Marcin Nowak

Handel B2B

Wypowiedzi

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie b2b FREIGHT SEA Spedycja morska w temacie Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy b2b FREIGHT SEA Spedycja morska

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy...
    10.01.2009, 11:45

    Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy Centralnej - 75 US$ za 1m3 lub 1 tonę

    Oferta specjalna:
    SHANGHAI - GDYNIA 75 USD 1m3/1000 kg. Ważne z dopiskiem ALADYNS SHANGHAI . Jest to całkowity koszt transportu z Chin do magazynu w Gdyni.

    Zapytaj o szczegóły oferty: office@dalgroup.eu

    http://aladyns.com/index.php?cms=82&l=eng&l=pl

    Zapraszamy!

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Chiny w temacie Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy...
    10.01.2009, 11:44

    Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy Centralnej - 75 US$ za 1m3 lub 1 tonę

    Oferta specjalna:
    SHANGHAI - GDYNIA 75 USD 1m3/1000 kg. Ważne z dopiskiem ALADYNS SHANGHAI . Jest to całkowity koszt transportu z Chin do magazynu w Gdyni.

    Zapytaj o szczegóły oferty: office@dalgroup.eu

    http://aladyns.com/index.php?cms=82&l=eng&l=pl

    Zapraszamy!

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy...
    10.01.2009, 11:43

    Najtańszy transport drobnicowy z Chin do Europy Centralnej - 75 US$ za 1m3 lub 1 tonę

    Oferta specjalna:
    SHANGHAI - GDYNIA 75 USD 1m3/1000 kg. Ważne z dopiskiem ALADYNS SHANGHAI . Jest to całkowity koszt transportu z Chin do magazynu w Gdyni.

    Zapytaj o szczegóły oferty: office@dalgroup.eu

    http://aladyns.com/index.php?cms=82&l=eng&l=pl

    Zapraszamy!

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie b2b BUSINESS IDEAS Pomysly na business w temacie Leading Chinese outsourcing provider is looking for...

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy b2b BUSINESS IDEAS Pomysly na business

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Leading Chinese outsourcing provider is looking for...
    7.01.2009, 08:56

    Leading Chinese outsourcing provider is looking for partners/customers. Please feel free to add this account to your network.

    VSC( http://vsc.com/en/ ) is a leading Chinese outsourcing provider with 20 years experience and 800 people, CMM3 and ISO9001 certified, four domestic branches and one Japan office.

    We are looking for customers with projects in hand or partners that could help us explore US/EMEA markets. The account is open for invitation. And we are open for any business proposal.

    Regards,
    Phoenix Chang

    http://www.linkedin.com/groups?home=&gid=1653807&trk=a...*2.anh_1653807

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Firma z Chin poszukuje partnera w Polsce
    3.01.2009, 22:04

    Firma z Chin poszukuje partnera w Polsce

    1) Chińska firma handlowa poszukuje partnera w Polsce. Firma chce otworzyć w Polsce ( Gdańsk ) oddział lub spółkę z o.o.

    Zainteresowane firmy proszę o kontakt: euroasiatime@gmail.com

    2) Agent handlowy z Chin poszukuje firm zainteresowanych materiałami wykończeniowymi (materiały dla budownictwa) i artystycznymi (malowidła, rzeźby, ceramika)z Chin.

    Zainteresowane firmy proszę o kontakt: euroasiatime@gmail.com


    Marcin Nowak
    EuroAsiaTime Group
    http://Biznes-Handel.pl
    http://China.Info.pl

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku
    1.01.2009, 20:00

    Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku

    W oparciu o własne doświadczenia, analizy i ...przeczucia, potwierdzane przez liczne opinie prasowe, mogę śmiało potwierdzić to, o czym już wielokrotnie wcześniej wspominałem, iż Chiny i Azja wkrótce staną się centrum gospodarczym i politycznym świata, do czego konsekwentnie będą dążyć w 2009 roku. ( Unia Euro-Azjatycka - jedyna szansa dla Polski i Europy http://europaazja.bblog.pl/wpis,unia;euro-azjatycka;-;...

    W 2025 Chiny staną się centrum gospodarczym świata
    http://www.goldenline.pl/forum/euroazja-unia-polityczn... )

    Światowy kryzys przyspieszył tylko to o czym wspominałem już kilka lat temu, czyli upadek Stanów Zjednoczonych i stopniowe przeniesienie centrum ekonomicznego do Azji.

    Do zobaczenia w Chinach w 2009 roku :)

    Marcin Nowak EuroAsiaTime Group

    Więcej: Buffett i chińskie banki na top liście bogactwa gotówkowego - WNP.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,chinskie;banki;na;top;...

    Wzrost gospodarczy Chin w 2009 roku będzie stabilny - rp.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,wzrost;gospodarczy;chi...

    Chiny i Arabia - Inwestorzy ostatniej szansy - Forbes
    http://www.goldenline.pl/forum/biznesazja-pl/666028

    PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl
    Oceń wpis

    Kryzys na świecie. PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl

    fot: PAP/EPA


    Chińska gospodarka oczekuje 10-procentowego wzrostu w roku 2009 mimo oddziaływania kryzysu finansowego oraz spadku gospodarki globalnej - mówią analitycy wraz z krajowa Radą Ministrów.

    - Pomimo, że ciężka sytuacja na światowych rynkach doprowadziła do słabego popytu z zagranicy, krajowa konsumpcja i inwestycje oraz szybki rozwój możliwości przyczynia się do wzrostu krajowej gospodarki w zawrotnym tempie - powiedział dziennikowi China Daily Zhang Liqun, analityk z ,,Centrum Badawczo-Rozwojowym" Rady Państwa.

    Przewiduje on, że chiński wzrost gospodarczy znacznie przyspieszy w drugiej połowie następnego roku.



    Swoją opinię opiera na chłonnej krajowej konsumpcji, potencjale inwestycyjnym, wystarczających funduszach, technologii, sile roboczej oraz bezpieczeństwu socjalnemu oraz coraz lepszym makroekonomicznym wskaźnikom.

    - Dochody osobiste stale wzrastają, gdyż miliony migrantów napływają do miast. Zwiększający się popyt na domy i samochody stworzy olbrzymią i trwałą siłę konsumpcji - mówi.

    W dodatku Zhang przewiduje, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI) - główny wskaźnik inflacji - wzrośnie o 3 proc. w 2009 roku.

    Władze, żeby pobudzić popyt wewnętrzny, obniżają podatki i intensyfikują inwestycje - również w sektorze rolnictwa.

    Według oficjalnych statystyk chiński produkt krajowy brutto wzrósł o 9,9 proc., do 20,16 bilionów yuanów (2.96 bilionów dolarów amerykańskich) w trzech pierwszych kwartałach tego roku. Tempo wzrostu było zaś o 2,3 punkty procentowe niższe od tempa z tego samego okresu w zeszłym roku.

    Indeks cen konsumpcyjnych pobił rekord - 8,7 proc. w styczniu i wzrósł o 7 proc. w następnych dziewięciu miesiącach, dużo wyżej niż przewidywania rządu: 4,8 procent.
    (KG)
    http://manager.money.pl

    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,pkb;chin;wzrosnie;o;10...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Rynki zagraniczne w temacie Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku
    1.01.2009, 19:59

    Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku

    W oparciu o własne doświadczenia, analizy i ...przeczucia, potwierdzane przez liczne opinie prasowe, mogę śmiało potwierdzić to, o czym już wielokrotnie wcześniej wspominałem, iż Chiny i Azja wkrótce staną się centrum gospodarczym i politycznym świata, do czego konsekwentnie będą dążyć w 2009 roku. ( Unia Euro-Azjatycka - jedyna szansa dla Polski i Europy http://europaazja.bblog.pl/wpis,unia;euro-azjatycka;-;...

    W 2025 Chiny staną się centrum gospodarczym świata
    http://www.goldenline.pl/forum/euroazja-unia-polityczn... )

    Światowy kryzys przyspieszył tylko to o czym wspominałem już kilka lat temu, czyli upadek Stanów Zjednoczonych i stopniowe przeniesienie centrum ekonomicznego do Azji.

    Do zobaczenia w Chinach w 2009 roku :)

    Marcin Nowak EuroAsiaTime Group

    Więcej: Buffett i chińskie banki na top liście bogactwa gotówkowego - WNP.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,chinskie;banki;na;top;...

    Wzrost gospodarczy Chin w 2009 roku będzie stabilny - rp.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,wzrost;gospodarczy;chi...

