Wypowiedzi
-
Łukasz Krzemiński:
Bartek W.:
Marcin Łoś:
bo już dawno zostały one sfalsyfikowane i okazały się kłamstwem.
czy to znaczy, że w przyszłości już nic nowego, godnego uwagi, się nie zdarzy w badaniach nad homeopatią? czy to znaczy, że powinniśmy przerwać badania i poszukiwania?
po co naukowcy zajmują się teorią strun, skoro jest niefalsyfikowalna?
Raz, oprócz Poppera jest też chociażby Kuhn.
No dobrze, więc możemy przyjąć, że "badanie" homeopatii nie spełnia kryteriów paradygmatu metody naukowej. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na to że to jednak filozofia Poppera dominuje w naukach eksperymentalnych. Kuhn jest taki jakoś bardziej humanistyczny.
Dwa, sfalsyfikowana teoria nie jest kłamstwem,
wszystkim znany przykład - mechanika Newtona vs.
mechanika kwantowa (pierwsza jest po prostu uboższa
a druga ją uzupełnia, nauka nie jest binarna, nauka "ewoluuje")
Mechanika Newtonowska jest po prostu bardzo dobrym przybliżeniem dla pewnego zakresu warunków. Co więcej - przybliżeniem, które bardzo dobrze działa. Jednak nie rozciągałbym tego zbyt mocno na biologię - układy biologiczne nie działają w tak wielkim zakresie warunków. Ponadto jeśli już wyciągamy taki przykład to warto się zastanowić jak często tego typu wyjątki występują. Co do ewolucji w pełni się zgodzę - choćby ewolucja naszego rozumienia procesu dziedziczenia i przepływu informacji w komórce. Ale pragne zwrócić uwagę, że ewolucja naszej wiedzy i przekonań nie może być sprzeczna z fundamentalnymi prawami fizyki.
W myśl tego, podstawy naukowe teorii strun powstawały latami,
natomiast podstawy naukowe homeopatii nigdy nie powstały.
Przypadek? Nie sądzę!
A mialy na to ponad 200 lat... Homeopatia od poczatku była bzdurą, która jednak swego czasu jako alternatywa dla puszczania krwi niewątpliwie mogła wiele istnień uratować.
>I dość już odwoływania się domainstreamu,
bo każde poważne odkrycie się od niego odchylało!
To przepraszam, do czego się mamy odwoływać? Rozumiem, że mają to być jakieś niszowe hipotezy i teorie? Bo mniejszośc zawsze ma racje? Nie sądze. Mniejszośc i niszowe hipotezy oczywiście są punktami zwrotnymi od czasu do czasu, ale to jednak mainstream jest tą częścią, która jest najlepiej przebadana i skontrolowana i przez większość czasu ma "najbardziej" rację. -
Włodzimierz Zylbertal:
To przepraszam, że jeszcze Pana pomęczę: a czy możliwa jest "bioinżynieria wsteczna", czyli zsyntetyzowanie genotypu, jeśli znany jest fenotyp? Byłoby to świetne rozwiązanie przywrócenia bezmyślnie wytępionych gatunków, których już nie ma, a zachowały się całkiem dobre opisy ich morfologii i funkcjonowania w pierwotnym środowisku.
Raczej nie. To by było trochę jak próba odtworzenia budowy radia samochodowego na podstawie szkicu karoserii. Można próbować czegoś się domyślać jesli zwierze miało dużo gatunków pokrewnych, które przeżyły tak jak np. tur. Oczywście wszytsko to będzie tylko przybliżeniem i w najlepszym razie dostaniemy coś "turopodobnego" byc może nawet dosyć zbliżonego do oryginału. W przypadku endemitów jak np. moa czy dodo bez zsekwencjonowania materiału genetycznego sie nie uda. A głównie endemity wybiliśmy. -
Włodzimierz Zylbertal:
Dzięki :-)
O to środowisko pytałem, bo u W. Alvareza wyczytałem o znacznie różnej od dzisiejszej zawartości tlenu w powietrzu.
