Wypowiedzi
-
Cześć Renata, mam jeszcze te książki w zapasie. Jak chcesz, mogę przekazać Ci na następnej grupie ćwiczeniowej w pierwszym tygodniu marca.
pozdrawiam ciepło
Marcin -
Alicjo, Twój komentarz zainspirował mnie do podzielenia się z Wami moimi przemyśleniami odnośnie nazwy Porozumienie Bez Przemocy.
Od 3,5 roku poznaję PBP i zawsze zastanawiałem się nad tą nazwą. Cieszyłbym się, gdyby Porozumienie funkcjonowało pod nazwą, która posiada w sobie inne słowo niż "przemoc". Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie (szczególnie pracujący w przedsiębiorstwach) słysząc "przemoc" reagują na to mniej więcej w taki sposób "ale jaka przemoc? U nas w firmie nikt nikogo nie bije". Nawet jeśli przekonywałem, że chodzi o przemoc słowną to i tak spotykałem się z pewnego rodzaju reakcją obronną. Nasza grupa stara się gdzie tylko możliwe stosować nazwę "komunikacja świadoma". Pewnego razu podczas cyklu trenerskiego u Klausa Karstädta (ponad 20 lat doświadczenia w PBP) zapytałem się go o tę nazwę. On mi odpowiedział (zaskoczony), że nie ma czegoś takiego jak PBP, że wierzy, że człowiek z natury pragnie takiej komunikacji z drugim człowiekiem, która bazuje na współpracy i wspieraniu się w realizacji wspólnego celu, którym jest przyczynianie się dla dobra innych. Marshall użył nazwy NVC pod wpływem Gandhiego. Sam doświadczyłem tego, że podczas pracy np. z ludźmi z przedsiębiorstw nie proponuję czegoś, co się nazywa PBP tylko słucham tego, czego potrzebują, jakie problemy chcą rozwiązać, zadaję sobie pytanie, czy ja mogę im pomóc i proponuję rozwiązania oparte na PBP, które w moim przekonaniu mogą im pomóc.
Jestem bardzo ciekawy zdania pozostałych "żyraf" na ten temat :-) -
Dzień dobry,
ja prowadzę warsztaty z komunikacji świadomej opartej o PbP, ale jeśli chodzi o PbP dla rodziców małych dzieci to z przyjemnością mogę polecić panią Zofię Żuczkowską z Warszawy, wiem, że ma spore doświadczenie w tym temacie.
http://www.pomost.edu.pl/index.php/zofia-aleksandra-uc...
Pozdrawiam
Marcin Świerczyński -
Czytając przytaczane przez Was teksty, przypomniała mi się pewna sytuacja podczas śniadania u znajomych jakiś czas temu, którą chciałem się z Wami podzielić. Śniadanie jedliśmy razem z trzyletnim synem mojej koleżanki.
W pewnym momencie Miłosz znalazł się jednym kolanem na środku stołu, a drugim w moim talerzu, wyciągając rękę przed siebie i próbując coś sięgnąć. Zanim zareagowałem w jakikolwiek sposób, chyba nawet zanim jeszcze pomyślałem, Agnieszka zapytała go:
"Kochanie, chcesz być samodzielny i sięgać sobie to co lubisz?"
Miłosz wyjął nogę z mojego talerza i spojrzał na mamę.
"Tak" - odpowiedział.
"Chcesz, żebym podała Tobie oliwki?"
"Tak" - potwierdził.
Poczułem wtedy i również teraz kiedy piszę, ulgę i zachwyt, bo moja przestrzeń i dawanie jej innym, dostrzeżenie w każdym człowieka, który "upomina" się o różne rzeczy, są dla mnie tak ważne. Właśnie, człowieka, którego, jak jest w młodym wieku, nazywamy albo ja zwykłem nazywać dzieckiem.Marcin Świerczyński edytował(a) ten post dnia 02.04.11 o godzinie 01:04