tercet, a Smith przejął dodatkowo obowiązki Hartleya. Niemniej Seventeen Seconds odniosła komercyjny sukces, a singel promujący tę płytę – A Forest zaliczany jest dziś do największych osiągnięć grupy.

    Rok 1981 to intensywna praca nad materiałem na kolejny, trzeci studyjny album – Faith. Płyta ta rozwija wątki podjęte przez Smitha i kolegów na Seventeen Seconds. Równocześnie, na co wskazuje tytuł albumu (ang. wiara), w warstwie tekstowej odnosi się do zagadnień wiary i duchowości. Posępna atmosfera i liryki Smitha mówiły dużo o nowej drodze obranej przez zespół. The Cure stało się jednym z prekursorów zjawiska później nazwanego mianem zimnej fali. Równocześnie przebiegały prace zespołu nad ścieżką dźwiękową do filmu Carnage Visors. O ile dziś Faith to klasyczna pozycja w dyskografii The Cure, o tyle wspomniana instrumentalna ścieżka dźwiękowa jest ogromnym rarytasem.

    Rok później The Cure zdobywa się na najbardziej wstrząsającą wypowiedź w historii zespołu. Album Pornography powstawał w atmosferze plotek o rzekomym samobójstwie Smitha. Rzeczywiście, lider zespołu przeżywał wówczas poważne problemy psychiczne, co znalazło odbicie w przygnębiających tekstach oraz apokaliptycznie brzmiącej muzyce. Problemy Smitha zaważyły również na stosunkach w zespole – coraz częściej dochodziło do waśni pomiędzy Smithem a Gallupem. W końcu, podczas trasy promującej album na koncercie w Strasburgu doszło do bójki pomiędzy zainteresowanymi. W jej rezultacie Gallup musiał opuścić grupę. Oznaczało to praktycznie rozpad zespołu. Basista założył wówczas grupę Fools Dance, Smith dał sobie na jakiś czas spokój z muzyką, a Tolhurst zaczął uczęszczać na lekcje gry na instrumentach klawiszowych.

    Kryzys i renesans

    Dopiero pod koniec 1982 roku w studiu nagrań spotkali się Smith i Tolhurst. Efektem ich współpracy była jednak muzyka zupełnie odmienna od wcześniejszych dokonań The Cure. Przede wszystkim znacząco wzrosła rola instrumentów klawiszowych, ulotnił się także przygnębiający klimat rodem z Faith czy Pornography. Nagrane w latach 1982 – 1983 utwory to głównie radosne piosenki z dużą dawką elektroniki, zupełnie pozbawione cech charakterystycznych dla muzyki zespołu, takich jak charakterystyczna gitara Smitha, czy głęboki bas Gallupa. Single z tego okresu działalności zdobyły dużą popularność i zostały wydane w 1984 roku na składance Japanese Whispers. Jednakże dalej nie można było mówić o powrocie The Cure, bowiem zespół istniał wówczas jedynie jako projekt studyjny. Smith udzielał się wtedy aktywnie jako gitarzysta w koncertowym składzie Siouxsie and the Banshees, pomagał temu zespołowi nagrywać studyjne płyty i rozwijał działalność własnych pobocznych projektów muzycznych.

    Powrót The Cure do aktywnej działalności nie tylko studyjnej, ale i koncertowej to rok 1984. Wówczas zespół nagrał psychodeliczną płytę The Top, która była dziełem spółki Smith – Tolhurst. Pod względem formy muzyce zawartej na albumie było bliżej do Japanese Whispers niż do Pornography. Do współpracy wspomniana dwójka zaprosiła wielu muzyków, którzy mieli pomagać w sesji nagraniowej. Między innymi za perkusją zasiadł Andy Anderson, a na saksofonie zagrał niegdysiejszy członek zespołu – Porl Thompson (zaprojektował on także okładkę albumu, aż do momentu swego odejścia z grupy w 1993 roku Thompson zajmował się graficzną stroną wydawnictw The Cure). Tuż po zamknięciu sesji do grupy dołączył basista Phil Thornalley. W ten sposób udało się skompletować skład, który mógł wyruszyć w trasę koncertową. W tym składzie, z Tolhurstem tylko i wyłącznie jako klawiszowcem, grupa wyruszyła w trasę, którą upamiętnił pierwszy koncertowy album zespołu – Concert: The Cure Live (1984). Widać było wyraźnie, że po ciężkich i przygnębiających czasach mrocznej trylogii Seventeen Seconds - Faith – Pornography zespół wraca do znacznie lżejszych korzeni, by na następnych płytach tworzyć nową jakość.

    Już podczas trasy koncertowej nadeszły zmiany w składzie grupy. Andersona zastąpił Boris Williams, a po jej zakończeniu w 1985 roku do The Cure wrócił Simon Gallup. W takim też składzie doszło do nagrania jednej z ciekawszych płyt grupy ukazujących jej nowe oblicze – The Head On The Door. Wzbogacona o elementy muzyki świata, nieco psychodeliczna i mająca przebojowy potencjał płyta pokazała, że Smith to nie tylko zawodzący o bólu i cierpieniu muzyk, ale także inteligentny i wyśmienity kompozytor. Dwa lata później – w 1987 roku ukazuje się kolejne dzieło zespołu, które podąża tą ścieżką. Niezwykle eklektyczny dwupłytowy album Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me rozwija formułę, próbując łączyć popowe melodie z ambitniejszymi formami wyrazu artystycznego. Najwyraźniej wówczas destrukcyjne i depresyjne przeżycia należały już do zamierzchłej historii. Jak przyznają członkowie zespołu – sesja nagraniowa tego albumu należała do bardzo przyjemnych, a Smith przeżywał wówczas niezwykle płodny muzycznie okres.

    Jednakże dopiero wydany w 1989 roku album Disintegration doprowadza do mistrzostwa formułę wynikającą z połączenia melancholii starych płyt zespołu z przebojowością i melodiami znanymi z nowych. Można uznać tę płytę za zamkniętą opowieść o utraconej miłości i rozpadzie świata duchowego wrażliwego człowieka. Smith początkowo nie chciał nagrywać Disintegration pod szyldem The Cure, gdyż uważał, że jest to płyta zbyt pesymistyczna w wymowie i za bardzo przypomina klimatem dokonania z lat 1980 – 1982. Jak się jednak okazało ostatecznie podzielił się planami nagrania albumu z kolegami, w rezultacie powstała płyta najlepiej oceniana przez krytyków i większość fanów. I tym razem nie obyło się bez perturbacji wewnątrzzespołowych – z grupy został wyrzucony Lol Tolhurst, który miewał coraz większe problemy alkoholowe i jego praca w The Cure była bezowocna już od 1987 roku. Właśnie wtedy zatrudniono drugiego klawiszowca – Rogera O’Donnella, który na Disintegration odegrał bardzo ważną rolę. Mimo dobrego potraktowania przez kolegów (Tolhurst został dopisany jako współautor wszystkich kompozycji na Disintegration, mimo iż jego wkład w powstanie płyty był minimalny) były klawiszowiec grupy wytoczył kolegom proces o prawo używania nazwy zespołu. Na szczęście tocząca się w pierwszej połowie lat 90. sprawa nie sparaliżowała działalności zespołu.

    Wydanie Disintegration zostało opatrzone deklaracją Smitha, w której solennie przyrzekał, iż jest to ostatnie dzieło The Cure, a trasa promująca płytę – ostatnią szansą zobaczenia tego zespołu na żywo. Trasa ta zgromadziła ogromne rzesze fanów nie tylko ze względu na zapowiedzi lidera zespołu, po prostu Disintegration okazało się nie tylko artystycznym, ale i komercyjnym sukcesem. Podczas owej trasy dość mocno dał o sobie znać egocentryzm Smitha, co spowodowało odejście Rogera O’Donnella w 1990 roku. Jednakże ani wydanie świetnej płyty, ani zapowiedzi rychłej emerytury, ani tym bardziej problemy z O’Donnellem nie skłoniły Smitha do przyrzekanego wcześniej zawieszenia działalności grupy. Następcą buntownika został wieloletni techniczny The Cure – Perry Bamonte, który oprócz gry na instrumentach klawiszowych wspomagał Smitha i Thompsona grając na gitarze.

    Współczesność

    W lata 90. The Cure wkraczało jako gwiazda. Zespół dzięki temu nie musiał już pracować w studiu tak intensywnie, zakończył się również proces bezustannych eksperymentów i poszukiwań muzycznych. Zarówno styl, jak i pozycja The Cure zostały już określone. Mimo to zespół potrafił zaskoczyć publiczność albumem, który wedle wcześniejszych zapowiedzi lidera grupy nigdy nie miał powstać. Wydany w 1992 roku Wish zaskakiwał rockową zadziornością, a singel Friday, I’m In Love był kolejnym dowodem na to, że Smith i jego koledzy potrafią tworzyć przebojowe, ale równocześnie inteligentne piosenki. Dziś singel ten, wraz z pochodzącym z Disintegration Lullaby to najprawdopodobniej najlepiej rozpoznawane utwory zespołu. Kolejna trasa przyniosła ponowne zmiany personalne. Tym razem jednak wszystko odbyło się za obopólną zgodą i w przyjacielskiej atmosferze. W 1993 roku, po dziewięciu latach bezustannej gry w zespole zrezygnował ostatni obok Smitha członek najstarszego wcielenia The Cure – Porl Thompson. Gitarzysta poświęcił się solowej karierze muzycznej oraz malarstwu.

    W okresie pomiędzy wydaniem Disintegration a sesją do następcy Wish dyskografia zespołu znacząco wzbogaciła się o kilka wydawnictw koncertowych, które dokumentowały okres intensywnego życia koncertowego. W ten właśnie sposób na rynku znalazły się wydawnictwa pokroju Entreat, Show czy Paris. Albumy te przedstawiały The Cure jako zespół znacznie bardziej dojrzały niż na Concert: The Cure Live. Jak więc łatwo zauważyć – pierwsza połowa lat 90. to przede wszystkim intensywna działalność koncertowa prowadzona przy równoczesnym zaniedbaniu działalności studyjnej. Nic więc dziwnego, że coraz liczniejsi fani The Cure z niecierpliwością oczekiwali aż Smith i jego kompania przygotują nowy premierowy materiał.

    Połowa lat 90. to wspomniany już proces pomiędzy członkami The Cure a Lolem Tolhurstem. Był to także czas przygotowań do nagrania nowego, długo wyczekiwanego albumu – Wild Mood Swings, w międzyczasie doszło do kolejnych przetasowań personalnych – do szeregów zespołu powrócił Roger O’Donnell, Bamonte skoncentrował się na grze na gitarze, a Boris Williams postanowił zakończyć okres swej gry w The Cure. Nowym perkusistą został znaleziony poprzez ogłoszenie w gazecie Jason Cooper. Wydany w 1996 roku album nie okazał się być godnym następcą Disintegration, a nawet Wish. Dla polskich fanów ma jednak sporą wartość ze względu na trasę koncertową go promującą. Wówczas właśnie The Cure odwiedziło Polskę, dając w listopadzie 1996 roku koncert w katowickim Spodku.

    Nienajlepsze przyjęcie mocno średniego Wild Mood Swings utwierdziło The Cure w przekonaniu, że najlepszym wyjściem z zaistniałej sytuacji będzie nagranie albumu będącego nawiązaniem do klimatu Disintegration. I rzeczywiście – prace nad nowym albumem odbywały się w refleksyjnej atmosferze. Głównie dzięki podejściu Smitha, którego teksty na nową płytę traktowały o przemijaniu i pogodzeniu się z losem. Także muzyka zespołu oddawała klimat twórczości literackiej lidera The Cure, ale nie była równocześnie bezmyślnym kopiowaniem własnych osiągnięć z czasów równie ciężkich płyt pokroju Pornography, czy Disintegration. W toku prac Smith znów zaczął przebąkiwać o ewentualnym zakończeniu działalności pod szyldem The Cure, co w czasie trwania trasy promującej wydaną w roku 2000 płytę Bloodflowers zostało przyjęte jako zapowiedź rychłego rozwiązania zespołu. Właśnie wówczas grupa odwiedziła nasz kraj po raz kolejny – 14 kwietnia 2000 roku dała koncert w łódzkiej Hali Sportowej.

    Od momentu zakończenia owej trasy koncertowej zespół pozostawał w uśpieniu. Pozytywnie nie nastrajały wypowiedzi Roberta Smitha, który dawał do zrozumienia, że jego zapowiedzi z czasu trwania sesji do Bloodflowers znalazły odbicie w rzeczywistości, tym bardziej, że ów album został bardzo ciepło przyjęty przez fanów i krytykę, a Smith wtórował twierdząc, iż właśnie tak jego zdaniem powinna brzmieć ostatnia płyta The Cure. Bez względu na insynuacje dotyczące stojącej pod znakiem zapytania przyszłości grupy, jej dyskografia zaczęła się na przełomie wieków gwałtownie wzbogacać o wydawnictwa kompilacyjne, takie jak Greatest Hits (2002), czy unikalny zbiór stron B singli oraz rzadkich nagrań Join The Dots: B-Sides & Rarities, 1978-2001 (2004). W 2003 roku wydano także Trilogy - zapis DVD niezwykle interesującego kilkugodzinnego koncertu, jaki zespół dał w Berlinie. The Cure zagrało wówczas cały materiał z trzech płyt określanych przez Smitha jako nową trylogię: Pornography, Disintegration i Bloodflowers. Mimo to, aż do początków 2004 roku nic nie zapowiadało powrotu The Cure do czynnej działalności koncertowo – nagraniowej. Smith do tego momentu udzielał się promując młode zespoły (między innymi Blink 182) lub przebywał w domowym zaciszu.

    Dopiero rok 2004 zweryfikował zapowiedzi lidera The Cure. Najpierw okazało się, że zespół, po zakończeniu kontraktu z Fiction, podpisał nowy – z wytwórnią znanego metalowego producenta Rossa Robinsona, a później, że grupa kończy nagrywać materiał na nowy krążek zatytułowany po prostu The Cure. Album ten ukazał się w połowie 2004 roku i podzielił zarówno krytykę, jak i fanów. Jedni uważają ostatnie dzieło The Cure za zmarnowaną szansę kontynuowania wątków z udanego Bloodflowers, inni – za powiew świeżości związany z postawieniem przez zespół na mocniejsze zaakcentowanie wpływów muzyki gitarowej na własną twórczość.

    Zespół promując The Cure planował początkowo zagrać w Polsce jesienią 2004, jednakże planowana druga część trasy koncertowej (w tym występ w Polsce) została odwołana, co tłumaczono zmęczeniem muzyków, i przełożona na pierwszą połowę 2005 roku. Okres ten zamiast spodziewanych koncertów przyniósł jednak kolejne zmiany składu - z grupy zostali usunięci, z niewiadomych do końca przyczyn, O'Donnell i Bamonte. Smith zadekalarował, że od tej pory The Cure jest zespołem gitarowym i obejdzie się bez klawiszowców. Równocześnie po raz drugi do grupy powrócił Porl Thompson. Właśnie w zreformowanym składzie Smith - Gallup - Thompson - Cooper zespół wystąpił na paryskim koncercie Live 8 2 lipca 2005 roku.

    Twórczość

    Zespół przechodził wielokrotne zmiany składu personalnego, zaś jedynym jego członkiem, który jest w nim nieprzerwanie do dziś jest Robert Smith, niekwestionowany lider, wyłączny wokalista, gitarzysta, autor wszystkich tekstów i kompozytor większości muzyki. Charakterystyczny roztarty makijaż i burza natapirowanych czarnych włosów lidera The Cure to elementy wizerunku zespołu rozpoznawalne wśród fanów muzyki na całym świecie.

    Twórczość zespołu ewoluowała na przestrzeni lat. Zawierała w sobie elementy prekursorskie na scenie rockowej (new wave, cold wave, w znikomym stopniu gotyk), równie często łagodzone przez wpływy estetyki popowej. Zawsze jednak opatrzona była łatwo rozpoznawalnym brzmieniem, który nadaje tej muzyce oryginalności. Po naiwnym, postpunkowym debiucie przyszedł czas na surową muzykę przepełnioną mrokiem i rozgoryczeniem. Kolejne płyty wyróżniały się bogactwem brzmień i nastrojów łączącym w sobie zarówno melancholijne ballady, monumentalne epiki, ciekawe stylizacje, jak i bezpretensjonalne piosenki o różnych odcieniach miłości. Wszystko opatrzone pełnymi rozterek i wątpliwości oraz zmiennymi nastrojowo tekstami Roberta Smitha, w których nierzadko odnaleźć można inspirację literacką.

    Zespół The Cure stał się zespołem kultowym o wyraźnych znamionach odrębności od reszty sceny rockowej. Obecnie coraz więcej młodych wykonawców inspiruje się twórczością The Cure, a krytycy często określają grupę jako prekursorów muzyki alternatywnej.

    Najbardziej charakterystyczne i najszerzej znane albumy The Cure to: zimnofalowy, minimalistyczny "17 Seconds" (1980), quasi-gotycki, mroczny "Faith" (1981), apokaliptyczny, wstrząsający "Pornography" (1982), eklektyczny "Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me" (1987), poruszająco introwertyczny "Disintegration" (1989), rockowy "Wish" (1992) i refleksyjny "Bloodflowers" (2000). Ostatnie studyjne dzieło grupy to wydana w 2004 roku kontrowersyjna, gitarowa płyta zatytułowana "The Cure", która powstała we współpracy ze znanym amerykańskim producentem Rossem Robinsonem. Grupa w ciągu ostatnich 25 lat prowadziła bardzo intensywną działalność koncertową dając w tym czasie już ok. tysiąca występów na żywo. Dwa z nich miały miejsce w Polsce: 15.11.1996 w katowickim Spodku i 14.04.2000 w Hali Sportowej w Łodzi.

    The Cure, mimo mrocznych skojarzeń wywoływanych u publiczności, a ugruntowanych we wczesnej fazie działalności, wsławili się też sporym zbiorem charakterystycznych pogodnych, a nawet zwariowanych singli, którym często towarzyszyły niecodzienne teledyski. Do najlepszych przykładów należą tu "The Lovecats", "Inbetween Days", "Close To Me", "Just Like Heaven", "Lullaby" czy "Friday I'm In Love".

    Zespół The Cure należy do najbardziej charakterystycznych, trudnych do zaszufladkowania, a przy tym długotrwałych zjawisk na scenie rockowej. Ich oparta na fundamencie uczuć twórczość zjednała sobie rzesze wrażliwych zwolenników na całym świecie, o czym świadczy 30-milionowy nakład sprzedanych płyt. Choć ich znaczenie w świecie muzyki było największe w latach 80-tych, to w późniejszym okresie The Cure nie zatrzymali się w rozwoju i późniejsze albumy w mniejszym lub większym stopniu wzbogacały ich twórczość o kolejne, czasem zaskakujące, elementy.

    Obecnie The Cure pracują nad nowym albumem, którego premiera spodziewana jest na 2007 rok. Jest prawdopodobne, że będzie to drugi w karierze - po "Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me" - podwójny album zespołu. Prawdopodobnie podczas trasy promującej tę płytę odwiedzą w końcu Polskę.

