Wypowiedzi
-
Dotknięcie Chin - "Żniwo feniksa" Han Suyin
Czytam z zapartym tchem niesamowitą powieść autobiograficzną
chińskiej pisarki Han Suyin " Żniwo feniksa" opisującą Chiny w
okresie od 1966 do 1979 roku.
W Polsce zostały wydane dwa tomy 6-tomowej powieści-rzeki
opisującej postkolonialną historię Chin, aż do roku 1979.
Niesamowita literatura, doskonałe tłumaczenie Pani Teresy
Kowalskiej.
Może ktoś przetłumaczy i wyda w Polsce kolejne tomy ?
Polecam gorąco, Marcin Nowak
Zapraszam do grupy poświęconej twórczości Han Suyin:
http://www.goldenline.pl/grupa/han-suyin
Han Suyin
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
Han Suyin (pseudonim literacki;
w rzeczywistości urodzona 12 września 1917 roku na głębokiej,
chińskiej prowincji jako Elżbieta Rozalia Matylda Klara Genowefa
Czou vel Czou Kuanghu) jest wybitną współczesną pisarką języka
angielskiego, autorką ponad dwudziestu tomów tematycznie bardzo
zróżnicowanej, ale zawsze znakomitej prozy. Za najciekawszy
spośród jej utworów można uznać sześciotomowy cykl
autobiograficzno-historyczny, obejmujący ponad stuletni okres
historii najnowszej Chin (tj. lata 1885-1991) wraz z przedstawioną
na tym epickim tle sagą rodzinną arystokratyczno-mandaryńskiego
klanu Czou z Syczuanu, chińskich przodków pisarki. Han Suyin jest
bowiem Euroazjatką o mieszanym, belgijsko-chińskim rodowodzie, a
ujmując rzecz nieco precyzyjniej, po kądzieli wywodzi się z
zamożnego mieszczaństwa flamandzkiego, po mieczu zaś przynależy
do niepokornego ludu Hakka, jednej z ważniejszych chińskich
podgrup etnicznych. Na wspomniany wcześniej cykl powieściowy
składają się tomy o starannie dobranych i znamiennych tytułach,
mianowicie "The Crippled Tree" ("Kalekie drzewo"), "A Mortal Flower"
("Śmiertelny kwiat"), "Birdless Summer" ("Lato bez ptaków"), "My
House Has Two Doors" ("Mój dom ma dwoje drzwi"), "Phoenix Harvest"
("Żniwo feniksa") i wreszcie "Wind In My Sleeve" ("Wiatr w mym
rękawie"). Cykl ten obejmuje okres najdynamiczniejszych przemian w
całej, liczącej bez mała pięć tysięcy lat historii Chin,
rozpoczyna się bowiem od schyłkowego okresu panowania dynastii
mandżurskiej, aby zakończyć się reformami
polityczno-gospodarczymi, zainicjowanymi wydarzeniami z roku 1989,
jakie rozegrały się na pekińskim placu Tienanmen. Inspiracja do
napisana tego cyklu była najwyraźniej dwojaka.
Po pierwsze pisarka, która z osobistego wyboru uważa się za
stuprocentową Chinkę, postanowiła opowiedzieć zachodniemu
czytelnikowi historię najnowszą własnego kraju, ujętą z
perspektywy nieeuropejskiej, w znacznej mierze odmiennej od tej,
jaką zredagowały byłe mocarstwa kolonialne i jaka niemal
automatycznie została przyswojona przez zbiorową świadomość
białego świata. Po wtóre pisarka postanowiła nawiązać do
pewnej bardzo istotnej tradycji, prawdopodobnie głównego filaru
chińskiej ciągłości historycznej i świadomości narodowej,
jaką jest prowadzenie dosłownie przez całe społeczeństwo -
zarówno przez oświecone warstwy wyższe, jak i przez piśmiennych
chłopów - swoich rodzinnych Ksiąg Pokoleń (Books of
Generations). Tradycyjna Księga Pokoleń była skrupulatnie przez
kolejne generacje uzupełnianym spisem członków rodu w linii
ojcowskiej, w którym na tle schematycznie szkicowanych wydarzeń
politycznych umieszczano daty narodzin i śmierci poszczególnych
przedstawicieli klanu wraz z krótką, nieco sformalizowaną, niemal
hieratyczną informacją odnośnie do ich wyglądu, charakteru,
upodobań, a także największych dokonań w życiu prywatnym oraz
na niwie publicznej. Sześciotomowy cykl epicki to więc nie tylko
historia najnowsza Chin, lecz także niekonwencjonalny fragment
Księgi Pokoleń rodzinnego klanu Czou, tętniący życiem,
wielowątkowy i barwny, gdyż spisany przez wybitną artystkę
słowa.
Innym bardzo ważnym i dlatego zasługującym na gruntowną
wzmiankę w niniejszym szkicu dziełem pisarki jest jednotomowa
biografia słynnego chińskiego premiera Czou Enlaja, rówieśnika i
długoletniego współpracownika przewodniczącego Mao,
zatytułowana "Eldest Son. Zhou Enlai and the Making of Modern
China, 1898 - 1976" ("Najstarszy syn. Czou Enlaj i tworzenie
współczesnych Chin, 1898 - 1976"). Książka ta, opublikowana w
roku 1994 przez nowojorskie wydawnictwo Hill and Wang, jest owocem
kilkudziesięciu podróży studyjnych autorki po Chinach, jej
wieloletnich i drobiazgowo prowadzonych badań źródłowych, a
także kilkunastu osobiście przeprowadzonych z premierem Czou
Enlajem wywiadów. Z miejsca też stała się żelazną pozycją na
liście lektur obowiązkowych dla studentów oraz pracowników
wydziałów nauk społeczno-politycznych na większości
amerykańskich uniwersytetów. Co przyczyniło się do tak
znakomitej kariery tej właśnie, a nie innej pozycji, gdyż sam
fakt, iż dotyczy ona niezbyt dobrze na Zachodzie poznanej historii
najnowszej jednego z czołowych mocarstw atomowych świata
prawdopodobnie nie wystarczyłby? Za sensacyjny wyróżnik można
uznać nakreślony przez pisarkę portret psychologiczny głównego
bohatera, najwybitniejszego chińskiego polityka drugiej połowy
dwudziestego wieku i bez wątpienia jednego z najwybitniejszych
polityków komunistycznych w ogóle. Na stronicach biografii
skreślonej ręką Han Suyin 'najstarszy syn', ucieleśnienie
chińskich, czy wręcz konfucjańskich cnót jawi się nam jako
człowiek o arystokratyczno-mandaryńskim rodowodzie, bez reszty
oddany obowiązkom wynikającym z tytułu swego znakomitego
urodzenia, głównie zaś patriotycznemu obowiązkowi służenia
ojczyźnie. Kiedy więc stało się już oczywistym, że Chiny
nieuchronnie czeka reżym komunistyczny, Czou Enlaj nawet wówczas
nie uchylił się od odpowiedzialności i podjął trud bycia
premierem oraz ministrem spraw zagranicznych rządu z początku
ignorowanego przez czołowe mocarstwa świata. Podjął ten trud z
sekretną determinacją nadania możliwie ludzkiej twarzy temu, co
nieuchronne, chociaż przez ludzi podobnie jak on wysokiego stanu
tak naprawdę jakże bardzo niechciane. I oto zarówno wbrew
chińskiej, jak i zachodniej historiografii powstał traktat
błyskotliwy, który - przybliżając zachodniemu czytelnikowi
odzianą w rewolucyjny drelich sylwetkę strażnika starożytnej
tradycji - przekonuje obszerną dokumentacją tej szczególnej,
gdyż dalekowschodniej odmiany wallenrodyzmu.
Jest wreszcie Han Suyin autorką jeszcze innego, ważnego dzieła z
zakresu historii najnowszej Chin, mianowicie opublikowanej w latach
70-tych, dwutomowej biografii przewodniczącego Mao ("The Morning
Deluge. Mao Tsetung and the Chinese Revolution; 1893 - 1954" oraz
"Wind in the Tower. Mao Tse Tung and the Chinese Revolution; 1949 -
1976"). Mimo starannie i z rozmachem nakreślonego tła,
psychologiczna sylwetka pierwszoplanowej postaci Wielkiego Sternika
jawi się nam raczej płaska i nieprzekonywająca, i naprawdę
trudno oprzeć się wrażeniu, iż stało się tak dzięki
rozmyślnej, acz dyskretnej, niemal niedostrzegalnej intencji samej
pisarki.
Jest także drugi (obok historycznego), ale równie ważny wątek w
twórczości Han Suyin, który dotyka ją w sposób znacznie
bardziej bezpośredni, a mianowicie trudny problem kolonializmu i
wynikających stąd, często bolesnych kontaktów międzyrasowych,
problem spuścizny post-kolonialnej w postaci rasizmu, ale także
tolerancja jako przeciwieństwo, jest wreszcie problem niskiego
statusu kobiet w społeczeństwach Azji, Ameryki Południowej, czy
Afryki. Jako Euroazjatka Han Suyin urodziła się bowiem w swoistej
próżni, czy może raczej na samym dnie tej ogromnej przepaści,
jaka w czasach jej dzieciństwa oraz wczesnej młodości szczelnie
odgradzała uprzywilejowaną społeczność białych od
paternalistycznie lekceważonych, kolorowych tubylców. Mieszane
małżeństwa, takie jak małżeństwo jej własnych rodziców
bywały wówczas rzadkością, na ogół przez obie strony -
kolorową i białą - traktowane jako niestosowny, niesmaczny, a
więc zasługujący na potępienie obyczajowy wybryk. Potomstwo z
takich związków bywało najczęściej odrzucane przez obydwie
społeczności jako widome zaprzeczenie powszechnie akceptowanego
ideału czystości rasy. Oto, jak Han Suyin sama pisze na ten temat
w jednym z rozdziałów "Kalekiego drzewa":
Ich [tj. rodziców Han Suyin - przyp. T.K.] wspólne dziesiątki lat
przepełniły się smutkiem, bólem i niepewnością, wojnami i
ucieczką przed wojnami, zmaganiem z przeciwnościami, wreszcie
doświadczaniem pogardy, w jaką wtrącili swoje własne dzieci z
tej wyłącznie przyczyny, iż były Euroazjatami. Tylko ja miałam
dość odwagi (albo głupoty) na to, aby sprzeciwiać się
powszechnemu poniżaniu Euroazjatów, głośno krzycząc "Ależ to
my właśnie stanowimy przyszłość świata".
Wątek rasowy był w twórczości Han Suyin podejmowany wielokrotnie
i uporczywie. W roku 1952 ukazała się w Londynie powieść
zatytułowana "A Many-Splendoured Thing" ("Rzecz przewspaniała"),
którą brytyjska krytyka literacka natychmiast uznała za groźną
prowokację i potraktowała z bezwzględną surowością, po prostu
ją przemilczając. W powieści tej Han Suyin - z zawodu lekarka i
wieloletnia rezydentka brytyjskiego Hong Kongu - przedstawiła
bowiem historię swego krótkiego, lecz szczęśliwego związku z
wybitnym dziennikarzem australijskim, korespondentem londyńskiego
Timesa, Ianem Morrisonem, który niebawem zginął jako frontowy
korespondent podczas wojny koreańskiej. Tym, co najbardziej
rozsierdziło negatywnie nastawionych krytyków i zostało przez
nich odebrane jako świętokradczy zamach na fundament moralny
Brytyjskiego Imperium, było świadectwo dane miłości między
kolorową kobietą i białym mężczyzną, a więc otwarte wyzwanie
rzucone apartheidowi w sferze uczuć i seksu. Zupełnie inaczej,
aniżeli krytycy, na przesłanie zawarte w tej powieści zareagowali
brytyjscy i amerykańscy czytelnicy, co sprawiło, iż "A
Many-Splendoured Thing" w rekordowym czasie stała się
międzynarodowym bestsellerem literackim. Na jej podstawie w
hollywoodzkiej wytwórni filmowej Twentieth Century Fox nakręcono w
roku 1955 film pod tytułem "Love is a Many-Splendored Thing"
("Miłość to rzecz przewspaniała"), nagrodzony trzema Oskarami.
Film ten został wyprodukowany przez Buddy'ego Adlera i
wyreżyserowany przez Henry'ego Kinga, a zagrali w nim tak wybitni
aktorzy owego czasu, jak Jennifer Jones (rola Han Suyin) i William
Holden (rola Iana Morrisona). I chociaż dzisiaj obraz ten
nakręcony przed prawie pięćdziesięciu laty zdążył już stać
się po trosze kinematograficznym zabytkiem, to jednak nadal bywa
emitowany przez telewizje całego świata (polska premiera odbyła
się dopiero 13 stycznia 2002 w programie 2 TVP), a także utrzymuje
niezachwianą pozycję na liście filmowych romansów wszechczasów
(obok tak renomowanych produkcji, jak "Przeminęło z wiatrem", czy
"Doktor Żiwago") i w wersji VHS jest dostępny we wszystkich
wielkich księgarniach internetowych, prowadzących także dział
mediów.
Jest jeszcze inna, doskonała powieść pióra Han Suyin, również
poruszająca problematykę mieszanego rasowo związku, która
uzyskała rozgłos niewiele mniejszy od "A Many-Splendoured Thing".
Książka ta nosi tytuł "Till Morning Comes" ("Zanim nadejdzie
świt") i w roku 1982 ukazała się w wielonakładowym wydawnictwie
amerykańskim Bantam Books. Wprawdzie nie zawiera żadnych
dosłownych wątków autobiograficznych, to jednak stanowi swoistą
sumę osobistych doświadczeń oraz przemyśleń pisarki na temat
małżeństw między przedstawicielami różnych ras, na temat
komplikacji i rozterek wewnętrznych ich potomstwa, i wreszcie na
temat wynikających z takiego stanu rzeczy realnych zagrożeń dla
kruchej stabilności całej rodziny. W bezpośredniej warstwie
fabularnej powieść "Till Morning Comes" przedstawia historię
małżeństwa zawartego między młodą i pochodzącą się z
zamożnego środowiska amerykańskiego dziennikarką a starannie
wykształconym, wywodzącym się z arystokratyczno-mandaryńskiej
rodziny chińskiej lekarzem. Małżeństwo to zostało zawarte z
wielkiej miłości w okresie poprzedzającym komunistyczny przewrót
w Chinach (czyli jeszcze przed rokiem 1949) i pomimo różnych i
licznych przeciwności zewnętrznych szczęśliwie przetrwało aż
do Rewolucji Kulturalnej (pustoszącej kraj w latach 1967-1976),
której bezsensowną ofiarą padł skrytobójczo zamordowany,
chiński małżonek. Pisarka w swojej powieści jednoznacznie
opowiada się za uczuciem niekonwencjonalnym i trudnym, nieustannie
pokonującym niebotyczne bariery, od partnerów wymagającym
szerokich horyzontów, wzajemnej tolerancji i nieposzlakowanej
prawości charakteru. Wydaje się, iż nadrzędną intencją tego
utworu jest wskazanie najprostszej drogi do ładu i harmonii na
skalę powszechną, wiodącej poprzez sojusze zawierane na
najniższym szczeblu struktury społecznej, czyli na szczeblu
pojedynczej rodziny właśnie.
Nie tylko twórczość literacka, ale całokształt działalności
publicznej Han Suyin został podporządkowany wznoszeniu solidnych
mostów porozumienia między różnymi kulturami i rasami, dawaniu
odporu przesądom i niesprawiedliwości, czy wreszcie podejmowaniu
prób odmitologizowania w oczach Zachodu chińskiej przeszłości i
teraźniejszości, w znacznej mierze niekorzystnie postrzeganych
wskutek chybionych, acz usilnych prób skolonizowania tego ogromnego
w istocie subkontynentu w wieku dziewiętnastym (że w tym miejscu
wspomnimy choćby słynne Wojny Opiumowe, czy Powstanie Bokserów).
W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
dwudziestego stulecia sędziwa już dziś pisarka odbywała
wielomiesięczne tury odczytowe po najważniejszych ośrodkach
akademickich Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i
Australii, a także niektórych krajów europejskich, głównie
poświęcone problemom Azji Dalekowschodniej oraz relacjom między
tymi krajami a Zachodem. W tym samym czasie ponad pięćdziesiąt
razy odwiedziła też Chiny, spotykając się z tamtejszymi
intelektualistami oraz młodzieżą akademicką i perswadując im
konieczność szerokiego otwarcia tego kraju zarówno dla
zachodniego postępu technologicznego, jak i dla zachodniej myśli
humanistycznej. Jedyną przerwę w tych intensywnych podróżach po
Chinach stanowiło tragiczne dziesięciolecie Rewolucji Kulturalnej,
kiedy to została oficjalnie potępiona za "odchylenia
burżuazyjne", a jej portrety rozlepiano na murach pośród zdjęć
innych osobistości ze środowisk chińskiej elity intelektualnej,
oskarżonych o prawicowe, pro-imperialistyczne skrzywienie. W chwili
obecnej Han Suyin nadal niestrudzenie służy swoim niezłomnym
przekonaniom, głównie poprzez ustanowione przez siebie liczne
fundacje, jakie udzielają stypendiów naukowych zarówno badaczom
zachodnim, przede wszystkim ludziom zainteresowanym szeroko
rozumianą problematyką sinologiczną, jak i młodym Chińczykom,
pragnącym pogłębiać wiedzę z różnych dziedzin na renomowanych
uczelniach wyższych krajów zachodnich. Fundacje takie zostały
założone między innymi na Uniwersytecie Genewskim w Szwajcarii,
na angielskim Uniwersytecie Sussex, w Pekinie, a także w chińskim
mieście Tianjin, słynącym z sukcesów w prowadzeniu edukacji dla
dorosłych. Wszystkie te energicznie podejmowane i na różnych
kontynentach realizowane przedsięwzięcia sprawiły, iż do Han
Suyin przylgnęła etykietka 'global woman', obywatelki świata,
ukuta najprawdopodobniej przez dziennikarzy amerykańskich.
Wreszcie dochodzimy do sedna sprawy, czyli do rozważań nad
rzeczywistymi adresatami pisarstwa Han Suyin, tymi, do których
artystka kieruje swoje humanistyczne przesłanie. Punktem wyjścia w
tych rozważaniach koniecznie musi stać się język jej
twórczości, odmienny od tego, jakim władała od
najwcześniejszego dzieciństwa, bowiem w jej rodzinnym domu
mówiło się jednocześnie po francusku i po chińsku. Chociaż
więc po francusku i po chińsku powstało kilka spośród jej
licznych utworów, to jednak przeważająca większość jej
książek została napisana w języku angielskim. Teoretycznie
możnaby oczekiwać, iż uniwersalizm językowego tworzywa tej prozy
sam przez się zapewni jej niemal nieograniczoną rzeszę
czytelników, rekrutujących się z różnych kontynentów, narodów
i ras. Jednakże wbrew podobnym wyobrażeniom jest rzeczą
oczywistą, że zarówno tematyka poruszana przez Han Suyin w jej
utworach, jak i sama osoba pisarki jeszcze dziś - dziesiątki lat
po upadku systemów kolonialnych i po oficjalnym odżegnaniu się
zachodniego świata od rasizmu - nadal wzbudzają namiętne i
burzliwe kontrowersje. Zastanówmy się zatem nad kolejną kwestią,
czyli nad grupami potencjalnych czytelników tej prozy oraz nad jej
percepcją w obrębie poszczególnych grup. W dużym uproszczeniu
możemy tu wyróżnić cztery grupy czytelnicze, a mianowicie: (I)
czytelników zachodnich, pochodzących głównie z Europy Zachodniej
i Ameryki Północnej, (II) czytelników pochodzących z Europy
Środkowej i Wschodniej, (III) Chińczyków z Tajwanu i z diaspory
oraz (IV) Chińczyków pochodzących z Chin komunistycznych.
Stosunkowo najprościej przedstawia się sprawa z grupą drugą,
czyli z potencjalnymi czytelnikami z Europy Środkowej i Wschodniej.
Do nich proza Han Suyin, powstająca głównie w trzecim
ćwierćwieczu dwudziestego wieku nie dotarła praktycznie wcale, a
to wskutek ówczesnych zadrażnień politycznych na linii Moskwa -
Pekin, wyraźnych zwłaszcza od momentu dojścia w Związku
Radzieckim do władzy Nikity Chruszczowa jako sekretarza generalnego
KPZR. Wówczas to Chiny, historycznie uwrażliwione na wszelkie
zakusy kolonizacyjne czy kryptokolonizacyjne, postanowiły uwolnić
się od jarzma radzieckiego paternalizmu politycznego. W rezultacie
tematyka chińska (a w tym także sinologiczna) zarówno w ZSRR, jak
i w podporządkowanych mu krajach satelitarnych natychmiast została
objęta najściślejszą cenzurą, zainteresowaną upowszechnianiem
wyłącznie negatywnych stereotypów o Państwie Środka.
Najwyraźniej zakaz ten objął także i wybitną twórczość
obywatelki brytyjskiej, ówczesnej rezydentki brytyjskiego Hong
Kongu i brytyjskich Malajów, lekarki z powodzeniem prowadzącej
prywatną praktykę medyczną w malajskim mieście Johore Bahru i
jednocześnie wykładowczyni chińskojęzycznego uniwersytetu w
Singapurze, cenionej znawczyni współczesnej literatury chińskiej,
powstałej w diasporze Azji Dalekowschodniej, czyli po prostu Han
Suyin. Na poparcie takiej tezy możemy przytoczyć znamienny fakt,
iż jedynie w rządzonej przez marszałka Tito i od Związku
Radzieckiego niezależnej byłej Jugosławii pojawiały się czasem
- acz niezmiernie rzadkie i do tego znane wyłącznie w kręgach
akademickich - prace krytyczno-literackie, poświęcone twórczości
pisarki.
Stosunkowo niewielka popularność prozy Han Suyin w komunistycznych
Chinach też nie jest szczególnie trudna do objaśnienia, choć tu
przyczyny są odmienne i znacznie bardziej złożone. Przede
wszystkim Han Suyin to w oczach Chińczyków osoba o "mieszanej
krwi", na dodatek pisząca w języku angielskim i posługująca się
paszportem największego w historii mocarstwa kolonialnego świata,
czyli paszportem brytyjskim, a więc przedstawicielka burżuazji,
warstwy typowej dla imperializmu, innymi słowy osoba, której
trudno tak naprawdę i do końca zaufać. W tej sytuacji fakt, iż
zarówno samo dzieło literackie, jak i znakomicie współbrzmiąca
z nim aktywność społeczna czynią z Han Suyin uznaną w świecie,
niezmordowaną i płomienną adwokatkę "narodu niezrozumianego"
zdaje się nie przedstawiać dla Chińczyków przesadnej wartości.
Jej cele oraz dokonania są dobrze znane jedynie wąskiej grupce
chińskich intelektualistów i najprawdopodobniej nie przez
wszystkich zostały w pełni zaakceptowane, inaczej bowiem wiedza o
pisarce i o rozmaitości jej dzieła w znacznie większym stopniu
dotarłaby do tak zwanych mas. Wielkim przyjacielem Han Suyin,
doskonale wyczuwającym jej intencje i wysoko ceniącym jej wybitne
dokonania był chyba tylko zmarły w roku 1976 premier Czou Enlaj,
człowiek, który dla dobra Chin starał się być skutecznym
politykiem drugiego planu, szarą eminencją dyskretnie
temperującą niefortunne posunięcia pierwszoplanowych figur
chińskiej sceny politycznej swojego czasu.
Pomału dochodzimy do przekonania, że głównym odbiorcą
twórczości literackiej Han Suyin powinien być czytelnik
pochodzący z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, a także z
Australii i Nowej Zelandii oraz z niektórych innych zakamarków
naszego globu. O rzekomej popularności tej prozy mogłyby między
innymi świadczyć przekłady licznych książek pisarki na około
dwudziestu rozmaitych języków europejskich i pozaeuropejskich, a
także i to, iż na języki francuski i niemiecki dokonano
przekładu jej dzieł wszystkich. Tymczasem sytuacja przedstawia
się znacznie mniej różowo. Jest sprawą oczywistą, iż
twórczość Han Suyin burzy nasze własne, od niepamiętnych
czasów ugruntowane i ciepło przyjmowane wyobrażenia o
otaczającej rzeczywistości, w zamian proponując wizję
nie-europocentryczną, poważnie kwestionującą zasługi białego
człowieka w materialnym i duchowym rozwoju Trzeciego Świata.
Mottem tego pisarstwa było po wielekroć wyrażane przekonanie
artystki, że prawda - podobnie, jak zabieg chirurgiczny - musi
najpierw zaboleć, aby następnie mogła uleczyć. Han Suyin bierze
zatem pod szkło powiększające i nam ukazuje długi ciąg
przyczynowo-skutkowy wydarzeń, jakie w ostatecznym rozrachunku
musiały doprowadzić do zwycięstwa komunizmu w Chinach. Opowiada
między innymi o dziewiętnastowiecznym Powstaniu Taipingów,
wielkim religijno-demokratycznym zrywie bez precedensu w niemal
pięć tysięcy lat liczącej historii Chin, który nawiązywał do
chrześcijaństwa i był wymierzony przeciw samodzierżawiu
chińskich cesarzy. Opowiada, jak Powstanie Taipingów zostało
zdławione wskutek zmasowanej interwencji białych,
chrześcijańskich mocarstw. Opowiada o Wojnach Opiumowych jako
chińskiej reakcji na wymyśloną przez Anglików formułę w handlu
z Chinami, zgodnie z którą cenne, pełnowartościowe towary miały
być barterowo wymieniane za opium. Opowiada o wspaniałych parkach
i innych wytwornych miejscach użyteczności publicznej Pekinu jej
dzieciństwa i czasu młodości, na bramie wejściowej opatrzonych
inskrypcją 'psom i Chińczykom wstęp wzbroniony'. Opowiada o
przedrewolucyjnym, chińskim systemie wynagradzania za pracę, kiedy
to pensja człowieka białego z definicji równała się dziesięciu
pensjom Chińczyka, a pensję Euroazjaty obliczano według zawiłego
algorytmu w zależności od procentu białej krwi w jego żyłach.