    Chiny i Arabia - Inwestorzy ostatniej szansy - Forbes
    http://www.goldenline.pl/forum/biznesazja-pl/666028

    PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl
    Oceń wpis

    Kryzys na świecie. PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl

    fot: PAP/EPA


    Chińska gospodarka oczekuje 10-procentowego wzrostu w roku 2009 mimo oddziaływania kryzysu finansowego oraz spadku gospodarki globalnej - mówią analitycy wraz z krajowa Radą Ministrów.

    - Pomimo, że ciężka sytuacja na światowych rynkach doprowadziła do słabego popytu z zagranicy, krajowa konsumpcja i inwestycje oraz szybki rozwój możliwości przyczynia się do wzrostu krajowej gospodarki w zawrotnym tempie - powiedział dziennikowi China Daily Zhang Liqun, analityk z ,,Centrum Badawczo-Rozwojowym" Rady Państwa.

    Przewiduje on, że chiński wzrost gospodarczy znacznie przyspieszy w drugiej połowie następnego roku.



    Swoją opinię opiera na chłonnej krajowej konsumpcji, potencjale inwestycyjnym, wystarczających funduszach, technologii, sile roboczej oraz bezpieczeństwu socjalnemu oraz coraz lepszym makroekonomicznym wskaźnikom.

    - Dochody osobiste stale wzrastają, gdyż miliony migrantów napływają do miast. Zwiększający się popyt na domy i samochody stworzy olbrzymią i trwałą siłę konsumpcji - mówi.

    W dodatku Zhang przewiduje, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI) - główny wskaźnik inflacji - wzrośnie o 3 proc. w 2009 roku.

    Władze, żeby pobudzić popyt wewnętrzny, obniżają podatki i intensyfikują inwestycje - również w sektorze rolnictwa.

    Według oficjalnych statystyk chiński produkt krajowy brutto wzrósł o 9,9 proc., do 20,16 bilionów yuanów (2.96 bilionów dolarów amerykańskich) w trzech pierwszych kwartałach tego roku. Tempo wzrostu było zaś o 2,3 punkty procentowe niższe od tempa z tego samego okresu w zeszłym roku.

    Indeks cen konsumpcyjnych pobił rekord - 8,7 proc. w styczniu i wzrósł o 7 proc. w następnych dziewięciu miesiącach, dużo wyżej niż przewidywania rządu: 4,8 procent.
    (KG)
    http://manager.money.pl

    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,pkb;chin;wzrosnie;o;10...Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 01.01.09 o godzinie 20:08

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie EuroAzja - Unia polityczna i gospodarcza w temacie Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku
    1.01.2009, 19:57

    Chiny coraz mocniejsze w 2009 roku

    W oparciu o własne doświadczenia, analizy i ...przeczucia, potwierdzane przez liczne opinie prasowe, mogę śmiało potwierdzić to, o czym już wielokrotnie wcześniej wspominałem, iż Chiny i Azja wkrótce staną się centrum gospodarczym i politycznym świata, do czego konsekwentnie będą dążyć w 2009 roku. ( Unia Euro-Azjatycka - jedyna szansa dla Polski i Europy http://europaazja.bblog.pl/wpis,unia;euro-azjatycka;-;...

    W 2025 Chiny staną się centrum gospodarczym świata
    http://www.goldenline.pl/forum/euroazja-unia-polityczn... )

    Światowy kryzys przyspieszył tylko to o czym wspominałem już kilka lat temu, czyli upadek Stanów Zjednoczonych i stopniowe przeniesienie centrum ekonomicznego do Azji.

    Do zobaczenia w Chinach w 2009 roku :)

    Marcin Nowak EuroAsiaTime Group

    Więcej: Buffett i chińskie banki na top liście bogactwa gotówkowego - WNP.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,chinskie;banki;na;top;...

    Wzrost gospodarczy Chin w 2009 roku będzie stabilny - rp.pl
    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,wzrost;gospodarczy;chi...

    Chiny i Arabia - Inwestorzy ostatniej szansy - Forbes
    http://www.goldenline.pl/forum/biznesazja-pl/666028

    PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl
    Oceń wpis

    Kryzys na świecie. PKB Chin wzrośnie o 10 procent w 2009 roku - Money.pl

    fot: PAP/EPA


    Chińska gospodarka oczekuje 10-procentowego wzrostu w roku 2009 mimo oddziaływania kryzysu finansowego oraz spadku gospodarki globalnej - mówią analitycy wraz z krajowa Radą Ministrów.

    - Pomimo, że ciężka sytuacja na światowych rynkach doprowadziła do słabego popytu z zagranicy, krajowa konsumpcja i inwestycje oraz szybki rozwój możliwości przyczynia się do wzrostu krajowej gospodarki w zawrotnym tempie - powiedział dziennikowi China Daily Zhang Liqun, analityk z ,,Centrum Badawczo-Rozwojowym" Rady Państwa.

    Przewiduje on, że chiński wzrost gospodarczy znacznie przyspieszy w drugiej połowie następnego roku.



    Swoją opinię opiera na chłonnej krajowej konsumpcji, potencjale inwestycyjnym, wystarczających funduszach, technologii, sile roboczej oraz bezpieczeństwu socjalnemu oraz coraz lepszym makroekonomicznym wskaźnikom.

    - Dochody osobiste stale wzrastają, gdyż miliony migrantów napływają do miast. Zwiększający się popyt na domy i samochody stworzy olbrzymią i trwałą siłę konsumpcji - mówi.

    W dodatku Zhang przewiduje, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI) - główny wskaźnik inflacji - wzrośnie o 3 proc. w 2009 roku.

    Władze, żeby pobudzić popyt wewnętrzny, obniżają podatki i intensyfikują inwestycje - również w sektorze rolnictwa.

    Według oficjalnych statystyk chiński produkt krajowy brutto wzrósł o 9,9 proc., do 20,16 bilionów yuanów (2.96 bilionów dolarów amerykańskich) w trzech pierwszych kwartałach tego roku. Tempo wzrostu było zaś o 2,3 punkty procentowe niższe od tempa z tego samego okresu w zeszłym roku.

    Indeks cen konsumpcyjnych pobił rekord - 8,7 proc. w styczniu i wzrósł o 7 proc. w następnych dziewięciu miesiącach, dużo wyżej niż przewidywania rządu: 4,8 procent.
    (KG)

    http://manager.money.pl

    http://biznesazja.bblog.pl/wpis,pkb;chin;wzrosnie;o;10...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie EuroAzja - Unia polityczna i gospodarcza w temacie Nowy porządek świata - rp.pl
    1.01.2009, 19:32

    Nowy porządek świata
    Szewach Weiss , k.z. 31-12-2008,

    Każda próba przewidywania przyszłości musi być bardzo ostrożna. Wiadomo jednak, że rok 2009 – z każdego punktu widzenia – zaczyna się o wiele gorzej niż 2008

    Według żydowskiej tradycji tylko szalony człowiek może być prorokiem. Nauczyliśmy się już, że być prorokiem politycznym to bardzo niebezpieczna sprawa. Kto rok temu mógł sobie wyobrazić kryzys gospodarczy na świecie? Kto mógł sobie wyobrazić, że w USA prezydentem wybrany zostanie Afroamerykanin? Kto mógł sobie wyobrazić, że cena czarnego złota tak bardzo spadnie? Nikt. Dlatego każda próba przewidywania przyszłości musi być bardzo ostrożna. Wiadomo jednak, że rok 2009 – z każdego punktu widzenia – zaczyna się o wiele gorzej niż 2008. Jaki wpływ będzie miała ta nowa rzeczywistość na stabilność systemów demokratycznych państw?

    Skutki kryzysu

    Patrząc w bliską przyszłość, sytuacja wygląda niedobrze. Według wszelkich specjalistów wyjście z kryzysu ekonomicznego będzie trwało długo. Dlatego rok 2009 będzie związany z reformami ekonomicznymi. To będzie rok wycofania się – ideologicznie i w praktyce – z nieograniczonego kapitalizmu. Nastąpi praktyczny powrót do liberalnego socjalizmu lub do jakiegoś innego systemu. Wzmocni się siła państwa. To właśnie państwa z powrotem odzyskają tę siłę, którą straciły w wyniku istnienia wolnego rynku. Nastąpi powrót do etatyzmu, w którym państwo i parlamenty będą miały więcej władzy do przeprowadzania inicjatyw gospodarczych i kontroli. Ponieważ państwo dało, pożyczyło i dalej daje pieniądze z budżetu wszelkim instytutom i bankom, które zbankrutowały lub są bliskie bankructwa, to będzie używać tej siły, by sprawować większą kontrolę niż dotychczas. Ale w żadnym razie nie będzie to oznaczało powrotu do systemu niedemokratycznego.

