Marcin Nowak

Handel B2B

Wypowiedzi

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Jarocin ( Poznański ) w temacie KALISZ - Wielkopolskie firmy zamierzają podbić Indie
    8.12.2008, 19:24

    KALISZ - Wielkopolskie firmy zamierzają podbić Indie

    20.10.2008

    Przedstawiciele indyjskiej izby gospodarczej niedawno gościli m.in. w kaliskiej „Kaliszance”

    Misja gospodarcza, w której składzie znaleźli się przedsiębiorcy z południowej Wielkopolski oraz samorządowcy aglomeracji kalisko-ostrowskiej wyruszyła w sobotę do Indii. Jej celem jest nawiązanie kontaktów biznesowych. Strategicznym partnerem ma być dla Wielkopolan najbogatszy region tego kraju – Maharasztra ze stolicą w Bombaju. Jest on zamieszkały przez około 150 milionów ludzi i wytwarza około 40 proc. dochodu narodowego Indii.

    Z Hindusami współpracowała już, uczestnicząca w wyprawie, firma z grupy Kapitałowej Jutrzenka, do której należą „Kaliszanka”, „Ziołopex”, czy „Hellena”.

    – W Indiach zaopatrujemy się w przyprawy oraz herbaty – mówi Jan Kolański – Moja firma „Ziołopex”ma tutaj bardzo bogate doświadczenia. – Swego czasu zakupiliśmy bardzo duże ilości herbaty. Spowodowało to, że na rynku światowym ceny tego towaru bardzo podskoczyły. Ale dzięki temu zrobiliśmy też niezły biznes. Liczymy na to, że z naszych doświadczeń skorzystają też pleszewski Spomasz i inne firmy.

    Przedsięwzięciu patronuje Urząd Marszałkowski w Poznaniu.

    – Planujemy utworzyć stałe przedstawicielstwo Wielkopolski w Bombaju, które będzie odpowiedzialne za m.in. promowanie naszych firm na terenie Indii – zapowiada Leszek Wojtasiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego. – Będzie ono służyło także wielkopolskim samorządom.

    Hindusi zainteresowani są przede wszystkim współpracą w dziedzinie przetwórstwa rolno-spożywczego, meblarstwa i automatyki przemysłowej. Stąd nieprzypadkowo wybór padł na firmy z południa województwa. Nasz region miałby stać się z kolei miejscem dla wejścia indyjskich inwestycji na rynek Unii Europejskiej. Hindusi już kilkakrotnie gościli w Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim.

    Goście z Indii interesowali się zarówno potencjałem gospodarczym obydwu miast Kalisza i Ostrowa Wielkopolskiego jak i doświadczeniami samorządów.
    Andrzej Kurzyński - POLSKA Głos Wielkopolski

    http://jarocin.naszemiasto.pl/wydarzenia/911935.html

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Jarocin ( Poznański ) w temacie Chińskie firmy wybudują 100 kilometrów dróg w Jarocinie -...
    8.12.2008, 19:20

    Chińskie firmy wybudują 100 kilometrów dróg w Jarocinie - 2006

    Czy coś z tych planów zostało zrealizowane?


    Chińskie firmy wybudują 100 kilometrów dróg w Jarocinie
    poniedziałek, 09. października 2006 , 10:48

    Firmy z Chin zabiegają o możliwość wybudowania 100 kilometrów dróg gminnych w okolicach Jarocina. Podpisano już w tej sprawie list intencyjny, a Chińczycy potwierdzili właśnie swój przyjazd do Jarocina w ciągu najbliższego miesiąca.
    W połowie października przyjechać mają przedstawiciele koncernu Tsinghua Uni Group z Pekinu, by na miejscu zapoznać się z warunkami przystąpienia do kontraktu. Ich zadaniem byłoby wybudowanie w ciągu roku, w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego 100 kilometrów dróg gminnych. Część traktów byłaby zmodernizowana, a część zbudowana od podstaw. Sposób rozliczenia inwestycji polegałby na tym, że firma budująca drogi poniosłaby wszystkie koszty, a gmina zwracałaby je wraz z wynegocjowanym zyskiem w ratach w ciągu kilkunastu lat. Chińczycy, jak deklarują, są gotowi przystąpić do przetargu, który na początku przyszłego roku ma ogłosić gmina. Na tym może nie skończyć się współpraca Jarocina z Chińczykami. Inna firma z tego kraju, koncern Hisense, mający siedzibę w Donghai, niedaleko Pekinu, zainteresowany jest otwarciem fabryki telewizorów z ekranami ciekłokrystalicznymi w Europie. Zainteresowani są między innymi Jarocinem.
    – Przedstawiciele Hisense przyjadą do Jarocina na przełomie października i listopada – informuje Agnieszka Pawlik z Urzędu Miasta w Jarocinie. – Ich wizyta w naszym mieście będzie częścią ich rekonesansu w kilku krajach Europy. Zainteresowanie Chińczyków Jarocinem potwierdza Krzysztof Szumski, ambasador RP w Chinach, który poinformował o tym burmistrza Adama Pawlickiego. W swoim piśmie podkreślił także, iż "podczas prowadzonych rozmów na targach inwestycyjnych w Xiamen, przedstawiciele Hisense wysoko ocenili lokalizację Jarocina".


    Jak podkreśla burmistrz, który w sierpniu był w Pekinie na rozmowach w firmach zainteresowanych inwestowaniem w Polsce, Chińczycy w obu przypadkach zamierzają podjąć współpracę z polskimi firmami i zatrudnić miejscowych pracowników.
    Małgorzata Linettej
    żródło: Głos Wielkpolski /Małgorzata Linettej / 09.10

    http://www.spedycje.pl/aktualnosci/przeglad_prasy/3479...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Alibaba.com w nowych wersjach językowych - oferta dla SME
    8.12.2008, 14:06

    Alibaba.com w nowych wersjach językowych - oferta dla SME

    Alibaba.com, największy serwis B2B skierowany do średnich i małych firm, w związku z ekspansją na rynki europejskie uruchomił strony w nowych wersjach językowych: rosyjskiej, niemieckiej, hiszpańskiej, włoskiej. Alibaba.com ma w planach uruchomienie wersji polskiej serwisu.

    Więcej:

    Alibaba.com Germany - German language version / Deutsch
    Alibaba.com- Der beste Weg, um Internationale Hersteller und Lieferanten zu finden! Mit mehr als 5,6 Millionen Mitgliedern aus über 240 Ländern ist Alibaba.com die weltweit führende online Ressourcen-Quelle für Käufer und Lieferanten im Welthandel.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=94&l=eng

    Alibaba.com Italy - Italian language version / Italiano
    Alibaba.com – Il migliore modo a trovare Fabbricanti e Fornitori! Con più di 5.6 milioni di membri provenienti da oltre 240 paesi in tutto il mondo,Alibaba.com è leader mondiale nella risorsa online per acquirenti e fornitori coinvolti nel commercio internazionale.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=95&l=eng

    Alibaba.com Spain - Spanish language version / Español
    Alibaba.com-La mejor manera para encontrar fabricantes y suministradores por todo el mundo! Con más que 5.6 milliones de miembros desde más que 240 países mundiales, Alibaba.com es la primera opción en internet para compradores y suministradores en comercio internacional.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=96&l=eng

    Alibaba.com Russia - Russian language version / Pусский язык
    Alibaba.com -- самый простой метод искать международных производителей и поставщиков! Alibaba.com -- ведущая международная онлайн компания ,которая имеет больше 5.6 миллиона членов из 240 стран и помогает продавцам и покупателям в развитии международной торговли.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=101&l=eng

    Alibaba.com France - French language version / Français
    Alibaba.com – Le meilleur outil pour trouver globalement Fabricants et Fournisseurs! Avec plus de 5.6 millions de membres de plus de 240 pays dans le monde entier, Alibaba.com est le principal moteur de recherche mondial pour acheteurs et fournisseurs impliqués dans le commerce international.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=102&l=eng

    Alibaba.com Poland - Polish language version / Polski
    Alibaba.com to najwieksza platforma handlu elektronicznego na świecie. Platforma handlowa Alibaba.com aktualnie posiada ponad 25 mln zarejestrowanych klientów z 200 państw. Poprzez Alibaba.com firmy mają możliwość znaleźć sprawdzonych kooperantów, dostawców i odbiorców z Chin, Azji i z całego świata. Platforma pełni rolę bezpiecznegopośrednika, co pozwala eliminować opłaty za pośrednictwo i obniżać koszty.
    http://www.aladyns.com/index.php?cms=90&l=eng

    Więcej:

    http://www.aladyns.com/index.php?&l=eng

    http://www.alibaba.bblog.pl/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Changsha Biznes Handel w temacie Changsha is the capital city of Hunan
    8.12.2008, 08:46

    Changsha is the capital city of Hunan a province of South-central China having a population of just over 6 million people according to a census of 2003.

    The city has grown so much that it has now become a major port, handling rice, cotton, timber, and livestock, and cities like Guangzhou also use the port as a collection and distribution point. The city is a central point of rice milling and also has oil-extraction, tea- and tobacco-curing, and meat-processing plants in China.

    The industry also has textile factories that produce cotton yarn and fabrics. Other factories produce agricultural chemicals and fertilizers, farm implements, and pumping machinery. Changsha has a large thermal generating station linked by a power grid with the nearby industrial centres of Zhuzhou and Xiangtan; together these three cities were designated in the 70’s as the nucleus of a major industrial complex. In the 60’s the heavy industry was developed, Chansha then became major manufacturer especially of machine tools and precision tools.

    Changsha also became the center of the Chinese aluminum industry. The city also has cement, rubber, ceramic, and papermaking plants, as well as having some coal mines. Jobs offered in the Changsha industry include, Geologists, surveyors, Engineers, Chemists, Metallurgists, Physicists and machinists.

    The manufacturing and construction sectors have grown significantly, growing 116% during the 2001-2005 period. Sectors such as agriculture, forestry, animal husbandry, and fishery, have grown slightly over this same period. In addition, the consumer market has grown dramatically with income levels also increasing. Job opportunities in this sector are those associated with agriculture and such as Animal nutrition, Veterinary, Agronomists, Aquatic Ecologists, Marine Biologists and Environmental sciences.

    The city’s growth has attracted some major investments from outside countries for instance in 2005, nearly USD $1 billion worth of foreign direct investment was poured into the city, mainly in hi-tech, manufacturing, food production, and other services. And all these investments came from the US and some European countries. The economic growth, has also resulted in environmental pollution in Changsha and this has become a serious problem, with rapidly increasing number of private cars, construction fields everywhere, and numerous industrial facilities on the outskirts of the city. This has created some jobs for environmental scientists to manage Changsha’s natural resources and prevent pollution.