Na przykład wynagrodzenie takiej, jak Han Suyin Euroazjatki
czterokrotnie przewyższało wynagrodzenie wykonującej tę samą
pracę Chinki i jednocześnie było dwa i pół raza mniej warte od
wynagrodzenia dziewczyny białej. Han Suyin kreśli tę swoją
osobistą historię najnowszą Chin cicho i finezyjnie, bez cienia
gniewu czy grymasu odwetu, jest w niej za to bezdyskusyjna, logiczna
rzeczowość. To proza, która sama zmusza do pokornej refleksji nad
tym kanonem historii powszechnej, jakiego zostaliśmy wyuczeni na
wiarę, zmusza do nieuniknionych i samodzielnych przewartościowań,
żądając od czytelnika wysiłku myślowego podszytego niezbędną
dozą altruizmu. Jest to więc proza niełatwa w odbiorze, a więc
adresowana głównie do intelektualisty, któremu zawsze można
przyczepić łatkę lewicowca. Pozostali mylnie dopatrują się u
Han Suyin przyzwolenia, czy wręcz entuzjazmu względem rewolucji
komunistycznej, ją samą postrzegając jako komunistką, a
przynajmniej sympatyczką komunizmu. Wskutek przewagi takiej
właśnie percepcji pisarstwo Han Suyin nie upowszechniło się na
miarę swej wartości także i w zachodnim świecie, odbiorców
znajdując głównie w elitarnych, dobrze wykształconych,
przeważnie akademickich środowiskach.
Na koniec poświęćmy nieco uwagi potencjalnemu odbiorcy pisarstwa
Han Suyin, wywodzącemu się z Tajwanu oraz z diaspory chińskiej,
licznie zamieszkałej w zachodnim świecie. Wiele spośród tych
osób wcale nie włada albo co najwyżej włada bardzo słabo
językiem przodków, jednocześnie wykazując naturalne
zainteresowanie odległym krajem swego pochodzenia. Jednak i te
osoby nie korzystają w stopniu zadowalającym z tego, co obfita i
wielce zróżnicowana, bogata w fakty i nasycona refleksją
historyczną proza Han Suyin mogłaby im ofiarować. Dzieje się tak
przede wszystkim ze względów politycznych, bowiem życie umysłowe
na Tajwanie jest w oczywisty sposób znacznie upolitycznione,
podobnie zresztą jak życie duchowe chińskiej diaspory. Te
środowiska wytaczają przeciwko osobie i twórczości pisarskiej
Han Suyin dwa podstawowe i pozornie ważkie zarzuty. Pierwszy z nich
to taki, że pisarka nigdy nie wykorzystała swojej pozycji, aby
wyrazić publiczny protest przeciw panującemu w Chinach reżimowi
komunistycznemu. Tymczasem pisarstwo Han Suyin w żadnej mierze nie
jest twórczością propagandową, odmalowującą rzeczywistość w
łatwych, biało-czarnych odcieniach. Na kartach jej książek
wielokrotnie można spotkać wypowiedzi bardzo zbliżone do tej,
jaka została zaczerpnięta z pierwszego rozdziału "Kalekiego
drzewa", nie budząc swoim znaczeniem nawet najmniejszej
wątpliwości.
Urodziłam się w Chinach, które już dziś nie istnieją, a
rewolucja komunistyczna 1949 roku przerażała mnie tak samo, jak
wielu z mojej warstwy społecznej i o podobnym do mojego
wykształceniu, którzyśmy nigdy nie byli komunistami i którzy
nigdy nimi nie moglibyśmy już zostać, ponieważ wyrośliśmy z
lat, w których człowiek wierzy w barykady i w śmierć z
triumfalnym okrzykiem na ustach.
Han Suyin wielokrotnie pisze też o tym, że po przewrocie roku 1949
nie powróciła już na stałe do Chin i dlatego wybrała
emigrację, aby nie stać się "jedną więcej pomyłką rewolucji".
Jedna z jej najgłośniejszych książek, "Żniwo feniksa", została
w całości poświęcona ostrej krytyce tej dekady w historii
komunistycznych Chin, jaką świat pamięta pod nazwą Rewolucji
Kulturalnej. Gdzie indziej znajdziemy informację o tym, jak podczas
wielu dni rewolty studenckiej z roku 1989, poprzedzających
kulminację znaną powszechnie jako masakra na placu Tienanmen
uparcie słała do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin
wielostronicowe faksy ze słowami ostrej krytyki oficjalnego
stanowiska władz. Ale jest także prawdą, że nigdy nie rzuciła
ostatecznej anatemy na reżym komunistyczny, ponad pięćdziesiąt
lat niepodzielnie władający Chinami. Wydaje się jednak, że
uczyniła tak przede wszystkim ze swoiście pojętego patriotyzmu, a
także z wielkiego wyczulenia na zawsze najbliższe jej kwestie
rasowe oraz problemy rasizmu. Prawdopodobnie nie chciała wystąpić
przeciwko swojej własnej ojczyźnie w jednym szeregu z
intelektualistami Zachodu, którzy w przeszłości tylokroć już
zawiedli, kiedy przychodziło bronić praw ludzkich. Prawdopodobnie
obawiała się, że głos przeciwko komunistycznym Chinom łatwo
można uznać za głos przeciwko Chinom w ogóle, za zwyczajne
potępienie żółtego świata.
Jest jeszcze inny zarzut, także wytaczany przeciwko Han Suyin
zwłaszcza na Taiwanie, a który dotyczy życia osobistego pisarki.
Mianowicie jej pierwszym mężem był niejaki Tang Paohuang, potomek
wielkiego chińskiego rodu i generał, osobisty adiutant
generalissimusa Czang Kaiszeka, szefa państwa chińskiego sprzed
komunistycznego przewrotu, potem zaś wieloletniego przywódcy
burżuazyjnego rządu Tajwanu. W roku 1947 Tang Paohuang zginął w
jednej z potyczek z dowodzonym przez komunistów oddziałem
chińskiej Armii Czerwonej, zaś trzydziestoletnia wówczas Han
Suyin nie poddała się szacownemu, przepisanemu tradycją
obyczajowi spędzenia reszty swego życia we wdowieństwie.
Przeciwnie, w kilka lat później w całej Azji Dalekowschodniej
zasłynęła głośnym, dosłownie filmowym romansem z Ianem
Morrisonem, burząc powszechnie przez wszystkich akceptowany
apartheid w sferze obyczaju. Po śmierci Iana wstąpiła na krótko
w związek małżeński z Anglikiem, Leonardem Comberem, szefem
służb specjalnych w brytyjskich podówczas Malajach, aby
ostatecznie nawiązać długoletni romans zakończony trzecim,
trwałym już małżeństwem z Vincentem Ruthnaswamy'm, tamilskim
katolikiem, inżynierem, dziś emerytowanym pułkownikiem Armii
Indyjskiej. Jej życie osobiste w niczym więc nie przypomina
wzorcowej biografii czcigodnej damy ze środowiska konserwatywnych,
chińskich elit, drepczącej w kieracie obowiązku i żyjącej
świętymi zasadami starożytnej etyki, trudno zatem oczekiwać, aby
jej twórczość zdobyła znaczący rozgłos pośród chińskich
nacjonalistów.
W ten sposób dotarliśmy wreszcie do punktu wyjścia niniejszego
szkicu, a mianowicie do ostatecznej konstatacji, iż Han Suyin,
odważna i niepokorna humanistka, podążająca w swej
całożyciowej aktywności publicznej wyłącznie za głosem
własnego sumienia, nadto wybitna artystka tworząca w języku
uniwersalnym, nie zdobyła wśród czytelników globalnej wioski
takiego rozgłosu, na jaki jej proza z pewnością zasługiwała.
Stało się tak mimo, iż cel nadrzędny jej twórczości
literackiej, expressis verbis sformułowany w końcowym rozdziale
utworu "Żniwo feniksa" wydawał się znakomicie odpowiadać
potrzebie bieżącego czasu. Poniżej przedstawiamy przekład
wspomnianego fragmentu.
Przede mną całe nowe pokolenie […]. Pewnego dnia moje książki
pomogą im pojąć, jak to naprawdę jest wierzyć, a jednocześnie
samemu być bez wiary. Jak to jest wierzyć wyłącznie sobie, a
służyć sprawie Człowieka z czystym sercem. Chciałabym pomóc
innym w pisaniu ich własnych historii, tych, które młodzi
koniecznie powinni poznać. Historii odwagi, lojalności i
bezgranicznego oddania. To właśnie dlatego, że kiedyś sama
odmówiłam widzenia świata w kategoriach bieli i czerni, dobra i
zła, dziś wszystkie możliwe światy należą do mnie.
Pobudowałam mosty, po których liczni będą przechodzili z jednej
cywilizacji, kultury i sposobu myślenia w inne. Pobudowałam mosty
dobrej woli.
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
http://biznesazja.bblog.pl/wpis,dotkniecie;chin;-;han;... -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Różne oblicza Azji
-
Dotknięcie Chin - "Żniwo feniksa" Han Suyin
Czytam z zapartym tchem niesamowitą powieść autobiograficzną chińskiej pisarki Han Suyin " Żniwo feniksa" opisującą Chiny w okresie od 1966 do 1979 roku.
W Polsce zostały wydane dwa tomy 6-tomowej powieści-rzeki opisującej postkolonialną historię Chin, aż do roku 1979.
Niesamowita literatura, doskonałe tłumaczenie Pani Teresy Kowalskiej.
Może ktoś przetłumaczy i wyda w Polsce kolejne tomy ?
Polecam gorąco, Marcin Nowak
Zapraszam do grupy poświęconej twórczości Han Suyin:
http://www.goldenline.pl/grupa/han-suyin
Han Suyin
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
Han Suyin (pseudonim literacki;
w rzeczywistości urodzona 12 września 1917 roku na głębokiej,
chińskiej prowincji jako Elżbieta Rozalia Matylda Klara Genowefa
Czou vel Czou Kuanghu) jest wybitną współczesną pisarką języka
angielskiego, autorką ponad dwudziestu tomów tematycznie bardzo
zróżnicowanej, ale zawsze znakomitej prozy. Za najciekawszy
spośród jej utworów można uznać sześciotomowy cykl
autobiograficzno-historyczny, obejmujący ponad stuletni okres
historii najnowszej Chin (tj. lata 1885-1991) wraz z przedstawioną
na tym epickim tle sagą rodzinną arystokratyczno-mandaryńskiego
klanu Czou z Syczuanu, chińskich przodków pisarki. Han Suyin jest
bowiem Euroazjatką o mieszanym, belgijsko-chińskim rodowodzie, a
ujmując rzecz nieco precyzyjniej, po kądzieli wywodzi się z
zamożnego mieszczaństwa flamandzkiego, po mieczu zaś przynależy
do niepokornego ludu Hakka, jednej z ważniejszych chińskich
podgrup etnicznych. Na wspomniany wcześniej cykl powieściowy
składają się tomy o starannie dobranych i znamiennych tytułach,
mianowicie "The Crippled Tree" ("Kalekie drzewo"), "A Mortal Flower"
("Śmiertelny kwiat"), "Birdless Summer" ("Lato bez ptaków"), "My
House Has Two Doors" ("Mój dom ma dwoje drzwi"), "Phoenix Harvest"
("Żniwo feniksa") i wreszcie "Wind In My Sleeve" ("Wiatr w mym
rękawie"). Cykl ten obejmuje okres najdynamiczniejszych przemian w
całej, liczącej bez mała pięć tysięcy lat historii Chin,
rozpoczyna się bowiem od schyłkowego okresu panowania dynastii
mandżurskiej, aby zakończyć się reformami
polityczno-gospodarczymi, zainicjowanymi wydarzeniami z roku 1989,
jakie rozegrały się na pekińskim placu Tienanmen. Inspiracja do
napisana tego cyklu była najwyraźniej dwojaka.
Po pierwsze pisarka, która z osobistego wyboru uważa się za
stuprocentową Chinkę, postanowiła opowiedzieć zachodniemu
czytelnikowi historię najnowszą własnego kraju, ujętą z
perspektywy nieeuropejskiej, w znacznej mierze odmiennej od tej,
jaką zredagowały byłe mocarstwa kolonialne i jaka niemal
automatycznie została przyswojona przez zbiorową świadomość
białego świata. Po wtóre pisarka postanowiła nawiązać do
pewnej bardzo istotnej tradycji, prawdopodobnie głównego filaru
chińskiej ciągłości historycznej i świadomości narodowej,
jaką jest prowadzenie dosłownie przez całe społeczeństwo -
zarówno przez oświecone warstwy wyższe, jak i przez piśmiennych
chłopów - swoich rodzinnych Ksiąg Pokoleń (Books of
Generations). Tradycyjna Księga Pokoleń była skrupulatnie przez
kolejne generacje uzupełnianym spisem członków rodu w linii
ojcowskiej, w którym na tle schematycznie szkicowanych wydarzeń
politycznych umieszczano daty narodzin i śmierci poszczególnych
przedstawicieli klanu wraz z krótką, nieco sformalizowaną, niemal
hieratyczną informacją odnośnie do ich wyglądu, charakteru,
upodobań, a także największych dokonań w życiu prywatnym oraz
na niwie publicznej. Sześciotomowy cykl epicki to więc nie tylko
historia najnowsza Chin, lecz także niekonwencjonalny fragment
Księgi Pokoleń rodzinnego klanu Czou, tętniący życiem,
wielowątkowy i barwny, gdyż spisany przez wybitną artystkę
słowa.
Innym bardzo ważnym i dlatego zasługującym na gruntowną
wzmiankę w niniejszym szkicu dziełem pisarki jest jednotomowa
biografia słynnego chińskiego premiera Czou Enlaja, rówieśnika i
długoletniego współpracownika przewodniczącego Mao,
zatytułowana "Eldest Son. Zhou Enlai and the Making of Modern
China, 1898 - 1976" ("Najstarszy syn. Czou Enlaj i tworzenie
współczesnych Chin, 1898 - 1976"). Książka ta, opublikowana w
roku 1994 przez nowojorskie wydawnictwo Hill and Wang, jest owocem
kilkudziesięciu podróży studyjnych autorki po Chinach, jej
wieloletnich i drobiazgowo prowadzonych badań źródłowych, a
także kilkunastu osobiście przeprowadzonych z premierem Czou
Enlajem wywiadów. Z miejsca też stała się żelazną pozycją na
liście lektur obowiązkowych dla studentów oraz pracowników
wydziałów nauk społeczno-politycznych na większości
amerykańskich uniwersytetów. Co przyczyniło się do tak
znakomitej kariery tej właśnie, a nie innej pozycji, gdyż sam
fakt, iż dotyczy ona niezbyt dobrze na Zachodzie poznanej historii
najnowszej jednego z czołowych mocarstw atomowych świata
prawdopodobnie nie wystarczyłby? Za sensacyjny wyróżnik można
uznać nakreślony przez pisarkę portret psychologiczny głównego
bohatera, najwybitniejszego chińskiego polityka drugiej połowy
dwudziestego wieku i bez wątpienia jednego z najwybitniejszych
polityków komunistycznych w ogóle. Na stronicach biografii
skreślonej ręką Han Suyin 'najstarszy syn', ucieleśnienie
chińskich, czy wręcz konfucjańskich cnót jawi się nam jako
człowiek o arystokratyczno-mandaryńskim rodowodzie, bez reszty
oddany obowiązkom wynikającym z tytułu swego znakomitego
urodzenia, głównie zaś patriotycznemu obowiązkowi służenia
ojczyźnie. Kiedy więc stało się już oczywistym, że Chiny
nieuchronnie czeka reżym komunistyczny, Czou Enlaj nawet wówczas
nie uchylił się od odpowiedzialności i podjął trud bycia
premierem oraz ministrem spraw zagranicznych rządu z początku
ignorowanego przez czołowe mocarstwa świata. Podjął ten trud z
sekretną determinacją nadania możliwie ludzkiej twarzy temu, co
nieuchronne, chociaż przez ludzi podobnie jak on wysokiego stanu
tak naprawdę jakże bardzo niechciane. I oto zarówno wbrew
chińskiej, jak i zachodniej historiografii powstał traktat
błyskotliwy, który - przybliżając zachodniemu czytelnikowi
odzianą w rewolucyjny drelich sylwetkę strażnika starożytnej
tradycji - przekonuje obszerną dokumentacją tej szczególnej,
gdyż dalekowschodniej odmiany wallenrodyzmu.
Jest wreszcie Han Suyin autorką jeszcze innego, ważnego dzieła z
zakresu historii najnowszej Chin, mianowicie opublikowanej w latach
70-tych, dwutomowej biografii przewodniczącego Mao ("The Morning
Deluge. Mao Tsetung and the Chinese Revolution; 1893 - 1954" oraz
"Wind in the Tower. Mao Tse Tung and the Chinese Revolution; 1949 -
1976"). Mimo starannie i z rozmachem nakreślonego tła,
psychologiczna sylwetka pierwszoplanowej postaci Wielkiego Sternika
jawi się nam raczej płaska i nieprzekonywająca, i naprawdę
trudno oprzeć się wrażeniu, iż stało się tak dzięki
rozmyślnej, acz dyskretnej, niemal niedostrzegalnej intencji samej
pisarki.
Jest także drugi (obok historycznego), ale równie ważny wątek w
twórczości Han Suyin, który dotyka ją w sposób znacznie
bardziej bezpośredni, a mianowicie trudny problem kolonializmu i
wynikających stąd, często bolesnych kontaktów międzyrasowych,
problem spuścizny post-kolonialnej w postaci rasizmu, ale także
tolerancja jako przeciwieństwo, jest wreszcie problem niskiego
statusu kobiet w społeczeństwach Azji, Ameryki Południowej, czy
Afryki. Jako Euroazjatka Han Suyin urodziła się bowiem w swoistej
próżni, czy może raczej na samym dnie tej ogromnej przepaści,
jaka w czasach jej dzieciństwa oraz wczesnej młodości szczelnie
odgradzała uprzywilejowaną społeczność białych od
paternalistycznie lekceważonych, kolorowych tubylców. Mieszane
małżeństwa, takie jak małżeństwo jej własnych rodziców
bywały wówczas rzadkością, na ogół przez obie strony -
kolorową i białą - traktowane jako niestosowny, niesmaczny, a
więc zasługujący na potępienie obyczajowy wybryk. Potomstwo z
takich związków bywało najczęściej odrzucane przez obydwie
społeczności jako widome zaprzeczenie powszechnie akceptowanego
ideału czystości rasy. Oto, jak Han Suyin sama pisze na ten temat
w jednym z rozdziałów "Kalekiego drzewa":
Ich [tj. rodziców Han Suyin - przyp. T.K.] wspólne dziesiątki lat
przepełniły się smutkiem, bólem i niepewnością, wojnami i
ucieczką przed wojnami, zmaganiem z przeciwnościami, wreszcie
doświadczaniem pogardy, w jaką wtrącili swoje własne dzieci z
tej wyłącznie przyczyny, iż były Euroazjatami. Tylko ja miałam
dość odwagi (albo głupoty) na to, aby sprzeciwiać się
powszechnemu poniżaniu Euroazjatów, głośno krzycząc "Ależ to
my właśnie stanowimy przyszłość świata".
Wątek rasowy był w twórczości Han Suyin podejmowany wielokrotnie
i uporczywie. W roku 1952 ukazała się w Londynie powieść
zatytułowana "A Many-Splendoured Thing" ("Rzecz przewspaniała"),
którą brytyjska krytyka literacka natychmiast uznała za groźną
prowokację i potraktowała z bezwzględną surowością, po prostu
ją przemilczając. W powieści tej Han Suyin - z zawodu lekarka i
wieloletnia rezydentka brytyjskiego Hong Kongu - przedstawiła
bowiem historię swego krótkiego, lecz szczęśliwego związku z
wybitnym dziennikarzem australijskim, korespondentem londyńskiego
Timesa, Ianem Morrisonem, który niebawem zginął jako frontowy
korespondent podczas wojny koreańskiej. Tym, co najbardziej
rozsierdziło negatywnie nastawionych krytyków i zostało przez
nich odebrane jako świętokradczy zamach na fundament moralny
Brytyjskiego Imperium, było świadectwo dane miłości między
kolorową kobietą i białym mężczyzną, a więc otwarte wyzwanie
rzucone apartheidowi w sferze uczuć i seksu. Zupełnie inaczej,
aniżeli krytycy, na przesłanie zawarte w tej powieści zareagowali
brytyjscy i amerykańscy czytelnicy, co sprawiło, iż "A
Many-Splendoured Thing" w rekordowym czasie stała się
międzynarodowym bestsellerem literackim. Na jej podstawie w
hollywoodzkiej wytwórni filmowej Twentieth Century Fox nakręcono w
roku 1955 film pod tytułem "Love is a Many-Splendored Thing"
("Miłość to rzecz przewspaniała"), nagrodzony trzema Oskarami.
Film ten został wyprodukowany przez Buddy'ego Adlera i
wyreżyserowany przez Henry'ego Kinga, a zagrali w nim tak wybitni
aktorzy owego czasu, jak Jennifer Jones (rola Han Suyin) i William
Holden (rola Iana Morrisona). I chociaż dzisiaj obraz ten
nakręcony przed prawie pięćdziesięciu laty zdążył już stać
się po trosze kinematograficznym zabytkiem, to jednak nadal bywa
emitowany przez telewizje całego świata (polska premiera odbyła
się dopiero 13 stycznia 2002 w programie 2 TVP), a także utrzymuje
niezachwianą pozycję na liście filmowych romansów wszechczasów
(obok tak renomowanych produkcji, jak "Przeminęło z wiatrem", czy
"Doktor Żiwago") i w wersji VHS jest dostępny we wszystkich
wielkich księgarniach internetowych, prowadzących także dział
mediów.
Jest jeszcze inna, doskonała powieść pióra Han Suyin, również
poruszająca problematykę mieszanego rasowo związku, która
uzyskała rozgłos niewiele mniejszy od "A Many-Splendoured Thing".
Książka ta nosi tytuł "Till Morning Comes" ("Zanim nadejdzie
świt") i w roku 1982 ukazała się w wielonakładowym wydawnictwie
amerykańskim Bantam Books. Wprawdzie nie zawiera żadnych
dosłownych wątków autobiograficznych, to jednak stanowi swoistą
sumę osobistych doświadczeń oraz przemyśleń pisarki na temat
małżeństw między przedstawicielami różnych ras, na temat
komplikacji i rozterek wewnętrznych ich potomstwa, i wreszcie na
temat wynikających z takiego stanu rzeczy realnych zagrożeń dla
kruchej stabilności całej rodziny. W bezpośredniej warstwie
fabularnej powieść "Till Morning Comes" przedstawia historię
małżeństwa zawartego między młodą i pochodzącą się z
zamożnego środowiska amerykańskiego dziennikarką a starannie
wykształconym, wywodzącym się z arystokratyczno-mandaryńskiej
rodziny chińskiej lekarzem. Małżeństwo to zostało zawarte z
wielkiej miłości w okresie poprzedzającym komunistyczny przewrót
w Chinach (czyli jeszcze przed rokiem 1949) i pomimo różnych i
licznych przeciwności zewnętrznych szczęśliwie przetrwało aż
do Rewolucji Kulturalnej (pustoszącej kraj w latach 1967-1976),
której bezsensowną ofiarą padł skrytobójczo zamordowany,
chiński małżonek. Pisarka w swojej powieści jednoznacznie
opowiada się za uczuciem niekonwencjonalnym i trudnym, nieustannie
pokonującym niebotyczne bariery, od partnerów wymagającym
szerokich horyzontów, wzajemnej tolerancji i nieposzlakowanej
prawości charakteru. Wydaje się, iż nadrzędną intencją tego
utworu jest wskazanie najprostszej drogi do ładu i harmonii na
skalę powszechną, wiodącej poprzez sojusze zawierane na
najniższym szczeblu struktury społecznej, czyli na szczeblu
pojedynczej rodziny właśnie.
Nie tylko twórczość literacka, ale całokształt działalności
publicznej Han Suyin został podporządkowany wznoszeniu solidnych
mostów porozumienia między różnymi kulturami i rasami, dawaniu
odporu przesądom i niesprawiedliwości, czy wreszcie podejmowaniu
prób odmitologizowania w oczach Zachodu chińskiej przeszłości i
teraźniejszości, w znacznej mierze niekorzystnie postrzeganych
wskutek chybionych, acz usilnych prób skolonizowania tego ogromnego
w istocie subkontynentu w wieku dziewiętnastym (że w tym miejscu
wspomnimy choćby słynne Wojny Opiumowe, czy Powstanie Bokserów).
W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
dwudziestego stulecia sędziwa już dziś pisarka odbywała
wielomiesięczne tury odczytowe po najważniejszych ośrodkach
akademickich Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i
Australii, a także niektórych krajów europejskich, głównie
poświęcone problemom Azji Dalekowschodniej oraz relacjom między
tymi krajami a Zachodem. W tym samym czasie ponad pięćdziesiąt
razy odwiedziła też Chiny, spotykając się z tamtejszymi
intelektualistami oraz młodzieżą akademicką i perswadując im
konieczność szerokiego otwarcia tego kraju zarówno dla
zachodniego postępu technologicznego, jak i dla zachodniej myśli
humanistycznej. Jedyną przerwę w tych intensywnych podróżach po
Chinach stanowiło tragiczne dziesięciolecie Rewolucji Kulturalnej,
kiedy to została oficjalnie potępiona za "odchylenia
burżuazyjne", a jej portrety rozlepiano na murach pośród zdjęć
innych osobistości ze środowisk chińskiej elity intelektualnej,
oskarżonych o prawicowe, pro-imperialistyczne skrzywienie. W chwili
obecnej Han Suyin nadal niestrudzenie służy swoim niezłomnym
przekonaniom, głównie poprzez ustanowione przez siebie liczne
fundacje, jakie udzielają stypendiów naukowych zarówno badaczom
zachodnim, przede wszystkim ludziom zainteresowanym szeroko
rozumianą problematyką sinologiczną, jak i młodym Chińczykom,
pragnącym pogłębiać wiedzę z różnych dziedzin na renomowanych
uczelniach wyższych krajów zachodnich. Fundacje takie zostały
założone między innymi na Uniwersytecie Genewskim w Szwajcarii,
na angielskim Uniwersytecie Sussex, w Pekinie, a także w chińskim
mieście Tianjin, słynącym z sukcesów w prowadzeniu edukacji dla
dorosłych. Wszystkie te energicznie podejmowane i na różnych
kontynentach realizowane przedsięwzięcia sprawiły, iż do Han
Suyin przylgnęła etykietka 'global woman', obywatelki świata,
ukuta najprawdopodobniej przez dziennikarzy amerykańskich.