    W 2009 r. najpewniej będą też problemy z bezrobociem, głównie w Europie Środkowej, do której – z krajów Europy Zachodniej – wrócą setki tysięcy, a może miliony tymczasowych imigrantow zarobkowych. Polska jest jednym z krajów, które mogą tego doświadczyć.

    Wojna między cywilizacjami trwa

    Stany Zjednoczone zaczynają rok 2009 z rządem nowego prezydenta. Barack Obama stał się gwiazdą nadziei świata na mniej konfliktów zbrojnych i więcej współpracy międzynarodowej. Jeśli na początku popełni jakieś błędy, to upadek tych nadziei będzie miał ogromny wpływ nie tylko na USA, ale i na cały świat. Dlatego trzeba jeszcze raz życzyć – jemu, całemu amerykańskiemu narodowi i światu – aby mu się udało zrealizować choćby część jego platformy politycznej i moralnej.

    Na szerokie plecy i ramiona Obamy – a że ma szerokie ramiona już wiemy, ponieważ widzieliśmy jego zdjęcie – spada bardzo dużo ważnych spraw. I nie chodzi tylko o wejście na drogę w kierunku nowej gospodarki, ale o dalszy ciąg kryzysu, który – używając teorii politycznej Samuela Huntingtona – jest związany z trzecią wojną światową przeciwko terroryzmowi. To wojna między cywilizacjami, która jeszcze się nie skończyła.

    Nie powiedziałbym, że nic się nie udało w amerykańskiej wojnie z terroryzmem, ale gdyby sześć lat temu ktoś powiedział, w jakim kierunku ona się rozwinie, to wydaje mi się, że nawet prezydent George W. Bush nie wszedłby do Iraku.

    Zarówno tam, jak i w Afganistanie oraz innych miejscach trudno jest zrealizować ideologię (podobną do podstawowej filozofii politycznej Jana Jakuba Rousseau), że trzeba i można zmusić inne państwa do demokracji. Jej realizacja prawdopodobnie w ogóle jest niemożliwa. Możemy wręcz powiedzieć, że system „speedy gonzales” nie jest realistyczny.

    Ani wujek Sam, ani szeryf

    Podczas inwazji na Irak wszyscy mieli nadzieję i Busha wsparły Polska, Włochy, Hiszpania oraz inne kraje. Dziś wszyscy się wycofują, ale Stany Zjednoczone nie mogą tego zrobić. W takiej sytuacji byłoby to zwycięstwo moralne sił totalitarnych, terrorystów i terroryzmu. Wydaje mi się jednak, że ostatnie porozumienia między USA, Francją i Wielką Brytanią stworzą możliwość wycofania się z Iraku mądrze i etapowo.Za prezydentury Obamy niewątpliwie zmieni się autorytet amerykański w świecie. Będzie mniejszy. Będzie też trudniej rządzić. Możliwe, że już z początkiem roku 2009 nastąpi rewizja stosunków strategicznych między mocarstwami. Ameryka nie będzie już jedynym mocarstwem świata. Wracając do terminologii Huntingtona, będzie musiała się podzielić z innymi mocarstwami – Rosją, Chinami czy Unią Europejską. Doprowadzi to do powstania innego porządku świata, bo narodzi się zbalansowany system, w którym Stany Zjednoczone nadal zachowają bardzo ważne miejsce. I może będzie ono pierwsze, ale na pewno niejedyne.

    Ma to związek z podejściem prezydenta Obamy, które można określić jako negocjacyjne. On nie będzie chciał niepotrzebnych konfliktów. Można powiedzieć, że ma w sobie więcej moralności i bardziej demokratyczne podejście w stosunkach międzynarodowych. Za jego prezydentury można oczekiwać więcej ostrożności i mniej używania siły. To nie będzie wujek Sam, ale jednocześnie nie będzie to też szeryf. Wewnętrzna polityka Stanów Zjednoczonych będzie podobna do polityki prowadzonej przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta i do jego New Deal. W stosunkach międzynarodowych będzie zaś więcej współpracy, mniej dyktatu.Rewizja stosunków między mocarstwami będzie też związana z ostatnią inicjatywą Busha, czyli budową tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. W dłuższej perspektywie potwierdzi ona prawdziwą przyjaźń między Polską i USA. Wydaje mi się, że Obama będzie prowadził również bardzo mądrą politykę wobec Rosji. I dzięki temu może otworzyć różne możliwości konstruktywnej współpracy.

    Jaka będzie sama Rosja w 2009 r.? Kryzys finansowy również wpłynął na jej wewnętrzną stabilność. Czy Rosja pod rządami Putina – bo to on w dalszym ciągu rządzi krajem – zechce wyjść z tego kryzysu, przygotowując jakąś prowokację międzynarodową czy regionalną? A może wybierze drogę dialogu z USA? Tego nie wiemy.

    W 2009 r. ważne też będzie to, w jaki sposób świat na czele z USA zachowa się wobec potencjału jądrowego Iranu. I to zachowanie będzie miało ogromny wpływ na całą politykę międzynarodową. Nie tylko na Bliskim Wschodzie. W końcu 60 proc. ropy znajduje się właśnie tam. Dopóki nie rozwiniemy alternatywnej energii, np. słonecznej, prawdopodobnie cały świat będzie związany z planami obrony przed szalonym rządem w Teheranie. Ale ponieważ w Iranie za kilka miesięcy odbędą się wybory i nikt nawet nie jest pewien, czy – z powodu bardzo głębokiego kryzysu i ogromnej biedy panującej w kraju – Mahmud Ahmadineżad zostanie ponownie wybrany na prezydenta, nie wiadomo, jaka będzie polityka wobec tego kraju. Myślę, że możemy się tego dowiedzieć na początku wiosny.

    Kryzys izraelsko-palestyński pozostawiam na koniec. W tym przypadku nikt nie wie, co wydarzy się w 2009 r. Nikt nie wie, co będzie 9 stycznia, kiedy oficjalnie Mahmud Abbas kończy swoją kadencję prezydencką. Nikt nie wie również dokładnie, co może wydarzyć się w Egipcie, jeśli Hamas i ekstremizm zwyciężą. Tam też mają wewnętrzne problemy. Bliski Wschód, gdzie żyję, to jedyny region, o którym naprawdę można powiedzieć po żydowsku: trzeba być szalonym, żeby być prorokiem.

    Tylko science fiction

    W latach 50. ubiegłego stulecia Daniel Bell napisał książkę o zmierzchu historii. Później, w 1989 r., Francois Fukuyama pisał, że cała historia świata zbliża się ku schyłkowi. Ile książek napisano na podobne tematy? Ile artykułów? Ile filmów nakręcono? Jednak, przynajmniej dziś, wszystko to okazało się science fiction. Świat dalej funkcjonuje, tak jak funkcjonował. Nie zrealizowała się utopia Thomasa Moore’a. Nie osiągnęliśmy też stanu, o jakim pisał George Orwell w książce „Rok 1984”.Wygrał system demokratyczny. On istnieje i w 2009 r. będzie nadal najważniejszym systemem na świecie. Dlatego nie wolno panikować. Z punktu widzenia demokracji, a nawet gospodarki, jest lepiej niż kilka lat temu.

    Autor był przewodniczącym Knesetu, przewodniczącym rady Yad Vashem i ambasadorem Izraela w Polsce. Współpracuje z „Rzeczpospolitą”
    Rzeczpospolita
    http://www.rp.pl/artykul/241764.htmlMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 01.01.09 o godzinie 19:32

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie Szanghaj, Shenzhen, Pekin, Guangzhou ... - 10 najlepszych...
    1.01.2009, 19:24