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Rosja w temacie Ogłoszenia i oferty rosyjskich firm. Ogłoszenia...
    8.12.2008, 08:44

    Ogłoszenia i oferty rosyjskich firm.
    Ogłoszenia ukraińskich firm.
    Ogłoszenia z WNP.

    http://www.partner-ru.com.pl/?a=ogloszenia

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Wietnam: Viet Nam, Kings’ Island Golf
    6.12.2008, 16:31

    Viet Nam, Kings’ Island Golf

    Situated in Ha Noi capital, Viet Nam, Kings’ Island Golf is an international standard golf club located 36 km. west of Hanoi, and 45 km. from Noi Bai International Airport. The club is located in the Kings’ Valley on 350 hectares along the shores of Dong Mo Lake. Access to the course is by boat.
    Kings’ Island will have two 18 hole courses. The Lakeside Course opened in 1993. When the Mountainview Course opened in oct - 2004, Kings’ Island is the first 36 hole facility in northern Viet Nam, including an air-conditioned clubhouse & restaurant, driving range, pro-shop, putting greens & sand bunker. Future developments include a new clubhouse, swimming pool, tennis courts, sauna, guest villas, and boat dock.

    http://www.kingsislandgolf.com/introduction.html

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Hanoi Trade Corporation
    6.12.2008, 16:29

    Hanoi Trade Corporation is a state-owned company, operating under the model of mother and daughter companies with 33 member companies.
    Our scopes of business comprise:

    - Exporting , agricultural produces, processed food,beverages, garments handicrafts,and consumer goods.
    - Importing machineries, equipment, materials for production and consumer goods.
    - Distributing, retailing with a system of shopping center, super markets, convenient stores, and specialized merchandised stores.
    - Providing services: restaurants, tourisms, downtown duty free shops, logistics.
    - Manufacturing, processing: food, spices, beverages, handicrafts, garments.
    - Investment in trading infrastructure, shopping centers, office for lease, financial investment.

    Hanoi Trade Corporation is one of the leading corporations in Vietnam in export, import, production, trade, providing services. We have received many awards, prizes including: Good Reputation Exporter Award given by Vietnam Commerce and Industry Ministry for several continuous years, Gold Elite Enterprise Award, Vietnam Super Brand Award, Top Trade Service 2007 Award given by Vietnam Commerce and Industry Ministry etc

    Brand name: Hapro

    Brand mission: We are operating in Trade, Service, Production, and Investment. We do our best effort for the benefit and satisfaction of Vietnamese and international customers.

    Development orientation:

    - A corporation of multi-business with strong financial and human resource

    - Leading brand in Vietnam; high competition capability.

    - Expanding our business in all Vietnam, in the region and worldwide; Achieving high economical efficiency.

    Quality Objective:

    - Hapro ensures to provide goods and services that satisfy all committed agreements.

    - Hapro always improves quality of its products and services, to satisfy customers’ higher and higher demand.

    - Hapro is a reliable partner and a loyal companion of customers.

    http://www.haprogroup.vn/english/index.php/aboutus.html

    Wietnam Biznes Handel http://Aladyns.com

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Vietnam-Poland: New Cooperation
    6.12.2008, 16:24

    Vietnam-Poland: New Cooperation


    Although Vietnamese exports to Poland are changing as a result of the application of new quotas and tariffs following Poland’s EU membership, Mr. Zbigniew Pawlik, Polish Commercial Counsellor, in Vietnam believes that bilateral economic and trade relations will continue to develop. Businesses in the two countries are looking for new opportunities and the Polish government continues to provide development credits to Vietnam in shipbuilding and mining.


    Polish economy re-emerges

    After becoming a member of the EU on May 1, 2004, the Polish economy has experienced greater development. The economic growth rate in the second quarter of 2004 reached 6.3 per cent and it is expected to post a 6 per cent average for the year and in 2005 and 2006. The industrial and service sectors have played an important role in economic growth. Consumption of industrial products in the first half of 2004 increased 15.7 per cent over the same period last year and could reach 17.6 per cent in the second half, including 80 per cent of Polish made automobiles, followed by electronic products and telecommunications equipment. The construction sector will be revitalised after a long period of stagnation. After joining the EU, Poland has become more reliable in the eyes of investors and trade partners, becoming an attractive market for investors and entrepreneurs inside and outside the EU. According to experts, foreign investment reached US$6.4 billion in 2003, and has the potential to reach US$8 billion in 2004 and US$10 billion in 2005. In the first half of 2004, it increased 6 per cent and with the same momentum it could be 7.6 per cent in the third quarter, 10.1 per cent in the fourth quarter averaging 7.5 per cent for the whole year.



    The levying of tariffs among EU members has increased teh volume of Polish exports to other EU members. According to statistics, the bilateral trade value between Poland and other EU members in the first half of 2004 increased by 40 per cent or US$59 billion. Polish trade value with EU members accounts for 77 per cent of its total trade value.



    However, according to Mr. Pawlik, there remain certain difficulties, such as a high unemployment rate and continued inflation. Although unemployment in the second quarter decreased by 0.1 per cent, it still remains high. Inflation in the second quarter was 4.4 per cent caused by the price hike in petrol and real estate, while the higher price of foodstuff resulted from the big difference in prices between Poland and other countries, such as Germany and Spain.



    Positive developments expected

    In the first half of 2004, bilateral trade value between Vietnam and Poland stood at US$88 million with Polish exports constituting US$13.5 million, 25.8 per cent less than the same period last year. Polish exports included mainly machines and equipment for shipbuilding in the form of credit agreements, milk powder and medicines. Vietnamese exports to Poland in the first half of 2004 increased by 5.9 per cent, or US$74.5 million. Vietnamese exports included agricultural products (coffee, tea, rice), textiles and garments, footwear and processed foodstuff (instant noodles and spices). While the export value decreased 12 per cent in textiles and garments, and 28 per cent in footwear, it increased 31.6 per cent in agricultural products and 38 per cent in foodstuff.

    In light of new developments in Poland, all the agreements signed between the two countries will be replaced by agreements signed between Vietnam and the EU. While Polish exports to Vietnam will see little change, Vietnamese exports to Poland will experience significant shifts. However, in general, it will bring about more positive results for Vietnam.



    Firstly, as Poland joins the EU, Vietnam will be presented greater opportunities to tap the 450 million inhabited EU area. Secondly, most tariffs levied on main Vietnamese exports to Poland will be reduced. The import taxes on coffee and tea will remain unchanged while those on instant noodles and footwear will decrease by 5 per cent and garments by 10 per cent. On average, taxes applied to 68 per cent of Vietnamese exports will drop by 3.1-15 per cent, taxes on 28 per cent of Vietnamese will remain untouched, and only 4 per cent of Vietnamese exports will suffer an increase of 0.1-15 per cent. For example, EU quotas will increase the tax rate on Vietnamese rice by 15 per cent.



    The structure of Vietnamese exports to Poland will also change. While non-quota items will increase, quota-limited products will decrease. The main exports constitute agricultural products making up 42.7 per cent (36.3 per cent in 2003), followed by footwear, 23.7 per cent (29.1 per cent in 2003) and textiles and garments 10.7 per cent (14.3 per cent in 2003).



    Polish assistance to Vietnam in shipbuilding and mining will remain unchanged and the projects will continue as planed. Poland and Vietnam are also negotiating on credit for coal mining in Vietnam. According to Mr. Pawlik, Poland will provide a credit of US$90 million to upgrade coal mines in Quang Ninh province. Technical negotiations have been completed, leaving only cost evaluations to be finalised. The two countries will continue negotiations on energy and seek new areas of cooperation.

    * Thu Huyen

    http://vibforum.vcci.com.vn/news_detail.asp?news_id=2529

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Zdrovit w Wietnamie
    6.12.2008, 16:21

    Natur Produckt Zdrovit Group Makes Vietnam Presence
    Posted: Monday, November 05, 2007

    Natur Produckt Zdrovit, a leading pharmaceutical group in Europe and a joint venture between Germany and Poland, has officially established a presence in Vietnam.

    The group is introducing many products in Vietnam such as Allgasan, Doliva, Lacalut and Pollen blocker. LACALUT toothpaste and the Naturwaren GmbH set, including hand and body cream and shampoo, are typical products of Natur Produckt Zdrovit.
    L.P

    http://vibforum.vcci.com.vn/news_detail.asp?news_id=11610

    http://www.zdrovit.pl/pl/rynki_zagraniczne

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Vietventures
    6.12.2008, 16:15

    Vietventures/Worldwide Ventures/Vietnam Information Guide is a husband and wife team (Hanh and Tom) whose mission is to help provide in-depth Vietnam information to as many people around the world who are interested in Vietnam, the land, Vietnam business, Vietnamese culture, Vietnam travel and Vietnam people. Since 2000, we are happy to tell you that millions of people have received information on Vietnam from both our American as well as Vietnamese perspective. We are not a mega corporation and therefore have a long way to go with our personal goals of bringing Vietnam to your consciousness and awareness, and are open to any help you can provide us along the way in order to make Vietnam Information Guide the quintessential guide to Vietnam. Feel free to gather and submit substantive information regarding Vietnam to us and we will make every effort to include your information on this website to make this the largest single source of Vietnam information available.
    Vietnam traditions and Vietnam culture extends thousands of years and is both incredible and unique in Asia. In fact, most people who know Vietnam also know that Vietnam, while changing in a rapid sense, still retains the Asian uniqueness not found in any other Asian country. Vietnam's topography of incredible white sand beaches includes Phan Thiet, Nha Trang, Phu Quoc and more, to it's bustling cities of Saigon (some call it Hochiminh City but it will always be Saigon) the majestic history of Hue the ancient capital, Hanoi the political capital, the ancient and incredible artistry of Hoi An and so much more. Vietnam Information Guide/Vietventures intends to bring all of Vietnam to you.
    We hope you enjoy and learn from what we have produced thus far.
    Kindest Regards and Men chao
    Tom and Hanh

    http://www.vietventures.com/Side/Business.asp

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Google Translator dla języka wietnamskiego
    6.12.2008, 16:06

    Google Translate now ‘Speaks’Vietnamese Language
    Posted: Friday, December 05, 2008

    On December 4, 2008, Google launched of a full suite of translation tools of 34 languages to and from the Vietnamese language at http://translate.google.com.vn. Now Vietnamese-speaking users all over the world can find and view foreign-language web content in their own language using the Google Translate translation service.

    With these free tools, Vietnamese-speaking users can translate text phrases or specific webpages to and from the Vietnamese language. They can also use Vietnamese keywords to search for webpages that are published in 34 languages and have the results automatically translated back into the Vietnamese language. In addition, Google is making available a translation website gadget that Vietnamese-language website owners can use to have their webpages instantly appear in up to 34 other languages.

    “At Google we believe that the Internet is about enabling access to the world’s information—all the world’s information, regardless of language,” said Derek Callow, Marketing Manager, Google Southeast Asia. “Today’s launch of Google Translate in Vietnamese language makes it easier for millions of Vietnamese-speaking Internet users all over the world to search and access much more web content in their own local language.”