Wreszcie dochodzimy do sedna sprawy, czyli do rozważań nad
rzeczywistymi adresatami pisarstwa Han Suyin, tymi, do których
artystka kieruje swoje humanistyczne przesłanie. Punktem wyjścia w
tych rozważaniach koniecznie musi stać się język jej
twórczości, odmienny od tego, jakim władała od
najwcześniejszego dzieciństwa, bowiem w jej rodzinnym domu
mówiło się jednocześnie po francusku i po chińsku. Chociaż
więc po francusku i po chińsku powstało kilka spośród jej
licznych utworów, to jednak przeważająca większość jej
książek została napisana w języku angielskim. Teoretycznie
możnaby oczekiwać, iż uniwersalizm językowego tworzywa tej prozy
sam przez się zapewni jej niemal nieograniczoną rzeszę
czytelników, rekrutujących się z różnych kontynentów, narodów
i ras. Jednakże wbrew podobnym wyobrażeniom jest rzeczą
oczywistą, że zarówno tematyka poruszana przez Han Suyin w jej
utworach, jak i sama osoba pisarki jeszcze dziś - dziesiątki lat
po upadku systemów kolonialnych i po oficjalnym odżegnaniu się
zachodniego świata od rasizmu - nadal wzbudzają namiętne i
burzliwe kontrowersje. Zastanówmy się zatem nad kolejną kwestią,
czyli nad grupami potencjalnych czytelników tej prozy oraz nad jej
percepcją w obrębie poszczególnych grup. W dużym uproszczeniu
możemy tu wyróżnić cztery grupy czytelnicze, a mianowicie: (I)
czytelników zachodnich, pochodzących głównie z Europy Zachodniej
i Ameryki Północnej, (II) czytelników pochodzących z Europy
Środkowej i Wschodniej, (III) Chińczyków z Tajwanu i z diaspory
oraz (IV) Chińczyków pochodzących z Chin komunistycznych.
Stosunkowo najprościej przedstawia się sprawa z grupą drugą,
czyli z potencjalnymi czytelnikami z Europy Środkowej i Wschodniej.
Do nich proza Han Suyin, powstająca głównie w trzecim
ćwierćwieczu dwudziestego wieku nie dotarła praktycznie wcale, a
to wskutek ówczesnych zadrażnień politycznych na linii Moskwa -
Pekin, wyraźnych zwłaszcza od momentu dojścia w Związku
Radzieckim do władzy Nikity Chruszczowa jako sekretarza generalnego
KPZR. Wówczas to Chiny, historycznie uwrażliwione na wszelkie
zakusy kolonizacyjne czy kryptokolonizacyjne, postanowiły uwolnić
się od jarzma radzieckiego paternalizmu politycznego. W rezultacie
tematyka chińska (a w tym także sinologiczna) zarówno w ZSRR, jak
i w podporządkowanych mu krajach satelitarnych natychmiast została
objęta najściślejszą cenzurą, zainteresowaną upowszechnianiem
wyłącznie negatywnych stereotypów o Państwie Środka.
Najwyraźniej zakaz ten objął także i wybitną twórczość
obywatelki brytyjskiej, ówczesnej rezydentki brytyjskiego Hong
Kongu i brytyjskich Malajów, lekarki z powodzeniem prowadzącej
prywatną praktykę medyczną w malajskim mieście Johore Bahru i
jednocześnie wykładowczyni chińskojęzycznego uniwersytetu w
Singapurze, cenionej znawczyni współczesnej literatury chińskiej,
powstałej w diasporze Azji Dalekowschodniej, czyli po prostu Han
Suyin. Na poparcie takiej tezy możemy przytoczyć znamienny fakt,
iż jedynie w rządzonej przez marszałka Tito i od Związku
Radzieckiego niezależnej byłej Jugosławii pojawiały się czasem
- acz niezmiernie rzadkie i do tego znane wyłącznie w kręgach
akademickich - prace krytyczno-literackie, poświęcone twórczości
pisarki.
Stosunkowo niewielka popularność prozy Han Suyin w komunistycznych
Chinach też nie jest szczególnie trudna do objaśnienia, choć tu
przyczyny są odmienne i znacznie bardziej złożone. Przede
wszystkim Han Suyin to w oczach Chińczyków osoba o "mieszanej
krwi", na dodatek pisząca w języku angielskim i posługująca się
paszportem największego w historii mocarstwa kolonialnego świata,
czyli paszportem brytyjskim, a więc przedstawicielka burżuazji,
warstwy typowej dla imperializmu, innymi słowy osoba, której
trudno tak naprawdę i do końca zaufać. W tej sytuacji fakt, iż
zarówno samo dzieło literackie, jak i znakomicie współbrzmiąca
z nim aktywność społeczna czynią z Han Suyin uznaną w świecie,
niezmordowaną i płomienną adwokatkę "narodu niezrozumianego"
zdaje się nie przedstawiać dla Chińczyków przesadnej wartości.
Jej cele oraz dokonania są dobrze znane jedynie wąskiej grupce
chińskich intelektualistów i najprawdopodobniej nie przez
wszystkich zostały w pełni zaakceptowane, inaczej bowiem wiedza o
pisarce i o rozmaitości jej dzieła w znacznie większym stopniu
dotarłaby do tak zwanych mas. Wielkim przyjacielem Han Suyin,
doskonale wyczuwającym jej intencje i wysoko ceniącym jej wybitne
dokonania był chyba tylko zmarły w roku 1976 premier Czou Enlaj,
człowiek, który dla dobra Chin starał się być skutecznym
politykiem drugiego planu, szarą eminencją dyskretnie
temperującą niefortunne posunięcia pierwszoplanowych figur
chińskiej sceny politycznej swojego czasu.
Pomału dochodzimy do przekonania, że głównym odbiorcą
twórczości literackiej Han Suyin powinien być czytelnik
pochodzący z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, a także z
Australii i Nowej Zelandii oraz z niektórych innych zakamarków
naszego globu. O rzekomej popularności tej prozy mogłyby między
innymi świadczyć przekłady licznych książek pisarki na około
dwudziestu rozmaitych języków europejskich i pozaeuropejskich, a
także i to, iż na języki francuski i niemiecki dokonano
przekładu jej dzieł wszystkich. Tymczasem sytuacja przedstawia
się znacznie mniej różowo. Jest sprawą oczywistą, iż
twórczość Han Suyin burzy nasze własne, od niepamiętnych
czasów ugruntowane i ciepło przyjmowane wyobrażenia o
otaczającej rzeczywistości, w zamian proponując wizję
nie-europocentryczną, poważnie kwestionującą zasługi białego
człowieka w materialnym i duchowym rozwoju Trzeciego Świata.
Mottem tego pisarstwa było po wielekroć wyrażane przekonanie
artystki, że prawda - podobnie, jak zabieg chirurgiczny - musi
najpierw zaboleć, aby następnie mogła uleczyć. Han Suyin bierze
zatem pod szkło powiększające i nam ukazuje długi ciąg
przyczynowo-skutkowy wydarzeń, jakie w ostatecznym rozrachunku
musiały doprowadzić do zwycięstwa komunizmu w Chinach. Opowiada
między innymi o dziewiętnastowiecznym Powstaniu Taipingów,
wielkim religijno-demokratycznym zrywie bez precedensu w niemal
pięć tysięcy lat liczącej historii Chin, który nawiązywał do
chrześcijaństwa i był wymierzony przeciw samodzierżawiu
chińskich cesarzy. Opowiada, jak Powstanie Taipingów zostało
zdławione wskutek zmasowanej interwencji białych,
chrześcijańskich mocarstw. Opowiada o Wojnach Opiumowych jako
chińskiej reakcji na wymyśloną przez Anglików formułę w handlu
z Chinami, zgodnie z którą cenne, pełnowartościowe towary miały
być barterowo wymieniane za opium. Opowiada o wspaniałych parkach
i innych wytwornych miejscach użyteczności publicznej Pekinu jej
dzieciństwa i czasu młodości, na bramie wejściowej opatrzonych
inskrypcją 'psom i Chińczykom wstęp wzbroniony'. Opowiada o
przedrewolucyjnym, chińskim systemie wynagradzania za pracę, kiedy
to pensja człowieka białego z definicji równała się dziesięciu
pensjom Chińczyka, a pensję Euroazjaty obliczano według zawiłego
algorytmu w zależności od procentu białej krwi w jego żyłach.
Na przykład wynagrodzenie takiej, jak Han Suyin Euroazjatki
czterokrotnie przewyższało wynagrodzenie wykonującej tę samą
pracę Chinki i jednocześnie było dwa i pół raza mniej warte od
wynagrodzenia dziewczyny białej. Han Suyin kreśli tę swoją
osobistą historię najnowszą Chin cicho i finezyjnie, bez cienia
gniewu czy grymasu odwetu, jest w niej za to bezdyskusyjna, logiczna
rzeczowość. To proza, która sama zmusza do pokornej refleksji nad
tym kanonem historii powszechnej, jakiego zostaliśmy wyuczeni na
wiarę, zmusza do nieuniknionych i samodzielnych przewartościowań,
żądając od czytelnika wysiłku myślowego podszytego niezbędną
dozą altruizmu. Jest to więc proza niełatwa w odbiorze, a więc
adresowana głównie do intelektualisty, któremu zawsze można
przyczepić łatkę lewicowca. Pozostali mylnie dopatrują się u
Han Suyin przyzwolenia, czy wręcz entuzjazmu względem rewolucji
komunistycznej, ją samą postrzegając jako komunistką, a
przynajmniej sympatyczką komunizmu. Wskutek przewagi takiej
właśnie percepcji pisarstwo Han Suyin nie upowszechniło się na
miarę swej wartości także i w zachodnim świecie, odbiorców
znajdując głównie w elitarnych, dobrze wykształconych,
przeważnie akademickich środowiskach.
Na koniec poświęćmy nieco uwagi potencjalnemu odbiorcy pisarstwa
Han Suyin, wywodzącemu się z Tajwanu oraz z diaspory chińskiej,
licznie zamieszkałej w zachodnim świecie. Wiele spośród tych
osób wcale nie włada albo co najwyżej włada bardzo słabo
językiem przodków, jednocześnie wykazując naturalne
zainteresowanie odległym krajem swego pochodzenia. Jednak i te
osoby nie korzystają w stopniu zadowalającym z tego, co obfita i
wielce zróżnicowana, bogata w fakty i nasycona refleksją
historyczną proza Han Suyin mogłaby im ofiarować. Dzieje się tak
przede wszystkim ze względów politycznych, bowiem życie umysłowe
na Tajwanie jest w oczywisty sposób znacznie upolitycznione,
podobnie zresztą jak życie duchowe chińskiej diaspory. Te
środowiska wytaczają przeciwko osobie i twórczości pisarskiej
Han Suyin dwa podstawowe i pozornie ważkie zarzuty. Pierwszy z nich
to taki, że pisarka nigdy nie wykorzystała swojej pozycji, aby
wyrazić publiczny protest przeciw panującemu w Chinach reżimowi
komunistycznemu. Tymczasem pisarstwo Han Suyin w żadnej mierze nie
jest twórczością propagandową, odmalowującą rzeczywistość w
łatwych, biało-czarnych odcieniach. Na kartach jej książek
wielokrotnie można spotkać wypowiedzi bardzo zbliżone do tej,
jaka została zaczerpnięta z pierwszego rozdziału "Kalekiego
drzewa", nie budząc swoim znaczeniem nawet najmniejszej
wątpliwości.
Urodziłam się w Chinach, które już dziś nie istnieją, a
rewolucja komunistyczna 1949 roku przerażała mnie tak samo, jak
wielu z mojej warstwy społecznej i o podobnym do mojego
wykształceniu, którzyśmy nigdy nie byli komunistami i którzy
nigdy nimi nie moglibyśmy już zostać, ponieważ wyrośliśmy z
lat, w których człowiek wierzy w barykady i w śmierć z
triumfalnym okrzykiem na ustach.
Han Suyin wielokrotnie pisze też o tym, że po przewrocie roku 1949
nie powróciła już na stałe do Chin i dlatego wybrała
emigrację, aby nie stać się "jedną więcej pomyłką rewolucji".
Jedna z jej najgłośniejszych książek, "Żniwo feniksa", została
w całości poświęcona ostrej krytyce tej dekady w historii
komunistycznych Chin, jaką świat pamięta pod nazwą Rewolucji
Kulturalnej. Gdzie indziej znajdziemy informację o tym, jak podczas
wielu dni rewolty studenckiej z roku 1989, poprzedzających
kulminację znaną powszechnie jako masakra na placu Tienanmen
uparcie słała do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin
wielostronicowe faksy ze słowami ostrej krytyki oficjalnego
stanowiska władz. Ale jest także prawdą, że nigdy nie rzuciła
ostatecznej anatemy na reżym komunistyczny, ponad pięćdziesiąt
lat niepodzielnie władający Chinami. Wydaje się jednak, że
uczyniła tak przede wszystkim ze swoiście pojętego patriotyzmu, a
także z wielkiego wyczulenia na zawsze najbliższe jej kwestie
rasowe oraz problemy rasizmu. Prawdopodobnie nie chciała wystąpić
przeciwko swojej własnej ojczyźnie w jednym szeregu z
intelektualistami Zachodu, którzy w przeszłości tylokroć już
zawiedli, kiedy przychodziło bronić praw ludzkich. Prawdopodobnie
obawiała się, że głos przeciwko komunistycznym Chinom łatwo
można uznać za głos przeciwko Chinom w ogóle, za zwyczajne
potępienie żółtego świata.
Jest jeszcze inny zarzut, także wytaczany przeciwko Han Suyin
zwłaszcza na Taiwanie, a który dotyczy życia osobistego pisarki.
Mianowicie jej pierwszym mężem był niejaki Tang Paohuang, potomek
wielkiego chińskiego rodu i generał, osobisty adiutant
generalissimusa Czang Kaiszeka, szefa państwa chińskiego sprzed
komunistycznego przewrotu, potem zaś wieloletniego przywódcy
burżuazyjnego rządu Tajwanu. W roku 1947 Tang Paohuang zginął w
jednej z potyczek z dowodzonym przez komunistów oddziałem
chińskiej Armii Czerwonej, zaś trzydziestoletnia wówczas Han
Suyin nie poddała się szacownemu, przepisanemu tradycją
obyczajowi spędzenia reszty swego życia we wdowieństwie.
Przeciwnie, w kilka lat później w całej Azji Dalekowschodniej
zasłynęła głośnym, dosłownie filmowym romansem z Ianem
Morrisonem, burząc powszechnie przez wszystkich akceptowany
apartheid w sferze obyczaju. Po śmierci Iana wstąpiła na krótko
w związek małżeński z Anglikiem, Leonardem Comberem, szefem
służb specjalnych w brytyjskich podówczas Malajach, aby
ostatecznie nawiązać długoletni romans zakończony trzecim,
trwałym już małżeństwem z Vincentem Ruthnaswamy'm, tamilskim
katolikiem, inżynierem, dziś emerytowanym pułkownikiem Armii
Indyjskiej. Jej życie osobiste w niczym więc nie przypomina
wzorcowej biografii czcigodnej damy ze środowiska konserwatywnych,
chińskich elit, drepczącej w kieracie obowiązku i żyjącej
świętymi zasadami starożytnej etyki, trudno zatem oczekiwać, aby
jej twórczość zdobyła znaczący rozgłos pośród chińskich
nacjonalistów.
W ten sposób dotarliśmy wreszcie do punktu wyjścia niniejszego
szkicu, a mianowicie do ostatecznej konstatacji, iż Han Suyin,
odważna i niepokorna humanistka, podążająca w swej
całożyciowej aktywności publicznej wyłącznie za głosem
własnego sumienia, nadto wybitna artystka tworząca w języku
uniwersalnym, nie zdobyła wśród czytelników globalnej wioski
takiego rozgłosu, na jaki jej proza z pewnością zasługiwała.
Stało się tak mimo, iż cel nadrzędny jej twórczości
literackiej, expressis verbis sformułowany w końcowym rozdziale
utworu "Żniwo feniksa" wydawał się znakomicie odpowiadać
potrzebie bieżącego czasu. Poniżej przedstawiamy przekład
wspomnianego fragmentu.
Przede mną całe nowe pokolenie […]. Pewnego dnia moje książki
pomogą im pojąć, jak to naprawdę jest wierzyć, a jednocześnie
samemu być bez wiary. Jak to jest wierzyć wyłącznie sobie, a
służyć sprawie Człowieka z czystym sercem. Chciałabym pomóc
innym w pisaniu ich własnych historii, tych, które młodzi
koniecznie powinni poznać. Historii odwagi, lojalności i
bezgranicznego oddania. To właśnie dlatego, że kiedyś sama
odmówiłam widzenia świata w kategoriach bieli i czerni, dobra i
zła, dziś wszystkie możliwe światy należą do mnie.
Pobudowałam mosty, po których liczni będą przechodzili z jednej
cywilizacji, kultury i sposobu myślenia w inne. Pobudowałam mosty
dobrej woli.
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
http://biznesazja.bblog.pl/wpis,dotkniecie;chin;-;han;... -
eBay Alternatives - Where Else Can You Sell?
http://www.chinavasion.com/ebay_alternatives.html
The e-commerce landscape is changing. EBay may have been the only game in town when it came to online auctions eight years ago... but there are now a raft of options out there for you to choose from. Chinavasion provides you with the products, descriptions, and blind dropship service... now all you have to do is go out to these sites and sell for profit!
alternatives to ebay
That's not to say that eBay didn't have any competition way back then. There were several online auction houses and classified sites to choose from in the 1990's but they just couldn't compete with eBay when it came to traffic. EBay was also being nice to its sellers then.
But that was then and this is now. Other e-commerce sites are starting to take some market share from eBay. One reason for the seller and buyer drift from eBay may be caused by eBay executives sudden case of power intoxication. The eBay board has recently put in place sweeping changes to policy and practices, changes many sellers think were made to:
1. Squeeze more money out of the sellers using the site
2. Push the little guy from the site
3. Just irritate the sellers on the site
Here are just some of the changes eBay has put into place in the last five years:
* Numerous increases in fees
* Sellers are no longer able to leave neutral or negative feedback on buyers accounts
* Pressure in Australia, the UK and now the US to get PayPal as the only electronic payment system on the site.
* Higher volume sellers get discounts and added benefits for staying with the site
* EBooks and other non-physical items can no longer be auctioned
Other part-time sellers have also commented on a spotty customer service record and tendency to cancel accounts with no disclosed reason and make it difficult for the person to re-open them.
That being said there are still few better places to bring traffic to your own e-commerce site or online shop as there are a still an incredible number of people shopping on eBay.
If you're looking to boycott eBay or get out of eBay completely (just because you think that eBay sucks and not for the eBay boycott), Or you want to put your eggs in some other online auctions baskets then here is a list of more than 50 sites that you might want to check out:
List Of Websites
Click on the site to learn more about that e-commerce website
121 Bid Ebid One Way
Adflyers E-Buy Auction Orbay
All bidders Ecrater Overstock
Altec Trader Efleaa Oztion
Amazon Epier Ozebid
Auction Ad City Fia Ola Ozon
Auction Addict 570 Auctions Profit Sharing Auction
Auction Bidz 4 Sale 4 Now Plunderhere
Auction Fire Frazoo Local QX Bid
Auction Quest Gumtree QXL
Auction Warehouse Google Base Ruby Lane
Auctiva Happy Sheep Sell Bid And Buy
Audiogon Hi Bidder Sell My Stuff
Aukro High Street Sale Sell UK
Bang 4 Bucks Hoobly Shoporium
Bidgogo Hood.de Specialist Auctions
Bidmate Inter Shop Zone Tazbar
Bidtopia Ioffer Trademe
Bid2trade.com.au Job Lot TripleClicks
Blujay Kijiji Trocadero
Bonanzle LGG Auctions Ubid Right
Buy Sell Trades Liquibiz UK Bids Away
Cashback Auctions Liquidation Webidz
ClickIndia Classifieds MADBID Wagglepop
Cqout Mercando De Ventas We buy
CraigsList Mercado Libre Wensy
Dawdle MGV Liquidations Xoobie
Deal Tent Milbid Yahoo Shopping
De Remate Neo Loch Yahzoo Shopping
De Reto Njuskalo Zillion
Dove Auction Site OfficeHax Zozo
Easy Mud Oltiby
Is there something missing? Have we missed your favorite site? Let us know and help this free resource grow.
121bid.com 121 Bid
A UK and US based free alternative to eBay which brags completely free auctions, buy it now sales and classified listings but hasn't received much attention from Alexa or Google... even though it has been online since 2004.
Despite that it has received some good reviews on review sites well two to be precise and there is a decent number of products being listed.
Back To Top
ad flier Adflyers
A British classified site which has been online since 2007... It offers premium and free listings and even has some video functions.
Back To Top
allbidders All bidders
An Australian-run auction site that's been around since 2001. It gets a reasonable amount of traffic. Most business happens in the automobile section. Listing fees are between 40 US cents and one US dollar with sellers paying an end commission of 3%-3.75%.
Back To Top
Altec TraderAltec Trader
An international auction site registered in California in January 2008. It has already built up quite a bit of traffic but that could be because of all the free swag -- (swag including free listings, no final sales cost).
Back To Top
Amazon Amazon
The site that needs no instruction.... If eBay was the alpha male of the eCommerce community then Amazon would be the community member always competing for top-dog position. And if recent examinations of spending figures are to be believed it's making some ground on its claims to the ecommerce throne. For those people living under a rock it was set up in 1998 and it owns the popular traffic volume monitoring application and site Alexa. It has also recently launched its very own cart system.
However, this site is very much US-Seller centered and, if you are an international seller, there may be certain categories you can sell things under.
Back To Top
Auction Ad City Auction Ad City
A new US-based online auction site started in February 2008 Auction Ad City is an auctions and classifieds online marketplace where everything can be listed, including businesses and individuals.
It costs 50 US cents to list in the classified section, for which you get the right to have five pictures and permanent 'parking'. Other enhancements cost between 10 US cents and USD$10
It is free to list on the site, with various listing enhancements being available, with a similar cost to classified enhancements.
The site also has a subscription payment plan which allows sellers to list as much as they want for free, provided they have subscribed.
There is not too much listed but there is still more than some other start ups.
Back To Top
auction addict Auction Addict
An American auction site that's been online since 1999. The design may be tres Web 1.0 but anybody selling this site won't be paying any listing or commission fees. It gets similar traffic volumes to other sites.
Back To Top
Auction Bidz Auction Bidz
The Australian online auction and e-commerce market is very crowed apparently. Here's another Australian online auction site. It's been around since 2006 and is offering free sign up as well as a cash incentives to sign on as a seller or buyer (if AU$10 could be called an incentive)
Back To Top
Auction Fire Auction Fire
An online auction site that has been online since 2002, although you wouldn't know it with the pre 90s look of the site design.
Traffic is not bad at this site with 101367 registered users. There are a lot of listings being in the watches and miscellaneous section and a decent number of listings being in computers and video games. While it is based in the US it gets more traffic from India.
It has been getting mixed reviews from other review sites.
There are no listing charges to log onto the site and you will be able to add images and get front page promotion for free as well. The site charges a 2.5% commission on successful sales.
Back To Top
auction quests Auction Quest
An American eBay alternative that has been around since 2004. It has okay traffic and seems to allow anything under the sun to be listed.
Back To Top
auction warehouse Auction Warehouse
An American auction site that has been around since 1999. DMOZ describes it as a place to find and sell computer peripherals... but pretty much everything under the sun is up for offer on this site and it gets the average amount of traffic.
Back To Top
Auctiva Auctiva
Many sellers may be already familiar with Auctiva's eBay listing tools but they recently threw their hat into the alternative site to eBay ring as well.
The site offers a partially managed store with many of the facilities they have fine tuned with the free eBay tools they offer. They have different plans with the cheapest being US$9.95 a month and a comission ranging from nothing to 5% of the monthly sales of a shop.
Most business for Auctiva comes from the US but there is also traffic from India, Australia and the UK.
Back To Top
Audiogen Audiogon
This auction and classified site has been around since 1998. The owners of the site state that they specialize in high-end audio equipment but seem to have listings for almost everything that is entertainment and home theater orientated. They have a fairly good traffic rating with listing and purchasing but no end commission.
Back To Top
aukro Aukro
Run by Tradus (formerly known as QXL) This online auction portal has branches in Bulgaria, the Czech Republic, Slovakia, Romania and The Ukraine.
The auction-only sites enjoy fairly high page rank in these regions and fees are fairly competitive. For example, in the Czech Republic sellers pay between 0.2 Koruna and 5 Koruna to list an item and between 0.5 Koruna and 10 Koruna on successful sales.
Back To Top
bang4bucks Bang 4 Bucks
This is yet another Australian online auction site. It's a fairly new site that looks like it's trying to take advantage over the recent turmoil caused by eBay Australia's push to get sellers and buyers to use its subsidiary PayPal.
Back To Top
bidgogo Bidgogo
This new US-based online auction site was set up in 2008 and hasn't been the location much business yet as a result. There are a range of different auction methods available, including dutch auctions, normal auctions and buy it now buttons and buyers also get the ability to set up a proxy bidding service to save them some time. The site only currently supports PayPal payments and has a basic listing cost of US50c with various enhancement fees available. The site doesn't charge a commission on sales.