    Skład

    * Jason Cooper - perkusja (od 1996)
    * Simon Gallup - gitara basowa (1979-1982 i od 1985)
    * Robert Smith - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe (od 1976)
    * Porl Thompson - gitara, instrumenty klawiszowe (1977-1978, 1984-1993 i od 2005)

    Byli członkowie grupy

    * Andy Anderson - perkusja (1983-1984)
    * Perry Bamonte - instrumenty klawiszowe, gitara (1990-2005)
    * Michael Dempsey gitara basowa (1976-1979)
    * Matthieu Hartley - instrumenty klawiszowe (1979-1980)
    * Roger O'Donnell - instrumenty klawiszowe (1987-1990 i 1995-2005)
    * Phil Thornalley - gitara basowa (1984-1985)
    * Lol Tolhurst - perkusja, instrumenty klawiszowe (1976-1989)
    * Boris Williams - perkusja (1984-1994)

    Dyskografia

    * Three Imaginary Boys (1979)
    * Boys Don't Cry (1980)
    * Seventeen Seconds (1980)
    * Faith (1981)
    * Pornography (1982)
    * Japanese Whispers (1983)
    * The Top (1984)
    * The Head on the Door (1985)
    * Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me (1987)
    * Disintegration (1989)
    * Wish (1992)
    * Wild Mood Swings (1996)
    * Bloodflowers (2000)
    * The Cure (2004)

    Inne wydawnictwa

    * 1981 - Carnage Visors (ścieżka do filmu "Carnage Visors" Rica Gallupa, brata Simona Gallupa; ścieżka ukazała się na stronie B kasetowej wersji albumu "Faith")
    * 1984 - Concert (koncerty zarejestrowane w 1984 roku w Anglii)
    * 1986 - Standing On A Beach (składanka singli z lat 1979-1985)
    * 1990 - Mixed Up (remiksy wybranych nagrań singlowych + 1 nowy utwór)
    * 1990 (1991) - Entreat (koncert zarejestrowany w 1989 roku w Londynie, początkowo wydany jako płyta bonusowa, potem jako standardowe wydawnictwo, z którego cały zysk przeznaczono na cele charytatywne)
    * 1993 - Show (koncert zarejestrowany w 1992 r. w Auburn Hills k. Detroit)
    * 1993 - Paris (koncert zarejestrowany w 1992 r. w Paryżu)
    * 1997 - Galore (single z lat 1987-1996 + 1 nowy utwór)
    * 2001 - Greatest Hits (składanka największych przebojów The Cure + 2 nowe utwory)
    * 2004 - Join The Dots (4-płytowy box zawierający strony "B" singli zespołu i rzadkie nagrania)
    * 2004 - Three Imaginary Boys - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany pierwszy album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2005 - Seventeen Seconds - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany drugi album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2005 - Faith - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany trzeci album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2005 - Pornography - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany czwarty album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2006 - The Top - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany piąty album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2006 - The Head On The Door - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany szósty album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)
    * 2006 - Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me - Deluxe Edition (2-płytowy box zawierający zremasterowany siódmy studyjny album The Cure oraz rzadkie nagrania z okresu jego wydania)

    Wideografia (wydawnictwa oficjalne)

    * 1986 - The Cure In Orange (VHS, koncert zarejestrowany w 1986 r. w Orange, w południowej Francji)
    * 1986 - Staring At The Sea (VHS, kolekcja teledysków z lat 1979-1986)
    * 1991 - Picture Show (VHS, kolekcja teledysków z lat 1987-1990)
    * 1991 - The Cure Play Out (VHS, film dokumentujący kilka występów The Cure z początku 1991 r.)
    * 1993 - Show (VHS, koncert zarejestrowany w 1992 r. w Auburn Hills k. Detroit)
    * 1997 - Galore (VHS, kolekcja teledysków z lat 1987-1997)
    * 2001 - Greatest Hits (DVD, VHS; kolekcja teledysków do największych przebojów The Cure oraz 2 nowych utworów, w wersji DVD dodatki i koncert akustyczny)
    * 2003 - Trilogy (DVD, koncert zarejestrowany w 2002 r. w Berlinie)
    * 2006 - Festival 2005 (DVD, fragmenty koncertów zarejestrowanych w 2005 r. podczas festiwalowych występów The Cure w różnych krajach Europy)

    http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Cure

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Dead Can Dance w temacie Dead Can Dance Wikipedia
    31.03.2007, 18:03

    Tekst pochodzi z http://pl.wikipedia.org/wiki/Dead_Can_Dance

    Dead Can Dance - australijska grupa muzyczna prezentująca alternatywne spojrzenie na world music z wpływami gatunków zaliczanych do szeroko pojętego dark independent. Powstała 1981 r. w Melbourne z inicjatywy australijki Lisy Gerrard oraz brytyjczyka Brendana Perryego. Zespół rozwiązano w 1998 roku, reaktywowany ponownie występuje od 2005 roku, jednak po swojej trasie koncertowej zaprzestaje ostatecznie działalności.

    Historia

    Choć Dead Can Dance uformowali się w 1981 roku w Melbourne, to rok później - zdegustowani wąskimi horyzontami tamtejszej sceny muzycznej - przenieśli się do Londynu. Tam w ciągu roku podpisali kontrakt z jedną z najsławniejszych wytwórni muzyki alternatywnej - 4AD Records. Gdy właściciel labelu - Ivo Watts-Russell - usłyszał nagranie demo grupy powiedział: Najsilniejszym wrażeniem było poczucie czegoś wyjątkowo oryginalnego., zwrócił także uwagę na niezwykły głos Lisy. W roku 1983 Dead Can Dance nagrali sesję dla Johna Peela, a niedługo później światło dzienne ujrzał ich pierwszy album zatytułowany po prostu Dead Can Dance - kolekcja utworów z lat wcześniejszych. Nie okazał się on wielkim sukcesem, podobno głównie przez problemy z dźwiękiem.

    Dużo większym sukcesem można nazwać ich drugi album Spleen And Ideal - choćby dlatego, że znalazł się na drugim miejscu brytyjskiej listy przebojów muzyki niezależnej. Od tego momentu Brendan i Lisa bardziej odważnie eksperymentowali z nowymi instrumentami i formami. Wyruszyli także na trasę koncertową.

    Tak naprawdę właścicielowi 4AD Records najbardziej spodobał się dopiero trzeci krążek Dead Can Dance - Within The Realm Of A Dying Sun, na którym Lisa i Brandon współpracowali z producentem Johnem Riversem. To brzmiało jak nic dotąd - wspomina Ivo.

    Sukces ten sprawił, iż DCD jeszcze chętniej czerpali inspiracje i motywy z muzyki etnicznej, chorałów gregoriańskich czy w ogóle z muzyki dawnej. Nie trzeba było długo czekać na propozycję nagrania czy użyczenia istniejących utworów na potrzeby soundtracków filmowych - nic nie ilustrowało obrazu lepiej niż atmosferyczna, mistyczna muzyka Dead Can Dance. El Nino De La Luna (Moonchild) z 1988 roku był pierwszym filmem, dla którego duet nagrał ścieżkę i jednocześnie okazją do debiutu aktorskiego Perry'ego. A w 1989 ich muzyka uświetniła znakomite dzieło Marka Magidsona Baraka.

    Fani długo czekać musieli na pierwsze koncertowe wydawnictwo grupy. Dopiero w 1993 roku ukazal się album Toward The Within z zapisem ich występu live.

    Ostatnim wspólnym albumem Dead Can Dance był Spiritchaser z 1996 roku, zawierający wyraźne wpływy muzyki afrykańskiej.


    Muzycy

    Zespół

    * Lisa Gerrard
    o muzyka, produkcja, śpiew, yang ch'in, instrumenty perkusyjne
    * Brendan Perry
    o muzyka, produkcja, śpiew, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe/perkusyjne, hurdy-gurdy, gwizdek, irish bouzouki

    Muzycy sesyjni

    * Alison Harling - skrzypce
    * Emlyn Singleton - skrzypce
    * Piero Gasparini - skrzypce
    * Tony Gamage - wiolonczela, skrzypce
    * Gus Ferguson - wilonczela
    * Mark Gerrard - trąbka
    * Richard Avison - puzon
    * John Singleton - puzon
    * Andrew Claxton - puzon, tuba, instrumenty klawiszowe
    * Ruth Watson - obój
    * Peter Ulrich - kotły, werbel
    * Rebecca Jackson - skrzypce
    * Sarah Buckley - skrzypce
    * Andrew Beesley - skrzypce
    * David Navarro Sust - śpiew
    * Robert Perry - dudy, kobza, instrumenty perkusyjne, irish bouzouki, gwizdek
    * Andrew Robinson - Bass viola da gamba
    * Lucy Robinson - Tenor viola da gamba
    * Anne Robinson - Bass viola da gamba
    * Honor Carmody - Tenor viola da gamba
    * John Bonnar - instrumenty klawiszowe, śpiew, instrumenty perkusyjne
    * Lance Hogan - gitara basowa, gitara, instrumenty perkusyjne, śpiew
    * Ronan O'Snodaigh - instrumenty perkusyjne , śpiew
    * Renaud Pion - klarnet turecki
    * Peter Ulrich - instrumenty perkusyjne
    * Klaus Vormehr - instrumenty perkusyjne

    Dyskografia

    * (1984) Garden Of The Arcane Delights (SP)
    * (1984) Dead Can Dance (LP)
    * (1985) Spleen And Ideal (LP)
    * (1987) Within The Realm Of A Dying Sun (LP)
    * (1988) The Serpent's Egg (LP)
    * (1990) Aion (LP)
    * (1991) A Passage in Time (Kompilacja)
    * (1993) Into The Labyrinth (LP)
    * (1994) Toward The Within - Live (CD)
    * (1996) Spiritchaser (LP)
    * (2001) Dead Can Dance (1981-1998) (Box Set)
    * (2003) Wake: The Best Of Dead Can Dance (Kompilacja)

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dead_Can_Dance

  • Marcin Nowak
  • Marcin Nowak
  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Joy Division w temacie Joy Division Wikipedia
    31.03.2007, 17:46

    Tekst pochodzi z http://pl.wikipedia.org/wiki/Joy_Division

    Joy Division - brytyjski zespół rockowy założony w 1977 w Manchesterze. Wykształcił się z punkowej grupy Warsaw, grał posępną, refleksyjną muzykę. Ostatecznie jego styl muzyczny zaklasyfikowano do post punka i nowej fali. W 1980 roku, po śmierci wokalisty Iana Curtisa grupa rozwiązała się. Pozostali członkowie utworzyli wówczas formację New Order.

    Historia

    W 1977 roku, w okresie największego nasilenia działalności ruchu punk, dwóch kolegów ze szkolnej ławy – Bernard Albrecht (później zmienił nazwisko na Bernard Sumner) oraz Peter Hook udali się na koncert Sex Pistols, który odbywał się w ich rodzinnym mieście – Manchesterze. Jak się później okazało – koncert ten zmienił oblicze muzyki lat 80., bowiem Sumner i Hook spotkali na tym występie urzędnika i początkującego poetę – Iana Curtisa. Postanowili założyć własny zespół, w którym mogliby tworzyć muzykę utrzymaną w punkowej stylistyce. Mimo iż żaden z nich nie potrafił grać na jakimkolwiek instrumencie muzycznym, a ich czas zajmowała praca w fabrykach, mieli dość zapału, by ten plan wcielić w życie.

    Ostatecznie nowo powstały zespół został nazwany Warsaw – na cześć piosenki Davida Bowie Warszawa z płyty Low (1977). Na pierwszych próbach i koncertach grupa występowała w składzie: Ian Curtis (śpiew), Bernard Albrecht (gitara), Peter Hook (gitara basowa) i Steve Brotherdale (perkusja). Szybko jednak zadecydowano o odsunięciu Brotherdale'a, a na jego miejsce znaleziono Stephena Morrisa i kontynuowano próby. W pewnym momencie stało się jasne, że Warsaw nie będzie zwykłym punkowym zespołem – zadecydowały o tym niesamowite brzmienie gitary basowej oraz sterylna perkusja. Zespół stał się wkrótce słynny w okolicy z powodu dziwnych zachowań muzyków podczas koncertów – chory na epilepsję Ian Curtis często w szokujący sposób zabawiał publiczność, a i czasami zdarzały się mu ataki choroby podczas występów, podobnie niekonwencjonalnie zachowywał się porywczy Peter Hook - podczas jednego z koncertów wołał do publiczności "Czy zapomnieliście o Rudolfie Hessie"? W tym okresie grupa zmuszona była jednak zmienić nazwę – okazało się, że w Londynie istnieje zespół o nazwie Warsaw Pakt. Zainteresowany historią wokalista wybrał nową nazwę – Joy Division. Było to nawiązanie do opisanej w książce Yehiel De-Nur pt. Dom Lalek wyselekcjonowanej grupy więźniarek obozu koncentracyjnego z czasów II wojny światowej, zmuszanych do świadczenia usług seksualnych. Wszystko to spowodowało, że Joy Division niesłusznie oskarżano o nazizm, a zespół, który z założenia unikał wywiadów i zdjęć, nie mógł się przed tymi zarzutami nawet bronić.

    Sława lokalnego zespołu wystarczyła, by wkrótce zarejestrować w 1978 roku An Ideal For Living, EP-kę, która ukazuje styl wczesnego Joy Division. Niedługo potem doszło do poważnych zmian w stylu gry – Curtis chciał czegoś więcej niż prymitywnego i agresywnego punku, stąd wysunięcie na pierwszy plan gitary basowej Hooka i perkusji Morrisa i obarczenie Albrechta dodatkową rolą klawiszowca – jak się później okazało, instrumenty klawiszowe zaczęły odgrywać w muzyce zespołu coraz większą rolę. Mimo że wytwórnie płytowe ignorowały zespół, Joy Division szczęśliwie spotkał na swojej drodze Martina Hanneta, który jako producent nadał twórczości zespołu mroczny, depresyjny styl, który podkreślał równocześnie niesamowitą manierę wokalną i przejmujące teksty wokalisty. Już pierwszy singel - Transmission spodobał się krytykom New Musical Express, którzy w podsumowaniu rocznym umieścili go wśród najlepszych singli 1979. Była to zupełna nowość w świecie rocka, stąd zainteresowanie ze strony słynnego DJa BBC, Johna Peela. Joy Division nagrało na potrzeby audycji Peela kilka utworów, które w latach 90. ukazały się w wersji kompaktowej. Wizyta u słynnego radiowca ułatwiła grupie podpisanie płytowego kontraktu z firmą Factory, co zaowocowało wydaną w czerwcu 1979 roku debiutancka płytą Unknown Pleasures. Na albumie zebrano skomponowane dotychczas utwory grupy z okresu, gdy porzucono już koncepcję Joy Division jako zespołu czysto punkowego. Dzięki temu wydawnictwu grupa mogła ruszyć na dużą trasę koncertową po Europie. Niestety, nagle stan zdrowia Iana Curtisa zdecydowanie się pogorszył – ataki epilepsji zaczęły paraliżować koncertową działalność grupy. Nie przeszkodziło to w zakontraktowaniu amerykańskiej części trasy koncertowej i przystąpieniu do prac nad nową płytą. W międzyczasie na singlu wydano również jeden z najlepszych i najsłynniejszych utworów w dziejach zespołu – Love Will Tear Us Apart.

    Kilka lat niezwykle aktywnej działalności nagraniowo–koncertowej oraz przyjmowane leki na padaczkę - wszystko to doszczętnie zrujnowało zdrowie psychiczne i fizyczne wokalisty. Choć publiczność i krytycy wysoko oceniali jego działalność artystyczną, to sytuacja rodzinna i stan psychiki wokalisty wciąż się pogarszały. Zostało to przez niego wyrażone w tekstach zawartych na ostatniej płycie studyjnej zespołu – Closer. Jest ona dziś uważana za największe dokonanie Joy Division, charakteryzuje się zimnym brzmieniem (co jest zasługą zwiększenia roli syntezatorów), depresyjnym klimatem i ukazuje ostateczne zerwanie zespołu z punkową estetyką. Album osiągnął 6. miejsce na brytyjskiej liście. Zespół nagrał też singla Atmosphere w stylu electro/new romantic. Po zamknięciu sesji nagraniowej do Closer zespół zaczął przygotowywać się do zapowiadanej na drugą połowę maja 1980 roku trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych. W tym celu grupa wystąpiła 2 maja na Uniwersytecie w Birmingham – wkrótce okazało się, że był to ostatni koncert w dziejach Joy Division. Rok później zapis tego występu wydano obok nagrań studyjnych na płycie Still, która dotarła do 5. miejsca brytyjskiej listy przebojów.

    Nocą 18 maja 1980 roku, po obejrzeniu filmu Wernera Herzoga pt.: "Stroszek", Ian Curtis popełnił samobójstwo we własnym domu, wieszając się na sznurze od suszarki. Zespół nie mógł kontynuować działalności pod nazwą Joy Division, toteż rozwiązał się po wydaniu w czerwcu 1980 roku nagranej wcześniej płyty Closer. Ostatnią piosenką Joy Division był zarejestrowany po śmierci Curtisa pełen smutku In A Lonely Place. Trafiła ona na stronę B znanego ze Still singla Ceremony, który Joy Division grał na koncertach jeszcze z Ianem Curtisem w składzie. W obu piosenkach rolę wokalisty przejął gitarzysta Bernard Sumner. Nie był to jednak koniec wspólnej działalności Hooka, Morrisa i Sumnera. Mimo depresji i odwołania amerykańskiego tournee, w ciągu kilku miesięcy założyli oni nowy zespół. Aby zerwać ze smutną przeszłością Joy Division, rozważali nową nazwę, m.in. Black September - na cześć powstańczej organizacji walczącej o wolność Palestyny. Ostatecznie nazwali się jednak New Order i pod wpływem Kraftwerk na wiele lat skierowali się ku nowej muzyce electro, disco i pop. Do nagrań Joy Division powrócili dopiero po kilkunastu latach, kiedy jako New Order na koncertach wykonywali m.in. Transmission, Atmosphere, czy nawet Love Will Tear Us Apart. Niepublikowane nigdy wcześniej na długogrających płytach utwory znalazły się na kompilacyjnych albumach Substance (1988) i Permanent (1995).

    Skład

    * Bernard Albrecht – gitara, instrumenty klawiszowe
    * Steve Brotherdale – perkusja
    * Ian Curtis - śpiew, gitara
    * Peter Hook – gitara basowa
    * Stephen Morris – perkusja

    Dyskografia

    Albumy studyjne:

    * Unknown Pleasures (1979)
    * Closer (1980)

    Inne:

    * An Ideal For Living (1978)
    * Still (1981)
    * Substance (1988)
    * Permanent (1995)

    Bibliografia

    * Deborah Curtis, Joy Division i Ian Curtis. Przejmujący z oddali, ISBN 8320715350, Warszawa 1997.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Joy_Division

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Joy Division w temacie JOY DIVISION 1977-1980
    31.03.2007, 17:43

    Artykuł pochodzi ze strony:

    http://free.of.pl/a/adampawlowski/joydiv/

    Rok 1977... Muzyczna rewolucja, która obiegała całš Wielkš Brytanię, poczšwszy od Londynu, rozprzestrzeniła się także na angielskiej prowincji.
    Pewnego wieczoru w Manchesterze, podczas koncertu Sex Pistols, w�ród nieprzebranych ciekawskich tłumów z całego miasta, obecnych było dwóch przyjaciół ze szkolnej ławy - dwudziestoparolatkowie Bernard Sumner i Peter Hook oraz ich kolega w podobnym wieku - Ian Curtis ze swojš niedawno po�lubionš żonš Deborah.
    Obaj młodzi ludzie, na codzień robotnicy, pragnęli wyrwać się z getta pracy od dziewištej rano do pištej po południu przez większo�ć dni tygodnia - odnale�ć możliwo�ć jakiej� wewnętrznej ucieczki, by nie zwariować w industrialnym piekle ich rodzinnego miasta.
    Koncert Pistolsów stanowił taki bodziec, iż postanowili założyć zespół punk rockowy. Ian Curtis, człowiek względnie wykształcony i oczytany, na codzień urzędnik państwowy - także marzył o podobnej karierze, piszšc coraz to nowe wiersze, które wkrótce miały stać się tekstami piosenek.
    Nikt z przyszłych adeptów sztuki nie grał na jakimkolwiek instrumencie, lecz po pierwszych próbach wiadomo było, iż gitarzystš zostanie Bernard Sumner. Znany za� ze swojej porywczo�ci i siły Peter Hook - chwyci za bas. Ian Curtis objšł posadę wokalisty. Po dłuższych poszukiwaniach perkusisty oraz wyrzuceniu kilku niedoszłych kandydatów, cała trójka przypomniała sobie o młodym bezrobotnym - Steve Morris' ie i postanowiła zatrudnić go w tym wła�nie charakterze.
    Ustalajšc nazwę dla swojego przedsięwzięcia, wybór padł na Warsaw, gdyż kojarzyła im się z "Warszawš" Davida Bowie' ego z albumu "Low". W ten sposób wła�nie wystartowali - grajšc masę szalonych i ostrych koncertów, opartych o własne piosenki, pomimo wielkich niedostatków w warsztacie. Wówczas ich publiczno�ć miała nierzadko okazję posmakować twardych pię�ci i kopniaków Petera Hooka lub z przerażeniem podziwiać Iana Curtisa tarzajšcego się maniakalnie w odłamkach szkła, które wcze�niej rozbijał na scenie i poza niš.
    Aby uniknšć konfliktu z metalowym londyńskim zespołem The Warsaw Pakt, nasi bohaterowie postanowili zmienić nazwę na Joy Division, pod którš wkrótce zapisali się na zawsze w historii muzyki.
    Mianem "Dywizji Rado�ci" (ang. joy division) okre�lano w czasie II wojny kobiety, zmuszane w obozach koncentracyjnych do prostytytuowania się z hitlerowskimi oficerami. Członkowie Joy Division (a zwłaszcza Ian) bardzo interesowali się historiš oraz filozofiš. Wielki wpływ wywarł na Curtisie Nietzsche, czy Sartre lub Camus oraz dorobek antyku i na tej podstawie budował obraz otaczajšcego go �wiata.
    Równie wielkie zainteresowanie (oraz instynktowny strach) wzbudzał we wszystkich surowy, minimalistyczny nazikunst. Była to sztuka tworzona w czasie II wojny przez nazistów (plakaty propagandowe, odznaczenia, etc.), którš charakteryzowała monumentalno�ć, symboliczno�ć, jak też nawišzania do formy starożytnej.
    Młodych ludzi, którzy wyro�li w robotniczych dzielnicach wielkiego przemysłowego miasta, pocišgało co�, czym mogli szokować. Jednakże pomimo tego, że z hitlerowskš ideologiš nie byli zwišzani, pod ich adresem padały bezpodstawne oskarżenia o promowanie nazizmu, rzucane przez nieuczciwš konkurencję, której widocznie przeszkadzała w ogóle działalno�ć zespołu, a także typowo brytyjskie, konserwatywne preferencje polityczne Iana Curtisa.
    Aby upamiętnić swojš pierwszš nazwę, rok 1978 przywitano EPkš pod tytułem "The Warsaw Demo", a w jaki� czas pó�niej ukazał się "An Ideal For Living", który wywołał wiele kontrowersji - chociażby ze względu na okładkę z wizerunkiem chłopca z Hitlerjugend grajšcego na bębnie. To przycišgnęło jednakże jeszcze więcej fanów, będšcych, tak jak członkowie Joy Division, młodymi lud�mi poszukujšcymi swojej drogi życiowej w�ród wszystkiego, czym mogli ukazać starszym pokoleniom Brytyjczyków upadek wszelkich warto�ci oraz narastajšcy kryzys społeczno - ekonomiczny końca lat '70.
    Pomimo coraz większych sukcesów, zespół nie działał jednakże bezkonfliktowo - gdyż w pewnym momencie Ian Curtis zapragnšł zatrudnić drugiego gitarzystę i tym samym pozbyć się Bernarda Sumnera, uważajšc iż jest zbyt słabym muzykiem. Po strasznej awanturze, jaka miała miejsce, ustalono że niezwykła i niespotykana gra Petera Hooka na basie zostanie wyeksponowana wraz z bębnami Steve Morrisa na pierwszy plan - za� gitarę Bernarda Sumnera trzeba cofnšć w tło.