Też mi to przyszło do głowy, ale generalnie przynajmniej część gatunków nie powinna mieć z tym problemu po wstępnej adaptacji. To trochę tak jak my - na Mount Everest ciśnienie wynosi ok. 25% tego co na poziomie morza, co odpowiadałoby ok. 5% tlenu w środowisku o ciśnieniu 1 atm. Wprawdzie to juz jest dla nas zabójcze na dłuższą mete, ale np. 0,5 atm co jest odpowiednikiem 10% tlenu możemy spokojnie wytrzymać bez szkody dla zdrowia. W razie klopotów możnaby bylo takie dinozaury troche genetycznie "podrasowac". -
Włodzimierz Zylbertal:
Jakiś czas temu wyczytałem w Focusie o coraz powszechniejszym klonowaniu - także organizmów wymarłych, na podstawie zachowanego DNA. I stąd moje pytania: jak długo zachowuje się komplet DNA w sprzyjających warunkach? A jeśli nawet uda się kiedyś sklonować dinozaura, to czy on by przeżył w dzisiejszym środowisku, zapewne bardzo różnym od tego, które pożegnał?
A tak nawiasem mówiac to niekoniecznie naiwne te pytania. -
Bartek W.:
uważaj, żeby oni nie ocenili tego, co ty robisz. ha, ha! :)
Ja się ocen nie obawiam. Mnie nie muszą żadne trolle bronić. -
Zbigniew Modrzejewski:
Marcin Łoś:
Bartek W.:
Marcin Łoś:
bo już dawno zostały one sfalsyfikowane i okazały się kłamstwem.
czy to znaczy, że w przyszłości już nic nowego, godnego uwagi, się nie zdarzy w badaniach nad homeopatią? czy to znaczy, że powinniśmy przerwać badania i poszukiwania?
Moim zdaniem tak - została przetestowana, nie działa więc do kosza.
Ale może będzie działać, jeśli uda się wymyślić nowy eksperyment, który przetestuje homeopatię. Wielu naukowców nad tym pracuje obecnie, mimo, że naukowcy z naukowego forum "Świat Nauki" są temu bezwarunkowo przeciwni.
Nauka nie działa w ten sposób - najistotniejsza jest falsyfikacja hipotez. Jesli uda się hipotezę obalić, to jedynym sensownym rozwiązaniem jest wykazanie tego, że nie została ona obalona w tym eksperymencie bo np. metodologia była nieprawidłowa lub wyniki źle zinterpretowane. Uparte próby uzyskania wynku potwierdzającego hipotezę to nic innego jak próba uzyskania wyniku, który będzie bardzo odchylony od rzeczywistych wyników. Wynik uznaje się za prawidłowy, jeśli prawdopodobieństwo uzyskania przeciwnego wyniku wynosi 5%. Co to oznacza w praktyce? Wystarczy statystycznie powtórzyć te same doświadczenie 20 razy i uzyskać jedno, którego wyniki pokrywają się z hipotezą. Odrzucenie pozostałych 19 dla demagogów jest sprawą bardzo prostą i oczywistą.
Panie Zbigniewie - tego trupa nikt nie ożywi, cokolwiek by sie nie cudowało. Ja rozumiem, że pokłada Pan głęboką wiarę w tą metodę i jest garstka naukowców na świecie, która podziela Pana pogląd, ale to nie zmienia niezbicie udowodnionych faktów. W związku z tym powienien Pan ogłaszać takie nowiny na forum o tarocie i tym podobnych rzeczach, a nie na forum naukowym, a później sie obrażać, że racjonaliści Pana wyśmiali. Homeopatia podobnie jak wiara w płaską Ziemię czy krasnoludki już od dawna nie jest kwestią naukową, a jedynie światopoglądową - nikt Panu nie zabrania wierzyć w dowolne bzdury.Marcin Łoś edytował(a) ten post dnia 26.03.12 o godzinie 18:26 -
Bartek W.:
wszyscy naukowcy z tego naukowego forum będą zaszczyceni twoją obecnością tutaj.