Back To Top
bidmate Bidmate
An Australian site founded in 2007 by Ron Gully (now you have someone to pin the blame on if things go belly up). It doesn't have too large a traffic base as of yet but the early reviews look good.
Back To Top
bidtopia Bidtopia
Bidtopia is another online auction site that was set up in the states in 2002. They don't charge a listing fee but they do have a commission of 2.75% for successful sales and a 25 cent fee for failed listings.
Back To Top
Bid2trade_au Bid2trade.com.au
Bid2trade is an Australian auction site that was set up in the second half of 2008. The site does have some listings despite having, at the time of writing, little Alexa and Page Rank love. Services offered include auctions, wanted adds and stores. They also say that sellers can choose their preferred method of payment, opening up options outside of PayPal. Basic listings are free although there are enhancement costs and the final seller fees range from 3% to AUS$89 depending on the item and sellers get to attach three pictures to basic listings.
Back To Top
blujay Blujay
An American online classified site that doesn't charge buyers and sellers. It says it makes all of its cash from banner advertising. It's been around since 1998, making it one of the older ecommerce locations on the internet and seems to get most of its traffic from the states.
Back To Top
bonanzle Bonanzle
Bonanzle is a Seattle-based shop forum showcase set up in June 2008. It works similar to a shop in a mall, gives sellers live chat and email functions and lets sellers import listings from eBay and Craigslist. It has garnered a lot of press from around the worldwideweb, including Powersellers Unite, and has already gained a PR of 4 and an Alexa rating of 38,000. Most of the traffic for this store comes from the US with a small number coming from Canada, the UK, China, India and Australia.
Back To Top
buy sell trade Buy Sell Trades
Buy Sell Trades is an American eBay clone set up in 2002. It has similar traffic to other sites and promises a raft of free services.
Back To Top
Cashback Auctions Cashback Auctions
Cashback Auctions is a brand new online auction site that was set up in the UK in August 2008 and is yet to take hold and had very few listings on at the time of writing.
The site doesn't charge a final commission, photo or listing fees instead relying on a yearly membeership fee of ?19.95. Plus they are claiming that every member that gets a new member to sign up will get ?5.
They offer some interesting buyer tools including proxy bidding, item watch and auction watch, where the site alerts the buyer if an auction with certain keywords are launched.
Back To Top
Click India Classifieds Click India Classifieds
Even though Click India is something of a new kid on the block in the way of classified sites in India it has been making waves, building up a large following very quickly with most people being positive with their reviews.
What will make this site attractive for international eBay resellers trying to break into emerging markets is that business on the site is carried out in English.
Classifieds are free to place, have five pictures set per classified and will stay up for 30 days.
Back To Top
CQout Cqout
Cqout calls itself the UK's second largest online trading marketplace. It does have a lot of traffic for what it is. Launched in 2000 it gets most of its traffic from the UK and US. Its fees for sellers are based on the commission and will gradually drop as the sales profits get higher. It charges buyers a one-time registration fee to join.
Back To Top
craigslist Craigslist
Craigs list has the name recognition of Amazon or eBay. It's perhaps the local classified site known the world over. Launched in 1998 Craigslist doesn't have that great a page ranking but its Alexa rating is through the roof. EBay owns 25% of Craigs list and the two have wrangled in the courts as recently as 2008.
Back To Top
Dawdle Dawdle
Gamers and game traders delight. Dawdle is a gamer-related ecommerce community based in the states that deals only in consoles, console and PC games and console related products.
It has been online since 2004 and prides itself on being created by gamers and for gamers.
Listing on this site is free with dawdle charging a 11.99% commission on successful sales.
Back To Top
dealtent auctions Deal Tent
An eBay clone. It's been around since 2005 and sells things internationally. It is registered in Florida and has similar traffic to Altec Trader, even though it has been around for a couple more years.
Back To Top
deremate De Remate
Formerly Mercado Libre's main competition De Remate was bought out by the South American giant in 2008. The site itself owned and operated for other domains, including De Remate in Argentina, Chile, Columbia, Ecuador, De Remate, Mexico, Peru, Uraguay and Venezuela. The group also controlled the De Rento name in Columbia and Mexico.
The De Remate name has fared pretty well from the takeover and the sites still enjoy relatively volumes of traffic. Sellers are able to sell via auctions, stores or classifieds. De Remate's fees are a little bit cheaper than that of Mercado Libre with sellers paying 1% listing fees ($1-$10) and 4.49% in commission for auctions and 7.99% for classified and shop listings.
On a somewhat related note, if anybody in South America could help us out with the difference between the markets De Remate, De Reto and Mercado Libre operate we would be grateful.
Back To Top
dereto De Reto
De Reto is part of the De Remate stable. Formerly Mercado Libre's main competition De Remate was bought out by the South American giant in 2008. The site itself owned and operated for other domains, including De Remate in Argentina, Chile, Columbia, Ecuador, De Remate, Mexico, Peru, Uraguay and Venezuela. The group also controlled the De Rento name in Columbia and Mexico.
The De Reto name has fared less well than De Remate, particularly in Columbia. Sellers are able to sell via auctions, stores or classifieds. De Remate's fees are a little bit cheaper than that of Mercado Libre with sellers paying 1% listing fees ($1-$10) and 4.49% in commission for auctions and 7.99% for classified and shop listings.
On a somewhat related note, if anybody in South America could help us out with the difference between the markets Deremate, De Reto and Mercado Libre operate we would be grateful.
Back To Top
Dove Auction Site Dove Auction Site
Dove Auction Site is an Australian site that was launched in the last couple of years and is dedicated to the site owner's sister, who passed away from cancer.
While there are quite a few listings (especially in clothing, baby clothes, electronics and books categories) and the site does have a reasonable alexa ranking the traffic from buyers might not be that high.
If you do choose to list products on this service then you can choose from two payment methods. Either a 30-day subscription, or a 1% commission
Back To Top
Easy Mud Easy Mud
A US site that was set up in 2009 and is not shy of throwing around its hyperbole. From the website's about us page: "easymud.com is World?s one of the largest Free online auctions website"
For a new site it has certainly collected a decent amount of listings in a short time but, again, the amount of customer foot traffic could be called into question.
If you do decide to try your luck it is free to list on this site with various enhancements that range from US 50 cents to US$2 and final sales commission will set you back US$1 for items under US$100 and 1% for items over US$100.
Back To Top
ebid Ebid
An auction site that was started in 2001 it gets better than average traffic, most of which comes from the US and the UK. They don't charge to list but have a 3% fee for a successful sale.
Back To Top
E_Buy Auction E-Buy Auction
A UK ecommerce portal site with a name that sounds vaguely familiar and an extremely 'bare bones' design. The site is very new, only being registered late in 2008 but coming with most of the listing fees and the enhancement fees non existent. final commisions are quite low as well ranging from 1.9%-1.3%.
The site doesn't appear to get much in the way of traffic and listings on it are fairly few and far between.
Back To Top
e crater Ecrater
A free auction and ecommerce store creation service that was set up in 2001. There is a bit of buzz around this site. They use the Google checkout system and say that they are parters with Google in this regard.
Back To Top
Efleaa Efleaa
A US eBay alternative which has been around since July 2008 and gets most of its traffic from the US. Named after the concept of the flea market efleaa allows sellers to use Google Checkout and PayPal as well as importing feedback from eBay and other alternatives. It has an increasing volume of traffic and fees are fairly reasonable.
There are no listing fees and a commission fee between 5% and 1% You are also able to hire a 'booth' (storefront in EBay terms) and waive comission fees. Booth prices range between US$4.95 for month to US$39.95 for a year.
Like an increasing number of the newer eBay alternatives it is getting not an unsubstantial amount of traffic from Twitter and will tweet and retweet many of its users listings.
And if this tweet is to believed they definitely aren't a shrinking violet "ebay is still King in the online auction world, but http://efleaa.com is the crowned Prince, heir to the throne"
Back To Top
Epier EPier
A US eBay copy that was set up in 1999 'to level the playing field' (according to the site owner). Private sellers can sell everything up to, and including, a car for free while business sellers are able to set up an online shopfront with the site.
Back To Top
FiaOla Fia Ola
A site with a Pacific community in mind. This ecommerce site is aimed very much at online shoppers and traders in the Pacific Islands, with much of that focus being on Samoa. While it is very new (it was set up in 2008) Fia Ola has already garnered a page rank of 3. Sellers can offer items up either via Auction or in stores and is free to list in (if you do it yourself) The Fia Ola crew will also help list the item if you give them 25 Tala or, for 50 Tala, handle the whole process.
Back To Top
570 Auctions 570 Auctions
A US-based auction and site set up in 2009 that is offering the first 1000 people that sign up for accounts a completely free ride.
The site offers classified and auction listings and has a bulk uploader for everyone who wants it.
Listings and customer numbers don't seem to have taken off here yet.
Back To Top
4 Sale 4 Now
4 Sale 4 Now 4Sale4Now
An interesting concept where sellers start high and let the price go lower.
Items on 4Sale4Now start high and then, after a scheduled time, the price gradually comes off until it hits the absolute lowest price you could accept letting them go at. It then goes off the listings.
Scheduled price drops are shown on the description and are crossed off once a certain day is reached.
The site has been put together well and has received a surprising amount of love from Google considering it has only been up since late 2008. It has a very reasonable amount of listings online as well.
Before you list anything on 4sale4now you have to buy seller packs, which grant you the right to list products. 5 listings will set you back US$10 while 100 will cost you $150.
There is no fee for unsold items (although you will have to pay to list it again) you can expect to pay a final commission fee of 4% of the final sale figure although it looks like you may end up paying a different figure depending on how much the item is 'discounted'.
Back To Top
Frazoo_local Frazoo Local
A US classified listing site which was set up in August 2008 and does not appear to have made a whole lot of headway on places like powersellers unite or alexa but had 453 listing in 93 categories at the time of listing (many of those were people listing their services though). You are able to list services as well as products on this site and can put a listing in the sites directory.
It is free to place a classified ad on this site.
Back To Top
Gumtree Gumtree
Gumtree is proported to be the second biggest ecommerce site in the UK after eBay, with an absolutely massive audience in the UK this site offers free classifieds to any UK resident that should choose to use them.
Some buyers complain that people who leave ads on this site are sometimes slow to respond however so you might want to develop a good reputation for being the fastest responder on the block if you can.
Back To Top
Google base Google Base
Google's foray into the ecommerce world (apart from Google checkout, Google's shopping cart system, and Google product search, which is linked to Google base) Items can be listed for free with this system.
Back To Top
Happy Sheep Happy Sheep
With a name like Happy Sheep, it must be an ecommerce site from New Zealand... although Wales, Scotland and Australia are also possibilities.
Happy sheep is a local listing site with pages dedicated to all of the major cities in New Zealand. While it doesn't have anywhere near the traffic of TradeMe it is completely free to list on and has a smiling sheep as its logo.
Back To Top
hibidder Hi Bidder
An online auction site that has been around since 2005. Sellers are able to set up a store and offer items up for auction as well as set up a free store. There are no lisiting fees and most of the enhancement fee costs seem pretty low.
Back To Top
High Street Sale High Street Sale
A UK-based online auction service set up in April 2009 High Street Sale has done fairly well for itself getting some love from Google in that short time.
There seems to be a focus on cheap mobile phones, fitness DVDs, ladies shoes, electronics, clothing, gifts and LCD TVs, but there are a range of other products available.
The site aims to offer the lowest priced goods directly offering end of season sales, clearance sales and end of product lines.
It doesn't cost anything to list on, asks for a 3.5% final sale fee and is only open to sellers with UK addresses.
Back To Top
Hoobly Hoobly
Hoobly is a US-run global classified site set up in 2002 that gets fairly good traffic. It has a free ad service and an interesting premier ad system where you bid on how much you are willing to pay for an ad.
Visit the Chinavasion blog for a more detailed review of Hoobly.
Back To Top
Hood_de Hood.de
A fairly big German alternative site which offers, auctions, classifieds and storefronts.
Back To Top
intershopzone Inter Shop Zone
Wouldn't you know it... it's yet another American eBay clone. This time it was started up in 2002 and has very average traffic volumes.
Back To Top
i offer Ioffer
An ecommerce site that's been around since 2001. It gets a large part of its audience from the US but a large proportion also from the rest of the world. It touts itself as being an ecommerce community where people can negotiate prices for things. You can even swap things if you want. There's a final listing fee of 5% for sales and one US dollar each for successful swaps.
Back To Top
Job_Lot Job Lot
A UK-based classified site which allows you put up listings, with photos, for one month for no listing fee (for now) and without charging a final sales fee.
Set up in 2006 the domain name is registered until 2019 suggesting the site owner is in for the long haul.
Back To Top
Kijiji Kijiji
Kijiji isn't so much of an eBay alternative as an eBay additive.
This free global/local classified site is an eBay subsidiary and was set up to compete with Craigslist (a company that eBay owns 25% of, go figure)
Kijiji has grown till it is the second largest free classified site in the market in the US and Canada at least and as of June 2009, Kijiji.com attracted nearly 7 million monthly unique visitors and more than 400,000 live listings.
Back To Top
LGGAuctions LGG Auctions
A UK based online auction, fixed price sale, and classified site started in August 2006. The site is free to list on and most of its enhancements cost between 10 pence and one great Brittish pound. Closing commission fees range between 3.5% and 1.75% depending on the value of the item.
Traffic for the site is not bad and there was close to 1000 listings on the site at the time of writing, most of which being in the uncategorized and 'other' section.
Back To Top
liquibiz Liquibiz
The European branch of Liquidation it was set up in 2006 and uses the same US server.
Back To Top
liquidation Liquidation
Liquidation is a US site created in 1998 designed for the sales of lots. It's got a bit more traffic than most other sites.
Back To Top
Madbid MADBID
One of the UKs increasing number of penny auction sites, which have gained something of a growing notoriety in the UK for being extremely addictive for buyers.
With penny auctions the buyer buys a package of bids which allows them to raise the price of a bid a penny a time.
This means, as sellers, you should put the initial price almost at the level you want to get it for.
While other penny auction sites don't let people list their products madbid has an application form for people interested in listing products on their sites. So in essence they may consider bigger sellers with a constant supply line.
It is only limited to people in the UK so people outside this area might want to think about issues shipping could create.
Back To Top
Mercado De Ventas Mercado De Ventas
An interesting ecommerce mashup between a couple of Dutch and Mexican IT experts in 2005 where everything within reason is free. An interesting slogan near the top of the home page is 'Better than feebay', who could they mean? According to Alexa Mercado De Ventas gets most of its traffic from other countries (translation all over the place) with the most concentrated traffic coming from Spain and Peru. Listing auctions, classifieds, stores and wanted ads are free (they even have a fee page, but who knows why) The site is put together in Spanish and English with the default language being Spanish.
Back To Top
Mercado Libre Mercado Libre
Not so much an eBay alternative as an eBay additive, this Spanish and Portugese only meta ecommerce portal is eBay's exclusive South American partner (eBay owns 18.37% of the South American giant). the site draws an incredible amount of traffic and has a page rank of 7 and an incredibly high Alexa rating. According to Wikipedia [citation needed] Mercado Libre has 32 million registered users, 40,000 of which make a living off selling through the site.
The company was launched in Argentina in 1999 and quickly spread to other parts of South America. Most of the site's traffic comes from Mexico, Venezuela and Argentina although its coverage of most of South America is quite strong. At the time of writing Mercado Libre had sites in Argentina, Brazil, Columbia, Costa Rica, Chile, Ecuador, Mexico, Panama, Peru, Dominicana, Uruaguay and Venezuela. Mercado Libre also owns Mercado Pago, the South American equivalent of PayPal and the ecommerce portal De Remate (which operates the De Remate and Dereto brands).
According to Wikipedia [citation needed] again there are some complaints by sellers that there is a lack of protection against bad buyers and that first-time buyers and buyers with bad ratings can still bid on expensive items, the site doesn't mediate or claim any responsible for business carried out on the site and will not completely refund fees for sales made to non-paying buyers.
The auction site has classifieds, shops and traditional options. For auctions it charges sellers a 1% listing fee and 4.99% commission and for classifieds ads it charges a 9.99% commission on sales.
Back To Top
MGV_Liquidations MGV Liquidations
An extremely new online auction site started in early 2009. Based in Texas it gets most of its traffic from the US and has not a bad number of listings and members considering the length of time it has been up.
While not all the information is online yet it appears that placing listings are free on the site. There are a number of electronics listed on the site.
milbid Milbid
Another US eBay-like auction site that's been around since 2003 but hasn't gone too well in the traffic department.
Back To Top
neoloch Neo loch
A site with an interesting name and layout. The name is reminiscent of where the wee dongles would go for a drink and there are a menagerie of sea creatures on the front page for some reason. It was launched at the start of 2008 as the 'friendly auction site' and has already gained a fair amount of traffic (most of it from the US). Its fees are pretty standard ranging from 10 US cents to five dollars US for listing enhancements and final fees of 2.75% to 1.5% for successfully sold products.
Back To Top
Njuskalo Njuskalo
Njuskalo (which roughly translates to ?sniffer? in English) is a free classified site that started up in 2007 in Croatia and has gained a considerable amount of ground since. You can have up to 10 photos on listings and the site makes it easy to renew and change ecommerce listings.
Back To Top
OfficeHax OfficeHax
Another new online auction site that is based in the US but still gets a lot of its traffic from other locations. Office Hax was listed on the icann registry late in 2007 but the owner is still tinkering with the site resulting in a very shiny, interactive interface.
Listing on this site is free and much of the organic search traffic is driven by electronics according to Alexa.
Back To Top
oltiby Oltiby
The online reverse auction where buyers make the listing and sellers bid for the sale. It's been around since 2005, is based in the US and has British and French offices.
Back To Top
one way One Way
Oneway has New Zealand and Australian branches and was started in 2005. This makes it one of the older sites in the antipodes. The banner stating "The largest kiwi owned auction website", which appears on both the New Zealand and Australian versions of the site, must go down really well with those on the Western isle. It's free to join and list on the site. It'll charge various service fees depending on the service (NZ$2.50 for a classified listing and 40 New Zealand cents for a bold or feature listing) and a 5 percent final value of the sale which doesn't go higher than NZ$199 (an item that sells for NZ$2000 will get a fee of $54 for example).
Back To Top
Orbay Orbay
A UK auction and classified listing site that has been online since 2005 and gets a surprising amount of its traffic from the US.
A large amount of its listings and traffic seems to be software, eBook and electronics related.
While it is free to set up a store with 50 items or there listing an item will cost you a percentage of the value of the item, ranging from 10% to 2.4%. There are enhancements available for costs between 05p and 4 GBP.
Final commissions range between 4.5% and 2.2% with anything sold for less than 7GBP attracting a flat 2pound final payment fee.
Back To Top
Overstock Overstock
A US site that has been around since 1999 and does most of its business in the US, although there is a little traffic from India England and Canada. Overstock is different to most of the other sites on this list as it deals with wholesale lots and requires you to apply to stock goods through their store.
Back To Top
Oztion Oztion
An Australian eBay clone started up in 2005 in Melbourne. There is quite a bit of traffic for this site but reviews are decidedly mixed...surprising since there are no listing fees. Most unhappy reviewers warn people heading to the forums to watch for trolls..
Back To Top
ozebid Ozebid
An Australian online auction site (unsurprisingly). While its been around for a while it hasn't made much impact on the market.
Back To Top
Ozon Ozon
Russia's Amazon started in 1998? huge web presence focusing energy unsurprisingly on books and eBooks. Sellers able to list on the site only if they apply to be a partner and get accepted by the good people of Ozon, meaning that perhaps only medium to large operators with good Russian language skills can apply.
Back To Top
Profit Sharing Auction Profit Sharing Auction
This US-based online auction site, set up at the end of 2008 is touted to be more of a cooperative than an online auction site.
Listing on this site is free as is completing the deal, There are several 'enhancement' fees you can pay to give yourself more visibility.
At Profit Sharing Auction sellers can earn commissions off the new sellers they bring in to the website. According to site owner, Scott Christenson, members run the site, make the rules, set the fees & split the profits. Scott Christenson also says that they offer cheaper dental and medical insurance than anywhere else around.
At the time of writing there wasn't in the much of listings on the site and it was unclear how much buyer traffic it was getting though this should pick up over time.
Back To Top
Plunder here Plunderhere
ARRRR it be the ecommerce site you be visiting to offload your booty ARRRR. But in all seriousness it's an all purposes ecommerce site that is Canadian-based and was started in 2003. You can auction things off, trade things or set up your stall through this colorful site and most things are free or fairly cheap to do. Its traffic is a little lighter than other sites and Google doesn't seem to like it for some reason or another. Perhaps they prefer ninjas.
Back To Top
QXBid QX Bid
An online auction site that's been around since last year. Its fees are pretty low and it seems to get reasonable traffic.
Back To Top
QXL QXL
Formerly QXL, now Tradus it was started in 1999 and floated on the Nasdaq soon after. QXL is only one of the trade names but it is one that seems to keep people happy according to the people who use Ciao.
The QXL name seems to be best known in Norway and Denmark where it is a quite a popular ecommerce portal
The online auction sites in this stable include:
* QXL (Denmark)
* QXL (Norway)
* QXL (United Kingdom - to be shut in May 2008)
* Aukro (Bulgaria)
* Aukro (The Czech Republic)
* Aukro (Slovakia)
* Aukro (Romania)
* Aukro (Ukraine)
* TeszVesz (Hungary)
* Allegro (Poland)
* OtoMoto (Poland)
* otoDom (Poland)
* Ceno (Poland)
* Plat Nosci (Poland)
* iStore (Poland - handles the sale of online ecommerce tools and software)
* Ricardo (Switzerland)
* Molotok (Russia)
Back To Top
Ruby Lane Ruby Lane
If you're peddling the finer things in life then this site may be an option. It was set up in 2007 and is more like an online mall where you set up a shop within the site. Setting up a shop costs and they charge a listing fee per item as well as an advertising fee. But they do claim to advertise in several trade journals to boost rankings and increase your chances of sale. It's yet another US site and gets most of its traffic from the US although there is more than a little traffic in the UK, Canada and India as well.
Back To Top
sell bid and buy Sell Bid And Buy
A site that calls itself "Australia and New Zealand's low cost online auction site" free to join up with an AU$5 credit once you do. The fees, which are explained on a page fairly far back in the site, are pretty good. You'll pay nothing to list the item and a fairly low price for buy it now and reserve options (five Australian cents for 'buy it now' 10 for reserve). Final commission fees are 3% for things under AU$75, 2.75% for things over AU$75 and 2% for things over AU$1000. And if you're planning to sell get ready to go through a clearance check and you're going to have to use PayPal.
Back To Top
Sell my stuff Sell My Stuff
An auction site for Australian vendors, it's been given the thumbs up by vocal eBay critic EBay Exodus (AKA f*** eBay) so it can't be too bad.
Back To Top
Sell UK Sell UK
This is a UK-based auction and classified site set up in the last two years.
The site doesn't charge sellers a final listing fee, instead charging sellers a 10%-2.4% listing price depending on the asking price of the item.
At the time of writing there was only a handful of items available and there didn't appear to be much buyer traffic.
Back To Top
Shoporium Shoporium
An ecommerce portal something akin to Amazon but without the looks or reach Shoporium is a service that allows sellers to set up their own shop, manage it, and market their listings on other locations.
The design is very 1990's, which is somewhat unsurprising as it was first created in 1999.
The site just requires you pay a US$17.50 monthly fee.
Back To Top
specialist auctions Specialist Auctions
A global online auction house, registered in the UK which, according to site cofounder Bob Clement the site gets 10 million pages per month and those who have used it seem to like it.
Back To Top
tazbar Tazbar
Tazbar is an ecommerce site that offers fixed price sales, auctions and wanted adverts. It was set up in 2006 and gets most of its business from the UK with the next biggest amount of traffic coming from the US. It has a varying level of memberships which gives you different levels of access and exposure depending on how much you spend. At the basic level you're required to pay a 3% commission on successful sales.
Back To Top
TripleClicks TripleClicks
An eBay alternative site for sellers that has been online since May 2000, Tripleclicks, is a site that has gained a lot of ground since January this year. With a server based in the US the site gets most of its traffic from the US and India.
It costs 1 TripleClicks credit (19US cents) to list an item on the site and the site doesn't actually pay people that sell on it until the buyer has received their goods.
This payment system won't make it the best option for anybody working on limited resources.
Back To Top
trademe Trademe
A New Zealand online auction site that is possibly the best known ecommerce site in New Zealand. This could be because it was set up by the son of a TV economist, sold to the media conglomerate Fairfax and then tied to Stuff, the most widely-read news site in the country. It also could be because it's free listing nature allowed users to post unusual items for sale (like eBay). Some of the things have included a handbag used by the All Black captain to hit another player in a nightclub, the unsuccessful All Black World Cup squad of 2007 and a Prime Minister's signature. Listings are free and enhancement fees aren't too bad. Final fees for successful options range from 6.9% for items under $150 to NZ$71 and 1.9% for items over $1500. Most of it traffic comes from New Zealand but there's also a smattering of traffic from the US and the UK as well, which is surprising given that you need a NZ postal address and phone number to be a seller and have fees paid into a NZ bank account.
Back To Top
trocadero Trocadero
Trocadero is similar to Ruby Lane in that it is more of a shop front for people looking to sell the finer things in life than it is a place to auction off things. You pay a monthly subscription to get access to the site with more cash getting you more services. It was set up in 1999 and has a reasonable amount of traffic.
Back To Top
Ubid right Ubid Right
A very new eBay copy (it's only been ariound since 2007) based in the US. Even though it's traffic isn't huge the site owner is relatively proud of its record so far (well you'd think so she's put up a stats page) they sell everything, have auctions and fixed-price sales and charge 2% of the value of the item on final sale and five cents US for basic listings.