    Oprócz licznych koncertów, niemniej burzliwych aniżeli w poczštku kariery, zespół zaczšł prezentować się w radio i telewizji. Wszystko dzięki zabiegom managera, Roba Grettona - oraz wyczynom poszczególnych muzyków - od proszenia, aż do grożenia �mierciš przedstawicielom mass mediów. W pewnym momencie doszło nawet do spotkania z legendarnym Johnem Peel' em, u którego dokonano dwóch sesji nagraniowych.
    W 1978 roku zainteresował się nimi Martin Hannet, nierzadko postrzegany jako pišty członek w składzie, z uwagi na swoje wielkie zaangażowanie. Cały charakterystyczny szlif produkcyjny zespół zawdzięcza wyłšcznie jemu.
    Odtšd też szybkie, ostre, niezbyt dobrze zagrane, punkowe piosenki z poczštkowego okresu istnienia, ustšpiły miejsca zupełnie innej muzyce, a cało�ci dopełniały niebanalne teksty warte zastanowienia. Joy Division często spędzali w studio całe noce lub weekendy i dni wolne od codziennej ciężkiej pracy, aby lepiej poznać proces nagrań i produkcji oraz poprawić swoje umiejętno�ci techniczne.
    W końcu, w roku 1979 firma Factory Records wydała wreszcie album "Unknown Pleasures", który zebrał bardzo dobre recenzje w�ród znawców i sprzedał się w dosyć dużej liczbie. Również w 1979 żona Iana Curtisa urodziła mu córkę - Natalie.
    Dobry nastrój członków Joy Division, które po okresie kpin oraz wy�miewania z uwagi na robotnicze pochodzenie, dokonywanego przez inne zespoły, złożone z zawistnych i dobrze sytuowanych paniczy, odnosiło coraz większe sukcesy - przerwała nagła, gwałtownie pogłębiajšca się choroba Iana Curtisa - epilepsja. Do ataków dochodziło co gorsza również podczas koncertów.
    Po dzień dzisiejszy wielkš zagadkš pozostaje to, czemu Ian zaczšł nagle chorować. Niektórzy mówiš, iż był zdolny do niesamowitej empatii, a przez to był zbyt wrażliwy na otaczajšcy go �wiat i zdawał się przez to podzielać cierpienia całej ludzko�ci. Jak jednak było w rzeczywisto�ci- wiedział to tylko sam Ian Curtis, który wnet zabrał do grobu swojš tajemnicę.
    Joy Division odbyło na przełomie 1979 i 1980 roku długš trasę po Europie, promujšc nagrania przygotowywane na nowy album, jak też starszy dorobek. Na ogół spotykali się z entuzjastycznš reakcjš publiczno�ci - zwłaszcza niemieccy punkowie zgotowali im goršce przyjęcie. Podobnie potraktowano ich we Francji, Holandii i Belgii, gdzie pokazali się w najlepszej koncertowej formie. Muzycy zespołu, na codzień skromni robotnicy, nie potrafili zachowywać się jak gwiazdy (oprócz Iana) - lecz na scenie posiadali również, bez żadnego aktorstwa - olbrzymiš charyzmę.
    Pomimo bardzo delikatnego stanu zdrowia wokalisty, którego cała trasa dodatkowo osłabiła - w roku 1980 zabrano się za nagrania do drugiego albumu, który miał się okazać ostatnim dla Joy Division.
    "Closer", będšcy rozpaczliwym wołaniem Iana o pomoc oraz jednoczesnym pragnieniem jak najszybszej �mierci, to płyta bardzo ponura, pozbawiona wszelkiej nadziei. Wcze�niejsze nagrania, nawet te najbardziej mroczne, wydajš się brzmieć niewinnie w porównaniu z nowymi kompozycjami. Martin Hannet, oswojony już z nowš formš sztuki, stonował brzmienie, czynišc je znacznie dojrzalszym, a na dodatek namówił zespół do częstszego i bardziej wyrazistego stosowania syntezatora, używanego wcze�niej wyłšcznie minimalnie. Cało�ć albumu pozostaje jednakże nadal niesamowicie surowa i pozornie chłodna.
    2 maja 1980 Joy Division dało ostatni koncert na Uniwersytecie w Birmingham, jako finał swoich europejskich występów. Zagrali sprawnie, z wielkim uczuciem i agresjš, pomimo pewnych niedostatków w nagło�nieniu.
    18 maja 1980 natomiast, zaledwie na dwa dni przed planowanš amerykańska trasš koncertowš, Ian Curtis odwiedził swój dom przy ulicy Barton St. 77. Przez całš noc pił i oglšdał film "Stroszek" Wernera Herzoga - jednego ze swych ulubionych reżyserów. Następnie włšczył piosenkę "Idiot" Iggy Popa i w tej scenerii sięgnšł po sznur od suszarki, na którym powiesił się. W chwili �mierci miał niespełna 23 lata. Tak oto zakończyła się historia jednego z największych artystów XX wieku oraz wielce tajemniczego, kontrowersyjnego, a zarazem niezwykle ciekawego zespołu rockowego.
    W roku 1981, pozostali członkowie postanowili upamiętnić �mierć swojego lidera za pomocš albumu "Still" zawierajšcego, oprócz piosenek z okresu wczesnej działalno�ci Joy Division, także zapis ich słynnego, bo ostatniego koncertu.
    Rok 1988 przyniósł składankę "Substance z utworami dostępnymi wcze�niej wyłšcznie jako single lub dema, a 1995 - "Permanent", będšcy przekrojem przez całš twórczo�ć (zawierajšcy dodatkowo niepublikowane wersje największych hitów, w tym słynnego singla "Love Will Tear Us Apart"). W roku 1997 ukazał się za to zestaw 4 CD, zatytułowany "Heart And Soul" z większo�ciš studyjnych, koncertowych oraz niepublikowanych wcze�niej nagrań.
    Warto zwrócić uwagę również na "Les Baines Douches" (przekrój przez najlepsze i najostrzejsze koncerty w Europie z 1979 i 1980 roku) oraz "Warsaw" (jak sama nazwa wskazuje - sš to najwcze�niejsze nagrania grupy), a także The Complete BBC Recordings (bardzo ciekawe wersje utworów, nagrane dla legendarnego Johna Peel'a) i "Preston" - koncert z 1980 roku najbardziej znany z powodu awarii nagło�nienia. Te wła�nie płyty skompletowali oraz wyprodukowali kolekcjonerzy bootlegów, będšcy wielkimi fanami Joy Division.
    Autor tego artykułu miał okazję spotkać się z twórczo�ciš Joy Division już dosyć dawno - koniec lat '80, poczštek '90. Jeden z albumów był "od zawsze" w domu, nagrany na gustownej kasecie marki Stilon Gorzów - oprócz dwóch innych winyli... Muzyki tej słuchałem głównie po to, aby bardziej wyróżnić się spo�ród rówie�ników - lecz z dnia na dzień ta forma sztuki wcišgała mnie coraz bardziej... Pasowało to zresztš do ogólnej sytuacji w owych latach, gdy po dniach pozornego "przełomu" - zamiast oczekiwanego wszechobecnego dobrobytu - fabryki pustoszały i popadały w ruinę, a coraz więcej ludzi traciło pracę, za� mało kto wokół posiadał jakškolwiek nadzieję na lepsze jutro.
    Sama muzyka była dla mnie sporym zaskoczeniem, ale jednocze�nie dlatego stała się tak atrakcyjna. Zwłaszcza silny bas Petera Hooka, mechaniczne nabijanie rytmu Steve Morrisa i towarzyszšcy im niesamowity, pozornie chłodny, a jednocze�nie zawierajšcy olbrzymiš dawkę uczucia głos Iana Curtisa wywierały olbrzymie wrażenie.
    Nie przypominało mi to punk rocka w wykonaniu innych zespołów, których wówczas słuchałem, a byli to chociażby Ramones, Siekiera, Buzzcocks, X - Rays Spex lub The Damned, czy Iggy Pop.
    Okazało się jednak, że Joy Division jest jak najbardziej punk rockiem, lecz w odróżnieniu od zwyczajnego rock and rolla, ta muzyka jest bardzo inteligentna.
    Po kilku dalszych latach własnej egzystencji oraz kolejnych poszukiwań - dostałem "szkołę życia" z prawdziwego zdarzenia i... wróciłem do słuchania Joy Division. Teraz już znacznie lepiej potrafiłem zrozumieć wymowę piosenek Iana Curtisa, której wcze�niej nie ogarniałem, a także pojmowałem lepiej ich muzykę. Do "Radosnej Dywizji" trzeba zwyczajnie dorosnšć w sensie osobowo�ci! Joy Division bardzo szybko stała się tym zespołem, który cenię najbardziej. Słuchałem i słucham ich w chwilach rado�ci oraz w chwilach smutku, jako dziecko, dorastajšcy chłopak oraz dorosły człowiek. Słowem - towarzyszy mi wła�ciwie zawsze i wszędzie.
    Zresztš nawet je�li stosowana przez Joy Division forma przekazu jest prosta, to zaskakuje tak, że można cały czas być wiernym fanem tej kapeli. Krótko mówišc: surowo�ć, szczero�ć inteligencja i piękno tym samym.
    Ianem Curtisem targało wiele wewnętrznych przeżyć, by stać go było na poruszanie tak głębokich spraw ludzkiej natury oraz etyki w tekstach swoich piosenek. To rujnowało go jednocze�nie fizycznie w szybkim tempie - a należy pamiętać, że w chwili �mierci miał tylko 23 lata. Twórczo�ć Curtisa można interpretować na wiele sposobów - tak więc mogę stwierdzić �miało, że poznałem Joy Division w bardzo małym procencie. Zespół wypracował przez kilka krótkich lat swojej działalno�ci wła�nie ten jedyny styl którym fascynujš się po dzi� dzień kolejne pokolenia wykonawców...

    Zastanawiajšc się nad tym, kim był lider Joy Division i patrzšc z drugiej strony na moje własne życie my�lę również, że Curtis doszedł zbyt gwałtownie do pewnych prawd, na których opiera się �wiat. Ian miał okazję przeczytać ksišżkę Karola Cetinsky' ego "House of Dolls" (ang. Dom Lalek) mówišcš o obozach koncentracyjnych oraz o nazistach i to zabiło go w bardzo szybkim tempie, gdyż zrozumiał mechanizmy psychologiczne, które kierujš lud�mi zmuszajšc ich do czynienia zła. Nagle przestał być idealistš. Z drugiej strony �wiadczy to o słabo�ci Curtisa, który powinien starać się przezwyciężyć własnš depresję - żyć dalej oraz tym samym być o wiele mšdrzejszym i silniejszym.

    Na sam koniec należy dodać, że po �mierci swojego wokalisty, członkowie Joy Division założyli zespół NEW ORDER, który również zasłużył się bardzo dla muzyki rozrywkowej, wywołujšc ponownie wiele kontrowersji (chociażby samš swojš nazwš) - ale to już zupełnie inna historia.

    Posłużyłem się, oprócz własnych wiadomo�ci, materiałami pochodzšcymi z ksišżki "Przejmujšcy z Oddali" autorstwa Deborah Curtis, wyd. Iskry, Warszawa 1997.

    Pierwsza strona o Joy Division po polsku - w sieci od 1998 roku!

    http://free.of.pl/a/adampawlowski/joydiv/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie WIDZIANA Z EUROPY CHIŃSKA DROGA NA SZCZYTY ŚWIATOWEJ...
    30.03.2007, 21:25

    http://GlobalEconomy.pl

    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor Magdalena A. KOLKA (11.06)

    Chiny zadziwiają świat swoim od prawie dwudziestu lat wysokim tempem wzrostu gospodarczego. Warto więc z dużą uwagą przyglądać się temu, jak oni to robią i nie chodzi tu tylko o to, by od nich czegoś nauczyć się. Podstawowym celem wszelkich analiz z Chinami w roli głównej jest zrozumienie współczesnej gospodarki światowej, w której już teraz kraj ten odgrywa jedną z głównych ról, a w przyszłości ma szansę być w niej głównym graczem. Zrozumieć proces rozwoju chińskiej gospodarki to klucz do trafnego prognozowania przyszłości gospodarki światowej.

    W latach 70-tych XX w. po dekadach izolacji gospodarczej Chin do­konała się zasadnicza zmiana. Została ona zapoczątkowana w 1978 r. refor­mami Deng Xiaopinga. Na plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Par­tii Chin (KC KPCh) przedstawiono plan stopniowego wprowadzanych reform, które miały przyczynić się zdynamizowania rozwoju kraju. Plan przebudowy chińskiej gospodarki składał się z 3 elementów:

    procesu stopniowego otwiera­nia się otwierania się gospodarki,

    decentralizacji państwa (dot. własności państwowej i władz lokalnych) oraz

    modernizacji rolnictwa[1].

    Jednak za najwa­żniejszy obszar zmian uznano otwarcie się ChRL na wymianę międzynarodową najpierw w postaci wymiany towarowej, a następnie inwestycji i technologii. Oznaczało to roz­poczęcie nowego rozdziału stosunków gospodarczych po­między dotychczas izolowaną, planową gospodarką a wysoko rozwiniętymi państwami o gospodarce rynkowej. Wydaje się, ze geneza rozpoczęcia reform bierze się z uświadomienia sobie przez rządzących, że Chiny nie będą się dynamicznie rozwiały tylko w oparciu o czynniki wewnętrzne.

    Kolejno realizowane etapy pozwalały na stopniową integrację Chin z krajami wysoko rozwiniętymi oraz odchodzenie od gospodarki planowej, czego dowo­dem było po raz pierwszy podczas KC KPCh w 1993 r. użycie sformułowania „socjalistyczna gospodarka ryn­kowa”, które zastępowało nie tylko w teorii, lecz również w praktyce dotychczasowy prymat - „gospodarkę planową”.[2] W wyniku po­dejmowanych działań rozwinął się handel zagraniczny, transfer technologii, co w późniejszym okresie zaowocowało wzrostem pozy­cji konkurencyjnej chińskiej gospodarki.

    W tym miejscu należy podkreślić, że formalne stosunki pomiędzy Wspólnotą Europejską (Unią Europejską), a Chinami zostały zapoczątkowane w latach 70-tych XX w. w formie porozumienia między EWG a Chińską Republiką Ludową. Wspólne poro­zumienie dotyczące współpra­cy o charakterze gospodarczym podpisano do­piero w 1985 r. [3]



    CHINY W ŚWIATOWEJ ORGANIZACJI HANDLU (WTO)

    Bardzo istotne znaczenie dla budowania powiązań pomiędzy Chinami, a światową gospodarką, w tym z UE, po latach stosowania polityki „otwartych drzwi” odegrało przystąpienie do WTO. Proces uzyskania członkostwa w ra­mach multilateralnego systemu wymiany handlowej kreowanej przez GATT (poprzednik WTO) rozpoczęły Chiny w 1986 r. Traktowały one swój wniosek jako wznowienie współpracy rozpoczętej już w 1947 r. - wtedy były one pierwotnym założy­cielem GATT. Jednak w wyniku wojny domowej za­kończonej w 1949 r., powstała Chińska Republika Ludowa, która w 1950 r. wyco­fała swoje członkostwo. Wówczas proces przyjęcia do GATT składał się z dwóch faz: analizy reżimu handlowego oraz negocjacji dot. dostępu do rynku. Jednak po za­kończeniu pierwszego etapu, w wyniku postanowień Rundy Urugwajskiej, negocjacje, które pierwotnie miały dotyczyć handlu towarami, zostały roz­szerzone o usługi, o nowe zasady stosowania pozataryfowych ograniczeń oraz o ochronę własności intelektualnej. Spowodowało to znaczne podniesienie wy­magań wobec Chin, przekreślając dążenie tego kraju do zakończenia negocjacji jesz­cze w 1994 r. w ramach GATT. W 1995 r. Chiny ponownie złożyły wniosek o członkostwo już pod do WTO, a proces przyjęcia był kontynuowany do 13 września 2001, kiedy to Chiny zakończyły negocjacje ze wszystkimi członkami grupy roboczej ds. akcesji w WTO. Kilka dni później zakończone zostały multilateralne negocjacje, a po zaakceptowaniu protokołu akcesyjnego i jego ra­tyfikacji, z dniem 11 grudnia 2001 Chiny r. stały się członkiem WTO, po 15 latach negocjacji.[4]

    Pomimo trudnych negocjacji i dzięki licznym ustępstwom w dostępie do swojego rynku (np. zredukowanie stawek cel­nych i ograniczenie kwot ilo­ściowych) Chiny uzyskały jeszcze większe możliwości dla wzrostu i rozwoju gospodarki. Nie należy jed­nak zapominać, że przed wejściem do WTO nie uznawano Chin za kraj z gospodarką rynkową oraz stworzono specjalne bariery przed chińskim eks­portem. W ostatnich latach chiński eksport rósł szybko i dlatego tak UE, jak i USA kilkukrotnie korzysta­ły z tego, wprowadzając limity eksportowe (np. tekstylia, wyroby skórzane-buty). Jednak nie ulega wątpliwości, że człon­kostwo Chin w WTO pozwoliło na uzyskanie lepszej pozycji w kształtowaniu stosunków z UE.

    Pod auspicjami WTO Chiny prowadzą wymianę handlową w bardziej sprzyjającym środowisku. Z jednej strony jako członek or­ganizacji nie mogą być dyskryminowane w handlu przez inne kraje. Z drugiej strony musiały otwo­rzyć swój rynek dla pozostałych członków WTO, którzy eksportują m.in. ar­tykuły spożywcze, zaawansowane dobra kapitałowe, energię, materiały. W wyniku wy­sokiego tempa rozwoju gospodarczego Chińczycy więcej konsumują i jest to pierwszy przypadek w dziejach Chin, kiedy wydatki konsumpcyjne stają się siłą napędzającą całą gospodarkę.[5]



    WYMIANA HANDLOWA CHIN I UNII EUROPEJSKIEJ

    Dynamiczny rozwój Chin, zastosowanie zmodernizowanej polityki ekonomicznej „otwartych drzwi” oraz wstąpienie do WTO wpły­nęły w dużym stopniu na kształt współczesnych stosunków gospodarczych z UE. Od dawna te dwa organizmy gospodarcze są czołowymi, światowymi rynkami zbytu i poprzez two­rzenie wzajemnych powiązań stają się one jeszcze silniejsze. Od roz­poczęcia chińskich reform w 1978 r. obrót towarowy (export + import) wzrósł ponad 60-krotnie i w 2005 r. osiągnął wartość 209,9 mld EUR. Unia Europejska, wyprzedzając USA i Japonię, jest dla Chin największym partnerem handlowym odpowiada­jąc za 16,3% całego obrotu towarowego. Jeszcze w 1999 r.

    Jedną z przyczyn tak dynamicznego wzrostu wymiany handlowej z Unią Europejską było włączenie Chin do systemu powszechnych preferencji celnych. Są one drugim największym beneficjentem wspomnianego systemu, zgodnie z którego zasadami UE przyznała specjalne warunki dla importu z krajów rozwi­jających się. Około 11% chińskiego eksportu do Unii jest oparte na tych preferencyj­nych warunkach.[6]

    Warto również zwrócić uwagę na wzrost znaczenia Chin jako partnera handlowego Unii na tle krajów włączonych do ASEM( ang. the Asia-Europe Meeting)[7]. Wśród tych krajów największe znaczenie miała Japonia- można po­wiedzieć, że przez wiele lat była czołowym partnerem gospodarczym Unii Europejskiej. Jjed­nak sytuacja uległa zmianie ze względu na transformującą się i rosnącą w siłę ekonomiczną chińską gospodarkę. Po przjęciu Chin do WTO, po 2001 r. zmienił się też lider handlowy z Azji Połu­dniowej i Południowo-Wschodniej. Japonia została wy­przedzona przez Chiny w następujących kategoriach:

    miejsca docelowego eksportu unijnego w 2003 r.,

    dostarczyciela towarów na rynek unijny w 2001 r. oraz

    partnera w wymianie handlowej z Unią w 2002 r.

    Tak więc w ciągu 3 lat ASEM uzyskał nowego lidera i w 2005 r. Chiny były celem 32% wartości eksportu unijnego (ok. 51,84 mld EUR) do tego regionu, podczas gdy drugie miej­sce zajęła Japonia z udziałem na poziomie 27% (43,65 mld EUR). Natomiast głównym źródłem im­portu EU(25) z ASEM były Chiny- 47% , przed Japonią- 22%.[8]

    W ciągu ostatnich 10 lat wartość chińskiego eksportu do Unii wzrosła przeszło 6-krotnie, natomiast Unii do Chin jedynie 3-krot­nie. Jeszcze w latach 80-tych Unia miała nadwyżkę w handlu z Chinami, jednak obecnie saldo wy­miany handlowej ma charakter ujemny i w dalszym ciągu powiększa się. We­dług publikacji statystycznych Eurostatu w 2005 r. całkowite obroty handlu towarowego pomiędzy UE i Chinami osiągnęły rekordową wartość 209,9 mld EUR, tworząc deficyt powyżej 106,3 mld EUR. Chiny odpowiadały za 13,4% importu EU i jedynie przyjęły do siebie 4,9% unijnego eksportu.