Widzę że próbujesz starej metody sprowadzenia interlokutora do swojego poziomu i pokonania doświadczeniem? -
Bartek W.:
Marcin Łoś:
Naukowe podstawy homeopatii to oksymoron. Nic na to nie poradzę, że ktoś publicznie takie rzeczy wygłasza zasłaniając się tytułem naukowym.
To dobrze, że nic na to nie poradzisz! Bardzo się cieszę! Nie tobie decydować, co mogą robić profesorowie i naukowcy.
I tu się chłopcze mylisz. Kazdy naukowiec ma większy lub mniejszy wpływ na to co robią inni naukowcy, co wynika z bycia recenzentem niejako z urzędu. To nie tobie decydować jakie badania są, a jakie nie są godne uwagi, bo ja w przeciwieństwie do ciebie rozumiem, co oni robią i jestem w stanie ocenić wartośc ich prac - przynajmniej w zakresie części nauk biolgicznych i medycznych. Na teorię strun się nie porywam, bo to przerasta moją wiedzę. Szkoda ze niewiele osób jest w stanie krytycznie podejść do poziomu swojej wiedzy.
Nie moge poradzić nic na to że ktoś z tytułem będzie robił z siebie durnia próbując udowodnić ideę z osiemnastego wieku, która została już wielokrotnie obalona. Osoby bez tytułów również mogą to robić, aczkolwiek będzie to wynikało częściej ze ślepej wiary niż chęci manipulacji. Jak to nazwał Lenin - "użyteczni idioci". -
Włodzimierz Zylbertal:
Jakiś czas temu wyczytałem w Focusie o coraz powszechniejszym klonowaniu - także organizmów wymarłych, na podstawie zachowanego DNA. I stąd moje pytania: jak długo zachowuje się komplet DNA w sprzyjających warunkach? A jeśli nawet uda się kiedyś sklonować dinozaura, to czy on by przeżył w dzisiejszym środowisku, zapewne bardzo różnym od tego, które pożegnał?
Z dinozaura zachowało się tylko (lub aż) bialko - kolagen. Byłem w szoku jak to opublikowali. Na DNA z dinozaura, szczególnie takie nadające się do wyciągnięcia sekwencji raczej bym nie liczył. Więc raczej z klonowania nici.
Ale jesli chodzi o możliwośc przeżycia to raczej by mu sie udało - warunki nie były aż tak drastycznie różne.
Można spróbować odtworzyć coś w rodzaju dinozaura przez porównaie DNA ptaków i zrobienie "sztucznego" ptaka pierwotnego, który byłby bliski dinozaurom, ale raczej nie odtworzyłby on żadnego istniejącego w przeszłości gatunku.
W bardzo sprzyjających warunkach kilkadziesiąt tysięcy lat pewnie jest możliwe dla DNA, które mogłoby byc podstawą do klonowania (choc raczej na nieuszkodzone jądra bym nie liczył, wiec trzebaby bylo sie trochę napocić najpierw ze złozeniem sekwencji, a pozniej z umieszczeniem DNA w komórce). Aktualnie są szanse na niektórych przedstawicieli plejstoceńskiej megafauny takich jak mamuty. -
Bartek W.:
Marcin Łoś:
bo już dawno zostały one sfalsyfikowane i okazały się kłamstwem.
czy to znaczy, że w przyszłości już nic nowego, godnego uwagi, się nie zdarzy w badaniach nad homeopatią? czy to znaczy, że powinniśmy przerwać badania i poszukiwania?