    “Google Translate also allows Internet users to contribute to the improvement of translations to and from the Vietnamese language. When users come across an inaccurate translation, the tool allows them to suggest a better translation than the machine translation,” Callow said

    H.Ly

    http://vibforum.vcci.com.vn/news_detail.asp?news_id=14751

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie The Vietnam Business Forum
    6.12.2008, 16:04

    The Vietnam Business Forum (VIB Forum) is the weekly magazine of the Vietnam Chamber of Commerce and Industry (VCCI), which is published every Tuesday with the aim of promoting trade and investment.

    Launched in 1995, VIB Forum magazine has built up its expertise and reputation. It covers the latest information about current affairs, government economic policies and business activities; focuses on specific key industries and regions; and is a forum for information exchange between the Government and the business community and among enterprises.

    VIB Forum has provided complete online editions of the magazine and regular news updates.

    http://vibforum.vcci.com.vn/about.asp

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie W Chinach najdroższe pola golfowe na świecie
    6.12.2008, 14:27

    Najdroższe pola golfowe na świecie

    W badaniach nad rozwojem biznesu golfowego Chiny zostały uwzględnione po raz pierwszy. Jest to rynek szybko rozwijający się, a jednocześnie bardzo ekskluzywny i elitarny.

    Stan golfa w Europie, Afryce i innych wybranych państwach został przedstawiony w raporcie KPMG's Golf Benchmark Survey. Według niego w Chinach jest obecnie 300 pól golfowych, z czego ponad połowę otworzono po roku 2000. Statystyki dotyczące ilości ludzi uprawiających golfa nie są jasno określone. Przypuszcza się jednak, że w Chinach około 300.000 ludzi to członkowie klubów lub osoby, które grają w golfa regularnie.

    Badania, które posłużyły do stworzenia raportu, przeprowadzono w 70 chińskich klubach golfowych. Jeśli chodzi o ceny za członkostwo w klubach i za green fee, to pod tym kątem Chiny są jednym z najdroższych państw. Bycie członkiem klubu golfowego to przyjemność, która w Chinach kosztuje cztery razy więcej niż w Hiszpanii czy Szwajcarii - krajach, gdzie członkostwo jest najdroższe w Europie. Co jeszcze ciekawsze, ceny za green fee są w Chinach wyższe niż gdziekolwiek indziej na świecie.

    W raporcie określono również trzy główne czynniki, które spowodowały tak gwałtowny rozkwitu golfa w Chinach w ostatnich latach. Są to: szybki rozwój ekonomi i związany z tym wzrost zainteresowania golfem wśród pracowników wielkich korporacji, rozkwit przemysłu turystycznego oraz regularne organizowanie profesjonalnych turniejów golfowych. Dobrym przykładem są tutaj oczywiście niedawno zakończone rozgrywki World Cup of Golf, które mają się odbywać w Chinach aż do 2018 roku.

    Inne kwestie, które zostały poruszone w raporcie wyglądają następująco:

    - Golf w Chinach jest zdominowany przez mężczyzn. 87% członków klubów golfowych to mężczyźni.

    - Jakość 86% chińskich pól golfowych oceniono jako ,,dobrą" albo nawet lepiej. Znaczna część golfowych kompleksów zaopatrzona jest w hotele, korty tenisowe, ośrodki zdrowia itp.

    - Liczba członków zrzeszonych w klubach golfowych jest stosunkowo niska. Średnio klub pełnowymiarowego pola golfowego ma 403 członków. Nie jest to dużo w porównaniu z Republiką Południowej Afryki (średnio 1.094 osoby zrzeszone w jednym klubie) czy Wielką Brytanią i Irlandią (703 osoby).

    - 94% pól golfowych to pola prywatne. W większości klubów jest Proshop (86%), restauracja (85%) i organizuje się Akademie Golfa (95%).

    http://manager.money.pl/styl/sport_podroze/artykul/naj...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie Polska broń odzyskuje azjatyckie rynki
    6.12.2008, 13:57

    Polska broń odzyskuje azjatyckie rynki
    Rzeczpospolita - 23-10-2008 05:05
    Radwar będzie współpracował z Hindusami. Projekt dotyczy rozwoju broni przeciwlotniczej. Mimo kryzysu na kontrakty szanse mają największe polskie firmy zbrojeniowe
    Praktycznie wynegocjowane zostały już kolejne dostawy systemów przeciwlotniczych kobra do Indonezji. W kontraktach mają uczestniczyć Radwar, Zakłady Mechaniczne Tarnów i Zakłady Metalowe Mesko. Umowy czekają na ostateczne decyzje - pisze "Rzeczpospolita".

    Dżakarta zainteresowana jest zwłaszcza wyrzutniami rakiet Langusta ze Stalowej Woli z pociskami Feniks o przedłużonym zasięgu. Mowa o zamówieniach wartych ok. 100 mln dol. Bumar i Zakłady Mechaniczne w Łabędach chcą w tym roku dostarczyć wszystkie 48 czołgów PT 91M do Malezji. Razem z pojazdami technicznymi kontrakt wart jest 370 mln dol. „Rz” dowiedziała się, że 30 czołgów władze w Kuala Lumpur już odebrały. Jest szansa, by zakończyć realizację i tak opóźnionego kontraktu. – Szczęśliwy finał otworzyłby drogę do rozmów o eksporcie broni strzeleckiej i transporterów Rosomak – mówi Sławomir Smoliński, dyrektor ds. koordynacji rynków zagranicznych w Bumarze. Nadal jednak nie znikło zagrożenie karami umownymi z tytułu opóźnień w dostawach czołgów. W grę mogłoby wchodzić nawet 65 mln dol.

    Po udanych kontraktach eksportowych sprzed kilku lat, wartych niemal miliard złotych, Bumar próbuje odbudować pozycję liczącego się dostawcy uzbrojenia na rynki azjatyckie. Jak na razie stabilne, mimo globalnego kryzysu finansowego, wydają się plany wielomiliardowych zakupów armii hinduskiej. Polskim firmom sprzyja umocnienie dolara. Jak dowiedziała się „Rz”, w ubiegłym tygodniu polska delegacja rządowa i przedstawiciele zbrojeniówki zabiegali o kontrakty w Indiach.

    Przedstawiciele Bumaru i Radwaru podpisali z koncernem zbrojeniowym Beml z Bangalore memorandum w sprawie wspólnej pracy nad rakietową wersją kierowanej radarem przeciwlotniczej loary. – Do rozwijania tej polskiej superbroni włączony zostanie europejski koncern MBDA, który dostarczy pociski Mistral II – mówi Leszek Pawłowski, prezes Radwaru. Polskie fabryki pancerne oferują pojazdy zabezpieczenia technicznego WZT-3 dla jednostek czołgowych. Jeszcze kilka lat temu do Indii wysyłaliśmy setki tych pojazdów warte kilkaset milionów dolarów. – Indie są zainteresowane najnowszymi wersjami WZT – mówi Sławomir Smoliński.

    Blisko ogromnego kontraktu w Indiach jest też WB Electronics, prywatna elektroniczna firma z Ożarowa pod Warszawą. – Jej systemy łączności przeszły trudne testy i mają spore szanse znaleźć się w kilku tysiącach modernizowanych wozów bojowych armii hinduskiej – ma nadzieję Piotr Wojciechowski, prezes WBE.

    Otwiera się także możliwość wojskowej współpracy z Wietnamem. Polska może tu modernizować okręty, dostarczać amunicję i systemy radarowe dalekiego zasięgu.

    http://www.wnp.pl/wiadomosci/polska-bron-odzyskuje-azj...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie EuroAzja - Unia polityczna i gospodarcza w temacie Obowiązkowa nauka chińskiego w polskich szkołach
    6.12.2008, 13:46

    Pan Chang. Twój nowy szef

    Katarzyna Zachariasz
    2008-09-15

    Buty dla Chińczyków szyte w Ameryce, księgowość dla indyjskich firm prowadzona w Europie, w polskich szkołach obowiązkowa nauka chińskiego - to nie science fiction. Tak niedługo może wyglądać nasz świat.

    Może gdyby dyrekcja brytyjskiego hotelu w kolonialnym Mumbai zezwoliła na obsługiwanie Hindusów, dziś światowa gospodarka wyglądałaby nieco inaczej. Ale takiej zgody nie było, więc Jamsetij Tata nie został wpuszczony do środka. Niedoszły gość postanowił wtedy założyć własny hotel, w którym to Europejczycy obsługiwaliby Hindusów. Marzenie udało się spełnić w 1903 roku. W hotelu Taj Mahal Hindusom drzwi otwierali niemieccy portierzy, a angielscy recepcjoniści witali ciemnoskórych gości szerokim uśmiechem. Dzisiaj do sieci Taj, kierowanej przez Ratana Tata, wnuka Jamsetij, należy ponad 70 hoteli na całym świecie, w tym nowojorski nowojorski Pierre i londyński st. James Court.

    Indyjski słoń i chiński smok

    Ta historia, nawet jeśli nie jest prawdziwa, doskonale obrazuje sytuację, jaka od kilku lat ma miejsce w światowej gospodarce. Firmy z państw, które 100 lat temu były europejskimi koloniami, a 10 lat temu co najwyżej źródłem taniej siły roboczej, dziś wykupują swoich byłych mocodawców. Grupa Tata jest tego najlepszym przykładem. W ciągu ostatnich 8 lat koncern przejął ponad 50 firm na całym świecie. M.in. Tata Steel kupił brytyjską firmę Corus, Tata Tea przejęł Tetley, Tata Motors został właścicielem Deawoo i udziałowcem w Hispano Carrocera, jednym z największych w Europie producentów autokarów, Tata Consultancy Services wzbogaciło się o firmy oferujące usługi finansowe m.in. z Chile i Australii, a Tata Chemicals wykupił dwóch największych producentów węglanu sodu w Wielkiej Brytanii i USA. Do najnowszych, tegorocznych nabytków należą brytyjskie marki Jaguar i Land Rover, większościowe udziały w dwóch hiszpańskich producentach sprzętu budowlanego i 50 procent w China Enterprise Communication. Inne indyjskie firmy również uzupełniają swoje portfolio o światowe spółki. Dwa lata temu doszło do największego przejęcia w przemyśle stalowym, kiedy za 38 miliardów dolarów Mittal połączył się z Arcelor, stając się tym samym największym na świecie producentem stali. Zaś tylko w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Siva Ventures wykupił norweskiego armatora JB Ugland Shipping, Suzlon Energy za 1,8 miliardów dolarów Repower, niemieckiego producenta turbin wiatrowych, za cenę 3,3 miliardów dolarów Hindalco, część grupy Aditya Brila, przejął Novelis, kanadyjskiego producenta aluminium, a za "zaledwie" 600 milionow Wipro został właścicielem amerykańskiego Infocrossing. Te największe transakcje wzbudzają zainteresowanie mediów, ale oprócz gigantów jak Tata czy Mittal także setki mniejszych firm indyjskich inwestują na całym świecie. W ubiegłym roku wartość zagranicznych przejęć przez firmy indyjskie wynosiła 33 miliardy dolarów. Kolejne 10 miliardów dolarów przeznaczono w 2006, według raportu UNCTAD, na bezpośrednie inwestycje zagraniczne.