    Wśród 25 państw UE są 3 kraje, które odpowiadają za ponad 53,92% całej wymiany handlowej z Chinami, a są to Niemcy (26,66%), Wielka Brytania (13,70%) oraz Holandia (13,56%). Ze wszystkich europejskich krajów najwięk­szym partnerem Chin są Niemcy. Ponad 40,91% unijnego eksportu i 21,98% importu jest kreowana za pośrednictwem Niemiec (zob. tab. 1.).



    Tabela 1 Wymiana handlowa UE(25) z Chinami w 2005 r. (w mld EUR).

    Kraj/ region


    Import


    Eksport


    Eksport + Im­port


    Saldo

    EU(15), w tym:


    148,30


    50,58


    198,88


    - 97,72

    Austria


    2,12


    1,59


    3,71


    - 0,53

    Belgia


    8,55


    2,71


    11,26


    - 5,84

    Dania


    2,88


    0,85


    3,73


    - 2,03

    Finlandia


    1,98


    1,61


    3,59


    - 0,37

    Francja


    14,47


    6,49


    20,96


    - 7,98

    Grecja


    1,70


    0,08


    1,78


    - 1,62

    Hiszpania


    9,70


    1,48


    11,18


    - 8,22

    Holandia


    25,83


    2,63


    28,46


    - 23,20

    Irlandia


    1,55


    0,91


    2,46


    - 0,64

    Luksemburg


    2,23


    0,13


    2,36


    - 2,10

    Niemcy


    34,72


    21,21


    55,93


    - 13,51

    Portugalia


    0,57


    0,17


    0,74


    - 0,40

    Szwecja


    3,20


    2,03


    5,23


    - 1,17

    Wielka Brytania


    24,67


    4,08


    28,75


    - 20,59

    Włochy


    14,13


    4,61


    18,74


    - 9,52




    UE(10)


    9,68


    1,26


    10,94


    - 8,42

    UE (25)


    157,98


    51,84


    209,82


    - 106,14



    Uwagi:

    Ze względu na zaokrąglenia nastąpiły niewielkie różnice w wartościach w stosunku do danych źródłowych.

    Kraje przyłączone do Unii Europejskiej w 2004 r. zostały przedstawione w jednej grupie na­zwanej UE(10).

    Nie uwzględniono w wynikach Hongkongu.

    Źródło: opracowanie własne na podstawie danych statystycznych EUROSTAT: External trade detailed data at CN8 level.



    Obecnie prawie wszystkie kraje Unii wykazują ujemne saldo wymiany handlowej z Chinami. W przypadku Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii i Włoch zauważa się bardzo dużą asymetrię pomiędzy wielkością importu oraz eksportu. Krajem, który w wartościach bez­względnych wykazuje największy deficyt w handlu z Chinami jest Holandia: - 23,20 mld EUR w 2005 r., następnie miejsce w tej kla­syfikacji zajmują Wielka Brytania: - 20,59 mld, Niemcy: - 13,51 mld EUR oraz Włochy: - 9,52 mld EUR. Spośród krajów Unii Niemcy są wyjątkowym partnerem Chin, ponieważ pokrywają aż 85,8% importu swoim eksportem do Chin, w przeciwieństwie do słabych wyników m.in. Holandii (10,18%) i Wielkiej Brytanii (16,54%). Dodatkowo należy wspomnieć, że Niemcom deficyt budżetowy w handlu z Chinami wzrósł o 79 pkt. proc. w porównaniu do 2004 r. (wzrost z - 7,54 mld EUR w 2004 r. do – 13,51 mld EUR w 2005 r.), w przypadku Holandii był to wzrost o 39, 34 pkt. porc., a Wielkiej Brytanii 20,69 pkt. proc.

    Warto również zwrócić uwagę na dwa skandynawskie kraje: Finlandię i Szwecję. One jako jedyne od 1995 r. utrzymywały dodatnie saldo wymiany handlowej z Chinami. Szwecja utrzymała nadwyżkę do 2001 r., natomiast Fin­landia aż do 2004 r.- po raz pierwszy jej saldo było ujemne w 2005 r.

    Przystąpienie Chin do WTO miało zasadniczy wpływ na kształtowanie stosun­ków gospodarczych z UE. W wyniku bilateralnego poro­zumienia zawartego po­między UE a Chinami w ramach WTO (w Beijing 2000 r.) unijne kraje uzy­skały lepszy dostęp do chińskiego rynku, ze względu na zredukowanie tary­fowych i poza taryfowych barier. Istotną zmianą w obszarze wymiany towa­rowej było m.in. zredukowanie wysokości taryf celnych do 8-10% na ponad 150 najważniejszych towarów eksportowych Unii (maszyny, ceramika, szkło, odzież, kosmetyki itp.).

    Wraz ze zmianą wielkości obrotów nastąpiły zmiany w strukturze towarowej (zob. tab. 2).



    Tabela 2 Struktura towarowa wymiany handlowej UE(25) z Chinami w latach 1995 r. i 2005 r. wg SITC (w %).

    SITC


    Import (w %)


    Eksport (w %)

    1995


    2005


    1995


    2005

    0+1+4


    2,99


    1,44


    4,23


    1,6

    2+3


    4,69


    1,94


    2,27


    6,36

    5


    5,65


    3,2


    6,73


    10,12

    6


    12,97


    11,84


    7,69


    13,54

    7


    24,1


    46,72


    73,12


    60,93

    8


    49,11


    34,62


    3,98


    6,31

    9


    0,49


    0,24


    1,98


    1,14

    Razem


    100


    100


    100


    100



    Uwaga:

    SITC 0- Żywność i zwierzęta żywe

    SITC 1- Napoje i tytoń

    SITC 2- Surowce niejadalne z wyjątkiem paliw

    SITC 3- Paliwa mineralne, smary i materiały pochodne

    SITC 4- Oleje, tłuszcze i woski zwierzęce i roślinne

    SITC 5- Chemikalia i produkty pokrewne

    SITC 6- Towary przemysłowe sklasyfikowane głównie wg surowca

    SITC 7- Maszyny, urządzenia i sprzęt transportowy

    SITC 8- Różne wyroby przemysłowe

    SITC 9- Towary i transakcje niesklasyfikowane w SITC

    Źródło: opracowanie własne na podstawie danych statystycznych EUROSTAT: External trade detailed data at CN8 level.



    W stosunku do 1995 r. nastąpiła istotna zmiana w strukturze towarowej importu chińskiego do Unii. O ponad 22% nastąpił wzrost udziału maszyn, urządzeń i sprzętu transportowego- w wartościach bezwzględnych był to wzrost z 6,35 mld EUR do 73,71 mld EUR. W grupie SITC 7 największy udział posiadają: maszyny biurowe i m.in. komputery- 34,56%, urządzenia telekomunikacyjne i apara­tura dźwiękowa- 29,21% oraz urządzenia i aparatura elektryczna- 21,32%.

    Natomiast spadł udział importu SITC 8- grupy towarów charakteryzujących się dużą pracochłonnością, czyli m.in.: obuwia, odzieży, mebli.

    Eksport unijny jest bardziej skoncentrowany w porównaniu do importu towa­rów chińskich. Ponad 32,33 mld EUR (60,93% eksportu do Chin) obejmuje sprzedaż maszyn, urządzeń i sprzętu transportowego. Są to towary inwestycyj­ne, których celem jest rozpoczęcie produkcji na wysokim poziomie technolo­gicznym lub usprawnienie tego procesu produkcji.

    Bardzo niewielki obrót towarowy pomiędzy partnerami odbywa się w grupie artykułów spożywczych i ich pochodnych (SITC 0, SITC 1, SITC 4) oraz surowców (SITC 2) i paliw (SITC 3).





    Literatura:



    European competitiveness report 2004, Commission staff working document SEC(2004)1397, European Communities, s. .

    EUROSTAT news release: 6th ASEM Summit, ASEM partners account for 28% of EU25 imports and 15% of exports. An EU25 trade deficit of 175 bn euro in 2005, 117/2006 – 7 September 2006, s. .

    Fan, Gang (2003) Podwójna transformacja w Chinach: minione 20 i najbliższe 50 lat [w:] G.W. Kołodko (red.) Globalizacja, margi­nalizacja i rozwój, Wyd. WSPiZ im. L. Koźmińskiego, Warszawa, s. .

    Gabryś, Lidia (1995) Przemiany w gospodarce Chin- strategia i polityka rządu Deng Xiaopinga [w:] J. Żabińska (red.) Strategie roz­wojowe i polityka przemy­słowa wybranych krajów Azji i Ameryki Łacińskiej, Wyd. AE w Katowicach, Katowice, s. .

    Hult, M.; Foltete, A. (2006) EU Foreign Direct Investment in 2004, Statistics in focus 13/2006, European Communities, s. .

    Kozłowska, M (2001) Międzynarodowe przepływy kapitału - próba sys­tematyzacji, motywy, skutki [w:] U. Zagóra – Jonszta (red.) Zagadnienia społeczne i rola kapitału we współczesnej gospodarce, Wydawnictwo AE w Katowicach, Katowice, s. .

    Niemiec, Mariusz (2004) Stosunki handlowe Unia Europejska - Chiny [w:] J Rymarczyk i M. Wróblewski (red.) Wymiana handlowe UE z wybranymi regionami świata, Oficyna Wydawnicza Arboretum, Wrocław, s. .

    OECD (2000) Main determinants and impacts of foreign direct investment on China’s economy, Working Papers on International In­vestment 2000/4, s. .

    Qingjiang, Kong (2002) China and the World Trade Organization. A legal per­spective, National University of Singapore, World Scien­tific, Singapore, s. .

    Tong, Zhiguang, (2006) The Development of China and World Trade, Journal of World Trade 40(1), s. .

    Whalley, John; Xin, Xian (2006) China’s FDI and non-FDI economies and the sustainability of future high chinese growth, NBER Working Paper Series No. 12249, Cambridge, s. .

    World Investment Report 2006: FDI from Developing and Transition Economies: Implications for Development, UNCTAD, New York and Geneva 2006, s. .




    CDN

    [1] L. Gabryś, 1995: s. 25.

    [2] G. Fang, 2003: s. 247.

    [3] M. Niemiec, Stosunki handlowe..., s. 128-129.

    [4] K. Qingjiang, 2002: 4-7.

    [5] Z. Tong, 2006: 131-134.

    [6] http://ec.europa.eu/trade/issues/bilateral/countries/c...

    [7] W skład ASEM wchodzi Unia Europejska(25), Komisja Europejska oraz 13 azjatyckich krajów: Chiny, Japonia, Korea Południowa oraz 10 członków ASEAN (Brunei, Burma/Myanmar, Filipiny, Indonezja, Kambodża, Laos, Malezja, Singapur, Tajlandia i Wietnam). Członkowie ASEM prowadzą między sobą nieformalny proces dialogu, którego celem jest wzmocnienie kooperacji pomiędzy Unią Europejską a Azją Południową i Południowo-Wschodnią. ASEM współpracuje w sferze: polityki, ekonomii i kultury. Współpraca ekonomiczna polega na redukowaniu barier zarówno w przepływie towarów i usług jak i inwestycji.

    [8] EUROSTAT news release:6th ASEM Summit, ASEM partners account for 28% of EU25 imports and 15% of exports. An EU25 trade deficit of 175 bn euro in 2005, 117/2006 – 7 September 2006, s. 1-3.

    http://globaleconomy.pl/content/view/1926/27/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie WIDZIANA Z EUROPY CHIŃSKA DROGA NA SZCZYTY ŚWIATOWEJ...
    30.03.2007, 21:23

    http://GlobalEconomy.pl
    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor Magdalena A. KOLKA (12.06)

    Ten artykuł jest uzupełnieniem rozważań dotyczacych chińskiej gospodarki, które zostały zaprezentowane w miesiącu poprzednim. Tym razem koncentruje on uwagę czytelnika na bezpośrednich inwestycjach zagranicznych (ZIB), które odegrały istotną rolę w rozwoju Chin i które na pewno będą miały na nie znaczący wpływ w przyszłości.

    Zagraniczne inwestycje bezpośrednie

    Zagraniczne inwestycje bezpośrednie (ZIB) z roku na rok stanowią coraz wa­żniejszą sferę prowadzenia działalności gospodarczej. Z teoretycznego punktu widzenia ZIB są jednym z rodzajów międzynarodowego przepływu kapitału, który w szerokim ujęciu tłumaczy się jako ruch kapitału za granicę odnotowany w bilansie płatniczym[1].

    Spośród 3 form napływu kapitału do Chin w postaci: zagranicznych pożyczek, ZIB i innych zagranicznych inwestycji udział ich za­granicznych inwestycji bezpośrednich na przestrzeni lat uległ znacz­nej zmianie. Jeszcze w latach 80-tych dominowały zagraniczne pożyczki, z nie­malże 60% udziałem w całości napływu, natomiast w latach 90-tych domino­wały już ZIB.[2]

    A więc Wwartość napływu ZIB do Chin wzrosła znacznie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Przed 1979 r. ZIB były zabronione, dopiero polityka „otwartych drzwi” pozwoliła na stopniowe znoszenie ograniczeń w ich przepływie. Począt­kowo ZIB można było kierować tyl­ko do wyznaczonych 4 specjalnych stref ekonomicznych i w formie equity joint ventures. Następnie w 1984 r. wprowa­dzono nowe prawo regulujące ZIB, którego zadaniem było zwiększenie napły­wu inwestycji na tereny Chin i w następnym roku wyniosły one nie­co poniżej 2 mld USD. Prawdziwy wzrost napływu ZIB miał miejsce dopiero w 1993 r. , który wyniósł 28 mld USD. W następnych la­tach inwestycje rosły (wyjątkiem był 1999 r.), w 2004 r. osiągając 61 mld USD- czyli 30 razy większą wartość niż 20 lat wcześniej.[3]

    Obecnie w powszechnej opinii wielu ekspertów Chiny posiadają najlepsze warunki dla lokalizacji ZIB.

    W Chinach można spotkać się z dwoma rodzajami ZIB: horyzontalnymi i wer­tykalnymi. ZIB horyzontalne polegają na transferze produkcji z zagranicy na wewnętrzny chiński rynek w celu jej sprzedaży. W dużym stopniu takie in­westycje są inicjowane przez kra­je z Europy Zachodniej oraz USA. Natomiast celem wertykalnych ZIB jest uzyskanie przewagi w formie niskich kosztów produkcji, a wyprodukowane dobra zostaną wyeksportowane. Takie proek­sportowo zorientowane inwestycje pochodzą przede wszystkim z azjatyckich krajów np.: Południowej Korei, Tajwanu[4].

    Należy wspomnieć, że początkowo głównym powodem lokowania unijnych ZIB w Chinach były niskie koszty produkcji, a nie we­wnętrzny rynek. Jednakże postępująca liberalizacja gospodarki (również wynikająca z wstąpienia do WTO) pozwala na lepszy dostęp do wewnętrznego rynku, szczególnie usług. W konsekwencji tych zmian skoncentrowano się na inwestycjach horyzontal­nych.[5] Jed­nak bez względu na rodzaj inwestycji zagranicznych Chiny posiada­ją przewagi konkurencyjne nad innymi odbiorcami ZIB, które po­zwalają zarów­no na inwestycje pro-rynkowe jak i pro-eksportowe. Do nich należą:

    - ogromny rynek zbytu, obejmujący ponad 1,3 mld potencjalnych konsumen­tów oraz rosnąca siła nabywcza,

    - duże zasoby siły roboczej ze średnim poziomem płac na stosunkowo niskim pułapie,

    - ogólna dostępność zasobów naturalnych np.: ziemi, żelaza i innych mine­rałów,

    - otwartość w międzynarodowej wymianie handlowej,

    - bardziej transparentne przepisy regulujące działalność gospodarczą.

    Powyżej wymienione kierunki zmian i cechy gospodarki chińskiej przyczyniły się do wzmocnienia jej jako odbiorcy ZIB.

    W 2005 r. 165 mld USD światowych ZIB (ok. 18%) napłynęło do Azji Połu­dniowej, Wschodniej i Południowo-Wschodniej, w tym Chiny otrzymały 43,86% tej wartości- 72,41 mld USD[6].

    Liczba zagranicznych inwestorów w Chinach jest znaczna, lecz to garstka od­powiada za znaczną część wartości ZIB. Duża część ZIB pochodziła z krajów, które były związane z Chinami etnicznie i kulturowo. W 2005 r. najważniej­szymi chińskimi inwestorami są inne kraje azjatyckie- grupa 10-ciu[7] od­powiada prawie za połowę, bo 35,34 mld USD. Hongkong jest największym in­dywidualnym in­westorem w Chinach- wartość ZIB pochodzących z niego wynosiła 17,95 mld USD- to 24,79% całości inwestycji. Spośród krajów rozwi­niętych, Japonia (6,53 mld USD) i USA (3,06 mld USD) są najważniejszymi inwestorami. Na tle wspomnianych wcześniej państw unijne inwestycje są nie­wielkie- 5,19 mld USD. Wyniki w napływie unijnych ZIB do Chin we wcześniejszych latach przedsta­wiają się następująco:



    Tabela 1 Napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich z UE(15) do Chin w latach 1995-2005 (w mld USD)

    Kraj


    1995


    1996


    1997


    1998


    1999


    2000


    2001


    2002


    2003


    2004


    2005

    Napływ ZIB (świat) w mld USD


    37,52


    41,73


    45,26


    45,46


    40,32


    40,71


    46,88


    52,74


    53,50


    60,63


    72,41

    Napływ ZIB z UE w mld USD


    2,13


    2,74


    4,17


    3,98


    4,48


    4,48


    4,18


    3,71


    3,93


    4,24


    5,19

    Udział UE w ZIB ogółem w %


    5,68


    6,57


    9,21


    8,75


    11,11


    11,00


    8,92


    7,03


    7,35


    6,99


    7,17



    Uwaga:

    Nie uwzględniono w wynikach Hongkongu.

    Źródło: dane statystyczne z oficjalnej rządowej strony: http://fdi.gov.cn



    Nawiązując do tab. 3 warto zwrócić uwagę na to, że inwestycje Unii w ciągu ostatnich 10 lat w Chinach ulegały ciągłym wahaniom. Niemniej należy zauważyć, że w ciągu ostatnich 4 lat bezwzględna wartość ZIB rosła osiągając najwyższy wynik od 20 lat- 5,19 mld USD. W 2005 r. czołowymi unijnymi inwestorami są: Niemcy- 1,53 mld USD, Holandia- 1,04 mld USD, Wielka Brytania- 0,96 mld USD i Francja- 0,62 mld USD.

    Stosunkowo mała obecność unijnych gospodarek jako dostarczycieli ZIB może być w dużym stopniu wytłumaczona poprzez procesy zarówno gospodarcze jak i polityczne, które miały miejsce na kontynencie europejskim. Wśród nich można wyróżnić[8]:

    - kolejne etapy rozszerzania geograficznego UE,

    - pogłębianie integracji gospodarczej w UE,

    - połączenie Niemiec Wschodnich i Zachodnich.

    Te procesy przyczyniły się do stworzenia nowych możliwości inwestycyjnych w Europie, pochłonęły znaczne ilości kapitału, które al­ternatywnie mogły zostać przeznaczone na inwestycje w Chinach.

    Jeżeli będziemy analizować pozycję Chin jako dostawcy ZIB do Unii, to w 2004 r. odpowiadały one za 7,7% napływu ZIB, co stawia je na pierwszym miejscu wśród azjatyckich inwestorów. Ich średni udział w latach 1999-2004 w napływie ZIB do UE wynosił ok. 4,12% rocznie.[9]



    Literatura:



    European competitiveness report 2004, Commission staff working document SEC(2004)1397, European Communities, s. .

    EUROSTAT news release: 6th ASEM Summit, ASEM partners account for 28% of EU25 imports and 15% of exports. An EU25 trade deficit of 175 bn euro in 2005, 117/2006 – 7 September 2006, s. .

    Fan, Gang (2003) Podwójna transformacja w Chinach: minione 20 i najbliższe 50 lat [w:] G.W. Kołodko (red.) Globalizacja, margi­nalizacja i rozwój, Wyd. WSPiZ im. L. Koźmińskiego, Warszawa, s. .

    Gabryś, Lidia (1995) Przemiany w gospodarce Chin- strategia i polityka rządu Deng Xiaopinga [w:] J. Żabińska (red.) Strategie roz­wojowe i polityka przemy­słowa wybranych krajów Azji i Ameryki Łacińskiej, Wyd. AE w Katowicach, Katowice, s. .

    Hult, M.; Foltete, A. (2006) EU Foreign Direct Investment in 2004, Statistics in focus 13/2006, European Communities, s. .

    Kozłowska, M (2001) Międzynarodowe przepływy kapitału - próba sys­tematyzacji, motywy, skutki [w:] U. Zagóra – Jonszta (red.) Zagadnienia społeczne i rola kapitału we współczesnej gospodarce, Wydawnictwo AE w Katowicach, Katowice, s. .

    Niemiec, Mariusz (2004) Stosunki handlowe Unia Europejska - Chiny [w:] J Rymarczyk i M. Wróblewski (red.) Wymiana handlowe UE z wybranymi regionami świata, Oficyna Wydawnicza Arboretum, Wrocław, s. .

    OECD (2000) Main determinants and impacts of foreign direct investment on China’s economy, Working Papers on International In­vestment 2000/4, s. .