    Styl życia Forbes
    10 najlepszych miast z przyszłoscią
    , 18.12.08,

    Chińskie Shenzhen 30 lat temu było zaledwie rybacką wioską. Dziś obsługuje więcej kontenerowców niż Dubaj, Nowy Jork i Tokio razem wzięte. Mieści się tu także druga co do wielkości chińska giełda papierów wartościowych. Jego błyskawiczny rozwój to efekt wzrostu Chin. Ale też dowód na to, jak globalizacja potrafi z nieliczących się miast wykreować prawdziwe handlowe potęgi. Shenzhen znalazło się na 10. miejscu na nowej liście wschodzących potęg urbanistycznych (przygotowanej przez MasterCard Worldwide). Depcze po piętach Szanghajowi i Pekinowi, które zajmują odpowiednio pierwszą i drugą lokatę.
    Te miasta i wiele im podobnych rozwijają się dzięki temu, że ważne aglomeracje cierpią z powodu globalnego spowolnienia gospodarczego. Z Kuala Lumpur łatwo dziś prowadzić międzynarodowe interesy, a Meksyk staje się coraz większym ośrodkiem usług finansowych.
    Warszawa znalazła się na 8. miejscu wśród 65 miast o największym wpływie na wzrost ekonomiczny i rozwój rynków wschodzących. Wysokie oceny stolica Polski zdobyła w kategoriach: ryzyko i bezpieczeństwo (miejsce 2.), jakość życia miejskiego (miejsce 2.), otoczenie gospodarcze i handlowe (miejsce 9.).
    - Bardzo się cieszę, że Warszawa zajęła tak wysoką pozycję w rankingu - mówi Paweł Rychliński, dyrektor generalny przedstawicielstwa MasterCard Europe w Polsce. - To ważne, aby teraz dostrzegła swój potencjał i potrafiła wykorzystać niezaprzeczalne atuty do przyciągania kapitału i inwestorów, którzy pomogą
    w dalszym dynamicznym rozwoju.
    Aglomeracje konkurują w ramach konkretnych sektorów, niekoniecznie dążąc do tego, by stać się kolejnym Nowym Jorkiem czy Londynem.
    - Widać wyraźnie, że nie ma jednego doskonałego miasta globalnego - mówi prof. Saskia Sassen z Committee on Global Thought przy Columbia University.
    - Miasta specjalizują się w konkretnych dziedzinach.
    Dobrym przykładem jest tu Singapur, który wykorzystuje swoje położenie między Chinami i Indiami i staje się jednym z największych ośrodków handlowych świata. W ten sposób awansuje w rankingu rynków rozwijających się. Singapur to najruchliwszy port świata, a według oceny Wima Elfrinka, dyrektora ds. globalizacji w Cisco Systems, jest też jednym z najważniejszych na świecie ośrodków badań farmaceutycznych.
    Ta strategia rozwoju, faworyzująca raczej usługi handlowe niż finansowe, może osłabić wstrząs gospodarczy w wielu miastach ze wschodzących rynków, które umieszczono na liście.
    - Wiele z tych wschodzących gospodarek nie miało tak dobrze rozwiniętych systemów finansowych jak gospodarki krajów rozwiniętych - mówi Saskia Sassen. - Kiedyś wydawało się to wadą, ale dzisiaj może się okazać ich największą zaletą.

    Ranking powstał na podstawie indeksu wschodzących rynków MasterCard World-wide (MasterCard Worldwide Cen-ters of Commerce Emerging Markets In-dex). Uwzględniono w nim 65 miast z 30 wschodzących rynków, ocenianych na podstawie ośmiu kryteriów, takich jak otoczenie biznesowe, wzrost gospodarczy, otoczenie gospodarcze (ocenia się rynki kredytowe i ochronę inwestycji) oraz poziom usług finansowych (wielkość handlu akcjami, obligacjami, instrumentami pochodnymi i surowcami).

    1. Szanghaj - Chiny - 66,01
    2. Pekin - Chiny - 62,35
    3. Budapeszt - Węgry - 58,82
    4. Kuala Lumpur - Malezja - 58,63
    5. Santiago - Chile - 57,76
    6. Guangzhou - Chiny - 56,98
    7. Meksyk - Meksyk - 56,85
    8. Warszawa - Polska - 56,77
    9. Bangkok - Tajlandia - 56,74
    10. Shenzhen - Chiny - 54,47

    http://www.forbes.pl/forbes/2008/12/18/136_10_najlepsz...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja w temacie Chiny i Arabia - Inwestorzy ostatniej szansy - Forbes
    1.01.2009, 19:21

    Wydarzenia Forbes
    Inwestorzy ostatniej szansy
    Grzegorz Uraziński, 18.12.08,

    Na początku listopada do Kataru, Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej poleciał z menedżerami dużych państwowych spółek minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, dwa tygodnie później jego śladem poszedł Donald Tusk. Ruszyli przetartym szlakiem - nad Zatokę Perską od miesięcy pielgrzymują politycy i biznesmeni z wielu państw Zachodu. Adresatami próśb o wsparcie są Sovereign Wealth Funds (SWF), państwowe wehikuły inwestycyjne należące głównie do krajów azjatyckich i arabskich. W ten sposób wpływy na wiele firm z USA i Europy zyskują ludzie z krajów, którym dalekie są demokratyczne reguły rządzenia. Te obawy dosadnie wyraził Jim Cramer, gospodarz jednego z programów stacji telewizyjnej CNBC, który przez kilkanaście lat zarządzał własnym funduszem hedgingowym Cramer Partners.
    - Czy chcemy, aby banki stały się własnością komunistów i terrorystów? Czy jesteśmy tak zdesperowani - pytał na telewizyjnej antenie. Odpowiedź na dziś brzmi: tak, jesteśmy. Od kiedy kryzys przyparł nas do muru i skończyły się pieniądze, musimy je brać, skąd dają. Co będzie dalej, to się zobaczy.
    Na przełomie października i listopada państwowy Qatar Investment Authority i rodzina królewska władająca Abu Zabi, inwestując ponad 8 mld dol., uratowały brytyjski Barclays Bank. Paradoksalnie uchroniły go przed nacjonalizacją ze strony własnego rządu.
    Ale serię biorców ratunkowych zastrzyków kapitału zapoczątkowała Citi-group, która w listopadzie 2007 r. otrzymała od Abu Dhabi Investment Authority 7,5 mld dolarów. Nieco później szwajcarski bank UBS ujawnił, że kwotą 11,5 mld dol. zasilił go Government of Singapore Investment Corporation i anonimowy inwestor z Bliskiego Wschodu. Dzień przed Wigilią 2007 r. bank Morgan Stanley dostał 5 mld dol. od China Investment Corporation, a w zamian Chińczycy przejęli 9,9-proc. pakiet akcji spółki. 24 grudnia 2007 r. Merrill Lynch został uratowany przez singapurski Temasek, który przeznaczył na ten cel 4,4 mld dolarów.
    W połowie stycznia 2008 r. okazało się, że kolejnego zastrzyku potrzebuje Citigroup. Z pomocą i 12,5 mld dol. przyszli jej m.in. Singapur, Kuwait Investment Authority i Al--Waleed bin Talal - książę z Arabii Saudyjskiej. Ten ostatni już raz ratował Citigroup. Było to w latach 90., gdy panował kryzys kredytowy. Od tamtej pory saudyjski władca był największym, blisko 5-proc. udziałowcem tej fir-my. Równocześnie, zaledwie kilka ty-godni po pierwszym zasileniu pieniędzmi, kolejne wsparcie w wysokości 6,6 mld dol. otrzymał Merrill Lynch (gotówka pochodziła z Kuwejtu i Korei).

    We wrześniu Morgan Stanley ujawnił, że prowadzi rozmowy z Chi-na Investment Corporation o kolejnym dokapitalizowaniu. Miało ono dać Chińczykom kontrolę nad 49 proc. akcji banku. Tak duże za-angażowanie w tak prominentnej instytucji fundusz SWF uzyskałby po raz pierwszy, ale do transakcji nie doszło. Oficjalnie nikt tego faktu nie skomentował. Nie wiadomo więc, w ja-kim stopniu o niepowodzeniu inwestycji zdecydowało pochodzenie kapitału. Przedsta-wiciele funduszy SWF zapewniają, że przyświecają im wyłącznie ekonomiczne cele.
    - We wszystkich naszych dotychczasowych inwestycjach jesteśmy pasywnym, długoterminowym inwestorem. W żadnej ze spółek, w której mamy udziały, nie próbowaliśmy wpływać na podejmowane decyzje. Przez 55 lat istnienia polityka nigdy nie była podstawą naszych działań - twierdzi Bader Al-Saad, dyrektor zarządzający Kuwait Investment Authority. Na udowodnienie tej tezy podaje przykład inwestycji w niemieckiego Daimlera, producenta mercedesów. - Od 1969 r. jesteśmy najbardziej stabilnym akcjonariuszem tej firmy.
    Dla Freda Hallidaya, profesora The London School of Economics and Political Science, wzmożona aktywność funduszy sovereign oznacza zasadniczą zmianę
    w światowym systemie finansowym.
    - Po trzech dekadach neoliberalnej polityki, promującej sektor prywatny, dążącej do uwalniania rynków i zmniejszania roli państwa, fundusze SWF z powrotem przesuwają wpływy do podmiotów państwowych - mówi.
    Następuje też redystrybucja międzynarodowego bogactwa z uprzemysłowionych państw do krajów, które nigdy nie były wielkimi graczami w światowym systemie finansowym.
    - Te kraje nie odgrywały żadnej lub bardzo małą rolę w kształtowaniu norm, praktyk i zwyczajów dotyczących zarządzania tym systemem - uważa Edwin M. Truman z Peterson Institute for International Economics.
    - Kryzys finansowy tylko przyspieszył ten proces, ale na razie nie widać, aby fundusze z krajów o autorytarnym ustroju miały wiel-ki wpływ na funkcjonowanie zachodnich instytucji. Przewrotnie twierdząc, to Arabowie i Azjaci mogą się czuć zdradzeni po tym, jak na szczycie hossy namawiano ich do inwestowania w upadające firmy. Teraz muszą stawić czoło papierowym, ale bardzo poważnym stratom, które pogarszają ich płynność - dodaje Sven Behrendt, ekspert bejruckiego Carnegie Middle East Center.