    W wyścigu o pierwszeństwo w opanowaniu globalnych rynków depczą Indiom po piętach Chiny. W 2006 roku chińskie spółki wydały jedne 16 miliardów dolarów na bezpośrednie inwestycje zagraniczne i kolejne 16 miliardów na zagraniczne przejęcia. Gigant CNOOC (China National Oil Offshore Corporation) jest obecny niemal wszędzie, gdzie są złoża ropy, w lutym Chinalco kupił część udziałów w australijskim Rio Tinto, TLC po przejęciu fabryk telewizorów należących do firmy Thomson, ogłosił chęć kupna producenta telefonów komórkowych, Automotive Industry Corporation (SAIC) wykupił Południowokoreańskiego Ssngyong Motors, a Greencool stał się właścicielem brytyjskiego producenta silników i francuskiego producenta części samochodowych.

    "Ekspansja krajów azjatyckich jest bardzo widoczna" - mówi Michał Poła, analityk z New World Alternative Investments. "Dla Państwa Środka to długofalowa zmiana polityki gospodarczej, która zakłada zwiększanie udziałów w globalnym rynku. By w nim uczestniczyć, konieczne jest tworzenie "kolonii" w różnych rejonach świata. Podobnie Indie chcą podnieść swoją pozycję na świecie i dlatego zdobywają globalne rynki. To zjawisko jest logicznym następstwem ekspansji tamtejszych firm, które na swoim "podwórku" mają ugruntowaną pozycję. Oczywiście dynamika popytu tam utrzyma się, ale niemniej pokusa globalnej dominacji jest silna. Stąd ta wielka fala".

    Od koloni do kolonizatora

    Jeszcze 15 lat temu Indie i Chiny były przede wszystkim celem dla inwestorów. Na zlecenie zachodnich firm Chińczycy produkowali niemal wszystko - od plastikowych zabawek, poprzez odzież, a skończywszy na najnowszym sprzęcie elektronicznym. Z kolei wyspecjalizowani w usługach Hindusi prowadzili księgowość i pomagali w callcenter zdezorientowanym Amerykanom. Zdaniem części ekonomistów na tym właśnie miała polegać globalizacja - kraje rozwijające oferują proste dobra i podstawowe usługi, zaś Zachód skupia się na rozwoju zaawansowanych technologii. Produkcja dóbr czy też outsorcing usług finansowych wymaga sprzętu i wiedzy, stąd też wraz z inwestycjami do Azji płynęła szeroka fala nowoczesnych technologii. "Inwestorzy z całego świata nauczyli przedsiębiorców z Azji wielu rzeczy, nie tylko technologii czy też zarządzania. Pokazali im, że inwestowanie i prowadzenie własnego biznesu, i to na skalę ponadnarodową, nie jest takie trudne. W ten sposób firmy z Azji znacznie się wzmocniły. Jest to znane w ekonomii zjawisko - podmioty lokalne uczą się od podmiotów, które przyszły i z czasem zaczynają z nimi konkurować" - wyjaśnia Adam Żołnowski z PricewaterhouseCoopers.

    Uzbrojone w wiedzę i technologie, napędzane galopującym wzrostem gospodarczym chińskie i indyjskie firmy zaczęły początkowo walczyć na rynku krajowym, ale ten bardzo szybko okazał się za mały. Jedyne co pozostało to wyjść na zewnątrz. Szczególnie, że globalne rynki wydawały się ziemią obiecaną. Inwestując na świecie, firmy azjatyckie chciały zdobyć dostęp do tego wszystkiego, czego nie mógł zapewnić rynek krajowy, a więc do nowych technologii, wiedzy, surowców naturalnych i setek milionów klientów. W tym momencie w sukurs przyszła zmiana nastawienia rządów obu krajów.

    Na początku lat 90. władze w Delhi przeprowadziły głębokie reformy gospodarcze, które umożliwiły indyjskim przedsiębiorcom działanie poza granicami kraju, a bank centralny zliberalizował reguły dotyczące inwestycji zagranicznych. W efekcie obecnie przedsiębiorcom, marzącym o globalnych rynkach, o łatwiej jest rozpocząć i sfinansować działalność. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden element- moda na inwestowanie zagranicą. "Coś się zmieniło w psychice indyjskich przedsiębiorców" - twierdzi ekonomista Lakshman Vashdev. "Szybki wzrost ekonomiczny spowodował, że uwierzyli w siebie, jak nigdy przedtem. Jest pragnienie, aby rosnąć, rozszerzać się i spełnić ambicje, które były uśpione przez wiele lat". Z kolei w Chinach wychodzenie na świat zostało uznane za oficjalną strategię narodowej gospodarki. Z jednej strony rząd w Pekinie zaczął zachęcać prywatne firmy do działalności zagranicą upraszczając procedury uzyskiwania zgody na podjęcie inwestycji, dopuszczając do tego więcej podmiotów, zwiększając możliwości finansowania m.in. poprzez tanie pożyczki i gwarancje rządowe i ... wydając przewodniki o krajach i sektorach polecanych jako miejsce chińskich inwestycji. Z drugiej strony spółki państwowe grają coraz ostrzej na arenie międzynarodowej. W zeszłym roku szeroki echem odbiła się informacja o powstaniu China Investment Corporation, rządowego funduszu inwestycyjnego, który z budżetem w wysokości 200 miliardów dolarów ma jedno zadanie - inwestować zagranicą. "Chiny dysponują rezerwami w postaci 1,8 biliona dolarów. Tak znaczna suma (oczywiście całość nie jest alokowana w innych krajach) może wstrząsnąć niejednym rynkiem akcji. Chiny stają się potężnym graczem na rynku międzynarodowym- mówi Michał Poła.

    Koniec specjalizacji

    Jak na razie globalna ekspansja Azji nie tylko już zmieniła układ sił Wschód- Zachód, ale także zaczyna chwiać dotychczasowym podziałem specjalizacji pomiędzy Chinami a Indiami. Jeszcze niedawno można było wyraźnie określić, które państwo jakimi sektorami i regionami jest zainteresowane. W latach 90. firmy z Państwa Środka inwestowały przede wszystkim w przedsiębiorstwa związane z wydobyciem ropy naftowej i gazu, głównie w Afryce. Obecnie coraz większe zainteresowanie wzbudzają rozwinięte rynki, stąd coraz więcej chińskich przedsiębiorców pojawia się w naszym najbliższym sąsiedztwie. Chiny rozszerzają działalność w Polsce, Niemczech, Czechach, w Wielkiej Brytanii czy Francji już są w czołówce zagranicznych inwestorów. " Firmy chińskie chcą rozwijać produkcję na terenie Europy, z drugiej strony polityka celna UE zmusza je do tego. Tam, gdzie możliwe będą przejęcia, tam będą przejmować. Gdzie nie będzie nic do przejęcia, tam będą budować od podstaw" - mówi Adam Żołnowski. Ostatnio zaczęły również upadać teorie co do sektorów, w które inwestuje Pekin. Wraz z przejęciem amerykańskiego AppTec Laboratory przez WuXi PharmaTech Services Chińczycy wkroczyli do branży farmaceutycznej. Coraz większe zainteresowanie wzbudza dział IT, badania i rozwój oraz finanse. Jak przewidują eksperci, proces ten będzie się nasilał.

    Indyjskie inwestycje zagraniczne wydają się bardziej różnorodne, chociaż na początku boomu większość zagranicznych fuzji odbywała się w ramach tych sektorów, w których świadczono usługi dla zachodnich firm. Obecnie hinduskie firmy inwestują niemal we wszystko i niemal wszędzie - informatykę, finanse, przemysł stalowy, samochodowy, komunikację, farmaceutyczny, badania i rozwój, produkcję, Europa, Azja, obie Ameryki, Australia. Podobnie jak Chiny, Indie zwiększyły swoje zainteresowanie zasobami naturalnymi w Afryce i podobnie jak one, coraz częściej wykorzystują zagraniczne przejęcia jako sposób na zdobycie technologii, których wcześniej nie posiadały. "Na początku oba państwa inwestują tam, gdzie mają przewagę, a potem rozszerzają swoje zainteresowania. Na szerszą skalę chcą inwestować na wielu płaszczyznach, w jednakowych segmentach gospodarki. Docelowo mogą ze sobą konkurować" - podsumowuje Michał Poła.

    Obudzenie protekcjonizmu

    Na razie uwagę ekonomistów i mediów wzbudzają nie ewentualna konkurencja, ale obecne skutki azjatyckiej ekspansji dla zachodniej gospodarki. Z jednej strony pojawienie się inwestorów z Chin lub Indii przynosi niewątpliwe korzyści. Zdaniem zwolenników pojawiają się nowe, innowacyjne pomysły na prowadzenie biznesu, nowa jakość, ożywia się życie lokalne i, przede wszystkim, napływa kapitał. Niejednokrotnie przejęcie przez azjatycką spółkę ratowało zachodnie firmy przed upadkiem. Z drugiej strony pojawiają się wątpliwości, czy taka ilość obcych inwestycji nie zagraża bezpieczeństwu gospodarki. Przeciwnicy zwracają uwagę, że napływ kapitału może być krótkotrwały. Otoczenie biznesowe firmy może przenieść się wraz z główną siedzibą do nowego kraju. W wypadku kryzysu gospodarczego obcy właściciele szybciej będą skłonni zlikwidować miejsca pracy w zagranicznych oddziałach niż u siebie w kraju. Ponadto, głównie w wypadku inwestycji chińskich, są obawa, czy w sytuacjach konfliktowych z innymi podmiotami z danego kraju właściciele nie będą działali na korzyść swoich państw, a ze szkodą dla firmy.

    Te obawy przyczyniają się do odrodzenia na Zachodzie, zdałoby się już zapomnianego, protekcjonizmu. Po przejęciu od IMB-u przez chińskie Lenovo produkcji komputerów osobistych, W Stanach Zjednoczonych odezwały się głosy nawołujące do zwiększenia ochrony przed wykupieniem przynajmniej niektórych gałęzi gospodarki. Kilka tygodni temu niemiecki rząd przyjął prawo zabezpieczające strategiczne sektory przed obcymi inwestorami. Również Komisja Europejska zapowiada, że przyjrzy się, czy motywy polityczne nie są głównym powodem przejmowania europejskich przedsiębiorstw. Zdaniem Michała Poły takie ruchy rządów europejskich nie przyniosą zamierzonego efektu. "Ekspansja będzie postępować, mimo iż często inwestycje funduszy z Bliskiego Wschodu czy Chin próbowano blokować. Jeśli pozycja Chin będzie silna, to jest niebezpieczeństwo, że w pewnym momencie mogą grać nieczysto. Jednak dotychczas nie było sygnałów, iż mają takie intencje." "Obecność azjatyckich inwestorów rozpatrywałbym głównie w kategoriach korzyści" - dodaje Adam Żółnowski. "Chociaż widzę małe znaki zapytania. Problemem mogą okazać się różnice kulturowe. Ale to raczej kwestia indywidualna zarządzającego menadżera. Może nie być kłopotów, a mogą pojawić się poważne trudności". Zachód, Indie i Chiny reprezentują odmienne sposoby prowadzenia biznesu. Ich zmieszanie może przynieść ciekawe rezultaty. Siedziba wspomnianego Lenovo jest przykładem połączenia chińskiej dyscypliny i amerykańskiego luzu. Codziennie praca każdego robotnika jest oceniana przy pomocy kolorów: czerwony - źle, fioletowy - dobrze, niebieski - normalnie i co piątek dyrekcja spotyka się na popołudniowej kawie ze wszystkimi pracownikami.