    Qingjiang, Kong (2002) China and the World Trade Organization. A legal per­spective, National University of Singapore, World Scien­tific, Singapore, s. .

    Tong, Zhiguang, (2006) The Development of China and World Trade, Journal of World Trade 40(1), s. .

    Whalley, John; Xin, Xian (2006) China’s FDI and non-FDI economies and the sustainability of future high chinese growth, NBER Working Paper Series No. 12249, Cambridge, s. .

    World Investment Report 2006: FDI from Developing and Transition Economies: Implications for Development, UNCTAD, New York and Geneva 2006, s. .







    [1] M. Kozłowska, Międzynarodowe przepływy kapitału –s. 63.

    [2] OECD (2000) Main determinants and, s. 5.

    [3] J. Whalley, X. Xin, NBER 12249, s. 2.

    [4] J. Whalley, X. Xin, NBER 12249, s. 3.

    [5] European competitiveness report 2004, s. 247.

    [6] WIR 2006, s. XX.

    [7] W skład tej grupy wchodzą: Hongkong, Indonezja, Japonia, Makau, Malezja, Filipiny, Singapur, Korea Południowa, Tajlandia, Tajwan.

    [8] European competitiveness report 2004, s. 245.

    [9] Hult, M.; Foltete, A. (2006) EU Foreign Direct Investment, s. 3.

    http://globaleconomy.pl/content/view/1963/27/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie O ŚWIATOWEJ GOSPODARCE NA KONIEC 2006, Z DALEKIM WSCHODEM...
    30.03.2007, 21:15

    http://GlobalEconomy.pl

    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor M.A. KOLKA, H.S. TUSZYŃSKI (12.06)

    Dziś Stary Kontynent i Ameryka z podziwem, ale i z zazdrością patrzą na gospodarki krajów Dalekiego Wschodu. Jedni zastanawiają się nad zjawiskami i mechanizmami, które czynią, że kraje tego regionu rozwijają się dziś szybciej niż Europa, czy USA i prognozują, kiedy Chiny zagrożą pierwszej pozycji Stanów Zjednoczonych, a gospodarka tego regionu stanie się głównym centrum gospodarczym świata. Drudzy wieszczą szybkie załamanie się w chińskiej gospodarki i kłopoty z tego powodu krajów tego regionu, prognozują też pokonanie przez Stany Zjednoczone obecnych zagrożeń w ich gospodarce oraz powrót gospodarek europejskich na ścieżkę szybkiego rozwoju. Kto ma rację? Warto zastanowić się nad tym, co się dzieje w światowej gospodarce, ale też na jakim fundamencie zbudowany jest obecny sukces krajów Dalekiego Wschodu i czy jest on trwały.
    1. Nie ulega wątpliwości, że dziś światem rządzi gospodarka w znacznie większym stopniu, niż to miało miejsce w poprzednich dekadach. Interesy gospodarcze dominują w kryteriach ocen światowych procesów, są podstawą i fundamentem koncepcji politycznych krajów i grup krajów. W ostatnich latach społeczność światowa dbała o powstawanie globalnych rozwiązań dotyczących szeroko rozumianej współpracy gospodarczej, ale też powstawały i rozwijały się regionalne ugrupowania, w ramach których kraje starały się zadbać o własne, tak bieżące jak i przyszłe interesy. Przywódcy wielu krajów mieli nadzieję (a niektórzy dalej ją mają), że uda się tak zmodyfikować reguły rządzące światowym handlem, by sprzyjały one współpracy międzynarodowej i wzrostowi gospodarczemu. Ten cel realizowano dotąd w gronie krajów należących do Światowej Organizacji Handlu (WTO), w ramach negocjacji objętych mianem Rundy Katarskiej (Doha). Jej celem było ustalenie rozwiązań liberalizujących dotychczasowe reguły światowego handlu. Wydaje się, że wszyscy mają świadomość, iż we współczesnym, coraz bardziej globalizującym się świecie, powstaje nowy porządek i ważne jest by w nim funkcjonowały reguły, które są akceptowane przez międzynarodową społeczność, ale też by były mechanizmy zmuszające innych do ich respektowania. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że WTO przez ostatnie lata była jedną z nielicznych światowych organizacji, które stosunkowo najmniej straciły ze swojego prestiżu i liczono na sukces w negocjowaniu nowych rozwiązań. Niestety nie udało się. Fiaskiem zakończyły się szczyty tej organizacji w Seatle i w meksykańskim Cancun, a w kończącym się roku stopniały do zera nadzieje związane z realizacją uzgodnień ostatniego szczytu w Hong Kongu. Nie udało się więc stworzyć nowych reguł w światowym handlu, które byłyby impulsem dla rozwoju globalnej gospodarki. Nie ulega wątpliwości, że fiasko tych negocjacji obniżyło dotychczasowy, wysoki prestiż WTO, chociaż trzeba też przyznać, że wzięła ona na siebie bardzo trudne zobowiązanie. Wszyscy mieli świadomość, jak duże są różnice interesów pomiędzy poszczególnymi krajami współpracującymi w ramach tej organizacji i jak niewielki jest obszar, w którym poszukiwać należy możliwych do przyjęcia rozwiązań kompromisowych, a także jak wysoki jest poziom ryzyka w tym przedsięwzięciu.


    2. Nie można powiedzieć, że świat dotąd wiązał swoje nadzieje tylko z tą integracyjną koncepcją w ramach globalnej gospodarki, bowiem równolegle prowadzono alternatywne, aktywne działania integracyjne o zasięgu regionalnym i ponadregionalnym. Można nawet powiedzieć, że negocjacje w ramach WTO miały charakter uzupełniający do rozwijanych inicjatyw regionalnych.

    Unia zrealizowała swój plan przyjęcia „10”, a teraz przyjmuje do swojego grona Bułgarię i Rumunię i wygląda na to, że nie jest to koniec procesów integracyjnych na Starym Kontynencie. Układa też specjalne stosunki z Rosją (w planie jest stworzenie strefy wolnego handlu), z krajami afrykańskimi, Bliskiego i Dalekiego Wschodu, a także w grupą MERCOSUR w Ameryce Południowej.

    Stany Zjednoczone od lat umacniają więzy łączące gospodarki krajów współpracujących w ramach NAFTA (USA, Kanada i Meksyk). Jednak zaproponowały też realizację koncepcji znanej pod nazwą FTAA (Free Trade Area of Americas), która jest koncepcją integracyjną skierowaną do krajów obu Ameryk. Zgodnie z pierwotnymi planami Białego Domu miała być ona zrealizowana do końca 2005 roku lecz nie powstała. Można jednak odnieść wrażenie, że USA nie zrezygnowały z niej, bo koncepcja ta jest bardzo atrakcyjna tak w sensie gospodarczym, jak i politycznym. Byłaby bowiem szansa stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie, która integrowałaby gospodarki 34 krajów amerykańskich (wszystkie kraje obu amerykańskich kontynentów oprócz Kuby). To potencjalne centrum polityczno - gospodarcze byłoby zamieszkiwane przez ponad 823 mln osób, a jej istotą byłaby redukcja ceł do zera na wszystkie możliwe towary i usługi, najpóźniej do 2015 roku (Biały Dom zrezygnował z powielenia koncepcji przyjętej przez Unię Europejską z całą jej biurokracją). USA zaproponowały także szeregu krajom Północnej Afryki, Bliskiego Wschodu (włącznie z Izraelem, Palestyną, Irakiem i Afganistanem) utworzenie pod swoim przywództwem strefy wolnego handlu. Jednak w związku z obecną sytuacją na Bliskim Wschodzie rozmowy na ten temat utknęły w miejscu.

    Biały Dom wywiera ciągłą presję na kraje Ameryki Południowej, by związać ich gospodarki z sobą. Na przeszkodzie stoi dziś rosnąca polityczna i gospodarcza rola Brazylii, która wyrasta na regionalnego przywódcę. Dotychczas przewodziła ona strefie wolnego handlu MERCOSUR, do której oprócz Brazylii należy Argentyna, Paragwaj i Urugwaj. Obecnie grono państw stowarzyszonych z ta strefą tworzą: Peru, Boliwia, Chile, Kolumbia, Ekwador i Wenezuela. MERCOSUR zacieśnia współpracę z innymi, mniejszymi strefami tego kontynentu (z tzw. Grupą Andyjską i z Karaibskim Porozumieniem Wolnego Handlu) w ramach Południowo-amerykańskiej Wspólnoty Narodów, którą już dziś tworzy 10 krajów. Z MERCOSUREM o zacieśnieniu współpracy od dłuższego czasu prowadzi rozmowy Unia Europejska. Te fakty osłabiają szanse realizacji koncepcji FTAA forsowanej przez Biały Dom, który chce połączyć wszystkie kraje obu Ameryk pod swoim kierownictwem (dziś koncepcję FTAA akceptuje Salwador, umowę dwustronną z USA podpisało Chile, a rozmowy z Hondurasem uznaje się za zaawansowane).

    Rosja z Białorusią, Ukrainą i Kazachstanem stworzyła Wspólną Przestrzeń Gospodarczą. Jaka będzie przyszłość tego ugrupowania dziś jeszcze trudno powiedzieć. Podobne koncepcje są dyskutowane w Afryce.


    3. Ciekawie rozwija się sytuacja w Azji Południowo-Wschodniej. Kilka lat temu kraje tego regionu postanowiły, że do roku 2020 stworzą strefę wolnego handlu. Wzorem dla nich była koncepcja Unii Europejskiej. Decyzję podjęto podczas szczytu ASEAN (Stowarzyszenia Państw Azji Południowo-Wschodniej) w Bali. ASEAN to związek 10 krajów członkowskich: Brunei, Filipin, Indonezji, Kambodży, Laosu, Malezji, Myanmaru (Birmy), Singapuru, Tajlandii i Wietnamu. Planowana strefa wolnego handlu obejmowałaby blisko pół miliarda osób (bez Indii), a wartość rocznych przepływów handlowych miałaby przekraczać 700mld USD.
    Warto w tym miejscu podkreślić, że od pierwszych spotkań w obradach na ten temat brały udział również Indie, Chiny i Korea Południowa. Plany rozwoju tej strefy od początku były ambitne i ASEAN prowadził negocjacje o utworzeniu strefy wolnego handlu z Chinami (realizacja do końca 2010 roku), z Indiami (z terminem realizacji do 2011 roku) i Japonią ( do 2012 roku ?). Trzeba być świadomym tego, że realizacja tej koncepcji w wersji Chiny+ ASEAN już umożliwi powstanie największej na świecie organizacji tego typu, która objęłaby swym zasięgiem dwa miliardy ludzi, a łączne PKB krajów członkowskich przekroczyłoby 3 biliony dolarów rocznie....

    Dziś po kilku latach widać, że projekty stworzenia największej na świecie strefy wolnego handlu CAFTA (China - ASEAN Free Trade Zone) są aktywnie realizowane, a politycznym motorem są już teraz Chiny.

    W Vientiane Chiny i 10 krajów ASEAN podpisało umowę o powstaniu do 2010 roku największej w świecie strefy wolnego handlu. Chiny zadeklarowały zwiększenie zakupów towarów w krajach CAFTA. Przewiduje się też zacieśnienie współpracy w sektorach finan­sowych i usługowym, a także w rolnictwie oraz informatyce. Chiny co prawda podpisały porozumienie o stworzeniu CAFTA w 2002 roku, a obecnie po kolejnych rundach stopniowo redukują cła. Według planów od 2010 CAFTĘ tworzyć już będą: Chiny, Indonezja, Malezja, Filipiny, Singapur, Tajlandia, i Brunei, a do 2015 mają się w niej znaleźć: Wietnam, Laos, Myanmar i Kambodża. Realizacja tej koncepcji przyczyni się do zintegrowania wokół chińskiej gospodarki i pod chińskim przywództwem poważnej części światowego rynku. Jeśli zrealizują też swoje deklaracje o zainteresowaniu się tą koncep­cją takie kraje jak Indie, Korea Płd., Tajwan i Japonia, to nie ulega wątpliwości, że przyszłe centrum gospodarcze świata na dłuższy czas przesunie się na azjatyckie wybrzeże Pacyfiku....

    Kilka miesięcy temu zabrała głos Japonia – będąca drugą co do wielkości gospodarką świata. Przedstawiła ona swoją koncepcję utworzenia strefy wolnego handlu, która obejmowałaby swoim działaniem 16 państw tego regionu, zamieszkiwanych przez ponad połowę ludności Ziemi. Oprócz Japonii, strefę tworzyłyby Chiny, Indie, Australia, Nowa Zelandia, Korea Południowa oraz 10 państw wchodzących w skład organizacji ASEAN. Takie nowe ugrupowanie gospodarcze reprezentowałoby największy w świecie potencjał gospodarczy, którego sumaryczny PKB wynosiłby 10 bln USD.

    Warto tu dodać, że nie tylko Chiny, ale także Tokio nie przewiduje uczestnictwa USA w tym przedsięwzięciu. Japonia za­proponowała rozpoczęcie z CAFTA eksperckich rozmów po półrocznych przygotowaniach. Jednak szczegółową ofertę japońskiego rządu przyjęto z chłodnym dystansem i japońska propozycja została odczytana jako próba przejęcia dotychczasowej inicjatywy realizowanej już przez Chiny i grupę ASEAN. Odpowiedzią na tę japońską propozycję była sugestia (wyrażona na dorocznej konferencji w Kuala Lumpur przez kraje ASEAN) by Japonia najpierw przystąpiła do tego bloku, a potem wzięła udział w realizowaniu koncepcji dot. integracji gospodarczej. To stanowisko zdecydowanie poparły Chiny i Korea.

    Najnowsza inicjatywa dla tego regionu została przedstawiona niedawno w Hanoi w trakcie forum Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC), w którym brało udział 21 krajów. Przedstawił ją prezydent Bush, a jej istotą jest także koncepcja stworzenia strefy wolnego handlu. W jego propozycji strefa miałaby obejmować kraje zamieszkiwane przez 40% ludności świata, które wytwarzają 56% światowego PKB (w tym ugrupowaniu miałyby się znaleźć kraje Azji i amerykańskiego wybrzeża Pacyfiku, od Australii po Chile). Jednak pomysł został przyjęty chłodno przez większość krajów APEC, wśród nich przede wszystkim przez Chiny i Japonia, które sceptycznie ustosunkowały się do tej koncepcji.

    Ten obszar światowej gospodarki jest dziś pod coraz większym wpływem koncepcji powstających w Pekinie. Wykraczają one znacznie poza CAFTA. Wystarczy powiedzieć o ostatnich wizytach chińskich przywódców w sąsiednich krajach i odmrożeniu współpracy gospodarczej Chin z Indiami i pogłębieniu kooperacji z Pakistanem.



    4. Dzisiejsze Chiny są jak mityczny gigant, który po wiekach drzemki powrócił do aktywnego życia. Trzeba też było ostatnich kilkudziesięciu lat, by Chiny zrozumiały współczesny świat i odnalazły w nim miejsce dla siebie, by znalazły klucz do swojej przyszłości. Teraz całą swoją mocą kraj ten zmierza na szczyt politycznej i gospodarczej drabiny świata. Jednak im dłużej trwa ten niezwykle udany okres w rozwoju giganta zza Wielkiego Muru, tym częściej pojawiają się pytania: jak długo trwać będzie ten obecny etap rozwoju gospodarczego Chin w tempie niespotykanym we współcześnie największych krajach świata Zadawane jest też pytanie jak Chiny wykorzystają ten niezwykle korzystny okres w swoim rozwoju i jak zmieni się świat pod wpływem Chin.

    Chiny mają dziś 1,3 mld ludności i są największym światowym rynkiem konsumpcyjnym prawie wszystkich dóbr rolno -spożywczych i surowcowych poza ropą. W ostatnich latach roczne tempo wzrostu gospodarczego tego kraju mieściło się w przedziale 8-10%. Od 1998 roku Chiny pod względem wielkości rocznego PKB wyprzedziły już Kanadę, Włochy, Francję i Wielka Brytanię, zajmując czwartą pozycję po USA, Japonii i Niemczech. Jeśli obecne tempo wzrostu zostanie utrzymane, to w ocenie ekspertów Chiny mają szansę dogonić i wyprzedzić USA za ok. 15-25 lat.

    Kontynentalne Chiny w swej drodze na szczyt gospodarki światowej są wspierane przez rozrzuconych po całym świecie Chińczyków. Kilka lat temu Chiny przejęły od Wielkiej Brytanii Hongkong – to dalekowschodnie centrum gospodarczo - finansowe na zachodnim wybrzeżu Pacyfiku. Nie sprawdziły się czarne scenariusze sprzed kilku lat, gdy Pekin przygotowywał się do przejęcia kontroli nad tą enklawą, że pekiński rząd szybko zadusi kurę, która może mu znosić złote jaja. Można nawet powiedzieć, że okręg ten zachowując swoją autonomię w dalszym ciągu dynamicznie rozwija się. Codziennie tysiące ludzi przekracza granicę miasta jadąc do pracy, a w okolicy powstają liczne firmy realizujące zamówienia kooperacyjne. Wsparcie kultury biznesowej Hongkongu i jego powiązań gospodarczych ze światem pracownikami chińskimi i kooperującymi firmami dało nowy impuls rozwojowy temu miastu.

    Chiny szeroko otworzyły się na ponad 50-milionową rzeszę rodaków zamieszkujących kraje położone na obu wybrzeżach Pacyfiku. Mają w nich olbrzymie wsparcie, bo są to ludzie doświadczeni w działalności w warunkach kapitalistycznych, mają swoich reprezentantów we wszystkich warstwach społecznych i mają kapitał. Opanowali też do perfekcji sztukę poruszania się w warunkach kapitalistycznych. Szczególnie potraktowano rodaków z Tajwanu. Obywatele tej wyspy przybywając na kontynent nie muszą mieć paszportu. Przybywają do Chin w oparciu o specjalną "kartę tajwańskiego rodaka", gdzie zakładają firmy, a nawet mieszkają i żyją z własnymi rodzinami. Na kontynencie zainstalowały swoje przedstawicielstwa tysiące firm z Tajwanu. Mimo napiętych stosunków politycznych z wyspą współpraca gospodarcza rozwija się wyjątkowo dynamicznie. Na kontynent przeprowadzają się nie tylko coraz większe firmy tajwańskie, ale też firmy, które reprezentują najwyższy poziom technologiczny.

    W opinii ekspertów Chiny realizują bardzo ambitną politykę. Dzięki bardzo zręcznej dyplomacji ekonomicznej zdobywają coraz większe wpływy. Są zainteresowani zrównoważeniem pozycji USA i nie ukrywają, że liczą też na to, że Unia Europejska wyprzedzi Stany Zjednoczone, chociaż na obecnym etapie za bardziej wpływową w świecie od UE uważają Rosję. Chiny rozwijają też współpracę z Japonią, a Tokio w rewanżu nadaje stosunkom z Pekinem szczególny charakter (nowy premier pierwszą swoją wizytę w dwa tygodnie po przejęciu urzędu złożył w Pekinie, a nie jak dotychczas jego poprzednicy w USA). Nie ulega też wątpliwości, że poważną rolę w tym regionie odegra także drugi gigant tego regionu – Indie. W opinii ekspertów ten region świata to nie przyszłość światowej gospodarki, to już teraźniejszość.

    http://globaleconomy.pl/content/view/1981/28/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie CHIŃSKA GOSPODARKA-CIĄG DALSZY
    30.03.2007, 21:08

    Artykuł pochodzi z serwisu http://GlobalEconomy.pl

    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor Henryk Kolka

    Chiny rosną na giganta gospodarki światowej. Proces ich rozwoju jest tak szybki i zarazem tak złożony, że brak jest śmiałków, którzy podejmują się dokonania całościowej analizy procesów chińskich przemian. My za przykładem innych przedstawiamy kilka spojr...
    Chiny od dłuższego czasu rosną na giganta gospodarki światowej. Proces ich rozwoju jest tak szybki i zarazem tak złożony, że brak jest śmiałków, którzy podejmą się dokonania całościowej analizy procesów chińskich przemian. Także prognozy rozwoju chińskiej gospodarki są bardzo oszczędne. Zbyt duży jest poziom ryzyka i nawet prestiżowe ośrodki analityczne nie są skore do jego podejmowania. My też nie mamy odwagi by zaprezentować szersze rozważania. Zbyt mało wiemy o tym kraju. Chcemy jednak naszym czytelnikom przedstawić kilka faktów i spojrzeń na ostatnie wydarzenia w tym regionie świata.

