Wypowiedzi
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy gry planszowe i logiczne
-
No patrz a mi się wala po mieszkaniu "Pielgrzym czasu" Jeschkego i patrzyłem na niego złym wzrokiem, może warto żebym jednak przeczytał go poza kolejnością
-
Oglądałem Natural City, ładnie zrobiony w klimatach graficznych Blade runnera i historia aspirująca ale całość nudnawa i trochę bez sensu. Myślę czy coś fabularnego ale chyba nie bardzo przychodzi mi coś do głowy, bo jakieś wielkie roboty ratujące planety, godzille (GOJIRY) i pluton żółnierzy z naszych czasów cofający się do 12 wieku to nie to o co ci mogło chodzić?
-
Jest już nowy Gibson "Spook country" na półkach, jednak słaby oj słaby. I nie można stwierdzić że jest to cyberpunk, raczej jakiś bełkotliwy thriller. Niemniej pierwsze 70 stron doskonale gibsonowskie, eklektyczne porównania, łączenie sztuki z technika. Parę późniejszych fragnmentów też świetnych, ale całość tylko dla prawdziwego fana (a może to ja się już postarzałem i zawiódł mnie autor). Jesli warto coś odszukać (ah straciłem to przez kolegę) to zbiorek opowiadań Johny Mnemonic/Burning Chrome to jest dopiero unikat i to jest naprawdę dobre. Gibson powinien wrócić do formy krótkiej. Przypominam o jego kumplu Bruce Sterlingu i tematyce około cyberpunkowej, oraz o Georgu A. Effingerze z również ciekawym pojęciem do tematyki brudnej niczym szary obraz ekranu TV.
Brak jest po prostu książek rewolucyjnych różniących się też specyficznym językiem (czyżby Gibson to ich Gombrowicz fantastyki :)), zawsze łatwiej poczytać fantasy i się nie skupiać na rozumieniu tekstu (oczywiście ja też czytuje czasami fantasy ale naprawdę klasyczne: H. Rider Haggard, R.E.Howard, A. Conan Doyle, więc nie chcę czytelników tego gatunku zbytnio biczować). Wracając do cyberpuunku istotnie nie rzuciło mi się ostatnio nic wartościowego,