    Na świecie istnieje blisko 50 funduszy SWF - państwowych wehikułów inwestycyjnych z założenia zasilanych częścią rezerw walutowych. Obowiązek zarządzania rezerwami spoczywa na bankach centralnych. Niektóre kraje jednak, poprzez długotrwałe utrzymywanie dodatniego salda na rachunku bieżącym, zakumulowały taką ilość walut obcych, która przekracza faktyczne potrzeby wynikające z zarządzania kursem własnej waluty czy z regulowania płatności zagranicznych.
    Z nadwyżki rezerw tworzone są więc osobne pule aktywów, które z założenia mogą być inwestowane odważniej, niż czynią to banki centralne. Zamiast w papiery dłużne emitowane przez rządy największych gospodarek: Stanów Zjedno-czonych, Japonii i krajów europejskich, fundusze SWF mogą lokować pieniądze w nieruchomości, akcje notowane na giełdach rynków rozwiniętych i rozwijających się, w fundusze private equity, towary czy nawet w słynące z wykorzystywania wysokiej dźwigni finansowej fundusze hedgingowe.
    SWF Institute, organizacja monitorująca działalność tych podmiotów, szacuje, że do dyspozycji mają one aktywa warte 3,93 bln dolarów. Ponad 60 proc. tej kwoty przypada na fundusze zasilane wpływami ze sprzedaży ropy naftowej i gazu, a więc należące przede wszystkim do krajów arabskich. 3,93 bln dol. to około dwa razy więcej niż wartość spółek notowanych na koniec października na London Stock Exchange lub na Euronext, trzy i pół razy więcej niż kapitalizacja giełdy niemieckiej i około 40 proc. tego, ile warte są firmy z największej giełdy na świecie - New York Stock Exchange. W porównaniu z kapitalizacją wszystkich giełd (niecałe 35 bln dol.) czy aktywami funduszy inwestycyjnych w ujęciu globalnym (około 20 bln dol.) majątek Sovereign Wealth Funds nie robi już tak wielkiego wrażenia.

    Ale jest on pod kontrolą zaledwie kilkudziesięciu podmiotów, które są najmniej przejrzyste spośród wszystkich inwestorów instytucjonalnych działających na światowych rynkach. O uważanym za największy Abu Dhabi Investment Authority oficjalnie nie wiadomo nic. Nie podaje wielkości aktywów, nie mówi, w co je ulokował. Szczątki informacji na temat jego największych transakcji można znaleźć w publikacjach prasowych. Wynika z nich, że zebrał 875 mld dol. aktywów, co odpowiada blisko pięciokrotności zeszłorocznego PKB Zjed-noczonych Emiratów Arabskich. Równie nieprzejrzyste są inne wielkie fundusze z Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu, niewiele lepiej wypadają SWF z Chin, Rosji i Singapuru.
    Spośród największych wysoką transparentnością może się pochwalić jedynie zarządzający 300 mld dol. fundusz norweski. Mimo to kilkanaście tygodni temu jego szef żalił się, że każdy chce wyciągnąć pieniądze z funduszy państwowych, ale mało kto pała do nich sympatią. Pierwsza część jego wypowiedzi nie powinna nikogo dziwić. W obliczu globalnego kryzysu finan-sowego i rozwijającej się recesji inwestorzy finansowi (fundusze hedgingowe, inwestycyjne, emerytalne, private equity) myślą raczej o unikaniu ryzyka i masowo wycofują pieniądze z rynków akcji.
    Nadmiar gotówki mają tylko fundusze państwowe, które po ostatniej hossie surowcowej i azjatyckim rozkwicie gospodarczym nie zdążyły jej jeszcze zagospodarować (prezes China Investment Corporation mówił w październiku, że 90 proc. aktywów z puli szacowanej na 200 mld dol. wciąż trzyma w gotówce). Robią to teraz, zachowując się jak na wyprzedaży w supermarkecie. I nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. 7,5 mld dol., które na pakiet 5 proc. Citibanku wyłożył fundusz z Abu Zabi, to ledwie kilka procent jego aktywów.
    Deutsche Bank, powołując się na dane firmy Dealogic, podaje, że znane transakcje SWF dotyczące spółek giełdowych opiewały w latach 1995-2008 na około 180 mld dol., a tylko w ostatnich dwóch latach na prawie 120 mld dolarów. Z tej ostatniej kwoty aż 92 mld dol. zainwestowano w sektor finansowy. W ujęciu geograficznym najwięcej pieniędzy trafiło do Stanów Zjednoczonych i później do Unii Europejskiej (głównie Wielkiej Brytanii).

    Nie ma wątpliwości, że fundusze SWF odgrywają jedną z najważniejszych ról (po amerykańskiej rezerwie federalnej) w ratowaniu światowego systemu finansowego przed trudną do wyobrażenia katastrofą. Kto wie, ile instytucji finansowych podzieliłoby losy Lehman Brothers, gdyby nie zastrzyk egzotycznego kapitału. Notabene także Lehman szukał wsparcia w Sovereign Wealth Funds (między innymi w Korei, za pośrednictwem Kunho Cho, jednego ze swoich wiceprezesów).
    Arabscy szejkowie wcale jednak nie chcą być przedstawiani w roli rycerza na białym koniu. Tym bardziej że na ostatnich inwestycjach sporo stracili, a to wzmaga krytykę lokalnej społeczności, która zamiast inwestycji w zachodnie korporacje oczekuje większego wsparcia arabskich rynków.
    Wartość Merrill Lynch od momentu pojawienia się w jego akcjonariacie funduszy państwowych do połowy października 2008 r. stopniała o 66 procent. Wycena Morgan Stanley zmalała o 64 proc, UBS o 63 proc., Citigroup o 40 proc., a Barclays o 26 procent.
    - Mimo to fundusze z Zatoki Perskiej cały czas aktywnie poszukują okazji inwestycyjnych w USA. Naszym obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby stworzyć im dobry klimat inwestycyjny - twierdzi Robert Kimmitt, zastępca sekretarza skarbu Stanów Zjed-noczonych.
    W podobnym tonie wypowiadał się Gordon Brown, premier Wielkiej Brytanii, po październikowej wizycie na Bliskim Wschodzie. Podkreślając znaczenie państwowych funduszy w procesie globalizacji, nie omieszkał wspomnieć o ot-war-tości, z jaką Brytyjczycy przyjmowali i przyjmują arabskich inwestorów. Zapomniał tylko dodać, że gdy w 1988 roku fundusz z Kuwejtu kupił 23 proc. akcji paliwowego giganta BP, to szybko został zmuszony przez rząd Wielkiej Brytanii do zredukowania tej pozycji poniżej 10 procent.
    Zdaniem Edwina M.Trumana nie sposób przewidzieć, czy uczestnictwo Sovereign Wealth Fund w procesie recyklingu wielu spółek będzie miało dobre, czy złe skut-ki dla państw gospodarzy. Dlatego zamiast popierać powstawanie narodowych, protekcjonistycznych regulacji, Między-naro-dowy Fundusz Walutowy razem z Bankiem Światowym zaangażowały się w tworzenie kanonu dobrych praktyk funduszy państwowych.

    http://www.forbes.pl/forbes/2008/12/18/024_inwestorzy_...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Biznes Azja Wietnam w temacie Chiny i Wietnam zakończyły spór graniczny
    1.01.2009, 19:18

    Chiny i Wietnam zakończyły spór graniczny
    mak
    2009-01-01,

    Komunistyczne Chiny i Wietnam podpisały w środę porozumienie, które kończy stary spór w sprawie granic. Samo oznakowanie granicy zgodnie z obowiązującymi na świecie zasadami trwało dziewięć lat. Granica lądowa obu krajów liczy 1400 km przez trudno dostępną dżunglę. W przeszłości spór o nią doprowadził do wojny. W 1978 r. armia chińska wkroczyła do Wietnamu, by wycofać się po miesiącu. W 1991 r. oba kraje nawiązały stosunki - obecnie są one dobre, Pekin i Hanoi planują wspólne inwestycje w rozwój infrastruktury.