    1. Chińska gospodarka dziś fascynuje i zarazem niepokoi. Wzbudza zachwyt tempo rozwoju gospodarczego i rozmiary przemian gospodarczych, a niepokoi świadomość, w jak dużym stopniu światowa koniunktura gospodarcza zależy dziś od sytuacji gospodarczej w tym państwie. Świat biznesu uwierzył w chińską gospodarkę i w jej trwały wzrost. Potwierdza to dynamiczny wzrost bezpośrednich inwestycji zagranicznych w tym kraju (BIZ). W ubiegłym roku chiński wzrost gospodarczy wyniósł 9,1%, a bezpośrednie zagraniczne inwestycje gospodarcze przekroczyły 115 mld USD. Te wyniki nie przyszły jednak łatwo. W 2000 roku wzrost gospodarczy wyniósł 8%, a BIZ były na poziomie 62,4mld USD. W 2001 roku tempo wzrostu gospodarczego wyniosło 7,5%, a w Chinach zainwestowano 69,2 mld USD. W roku 2002 wzrost 8,0%, a BIZ przekroczyły 82,8 mld USD.
    Obecnie chińska gospodarka jest nie tylko jedną z pięciu światowych gospodarek, ale też prawie 20% światowego wzrostu gospodarczego zawdzięczamy temu krajowi.
    W ostatnim pięcioleciu Chiny szybko pięły się w klasyfikacji krajów według wielkości PKB. Od 1998 roku wyprzedziły już kolejno Kanadę, Włochy i Francję. Teraz przyszła kolej na wyprzedzenie Wielkiej Brytanii, co prawdopodobnie stanie się niebawem. Dziś Chiny są w tej klasyfikacji czwartym krajem świata za USA, Japonią i Niemcami. W 2003 roku średni PKB na osobę przekroczył 1000 USD.
    Obecne chińskie tempo wzrostu gospodarczego jest na poziomie powyżej 9%, co eksperci uznają za niebezpieczne. Także rząd chiński widzi to niebezpieczeństwo i czyni wysiłki, by schłodzić obecną koniunkturę. W ocenie ekspertów tym roku wzrost gospodarczy ma wynieść ok. 9%, w przyszłym spadnie do 8%.
    Dzisiejsze Chiny to olbrzymi rynek pracy (1,3 mld ludzi) oraz inwestycji (w 2003 roku inwestycje w środki trwałe przekroczyły 660mld USD). To także coraz ważniejszy gracz na światowym rynku gospodarczym (Chiny to coraz bardziej wpływowy kraj w WTO) i coraz bardziej znaczy jego głos w światowej polityce.

    2. Wydaje się, że dziś ekspansja chińskich towarów na światowe rynki jest nie do zatrzymania. Chińskie firmy dostarczajaą swoje towary do najdalszych zakątków swiata. Za pierwsze 8 miesięcy roku Chiny miały niewielki deficyt handlowy w wysokości ok. 0,95 mld USD, ale po wrześniu mają już nadwyżkę 3,9mld USD. W roku 2003 chińska nadwyżka handlowa wyniosła 25,54 mld USD.
    Chiny to dzisiaj drugi co do wielkości partner handlowy Unii Europejskiej. Unijne roczne obroty z Pekinem szacowane są na ponad 150 mld euro. Brukselę niepokoi jednak unijny deficyt szacowany na ponad 60 mld euro i wiele na to wskazuje, że będzie on dalej wzrastał. Ta wymiana handlowa za 8 miesięcy wyniosła 111,65 mld USD i jest większa o 36% w stosunku do analogicznego okresu roku ubegłego. Unijny eksport do Chin wzrósl o 39% do wartośći ponad 64 mld USD. Import z Chin wzrósł o 35,6%. Współpracę tę co prawda wzmocniło ostatnio rosnące zainteresowanie Chin unijnym programem Galileo ( to projekt konkurencyjny wobec amerykańskiego GPS) i przystapienie do grupy jego realizatorów, ale na pewno nie zostały zlikwidowane obawy europejskich producentów zagrożonych masową dostawą tanich i coraz lepszych jakościowo towarów chińskich.
    Wymiana gospodarcza Chin i Polski też rozwija się dynamicznie. Jest korzystna dla naszych konsumentów (dobra jakość towarów i niskie ceny). Jednak jest to wymiana gospodarcza bardzo niesymetryczna. Obroty handlowe w 2000 roku wyniosły 1,5 mld USD, by w roku 2003 przekroczyć 3 mld USD i aby w 6 pierwszych miesiącach tego roku wynieść przeszło 2 mld USD (przy imporcie z Chin na poziomie 1,8 mld USD i polskim eksporcie rzędu 0,2 mld USD...)

    3.Świat zawsze z dużą uwagą obserwuje każde kolejne spotkanie ministrów finansów i szefów banków centralnych najbogatszych państw świata skupionych w grupie G7 (a tworzy ją USA, Kanada, Japonia, Wielka Brytania, Francja i Włochy). Na te spotkania do­tąd organizatorzy zapraszali Rosję. Tym razem do Waszyngtonu grupa G7 zaprosiła Chiny. Ten gest jest odczytywany jako uznanie tradycyjnych potęg gospodarczych dla rosnącego znaczenia Chin na światowej arenie politycznej i gospodarczej. Ale to zaproszenie trzeba też trak­tować jako kolejny sposób nacisku na ten kraj, by zrezygnował ze sztywnego kursu swojej waluty wobec USD (obecnie za 1 USD płaci się 8,28 juanów). Szczególny nacisk na Chiny w tym zakresie już od dłuższego czasu wywierają USA. Amerykanie twierdzą, że waluta chińska jest niedoszacowana co najmniej o kilkanaście procent, a ich kraj jest zalewany tanim chińskim importem, co wywo­łuje rekordowy deficyt w wymianie handlowej USA-Chiny (szacuje się go na ponad 125 mld USD). Nic jednak nie wskazuje na zmiane chińskiej polityki w tym zakresie. Dziś udział chińskiej odzieży i tekstyliów w amerykańskim rynku sięga 60%. Aż 50% butów i 70% zabawek sprzedawanych na świecie jest chińskiej produkcji.
    Chiny stają się potęgą w dziedzinach tradycyjnego przemysłu, ale mają swoje problemy. Poważnym zagrożeniem jest ich bilans energetyczny. Szukaja więc sposobów na zabezpieczenie swoich potrzeb w tym zakresie, które wynikają z obecnego, wysokiego tempa rozwoju gospodarczego. Zdecydowały o zainwestowaniu 24 mld USD w budowę 4 nowych zapór w górnym biegu Żółtej Rzeki. Uzyskają w ten sposób 38,5 tys. MW energii.


    Chiny swoim tempem rozwoju i potrzebami importowymi nakręcają koniunkturę światową, ale też generują zagrożenia. Także przy ich wyraźnym udziale doszło w ostatnim roku do destabilizacji na rynkach światowych w kilku grupach towarowych. Przykładem jest rynek stali, bo Chiny konsumują 29% światowej produkcjii. Według Międzynarodowego Instytutu Żelaza i Stali (IISI) światowa produkcja stali po 3 kwartałach wzrosła o 8,3% r/r do 760 mln ton. Największy wzrost zanotowały Chiny o 17,9% r/r do 91.91 mln ton). W tym okresie w Polsce wyprodukowano 8.1 mln ton, co stanowi wzrost o 18,6% r/r, a ceny stali w tym roku na światpwych rynkach wzrosły o 94% i są najwyższe od 17 lat. Chiny są też dziś drugim po USA konsumentem ropy. Chiński import ropy wzrósł we wrześniu o 5,7% do 10,35 mln ton. W ciągu pierwszych trzech kwartałów roku import ten wzrósł aż o 34,3% do 90,3 mln ton!

    4. Ostatnio tempo rozwoju chińskiej gospodarki coraz częściej spędza sen z oczu wielu politykom, ekspertom gospodarczym, finansistom oraz przedsiębiorcom. Wszyscy liczą, że uda się utrzymać obecne tempo światowego wzrostu gospodarczego, w którym Chińczycy mają 20% udział. Świat jest coraz bardziej świadomy roli chińskiej gospodarki we współczesnym, w coraz wiekszym stopniu zglobalizowanym świecie, ale ma też świadomość niebezpieczeństw wynikających z jej kłopotów.
    Rząd chiński też ma świadomość niebezpieczeństw wynikajacych z przegrzania gospodarki i stopniowo realizuje program zmierzający do zmniejszenia tempa wzrostu gospodarczego. Wprowadzono ograniczenia w pozyskiwaniu kredytów, funkcjonują już reguły mające na celu ograniczenie "złych kredytów", a ostatnio po raz pierwszy od dziewięciu lat podniesione zostały stopy procentowe (o 0,27 punktu procentowego). To próba odpowiedzi także na niebezpieczny sygnał wzrostu inflacji do 5%. Co prawda jest to niewielki wzrost sóp procentowych, ale naszym zdaniem ma on przede wszystkim znaczenie symboliczne. Podniesienie stóp zostało zinterpretowane przez analityków jako kolejny krok prowadzacy do dalszego poluzowywania ciasnego gorsetu administracyjnego zarzadzania gospodarką przez chińskie władze, na rzecz wprowadzania instrumentów ekonomicznych charakterystycznych dla wolnego rynku. To także sygnał, że władze uznały za mało skuteczne, dotychczasowe administracyjne metody schładzania gospodarki oddziaływujac dotychczas na inwestycje i kredyty. Te metody sprowadzały się dotąd do urzędowego ograniczania inwestycji w wybranych sektorach, zaostrzania rygorów związanych z przekwalifikowaniem gruntów rolnych, czy też podwyższanie bankom wysokości obowiązkowych rezerw.
    Niebezpieczeństwem dla chińskiej gospodarki jest wzrost cen podstawowych surowców, ale i ziemi oraz nieruchomości. Rośnie też obrót kredytowy poza oficjalnym sektorem bankowym. Dziś szacuje się go na 14 mld USD i dziś jest to co prawda tylko 10% chińskiego PKB i 0,5% kredytów w systemie bankowym, ale w ocenie analityków to zjawisko ma charakter rozwojowy.
    Chiński bank centralny ostatnio poluzował także zasady działania banków komercyjnych rezygnując z ustalania limitów na poziom oprocentowania depozytów i oprocentowania kredytów w bankach komercyjnych. Trzeba to uznać za ważny i perspektywiczny krok.
    Analitycy zwracają jednak uwagę na mało realną (w dającej się przewidzieć perspektywie) wymienialność juana. ...

    http://globaleconomy.pl/content/view/292/28/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie CHINY- czy i kiedy chińska gospodarka zrównoważy potęgę USA
    30.03.2007, 21:03

    http://GlobalEconomy.pl

    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor Henryk S. Tuszyński

    Po kilkudziesięciu latach przemian Chiny stają się głównym pretendentem do pozycji numer dwa w świecie. Czy rzeczywiście staną się nim? Czy Chiny zrównoważą pozycję USA, a jeśli tak, to kiedy się to stanie?...
    Dzisiejszy świat jest jednobiegunowy, a Stany Zjednoczone wydają się mieć w nim pozycję niezagrożonego giganta. Jeszcze na początku ostatniej dekady XX wieku mało kto pytał, jak długo taki stan będzie trwał, bo przewaga USA nad innymi była duża i wszyscy mieli wrażenie, że systematycznie powiększa się. Jednak nie można powiedzieć, że tak wielka przewaga USA nad innymi wszystkim odpowiadała, że taki układ sił światowych był powszechnie akceptowany.
    Dziś, kilkanaście lat później, coraz częściej można spotkać się z krytycznymi ocenami stylu, w jaki Stany Zjednoczone odgrywają tę historyczną rolę. Coraz częściej formułowane są wątpliwości czy USA:

    * wiedzą, czego oczekuje świat od swojego lidera,
    * liczą się z opiniami swoich partnerów i
    * są w stanie udźwignąć ciężar odpowiedzialności wynikający z ich obecnej, światowej pozycji?


    Można nawet odnieść wrażenie, że coraz bardziej wzrasta zapotrzebowanie na zrównoważenie obecnego, jednobiegunowego układu. Spotkać się też można z pytaniami: kto ma szanse zmienić ten układ i kiedy to może się stać.

    Wydawać by się mogło, że na to ostatnie pytanie jako pierwsza odpowiedziała Europa w oficjalnym stanowisku w tej sprawie, które nadeszło kilka lat temu z Lizbony. W czasie lizbońskiego szczytu przywódcy krajów unijnych uzgodnili i przyjęli do realizacji strategię, której celem ma być przekształcenie Starego Kontynentu (w ciągu jednej dekady) w światowe centrum polityczno-gospodarcze, równorzędne Stanom Zjednoczonym. W ten plan wkomponowane zostało rozszerzenie Unii, na początku o "10" krajów, potem o Bułgarię i Rumunię, wreszcie o Turcję i być może o jeszcze kilka innych krajów... Ten plan obejmował też ścisłą współpracę z krajami, które w dającej się przewidzieć przyszłości nie przystąpią do Unii, ale będą miały z nią wyjątkowe stosunki gospodarcze i polityczne (chodzi tu o kraje za wschodnią granicą, w tym o Rosję, a także kraje Północnej Afryki). Tej strategii ma też służyć wspólna waluta, a także wspólna polityka zagraniczna i wojskowa.
    Ostatnio jednak widać, że przemiany w Unii straciły swój początkowy impet. W różnych kręgach narastają wątpliwości i należy przypuszczać, że poszerzonej Unii trudno będzie jeszcze przez jakiś czas wypracować wspólną politykę, w głównych obszarach swojego działania. Dziś mamy jeszcze w pamięci trudności, których dowodem jest fiasko ostatniego szczytu w Brukseli. Trudności przeżywają też gospodarki krajów unijnej "15".Wszystko wskazuje na to, że w trakcie dyskusji nad nowym unijnym budżetem pojawią się jeszcze większe spory niż w dyskusjach nad projektem konstytucji. Dlatego trudno dziś przewidzieć dalszy rozwój sytuacji wewnątrz Unii, a prognozowanie takiego wariantu jej rozwoju, który doprowadzi do zrównoważenia pozycji polityczno-gospodarczej Unii z pozycją USA jest dziś obarczone większym niż kiedykolwiek ryzykiem.

    Dziś jednak coraz bardziej wyraźnie widać, że kilkadziesiąt lat temu powstała wizja przekształcenia Chin w prawdziwą potęgę. Ta wizja wówczas była niezwykle śmiała, bo co prawda dotyczyła kraju wielkiego obszarem oraz ilością mieszkańców, ale wówczas był to kraj niezwykle biedny i zacofany. Ta wizja była tak śmiała, że mało kto ją zauważał i włączał w prognozy rozwoju globu, jako znaczący jego element. Jednak konsekwencja w działaniu (niekiedy bolesna i nie zawsze akceptowana przez światową społeczność) spowodowała, że teraz eksperci coraz częściej i coraz dokładniej przyglądają się Chinom. Ten kraj od kilku dziesięcioleci prowadzi własną politykę przemian zapoczątkowaną przez Tenga i obecny stan chińskiej gospodarki powoduje, że właśnie w Chinach zaczyna się upatrywać głównego pretendenta do pozycji numer dwa na świecie i tego, który ma szansę zrównoważenia amerykańskiej przewagi. Chiny mają dużą szanse stać się tym krajem, z którym USA będą musiały się liczyć.
    Dziś coraz rzadziej pojawia się pytanie: czy Chiny zajmą w świecie pozycję NR 2?
    Dziś pytanie brzmi: kiedy to zrobią?
    Spójrzmy więc z kilku różnych punktów widzenia na dzisiejsze Chiny.


    Chiny to kraj, w którym dziś żyje ponad 1,3mld mieszkańców i jest to obecnie największy rynek konsumentów, a przy tym rynek pracy o największych rezerwach.
    Chiński produkt krajowy brutto przekroczył w 2003 roku poziom 1,4 biliona USD, a dochód na jednego mieszkańca wyniósł 1090 USD.
    W ubiegłym roku Chiny osiągnęły wzrost gospodarczy ponad 9% PKB, a ich produkcja przemysłowa wzrosła o 17%. Warte też podkreślenia jest to, że tempo wzrostu PKB w trzecim kwartale 2003 roku wyniosło 9,6%, a w czwartym nawet 9,9%! Ubiegłoroczna inflacja jest szacowana na 3,2% (o 1,2 punktu procentowego wyżej niż w roku 2002)
    Chiny to dziś także największy plac budowy i kraj przyciągający najwięcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
    W 2003 roku podobnie jak w poprzednich latach motorem jego rozwoju był eksport, którego wzrost szacowany jest na ok. 35%! Na rozwoju chińskiej gospodarki skorzystała też Unia, której eksport do Chin w roku ubiegłym wzrósł o 18%. Obecnie czołowymi eksporterami do Chin są USA, Szwajcaria, Japonia i Unia. Krajem, do którego Chiny eksportują najwięcej są Stany Zjednoczone.
    Ostrożne rządowe prognozy przewidują, że w 2004 roku chińskie PKB będzie wzrastać w tempie 7%. Znacznie wyższe prognozy prezentują w tym zakresie zagraniczne instytucje. Na przykład analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs szacują tegoroczne tempo wzrostu chińskiego PKB na 9,5%.
    Obecnie do liczenia wskaźników makroekonomicznych Chiny stosują metody obliczeniowe zgodne z normami międzynarodowymi. Nie powinno więc być wątpliwości przy analizie oraz interpretacji danych statystycznych podawanych przez chińskie instytucje i przy porównywaniu poszczególnych wskaźników z innymi krajami świata.

    Jeszcze kilka lat temu gospodarkę chińską za granicą kojarzono na ogół z tanimi wyrobami, niezbyt zaawansowanymi technologicznie. Mówiło się też o "branżach chińskich" i miano na myśli grupy produktowe, które były zmajoryzowane przez Chińczyków. Takimi branżami już od dłuższego czasu są tekstylia, zabawki, obuwie, a także produkcja np. rowerów (Chińczycy dostarczają na światowy rynek ok. 60% wszystkich rowerów). Dziś ta sytuacja dynamicznie zmienia się. Coraz więcej jest chińskich towarów, które jakościowo zagrażają czołowym światowym producentom, bijąc je na głowę cenami, które wynikają z bardzo niskich kosztów produkcji. Listę "chińskich branż" powiększają dziś przedmioty gospodarstwa domowego (lodówki, kuchenki mikrofalowe, klimatyzacja, wyroby audio-wideo), sprzęt komputerowy, a także złożone urządzenia wielkogabarytowe jak np. statki. W kolejce do wprowadzenia na tę listę czekają usługi kosmiczne, najnowszej generacji podzespoły i układy elektroniczne, specjalistyczna aparatura...

    Chiny postawiły też na rozwój rolnictwa. Uwolnienie tego sektora gospodarki od dawnych, krępujących go reguł w połączeniu z tradycyjną, chińską aktywnością gospodarczą i pracowitością szybko dało znaczące efekty. Oprócz podstawowych, tradycyjnych dla nich upraw rozwinęła się produkcja specjalistyczna (jarzyny, grzyby, owoce i kwiaty). W rozwoju tej branży dążenie do samowystarczalności żywnościowej kraju połączono z ekspansją na rynki zagraniczne. Już dziś Chiny są głównym dostawcą warzyw dla Japonii. Dla swoich produktów i przetworów spożywczych szybko zdobywają rynki w Europie i w USA. W pierwszych 7 miesiącach 2003 roku wyeksportowano produkty rolne za ponad 11mld USD. W porównaniu z innymi dziedzinami eksportowymi nie jest to jeszcze znaczący wynik (cały chiński eksport w okresie pierwszych 10 miesięcy 2003 roku szacowany jest na ok. 350mld USD), lecz warta podkreślenia jest dynamika wzrostu eksportu produktów rolnych, bo wyniosła ona aż 18,5% w porównaniu z rokiem poprzednim! Jeśli powyższe wiadomości uzupełnimy o informację o realizowanych gigantycznych programach hydrotechnicznych, które doprowadzają wodę w miejsca w nią ubogie, to dojdziemy do wniosku, że obecne wyniki chińskiego rolnictwa są dopiero początkiem dużego boomu, jaki nas czeka w tej dziedzinie. Należy przypuszczać, że obecna oferta chińskiego rolnictwa jest wstępem do przyszłej światowej ofensywy.

    Chińscy producenci w ostatnich latach dynamicznie wzbogacają swoją ofertę. Proponują rynkowi produkty coraz bardziej zaawansowane jakościowo. Firmy chińskie z coraz większą skutecznością lokują swoje wyroby w renomowanych placówkach handlowych świata, gdzie towar jest zaliczany do wyższych standardów. Coraz lepsza jest jakość chińskich wyrobów i wzrastający popyt na nie powoduje, że Chińczycy zaczynają lansować własne marki, swoje znaki fabryczne. Coraz częściej korzystają też z własnych, chińskich agencji promocyjno - reklamowych, a w dystrybucji pomagają im liczne grupy chińskich emigrantów rozsiane praktycznie po całym świecie.
    W wielu dziedzinach produkty chińskie już teraz spełniają światowe wymagania w zakresie wzornictwa, technologii wykonania i parametrów techniczno-eksploatacyjnych, przy równocześnie konkurencyjnych cenach. Koszty pracy w Chinach są rzeczywiście konkurencyjne. Przykładowo chiński robotnik w branży tekstylnej za godzinę pracy otrzymuje trzy razy mniej niż robotnik w Meksyku, a ci przecież kilkakrotnie mniej otrzymują niż robotnicy w USA!
    Coraz więcej firm światowych przenosi swoją produkcję do Chin. Chcą mieć dostęp do największego na świecie rynku zbytu, ale chcą też produkować po konkurencyjnych cenach. Powstają więc montownie samochodowe, produkuje się maszyny i samoloty, wielkoseryjnie produkuje się sprzęt komputerowy. Powstają też ośrodki badawcze będące oddziałami czołowych światowych firm także w dziedzinach będących nośnikami postępu w innych branżach (np. elektronika, inżynieria materiałowa). W ten sposób do Chin przenoszone są metody pracy, tajemnice techniczne i technologiczne. Firmy chińskie sprawdzają się jako partnerzy największych firm światowych, w dziedzinach z najwyższej półki. Już dziś ich oferty w zakresie usług kosmicznych są najkorzystniejsze w świecie.