Back To Top
UK bids away UK Bids Away
A British eBay equivalent that has a slowly growing inventory of listings and sellers. The site was originally launched in 2003, went down for rennovations but was relaunched twelve months ago according to Philip Hugh, one of the people behind the site. It has both small house lots listed and wholesale lots listed.
You don't need to pay any listing fees to advertise your items on UK Bids Away it has a bulk uploader and you are able to set up an online shop on the site.
According to Philip Hugh it gets 200,000 to 300,000 hits every two - four weeks.
Back To Top
Waggle pop Wagglepop
An online auction site that gets most of its traffic from the US, Canada and the UK. If you are looking to sell items on Wagglepop you'll need to pay a monthly subscription fee, which will allow you to sell what you want. It has been online since 2004.
Back To Top
Webuy Webuy
A NZ-based online auction site that, according to site director Brooke McKenzie, is owned by its members (much like profitsharingauction) .
At the time of writing it had 312 members online and 69051 items for sale.
There are no listing fees and commissions range between 3% and 1%. If you should choose to sell something for more than NZ$10,0000 on the site then you are charged a flat fee of NZ$110.00
Back To Top
webidz Webidz
Webidz is an ecommerce site where you can place classified ads or list auctions. It's been around since 2004 and gets most of its traffic from the US, although there is more than a little traffic coming from India, England, Australia and Canada. They don't charge listing fees or final sale fees but do charge a little for enhancements and an initial $5 'verification fee'.
Back To Top
Wensy Wensy
Yet another US-based eBay copy that's been around since 2004 (but was registered in 2003) and which seems to make most of its money from banner advertising and doesn't charge its users.
Back To Top
Xoobie Xoobie
Yet another Australian auction site.
Back To Top
yahzooshopping Yahzoo Shopping
What do you do if you're trying to pick a familiar-sounding name but everything that sounds like eBay has been used? Go for a different popular portal it seems.
Yahzooshopping (pronounced Y Ah Zoo Shopping according to the site's tagline) is an Australian based auction site set up in 2008
It doesn't appear to have much in the way of buyer traffic even though there is a decent range of listings online.
It appears to be free to list on Yahzooshopping and there are no commission fees.
Back To Top
Yahoo_shopping Yahoo! shopping
A foray into the ecommerce environment by one of the online giants, Yahoo shopping was started up in 2005 and, so far, looks more successful than their earlier venture Yahoo! Auctions.
Instead of going up against eBay this time it appears that Yahoo has challenged Google Base and Amazon for their throne.
At the time of writing Yahoo charged an initial US $50 start-up fee, a 1.5% transaction fee and a monthly merchant start up fee of US $39.
That buys you a shopfront, a backend and a whole lot of analysis.
It has received some good feedback from sellers and buyers.
Back To Top
Zillion Zillion
A New Zealand based online auction site Zillion has been around since 2005 but has not enjoyed anywhere the same level of success as TradeMe.
It gets most of its traffic from New Zealand and seems to have a lot of electronics and console games online.
To sell items on Zillion you need to have $10 in your Zillion account which sets you up as an accredited zillion member. Listing additions cost between 10 New Zealand cents and NZ$1.60. Final commission fees range between 25c and $199 depending on the price of the item.
Back To Top
Zozo Zozo
A Swiss online auction site, that has set itself up to be understood in French, German and English.
The site has only been up for a short while but has already garnered a lot of attention in Switzerland.
Sellers are able to sell via an online shop, classifieds or by auction. Listing Seller fees range from 0.10 Swiss francs to 5 Swiss francs, with store fees ranging from 19 Swiss Francs to 99 Swiss Francs, depending on how many items are listed in your store.
Back To Top
http://www.chinavasion.com/ebay_alternatives.html -
Han Suyin (chiń. 韩素音, Hán Sùyīn), Rosalie Elisabeth Kuanghu Chow (chiń. 周光湖, Zhōu Guānghú), w rzeczywistości także dr Elisabeth C.K. Comber (ur. 12 września 1917 r. w Xinyang, położonej w prowincji Henan, Chiny), pisarka chińska.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Han_Suyin
Ojciec pisarki, Zhou Yingtong, pochodził z arystokratyczno-mandaryńskiego rodu z Syczuanu i był Chińczykiem z etnicznej podgrupy Hakka, matka, Margaret Denis, wychowała się w dość zamożnej, mieszczańskiej rodzinie flamandzkiej w Brukseli. Rodzice Han Suyin poznali się, a następnie pobrali w pierwszej dekadzie XX w. w Brukseli, gdzie Zhou Yingtong odbywał uwieńczone dyplomem inżynierskim studia politechniczne z zakresu kolejnictwa.
Han Suyin jest z zawodu lekarką i swoje gruntowne wykształcenie medyczne zawdzięcza uniwersytetom Pekinu, Brukseli i Londynu. W tym zawodzie praktykowała też przez wiele lat i właściwie do dziś medycynę uważa za swoje główne powołanie życiowe.
Dzięki mieszanemu pochodzeniu została obdarzona poniekąd podwójną osobowością, a przez to również wyjątkowo głębokim zrozumieniem zawikłanej i trudnej problematyki rasowej. Pisać – głównie w języku angielskim – zaczęła dość wcześnie, już bowiem w roku 1942, pośród szalejącej wojny sino-japońskiej, zadebiutowała powieścią autobiograficzną, zatytułowaną
* Destination Chungking (pol. Kierunek Czungking).
Z czasem podjęła trud przedstawienia z perspektywy azjatyckiej niezwykle szerokiej panoramy zdarzeń, składających się na historię najnowszą Chin. Tak powstał sześciotomowy cykl epicki, w skład którego wchodzą następujące powieści:
* The Crippled Tree (polskie tłumaczenie: Kalekie drzewo, tłum. Teresa Kowalska, Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society, Hongkong, Chiny oraz Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz; miejsce wydania: Hongkong, Chiny 2002; ISBN 83-88632-06-X)
* A Mortal Flower (pol. Śmiertelny kwiat),
* Birdless Summer (pol. Lato bez ptaków),
* My House Has Two Doors (pol. Mój dom ma dwoje drzwi),
* Phoenix Harvest (polskie tłumaczenie: Żniwo feniksa, tłum. Teresa Kowalska, Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society, Hongkong, Chiny oraz Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz; Miejsce wydania: Hongkong, Chiny 2003; ISBN 83-88632-54-X),
* Wind in My Sleeve (pol. Wiatr w mym rękawie).
Pisarka tworzy także w językach francuskim i chińskim, i jest autorką około trzydziestu zróżnicowanym pod względem tematycznym, znakomitych warsztatowo utworów prozatorskich. Jednak największy sukces przyniósł jej romans, zatytułowany:
* A Many-Splendoured Thing (pol. Rzecz wszechwspaniała),
osnuty wokół rzeczywistego wydarzenia z życia osobistego pisarki - krótkotrwałego związku ze znanym dziennikarzem brytyjskim i reporterem wojennym londyńskiego Timesa, Ianem Morrisonem, tragicznie przerwanego jego frontową śmiercią podczas wojny koreańskiej w 1950 roku. Na podstawie tej powieści hollywoodzka wytwórnia filmowa Twentieth Century Fox nakręciła w roku 1955 nagrodzony trzema Oscarami film pt.: Love is a ‘Many-Splendored Thing (wyreżyserowany przez Henry’ego Kinga, z Williamem Holdenem i Jennifer Jones w rolach głównych). W Stanach Zjednoczonych i w niektórych innych krajach zachodnich film ten nadal cieszy się znaczną popularnością i jest uważany za jeden z największych romansów filmowych wszech czasów, porównywalny m.in. z Przeminęło z wiatrem. Ponadto Han Suyin jest wybitnym i cenionym autorytetem w dziedzinie tematyki chińskiej, a w swoim czasie uczestniczyła też w bardzo licznych wystąpieniach publicznych (artykuły prasowe, wywiady radiowe i telewizyjne, a także wykłady uniwersyteckie, wygłaszane w głównych centrach akademickich kontynentu północnoamerykańskiego, Europy Zachodniej i Australii), zawsze jako adwokatka narodu chińskiego i obrończyni praw kobiet z Trzeciego Świata, a także zagorzała przeciwniczka przesądów oraz barier rasowych. Swoją działalnością publicystyczną i społeczną Han Suyin wniosła swój osobisty wkład w przełamywanie barier niezrozumienia między Chinami a Zachodem, głównie zaś między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, ostatecznie uwieńczone wyprowadzeniem Chin z wieloletniej izolacji politycznej oraz nawiązaniem przez ten kraj pełnych stosunków dyplomatycznych z USA. Od około czterdziestu lat sędziwa dziś pisarka zamieszkuje na stałe nad Jeziorem Lemańskim w Lozannie (Szwajcaria). Jej trzecim mężem jest emerytowany pułkownik armii indyjskiej, Vincent Ruthnaswamy. Utwory Han Suyin tłumaczy na język polski prof. Teresa Kowalska.
Spis treści
[ukryj]
* 1 Twórczość
o 1.1 Powieści
o 1.2 Dzieła autobiograficzne
o 1.3 Dzieła historyczne
* 2 Bibliografia
* 3 Linki zewnętrzne
Twórczość [edytuj]
Powieści [edytuj]
* Destination Chungking (1942)
* A Many-Splendoured Thing (1952)
* The Mountain Is Young (1958)
* Winter Love (1962)
* Cast But One Shadow (1962)
* Four Faces (1963)
* L'abbé Pierre (1965, w j. francuskim)
* L'abbé Prévost (1975, w j. francuskim)
* Till Morning Comes (1982)
* The Enchantress (1985)
Dzieła autobiograficzne [edytuj]
* And the Rain My Drink (1956)
* The Crippled Tree (1965; polskie tłumaczenie: Kalekie drzewo, tłum. Teresa Kowalska, Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society, Hongkong, Chiny oraz Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz; miejsce wydania: Hongkong, Chiny 2002; ISBN 83-88632-06-X)
* A Mortal Flower (1966)
* Birdless Summer (1968)
* My House Has Two Doors (1980)
* Phoenix Harvest (1982; polskie tłumaczenie: Żniwo feniksa, tłum. Teresa Kowalska, Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society, Hongkong, China oraz Instytut Wydawniczy "Świadectwo", Bydgoszcz; Miejsce wydania: Hongkong, Chiny 2003; ISBN 83-88632-54-X)
* A Share of Loving (1988)
* Fleur de soleil, histoire de ma vie (1988, tylko w jęz. francuskim, tłum. ang.: Flower of sun: the story of my life)
* Wind In My Sleeve (1992)
Dzieła historyczne [edytuj]
* China in the Year 2001 (1967)
* Asia Today: Two Outlooks (1969)
* The Morning Deluge: Mao Tsetong and the Chinese Revolution 1893-1954 (1972)
* Lhasa, the Open City (1976)
* Wind in the Tower: Mao Tsetong and the Chinese Revolution, 1949-1965 (1976)
* China 1890-1938: From the Warlords to World War (1989; fotoreportaż historyczny)
* Eldest Son: Zhou Enlai and the Making of Modern China (1994)
Bibliografia [edytuj]
Teresa Kowalska:
* Księżycowy Gość albo Sołżenicyn Chin (Arkusz, nr 3 / 100, maj 2000)
* Han Suyin, czyli głos Sołżenicyna Chin (Akant, nr 9 / 35, 2000)
* Han Suyin, „Sołżenicyn Chin”, w Polsce pisarka zupełnie nieznana (szkic biograficzny oraz krótki zarys twórczości (Przegląd Orientalistyczny, nr 3-4, 2000)
* Han Suyin, czyli głos „Sołżenicyna Chin” (Radostowa, nr 7-8 / 37-38 2000)
* Tea, ivory and ebony: Tracing colonial threads in the inseparable life and literature of Han Suyin (Journal of The Hong Kong Branch of The Royal Asiatic Society, Vol. 40, 2000
* Han Suyin, czyli głos Sołżenicyna Chin (Metafora, nr 44-46 (50-52), 2000 – 2001)
* "Mieszana krew" i mandaryński etos (Przegląd Artystyczno-Literacki PAL, nr 1-2, 2001)
* O "Kalekim drzewie" i o sześciotomowym, autobiograficzno-historycznym cyklu epickim autorstwa Han Suyin (Akant, nr 4 / 43, 2001)
* Han Suyin: Global woman albo paradoks pisarki bez czytelników; "Mieszana krew" i mandaryński etos; Lozańska rozmowa z Han Suyin. Tygrysy i motyle (dodatek kulturalny "Gazety Uniwersyteckiej UŚ", nr 5, lipiec – wrzesień 2002; Uniwersytet Śląski, Katowice)
* "Żniwo feniksa", czyli rzecz o chińskiej Rewolucji Kulturalnej (Akant, nr 13 / 65, 2002)
Linki zewnętrzne [edytuj]
* Teresa Kowalska - Han Suyin and her literary achievement – Summary (internetowa strona domowa Hakka Forum na serwerze w Columbus, Ohio (USA), prowadzona przez Chińczyków z grupy narodowościowej Hakka Han, zamieszkałych w diasporze i na Tajwanie
* (opr. Teresa Kowalska) Han Suyin - strona internetowa projektu literackiego pt. Voices From the Gaps; Women Writers of Color, prowadzonego przez Wydział Anglistyki University of Minnesota (USA), poświęcona życiu oraz twórczości literackiej Han Suyin
* Teresa Kowalska – Tracing colonial threads in Han Suyin’s inseparable life and literature (internetowa strona domowa Hakka Forum na serwerze w Columbus, Ohio (USA), prowadzona przez Chińczyków z grupy narodowościowej Hakka Han, zamieszkałych w diasporze i na Tajwanie)
* Teresa Kowalska - Han Suyin (jw.)
* Teresa Kowalska – Buena Vista Social Club, Frédéric Chopin and Han Suyin. About a misunderstood Hakka woman writer (jw.)
* Han Suyin - życie i twórczość, "Gazeta Uniwersytecka UŚ", dodatek kulturalny nr 5; Uniwersytet Śląski, Katowice, lipiec - wrzesień 2002
* Lucjan Wolanowski - Bardzo osobiste spojrzenie - przyczynek do książki Han Suyin pt.: "Kalekie drzewo", w przekładzie Teresy Kowalskiej, "Gazeta Uniwersytecka UŚ" nr 5/105, luty 2003; Uniwersytet Śląski, Katowice)
* Traveller's Tales: Han Suyin, a doctor in JB, Peggy Loh. Travel Times, Malaysia 2005
* Love Is a Many-Splendored Thing (1955) - opis filmu, nakręconego na podstawie książki Han Suyin
http://pl.wikipedia.org/wiki/Han_Suyin
http://biznesazja.bblog.pl/wpis,dotkniecie;chin;-;han;...Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 09:30 -
Han Suyin - Dotknięcie Chin
http://www.goldenline.pl/forum/han-suyin -
BARDZO OSOBISTE SPOJRZENIE
Autor: LUCJAN WOLANOWSKI
http://gu.us.edu.pl/node/215771
(przyczynek do książki Han Suyin pt.: "Kalekie drzewo", w przekładzie Teresy Kowalskiej)
"Niech Chiny śpią, bo jak się obudzą, to świat pożałuje". Słowa te przypisują Napoleonowi, co nie znaczy, że istotnie tak powiedział. Gdyby bowiem w pochodzie na Moskwę nocował w tych wszystkich zajazdach, które przypisują sobie ten zaszczyt - to nie doszedłby nie tylko do Moskwy, ale i nie przekroczył Wisły.
Faktem jest, że Chiny się przebudziły. Czy świat był przygotowany na to wydarzenie? Trudno powiedzieć. Odeszli już pionierzy naszej wstępnej wiedzy o tym dalekim kraju, którzy musieli być nim zafascynowani, a których dawno zapisane nazwiska podpisane są pod relacjami, zostawiając świadectwo wiedzy badaczy. Oto hrabia d'Hérisson, autor "Pamiętników tłumacza", którą to funkcję pełnił, mając już dwadzieścia lat, u boku generała de Montauban, hrabiego Pelikan. Młody człowiek znał biegle chiński w mowie i piśmie, zostawił nam pasjonujące relacje z brytyjsko - francuskiej ekspedycji wojskowej półtora wieku temu… Zachowały się wspomnienia wojskowych, dyplomatów, celników zdzierających opłaty za towary przewożone w samych Chinach, spekulantów węszących dobry zysk…
Czy Europa była zainteresowana tymi okruchami wiedzy o wielkim kraju? Mam wrażenie, że nie. Moja piątka z historii nie została mi zaliczona, gdy po raz pierwszy znalazłem się na najdalszym Dalekim Wschodzie. Wspominam z wdzięcznością nauczyciela, który tak interesująco przedstawiał tematy lekcji. Ale zobowiązywał go program nauczania. Wbijano nam do głowy różne wydarzenia z dziejów Grecji i Rzymu, brnęliśmy przez fakty ze średniowiecza, ale w nauczaniu historii powszechnej Rosja carska i bolszewicka kwitowane były galopem przez daty. A gdzie wielkie imperia Dalekiego Wschodu? Były dla nas naprawdę… dalekie. Ocean Spokojny i Ocean Indyjski obmywały brzegi krajów, które zostały dla nas zagadką. Kto z uczniów zdobył się na zdrapanie kolonialnych kolorów Holandii, Wielkiej Brytanii czy Francji, aby dojrzeć miliony ludzi, które żyły pod obcymi flagami?
Chiny były wypadkiem szczególnym. TV wtedy nie było, kroniki filmowe, zmieniane co tydzień, pokazywały - owszem - zdjęcia z Chin. Byli to przeważnie rośli chłopcy z brytyjskiej czy amerykańskiej piechoty morskiej, którzy "pokazywali flagę" maszerując z orkiestrami ulicami Szanghaju. Kamera ślizgała się po zbiedniałym, szarym tłumie, który czekał, aż skończy się parada. Po czyjej stronie były wtedy sympatie - chyba trudno powiedzieć...
I oto pojawia się na naszym rynku księgarskim, w doskonałym przekładzie, książka, która na kanwie dziejów jednego rodu - odpowiada na to pytanie i wiele, wiele innych. Jej autorka, Han Suyin, pochodzi z mieszanego małżeństwa belgijsko-chińskiego, co już niejako w kołysce stawiało ją poza tradycyjnym społeczeństwem Chin, a jednak z dala od pełnego przywilejów bytowania białego człowieka. Czytelnik na kanwie tej opowieści dowiaduje się, że najstarsze rody europejskiej arystokracji nie były jeszcze nawet w zalążku swych dziejów, gdy chińskie, zachowane przez wieki księgi rodowe były już pełne konkretnych nazwisk i koligacji. Niemal pół tysiąca stron polskiego przekładu jest wycieczką w krainę nieznaną. Chińczyk z opakowania herbaty staje się istotą żywą, ma swoje dole i niedole.
Ta książka jest jakby przepustką do historii. Jest to historia ludzi. Ale Chiny to też wynalazczość. Wóz opancerzony miedzią, zaprzężony w cztery konie i obsadzony przez łucznika, kosyniera i woźnicę - to prototyp czołgu: 25 wiek przed narodzeniem Chrystusa. Pierwsze tamy na rzekach i hodowla jedwabnika - około 2000 p.n.e. Przysłowie: "Wynaleźliśmy proch, ale tylko do budowy ogni sztucznych". Do małżeństwa importowanego z Chin prochu z działem artyleryjskim doprowadzili Anglicy (Bitwa pod Crécy, 1346). Gdy kosmonauci gołym okiem spoglądają na ziemię, to jedyną budowlę widzą wyraźnie: Mur Chiński… Kalekie drzewo nie zawsze było ułomne…
Warszawa, 6 stycznia 2003 r.
LUCJAN WOLANOWSKI
http://free.art.pl/wolanowski
e-mail: wolanowski@free.art.pl
Han Suyin, Kalekie drzewo, tłum. Teresa Kowalska, wyd. Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society oraz Instytut wydawniczy "Świadectwo", Hongkong-Bydgoszcz 2002. Han Suyin poświęciliśmy dodatek kulturalny wydany prze "GU" w lipcu 2002 r. Tłumaczka książki, Teresa Kowalska, jest profesorem w Instytucie Chemii Uniwersytetu Śląskiego, w wolnym czasie zajmuje się tłumaczeniami z j. angielskiego i niemieckiego. (Mariusz Kubik)
Autorzy: Lucjan Wolanowski, Foto: Archiwum L. Wolanowskiego
http://gu.us.edu.pl/node/215771 -
Teresa Kowalska - Nota biograficzna o tłumaczce
Autorzy: Mariusz Kubik
http://gu.us.edu.pl/node/242281
Teresa Kowalska, urodzona w 1946 roku w Gliwicach, w rodzinie repatriantów ze Lwowa, mieszka w Chorzowie. Od czasów licealnych interesuje się chemią: finalistka ogólnopolskiej olimpiady chemicznej (1963), w latach 1963-1968 studiowała chemię w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Katowicach. Od ukończenia studiów pracuje w Instytucie Chemii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W 2000 roku uzyskała tytuł profesora zwyczajnego, jest autorką kilkuset publikacji naukowych.
Jej pasją stały się tłumaczenia prozy i poezji z angielskiego i niemieckiego. Ostatnie publikacje to m.in. tom przełożonych przez nią wierszy Christiana Morgensterna (1871-1914) - niemieckiego poety z Monachium, pobierającego nauki we Wrocławiu i Żorach (Sorau). Książka ukazała się w Pszczynie, nakładem Biblioteki Fundacji Pallas Silesia. Wiersze Morgensterna w tłumaczeniu Kowalskiej złożyły się również na dodatek kulturalny do "Gazety Uniwersyteckiej", wydany w styczniu 2001 r.
Ostatnio popularyzuje także twórczość mało znanej w Polsce wybitnej pisarki chińskiej Han Suyin (ur. 1917), tworzącej na emigracji w języku angielskim i określanej niekiedy mianem "Sołżenicyna Chin". Polskie przekłady jej utworów ukazały się już m.in. w poznańskim "Arkuszu", bydgoskim "Akancie", czy toruńskim "Przeglądzie Artystyczno - Literackim". Jedną z najlepszych stron internetowych poświęconych Han Suyin (autorstwa Teresy Kowalskiej) stworzono na amerykańskim University of Minnesota. W 2002 r. ukazała się po polsku pierwsza książka chińskiej pisarki pt.: Kalekie drzewo. Wydawcami są: Hong Kong Branch of the Royal Asiatic Society (w Hong Kongu opracowano i wydrukowano książkę), oraz Instytut Wydawniczy "Świadectwo" z Bydgoszczy. W lipcowym, setnym numerze "Gazety Uniwersyteckiej" ukaże się rozmowa prof. Teresy Kowalskiej z Han Suyin, fragmenty prozy, oraz esej dotyczący twórczości chińskiej pisarki.
Kontakt z prof. Teresą Kowalską:
kowalska@us.edu.pl
Autorzy: Mariusz Kubik
http://gu.us.edu.pl/node/242281Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 09.11.09 o godzinie 09:05 -
"Mieszana krew" i mandaryński etos
Autorzy: Teresa Kowalska, Han Suyin
http://gu.us.edu.pl/node/242301
Chorzów, 7 października 2000 r.
Przymykam oczy i zaczynam rozmyślać. Za tydzień wydarzy się coś dziwnego, lecę mianowicie na parę dni do Lozanny przeprowadzić ważną dla mnie rozmowę. Ale może lepiej opowiedzieć tę historię od samego początku.
Lato 1969 było piękne, słoneczne. Nareszcie pierwszy człowiek dotknął stopą księżycowego gruntu, Zachód, a nawet Wschód ogarnęła z tego powodu wielka euforia, a ja, niedawno ukończywszy studia, pierwszy raz w życiu wychyliłam się zza "żelaznej kurtyny", aby wylądować na długich wakacjach u londyńskiej ciotki. To była taka mała, prywatna eskapada na mój całkiem prywatny, mały, trochę papierowy księżyc. Gdyż od tamtej pory Londyn stał się dla mnie synonimem książek, księgarń, bibliotek i w ogóle niespotykanej wówczas u nas swobody słowa. Pierwsze z brzegu książki dopadłam zaraz w domu ciotki, właściwie nie jakieś tam przypadkowe tytuły, ale zasobny i ciekawie skompletowany księgozbiór. Lekturę sama zaczęłam sobie dobierać "na nosa", a łapczywy plan-minimum przewidywał jeden tytuł na dwa dni, albo może raczej na dwie noce. Pierwszym z przeczytanych wówczas przeze mnie tomów była powieść kieszonkowego formatu w lśniącej, pomarańczowej okładce bez żadnych ilustracji, intrygująco zatytułowana "Destination Chungking" (pol. "Kierunek Czungking"). Tę przeczytałam w jedną noc, a kiedy odstawiałam ją już z powrotem na półkę, przed snem zamajaczyła mi w głowie myśl: "Tę pisarkę kiedyś w życiu poznam, muszę poznać". Nosiła nic mi wówczas nie mówiące nazwisko Han Suyin, z króciutkiego biogramu na okładce wynikało jedynie tyle, że to literacki pseudonim, że pisząca po angielsku autorka jest po matce Flamandką, a po ojcu Chinką, poza tym jeszcze to, że z wykształcenia jest lekarką, lecz - prawdopodobnie z kurtuazji - notka jakoś pominęła jej rok urodzenia.