    Nowy, wspaniały(?) świat

    Jeszcze pięć lat temu Tarun Khanna, profesor w Harvard Business School przypuszczał, że Indie przerosną Chiny. Dzisiaj, kiedy gospodarka chińska jest już trzykrotnie większa od indyjskiej, wycofuje się z tego pomysłu na rzecz idei o przyszłej współpracy indyjsko-chińskiej. Nie tak dawno analitycy z Goldman Sachs twierdzili, że w 2035 Chiny przegnią Stany Zjednoczone. Dziś sądzą, że nastąpi to w już 2027. Patrząc na rosnącą potęgę Pekinu, coraz więcej ekonomistów skłania się do opinii, że wkrótce głównym graczem na arenie międzynarodowej będą Chiny. "Rząd chiński ma niesamowite ilości pieniędzy, więc sytuacja może wyglądać bardzo ciekawie, zwłaszcza jeśli okaże się, że Chiny zaczynają budować swoją sieć dystrybucyjną. Wtedy gospodarka europejska będzie zagrożona. Może Chiny ograniczą produkcję u siebie i przeniosą ją tutaj" - zastanawia się Żołnowski. Według Roberta Samuelsona, redaktor gospodarczy w amerykańskim Newsweeku, zagrożenie jest bliżej niż myślimy: "Chiny doprowadzą do destabilizacji światowej ekonomi. Wypaczą handel, podsycą wielką, finansową nierównowagę i wywołają nieustanny wyścig o rzadkie surowce. Objawy niestabilności już widać i jeśli się one wzmocnią, wszyscy, łącznie z Chińczykami, możemy ucierpieć".

    Na razie jedno jest pewne - oznak zwolnienia azjatyckiej ekspansji nie widać. Wręcz przeciwnie, wszystkie dane wskazują na przyspieszenie. Władze w Pekinie ogłosiły, że w ciągu 6 miesięcy tego roku chińskie inwestycje zagraniczne podwoiły się w porównaniu z zeszłym rokiem. Podobnie Indie spodziewają się, że w 2008 roku pobiją zeszłoroczny rekord jeśli chodzi o liczbę zagranicznych fuzji i inwestycji bezpośrednich. "Jeśli mamy się przygotować, to nie na obronę naszej ziemi, ale przeplatanie kultur" - mówi Michał Poła. "Żyjemy w epoce globalnej, będziemy mieć chińskich szefów i będziemy kierować chińskimi pracownikami. Możliwe, że nasze dzieci lub wnuki na równi z angielskim będą uczyły się chińskiego"

    http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5698758...Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 15.02.09 o godzinie 20:36

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Tybet w temacie Informacje o Tybecie
    6.12.2008, 12:45

    Informacje o Tybecie

    http://eng.tibet.cn/
    http://en.tibetmagazine.net/

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Polacy w Azji w temacie Harbin, moja miłość
    6.12.2008, 12:26

    Harbin, moja miłość

    Mariusz Nowicki, mariusz.nowicki@gp24.pl

    Jadwiga Pomierska do Szczecina, a potem do Słupska trafiła po drugiej wojnie światowej aż z dalekich Chin.

    Przedstawienie amatorskiego teatru w Gospodzie Polskiej. Pani Jadwiga pierwsza z lewej.

    Tam urodziła się i mieszkała przez ćwierć wieku.

    Historia Polaków w Mandżurii jest ściśle związana z budową w latach 1897-1903 kolei wschodnio-chińskiej. Na Daleki Wschód przybyło wówczas kilka tysięcy polskich inżynierów, techników, kolejarzy, robotników i urzędników.

    Byli oni nie tylko budowniczymi tej jednej z najważniejszych magistrali kolejowych w Chinach, ale także założycielami wielkiego dziś chińskiego miasta - Harbina.

    Ojciec - ważna persona

    Wraz z tysiącami swych rodaków na Daleki Wschód trafił także ojciec pani Jadwigi - Władysław Pomierski.

    - Tato pojechał do Harbina do pracy. Na kolei potrzebowali wykształconych ludzi, a że wśród Rosjan ich brakowało, chętnie przyjmowali Polaków - mówi pani Jadwiga. - Ojciec skończył uniwersytet w Wilnie i dostał pracę w zarządzie kolei, a w tamtych czasach ktoś taki był bardzo ważną personą.

    Mama w ogóle nie musiała pracować. Zajmowała się domem, ale mieliśmy też służbę. W Harbinie, tak jak wielu Polakom, żyło się nam bardzo dobrze. Na przykład mamę stać było na to, żeby jeździć z Harbina do sanatorium w Ciechocinku pociągiem.

    I to nie byle jakim. Z Harbina do Ciechocinka kursowały ekskluzywne pociągi z luksusowymi wagonami Pullmana, których nie powstydziłby się nawet słynny Orient Ekspress. Zarząd kolei potrafił dbać o swoich pracowników. - Nawet jak ojciec już nie pracował, to mnie do 18. roku życia wypłacali coś w rodzaju renty. A tato, jak odchodził z kolei, to dostał w dowód uznania medal z prawdziwego złota. Na jednej stronie był wizerunek Cara Mikołaja II, a na drugiej dwugłowy orzeł - wspomina słupszczanka.

    Miasto tolerancji

    Harbińska społeczność była międzynarodowa - mieszkali tu między innymi Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy, Rosjanie, Niemcy i Polacy. Te wszystkie tak odmienne kulturowo społeczności żyły ze sobą w niezwykłej symbiozie.

    - Nie było etnicznych enklaw, nikt nikomu nie wytykał pochodzenia czy wiary - opowiada pani Jadwiga. - Kościół katolicki stał obok świątyni chińskiej, a synagoga obok prawosławnej cerkwi.

    Wspólnemu życiu towarzyszyło życzliwe wzajemne zainteresowanie. Wspólnie uczestniczono zarówno w świeckich, jak i kościelnych świętach. - Co roku mieliśmy bardzo piękne procesje na Boże Ciało. Całe tłumy ludzi szły przystrojonymi ulicami, a Chińczycy specjalnie wstrzymywali ruch, żeby nic nie zakłócało procesji. I szli też razem z nami. Wielu z nich było katolikami. Inni wychodzili na ulice, żeby sobie obejrzeć całą ceremonię. Tak samo my przychodziliśmy popatrzeć na ich święta - wspomina nasza bohaterka.

    Dodaje, że Chińczycy zawsze byli mili, uprzejmi i niesłychanie życzliwi. Wielu z nich zajmowało się rodzaju usługami. Każdą dzielnicę co kilka dni odwiedzał pan "złota rączka", który chodził od domu do domu i pytał, czy nie trzeba czegoś naprawić, naostrzyć noży, a może przyszyć guziki do ubrania. Wszystko potrafili zrobić. Przychodzili także handlarze oferujący różne towary.

    Płyty z Kiepurą

    Życie kulturalno-towarzyskie harbińskiej Polonii koncentrowało się wokół Gospody Polskiej. Tu organizowano spotkania, wieczorki, bale i przedstawienia teatralne.
    - Dla młodzieży było bardzo dużo zajęć. Nie to, co dzisiaj. Graliśmy w madżangę, w siatkówkę, ping-ponga, w co kto chciał.

    Była też biblioteka i duży zbiór płyt z Polski, których można było posłuchać - opowiada pani Jadwiga. - Chodziliśmy też do kina. Bilet kosztował tylko 10 kopiejek. Czasami oglądaliśmy jeden film za drugim. Różne wyświetlali - amerykańskie, niemieckie i polskie też. W Harbinie oglądałam nawet filmy z Janem Kiepurą.

    Oczywiście słuchaliśmy też, jak śpiewał. Do Polski przywiozłam 12 płyt z piosenkami Kiepury i jego żony Marty Eggerth. W Harbinie był wielki sklep, w którym pojawiały się wszystkie nowości. Sprzedawcy wiedzieli, że szaleję za Kiepurą i specjalnie odkładali dla mnie jego płyty.

    Kąpielisko Sungari

    Życie towarzyskie toczyło się także nad brzegami rzeki Sungarii. Latem miejskie kąpielisko zamieniało się w kompleks rozrywkowo-wypoczynkowy z prawdziwego zdarzenia. Anglicy prowadzili jacht-club, a nad samą rzeką była restauracja.

    Zimą natomiast rzeka zamarzała i zamieniała się w wielkie lodowisko. - Chińczycy robili też wielką sztuczną górę, a na niej tor saneczkowy, z którego korzystaliśmy - mówi słupszczanka.

    Lód z rzeki wykorzystywano też w inny sposób. Dawniej nie było w domach lodówek, więc do chłodzenia potrzebne były specjalne pomieszczenia. - Niektórzy mieli takie miejsce w piwnicy, ale my akurat w osobnym budynku. Zimą zamawiało się lód u Chińczyka, a on wyrąbywał z rzeki olbrzymie bryły i przywoził je do takiej chłodni. Starczało aż do lata - dodaje.

    Uczniowie i nauczyciele polskiego gimnazjum przed polskim kościołem. Wśród nich nauczyciel Japończyk.

    Ale Sungari pamięta też dramatyczne chwile. - Gdy przyszli Kozacy, kazali Chińczykom wchodzić do wody i płynąć do drugiego brzegu. A Sungari jest tak wielka, że drugi brzeg ledwie widać. Wielu ludzi straciło wtedy życie. W naszym domu był pewien Chińczyk, który pomagał nam w różnych pracach. Jemu też kazali wtedy płynąć. I jemu się udało. Z całej rodziny tylko jemu, reszta się utopiła - wspomina pani Jadwiga.

    Jedwab za Pearl Harbor

    W 1932 roku w Harbinie pojawili się Japończycy. Gdy wprowadzili swoje rządy, oznaczyli mieszkańców miasta okrągłymi różnokolorowymi znaczkami, które trzeba było mieć przypięte do ubrania w widocznym miejscu. Kolory znaczka zależały od narodowości. - Polakom dawali żółte, Rosjanom białe. Chyba chodziło im o to, żeby wiedzieli, z kim mają do czynienia.