    Ostatnie lata dynamicznego rozwoju chińskiej gospodarki doprowadziły do tego, że na Chiny nie można patrzeć tylko jak na wielki konsumencki rynek. Na Chiny mające dziś ponad 20% ludności świata przypada dziś 12% światowego PKB, lecz ich udział w światowym wzroście gospodarczym i w wymianie gospodarczej z zagranicą jest znacznie większy. Trzeba też zaznaczyć, że wokół nadzwyczaj szybko rozwijającej się chińskiej gospodarki, koncentrują się dziś gospodarki sąsiednich krajów azjatyckich, z których Chiny importują dziś więcej towarów niż Japonia - obecnie, jeszcze druga gospodarka światowa.

    Chiny zaczynają odgrywać coraz większą rolę w światowej gospodarce i polityce. To prawda, że od kilku lat tempo rozwoju ich gospodarki jest imponujące. Jednak powstają też pytania: jak długo będzie trwał ten boom, kiedy i na jakie ograniczenia natrafi ten największy dziś rynek świata? Warto więc zwrócić uwagę na zagrożenia i na to, jak Chińczycy radzą sobie z nimi.

    Na jednym z pierwszych miejsc znajdują się obawy o bilans energetyczny, w tak szybko rozwijającej się gospodarce i o to, czy rozwój dostaw energii będzie w stanie nadążyć za wzrostem potrzeb. Może się bowiem okazać, że w następnych latach na tak szybki rozwój gospodarczy, wzrost zapotrzebowania na energię i paliwa energetyczne rynek nie będzie przygotowany i może to w poważnym stopniu ograniczyć tempo dalszego rozwoju Chin.
    W tej dziedzinie Chińczycy robią wiele. W pierwszej kolejności warto przypomnieć o inwestycji w największy na świecie kompleks elektrowni wodnych na rzece Jancy. Dostarcza on już teraz olbrzymich ilości bardzo taniej energii na potrzeby przemysłu i gospodarstw indywidualnych.
    Problemem mogą być paliwa płynne i gazowe. Chiny mają swoje złoża, ale niewystarczające. Ostatnio podjęli jednak szereg decyzji cenowych tak, by zniechęcić dotychczasowych odbiorców zagranicznych (m.in. Japonię) do rezygnacji z chińskich dostaw. Z drugiej strony mają oni pod bokiem Syberię z jej złożami ropy i gazu. Dawniej korzystanie z tych zasobów nie było możliwe ze względów politycznych, a głównie z powodu ówczesnego stanu stosunków pomiędzy ZSRR i Chinami. Obecnie sytuacja polityczna w tej części świata jest korzystniejsza, a stosunki między Rosją i Chinami są uznawane za dobre, stabilne i przewidywalne. Stwarza to warunki sprzyjające realizacji wspólnych, perspektywicznych koncepcji. Zapewniając sobie dostawy z Syberii, (a także zapewniając dostawy dla Korei i Japonii), Chiny stworzą sobie warunki dla zaspokojenia rosnących potrzeb, zmniejszą też obecny poziom ryzyka, wynikający z dotychczasowych dostaw głównie z regionu, w którym od lat nieustannie dochodzi do konfliktów zbrojnych. Chiny nie zwlekają. Już dziś są udziałowcami wielu firm eksploatujących złoża na Syberii i w innych regionach świata (np. w Arabii Saudyjskiej). Intensywnie rozwijają współpracę przy nowych projektach budowy magistral rurociągowych z syberyjskich złóż na Daleki Wschód.
    Problem jest rzeczywiście kluczowy, bo już w tym roku popyt na paliwa w Chinach będzie o ok. 9% większy niż w roku poprzednim i Chiny staną się drugim po USA ich konsumentem.

    Stosunki gospodarcze i polityczne dwóch potęg Chin i USA zaczynają być przedmiotem licznych, specjalistycznych analiz, bo sytuacja na styku tych dwóch gigantów zaczyna się komplikować. Oto kilka faktów.
    Chiny mają dużą nadwyżkę w handlu z USA. W roku ubiegłym chiński eksport wyniósł ok. 125mld USD, import ok.22mld USD, a deficyt amerykański osiągnął poziom ok.103mld USD. W tym roku może on osiągnąć poziom o 30mld USD wyższy.
    By zmniejszyć poziom deficytu i presję konkurencyjną na amerykańskich producentów Biały Dom od dłuższego czasu naciska, by Chiny uwolniły obecnie stały kurs swojej waluty wobec dolara. USA są zdania, że chińska waluta jest niedoszacowana i uwolnienie jej od sztywnego powiązania z dolarem spowoduje, że rynek ustali nowy, wyższy kurs. To zaś pozytywnie wpłynie na bardzo niekorzystny dziś dla USA bilans wymiany handlowej z Chinami. Biały Dom zagroził też restrykcjami. Wprowadzone zostało cło antydumpingowe na chiński sprzęt TV i kontygenty na tekstylia. Chiny dotąd nie uległy presji, chociaż by załagodzić konflikt zwiększyły swoje zakupy w USA.
    Obecnie, mało kto wierzy w skuteczność amerykańskich działań na rzecz zmniejszenia tego deficytu. Wyroby chińskie powszechnego użytku są znacznie tańsze i są coraz lepsze jakościowo. Polityka protekcjonistyczna Białego Domu i wprowadzenie na dużą skalę ograniczeń na chińskie towary uderzyłaby w konsumentów amerykańskich, natrafiłaby na ich sprzeciw, więc jest to dzisiaj mało prawdopodobne. Także amerykański przemysł potrzebuje współpracy z chińskim rynkiem producentów towarów zaawansowanych technologicznie. Amerykanie coraz więcej produkują w Chinach, bo są tam fachowcy i koszty produkcji są niskie.
    Trzeba też wiedzieć, że Chiny są dziś tym krajem, który w dużych ilościach wykupuje rządowe amerykańskie papiery wartościowe, które są emitowane na pokrycie gigantycznego, amerykańskiego deficytu budżetowego. Są tacy komentatorzy, którzy prognozują, że Chiny uznawane dotąd za strategicznego przeciwnika USA staną się w najbliższych latach ich głównym wierzycielem...
    Reasumując. Dziś gospodarka chińska nie może się obejść bez amerykańskiego rynku. By mieć zbyt dla swoich towarów i chcąc utrzymać ten rynek, Chiny świadomie biorą na siebie część amerykańskiego długu. Także amerykańscy przedsiębiorcy i konsumenci są zainteresowani rozwojem współpracy gospodarczej z Chinami. W jakim punkcie ustabilizują się w przyszłości stosunki obu państw trudno dziś powiedzieć. Jedno jest pewne. Dziś są konkurentami, a w przyszłości prawdopodobnie będą rywalami na szczytach gospodarki światowej. Jednak realia wymagają, by wzajemne stosunki były partnerskie i perspektywiczne. A więc jaka jest przyszłość tych stosunków i jak one wpłyną na rozwój chińskiej gospodarki? Jaki to będzie miało wpływ na przyszłość tak światowej gospodarki, jak i światowej polityki?...

    Wydaje się, że w tym miejscu warto zasygnalizować także inne obawy światowych obserwatorów gospodarki chińskiej. Uważają oni, że chińskie atuty wcześniej czy później natrafią też na kłopoty wewnętrzne. Są eksperci, którzy przewidują zjawisko "przegrzania" w pewnych dziedzinach ich gospodarki, co może spowodować obniżkę tempa wzrostu gospodarczego w następnych latach. Te obawy potwierdza ostatnio chiński rząd, który wskazując na zbyt duże inwestycje w rozwój mocy produkcyjnych, obawia się ich niewykorzystania z powodu niewystarczającego popytu. Mówi się, że rozważane są sposoby wprowadzenia utrudnień w zaciąganiu kredytów firmom z tych sektorów i regionów, którym w opinii rządu grozi to przegrzanie.
    Także prędzej czy później rozpocznie się wzrost płac i wzrosną koszty. Jednak na razie nie należy przeceniać tego zagrożenia. Chiny mają jeszcze olbrzymie rezerwy siły roboczej, dlatego płace będą wzrastać wolno, zatem wzrost kosztów produkcji to raczej odległa perspektywa. Także wydaje się, że kurs chińskiego juana nie będzie szybko uwolniony, bo zbyt silnie uderzyłoby to w chińską gospodarkę.

    Podsumowując. Już dziś wydaje się, że Chiny są na prostej drodze do pozycji NR2 w światowej gospodarce i polityce. Jest bardzo prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości zdobędą tę pozycję. Przemawiają za tym obecne ich atuty jak wielkość rynku, dynamika rozwoju kraju, stabilność polityczna, niskie koszty wytwarzania, wysokiej klasy kadra produkcyjna i obecnie rosnąca, dobra opinia o chińskich towarach. Świat jest zadowolony z otwarcia chińskiego rynku oraz z wkładu Chin w trzymanie niskiego poziomu cen światowych i w ich stabilizację. Chińczycy też są zadowoleni, bo zyskali możliwość ucieczki od wielowiekowej biedy, a świat zyskał dostęp do ich atrakcyjnych rynkowo produktów. Ale czy to wystarczy?......

    http://globaleconomy.pl/content/view/95/27/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie PRZYSZŁOŚĆ ŚWIATOWEJ GOSPODARKI JEST W AZJI
    30.03.2007, 20:58

    http://GlobalEconomy.pl
    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych
    Autor Magdalena A. KOLKA, Henryk S. TUSZYŃSKI (02.07)

    Nie jest dziś oryginalnym stwierdzenie, że wiek XXI będzie wiekiem Azji i to Azji zdominowanej także przez rywalizację dwóch krajów: Chin oraz Indii. I o przyszłości światowej gospodarki, którą widzimy w krajach Azji, przede wszystkim w Chinach i In­diach będzie mowa w tym komentarzu. Chcemy jednak w nim uniknąć atmosfery niedoceniania gospodarek tych krajów bo uważamy, że zachodzące w nich procesy to realizacja przemyślanej i mądrze realizowanej strategii. Może zabrzmi to dziwnie, ale w naszej ocenie światowy biznes jest piekielnie nudny, bo na rynku obowiązują tak jak w przyrodzie ciągle te same zasad­nicze reguły, działają bezwzględnie i praktycznie od wyroków rynku nie ma odwołania. W tym już dziś glo­balnym biznesie znacznie łatwiej przegrać niż wygrać.

    Skierowanie przemian kraju w jakimś kierunku i skuteczne realizowanie takiego programu wymaga profesjonalizmu opartego na zaawansowanej wiedzy, wysokiej klasie doświadczenia, perfekcyjnie działającej wyobraźni i konsekwencji w działaniu. Chcielibyśmy, by nasi czytelnicy nie ulegali spekulacjom politycznym oraz manipulacjom medialnym i właśnie w taki sposób postrzegali światową gospodarkę i jej przyszłość. Przyszły sukces gospodarczy Indii i Chin to przede wszystkim rezultat trafnego wyboru koncepcji rozwojowej odpowiadającej realnym możliwościom tych krajów i konsekwentnej jej realizacji.


    1. Chiny to kraj, który już od przeszło dwóch dekad skutecznie realizuje swoją strategię rozwoju gospodarczego. Najnowsze dane informują, że chińska gospodarka w 2006 roku wzrosła o 10,7% r/r (w 2005 było to 10,5% r/r) i jest to najlepszy wynik od 11 lat. Jest ona dziś napędzana boomem inwestycyjnym oraz dużą nadwyżką handlową. Zastanawiające jest, gdzie znajduje się granica chińskiego rozwoju, bo jak dotąd nie sprawdziły się wielokrotnie powtarzane prognozy o zbliżającym się przegrzaniu gospodarki i jej kłopotach. Jakby tego było mało, Państwowe Biuro Statystyczne Chin przewiduje także w tym roku "porówny­walny i stabilny wzrost gospodarczy”.

    Chiński roz­wój gospodarczy postępuje w tempie dziś nieosiągalnym dla światowych potęg gospodarczych mimo, że zagrożeń dla niej należy upatrywać w istniejącej dysproporcji między inwestycjami a konsumpcją, oraz w konsekwencjach związanych z nie­ustannie rosnącą nadwyżką handlową. Gospodarka chińska i chińskie towary już na całym świecie są i mają coraz lepszą markę. Nie jest też przesadą opinia, że Chińczycy mogą wszystko wyprodukować, w każdej ilości i praktycznie za każdą cenę, a ze swo­imi wyrobami potrafią dotrzeć do każdego zakątka świata i potrafią też wygrać z każdym rynkowym konkurentem.

    Prognozy prestiżowych firm mówią, że jeśli utrzyma się obecne tempo wzrostu gospodarczego Chin, to już w 2008 roku kraj ten będzie trzecią gospodarką świata (po USA i Japonii) wyprzedzając w tym rankingu Niemcy. Warunki wyjściowe dla tego kroku są bardzo dobre, bo w ubiegłym roku wg danych Chińskiego Państwowego Biura Statystycznego nadwyżka handlowa Chin wzrosła o 74 %, produkcja przemysłowa o 16,6 %, a konsumpcja o 13,7 %.

    Te w dalszym ciągu bardzo dobre wyniki wpływają na poziom zaufania świata biznesu do chińskiej gospodarki i utrzymują sytuację, w której już od szeregu lat jest ona przedmiotem szczególnego zainteresowania tak kierownictw globalnych firm jak i ekspertów gospodarczych. Jak wynika z raportu PwC, szefowie globalnych firm najczęściej uważają właśnie Chiny za rynek o największych możliwościach. To zaintere­sowanie pobudzają duże oszczędności Chińczyków (ok. 50 % PKB) i największe w świecie rezerwy walutowe Chin, przekra­czające już dziś bilion USD. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne do Chin i Hongkongu wskazują, że inwestorzy w dalszym ciągu widzą dobre perspektywy przed chińska gospodarką.

    Problemem chińskiej gospodarki jest dziś także dynamiczne inwestowanie w nieruchomości i inne aktywa trwałe, które w 2006 wzrosły o 24% r/r, a czego konsekwencją może być wzrost inflacji. Jednak póki co nie ma takiego niebezpieczeństwa, bo mimo obaw specjalistów inflacja w 2006 roku wyniosła tylko 1,5 %. Od dwóch lat podejmowane są próby ograniczenia poziomu in­westycji (w 2006 dwukrotnie podnoszono stopy procentowe, a stopę rezerw obowiązkowych dla banków nawet cztery razy). By ograniczyć ich tempo wprowadzono także surowsze egzekwowanie przepisów dotyczących ochrony środowiska. Mimo tych uwag nic nie wskazuje na to, żeby Chiny mogły w dającej się przewidzieć perspektywie stracić opinię największej światowej fa­bryki.


    2. O Indiach w Europie jeszcze niewiele się mówi jeśli porównać to z wiedzą o Chinach i chińskiej gospodarce. Indie mają dziś 1,1 mld ludzi, a zasoby siły roboczej wyceniane są na pół miliarda. Indyjska klasa średnia liczy ok. 300 milionów obywateli, a około 70 tys. Hindusów posiada 1 milion USD lub więcej. W klasyfikacji Banku Światowego Indie zajmują obecnie dziesiąte miejsce na świecie pod względem wielkości PKB. Mimo to jest to kraj biedny, a ok. 300 mln dysponuje dziennym dochodem w wysokości 1 USD. Z raportu Goldman Sachs wynika, że w przeciągu najbliższych piętnastu lat przeciętny Hindus będzie cztery razy więcej zarabiał niż teraz i jeżeli ta tendencja się utrzyma, do roku 2050 Indie będą drugą co do wielkości gospodarką na świecie, zaraz po Chinach. Według statystyk Indie od lat 90. podwoiły stopę wzrostu gospodarczego. Nie ma jeszcze pełnych wyników za rok 2006, ale obecne prognozy przewidują wynik 8-9% r/r, a w kolejnych latach może on nawet sięgnąć poziomu 12%.

    Mówi się, że Indie kroczą chińską drogą. Jeśli brać pod uwagę tempo wzrostu gospodarczego, to teza ta jest słuszna. Jednak na tym porównania się kończą. Dotychczasowe wyniki Indii są jednak zaskakujące, bo jeśli w Chinach wzrost gospodarczy jest rezultatem przede wszystkim pracy produkcyjnej zdecydowanej większości społeczeństwa, to obecny wzrost gospodarczy Indii jest rezultatem stosunkowo niewielkiej części społeczeństwa.

    Indie przez większą część ostatniego półwiecza wychodziły z pozostałości brytyjskiego kolonializmu, rządziły się zasadami będącymi pewną odmianą demokracji, jednak ich gospodarka była w dużym stopniu izolowana od świata. Można nawet po­wiedzieć, że realizowano koncepcję bardzo dużej samowystarczalności. W odróżnieniu od Chin, gdzie przede wszystkim rozwija się produkcję, w Indiach dominują usługi.

    Cechą od lat realizowanej strategii było postawienie na rozwój usług biznesowych opartych na wiedzy. Zostało to zauważone przez inwestorów. W ciągu ostatnich lat ponad 100 wielkich zachodnich korporacji założyło w Indiach swoje ośrodki badawcze szczególnie w dziedzinie tzw. nowych technologii.

    Indie od lat inwestują w naukę i szkolnictwo. Świadomie od lat rozwijano tu wyższe studia techniczne. Co roku uczelnie opusz­czają tysiące fachowców z rozmaitych dziedzin nowoczesnej technologii. Dziś są tego skutki w postaci zrealizowanych, a uru­chomionych w latach 60-tych programów podboju kosmosu czy budowy broni nuklearnej. Wizytówką współczesnego szkolnic­twa wyższego Indii są jej specjaliści w dziedzinie informatyki. Opinia o nich przyciąga do Indii licznych inwestorów w sektorze IT co spowodowało, że kraj ten w pełni odrobił dystans w stosunku do krajów rozwiniętych. Dziś można powiedzieć, że obecnie In­die dysponują już drugim na świecie potencjałem twórczym. Obecnie w Bangalore zatrudnionych jest więcej specjalistów sek­tora IT niż w Dolinie Krzemowej w USA. W Indiach uruchamiają swoje ośrodki badawcze tacy potentaci w informatyce jak Microsoft, IBM, Intel, Cisco System, Hewlett Packard, Google i Motorola. Wyróżniane zalety hinduskich pracowników to: dobre wykształcenie, rzetelność, pracowitość, doskonała znajomość angielskiego.

    Bardzo dobra opinia o hinduskich studentach spowodowała, że najlepsze światowe uczelnie otwierają w Indiach swoje filie, a ich absolwenci są pod obserwacją międzynarodowych koncernów i są w nich zatrudniani. Rozwijane badania naukowe czynią, że wielkość inwestycji w biznes naukowy pozwala zaliczyć Indie do pierwszej dziesiątki w świecie, a ich twórcy uzyskują co roku 15 tys. wartościowych patentów. Jest więc podstawa do tezy, że Indie to "knowledge superpower", mocarstwo wiedzy.

    Indie są na drugim miejscu na świecie pod względem liczby wykwalifikowanych lekarzy, a w USA na każdych sześciu lekarzy w jeden jest Hindusem. Koszty usług medycznych są w Indiach znacznie tańsze niż te same procedury medyczne w USA czy w Wielkiej Brytanii, nie ustępując im jakością. Stąd rozwój turystyki medycznej do Indii, a także rozwój telediagnostyki medycznej wykorzystującej lekarzy w Indiach. Także niskie koszty działalności R&D powodują, że w ich klinikach wykonuje się wiele ba­dań. Ten kraj zaczyna więc liderować w biotechnologii, a także w takich dziedzinach jak: inżynieria genetyczna, farmakologia, badania nad AIDS.

    Bardzo dobra opinia o hinduskich studentach spowodowała, że najlepsze światowe uczelnie otwierają w Indiach swoje filie, a ich absolwenci są pod obserwacją międzynarodowych koncernów. Rozwijane badania naukowe czynią, że wielkość inwestycji w nie pozwala zaliczyć Indie do pierwszej dziesiątki w świecie, a twórcy uzyskują co roku 15 tys. wartościowych patentów. Jest więc podstawa do tezy, że Indie to "knowledge superpower", mocarstwo wiedzy.


    3. Patrząc teraz na te dwa azjatyckie kraje, które w dającej się przewidzieć przyszłości zdominują światowa gospodarkę można powiedzieć, że mają one szanse stanowić tandem gospodarczy praktycznie nie do pokonania. Indie to wiedza i technologia oraz gospodarka nakierowana na usługi, a Chiny to kraj, w którym można wyprodukować wszystko (jak juz powiedzieliśmy praktycz­nie za każdą cenę), chociaż nie można Chinom zarzucić, że nie dbają o rozwój szkolnictwa i badań. Coraz częściej mówi się o rynku Chiny-Indie, jako o przyszłym, podstawowym rynku światowym. Juz dziś mówi się, że utrzymanie się obecnych tendencji rozwojowych spowoduje, że ok. 2020 roku Stany Zjednoczone, Chiny i Indie będą generowały łącznie ponad 50% globalnego wzrostu gospodarczego. Coraz częściej ośrodki badawcze w Indiach uruchamiają swoja produkcję w Chinach. To początek no­wej sytuacji w światowej gospodarce.

    http://globaleconomy.pl/content/view/2055/28/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie KAZACHSTAN-czyli co to za kraj i dlaczego jest teraz tak...
    30.03.2007, 20:53

    http://GlobalEconomy.pl
    Wydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych

    Autor Sławomir MROZIŃSKI, Jarosław PIOTROWSKI (04.07)

    Na pograniczu Europy i Azji leży Kazachstan, kraj prawie ośmiokrotnie większy od Polski, lecz mający przeszło dwa razy mniej ludności. Sporą część tego kraju stanowią bezużyteczne piaski. W poprzednich dziesiątkach lat Kazachstan znany był w Polsce głównie z poligonu, gdzie ZSRR dokony­wał licznych prób atomowych (Semipałatyńsk) i gdzie do dziś jest rosyjski poligon do lotów kosmicznych (Bajkonur). Po odzyskaniu niepodległości niewiele mówiło się o Kazachstanie, lecz teraz jest o nim coraz głośniej. Przyczyną jest to, co kraj ten ma pod ziemią i trzeba podkreślić, że jego pozycja systematycznie wzrasta z powodu posiadanych surowców natural­nych. W ostatnim tygodniu marca w stolicy Kazachstanu przewidziana jest wizyta Prezydenta RP. Warto wiedzieć, czym ten kraj jest dziś, dlaczego z takimi honorami jego przywódcy są witani w Białym Domu, na Kremlu, w Pekinie i w Brukseli.