"Destination Chungking" wydała mi się z miejsca książką zupełnie wyjątkową. Z autobiograficznej perspektywy opisywała tragiczne wydarzenia wojny chińsko-japońskiej, tego odpowiednika drugiej wojny światowej na Dalekim Wschodzie. Autorka pisząc ją mogła mieć co najwyżej nieco ponad dwadzieścia lat, czyli dokładnie tyle samo, co ja czytając. Pisała bezpośrednio, ciepło, prawie intymnie, chwilami odnosiłam takie wrażenie, jakby mi to wszystko zwyczajnie opowiadała, na policzku prawie czułam jej oddech. Tamta odległa wojna pod jej piórem stawała się łudząco podobna do drugiej wojny światowej w Polsce, przynajmniej do tej, jaką moje pokolenie znało z rodzinnego przekazu. Wielka przewaga wojskowa okupanta, nieustanne bombardowanie z powietrza głównych miast chińskich, wszędzie chaos, destrukcja i bezmiar ludzkiego cierpienia, z drugiej zaś strony patriotyzm zniewolonego narodu i wynikająca zeń determinacja w dążeniu do szybkiego odzyskania niepodległości. Na tym przerażającym tle pisarka odmalowała pierwsze dni, tygodnie i miesiące swojego małżeństwa, nie kończącą się ucieczkę młodej pary w tłumie milionów, a może nawet dziesiątek milionów innych Chińczyków ze wschodu na zachód, w górę rzeki Jangtse, aż pod sam Tybet, do górzystego, trudno dostępnego Syczuanu, gdzie w Czungkingu właśnie na czas wojny schroniły się cywilne i wojskowe władze Chin. Pod wpływem lektury "Destination Chungking" po raz pierwszy do głębi przeniknęła mnie myśl, że ludzkość w rzeczy samej stanowi jedno i to dziecinnie proste objawienie miałam potem zaliczyć do najważniejszych doświadczeń duchowych w swym życiu. W jednej z naszych rozmów telefonicznych - dopiero od dwóch lat rozmawiam z Han Suyin przez telefon - pisarka całkiem znienacka zapytała, "Proszę pani, czy była pani kiedykolwiek w życiu głodna? Bo ja nieraz po trzy i więcej dni bywałam bez jednego kęsa w ustach". Z moich wspomnień natychmiast wyłonił się niewielki, pomarańczowy tomik "Destination Chungking".
Od lipca 1969 minęły ponad trzy dekady. Bywało, że w wirze życia i rozmaitych innych lektur twórczość Han Suyin nawet na kilka lat odsuwała się ode mnie gdzieś daleko poza horyzont, aby niespodziewanie znów powrócić kolejną, jeszcze wspanialszą książką. Pomału docierałam do każdej, co zwłaszcza w trochę odleglejszych czasach wcale nie było takie proste, w tamtej raczej ponurej epoce urzędowych kawałów o Chińczykach, którzy niby już wkrótce, nie wiedzieć czemu, mieli czekać rano pod naszymi drzwiami zamiast butelek pełnych mleka. W sumie uzbierałam tych książek ponad dwadzieścia, niemal wszystkie, jakie artystka napisała w językach europejskich, głównie w angielskim, ale czasem także i po francusku. W tym miejscu warto może wspomnieć o tym, że twórczość Han Suyin została przełożona na prawie dwadzieścia różnych języków, przy czym na niemiecki i francuski dokonano przekładów wszystkich jej dzieł. W języku polskim - pomijając kilka zaledwie i to bardzo drobnych fragmentów[1-5][1] Han Suyin, "Kalekie drzewo", Arkusz, nr 3 (100), 6 - 7 (2000) (przekład: Teresa Kowalska)
[2] Han Suyin, "Tygrysy i motyle", Arkusz, nr 8 (105), 11 (2000) (przekład: Teresa Kowalska)
[3] Han Suyin, "Niepokoje na tle rzekomo rasowym", Akant, nr 9 (35), 1-2 (2000) (przekład: Teresa Kowalska)
[4] Han Suyin, "Piknik na Malajach", Przegląd Artystyczno-Literacki, nr 10 (104), 113-120 (2000) (przekład: Teresa Kowalska)
[5] Han Suyin, "Koniec i początek", Przegląd Artystyczno-Literacki, nr 10 (104), 109-113 (2000) (przekład: Teresa Kowalska) - nie ukazała się jeszcze dotąd żadna jej książka.
Jakie więc jest właściwie to pisarstwo Han Suyin? Wspominam o nim w trzech esejach biograficznych, jakie ukazały się na łamach Arkusza [6][6] Teresa Kowalska, "Księżycowy Gość albo Sołżenicyn Chin", Arkusz,, nr 3 (100), 5 (2000),Przeglądu Orientalistycznego[7][7] Teresa Kowalska, "Han Suyin, 'Sołżenicyn Chin', w Polsce pisarka zupełnie nieznana (szkic biograficzny oraz krótki zarys twórczości)", Przegląd Orientalistyczny, nr 3-4, 254-263 (2000)i Akantu [8][8] Teresa Kowalska, "Han Suyin, czyli głos Sołżenicyna Chin", Akant, nr 9 (35), 6-7 (2000) (artykuł ten stanowi w zasadniczej mierze przedruk biogramu, jaki ukazał się w Arkuszu), a obszerniej w artykule, przedstawiającym ogólny zarys całej twórczości pisarki, wydrukowanym na łamach Przeglądu Artystyczno-Literackiego[9][9] Teresa Kowalska, "O twórczości literackiej Han Suyin", Przegląd Artystyczno-Literacki, nr 10 (104), 93-108 (2000). Widać w nim najwyraźniej dwa całkiem odrębne nurty. Nurt pierwszy to historia najnowsza Chin, czyli szeroka, epicka panorama wydarzeń od feudalnego i na pół kolonialnego schyłku ubiegłego stulecia aż po tragiczny plac Tienanmen i nawet jeszcze ciut dalej, gdyż do roku 1991. Utwory należące do tego cyklu swoim rozmachem przypominają prozę Sołżenicyna, a może nawet samego Lwa Tołstoja. Zaskakuje w nich przede wszystkim to, że artystka tworząca w głównym języku współczesnej cywilizacji zachodniej, czyli w angielskim, historycznych rozrachunków i ocen dokonuje z perspektywy dalekowschodniej, a konkretnie z chińskiej. Jej wizja świata bezwzględnie zdominowanego przez białego człowieka, z pewnością nie europo-, ani też nie amerykocentryczna, może z początku wydać nam się trochę obca, zarazem jednak skłania do refleksji, z czasem głęboko przekonuje, wreszcie nawet zaczyna pociągać jawną szczerością formułowanych spostrzeżeń i sądów.
Drugi nurt w twórczości Han Suyin to szeroka eksploracja problematyki ze sfery ludzkich uczuć. Opowiadane przez nią historie miłosne nigdy nie są radosne ani proste, często bowiem odciska na nich trudne piętno zróżnicowane pochodzenie rasowe obojga partnerów. Podobnie trudny jest zresztą euroazjatycki rodowód samej pisarki. Najsłynniejszy utwór z tego nurtu (i prawdopodobnie z całej twórczości Han Suyin) to napisana jeszcze w roku 1952 powieść "A Many-Splendoured Thing" (pol. "Rzecz wszechwspaniała"), przedstawiająca historię krótkiego, lecz szczęśliwego związku autorki z dziennikarzem londyńskiego "Timesa", Ianem Morrisonem, który miał niebawem zginąć jako korespondent zagraniczny na froncie wojny koreańskiej. W jednej z naszych niedawnych rozmów telefonicznych ponad osiemdziesięcioletnia dziś artystka nawiązała ironicznie, ale też z wyczuwalną dozą goryczy do tej właśnie historii. "Proszę pani, Anglicy do dziś uważają, że to ja osobiście zburzyłam Imperium Brytyjskie. Gdyż według nich opierało się ono na fundamencie moralnego ładu, jakim był według nich apartheid, a nasz związek, czyli związek kolorowej kobiety z białym mężczyzną zupełnie rujnował ten ład, wobec czego przewracał cały fundament Imperium".
Teraz na koniec wieku, w październiku 2000 r., ma się więc spełnić tamta przelotna, przedsenna intuicja sprzed lat ponad trzydziestu. Wybieram się na spotkanie z pisarką wyrosłą z zupełnie innego czasu i innego ludzkiego doświadczenia, niż moje własne. Z żyjącą na obczyźnie chińską intelektualistką, urodzoną jeszcze w półkolonialnych, Starych Chinach, z nestorką chińskich literatów, głęboko przywiązaną do starożytnych tradycji mandaryńskich, a przecież nie odrzucającą współczesnej, chińskiej rzeczywistości. I to bynajmniej nie z jakichś tam lewicowych predylekcji, ale po prostu dlatego, że wreszcie - choćby i za znaną jej (przynajmniej w pewnej mierze), niebotyczną cenę komunizmu - Chiny przestały być zabawką w rękach kolonialnych, głównie białych, supermocarstw. Na samym dnie tego pisarstwa tkwi bowiem przejmująca troska o godność ludzką, o godność swojego własnego narodu, mniej według pisarki zagrożoną poprzez doraźnie utylitarne i przemijające koncepcje polityczne, niż przez niezmienny od stuleci rasizm. W końcu to dzięki niej kiedyś, bardzo dawno temu odkryłam, że ludzkość tak naprawdę stanowi jedno.
Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki;
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne.
Adam Mickiewicz
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą…
ks. Jan Twardowski
Lozanna, 16 października 2000 r.
Lozanna przyjęła mnie wilgotną, trochę gniewną, a jednak całkiem ciepłą jesienią. Szczyty francuskich Alp po przeciwnej stronie jeziora nie każdego dnia otrząsały się z mgieł. Ale prawda, że przyjechałam tutaj niespiesznie, w trzydzieści jeden lat od tamtego dawnego, choć w późniejszym życiu niczym nie zachwianego zachwytu. Więc ta wilgoć i mgła były może trochę sprawiedliwe, za karę.
Han Suyin mieszka między starą, na wysokim brzegu jeziora położoną Lozanną a samym nadbrzeżem, w nowoczesnym wieżowcu, zamieszkałym przez rodziny dyplomatów z czterech stron świata. Mieszka razem ze swoim mężem Hindusem, emerytowanym pułkownikiem armii indyjskiej. Okna obszernego mieszkania wychodzą na jezioro i Alpy, i widok stojących rzędem opok zapewne broni trochę przed poczuciem prowizoryczności ludzkiej egzystencji.
Drzwi otworzyła mi szczupła, wysoka i bardzo prosto trzymająca się pani w modnie wypłowiałym, dżinsowym ubraniu, przelotnie tylko przypominającym chiński uniform z czasów przewodniczącego Mao. Bujne, prawie białe włosy znakomicie ostrzyżone na pazia, w kąciku ust papieros king size. Przejmujący wyraz orlej, trochę jakby kamiennej, prawie indiańskiej twarzy; pięknej twarzy. Jednak spojrzała na mnie obojętnie i stwierdziła spokojnie, "A, to pani". Zadeklarowana wcześniej przez telefon chęć do odbycia tej rozmowy była, niestety, moją jedyną rekomendacją.
Z początku nie kleiło nam się wcale, a trochę zdawkowe, rytualne zwroty powitania wciąż przeplatały się z przykrymi dłużyznami milczenia. Po chwili zorientowałam się jednak, że pisarka wcale nie jest obojętna, tyle tylko, że nigdy wcześniej nie rozmawiała ani o swoim życiu, ani o książkach z nikim, kto pochodziłby z Polski. Ale coś wie przecież o naszym kraju, wspominając go w różnych, przeważnie marginalnych, niemniej dość częstych i raczej zaskakujących sytuacjach. W którejś ze swych powieści, z fabułą dotykającą wydarzeń drugiej wojny światowej, nadmienia na przykład, że Polacy jako naród to dla jednych bardzo wymagający, trudni sojusznicy, a znów dla innych bezwzględni i nieprzejednani wrogowie. Jakby pewna doza respektu, pomieszanego jednak z całkiem wyraźną obawą. Czyżby tylko obiegowa, angielska opinia z tamtych czasów? W innej znowu powieści, z fabułą na wskroś zmyśloną i zlokalizowaną w Katmandu, pojawia się raptem francuski konsul nazwiskiem Odrowąż (albo raczej Odrowaz). Wyliczanka podobnych 'poszlak' mogłaby zresztą trwać niemal bez końca.
Po wstępnym przesileniu rozmowa zaczyna jednak nabierać treści i tempa. W jej centrum znajdą się praktycznie takie same problemy, jak i w utworach prozatorskich Han Suyin, tyle, że często przedstawione w większych szczegółach, z niejedną brakującą na piśmie kropką nad 'i'. A więc przede wszystkim kolonializm, rasizm, a przez to emocjonalna niekompatybilność różnych części świata. Na początek pisarka wspomina klimat swojego dzieciństwa i rodzinnego domu.
TERESA KOWALSKA: Proszę mi trochę opowiedzieć o swoim dzieciństwie, zwłaszcza zaś o tym, jak Pani - osoba o mieszanym, euroazjatyckim rodowodzie - ostatecznie postanowiła zostać stuprocentową Chinką.
HAN SUYIN: W Starych Chinach urodzić się Chińczykiem było naprawdę przekleństwem. W chwili przyjścia na świat człowiek w swojej własnej ojczyźnie stawał się niejako automatycznie pariasem. Moja matka była jednak bardzo dzielna. Z miłości wyszła za mąż za Chińczyka, całkowicie wbrew swojej burżuazyjnej rodzinie belgijskiej. W tamtych czasach to było tak samo, jakby chciała poślubić diabła, albo uprawiać nierząd. Ale później przeżyła kilkadziesiąt strasznych lat w Chinach i z czasem utraciła sporo początkowej odwagi. Nie chciała więc, aby jej dzieci czuły się Chińczykami i aby z tego powodu musiały przez całe życie cierpieć. Dla naszego własnego dobra chciała z nas wszystkich zrobić białych. W jaki sposób? Naturalnie poprzez małżeństwa z białymi. Bardzo wcześnie wymyśliła, że wszystkie jej córki powinny wyjść za mąż za Amerykanów i w ten sposób zostać obywatelkami Stanów Zjednoczonych. Tego mocarstwa, które swoim mieszkańcom gwarantowało najwięcej bezpieczeństwa socjalnego na świecie. No, i z dwiema córkami jej się to udało, potulnie wyszły za mąż za Amerykanów, stały się Amerykankami. Ale ja nigdy nie byłam potulna, zaraz więc postanowiłam, że w takim razie prędko muszę zostać stuprocentową Chinką. Przecież nie mogłam pójść na łatwiznę i stać się zwykłą quasi-prostytutką. Miałam wszystkiego trzynaście lat, kiedy podjęłam tę życiową decyzję. Wbrew matce zaczęłam zarabiać korepetycjami, aby zdobyć pieniądze na własne lekcje chińskiego. O to była zresztą wieczna wojna w naszym domu, bowiem matka bardzo nie chciała, abym uczyła się swego ojczystego języka. W późniejszym życiu moja "chińskość" zaczęła mnie też coraz bardziej odgradzać od reszty rodzeństwa, które w ogóle nie znało języka, kultury, ani historii tego kraju, w którym żyło. Do pewnego stopnia utraciliśmy więc platformę wspólnego porozumienia, gdyż ja znacznie głębiej, aniżeli oni, rozumiałam otaczającą nas wszystkich rzeczywistość. I tak już nam zostało na resztę życia.
Moje siostry w Stanach? Nawet jako osoby dorosłe, zawsze skwapliwie unikały najmniejszych wzmianek o swoim na wpół chińskim rodowodzie, po prostu nie przyznawały się do niego przed ludźmi, nie chciały być przez nich za to właśnie poniżane. Pytane o rodziców najczęściej kłamały, mówiły, że ojciec ich był Hiszpanem, czy kimś takim.
T.K.: To niezupełnie ich wina, że starały się zacierać za sobą ślady. Według mnie to raczej wina społeczeństwa, które je osaczało i poniekąd popychało do tego kłamstwa.
H.S.: Jasne, że w ich przypadku winne było przede wszystkim społeczeństwo. Większość ludzi na świecie nie toleruje obcych. Ale proszę nie myśleć, że w Azji dzieje się inaczej, czyli lepiej, niż gdzie indziej. W Chinach osoby o mieszanym rasowo rodowodzie, czyli takie, jak ja, były w czasach mojej młodości brutalnie odrzucane przez otoczenie, mówiło się o nich z wielką pogardą 'mieszana krew'. Na pekińskim Uniwersytecie Jenczing, na którym rozpoczynałam swoje studia medyczne, było nas wszystkiego ośmiuset studentów. Spośród tych ośmiuset tylko dwoje Euroazjatów, mój kolega i ja, reszta to stuprocentowi Chińczycy. Z początku byliśmy z powodu naszej 'mieszanej krwi' przez pozostałych całkowicie odrzucani. Kolega nie wytrzymał tego stresu, tej ciągłej pogardy i dlatego wkrótce odebrał sobie życie. Ja wiedziałam, że muszę być twarda, żeby przetrwać. Zaczęłam więc pilnie studiować i uzyskiwać najwyższe oceny. I wie pani, co dalej? Chińczycy naprawdę kochają intelekt. Zaimponowały im moje wysokie oceny, zaimponowało im to, że zostałam na roku prymuską. Po pewnym czasie koleżanki, nawet te najbardziej zagorzałe, co to z początku zupełnie nie akceptowały mojej obecności, zaczęły przynosić mi upominki i składać gratulacje ze słowami: "Taka jesteś zdolna, taka inteligentna, jesteś więc całkiem nasza, jesteś prawdziwą, stuprocentową Chinką". W ten sposób, wyłącznie własnym wysiłkiem umysłowym, udało mi się wreszcie zdobyć wśród nich to, co od zawsze było przeze mnie tak bardzo upragnione, czyli równoprawne miejsce dla siebie.
Polskie tłumaczenie Han Suyin autorstwa Teresy Kowalskiej (Hong Kong Branch of the Royal Aiatic Society, oraz Instytut Wydawniczy „Świadectwo” w Bydgoszczy)
Polskie tłumaczenie Han Suyin autorstwa
Teresy Kowalskiej (Hong Kong Branch
of the Royal Aiatic Society, oraz
Instytut Wydawniczy „Świadectwo” w Bydgoszczy)
Pogarda dla Euroazjatów miała jednak przynajmniej częściowe uzasadnienie, i to bezpośrednio związane z kolonializmem. Chińczycy dobrze wiedzieli, jak biali postrzegają ich rasę. Wiedzieli na przykład, że żółte kobiety uważa się wyłącznie za prostytutki, za przedmioty seksualne, względem których nie musi być ani prawdziwych uczuć, ani też żadnych ludzkich zobowiązań. A każdy naród i każda rasa ma przecież swoją własną dumę, której nikomu i za nic w świecie nie wolno zdeptać. My, Euroazjaci, byliśmy więc dla Chińczyków policzkiem wymierzonym ich rasowej dumie, widomym znakiem, że znów któryś z ich współrodaków został seksualnie wykorzystany przez białego. Tak, że ja, 'mieszana krew', dobrze ich pod tym względem rozumiem i dlatego nie odczuwam wobec nich nawet cienia żalu.
Powiem więcej, nawet we współczesnych, wyzwolonych z dawniejszych przesądów Chinach, 'mieszana krew' wciąż jeszcze wzbudza pewne nienajlepsze emocje. A ja sporo jeździłam po współczesnych Chinach, głównie odwiedzając uniwersytety i kierując swoje wykłady do tamtejszych profesorów i młodzieży. Wykładałam nawet na takiej uczelni, która mieści się na obrzeżu pustyni Gobi. No, więc stając przed chińskim audytorium dobrze uważałam, aby nigdy nie urazić godności osobistej słuchaczy. Swoje wystąpienia zawsze rozpoczynałam od uniżonych przeprosin za to, że jestem wprawdzie tylko 'mieszaną krwią' i dlatego może nie do końca mam prawo, ażeby ich wszystkich ex cathedra pouczać, urodziłam się jednak i wychowałam w Chinach, mówię i czuję po chińsku, i dlatego mam nadzieję, że wielkodusznie udzielą mi prawa głosu. A że Chińczycy w głębi serca są rzeczywiście bardzo wielkoduszni, taki wstęp zawsze robił na nich znakomite wrażenie, i już po krótkiej chwili między mną i całym zgromadzonym audytorium zadzierzgała się nić wzajemnego zaufania. Mogłoby jednak być zupełnie inaczej, gdybym nie zrobiła na początku takiego właśnie, wyraźnego wstępu.
T.K.: Pani wciąż wspomina o kolonializmie, podczas gdy Chiny nigdy przecież nie zostały tak naprawdę skolonizowane. Prawdopodobnie były za duże na to, aby jakiekolwiek mocarstwo ówczesnego świata mogło się z nimi uporać i je w całości połknąć.
H.S.: To nieprawda, że Chiny były zbyt duże na to, aby je skolonizować. Indie też były przecież ogromne, a jednak zostały skolonizowane przez nieporównanie mniejsze państwo. Chinami interesowało się aż osiem różnych krajów i każdy z nich uzyskał w nich swoją własną strefę politycznych i ekonomicznych wpływów. Do pełnej kolonizacji nie doszło jednak w Chinach nigdy. Przyczyna jest bardzo prosta. W Indiach z Brytyjczykami kolaborowały elity władzy lokalnej, hinduskiej. Te elity dla swoich osobistych korzyści walnie pomogły Brytyjczykom wpędzić swój własny naród w stan całkowitego zniewolenia. W przeciwieństwie do Indii, elity chińskie nigdy nie posunęły się do aż tak skrajnej kolaboracji.
Po krótkim namyśle dodaje:
Ale przecież kolonializm zostawił po sobie na świecie nie tylko samo zło, i to też należy dostrzec i docenić. Zostawił również trochę dobrych rzeczy. Na przykład Indiom została w spadku po Anglikach dobra znajomość języka angielskiego, który jest drugim językiem urzędowym Indii. Język angielski bardzo zbliżył Indie ku zachodniemu światu, razem z jego postępem cywilizacyjnym i materialnym. Po prostu, dzięki powszechnej znajomości angielskiego, Indiom znacznie łatwiej absorbować myśl zachodnią, niż jakiemukolwiek innemu rozwijającemu się krajowi postkolonialnemu. Chinom tej akurat cennej szansy bardzo dzisiaj brakuje, dlatego też porozumienie Chin ze światem zachodnim jest pod wieloma względami - i to nie tylko pod względem politycznym - poważnie utrudnione. Ale Chiny też się starają, młodzież chińska bardzo chętnie uczy się języków obcych…
T.K.: Skoro w naszej rozmowie padło wreszcie to trudne słowo "polityka"… W jednej ze swoich książek pisze Pani o ogromnym szoku na wieść o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę. O tym, że płakała Pani praktycznie bez przerwy przez dwa tygodnie.
H.S.: Nie tylko na Hiroszimę, ale również na Nagasaki.
T.K.: Tak, na Hiroszimę i na Nagasaki. Czy według Pani użycie przez Amerykanów bomby atomowej akurat na froncie japońskim było manifestacją białego rasizmu?
H.S.: Naturalnie, że tak. Przecież alianci nie tylko na froncie dalekowschodnim, ale również na europejskim mieli w pewnym okresie wojny poważne kłopoty militarne. A jednak w Europie nie użyli tej broni. Dlaczego? Przecież mogli ją wypróbować najpierw w Europie (czyli w Niemczech; przyp. T.K.), zrzucić, a potem czekać i patrzeć, co stanie się dalej. Jednak tego nie uczynili, tylko wybrali Japonię. Perfidnie godząc w ludność cywilną, w mieszkańców dużych miast, w kobiety i dzieci, nie zaś w żadne japońskie obiekty wojskowe. W czasie wojny chińsko-japońskiej Japończycy byli naszymi śmiertelnymi wrogami i okrutnymi oprawcami, a jednak na wieść o zrzuceniu bomb na Hiroszimę i Nagasaki potrafiłam im współczuć, gdyż rozumiałam, dlaczego im właśnie, a nie komu innemu, przypadł taki los. Z chwilą zrzucenia obu tych bomb my, Chińczycy, natychmiast i mimo woli znaleźliśmy się dokładnie po tej samej stronie, co Japonia.
T.K.: Jak w świetle powyższego ocenia Pani fakt, że dziś Ludowa Republika Chińska posiada w swoim arsenale także broń atomową?
H.S.: Uważam, że to naprawdę świetnie, że to z jednej strony coś w rodzaju sprawiedliwości dziejowej, a z drugiej gwarancja pokoju dla całego świata. Dzięki temu dziś żadne mocarstwo, nawet to największe i najsilniejsze, nie odważy się pomiatać Chinami i narzucać im siłą swoich warunków tak, jak to bywało dawniej, w słynnej epoce "dyplomacji kanonierek". Nikomu nie przyjdzie więcej do głowy taki szalony i zbrodniczy pomysł, ażeby zrzucić bombę atomową na Pekin. Wreszcie, dzięki chińskiej broni atomowej, uzyskaliśmy na świecie coś w rodzaju równowagi sił, której nikt, absolutnie nikt, przede wszystkim ze względu na swoje własne bezpieczeństwo, nie zechce zburzyć.
T.K.: Czy nie obawia się Pani, że broń atomowa staje się jednak coraz łatwiej dostępna, z drugiej zaś strony wciąż istnieją na świecie znaczne obszary destabilizacji politycznej, wobec czego tak naprawdę to my nie mamy dzisiaj żadnej gwarancji, że broń ta nigdy nie zostanie użyta? Słowem, czy nie obawia się Pani, że nuklearny arsenał chiński tak naprawdę niczego nam nie gwarantuje?
H.S.: (Śmieje się trochę buńczucznie, trochę arogancko, zaczepnym ruchem po kilkakroć odrzucając do tyłu głowę, ale mimo wszystko jest w tym chyba ukryty jakiś cień bezradnej niepewności. W końcu teoretyzujemy przecież na temat prawdopodobieństwa militarnej konfrontacji dwóch światów, a w mojej Rozmówczyni płynie, zapewne trochę rozszczepiając jej świadomość, 'mieszana krew'). Nie, proszę pani, niczego się nie obawiam, broń atomowa w chińskich rękach, to pierwsza od zarania ludzkości pełna gwarancja pokoju dla świata.