    Bo Japończycy bardzo różnie ludzi traktowali. Polaków szanowali i dawali im spokój, ale Rosjan nie cierpieli - mówi słupszczanka. - Chińczyków traktowali gorzej niż zwierzęta. Pamiętam, jak zaczęli szykować się do wojny z Ameryką. W skałach drążyli ogromne tunele, w których coś magazynowali. Nie wiem, czy była to broń czy żywność. W tych tunelach kazali pracować Chińczykom, ale kto tam poszedł, już nie wracał do domu.

    Za rządów japońskich wprowadzono talony na zakup różnych towarów. - Na produkty, materiały, wszystko było na talony. Ale kiedy Japończycy zaatakowali Pearl Harbor, to mieli wielkie święto i wszystkim dawali dodatkowe bony na piękne jedwabne materiały. Dawali też papierosy, ale w mojej rodzinie nikt nie palił, więc wymieniliśmy je u Chińczyków na cukier i mąkę.

    Z Chińczykami wszystkim dało się handlować - opowiada starsza pani. - Jeden Japończyk mieszkał w naszym domu, bo mama wynajmowała ludziom mieszkania. Był to oficer, który służył w misji wojennej w Harbinie. Bardzo kulturalny i inteligentny człowiek. Gdy Japończycy przegrali wojnę, popełnił rytualne samobójstwo - harakiri.

    Ruskie idą!

    Zarośnięte twarze, karabiny na sznurkach, strzępy mundurów, w których trudno było rozpoznać regularne wojsko - w takim opłakanym stanie rosyjska armia wkroczyła do Harbina.

    - Nie wszyscy tak wyglądali, ale większość przedstawiała żałosny widok. Nie to, co japońscy żołnierze. Zawsze czyści, w eleganckich mundurach. Ruscy mieli na nogach strzępy butów, więc zabierali je Japończykom w zamian dając swoje. Ale dumny Japończyk wolał pójść w samych skarpetkach niż je założyć - przypomina sobie pani Jadwiga.

    Pani Jadwiga z koleżanką na spacerze w Harbinie.

    Razem z przyjściem Rosjan zaczęły się grabieże i gwałty. - Po prostu dzicz. Zachowywali się, jakby nigdy kobiet nie widzieli. Ja sama przez trzy miesiące nie mieszkałam w domu, bo jakiś ruski oficer się do mnie przyczepił. Taki wysoki i rudy., Przychodził do mamy i mówił jej, że zabierze mnie do Kijowa. A mama mu na to, że jej córka to nie walizka i nigdzie jej zabierał nie będzie. Przez ten czas ukrywałam się u koleżanki.

    Kierunek - ojczyzna

    W 1945 roku Polacy zaczęli opuszczać Harbin. Gdy coraz więcej z nich pakowało walizki, z Polski przyjechał specjalny delegat, który pomagał rodakom m.in. w sprzedaży domów i załatwianiu repatriacyjnych formalności. - Swoją drogą niezły kombinator. Musiał dobrze zarobić na tych wszystkich transakcjach. Zanim wrócił do Polski, pojechał do Pekinu i nakupił tam całą masę różnych towarów - śmieje się pani Jadwiga.

    Po powrocie do kraju wielu harbińczyków zamieszkało w Szczecinie. W tym samym budynku co pani Jadwiga mieszkał m.in. Bernard Hanaoka, dziś znany projektant mody. - Przyjechali razem z nami i mieszkali piętro wyżej. Pamiętam, jak Bernard, taki malutki, biegał po podwórku. Jego matka była moją nauczycielką rysunku w Harbinie. Potrafiła naprawdę pięknie rysować - mówi słupszczanka.

    Polakom wracającym z Mandżurii ciężko było przyzwyczaić się do nowych realiów. - To było jak uderzenie obuchem w głowę. W Harbinie było bajecznie kolorowo, a w zniszczonej wojną Polsce szaro i brudno, wszędzie gruzy i ruiny. Brakowało nam tamtych barw, smaków, zapachów, tamtej serdeczności - wspomina pani Jadwiga.
    W Szczecinie mieszkała trzy lata. Do Słupska przyjechała w 1952 roku. Tu pracował jej narzeczony. Młode małżeństwo wprowadziło się do kamienicy przy Armii Krajowej. Pani Jadwiga mieszka tam do dziś.

    Od osady do metropolii

    Harbin został założony przez Polaków w roku 1898. Byli oni świadkami wielu burzliwych wydarzeń w dziejach Mandżurii. Przeżyli m.in. powstanie Bokserów, epidemię dżumy, obalenie chińskiej monarchii, rosyjską rewolucję, podbicie przez Japonię i wkroczenie Sowietów w 1945 roku. Harbin był głównym ośrodkiem Polonii na Dalekim Wschodzie.

    Główną polską organizacją było tam Stowarzyszenie "Gospoda Polska". Były też dwa kościoły katolickie oraz polskie szkoły - podstawowa i założone w 1913 roku gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza. W mieście w rożnym okresie wychodziło aż kilkanaście pism polskich, m.in.: "Tygodnik Polski", "Kurier Wieczorny Polski" i "Echo Dalekiego Wschodu".

    http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071020...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Polacy w Azji w temacie Polski król Mandżurii
    6.12.2008, 12:17

    Polski król Mandżurii
    Numer: 9/2003 (1057)
    W latach dwudziestych minionego wieku Władysław Kowalski stworzył na Dalekim Wschodzie małą Rzeczpospolitą


    W 1898 r. władze carskie rozpoczęły budowę kolei wschodniochińskiej - ostatniego odcinka drogi żelaznej biegnącej przez całą Syberię. Ze względów technicznych linia kolejowa przebiegała przez eksterytorialny korytarz położony w należącej do Chin Mandżurii. Wśród tysięcy mieszkańców imperium rosyjskiego, którzy znaleźli pracę przy budowie kolei wschodniochińskiej, był pochodzący z Podola Władysław Kowalski. Dwadzieścia lat później nazwano go "polskim królem Mandżurii", a powierzchnia lasów, które jego firma dzierżawiła od chińskich władz, była równa połowie obszaru dzisiejszego województwa śląskiego.

    Człowiek z drewna
    W końcu XIX wieku Polacy trafiali na Daleki Wschód nie tylko jako polityczni zesłańcy. Próbując zachęcić ludzi do pracy w ekstremalnie trudnych warunkach, władze carskie oferowały spore pensje i możliwość otrzymania ziemi na własność. Kowalski, który przed przyjazdem do Mandżurii pracował przy budowie kolei ussuryjskiej (łączącej Władywostok z Chabarowskiem), szybko się zorientował, że najwięcej zarabiają dostawcy drewna. Dlatego zaangażował się w wycinkę mandżurskiego lasu. Zdobyte w ten sposób pieniądze zainwestował w rozwój własnej firmy. Z czasem zarejestrował swoje prawa w urzędzie chińskim i otrzymał pierwszą oficjalną koncesję. Szybko też stał się jednym z głównych dostawców drewna nie tylko dla rozwijającej się prężnie magistrali, ale i dla przedsiębiorców budowlanych.
    Firma Kowalskiego rozwijała się w latach I wojny światowej, nie zaszkodziły jej też dwie rosyjskie rewolucje. W 1920 r. rząd chiński, wykorzystując słabość reżimu bolszewickiego, zniósł eksterytorialność korytarza kolei wschodniochińskiej. Wprawdzie w 1924 r. Moskwa doprowadziła do ustanowienia wspólnego chińsko-sowieckiego zarządu magistrali, ale kolej nadal potrzebowała drewna, a Kowalski oferował najlepszy towar za najniższą cenę. Było to możliwe dzięki perfekcyjnej organizacji, jaką wprowadził w dzierżawionych majątkach leśnych o powierzchni ponad 6 tys. km2. Jej podstawę stanowiła dobrze rozwinięta wewnętrzna sieć transportowa. Miejsca wyrębu oraz tartaki połączono zbudowanymi przez Kowalskiego liniami kolejowymi o długości prawie 200 km (w tym 7 km kolei linowej) oraz 250 km dróg gruntowych.

    Dalekowschodnia Rzeczpospolita
    Do 1923 r. przedsiębiorstwo Kowalskiego zainwestowało w Mandżurii ponad 10 mln dolarów, gigantyczną jak na lokalne warunki sumę. Zbudowano za to nie tylko nowoczesne tartaki i infrastrukturę komunikacyjną, ale także warsztaty, elektrownie oraz liczne budynki biurowe i mieszkalne. Na sześciu obszarach koncesyjnych powstało małe państewko, w którym w czasach największego rozwoju pracowało ponad 8 tys. osób, wśród nich wielu Polaków. Stolicą królestwa Kowalskiego została osada o swojskiej nazwie Jabłoń, gdzie działały szpital, szkoła, a nawet biblioteka, do której trafiały prasa i książki z odległej ojczyzny, a także wydawnictwa mandżurskiej Polonii, prężnie działającej w Harbinie, głównym ośrodku na obszarze dawnego korytarza kolei wschodniochińskiej. W tym mieście Kowalski założył w 1925 r. nowoczesną wytwórnię sklejki. Przez lata był to jedyny tego typu zakład przemysłowy w Chinach. Forniry od Kowalskiego "we wszystkich gatunkach i rozmiarach" były sprzedawane nie tylko na rynku chińskim. Eksportowano je do Japonii, Australii, a nawet do Kanady oraz Ameryki Południowej.
    Kiedy w 1907 r. w Harbinie powstało stowarzyszenie Gospoda Polska, Kowalski został jego sponsorem. Wspierał też działalność dwóch polskich parafii katolickich, a kościół należący do powołanej w 1924 r. parafii św. Jozafata wybudowano z drewna pochodzącego z jego tartaków.
    Przez wiele lat Kowalski doskonale sobie radził z chińską biurokracją oraz lokalnymi gangami. Konstanty Symonolewicz, polski konsul w Harbinie, wspominał, że Kowalski płacił "oprócz cła od każdego zrąbanego drzewa stały haracz wojsku za obronę od chunchuzów [rozbójników], chunchuzom, żeby nie palili materiału, głównemu zarządowi policji za to, że koncesje znajdują się w obrębie jego obwodu, każdemu komisarzowi na linii i każdemu naczelnikowi powiatu, do którego należą koncesje, za to samo". Zdarzało się, że już po wniesieniu do chińskiego biura leśnego opłat za grunty koncesyjne zjawiali się ich rzekomi wcześniejsi właściciele i żądali powtórnych opłat.