    Źródło: Gazeta Wyborcza
    http://wyborcza.pl/1,76842,6113652,Chiny_i_Wietnam_zak...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Państwo Środka Wyzwanie XXI wieku w temacie Jak rozpocząć dłuższy pobyt w Hong Kongu i Chinach ?
    1.01.2009, 19:14

    Jak rozpocząć dłuższy pobyt w Hong Kongu i Chinach ?

    Witam!

    Od marca mam zamiar zatrzymać się na dłużej w Hong Kongu, Shenzhen lub w okolicy:).

    Jeśli macie praktyczne rady dotyczące pobytu i biznesu ( chcemy wraz z Chińskim partnerem otworzyć małą firmę handlową ), będę wdzięczny.

    Marcin Nowak

    euroasiatime@gmail.com

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny w temacie Wyjazd do Chin - co należy wiedzieć ?
    1.01.2009, 19:09

    Jak rozpocząć dłuższy pobyt w Hong Kongu i Chinach ?

    Witam!

    Od marca mam zamiar zatrzymać się na dłużej w Hong Kongu, Shenzhen lub w okolicy:).

    Jeśli macie praktyczne rady dotyczące pobytu i biznesu ( chcemy wraz z Chińskim partnerem otworzyć małą firmę handlową ), będę wdzięczny.

    Marcin Nowak

    euroasiatime@gmail.com

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Różne oblicza Azji w temacie Jak rozpocząć dłuższy pobyt w Hong Kongu i Chinach ?

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Różne oblicza Azji

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Wzrost gospodarczy Chin w 2009 roku będzie stabilny
    29.12.2008, 16:19

    Cytat dnia - rp.pl
    29.12.2008, Dział Ekonomiczny

    Wzrost gospodarczy Chin w przyszłym roku będzie stabilny i wyniesie około 8 procent. Towarzyszyć mu będzie niska inflacja

    Yi Gang, wiceprezes banku centralnego Chin

    http://new-arch.rp.pl/artykul/833329.html

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie Chiny Biznes 中波商务 w temacie Scenariusze na 2009 rok: Chiny - Gazeta.pl
    29.12.2008, 16:16

    Scenariusze na 2009 rok: Chiny - Gazeta.pl

    Chiny: zmęczony smok. Chiny stoją przed wielkim wyzwaniem - jak utrzymać wysoki wzrost w oparciu nie o eksport, ale popyt krajowy

    W poważnych kłopotach mogą też znaleźć się Chiny. Gdy zaczął się kryzys finansowy, Chińczycy uważali, że nie będzie ich dotyczył. Zgromadzili największe na świecie rezerwy walutowe (prawie 2 bln dolarów), wypierają z rynków międzynarodowych towary produkowane w bogatszych krajach, ściągają do siebie inwestycje zagraniczne i nowoczesne technologie. Uważali, że gdy rynki zaczną się kurczyć, wciąż znajdzie się dość miejsca na chińskie, tanie towary. Ale w ubiegłym tygodniu rząd chiński ogłosił, że w listopadzie spadł eksport w porównaniu z rokiem ubiegłym, a jest to pierwszy spadek od siedmiu lat. Wprawdzie eksport to "tylko" 40 proc. chińskiego PKB, ale jeżeli przestanie rosnąć, załamie się też wzrost całej gospodarki.

    Dlatego instytucje zajmujące się prognozami korygują dane dotyczące Chin. Bank Światowy, który jeszcze niedawno przewidywał wzrost w roku 2009 blisko 10 proc., teraz prognozuje 7,1 proc. Chińczycy obawiają się, że będzie poniżej 7 proc., co w Europie byłoby fenomenalnym wynikiem, ale dla Chin będzie kłopotem. Uważa się, że gdy wzrost spada poniżej magicznej granicy 7 proc., gospodarka nie jest w stanie wchłonąć nadwyżek siły roboczej opuszczającej wieś i absolwentów szkół. Chińczycy nie mogą wyładować swych politycznych frustracji przy urnach wyborczych, więc coraz częściej demonstrują i strajkują przeciwko władzy. Powody do niezadowolenia ma też klasa średnia - giełda w Szanghaju jest niestabilna i wiele osób straciło na niej majątki.

    Dyktatury są zwykle bardziej kruche, niż się wydaje na zewnątrz. Jeśli dojdzie do zamieszek na dużą skalę w ważnych centrach przemysłowych i dużych miastach, chińscy komuniści będą mieli prawdziwy kłopot. Napięcia społeczne mogą podkopać zaufanie zagranicznych inwestorów i doskonale jak dotąd naoliwiony mechanizm chińskiej gospodarki stanie w miejscu.

    Rząd chiński - tak jak i rządy na Zachodzie - przygotowuje ogromny pakiet stymulujący gospodarkę bodźcami fiskalnymi. Inwestorzy mają uzyskać w postaci ulg podatkowych i dopłat z budżetu kilkaset miliardów dolarów. Być może to wystarczy do podtrzymania wzrostu, ale jeśli recesja światowa okaże się głębsza, pakiet stymulacyjny zafundowany przez chińskich komunistów na niewiele się przyda. Chiny stoją przed wielkim wyzwaniem - jak utrzymać wysoki wzrost w oparciu nie o eksport, ale popyt krajowy tworzony przez pracowników i klasę średnią. Przykłady innych krajów, które szybko rozwijały się dzięki taniemu eksportowi, pokazują, że takie przestawienie wcale nie jest łatwe. (...)

    http://wyborcza.pl/1,76498,6096326,Scenariusze_na_2009...

  • Marcin Nowak
    Wpis na grupie EuroAzja - Unia polityczna i gospodarcza w temacie Wielka wojna z Chinami - Dziennik.pl
    29.12.2008, 16:01

    Wielka wojna z Chinami

    W rozmaitych analizach stosunków międzynarodowych Chiny zwykle przeciwstawia się Rosji. Ta ostatnia ma być mocarstwem agresywnym, zaborczym, skłonnym do prowokowania napięć w relacjach z innymi państwami. Na tym tle Państwo Środka prezentuje się jako partner przewidywalny, któremu zależy przede wszystkim na utrzymaniu ogólnoświatowej równowagi - czytamy w DZIENNIKU.

    Jego ambicje kierują się "do wewnątrz", ku własnemu rozwojowi gospodarczemu. Nie chce prowokować konfliktów, bo jest zbyt zajęty reformowaniem gospodarki. Zadowala się rolą regionalnego mocarstwa, a jego zewnętrzna ekspansja jest co najwyżej ekspansją ekonomiczną. Czy rzeczywiście ambicje Chińczyków ograniczają się tylko do tego? Thérèse Delpech, wybitna specjalistka w dziedzinie studiów strategicznych, w tekście, który dziś publikujemy, przedstawia zupełnie inny obraz Państwa Środka. To ojczyzna żywiołowego nacjonalizmu, który pozostaje podstawowym spoiwem dla bardzo zróżnicowanej wewnętrznie populacji. To także kraj błyskawicznie modernizujący własną armię i uważnie śledzący światowe trendy w dziedzinie technologii militarnych. To wreszcie państwo, dla którego solą w oku jest istnienie niepodległego Tajwanu i amerykańska obecność wojskowa w rejonie Pacyfiku. Jeśli w ciągu najbliższych 30 lat wybuchnie kolejna wojna światowa, jej zarzewiem będzie właśnie konflikt w trójkącie Chiny-Tajwan-Ameryka - twierdzi Delpech. Wyniku takiego starcia nie sposób przewidzieć. Dziś Amerykanie mają co prawda ogromną przewagę technologiczną, ale Chińczycy bardzo szybko nadrabiają dystans.

    Thérèse Delpech*

    Wciągu najbliższych 20 lat w Chinach może dojść do pokojowego przejścia ku demokracji, do wojskowego zamachu stanu albo do wojny z Tajwanem. Kraj może też pogrążyć się w chaosie. Wszystkie te ewentualności są teoretycznie możliwe i idzie o to, której z nich kraje zachodnie chcą sprzyjać. W tym celu trzeba jednak być przekonanym o doniosłości stawki, o którą toczy się gra. Tego poczucia nie ma w dzisiejszej Europie, Ameryka natomiast zaczyna rozumieć, że to właśnie jest prawdziwy strategiczny problem XXI wieku. Dwadzieścia lat to okres, jakiego Chiny potrzebują, by zmodernizować swoje wojsko. Wtedy ich regionalne ambicje mogą się ujawnić i będzie za późno, by je powstrzymać. Do tego czasu Pekinowi może się udać jego zamiar uzyskania statusu wielkiego mocarstwa i będziemy mieli do czynienia z mniej romantyczną wizją świata wielobiegunowego. Chiny interesują się Europą tylko jako dostawczynią najbardziej zaawansowanej technologii albo jako alternatywą polityczną wobec Stanów Zjednoczonych, w której to roli bryluje Francja. W przeciwieństwie do Moskwy nie zadają sobie nawet trudu okazywania choćby fasadowej sympatii dla modelu europejskiego.