* * *
Nasza rozmowa staje się coraz dłuższa i dlatego od czasu do czasu wymaga jakiegoś relaksującego przerywnika. Oglądam więc wiszące na ścianach saloniku rolki z tradycyjnym malarstwem chińskim, w większości wykonane przez znanych artystów. Czarno-białe pejzaże z zaroślem bambusowym na pierwszym planie, malowane pewnymi, szerokimi uderzeniami pędzla o papier. Jest tu też artystyczna kaligrafia. Obok drzwi dostrzegam sporej wielkości ideogram i pytam Gospodynię, co on oznacza. Jest to znak "u", co po chińsku znaczy "nic", albo "nicość". "U" jest w istocie bardzo starą, mandaryńską dewizą, stwierdzeniem, że poza swym obowiązkiem głoszenia prawdy mędrzec konfucjański absolutnie wszystko na świecie - także pieniądze i zaszczyty - uważa za marność. Obowiązkiem prawdziwego mędrca było głoszenie nauki za wszelką cenę, nawet tej najbardziej niepopularnej i dlatego niechętnie słuchanej przez możnych. Prawdziwy mędrzec nie cofał się nawet przed najgorszym, nawet przed tym, że za głoszenie niewygodnej nauki cesarz mógł go łatwo skrócić o głowę. W zderzeniu z tą nauką samo życie mędrca traciło wartość, również stawało się tylko "u". Han Suyin bardzo chętnie objaśnia, a ja z zapałem, w milczeniu, uczę się. Potem pijemy zieloną herbatę. Potem Gospodyni częstuje sherry, typowo brytyjskim, damskim drinkiem. Wreszcie zaczynamy rozmawiać na nieco inne, jak gdyby jednak trochę łatwiejsze tematy.
* * *
T.K.: Czy mogłaby Pani zdradzić swoje literackie preferencje, jeśli idzie o literaturę zachodnią? Czy może Pani wymienić swoich ulubionych, zachodnich pisarzy?
H.S.: (Przekornie) Mogłabym wymienić jedynie tych, których nie lubię, ale tych akurat pani nie wymienię. Dużo w życiu czytałam literatury angielskiej i francuskiej. Nie lubię na przykład francuskiej poezji, dla mnie jest taka akademicka, sztywna, a przez to sztuczna. Uważam, że angielska poezja jest nieporównanie lepsza od francuskiej.
T.K.: Co w takim razie sądzi Pani o poezji japońskiej? Na Zachodzie od lat modne są wiersze haiku. Ceni się w nich przede wszystkim ich zwięzłość, a także zaskakująco prosty sposób obrazowania. To mistrzowskie przekładanie refleksji filozoficznej na wizualne stop-klatki, na poetyckie migawki z najpowszedniejszej codzienności.
H.S.: Nie lubię poezji japońskiej, nie lubię haiku. Te niby skondensowane myśli, które tak bardzo zachwycają Zachód, to najczęściej zwykłe zapożyczenia z klasycznej poezji chińskiej, często kompilacje kilku różnych pomysłów. Według Chińczyków wierszom haiku po prostu brakuje oryginalności. Wobec poezji japońskiej poezja chińska to istny kosmos, istny bezmiar, każdy człowiek może w niej odnaleźć coś dla siebie. Mnie osobiście najbardziej odpowiada chińska poezja z siódmego wieku.
T.K.: (Upewniam się.) Czy po Chrystusie?
H.S.: (Śmieje się, wyraźnie ucieszona tym moim zagubieniem w starożytności chińskiej tradycji kulturalnej.) Tak, po Chrystusie, ja po prostu uwielbiam chińską poezję, mającą tysiąc trzysta lat.
T.K.: Jest Pani mistrzynią w wymyślaniu tytułów dla swoich książek. Wszystkie są bardzo zwięzłe, a zarazem metaforyczne i poetyckie. Czy Pani przykłada jakąś szczególną wagę do tych tytułów? Czy może zaczyna Pani pisać książkę od wymyślenia właściwego tytułu?
H.S.: Skądże znowu! Tytuły są zawsze przypadkowe, coś mi się przypomni, z czymś innym skojarzy i tytuł gotowy. Na przykład książka "Wind in my Sleeve" (pol. "Wiatr w mym rękawie"). Wie pani, w dawnych czasach urzędnicy cesarscy nosili szaty o wyjątkowo szerokich rękawach. Te szaty były specjalnie tak szyte, ażeby urzędnik mógł sobie chować w rękawach łapówki. Któremuś z moich krewnych zarzucono kiedyś korupcję, branie łapówek. Stanął więc przed obwiniającymi i na swoją obronę tak powiada: "Spójrzcie tylko na moje rękawy, widzicie przecież, że są puste. Tylko wiatr mam w rękawach". W chińskiej frazeologii wiatr w rękawie jest synonimem uczciwości.
T.K.: (Na koniec zostawiam najbardziej mnie intrygujące pytania o to, jak dziś, z perspektywy swoich osiemdziesięciu trzech lat, Pisarka postrzega własne powołanie i własne osiągnięcia pisarskie. Na wszelki wypadek zaczynam raczej ostrożnie). Jak to się stało, że zaczęła Pani w życiu tworzyć?
H.S.: (Dziwny, trochę kamienny uśmiech). Naprawdę, czy ja coś kiedykolwiek w życiu stworzyłam? Co takiego, proszę mi łaskawie przypomnieć, bo nie pamiętam.
T.K.: (Kokieteria, czy ochota na małą, odprężającą grę słowną? Ale chyba ani jedno, ani drugie. Gdzieś kiedyś napisała, że nie znosi rozmawiać o swojej sztuce, nie znosi wgłębiać się w żadne warsztatowe szczegóły. Może więc broni się teraz przed rozwijaniem podobnego wątku). Owszem, stworzyła Pani ponad dwadzieścia znakomitych dzieł prozatorskich.
H.S.: Coś podobnego, dotychczas nie miałam o tym najmniejszego pojęcia.
T.K.: Więc zapytam raz jeszcze, ale może trochę inaczej. Jak to się stało, że zaczęła Pani w życiu pisać książki?
H.S.: To bardzo proste, dlatego, że bardzo wcześnie nauczyłam się pisać na maszynie. Moja matka nawet nie chciała słuchać o tym, żebym ja cokolwiek w życiu studiowała i kiedy miałam czternaście lat, posłała mnie na kurs maszynopisania. Chciała, abym została sekretarką w jakiejś firmie, najlepiej w białej, w jej wydaniu to był absolutny szczyt aspiracji względem mojej osoby.
T.K.: Dobrze, ale między umiejętnością pisania na maszynie a staniem się artystą jest długa droga, a najczęściej raczej nieprzekraczalna przepaść.
H.S.: (Trochę zniecierpliwiona) To pani tak sądzi, że ja jestem artystką. A ja naprawdę nie jestem ani artystką, ani dentystką, ani żadnym innym indywiduum, któremu możnaby tak zwyczajnie przykleić jakąś określoną etykietę i kwita. Ja jestem SOBĄ! (Na moment podnosi głos, ale prawie natychmiast uspokaja się znowu) Przez wiele lat pracowałam jako lekarka, dzień w dzień, od siódmej rano do siódmej wieczorem. Na zabawę z maszynopisaniem zostawała mi cała reszta czasu. Mogłam albo pisać po nocach, albo wstawać o piątej rano i pisać do siódmej. Ale ja to robiłam głównie dla własnej przyjemności, nigdy nie z myślą o wydawcy, albo o czytelniku. Kiedy zaniosłam do wydawcy (Jonathan Cape, jeden z najbardziej znanych i prestiżowych wydawców londyńskich XX w. - przyp. T.K.) swoją pierwszą książkę, to przede wszystkim zastrzegłam, że nie chcę żadnego honorarium, nie chcę żadnych pieniędzy. A jeśli uzna mój maszynopis za niewiele warty, to może go sobie spokojnie wrzucić do kosza, bo o krytykę literacką zupełnie nie dbam. Wydawca o mały włos nie zemdlał, nigdy przedtem nie spotkał takiego literackiego debiutanta, jak ja. Potem zaczął się głośno śmiać i tłumaczyć, że nikt nie może wydać książki, nie inkasując za nią honorarium, bo w taki sposób wydawca stałby się wyzyskiwaczem, czego z kolei zabrania prawo. Za tydzień dostałam pocztą swój pierwszy kontrakt. (Pisarka śmieje się, wypowiadając te słowa, w ogóle dość łatwo śmieje się w czasie tej naszej bardzo długiej rozmowy. Słuchając jej śmiechu staram się szczelnie kryć własny smutek, gdyż czuję w nim, albo może tylko tak mi się wydaje, echo szyderstwa względem wszystkich i wszystkiego, o co tylko otarła się w świecie, zapewne zresztą głównie w tym zachodnim).
T.K.: (Czuję, że Pisarka jest teraz piekielnie serio i że za całym jej wywodem znów kryje się mandaryńska dewiza, dana ideogramem "u". Nie chcę być zbyt wścibska, lecz z drugiej strony bardzo chciałabym wiedzieć). Czy Pani ogromny dystans względem wszystkiego, co wiąże się z Pani karierą pisarską, z procedurami wydawniczymi, z odbiorem Pani dzieł przez czytającą publiczność, wynika w jakiś sposób z faktu, iż czuje się Pani przede wszystkim chińską intelektualistką?
H.S.: Naturalnie, że tak. Tego, czy ktoś jest, czy też nie jest chińskim intelektualistą, nie można sobie ot, tak, zwyczajnie wybrać. Człowiek po prostu przychodzi na świat w takiej, a nie innej rodzinie i potem przez całe życie winien dokładać największych starań, aby jak najlepiej sprostać swemu urodzeniu, swemu po przodkach odziedziczonemu obowiązkowi. I ma to czynić ze skrajnym poświęceniem, bez oglądania się na doraźny poklask, czy materialny zysk.
Iluminacja. Raptem czuję, jak gwałtownie zaczynają porządkować się moje myśli. Chińska pisarka, która wcale nie jest dumna z tego, że jest twórczynią aż tak wybitną, nawet jakby nie do końca świadoma, że jest artystką. Gdyż żadne z tych zachodnich, wąskich zaszeregowań nie w pełni oddaje to, za kogo ona sama uważa się naprawdę, za dziedziczkę mandaryńskich tradycji, z racji swego pochodzenia niejako naturalnie obarczoną przez los brzemieniem odpowiedzialności i obowiązku. Świadomie unikająca poklasku, który mógłby jedynie ująć wartości spełnianej przez nią posłudze względem własnej nacji. Mówiąca światu, głównie temu zachodniemu światu to, co uważa za potrzebne i właściwe do powiedzenia. Mówiąca to, czego zachodni świat wcale nie chce tak całkiem i do końca wysłuchać. Chińska intelektualistka, której celem nadrzędnym stało się przypominanie nam wszystkim, że ludzkość stanowi jedno, chińska patriotka, upominająca się o równouprawnienie swojej rasy.
Wychodzę z jej mieszkania o pierwszym zmierzchu. Po francuskiej stronie jeziora zapalają się światła. Odprowadza mnie daleko, aż na sam chodnik, zapewne zgodnie z wyszukaną, chińską etykietą. W końcu odwraca się i odchodzi, a ja zostaję i patrzę. Wysoka, smukła, dziewczęca, osiemdziesięcioletnia i ze swoim elitarnym powołaniem całkiem samotna. I ja, od trzydziestu lat idąca jej tropem, wpółświadomie, albo nawet całkiem na oślep, ale za to wytrwale. Mocno ściskam zęby i przełykam, i na ułamek sekundy ulegam nawet złudzeniu, że właśnie odkryłam, co to takiego ten mandaryński stoicyzm. A potem jeszcze myślę, że trzeba dalej tłumaczyć jej teksty na mój prowincjonalny, ojczysty język. Musi w tym przecież być jakiś sens, skoro te teksty od zupełnego początku same mnie sobie suwerennie wybrały, nie zaś odwrotnie.
STRONA INTERNETOWA POŚWIĘCONA HAN SUYIN University of Minnesota (USA), w opr. Tereesy Kowalskiej: http://voices.cla.umn.edu/authors/hansuyin.html
Autorzy: Teresa Kowalska, Han Suyin
http://gu.us.edu.pl/node/242301 -
Han Suyin
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
Han Suyin (pseudonim literacki;
w rzeczywistości urodzona 12 września 1917 roku na głębokiej, chińskiej prowincji jako Elżbieta Rozalia Matylda Klara Genowefa Czou vel Czou Kuanghu) jest wybitną współczesną pisarką języka angielskiego, autorką ponad dwudziestu tomów tematycznie bardzo zróżnicowanej, ale zawsze znakomitej prozy. Za najciekawszy spośród jej utworów można uznać sześciotomowy cykl autobiograficzno-historyczny, obejmujący ponad stuletni okres historii najnowszej Chin (tj. lata 1885-1991) wraz z przedstawioną na tym epickim tle sagą rodzinną arystokratyczno-mandaryńskiego klanu Czou z Syczuanu, chińskich przodków pisarki. Han Suyin jest bowiem Euroazjatką o mieszanym, belgijsko-chińskim rodowodzie, a ujmując rzecz nieco precyzyjniej, po kądzieli wywodzi się z zamożnego mieszczaństwa flamandzkiego, po mieczu zaś przynależy do niepokornego ludu Hakka, jednej z ważniejszych chińskich podgrup etnicznych. Na wspomniany wcześniej cykl powieściowy składają się tomy o starannie dobranych i znamiennych tytułach, mianowicie "The Crippled Tree" ("Kalekie drzewo"), "A Mortal Flower" ("Śmiertelny kwiat"), "Birdless Summer" ("Lato bez ptaków"), "My House Has Two Doors" ("Mój dom ma dwoje drzwi"), "Phoenix Harvest" ("Żniwo feniksa") i wreszcie "Wind In My Sleeve" ("Wiatr w mym rękawie"). Cykl ten obejmuje okres najdynamiczniejszych przemian w całej, liczącej bez mała pięć tysięcy lat historii Chin, rozpoczyna się bowiem od schyłkowego okresu panowania dynastii mandżurskiej, aby zakończyć się reformami polityczno-gospodarczymi, zainicjowanymi wydarzeniami z roku 1989, jakie rozegrały się na pekińskim placu Tienanmen. Inspiracja do napisana tego cyklu była najwyraźniej dwojaka.
Po pierwsze pisarka, która z osobistego wyboru uważa się za stuprocentową Chinkę, postanowiła opowiedzieć zachodniemu czytelnikowi historię najnowszą własnego kraju, ujętą z perspektywy nieeuropejskiej, w znacznej mierze odmiennej od tej, jaką zredagowały byłe mocarstwa kolonialne i jaka niemal automatycznie została przyswojona przez zbiorową świadomość białego świata. Po wtóre pisarka postanowiła nawiązać do pewnej bardzo istotnej tradycji, prawdopodobnie głównego filaru chińskiej ciągłości historycznej i świadomości narodowej, jaką jest prowadzenie dosłownie przez całe społeczeństwo - zarówno przez oświecone warstwy wyższe, jak i przez piśmiennych chłopów - swoich rodzinnych Ksiąg Pokoleń (Books of Generations). Tradycyjna Księga Pokoleń była skrupulatnie przez kolejne generacje uzupełnianym spisem członków rodu w linii ojcowskiej, w którym na tle schematycznie szkicowanych wydarzeń politycznych umieszczano daty narodzin i śmierci poszczególnych przedstawicieli klanu wraz z krótką, nieco sformalizowaną, niemal hieratyczną informacją odnośnie do ich wyglądu, charakteru, upodobań, a także największych dokonań w życiu prywatnym oraz na niwie publicznej. Sześciotomowy cykl epicki to więc nie tylko historia najnowsza Chin, lecz także niekonwencjonalny fragment Księgi Pokoleń rodzinnego klanu Czou, tętniący życiem, wielowątkowy i barwny, gdyż spisany przez wybitną artystkę słowa.
Innym bardzo ważnym i dlatego zasługującym na gruntowną wzmiankę w niniejszym szkicu dziełem pisarki jest jednotomowa biografia słynnego chińskiego premiera Czou Enlaja, rówieśnika i długoletniego współpracownika przewodniczącego Mao, zatytułowana "Eldest Son. Zhou Enlai and the Making of Modern China, 1898 - 1976" ("Najstarszy syn. Czou Enlaj i tworzenie współczesnych Chin, 1898 - 1976"). Książka ta, opublikowana w roku 1994 przez nowojorskie wydawnictwo Hill and Wang, jest owocem kilkudziesięciu podróży studyjnych autorki po Chinach, jej wieloletnich i drobiazgowo prowadzonych badań źródłowych, a także kilkunastu osobiście przeprowadzonych z premierem Czou Enlajem wywiadów. Z miejsca też stała się żelazną pozycją na liście lektur obowiązkowych dla studentów oraz pracowników wydziałów nauk społeczno-politycznych na większości amerykańskich uniwersytetów. Co przyczyniło się do tak znakomitej kariery tej właśnie, a nie innej pozycji, gdyż sam fakt, iż dotyczy ona niezbyt dobrze na Zachodzie poznanej historii najnowszej jednego z czołowych mocarstw atomowych świata prawdopodobnie nie wystarczyłby? Za sensacyjny wyróżnik można uznać nakreślony przez pisarkę portret psychologiczny głównego bohatera, najwybitniejszego chińskiego polityka drugiej połowy dwudziestego wieku i bez wątpienia jednego z najwybitniejszych polityków komunistycznych w ogóle. Na stronicach biografii skreślonej ręką Han Suyin 'najstarszy syn', ucieleśnienie chińskich, czy wręcz konfucjańskich cnót jawi się nam jako człowiek o arystokratyczno-mandaryńskim rodowodzie, bez reszty oddany obowiązkom wynikającym z tytułu swego znakomitego urodzenia, głównie zaś patriotycznemu obowiązkowi służenia ojczyźnie. Kiedy więc stało się już oczywistym, że Chiny nieuchronnie czeka reżym komunistyczny, Czou Enlaj nawet wówczas nie uchylił się od odpowiedzialności i podjął trud bycia premierem oraz ministrem spraw zagranicznych rządu z początku ignorowanego przez czołowe mocarstwa świata. Podjął ten trud z sekretną determinacją nadania możliwie ludzkiej twarzy temu, co nieuchronne, chociaż przez ludzi podobnie jak on wysokiego stanu tak naprawdę jakże bardzo niechciane. I oto zarówno wbrew chińskiej, jak i zachodniej historiografii powstał traktat błyskotliwy, który - przybliżając zachodniemu czytelnikowi odzianą w rewolucyjny drelich sylwetkę strażnika starożytnej tradycji - przekonuje obszerną dokumentacją tej szczególnej, gdyż dalekowschodniej odmiany wallenrodyzmu.
Jest wreszcie Han Suyin autorką jeszcze innego, ważnego dzieła z zakresu historii najnowszej Chin, mianowicie opublikowanej w latach 70-tych, dwutomowej biografii przewodniczącego Mao ("The Morning Deluge. Mao Tsetung and the Chinese Revolution; 1893 - 1954" oraz "Wind in the Tower. Mao Tse Tung and the Chinese Revolution; 1949 - 1976"). Mimo starannie i z rozmachem nakreślonego tła, psychologiczna sylwetka pierwszoplanowej postaci Wielkiego Sternika jawi się nam raczej płaska i nieprzekonywająca, i naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, iż stało się tak dzięki rozmyślnej, acz dyskretnej, niemal niedostrzegalnej intencji samej pisarki.
Jest także drugi (obok historycznego), ale równie ważny wątek w twórczości Han Suyin, który dotyka ją w sposób znacznie bardziej bezpośredni, a mianowicie trudny problem kolonializmu i wynikających stąd, często bolesnych kontaktów międzyrasowych, problem spuścizny post-kolonialnej w postaci rasizmu, ale także tolerancja jako przeciwieństwo, jest wreszcie problem niskiego statusu kobiet w społeczeństwach Azji, Ameryki Południowej, czy Afryki. Jako Euroazjatka Han Suyin urodziła się bowiem w swoistej próżni, czy może raczej na samym dnie tej ogromnej przepaści, jaka w czasach jej dzieciństwa oraz wczesnej młodości szczelnie odgradzała uprzywilejowaną społeczność białych od paternalistycznie lekceważonych, kolorowych tubylców. Mieszane małżeństwa, takie jak małżeństwo jej własnych rodziców bywały wówczas rzadkością, na ogół przez obie strony - kolorową i białą - traktowane jako niestosowny, niesmaczny, a więc zasługujący na potępienie obyczajowy wybryk. Potomstwo z takich związków bywało najczęściej odrzucane przez obydwie społeczności jako widome zaprzeczenie powszechnie akceptowanego ideału czystości rasy. Oto, jak Han Suyin sama pisze na ten temat w jednym z rozdziałów "Kalekiego drzewa":
Ich [tj. rodziców Han Suyin - przyp. T.K.] wspólne dziesiątki lat przepełniły się smutkiem, bólem i niepewnością, wojnami i ucieczką przed wojnami, zmaganiem z przeciwnościami, wreszcie doświadczaniem pogardy, w jaką wtrącili swoje własne dzieci z tej wyłącznie przyczyny, iż były Euroazjatami. Tylko ja miałam dość odwagi (albo głupoty) na to, aby sprzeciwiać się powszechnemu poniżaniu Euroazjatów, głośno krzycząc "Ależ to my właśnie stanowimy przyszłość świata".
Wątek rasowy był w twórczości Han Suyin podejmowany wielokrotnie i uporczywie. W roku 1952 ukazała się w Londynie powieść zatytułowana "A Many-Splendoured Thing" ("Rzecz przewspaniała"), którą brytyjska krytyka literacka natychmiast uznała za groźną prowokację i potraktowała z bezwzględną surowością, po prostu ją przemilczając. W powieści tej Han Suyin - z zawodu lekarka i wieloletnia rezydentka brytyjskiego Hong Kongu - przedstawiła bowiem historię swego krótkiego, lecz szczęśliwego związku z wybitnym dziennikarzem australijskim, korespondentem londyńskiego Timesa, Ianem Morrisonem, który niebawem zginął jako frontowy korespondent podczas wojny koreańskiej. Tym, co najbardziej rozsierdziło negatywnie nastawionych krytyków i zostało przez nich odebrane jako świętokradczy zamach na fundament moralny Brytyjskiego Imperium, było świadectwo dane miłości między kolorową kobietą i białym mężczyzną, a więc otwarte wyzwanie rzucone apartheidowi w sferze uczuć i seksu. Zupełnie inaczej, aniżeli krytycy, na przesłanie zawarte w tej powieści zareagowali brytyjscy i amerykańscy czytelnicy, co sprawiło, iż "A Many-Splendoured Thing" w rekordowym czasie stała się międzynarodowym bestsellerem literackim. Na jej podstawie w hollywoodzkiej wytwórni filmowej Twentieth Century Fox nakręcono w roku 1955 film pod tytułem "Love is a Many-Splendored Thing" ("Miłość to rzecz przewspaniała"), nagrodzony trzema Oskarami. Film ten został wyprodukowany przez Buddy'ego Adlera i wyreżyserowany przez Henry'ego Kinga, a zagrali w nim tak wybitni aktorzy owego czasu, jak Jennifer Jones (rola Han Suyin) i William Holden (rola Iana Morrisona). I chociaż dzisiaj obraz ten nakręcony przed prawie pięćdziesięciu laty zdążył już stać się po trosze kinematograficznym zabytkiem, to jednak nadal bywa emitowany przez telewizje całego świata (polska premiera odbyła się dopiero 13 stycznia 2002 w programie 2 TVP), a także utrzymuje niezachwianą pozycję na liście filmowych romansów wszechczasów (obok tak renomowanych produkcji, jak "Przeminęło z wiatrem", czy "Doktor Żiwago") i w wersji VHS jest dostępny we wszystkich wielkich księgarniach internetowych, prowadzących także dział mediów.
Jest jeszcze inna, doskonała powieść pióra Han Suyin, również poruszająca problematykę mieszanego rasowo związku, która uzyskała rozgłos niewiele mniejszy od "A Many-Splendoured Thing". Książka ta nosi tytuł "Till Morning Comes" ("Zanim nadejdzie świt") i w roku 1982 ukazała się w wielonakładowym wydawnictwie amerykańskim Bantam Books. Wprawdzie nie zawiera żadnych dosłownych wątków autobiograficznych, to jednak stanowi swoistą sumę osobistych doświadczeń oraz przemyśleń pisarki na temat małżeństw między przedstawicielami różnych ras, na temat komplikacji i rozterek wewnętrznych ich potomstwa, i wreszcie na temat wynikających z takiego stanu rzeczy realnych zagrożeń dla kruchej stabilności całej rodziny. W bezpośredniej warstwie fabularnej powieść "Till Morning Comes" przedstawia historię małżeństwa zawartego między młodą i pochodzącą się z zamożnego środowiska amerykańskiego dziennikarką a starannie wykształconym, wywodzącym się z arystokratyczno-mandaryńskiej rodziny chińskiej lekarzem. Małżeństwo to zostało zawarte z wielkiej miłości w okresie poprzedzającym komunistyczny przewrót w Chinach (czyli jeszcze przed rokiem 1949) i pomimo różnych i licznych przeciwności zewnętrznych szczęśliwie przetrwało aż do Rewolucji Kulturalnej (pustoszącej kraj w latach 1967-1976), której bezsensowną ofiarą padł skrytobójczo zamordowany, chiński małżonek. Pisarka w swojej powieści jednoznacznie opowiada się za uczuciem niekonwencjonalnym i trudnym, nieustannie pokonującym niebotyczne bariery, od partnerów wymagającym szerokich horyzontów, wzajemnej tolerancji i nieposzlakowanej prawości charakteru. Wydaje się, iż nadrzędną intencją tego utworu jest wskazanie najprostszej drogi do ładu i harmonii na skalę powszechną, wiodącej poprzez sojusze zawierane na najniższym szczeblu struktury społecznej, czyli na szczeblu pojedynczej rodziny właśnie.