    Autor: Jarosław Neja
    http://www.wprost.pl/ar/?O=41007Witek

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Polacy w Azji w temacie Polacy w Harbinie - Chiny/ Mandżuria/
    6.12.2008, 12:15

    Polacy w Harbinie - Chiny/ Mandżuria/

    Autor: witekjs 14.07.05, 10:33

    Polonia i Polacy
    W XVII i 1 poł. XVIII w. działali w Chinach polscy misjonarze jezuici (A.
    Rudomina, J. Smogulecki, M. Boym, W. Męciński); w XIX w. docierali tu pol.
    podróżnicy i badacze (J.Sz. Kowalewski, B. Grąbczewski, R. Zakrzewski, K.
    Bohdanowicz). W 1897 1949 miejscem zamieszkania wielu Polaków była Mandżuria
    (ob. w Chinach Północno-Wsch.); ok. 7 tys. pol. inżynierów, techników,
    robotników pracowało przy budowie kolei wschodniochiń. (1897 1903); spora grupa
    Polaków służących w wojsku ros. znalazła się w Mandżurii podczas wojny ros.-
    jap. (1904 05), po 1917 zaczęli napływać Polacy, jeńcy z byłej armii austr.
    oraz uciekinierzy z Rosji; gł. ośr. był Harbin; działały pol. organizacje,
    szkoły, harcerstwo i Kościół; 1907 zał. Stow. Gospoda Polska, 1922 Tow. Badania
    Mandżurii, a 1930 Pol. Koło Wschodoznawcze; życie kult. Polonii skupiało się
    wokół Gimnazjum im. H. Sienkiewicza (1915 44) i prasy (m.in. Listy Polskie z
    Dalekiego Wschodu, Polski Kurier Wieczorny Dalekiego Wschodu, Przegląd, Listy
    Harbińskie, Ojczyzna); aktywnymi działaczami społ.-kult. Polonii byli K.
    Grochowski, E. Banasiński, M. Koźmian, W. Piotrowski, K. Symonolewicz. W 1924 w
    wyniku porozumienia radz.-chiń. (pracownikami kolei wschodniochiń. mogli być
    jedynie obywatele chiń. lub radz.) nastąpiła masowa reemigracja Polaków do
    Rosji i powrót do Polski; na pocz. lat 30. przebywało w Mandżurii 5 tys.
    Polaków, 1934 3 tys., 1935 1250. W czasie II wojny świat. Polacy brali udział w
    antyjap. ruchu oporu, przyczynili się do wyzwolenia Harbinu (1945). W 1949, po
    proklamowaniu ChRL, rząd pol. zorganizował ewakuację 1 tys. osób do kraju; w
    latach 60. w Chin przebywało jeszcze ok. 100 Polaków.

    Jest to podrozdział ogólnych, podstawowych informacji o Chinach:
    gimkarpacz.republika.pl/sciagi/chiny.htm
    W następnym linku podane są dane o budowie Kolei Transsyberyjskiej, bez
    wzmianki o udziale Polaków, którzy byli co prawda obywatelami Rosji...

    http://polska.pl/aktualnosci/kalendarz/kalendarium/art...
    Pozdrawiam. Witek

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Polacy w Azji w temacie Mandżurska Polonia
    6.12.2008, 12:10

    Mandżurska Polonia

    Jakby wielkie ramy ujmują Mandżurię potężne rzeki azjatyckie: na zachodzie i północy Arguń i Hei-Łun-dzian, rzeka Czarnego Smoka, zwana powszechnie Amur, na wschodzie rzeka Ussuri i jezioro Chanka, wreszcie od południowego wschodu, rzeka Jału, stanowiąca granicę między Mandżurią a Koreą, krajem spokojnego poranka. W tym obramowaniu znajdują się na zachodzie: część stepów mongolskich, tak zwanej Mongolii wewnętrznej i olbrzymi łańcuch górski Wielkiego Chinganu, zachowujący kierunek południkowy. Na północy i północnym wschodzie ciągną się góry Małego Chinganu, bardziej urozmaicone niż Wielki Chingan pod względem flory i fauny. Jest to ojczyzna tygrysa mandżurskiego, pobratymca tygrysa z kraju ussuryjskiego i Korei. Wreszcie na wschodzie i południowym wschodzie znajdują się pasma górskie prowincji Giryn. Między górami - step, urodzajne równiny nad rzeką Sosnowego Kwiatu - Sungari i jej lewym dopływem Nonni. Oto Mandżuria, tradycyjny zespół trzech prowincji: Hei-Łun-dzian na północy (miasto Harbin), Giryn, prowincja środkowa (miasta Giryn i Chan-Czun) oraz prowincja południowa, Mukden (miasto Mukden - dziś Szen-Jan) z półwyspom Lao-Dun (Port Artura i miasto Da-Lan). Chiński Da-Lan zmieniał nazwę zależnie od obcej okupacji.