    1.Kazachstan to państwo położone na pograniczu Europy i Azji. W Europie znajduje się tylko 5,4 % jego powierzchni. Całkowita po­wierzchnia kraju wynosi 2,717 mln km² i co do wielkości jest to 9 kraj na świecie. Jest on obecnie zamieszkiwany przez ok. 15 mln mieszkańców (61 miejsce), wśród których dominują dwie grupy etniczne: Kazachowie (42%) oraz Rosjanie (36%). Gęstość zaludnienia niewielka-5,6osób/km². Kraj ten graniczy z Chinami (1460 km granicy), Kirgistanem (980 km), Turkmenistanem (380 km), Uzbekistanem (2300 km), Federacją Rosyjską (6467 km). Kazachstan ma też dostęp do Morza Kaspijskiego (2340km). Jest to kraj za­mieszkiwany przez ludzi stosunkowo młodych, bo średni wiek wynosi ok. 29 lat (mężczyźni 27,2, a kobiety 30,5lat). Swoją państwowość uzyskał po rozpadzie ZSRR w 1991 roku i na mocy traktatu z tego roku należy do polityczno-gospodarczego ugrupowania WNP.

    2. Kazachstan swoją dzisiejszą pozycję nie tylko w regionie, ale i w świecie opiera na bogatych zasobach surowców naturalnych. Upraszczając nieco oceny można śmiało powiedzieć, że pod ziemią posiada on całą Tablicę Mendelejewa w ilościach uzasadniających przemysłowe wydobycie. Według oficjalnych informacji kraj ten jest na pozycji światowego lidera pod względem zinwentaryzowanych złóż cynku, wolframu i barytu; zajmuje drugie miejsce pod względem srebra, ołowiu i chromitów; jest na trzeciej pozycji pod względem miedzi i fluorytu; zajmuje czwarte pod względem molibdenu i szóste w zasobach złota. Posiada też znaczące zasoby manganu, niklu, złóż fosforytów, węgla i cyny. Jednak to, co wywołało ostatnio duże zainteresowanie tym krajem to znaczne zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego. To właśnie te surowce, których zasoby i potencjalne możliwości produkcyjne już dziś zaliczają Kazachstan do światowej czołówki czynią, że o Kazachstanie mówi się, a przedstawiciele tego kraju liczą się na światowej arenie.

    3. Nie można jeszcze powiedzieć, że zasoby surowców energetycznych są w pełni zinwentaryzowane, ale obecnych 14 potencjalnych złóż posiada już rozeznanych 160 pól naftowych i gazu, przy czym same złoża ropy naftowej szacowane są na 2,7 miliarda ton. Jednak główne odkrycia w tej dziedzinie Kazachstan ma jeszcze przed sobą, bo eksperci szacują, że w w północnej części Morza Kaspijskiego są jeszcze zasoby szacowane na 3 - 3,5 mld ton ropy naftowej i gazu ziemnego oceniane na 2 - 2,5 trylionów metrów sześciennych. Łącznie zasoby ropy są więc szacowane na ponad 6,1 mld ton, a gazu na 6 trylionów m³. Po pełnym rozwinięciu produkcji kraj ten może stać się producentem gazu i ropy na miarę Rosji, lub krajów Zatoki Perskiej. Według Business Monitor International za trzy lata średnie dzienne wydobycie ropy w Kazachstanie osiągnie poziom 2,2 mln baryłek czyli prawie tyle, ile wydobywa dziś Kuwejt. Podobną pozycję Kazachstan może mieć w światowej produkcji metali żelaza, manganu i chromitu, a także miedzi, niklu, wolframu, molibdenu i wielu innych rzadkich metali oraz metali ziem rzadkich. Kraj ten staje się też ważnym w świecie producentem złota i diamentów.

    4.O dostęp do surowców z tego kraju ubiegają się inwestorzy z USA, Europy i Azji. Polityczną i gospodarczą współpracą z Kazachstanem jest zainteresowany Biały Dom, a amerykańscy inwestorzy w eksploatację kazachskich złóż w ciągu ostatnich 15 lat zainwestowali 12 mld USD. Kazachska ropa ma być transportowana niedawno uruchomionym rurociągiem kaukaskim, który prowadzi do tureckiego portu Ceyhan, omijając terytorium Rosji i coraz trudniejsze warunki korzystania z cieśniny Bosfor. Także Rosja rozwija swoje kontakty z Kazachstanem i nie można dziś lekceważyć powiązań gospodarczych i politycznych obu krajów. Zainteresowanie złożami kazachskich surowców energetycznych wykazują Chiny oraz Indie. Czołowym koncernem na światowych rynkach energe­tycznych ze strony Kazachstanu jest dziś KazMunaiGas, którego ambicje poznaliśmy, gdy złożył konkurencyjną ofertę do naszej na zakup litewskiej rafinerii Możejki (ry­walizując z PKN Orlen), a który niedawno uzgodnił z rosyjskim Gazpromem warunki dostaw gazu rosyjskimi rurociągami do Europy Za­chodniej. Podstawowym rynkowym atutem KazMunaiGas są zasoby ropy. Dziś Kazachstan jest uznawany za jeden z trzech (obok Angoli i Brazylii) najbardziej perspektywicznych krajów jeśli chodzi o złoża ropy naftowej.

    5. Nie ulega wątpliwości, że mając takie atuty, jak złoża surowców Kazachstan jest dziś mile widzianym gościem na światowych salo­nach, prezydent kraju jest przyjmowany tak w Białym Domu, na Kremlu, ale też w Pekinie i Delhi. Osobnym problemem jest obecna po­lityka Unii Europejskiej wobec Kazachstanu. Od dłuższego już czasu mówi się o "energetycznym partnerstwie". Nie ulega wątpliwości, jaki jest jego cel. Ma on ograniczyć zależność Unii od dostaw rosyjskiej ropy. Należy też liczyć się ze wzmożonymi inwestycjami Unii w kazachski przemysł wydobywczy i w infrastrukturę przesyłu ropy.

    6. Problemem Kazachstanu jest położenie. Jego sąsiadami są kraje stosunkowo mało stabilne politycznie, a na pewno w niewielkim stopniu demokratyczne (zresztą podobnie jak sam Kazachstan). Współpraca ze stabilną politycznie i silną gospodarczo Rosją i z Chinami jest zatem lo­giczna i realistyczna. Współpracę z Rosją wzmacniają wieloletnie kontakty gospodarcze pomiędzy firmami i stosunkowo duża liczba Rosjan mieszkających w tym kraju. Brak dostępu do morza wymaga korzystania z magistral rosyjskich. To poważne ograniczenie swobody działania dla kazachskiego rządu i uzależnienie od rosyjskiego partnera. Kazachstan podejmuje próby zmiany tej sytuacji. Lecz pole manewru jest ograniczone. Drugim wielkim sąsiadem są dynamicznie rozwijające się i coraz silniejsze politycznie i gospodarczo Chiny. Ostatnio odda­no do użytku rurociąg, który połączył Kazachstan z Chinami. Jego przepustowość wynosi co prawda tylko 10 mln ton, ale ma wzrosnąć do 20 mln ton rocznie. W planie jest budowa dru­giego rurociągu do Chin. Waga, jaką Chińczycy przywiązują do Kazachstanu i jego surowców energetycznych jest widoczna w ich deter­minacji przy staraniu się o kolejne zgody na kapitałowe wejście do kazachskich firm paliwowych, w inwestycjach w rurociągi i w tym, że do naj­większych w Chinach strategicznych magazynów ropy naftowej w prowincji Gansu będzie dostarczany surowiec z Kazachstanu.

    7. Kazachstan wykazuje zainteresowanie inwestycjami poza granicami swojego kraju. Zapowiedział realizację projektu budowy rafinerii w gruzińskim porcie Batumi (nad Morzem Czarnym). Może to też oznaczać poważne plany podłączenia kazachskich pól naftowych do uru­chomionego w połowie 2005 roku rurociągu Baku-Tbilisi- Ceyhan omijającego terytorium Rosji.
    Apetyt na transport kazachskiej ropy ma Iran. Ropociąg łączący złoża w Kazachstanie mógłby przez Iran dotrzeć do Zatoki Perskiej. Na przeszkodzie są jednak problemy polityczne. Spore wpływy w przemyśle wydobywczym Kazachstanu mają firmy amerykańskie, a one blokują to rozwiązanie z powodu napiętych stosunków pomiędzy Teheranem i Białym Domem.

    8. Dziś ropa generuje 40% przychodów do budżetu, wartość jej produkcji to 10% PKB i stanowi ona 56% kazachskiego eksportu. Są podstawy by sądzić, że Kazachstan coraz staranniej gospodaruje swoimi bogactwami. Już teraz dzięki dochodom z ropy rozbudowuje inne gałęzie gospodarki, takie jak przemysł chemiczny, przetwórczy, czy tekstylny. Kraj ten tworzy specjalny fundusz przyszłościowy, na który od­kłada część obecnych zysków. Na tym koncie jest już 12 mld, ale dalsze jego zwiększanie wraz z rozsądnym gospodarowaniem tymi środkami daje nadzieję na szybkie ich pomnażanie. Nie jest to oryginalne rozwiązanie, bo taki fundusz stworzyła już Rosja. Pierwowzorem mądrego myślenia o przyszłości w grupie krajów po­siadających ropę i gaz jest Norwegia, której tego typu fundusz ma już w papierach wartościowych ok. 300 mld USD.

    9. Polska wiąże spore nadzieje z rozwojem kontaktów z Kazachstanem. Rozbudziły je informacje o inwestycjach Petroinwest (to spółka należąca do Krauzego) w eksploatację kazachskich złóż ropy. Kazachstanem interesuje się PGNiG, który chciałby zdywersyfikować do­stawy gazu i tym samym zmniejszyć zależność od Rosjan, chociaż trzeba przyznać, że ta firma nie ma pomysłu jak ten gaz transportować do Polski bez udziału rosyjskich firm. Orlen -czołowy nasz koncern paliwowy założył w Ałmaacie swoje biuro sygnalizując, że także jest zainteresowa­ny zasobami ropy tego kraju. Jednak jak dotąd poza inwestycją Krauzego nie notujemy sukcesów w tej dziedzinie.
    Ostatnio prowadzimy intensywny flirt polityczny z Kazachstanem. Do przygotowania warunków dla naszej współpracy z Kazachstanem w dziedzinie surowców energetycznych włączył się polski Prezydent. Celem tych zabiegów jest zdobycie przez polskie firmy udziałów w fir­mach wydobywczych. Polska chciałaby też włączyć ten kraj w zagwarantowanie dostaw ropy do tego ukraińskiego rurociągu Odessa-Brody (który chcielibyśmy przedłużyć do Płocka, a nawet do Gdańska). Nie wykluczamy też finansowego zaangażowania się Kazachsta­nu w to przedsięwzięcie. Ostatnio polska dyplomacja prowadziła szereg rozmów z flagowym koncernem tego kraju KazMunaiGazem. Jednak na kilka dni przed wizytą L. Kaczyńskiego w Astanie niewiele wskazuje na ich sukces. Niby te przygotowawcze rozmowy zakończyły się zro­zumieniem, a nawet porozumieniem, ale ... nie parafowano stosownych dokumentów mimo, że w przyszłym tygodniu ma mieć miejsce wizyta polskiego prezydenta w Astanie i uzgodnione porozumienie miało być jednym z ważnych dokumentów tej wizyty. W proponowanym przez nas dokumencie zakładano po­wołanie przez KazMunaiGaz i PKN Orlen wspólnej firmy, która miałaby eksploatować jedno z Kazachskich złóż, a obie firmy miały współpracować przy budowie nowej rafinerii w Gruzji. Niestety kazachska firma nie wypowiedziała się także w sprawie uczestnictwa w inicjatywie związanej ze zmianą użytkowania rurociągu Odessa – Brody...

    http://globaleconomy.pl/content/view/2107/27/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie PNG PM welcomes China's role in South Pacific
    30.03.2007, 20:39

    PORT MORESBY, March 30 (Xinhua) -- Papua New Guinean Prime Minister Michael Somare on Friday praised China's role in the South Pacific.

    He told visiting Chinese Vice-Premier Zeng Peiyan at a meeting here that PNG, which is the chair of the 16-member Pacific Islands Forum, welcomes China's assistance to the economic development in the region.
    On bilateral relations, he pointed out that the two countries have expanded their bilateral exchanges ever since they established diplomatic relations in October 1976. Zeng's visit is a manifestation of China's support to PNG's pursuit of sustainable development, he said.
    Somare said Taiwan is an inalienable part of China and his government sticks firmly to the One China policy.
    The prime minister expressed the hope that two countries will strengthen their cooperation in areas of mining, oil and gas, fishery and forestry.
    Zeng echoed Somare's comment on the bilateral relations, saying the two countries share similar or identical views on many international and regional issues.
    He expressed appreciation over PNG's One China policy and its opposition to "Taiwan's independence."
    Zeng said China will encourage competitive Chinese enterprises to invest in PNG and in the meantime facilitate PNG's entry to China's market.
    Zeng arrived here earlier on Friday on the last leg of his four- nation tour to the South Pacific, which has brought him to Australia, New Zealand and Vanuatu.

    Source: http://BiznesChiny.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie Stephen Hawking invited to 4th Int'l Congress of Chinese...
    30.03.2007, 20:38

    HANGZHOU, March 30 (Xinhua) -- Renowned astrophysicist Stephen Hawking has been invited to the Fourth International Congress of Chinese Mathematicians (ICCM), to be held in Hangzhou, capital city of east China's Zhejiang Province, ICCM chairman Yau Shing-Tung confirmed on Friday.

    The Chinese-American mathematician said that he had extended the invitation as a friend of Hawking for over 20 years, noting that the government of Hangzhou had also sent Hawking an official invitation.
    "Mr Hawking will visit Hangzhou if he is in good shape," said Yau Shing. "If he comes, we will try to give the master an opportunity to get closer to ordinary people."
    At Yau's invitation, Hawking visited Hangzhou in 2002 and delivered a speech at Zhejiang University. He was offered the title of "Honorary Citizen of Hangzhou" by the city government last year.
    ICCM's fourth congress is slated for Dec. 17 to 23 and is expected to draw some 1,500 participants.
    ICCM is a triennial event that brings together Chinese and overseas mathematicians. The three previous conferences were held in Beijing, Taipei and Hong Kong in 1998, 2001 and 2004 respectively.

    Source: http://BiznesChiny.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie China to produce liquid fuel from coal in 2008
    30.03.2007, 20:36

    XI'AN, March 30 (Xinhua) -- China's first coal liquefaction project, which will go into operation in 2008, will be able to produce more than one million tons of oil a year, significantly reducing the country's dependence on oil imports.

    Shenhua Group Corporation Limited, one of China's largest coal producers, launched the coal liquefaction project in 2004 in Erdos, a city in the Inner Mongolia Autonomous Region.
    "The project transforms coal into refined oil. When the second phase is completed in 2010, the plant will produce 6 million tons of oil products each year and help reduce China's reliance on crude oil imports," said Wang Pinggang, vice president of Shenhua Group.
    According to Wang, Shenhua will invest 24.5 billion yuan (3.2 billion U.S. dollars) to build three production lines in the first phase of the project.
    The first line, currently under construction, will enter trial production at the end of the year and be able to convert 3.45 million tons of coal into around one million tons of oil products.
    When the other two production lines come onstream in 2009, the plant will be able to produce 3.2 million tons of oil products.
    "More than 60 percent of the equipment we are using is domestically-made and we also own the intellectual property rights for the manufacturing technology," said Wang.
    The coal liquefaction technique has drawn increasing attention in recent years as international oil prices have shot up.
    "The Shenhua project is of great importance to China, the world's fourth largest economy, both in terms of energy safety and economic development," said Li Kejian, head of the coal liquefaction technology research center of the Beijing Research Institute of Coal Chemistry.
    Statistics from the National Development and Reform Commission show that oil consumption increased 9.3 percent in China in 2006 to top 346 million tons, with net imports growing 19.6 percent to 163 million tons.
    According to the Ministry of Land and Resources, China's coal reserves are around one trillion tons.

    Source: http://BiznesChiny.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie China's consumer price index projected to rise 2.3 pct in...
    30.03.2007, 20:35

    BEIJING, March 30 (Xinhua) -- China's consumer price index (CPI) is expected to climb 2.3 percent year-on-year this year, according to a report by the central bank's report.

    The index, a major gauge of inflation, is projected to rise 2.35 percent, 2.25 percent, 2.50 percent and 1.90 percent in the four quarters of the year, said a report from the Research Bureau of the People's Bank of China.
    The report said factors including rising crude oil and metal prices, small grain price hikes, and deepening pricing system reforms of resources such as water, coal and electricity are expected to drive inflation higher.
    It said more measures to curb excessive liquidity are needed to help maintain stable prices.
    China's CPI stood at 1.5 percent for the whole of 2006, but it reached 2.8 percent in December alone, the highest increase in 22 months. The index was up 2.2 percent in January and 2.7 percent in February.
    China wants to limit inflation to 3.0 percent in 2007, according to the government work report delivered by Premier Wen Jiabao earlier this month.
    The central bank raised one-year benchmark interest rates by 0.27 percentage points on March 18 to view of ominous inflationary trends.
    The report also said China's gross domestic product will grow 10.0 percent this year. The country's economy surged 10.7 percent last year, the fourth consecutive year of double-digit growth.
    The State Information Center predicted in a separate report that the country's GDP will rise around 11 percent in the first quarter of this year.
    The Asian Development Bank said in a report on Tuesday that China's GDP was projected to grow 10 percent and inflation 1.8 percent year-on-year in 2007.

    Source: http://Bizneschiny.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie Top economic planner forecast 20 percent growth for...
    30.03.2007, 20:35

    BEIJING, March 30 (Xinhua) -- China's electronics production will likely grow 20 percent or so this year, sources with the National Development and Reform Commission (NDRC) predicted on Friday.

    The sources said the sector expected to garner 130 billion yuan (16.9 billion U.S. dollars) in profit this year, up 20.9 percent from the year-earlier level.
    Last year the sector posted big-margin increases in both output and profit but a slowdown in export growth.
    According to the top economic planning agency, the electronics sector realized approximately 840 billion yuan (109.1 billion U.S. dollars) in value-added output last year, up 20.1 percent over the previous year. Its profit reached 107.5 billion yuan (13.96 billion U.S. dollars), up 23.2 percent. The growth rate was 20 percentage points higher.
    The NDRC sources said in 2006, the electronics industry's export value accounted for 65.5 percent of the sector's gross output, up from the 55 percent level in 2003. Overseas-funded enterprises claimed a share of 79.9 percent of the sector's total sales income last year, up 0.7 percentage points from the year-earlier level.
    The growing dependency on international markets has made China's electronics industry more vulnerable to trade frictions.
    The sector is also beset with lack of core technology and decreasing profitability.
    The sources said last year profit ratio of China's electronics industry went down from 4.2 percent in the previous year to 3.3 percent.

    Source: BiznesChiny.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie Senior Chinese diplomat: China remains developing country
    30.03.2007, 20:34

    BEIJING, March 30 (Xinhua) -- Senior Chinese diplomat Wu Jianmin said here Friday international worry about the so-called "threat" posed by China's fast-growing economy is unnecessary, as it is still a developing country.

    Wu, who is now president of the China Foreign Affairs University (CFAU), told a China-EU relations conference that although China's economic aggregate ranked fourth in the world, its per capita GDP was slightly over 1,000 U.S. dollars, ranking below the world's top 100 and far below the average level of developed countries.
    Besides, internal affairs remained the government's top priority, which was reflected in the 2007 government work report, said Wu. In the 36-page report, only one page was devoted to international affairs.
    It is one-sided for some Europeans to claim they lost their jobs to Chinese, said Wu. China imported commodities worth 90 billionU.S. dollars from the EU in 2006, resulting in one million new jobs in Europe.
    Wu said China-EU relations were at an all-time high and he hoped the two sides could conduct more cooperation in the fields of climate change, environmental protection and energy efficiency.

    He also appealed to the European Union for more dialogue and communication with China so to sustain the development of relations.
    Serge Abou, head of the EU delegation to China, said the EU did not consider China as a threat, but as a force for peace and opportunity.
    The EU needed a prosperous and stable China as China needed for Europe, said Abou, adding a more powerful and richer China would complement the EU.
    The conference, co-sponsored by the CFAU and the French Institute of International Relations (IFRI), marks the EU's 50th anniversary.
    More than 50 government officials, experts and scholars from China, France, the Netherlands and the EU delegation to China attended the two -day conference.

    Source: BiznesChiny.pl

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do