    Najgroźniejsze scenariusze

    W przeciwieństwie do dzisiejszej Europy Chiny nie zadowolą się rolą regionalną. Od lat przygotowują się ze zdecydowaniem i inteligencją do zastąpienia Rosji w roli supermocarstwa współzawodniczącego za Stanami Zjednoczonymi. Jeśli w roku 2025 świat stanie w obliczu Chin autorytarnych, ekonomicznie mocnych i mających za sobą 30 lat wzrostu budżetu wojskowego w tempie dziesięciu procent rocznie - zakładając, że reformy ekonomiczne pozwolą na sfinansowanie modernizacji wojska - nie będzie już można wywrzeć na nie żadnego wpływu. Problemy z nimi związane nie będą już ograniczać się do Tajwanu i Japonii - co samo w sobie jest wystarczająco groźne - ponieważ tworzą one bazy na całej drodze łączącej je z Bliskim Wschodem i mają ambicję zbudowania godnej tej nazwy marynarki na Oceanie Spokojnym. Ta znajdzie się tam szybko naprzeciw amerykańskiej VII floty, dziś najpotężniejszej na świecie, ale wyższość technologiczna Stanów Zjednoczonych, która przez najbliższe 20 lat się utrzyma, nie zapewni im wcale systematycznej przewagi nad dobrze przygotowanym, bardzo zdeterminowanym przeciwnikiem, który w dodatku bardzo dokładnie przestudiował wojny prowadzone przez Amerykę po roku 1991. Jednym z problemów, z którymi trzeba się będzie uporać na Pacyfiku, będzie przyszłość wyspy Guam leżącej bardzo blisko Chin, której potencjalnej roli w razie konfliktu zbrojnego z Tajwanem Pekin nie może nie zauważyć. W najbardziej nawet sprzyjającej sytuacji istnieje więc ryzyko, że będziemy mieli zimną wojnę między dwoma krajami, z regularnymi incydentami - wybitnie niebezpiecznymi w ogólnym kontekście napięcia - takimi jak wiosną 2001 roku, kiedy samolot zwiadowczy Lockheed EP-3E amerykańskiego lotnictwa morskiego patrolujący międzynarodową przestrzeń powietrzną został zmuszony do lądowania na terenie Chin.

    Jeśli chcemy zapobiec najgroźniejszym scenariuszom, musimy zacząć od rozpoznania możliwych wariantów rozwoju sytuacji, bo tylko pod tym warunkiem kwestia chińska zostanie potraktowana poważnie w stolicach europejskich. Nie zdajemy sobie sprawy, o jak wysokie stawki toczy się gra, a tylko uświadomienie sobie tego pozwoli nam opracować strategię postępowania wobec Pekinu, a także przygotować się do odparowania najbardziej nieprzyjemnych niespodzianek strategicznych, które mogą się przydarzyć w regionie i przynieść znacznie rozleglejsze skutki. Można oczywiście marzyć, że stopniowo pojawią się Chiny pluralistyczne, które rozpoczną reformy polityczne i będą pamiętały o swej odpowiedzialności regionalnej i światowej, a nie myślały wyłącznie o wzroście własnej potęgi. Nie do takiej jednak refleksji skłania dzisiejsza sytuacja, a realizm nakazuje raczej uznać nacjonalizm za jedyną siłę spajającą ludność kraju i jedyną dopuszczalną tam pasję zbiorową. Europa doświadczyła potęgi tego rodzaju namiętności. Oczywiście niewiele może zrobić, by ją kontrolować, ale nie musi jej podsycać ani dostarczać jej militarnych narzędzi demonstrowania swej siły. Dziś i jeszcze przez wiele lat Chiny są i będą importerem zaawansowanej technologii. Tej dźwigni trzeba używać.

    Wojna była w Europie przedsięwzięciem, które do 1914 roku wolno było jeszcze uważać za szlachetne. Tamten konflikt odebrał jej to prawo, a po nim druga wojna światowa istotnie pogłębiła tę tendencję, podobnie jak lęk przed zagładą jądrową w czasach zimnej wojny. Wnioski z tego troistego kryzysu wyciągnął jednak tylko Zachód. To z tych doświadczeń zrodziły się studia międzynarodowe jako odrębna dyscyplina intelektualna, której głównym przedmiotem jest niedopuszczenie do nawrotu minionych katastrof. Dlatego nowoczesna nauka o polityce poświęca tyle wysiłku sprawie zapobiegania konfliktom. Przemyślenia będące ich skutkiem, a także wiążąca się z nimi retoryka, w większości państw azjatyckich budzą w najlepszym wypadku wątpliwości. A jak mówił Clausewitz, "z bagnetem można zrobić wszystko, tylko nie można na nim bardzo długo siedzieć". Jest to pogląd, o którym imponująca modernizacja armii chińskiej przypomina co roku dobitniej.

    Wojna Chin z Tajwanem

    Wojny, do których doszło na Bałkanach, w Afganistanie i Iraku nie mogą dać żadnego pojęcia o tym, czym byłoby starcie chińsko-amerykańskie na tle sprawy Tajwanu. Do roku 2025 ta wojna być może wybuchnie ku zaskoczeniu Europejczyków, którzy nie chcą nawet dopuszczać takiej możliwości. Ich zdaniem taki konflikt jest nieprawdopodobny ze względu na stosunki gospodarcze między Chinami a Tajwanem (jak gdyby w XX wieku współzależność ekonomiczna między krajami europejskimi zapobiegła dwóm wojnom światowym). Kwestia zaangażowania Europy na Dalekim Wschodzie w związku z Tajwanem znalazła się już raz na porządku dziennym. Pięć lat po wojnie w Korei, w roku 1958, doszło do ostrego sporu między komunistycznymi Chinami a Tajwanem o wyspy Quemoy i Matsu. Churchill uprzedził Eisenhowera, że "otwarta wojna o to, by pozwolić Czangowi zachować te wyspy, mogłaby nie spotkać się z poparciem" w Wielkiej Brytanii. Obawiano się amerykańskiej interwencji w Azji, która na nowo pogrążyłaby świat w wojnie. Ten epizod odegrał pewną rolę w podjęciu przez Wielką Brytanię decyzji o sprawieniu sobie bomby H, która miała zwiększyć wpływ Londynu na politykę Waszyngtonu i mogłaby go zniechęcić do wdawania się w niebezpieczne awantury.

    Ale warunki bardzo się zmieniły. Poprawiła się sytuacja prawna Tajwanu - mimo że uznanie dyplomatyczne dla niego jest bardzo ograniczone - a Tajwańczycy z powodów ekonomicznych i politycznych nie sprzyjają zjednoczeniu. Dochód na głowę mieszkańca Tajwanu jest cztery razy wyższy niż w Chinach kontynentalnych, podczas gdy ludności jest w Chinach 70 razy więcej niż na Tajwanie. Demokracja jest już mocno zakorzeniona w tajwańskim społeczeństwie. Dysproporcja ekonomiczna i przeciwieństwa polityczne są poważnymi przeszkodami na drodze do zjednoczenia. Istnienie dwóch państw chińskich to dla Pekinu perspektywa nie do przyjęcia. Możliwość konfliktu jest więc całkiem rzeczywista: od ostatniego dziesięciolecia ubiegłego wieku polityka trzech głównych aktorów (Stanów Zjednoczonych, Tajwanu i Chin) jest coraz bardziej niestabilna. Ryzyko, że któryś z nich błędnie oceni czy fałszywie zinterpretuje stanowisko dwóch pozostałych, jest bardzo wysokie. Chiny myślą, że Waszyngton nie poświęci Los Angeles za Tajwan, Stany Zjednoczone - że Pekin nie poświęci za Tajpej 20 lub 30 lat rozwoju gospodarczego, Tajwan zaś wierzy, że może postawić Pekin przed faktem dokonanym, nie ponosząc konsekwencji. Są to trzy niebezpieczne błędy. Jeśli wybuchnie konflikt w sprawie Tajwanu, reakcje sojuszników Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza europejskich, są absolutnie nie do przewidzenia. Stanowiska aktorów regionalnych natomiast stopniowo się wyjaśniają. Japonia zacieśniła stosunki bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi po kryzysie w Zatoce Tajwańskiej na wiosnę 1996 roku, a w lutym 2005 roku oświadczyła otwarcie, że nie pozostanie bezczynna w wypadku konfliktu między Chinami a Tajwanem. Zaczęła płacić za to cenę już w kwietniu tegoż roku, kiedy w Chinach wybuchły gwałtowne manifestacje antyjapońskie. Rosja starałaby się pozostać neutralna, nawet gdyby zwycięstwo Chin miało być dla niej z czasem źródłem problemów we wschodniej części Syberii.