    W roku 1903, jednocześnie z podjęciem ruchu na kolei wschodnio-chińskiej, zaczęło się organizować życie Polonii w Mandżurii. Arcybiskup metropolita mohylowski, głowa Kościoła katolickiego na teren całej Rosji, erygował parafię w Mandżurii z siedzibą w Harbinie. Ta niewątpliwie najdziwniejsza na świecie parafia obejmowała cały pas eksterytorialny kolei wschodnio-chińskiej i rozciągała się na przestrzeni 1200 kilometrów. W roku 1904 powstał w Harbinie Komitet Budowy Kościoła. Szybko uzyskano piękny plac, leżący wówczas na skraju miasta, dziś znajdujący się w centrum dzielnicy, zwanej Nawę Miasto. Kamień węgielny pod wznoszoną świątynię położono w roku 1906, zaś w następnym roku budowa w stanie surowym została zakończona. Poświęcenia kościoła pod wezwaniem Świętego Stanisława biskupa, patrona Polski dokonał w roku 1909 biskup sufragan metropolii mohylowskiej, Jan Cieplak. Biskup ten chlubnie zapisał się w dziejach burzliwych lat 1917-1920 na terenie Rosji, odważnie broniąc życia religijnego wobec nowej i ateistycznej w swych założeniach władzy. Więziony, w roku 1924 musiał upuścić terytorium swej dotychczasowej działalności. Zmarł w roku 1926 w New Jersey, dokonując wizytacji ośrodków polskich w Stanach Zjednoczonych. W grudniu 1909 roku pojawił się w Harbinie ksiądz Władysław Ostrowski (1874-1936), jako drugi proboszcz parafii Świętego Stanisława. Był to kapłan, któremu Opatrzność pozwoliła przez 27 lat kierować życiem religijnym Polaków w Mandżurii. Zrealizował wiele pięknych inicjatyw, z których największą było założenie gimnazjum imienia Henryka Sienkiewicza w Harbinie, jedynej polskiej szkoły średniej w Azji (1920-1948). Ważnym również dokonaniem stało się założenie bursy, zakładu opiekuńczego dla sierot i młodzieży niezamożnej, studiującej w Harbinie, a zjeżdżającej się ze wszystkich stron rozległych terenów kolei wschodnio-chińskiej parę lat po założeniu parafii Świętego Stanisława powstało Stowarzyszenie "Gospoda Polska", którego udziałem stała się przeszło czterdziestoletnia pożyteczna praca społeczna (1907-1949).
    Już w roku 1908 Stowarzyszenie zorganizowało kursy języka i literatury polskiej. Wkrótce powstała szkoła początkowa, która w latach dwudziestych przybrała miano Szkoły Początkowej imienia Doktora Łazowskiego. Z biegiem czasu powstała przy stowarzyszeniu biblioteka. Posiadała ona wiele dzieł literackich ukazujących się wówczas w Warszawie, w Krakowie i we Lwowie. Tu po raz pierwszy trafiały do rąk uczniów z gimnazjum Henryka Sienkiewicza dzieła Wacława Sieroszewskiego, opowiadające o krajach sąsiednich Mandżurii: Syberii Jakuckiej, Japonii, Korei i pobliskich Chin.
    Polonia w Mandżurii była wychodźstwem zarobkowym i powrót do Ojczyzny przyświecał jej zawsze, jako cel ostateczny. Parafia, jak i Stowarzyszenie Gospoda Polska działały zgodnie, zmierzając do tego samego celu - zachowania polskości. Największą trudność sprawiały małżeństwa mieszane i największą troską w tym wypadku było zachowanie wiary katolickiej przez potomstwo. Rusyfikacja powodowała zamieranie tradycji rodzinnych i zwyczajów wyniesionych z ziemi ojczystej. Najniebezpieczniejszą jednak stawała się rusyfikacja językowa. Postępowała ona bardzo szybko i nie było wielu sposobów, aby się przed nią uchronić, jeśli czystości mowy polskiej nie pilnowano w rodzinie.
    W roku 1912 abdykował w Pekinie ostatni cesarz z dynastii mandżurskiej, panującej w Chinach od blisko trzech stuleci. Proklamowano republikę, państwo weszło w okres wrzenia, ruchów rewolucyjnych lub prób odrodzenia narodu w duchu tradycji historycznych. Na tym polu działał Sun-Jat-Sen, twórca partii nacjonalistycznej. Do pracowników kolei wschodnio-chińskiej dochodziły przytłumione echa tego, co działo się w Chinach, ale niewielu ludzi zdawało sobie sprawę z doniosłości dziejowego przewrotu w tym kraju. Dla mieszkańców kolei sprawy chińskie znajdowały się naprawdę za "chińskim murem". W roku 1914 wybuchła pierwsza wojna światowa. Została zerwana regularna komunikacja z Polską. Rosły niepokoje o bliskich i o ziemię ojczystą rozdartą, która stała się wielkim pobojowiskiem, gdzie ginęli jej synowie w mundurach trzech zaborców. "Brat musiał iść na brata, syn strzelał do ojca" - pisał Józef Piłsudski. Do Harbina zaczęły przybywać drobne grupki uchodźców. Wśród nich znaleźli się kolejarze z ziem polskich. Rozmieszczono ich na stacjach kolei wschodnio-chińskiej w warsztatach i parowozowniach. Przybyło również kilku artystów scen warszawskich. Powstała możliwość zorganizowania teatru polskiego w ramach Stowarzyszenia Gospoda Polska, który trwał aż do roku 1922 i wystawiał sztuki na wcale dobrym poziomie: "Dziady" Adama Mickiewicza; "Kordiana" Julisza Słowackiego; "Wesele" i "Warszawiankę" Stanisława Wyspiańskiego; komedie Aleksandra Fredry i dramaty Gabrieli Zapolskiej. W roku 1917 wybuchła rewolucja w Rosji. Urosło znaczenie kolei wschodnio-chińskiej, jako jedynej niezależnej i pewnej linii komunikacyjnej, łączącej Mandżurię i Mongolię wewnętrzną ze światem. W roku 1918 zjawili się na kolei instruktorzy amerykańscy, którzy przeprowadzili modernizację jej działania i usprawnili administrację. Na początku tegoż roku wylądował we Władywostoku Aliancki Korpus Ekspedycyjny. Wojska japońskie, stanowiące większość Korpusu, rozciągnęły kontrolę nad koleją nadamurską i linią zabajkalską do granic Mandżurii. Utworzony na Syberii w Omsku rząd admirała Kolczaka prowadził ofensywę zmierzającą do obalenia władzy radzieckiej. Aliancki Korpus Ekspedycyjny wspierał wysiłki Kolczaka. W skład Korpusu wchodziła również Piąta Polska Dywizja Strzelców Syberyjskich, rekrutująca się z byłych jeńców wojennych armii austriackiej i niemieckiej oraz z ochotników polskich z Syberii, Dalekiego Wschodu i Mandżurii. Organizacją Dywizji zajął się Polski Komitet Wojenny z siedzibą w Nowonikolajewsku na Syberii, z filiami we Władywostoku i Harbinie. Polski Komitet Wojenny był organem przejściowym, ściśle związanym z Piątą Dywizją i zakończył swą działalność jednocześnie z ewakuacji Dywizji do Polski w roku 1920. Dywizja ta wchodziła formalnie w skład Armii generała Józefa Hallera, walczącej Francji. Po powrocie Błękitnej na froncie we Armii generała Hallera do Polski w roku 1919, Piąta Dywizja Strzelców przeszła pod bezpośrednie dowództwo Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego, co poświadcza jego rozkaz do Dywizji z dnia 19 listopada 1919 roku. Dowódcą Piątej Dywizji został pułkownik Czuma, późniejszy generał, obrońca Warszawy we wrześniu 1939 roku. Po przybyciu do Polski, oddziały Piątej Dywizji wzięły udział w zwycięskiej ofensywie sierpniowej w roku 1920.
    Pierwszą organizacją polityczną ogólnopolską na Dalekim Wschodzie była Polska Rada Polityczna w Harbinie (1917-1919). Stanęła ona na stanowisku konieczności odzyskania przez Polskę całkowitej suwerenności państwowej. W maju 1920 roku przybyła do Harbina pierwsza na Dalekim Wschodzie Polska Misja Dyplomatyczna, kierowana przez Józefa Targowskiego. O ile ustanowienie normalnych stosunków dyplomatycznych z Japonią nie nastręczało żadnych trudności, o tyle ze względu na specyficzną sytuację wewnętrzną w Chinach, dopiero w roku 1928 polski delegat, konsul Karol Pindor uzyskał uznanie Rzeczypospolitej Polskiej przez Narodowy Rząd Chiński w Nankinie.
    W następstwie czego, otwarto w Szanghaju polskie poselstwo. Okres 1920-1934, a przynajmniej przez pierwsze dziesięć lat, był pomyślny dla rozwoju Mandżurii, miasta Harbin i Polonii w tym mieście. Zmodernizowana kolej wschodnio-chińska funkcjonowała sprawnie, przyczyniając się do ogólnego rozwoju Mandżurii północnej. Harbin stał się ważnym ośrodkiem kulturalnym. Powstały tu wyższe uczelnie: wydział prawny, politechnika. Instytut Nauk Wschodnioznawczych i Towarzystwo Badań Mandżurii. Parafia Świętego Stanisława na początku lat dwudziestych, wspierana przez całą społeczność polską w Harbinie, musiała przyjąć i zaopiekować się kilkunastu rodzinami uchodźców z kraju nadamurskiego, Polaków z osiedli rolniczych, założonych tam przez Rosję przy końcu ubiegłego stulecia. Rodziny polskie uchodziły przed głodem i przed prześladowaniem religijnym. W latach 1921-1922 powstał w Tokio Komitet Ratunkowy Dzieci Polskich Dalekiego Wschodu założony przez Annę Bielkiewiczową i doktora Józefa Jakubowskiego. Przy czynnym i życzliwym udziale członków Cesarskiej Rady Najwyższej i Japońskiego Czerwonego Krzyża, Komitet spowodował zorganizowanie przez władze japońskie we Władywostoku ewakuacji kilkuset dzieci polskich, ratując je od niechybnej zagłady. Dzieci te wywieziono najpierw do Japonii, następnie przez Stany Zjednoczone do Polski, gdzie umieszczono je w Wejherowie w specjalnym zakładzie wychowawczym dla dzieci syberyjskich. W latach 1918-1921 na Dalekim Wschodzie ukazywały się 34 czasopisma polskie, przeważnie o dość krótkotrwałym żywocie. Bez przerwy, przynajmniej w ciągu dwóch lat, ukazywały się: "Polski Kurier Wieczorny" (Harbin), "Listy Polskie z Dalekiego Wschodu" (Harbin), "Przegląd" (Harbin), "Pamiętnik Charbiński". Jedynym długotrwałym pismem polski na Dalekim Wschodzie okazał się "Tygodnik Polski", założony w Harbinie w roku 1921 przez księdza Władysława Ostrowskiego. Przetrwał on do roku 1947. W Tygodniku ukazały się między innymi pierwsze szkice literackie, pisane na ławie szkolnej, Teodora Parnickiego, wychowanka gimnazjum Henryka Sienkiewicza (matura w roku 1927). Jak się należało spodziewać, po roku 1920 rozpoczęły się powroty do Polski. Najpierw, okrężną drogą morską, a w jesieni 1924 roku, kiedy wznowiono ruch tranzytowy na zachód do Europy przez Syberię, wyruszył do Polski) pociąg repatriacyjny z kilkusetosobową grupą z Polonii Mandżurskiej W warunkach odzyskanej teraz całkowitej swobody działania Stowarzyszenie Gospoda Polska rozwinęło intensywną pracę społeczną. W roku 1929 odbyła się w Stowarzyszeniu ważna konferencja polonijna, poświęcona i omówieniu ogólnego dorobku Polski. Statut Stowarzyszenia uwzględniał zakładanie sekcji. Najstarszą z nich był Związek Młodzieży Polskiej, bardzo ruchliwa organizacja, ogarniająca młodzież szkolną i pozaszkolną, studiującą w wyższych zakładach naukowych. W roku 1929 powstał Związek Kupców i Przemysłowców Polskich, który w rok po swym założeniu urządził wystawę prób i wzorów przemysłu polskiego, w której udział wzięło około 100 firm z Polski. Trzecią sekcją było Polskie Koło Wschodnioznawcze. Parafia Świętego Stanisława, a z nią cała Polonia, musiała przystosować się do sytuacji zaszłej po roku 1920. W tym celu ksiądz Władysław Ostrowski zorganizował w roku 1921 w kościele w Harbinie triduum społeczno-katolickie. Stanowisko Polonii tam podjęte było jednoznaczne: szacunek i lojalność wobec Naczelnika Państwa i Rządu Rzeczypospolitej, unikanie sporów partyjnych, zresztą nieaktualnych w tutejszym wychodźstwie, zdecydowane odseparowanie się od życia politycznego emigracji rosyjskiej w Harbinie, troska o wychowanie młodzieży w duchu katolickim i przygotowanie jej do służby w niepodległej Polsce oraz potępienie nowych układów politycznych w Rosji. W roku 1923 Polonia Mandżurska przeżywała wielkie dni konsekracji księdza Karola Śliwowskiego na biskupa Władywostoku. Uroczystość odbyła się w kościele Świętego Stanisława i dokonał jej legat papieski C. Costantini. Biskup Karol Śliwowski, człowiek wielkiego rozumu i mocnego charakteru, udając się do Władywostoku, skazywał się na powolną śmierć w tym strasznym więzieniu, jakim była ówczesna Rosja, "ziemia wiecznego udręczenia". W latach późniejszych rząd polski usiłował kilkakrotnie uzyskać dla biskupa wolny wyjazd z terytorium Rosji, zawsze bezskutecznie. Zresztą, sam biskup Śliwowski nie chciał opuścić Władywostoku. Przyjazne więzy łączyły parafię Świętego Stanisława z misjonarzami francuskimi z Pudziadianu, którzy prowadzili tu sierociniec, szkołę i szpital. Wyrazem tej przyjaźni była coroczna procesja Bożego Ciała, którą nazywano procesją "trzech narodów", brali, bowiem w niej udział Chińczycy, Polacy i Francuzi Gimnazjum imienia Henryka Sienkiewicza, które było dziełem również księdza Władysława Ostrowskiego i stanowiło dalszy ciąg szkoły początkowej imienia Tadeusza Kościuszki (imię to przybrała szkoła w roku 1917), uzyskało od ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie prawa średniej szkoły humanistycznej, koedukacyjnej. Od roku 1925 wychodzili z gimnazjum corocznie nowi maturzyści. W roku 1939 wszyscy zgłosili się na ochotnika do Armii Polskiej i jako młodzi żołnierze i oficerowie brali udział na frontach w Polsce i w Europie Zachodniej, między innymi w kompanii włoskiej generała Władysława Andersa. Jeden z harbińczyków, podporucznik Zygmunt Siwek został uwieczniony w zapisie Melchiora Wańkowicza, jako "sławny goniec pustyni, uczestnik spod Tobruku, nieustraszony żołnierz o Polskę nigdy niewidzianą, do której dążył z dalekiego Charbina" (Monte Cassino, Warszawa 1978). Charakterystycznym zjawiskiem gimnazjum imienia Henryka Sienkiewicza był powstały spontanicznie wśród uczniów kult maryjny, który datuje się wyraźnie od roku 1923, to jest od chwili założenia organizacji Straż Maryi. Na początku lat trzydziestych rozpoczęła się w społeczności polonijnej dyskusja nad koniecznością dostosowania programu szkolnego do wymagań ówczesnej sytuacji Mandżurii. W wyniku czego wprowadzono obowiązkową naukę języka chińskiego. Promotorem i gorącym zwolennikiem zbliżenia polsko-chińskiego było Towarzystwo Polsko-Chińskie, założone przy Instytucie Wschodnim w Warszawie, które w roku 1929 wysłało do Harbina dwóch przedstawicieli. Po zakończeniu drugiej wojny światowej powstała Chińska Republika Ludowa. Nie było już perspektyw do pomyślnego rozwoju Polonii w Mandżurii. Weszła ona w stadium ostatecznej likwidacji. Powstałe w Harbinie Towarzystwo Polskich Patriotów sprzedało wszystkie nieruchomości polskie władzom chińskim, a za uzyskane pieniądze zorganizowano wyjazd Polaków z Mandżurii. Część ich wraz z duchowieństwem udała się do Australii, a w roku 1950 pociągiem repatriacyjnym przez Związek Radziecki reszta odjechała do Polski. Polonia Mandżurska, jako społeczność zorganizowana, przestała istnieć.

    Władysław PELC

    Władysław Pelc (1911-2002). Zmarł w 2002 roku w Beaugency koło Orleanu. Wiele lat spędził w Mandżurii, tam też poznał swoją przyszłą żonę. Przed II wojną pracował w polskiej służbie dyplomatycznej. Wybuch wojny zastał go w Paryżu. We Francji pozostał do końca swojego życia. Przez długi okres współpracował ze zgromadzeniem Księży Pallotynów. W paryskim Editions du Dialogue wydał między innymi: "źródło świętego They'a" (1966), "Epifanie" (1970), "Wedle porządku Melchizedeka" (1977), "Chingan". Prezentowany tekst ukazał się w "Naszej Rodzinie" - 2 (473) 1984, s. 30-35. Dokonaliśmy jednej tylko korekty, stosując obecnie przyjętą nazwę "Harbin", poprzednią zachowaliśmy w oryginalnych tytułach pism czy cytatach.

    http://www.recogito.l.pl/recogito_sw/dookola.htm

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do