Nie tylko twórczość literacka, ale całokształt działalności publicznej Han Suyin został podporządkowany wznoszeniu solidnych mostów porozumienia między różnymi kulturami i rasami, dawaniu odporu przesądom i niesprawiedliwości, czy wreszcie podejmowaniu prób odmitologizowania w oczach Zachodu chińskiej przeszłości i teraźniejszości, w znacznej mierze niekorzystnie postrzeganych wskutek chybionych, acz usilnych prób skolonizowania tego ogromnego w istocie subkontynentu w wieku dziewiętnastym (że w tym miejscu wspomnimy choćby słynne Wojny Opiumowe, czy Powstanie Bokserów). W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego stulecia sędziwa już dziś pisarka odbywała wielomiesięczne tury odczytowe po najważniejszych ośrodkach akademickich Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i Australii, a także niektórych krajów europejskich, głównie poświęcone problemom Azji Dalekowschodniej oraz relacjom między tymi krajami a Zachodem. W tym samym czasie ponad pięćdziesiąt razy odwiedziła też Chiny, spotykając się z tamtejszymi intelektualistami oraz młodzieżą akademicką i perswadując im konieczność szerokiego otwarcia tego kraju zarówno dla zachodniego postępu technologicznego, jak i dla zachodniej myśli humanistycznej. Jedyną przerwę w tych intensywnych podróżach po Chinach stanowiło tragiczne dziesięciolecie Rewolucji Kulturalnej, kiedy to została oficjalnie potępiona za "odchylenia burżuazyjne", a jej portrety rozlepiano na murach pośród zdjęć innych osobistości ze środowisk chińskiej elity intelektualnej, oskarżonych o prawicowe, pro-imperialistyczne skrzywienie. W chwili obecnej Han Suyin nadal niestrudzenie służy swoim niezłomnym przekonaniom, głównie poprzez ustanowione przez siebie liczne fundacje, jakie udzielają stypendiów naukowych zarówno badaczom zachodnim, przede wszystkim ludziom zainteresowanym szeroko rozumianą problematyką sinologiczną, jak i młodym Chińczykom, pragnącym pogłębiać wiedzę z różnych dziedzin na renomowanych uczelniach wyższych krajów zachodnich. Fundacje takie zostały założone między innymi na Uniwersytecie Genewskim w Szwajcarii, na angielskim Uniwersytecie Sussex, w Pekinie, a także w chińskim mieście Tianjin, słynącym z sukcesów w prowadzeniu edukacji dla dorosłych. Wszystkie te energicznie podejmowane i na różnych kontynentach realizowane przedsięwzięcia sprawiły, iż do Han Suyin przylgnęła etykietka 'global woman', obywatelki świata, ukuta najprawdopodobniej przez dziennikarzy amerykańskich.
Wreszcie dochodzimy do sedna sprawy, czyli do rozważań nad rzeczywistymi adresatami pisarstwa Han Suyin, tymi, do których artystka kieruje swoje humanistyczne przesłanie. Punktem wyjścia w tych rozważaniach koniecznie musi stać się język jej twórczości, odmienny od tego, jakim władała od najwcześniejszego dzieciństwa, bowiem w jej rodzinnym domu mówiło się jednocześnie po francusku i po chińsku. Chociaż więc po francusku i po chińsku powstało kilka spośród jej licznych utworów, to jednak przeważająca większość jej książek została napisana w języku angielskim. Teoretycznie możnaby oczekiwać, iż uniwersalizm językowego tworzywa tej prozy sam przez się zapewni jej niemal nieograniczoną rzeszę czytelników, rekrutujących się z różnych kontynentów, narodów i ras. Jednakże wbrew podobnym wyobrażeniom jest rzeczą oczywistą, że zarówno tematyka poruszana przez Han Suyin w jej utworach, jak i sama osoba pisarki jeszcze dziś - dziesiątki lat po upadku systemów kolonialnych i po oficjalnym odżegnaniu się zachodniego świata od rasizmu - nadal wzbudzają namiętne i burzliwe kontrowersje. Zastanówmy się zatem nad kolejną kwestią, czyli nad grupami potencjalnych czytelników tej prozy oraz nad jej percepcją w obrębie poszczególnych grup. W dużym uproszczeniu możemy tu wyróżnić cztery grupy czytelnicze, a mianowicie: (I) czytelników zachodnich, pochodzących głównie z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, (II) czytelników pochodzących z Europy Środkowej i Wschodniej, (III) Chińczyków z Tajwanu i z diaspory oraz (IV) Chińczyków pochodzących z Chin komunistycznych.
Stosunkowo najprościej przedstawia się sprawa z grupą drugą, czyli z potencjalnymi czytelnikami z Europy Środkowej i Wschodniej. Do nich proza Han Suyin, powstająca głównie w trzecim ćwierćwieczu dwudziestego wieku nie dotarła praktycznie wcale, a to wskutek ówczesnych zadrażnień politycznych na linii Moskwa - Pekin, wyraźnych zwłaszcza od momentu dojścia w Związku Radzieckim do władzy Nikity Chruszczowa jako sekretarza generalnego KPZR. Wówczas to Chiny, historycznie uwrażliwione na wszelkie zakusy kolonizacyjne czy kryptokolonizacyjne, postanowiły uwolnić się od jarzma radzieckiego paternalizmu politycznego. W rezultacie tematyka chińska (a w tym także sinologiczna) zarówno w ZSRR, jak i w podporządkowanych mu krajach satelitarnych natychmiast została objęta najściślejszą cenzurą, zainteresowaną upowszechnianiem wyłącznie negatywnych stereotypów o Państwie Środka. Najwyraźniej zakaz ten objął także i wybitną twórczość obywatelki brytyjskiej, ówczesnej rezydentki brytyjskiego Hong Kongu i brytyjskich Malajów, lekarki z powodzeniem prowadzącej prywatną praktykę medyczną w malajskim mieście Johore Bahru i jednocześnie wykładowczyni chińskojęzycznego uniwersytetu w Singapurze, cenionej znawczyni współczesnej literatury chińskiej, powstałej w diasporze Azji Dalekowschodniej, czyli po prostu Han Suyin. Na poparcie takiej tezy możemy przytoczyć znamienny fakt, iż jedynie w rządzonej przez marszałka Tito i od Związku Radzieckiego niezależnej byłej Jugosławii pojawiały się czasem - acz niezmiernie rzadkie i do tego znane wyłącznie w kręgach akademickich - prace krytyczno-literackie, poświęcone twórczości pisarki.
Stosunkowo niewielka popularność prozy Han Suyin w komunistycznych Chinach też nie jest szczególnie trudna do objaśnienia, choć tu przyczyny są odmienne i znacznie bardziej złożone. Przede wszystkim Han Suyin to w oczach Chińczyków osoba o "mieszanej krwi", na dodatek pisząca w języku angielskim i posługująca się paszportem największego w historii mocarstwa kolonialnego świata, czyli paszportem brytyjskim, a więc przedstawicielka burżuazji, warstwy typowej dla imperializmu, innymi słowy osoba, której trudno tak naprawdę i do końca zaufać. W tej sytuacji fakt, iż zarówno samo dzieło literackie, jak i znakomicie współbrzmiąca z nim aktywność społeczna czynią z Han Suyin uznaną w świecie, niezmordowaną i płomienną adwokatkę "narodu niezrozumianego" zdaje się nie przedstawiać dla Chińczyków przesadnej wartości. Jej cele oraz dokonania są dobrze znane jedynie wąskiej grupce chińskich intelektualistów i najprawdopodobniej nie przez wszystkich zostały w pełni zaakceptowane, inaczej bowiem wiedza o pisarce i o rozmaitości jej dzieła w znacznie większym stopniu dotarłaby do tak zwanych mas. Wielkim przyjacielem Han Suyin, doskonale wyczuwającym jej intencje i wysoko ceniącym jej wybitne dokonania był chyba tylko zmarły w roku 1976 premier Czou Enlaj, człowiek, który dla dobra Chin starał się być skutecznym politykiem drugiego planu, szarą eminencją dyskretnie temperującą niefortunne posunięcia pierwszoplanowych figur chińskiej sceny politycznej swojego czasu.
Pomału dochodzimy do przekonania, że głównym odbiorcą twórczości literackiej Han Suyin powinien być czytelnik pochodzący z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, a także z Australii i Nowej Zelandii oraz z niektórych innych zakamarków naszego globu. O rzekomej popularności tej prozy mogłyby między innymi świadczyć przekłady licznych książek pisarki na około dwudziestu rozmaitych języków europejskich i pozaeuropejskich, a także i to, iż na języki francuski i niemiecki dokonano przekładu jej dzieł wszystkich. Tymczasem sytuacja przedstawia się znacznie mniej różowo. Jest sprawą oczywistą, iż twórczość Han Suyin burzy nasze własne, od niepamiętnych czasów ugruntowane i ciepło przyjmowane wyobrażenia o otaczającej rzeczywistości, w zamian proponując wizję nie-europocentryczną, poważnie kwestionującą zasługi białego człowieka w materialnym i duchowym rozwoju Trzeciego Świata. Mottem tego pisarstwa było po wielekroć wyrażane przekonanie artystki, że prawda - podobnie, jak zabieg chirurgiczny - musi najpierw zaboleć, aby następnie mogła uleczyć. Han Suyin bierze zatem pod szkło powiększające i nam ukazuje długi ciąg przyczynowo-skutkowy wydarzeń, jakie w ostatecznym rozrachunku musiały doprowadzić do zwycięstwa komunizmu w Chinach. Opowiada między innymi o dziewiętnastowiecznym Powstaniu Taipingów, wielkim religijno-demokratycznym zrywie bez precedensu w niemal pięć tysięcy lat liczącej historii Chin, który nawiązywał do chrześcijaństwa i był wymierzony przeciw samodzierżawiu chińskich cesarzy. Opowiada, jak Powstanie Taipingów zostało zdławione wskutek zmasowanej interwencji białych, chrześcijańskich mocarstw. Opowiada o Wojnach Opiumowych jako chińskiej reakcji na wymyśloną przez Anglików formułę w handlu z Chinami, zgodnie z którą cenne, pełnowartościowe towary miały być barterowo wymieniane za opium. Opowiada o wspaniałych parkach i innych wytwornych miejscach użyteczności publicznej Pekinu jej dzieciństwa i czasu młodości, na bramie wejściowej opatrzonych inskrypcją 'psom i Chińczykom wstęp wzbroniony'. Opowiada o przedrewolucyjnym, chińskim systemie wynagradzania za pracę, kiedy to pensja człowieka białego z definicji równała się dziesięciu pensjom Chińczyka, a pensję Euroazjaty obliczano według zawiłego algorytmu w zależności od procentu białej krwi w jego żyłach. Na przykład wynagrodzenie takiej, jak Han Suyin Euroazjatki czterokrotnie przewyższało wynagrodzenie wykonującej tę samą pracę Chinki i jednocześnie było dwa i pół raza mniej warte od wynagrodzenia dziewczyny białej. Han Suyin kreśli tę swoją osobistą historię najnowszą Chin cicho i finezyjnie, bez cienia gniewu czy grymasu odwetu, jest w niej za to bezdyskusyjna, logiczna rzeczowość. To proza, która sama zmusza do pokornej refleksji nad tym kanonem historii powszechnej, jakiego zostaliśmy wyuczeni na wiarę, zmusza do nieuniknionych i samodzielnych przewartościowań, żądając od czytelnika wysiłku myślowego podszytego niezbędną dozą altruizmu. Jest to więc proza niełatwa w odbiorze, a więc adresowana głównie do intelektualisty, któremu zawsze można przyczepić łatkę lewicowca. Pozostali mylnie dopatrują się u Han Suyin przyzwolenia, czy wręcz entuzjazmu względem rewolucji komunistycznej, ją samą postrzegając jako komunistką, a przynajmniej sympatyczką komunizmu. Wskutek przewagi takiej właśnie percepcji pisarstwo Han Suyin nie upowszechniło się na miarę swej wartości także i w zachodnim świecie, odbiorców znajdując głównie w elitarnych, dobrze wykształconych, przeważnie akademickich środowiskach.
Na koniec poświęćmy nieco uwagi potencjalnemu odbiorcy pisarstwa Han Suyin, wywodzącemu się z Tajwanu oraz z diaspory chińskiej, licznie zamieszkałej w zachodnim świecie. Wiele spośród tych osób wcale nie włada albo co najwyżej włada bardzo słabo językiem przodków, jednocześnie wykazując naturalne zainteresowanie odległym krajem swego pochodzenia. Jednak i te osoby nie korzystają w stopniu zadowalającym z tego, co obfita i wielce zróżnicowana, bogata w fakty i nasycona refleksją historyczną proza Han Suyin mogłaby im ofiarować. Dzieje się tak przede wszystkim ze względów politycznych, bowiem życie umysłowe na Tajwanie jest w oczywisty sposób znacznie upolitycznione, podobnie zresztą jak życie duchowe chińskiej diaspory. Te środowiska wytaczają przeciwko osobie i twórczości pisarskiej Han Suyin dwa podstawowe i pozornie ważkie zarzuty. Pierwszy z nich to taki, że pisarka nigdy nie wykorzystała swojej pozycji, aby wyrazić publiczny protest przeciw panującemu w Chinach reżimowi komunistycznemu. Tymczasem pisarstwo Han Suyin w żadnej mierze nie jest twórczością propagandową, odmalowującą rzeczywistość w łatwych, biało-czarnych odcieniach. Na kartach jej książek wielokrotnie można spotkać wypowiedzi bardzo zbliżone do tej, jaka została zaczerpnięta z pierwszego rozdziału "Kalekiego drzewa", nie budząc swoim znaczeniem nawet najmniejszej wątpliwości.
Urodziłam się w Chinach, które już dziś nie istnieją, a rewolucja komunistyczna 1949 roku przerażała mnie tak samo, jak wielu z mojej warstwy społecznej i o podobnym do mojego wykształceniu, którzyśmy nigdy nie byli komunistami i którzy nigdy nimi nie moglibyśmy już zostać, ponieważ wyrośliśmy z lat, w których człowiek wierzy w barykady i w śmierć z triumfalnym okrzykiem na ustach.
Han Suyin wielokrotnie pisze też o tym, że po przewrocie roku 1949 nie powróciła już na stałe do Chin i dlatego wybrała emigrację, aby nie stać się "jedną więcej pomyłką rewolucji". Jedna z jej najgłośniejszych książek, "Żniwo feniksa", została w całości poświęcona ostrej krytyce tej dekady w historii komunistycznych Chin, jaką świat pamięta pod nazwą Rewolucji Kulturalnej. Gdzie indziej znajdziemy informację o tym, jak podczas wielu dni rewolty studenckiej z roku 1989, poprzedzających kulminację znaną powszechnie jako masakra na placu Tienanmen uparcie słała do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin wielostronicowe faksy ze słowami ostrej krytyki oficjalnego stanowiska władz. Ale jest także prawdą, że nigdy nie rzuciła ostatecznej anatemy na reżym komunistyczny, ponad pięćdziesiąt lat niepodzielnie władający Chinami. Wydaje się jednak, że uczyniła tak przede wszystkim ze swoiście pojętego patriotyzmu, a także z wielkiego wyczulenia na zawsze najbliższe jej kwestie rasowe oraz problemy rasizmu. Prawdopodobnie nie chciała wystąpić przeciwko swojej własnej ojczyźnie w jednym szeregu z intelektualistami Zachodu, którzy w przeszłości tylokroć już zawiedli, kiedy przychodziło bronić praw ludzkich. Prawdopodobnie obawiała się, że głos przeciwko komunistycznym Chinom łatwo można uznać za głos przeciwko Chinom w ogóle, za zwyczajne potępienie żółtego świata.
Jest jeszcze inny zarzut, także wytaczany przeciwko Han Suyin zwłaszcza na Taiwanie, a który dotyczy życia osobistego pisarki. Mianowicie jej pierwszym mężem był niejaki Tang Paohuang, potomek wielkiego chińskiego rodu i generał, osobisty adiutant generalissimusa Czang Kaiszeka, szefa państwa chińskiego sprzed komunistycznego przewrotu, potem zaś wieloletniego przywódcy burżuazyjnego rządu Tajwanu. W roku 1947 Tang Paohuang zginął w jednej z potyczek z dowodzonym przez komunistów oddziałem chińskiej Armii Czerwonej, zaś trzydziestoletnia wówczas Han Suyin nie poddała się szacownemu, przepisanemu tradycją obyczajowi spędzenia reszty swego życia we wdowieństwie. Przeciwnie, w kilka lat później w całej Azji Dalekowschodniej zasłynęła głośnym, dosłownie filmowym romansem z Ianem Morrisonem, burząc powszechnie przez wszystkich akceptowany apartheid w sferze obyczaju. Po śmierci Iana wstąpiła na krótko w związek małżeński z Anglikiem, Leonardem Comberem, szefem służb specjalnych w brytyjskich podówczas Malajach, aby ostatecznie nawiązać długoletni romans zakończony trzecim, trwałym już małżeństwem z Vincentem Ruthnaswamy'm, tamilskim katolikiem, inżynierem, dziś emerytowanym pułkownikiem Armii Indyjskiej. Jej życie osobiste w niczym więc nie przypomina wzorcowej biografii czcigodnej damy ze środowiska konserwatywnych, chińskich elit, drepczącej w kieracie obowiązku i żyjącej świętymi zasadami starożytnej etyki, trudno zatem oczekiwać, aby jej twórczość zdobyła znaczący rozgłos pośród chińskich nacjonalistów.
W ten sposób dotarliśmy wreszcie do punktu wyjścia niniejszego szkicu, a mianowicie do ostatecznej konstatacji, iż Han Suyin, odważna i niepokorna humanistka, podążająca w swej całożyciowej aktywności publicznej wyłącznie za głosem własnego sumienia, nadto wybitna artystka tworząca w języku uniwersalnym, nie zdobyła wśród czytelników globalnej wioski takiego rozgłosu, na jaki jej proza z pewnością zasługiwała. Stało się tak mimo, iż cel nadrzędny jej twórczości literackiej, expressis verbis sformułowany w końcowym rozdziale utworu "Żniwo feniksa" wydawał się znakomicie odpowiadać potrzebie bieżącego czasu. Poniżej przedstawiamy przekład wspomnianego fragmentu.
Przede mną całe nowe pokolenie […]. Pewnego dnia moje książki pomogą im pojąć, jak to naprawdę jest wierzyć, a jednocześnie samemu być bez wiary. Jak to jest wierzyć wyłącznie sobie, a służyć sprawie Człowieka z czystym sercem. Chciałabym pomóc innym w pisaniu ich własnych historii, tych, które młodzi koniecznie powinni poznać. Historii odwagi, lojalności i bezgranicznego oddania. To właśnie dlatego, że kiedyś sama odmówiłam widzenia świata w kategoriach bieli i czerni, dobra i zła, dziś wszystkie możliwe światy należą do mnie. Pobudowałam mosty, po których liczni będą przechodzili z jednej cywilizacji, kultury i sposobu myślenia w inne. Pobudowałam mosty dobrej woli.
Autorzy: Teresa Kowalska
http://gu.us.edu.pl/node/242291
http://biznesazja.bblog.pl/wpis,dotkniecie;chin;-;han;...Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 09:30 -
Alibaba Institute
http://www.join-alibaba.com/ -
Alibaba.com spins off Ali-Institute as an individual company
HANGZHOU, October 29, 2009 – Alibaba.com announced today in Hangzhou, China, that Alibaba (China) Education Technology Co., Ltd (informally known as “Ali-Institute”) was officially spun off as a subsidiary company of Alibaba.com.
http://www.join-alibaba.com/
Through its curriculum, Ali-Institute will serve as an important incubator for e-commerce talent in China, creating a pool of trained, qualified people for SMEs to recruit from to run their growing e-commerce operations. As an additional benefit, Ali-Institute will help enhance the employment rate of new university graduates. Ali-Institute is another example of Alibaba.com’s investments in helping SMEs survive the economic winter by assisting them in sourcing the talent they need to grow.
Established in September 2004, Ali-Institute has educated more than 30,000 people to date on e-commerce applications. Of the students who joined the course in 2007, more than 90% were either employed by a company or have started their own business.
According to iResearch, there was demand in China for 2.3 million e-commerce workers in 2008, but a lack of talented, experienced e-commerce executives meant that only 41% of the demand was met. Ali-Institute is designed to help close that shortfall.
“Ali-Institute is spinning out because education is a very different business model, and would be better as a standalone,” said David Wei, CEO of Alibaba.com. “However, we do feel that this is a key component to supporting the growth of small businesses, so it will be very well tied in with the B2B and all the other group companies. Going forward, Ali-Institute will continue to train and educate talent for the new business paradigm.”
About Alibaba.com
Alibaba.com (HKSE:1688) (HK.1688) is the global leader in business-to-business (B2B) e-commerce and the flagship company of Alibaba Group. Founded in 1999, Alibaba.com makes it easy for millions of buyers and suppliers around the world to do business online through three marketplaces: a global trade marketplace (http://alibaba.com) for importers and exporters, a Chinese marketplace (http://alibaba.com.cn) for domestic trade in China, and, through an associated company, a Japanese marketplace (http://alibaba.co.jp) facilitating trade to and from Japan. Together, its marketplaces form a community of more than 42 million registered users from more than 240 countries and regions. Alibaba.com also offers business management software solutions targeting small businesses across China under the “Alisoft” brand. Founded in Hangzhou, China, Alibaba.com has offices in more than 50 cities across Greater China, Japan, Korea, Europe and the United States.
http://news.alibaba.com/article/detail/alibaba/1001915...Marcin Nowak edytował(a) ten post dnia 01.11.09 o godzinie 15:06 -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
„ChiNext" – czyli „chiński NASDAQ" powstał przy Giełdzie w Shenzhen. Został on stworzony z myślą o nowych spółkach działających w najbardziej zaawansowanych technologicznie branżach, które mają bardzo duży potencjał, a jednocześnie nie byłyby w stanie wypełnić dość rygorystycznych kryteriów dopuszczenia ich akcji do obrotu na rynku głównym.
Giełda w Shenzhen http://szse.cn/main/en/
ChiNext http://www.szse.cn/main/en/ChiNext/aboutchinext/
Więcej: http://www.goldenline.pl/grupa/gielda-w-shenzhen
--------------------------------------------------------
Zapraszamy do współpracy w Chinach i w Polsce: MDA Aladyns International moqchina@moqchina.com MOQChina.comMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 07.03.10 o godzinie 08:43 -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
Chiny: dobre notowania na rynku nowych spółek w pierwszym dniu obrotu akcjami
Więcej: http://biznesazja.bblog.pl/wpis,ruszyl;rynek;akcji;chi... -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
Chiny: dobre notowania na rynku nowych spółek w pierwszym dniu obrotu akcjami
Więcej: http://biznesazja.bblog.pl/wpis,ruszyl;rynek;akcji;chi... -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
Chiny: dobre notowania na rynku nowych spółek w pierwszym dniu obrotu akcjami
Więcej: http://biznesazja.bblog.pl/wpis,ruszyl;rynek;akcji;chi... -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
„ChiNext" – czyli „chiński NASDAQ" powstał przy Giełdzie w Shenzhen. Został on stworzony z myślą o nowych spółkach działających w najbardziej zaawansowanych technologicznie branżach, które mają bardzo duży potencjał, a jednocześnie nie byłyby w stanie wypełnić dość rygorystycznych kryteriów dopuszczenia ich akcji do obrotu na rynku głównym.
Giełda w Shenzhen http://szse.cn/main/en/
ChiNext http://www.szse.cn/main/en/ChiNext/aboutchinext/
--------------------------------------------------------
Zapraszamy do współpracy w Chinach i w Polsce: MDA Aladyns International moqchina@moqchina.com MOQChina.comMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 07.03.10 o godzinie 08:41 -
Ruszył rynek akcji ChiNext – chiński Nasdaq
Chiny: dobre notowania na rynku nowych spółek w pierwszym dniu obrotu akcjami
Więcej: http://biznesazja.bblog.pl/wpis,ruszyl;rynek;akcji;chi... -
Meble z Chin - Cenniki, produkty z Chin, eksporterzy z Chin, oferty z Chin
http://aladyns.com/index.php?cms=175&l=eng&l=pl
Firmy zweryfikowane przez Alibaba.com - GoldSuppliers
We are a professional furniture manufacturer with 21 years experiences in hotel&apartment project industry, our mainly line is standard room,chairs, tables and etc,and monthly output up to 100 40feet containers. We are the leading hotel project furniture manufacturer in shunde which is the biggest furniture trading market in china. i think our company's experience in hotel project will help you very well.
Actually, most of our business are do customer-made, we are a special factoary in china, we do not have our own design, and we can OEM most kinds of the furniture.
So, if you have good designs and good pics , pls advise the size and your request, we can quote for you as per your request, if our price can meet your line ,we can make a sample first ,and then confirm to do the big order.
Johnson chan
Export Department
MEIHUA FURNITURE MANUFACTURE COMPANY CO.,LTD
Add:HuaXi Industrial Zone,LongJiang Town,ShunDe District Foshan City,GuangDong Province ,china
Tel:0086-757-23880366
Fax:0086-757-23882311
Cell:0086-15975700858
Skype: johnson820807
MSN:johnson19820807@hotmail.com
http://www.china-meihua.com
http://china-meihua.en.alibaba.com/
http://aladyns.com/index.php?cms=175&l=eng&l=pl -
Oferty z Chin - Cenniki, produkty z Chin, eksporterzy z Chin
http://aladyns.com/index.php?cms=153&l=pl
Shenzhen LONGOOD Electronices Ltd.CO
Dear Madam& Sir
I would like to introduce some of our hot&new goods for your reference.
With competitive prices and best quality, I can ensure which can be useful for you. We offer 1 year warranty for all our goods. Please kindly advise which models and how many pcs do you need so that I can get next step to do for you?
Well welcome to contact through MSN. My MSN address: amylongood@hotmail.com
To know more about our goods, please kindly visit our website:
http://www.szlongood.com
Best Regards
Ms Amy
Sales Manager
Shenzhen LONGOOD Electronices Ltd.CO
Room1513, Nanguang Jiejian Mansion, 3037#, Shennan
Tel: 86-755-83980757
Fax:86-755-83986236
Email: amy@szlongood.com
Hotmail: amylongood@hotmail.com
Alibaba Trade Manager : longoodtech
Website:
http://www.szlongood.com
http://szlongood.en.alibaba.com
http://aladyns.com/index.php?cms=153&l=pl