    Europa nie mogłaby zająć takiej postawy, nie tylko dlatego że Stany Zjednoczone są sojusznikami, ale również dlatego że w razie konfliktu zbrojnego europejskie interesy gospodarcze i bezpieczeństwo linii morskich łączących Bliski Wschód z Dalekim byłyby natychmiast narażone na szwank. Nie można wykluczyć, że w roku 2025 będziemy mieli do czynienia z regionem bardzo mocno nasyconym bronią jądrową, bo dysponowałyby nią Japonia, obie Koree (albo Korea zjednoczona), Indonezja i Malezja. Konflikt w tej części świata nabrałby zatem bardzo szybko niezwykle niebezpiecznego charakteru i Europejczycy powinni co najmniej przyczynić się do zapobieżenia zwycięstwu chińskiemu i rozszerzeniu się pożaru na cały region. W tym celu należałoby już teraz ustalić odpowiednie scenariusze ze Stanami Zjednoczonymi, Japonią, a nawet Indiami. Region dowiódł swego potencjalnie wybuchowego charakteru w roku 1996 (kryzys w Cieśninie Tajwańskiej), w 1998 (próba z północnokoreańską rakietą Taepodong) i ponownie w roku 2005 (gwałtowne demonstracje antyjapońskie w Chinach). Jeśli konflikt wybuchnie, będzie za późno na improwizowanie.

    Wojny błyskawiczne

    Skończyć wojnę jak najszybciej - taka była zawsze ambicja wojskowych ze względu na koszty ludzkie i finansowe konfliktów zbrojnych oraz rosnącą z upływem czasu niepewność wyniku. To stałe dążenie nasiliło się jednak znacznie wraz z pojawieniem się nowoczesnych technik i związanych z nimi możliwości sparaliżowania centrów nerwowych nieprzyjaciela jeszcze zanim będzie on zdolny na dobre podjąć walkę. Dobrą ilustracją tej rewolucji była wojna w zatoce: 17 stycznia 1991 roku, od razu w pierwszych minutach konfliktu po pierwszych atakach bombowców B-52, Irak był już praktycznie pozbawiony infrastruktury komunikacyjnej. Myśl, że zmierzamy odtąd ku konfliktom krótkim, szybko wygranym dzięki opanowaniu pola walki, na co pozwalają nowe technologie, narzucała się coraz mocniej aż do końca drugiej wojny irackiej w roku 2003. Została ona rozstrzygnięta w rekordowym tempie, budząc podziw w sztabach całego świata, ale tym, co obecnie wszyscy dostrzegają, są raczej trudności z ustabilizowaniem kraju, którego wojsko zwyciężono, stolicę zdobyto po miesiącu walk, a reżim obalono, aresztując prawie wszystkich jego dygnitarzy z prezydentem na czele. Ukazujące się w początkach wojny artykuły zatytułowane "Shock and Awe" miały krótki żywot. W rezultacie Stany Zjednoczone musiały powołać w Pentagonie specjalny organ do zajęcia się skomplikowanymi operacjami odbudowy kraju.

    W wieku XXI o pojęciu wojny błyskawicznej trzeba myśleć w kontekście Dalekiego Wschodu. W wojnie z Tajwanem Chiny staną przed absolutną koniecznością odniesienia bardzo szybkiego zwycięstwa, żeby postawić resztę świata przed faktem dokonanym i nie dopuścić do tego, że będą musiały bić się z Tajwanem, Stanami Zjednoczonymi i Japonią jednocześnie. Pekin może być pewien zwycięstwa nad Tajwanem tylko w razie wojny błyskawicznej. Jest to jedna z przyczyn, dla których Chiny poświęcają znacznie więcej uwagi od Europejczyków rewolucji w sprawach wojskowych, która dokonuje się w Stanach Zjednoczonych - to jedyny obok Izraela kraj, który traktuje ją aż tak poważnie. Dwaj pułkownicy chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, którzy po wojnie w Zatoce napisali książkę pod tytułem "Wojna bez granic", przedstawiają oryginalną wersję tych przemian. Nawet jeśli książka ta nie wyraża oficjalnego stanowiska chińskiego, zasługuje na uwagę. Celem Chin ma być zneutralizowanie poczucia wyższości, jakie daje Amerykanom posiadanie bardzo wyrafinowanych typów broni konwencjonalnej, przez użycie zaskakujących strategii, do których wojsko amerykańskie nie jest przygotowane, a polegających na połączeniu najnowszej technologii z najprostszymi sposobami działania, zastosowaniu niekonwencjonalnych typów broni i terroryzmu. W rozumieniu autorów taka wojna - której naczelną regułą jest właśnie brak reguł - mogłaby zdezorganizować amerykańską machinę wojenną i skazać ją szybko na bezsilność. Ta książka, która odniosła duży sukces czytelniczy w Chinach, wyraża zwłaszcza chińską niecierpliwość. Znajdujemy w niej ten sam błąd, który Chińczycy zarzucają Amerykanom: wiarę w krótkotrwałe i decydujące operacje, mimo że liczne wchodzące tu w rachubę zmienne powinny raczej skłaniać do liczenia się z wojną straszliwą, długą i na dłuższą metę globalną.

    Starcie gigantów

    W XXI wieku pojawią się nowe mocarstwa, takie jak Indie, co do których warto się zastanowić, jak będą sterowały swymi przyszłymi stosunkami z Chinami. W okresie zimnej wojny przymierze między Indiami a ZSRR opierało się, jak przyznawał sam Nehru, na istnieniu wspólnego chińskiego przeciwnika. Od kilku lat, po okresie burz wywołanych przez indyjskie próby jądrowe, Chiny i Indie starały się zbliżyć do siebie, dokonując kilku skromnych postępów w kwestiach granicznych. Można się jednak spodziewać ponownych napięć po roku 2008, jeśli po tej dacie chiński wzrost gospodarczy ulegnie spowolnieniu, z konsekwencjami społecznymi, jakie można sobie wyobrazić. Nie można wykluczyć wystąpienia problemów bilateralnych w Ladakh, w Arunachal Pradesh albo na tle Tybetu. Nie sposób jeszcze przewidzieć tego, co może z nich wyniknąć dla stosunków między dwoma najludniejszymi krajami planety, ale na dłuższą metę konfrontacja wydaje się prawdopodobna. W scenariuszu sięgającym horyzontu 2025 roku można sobie wyobrazić starcie osłabionych gospodarczo i społecznie Chin z o wiele bardziej ufnymi w swe siły niż obecnie Indiami. Detonatorami mogłyby być incydenty między flotami obu krajów w Zatoce Bengalskiej albo zaciekłe współzawodnictwo o surowce energetyczne. Nacjonalizm chiński już teraz przybiera takie rozmiary, że rząd w Pekinie mógłby znaleźć się w sytuacji dramatycznej w dniu, kiedy ludność Chin odkryłaby, że Indie biorą górę i będą wkrótce dysponować środkami pozwalającymi zdziesiątkować flotę chińską poza zatoką Malakka. Co do Indii, to warto odnotować, że najnowsze indyjskie dzieła historyczne prezentują odmienny od dotychczasowego obraz Gandhiego i nie składają mu już hołdów jako apostołowi niesprzeciwiania się złu.

    *Thérèse Delpech, francuska politolog, specjalistka w dziedzinie studiów strategicznych, pracuje w Centre détudes et de recherches internationales (CERI) oraz w Commissariat a` l'énergie Atomique. Jest także członkiem rady prestiżowego londyńskiego International Institute for Strategic Studies. Opublikowała m.in. książki "L'héritage nucléaire" (1997), "Politique du chaos" (2002) oraz "Powrót barbarzyństwa w XXI wieku" (2005, wyd. pol. 2008). W "Europie" nr 146 z 20 stycznia ub.r. zamieściliśmy wywiad z nią "Nowa wojna światowa wybuchnie na Dalekim Wschodzie"

    http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article281635/W...

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do