Moim zdaniem tak - została przetestowana, nie działa więc do kosza. Czy powinniśmy nadal testować teorię geocentryczną albo hipotezę płaskiej ziemi z tego powodu, że nadal bywają ludzie, którzy twierdzą że są one prawdziwe?
po co naukowcy zajmują się teorią strun, skoro jest niefalsyfikowalna?
Ale może będzie. Jesli uda im się wymyślić eksperyment, który ją przetestuje, to zajmowanie się nią będzie coś warte. Jesli nie, to co najmniej będzie ono dyskusyjne. Na teorii strun nie znam się wystarczająco dobrze, żeby być w stanie ocenić dzialania fizyków w nią zaangażowanych. -
Włodzimierz Zylbertal:
Rany Boskie, Panie Marcinie szanowny! Taż nauka bez filozofii funta kłaków jest niewarta! Taż to nie co innego, jak filozofia nauki, zapoczątkowana przez emiprokrytycyzm i potem rozwijana przez pozytywizm i scjentyzm - stworzyła naukę, jaka i Pan uprawia! Nie mówię, że każdy fizyk, czy biolog musi być wielkim filozofem - ale swoją, naukową tradycję powinien rozumieć i w razie potrzeby umieć rozwinąć, czy zmodyfikować.A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.
To jest filozof co najwyżej.
Wiem doskonale, że filozofia jest podstawą nauki i doskonale znam jej wkład w jej zbudowanie. Ale chyba zgodzi się Pan ze mną, że filozof jest takim trochę ministrem bez teki, czyli popniekąd takim naukowcem bez przydziału. O naukowcu możemy mówić, jesli na podbudowie filozofa wyrośnie coś jeszcze...
I tak już zupełnie na marginesie: najwięksi uczeni byli jednocześnie wielkimi filozofami nauki: to choćby Johannes Kepler, Isaac Newton, John S. Milll, Henri Poincaré, Werner von Heisenberg, Albert Einstein... mam wymieniać dalej?
Tak, mi chodzi właśnie o to - najwięksi uczeni, a nawet często ci średni byli filozofami. To nie do końca działa w drugą stronę.
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?
Ja na pewno, bo swoje laboratorium utrzymuję wyłącznie z funduszy własnych :-)
No to podziwiam! -
Bartek W.:
Marcin Łoś:
No dobrze. Ja jestem profesjonalnym naukowcem i twierdzę że homeopatia jest zwykłą ściemą, która gwałci zdrowy rozsądek.
No dobrze. A Pani prof. dr hab. Elżbieta Dernałowicz-Malarczyk
z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
tel. 537-57-70; malar@hermes.umcs.lublin.pl
Wydział Biologii i Nauk o Ziemi, Zakład Biochemii
http://vvv.umcs.lublin.pl/?akcja=str&id=97
przedstawia naukowe podstawy homeopatii na konferencjach naukowych.
Naukowe podstawy homeopatii to oksymoron. Nic na to nie poradzę, że ktoś publicznie takie rzeczy wygłasza zasłaniając się tytułem naukowym.
To normalne, że w środowisku naukowym zdania mogą być podzielone, szczególnie we wczesnej fazie badań.
Ha, ha, ha. Wczesna faza powiadasz? To troche tak, jakbyś twierdził, że właśnie zaczynamy konstruować silniki spalinowe.
A może Pani prof. dr hab. Elżbieta Dernałowicz-Malarczyk powinna Cię spalić na stosie, jako nieuka, gdyż nie podzielasz jej wyników badań i brak Ci jej wiedzy w temacie?
Smiało - już przygotowuje zapałki. "Nie podzielam jej wyników badań" min. z tego powodu, że nie wiem, co tu można "podzielać". Magii nie badam, bo zakładam, że nie istnieje. Krasnoludków też nie szukam po krzakach, nawet jak kos się głośno drze że właśnie jakiegos widział. Nie rozmawiam z drzewami. Nie szukam jednorożców. Nie chodzę do wróżki. Nie wierzę w homeopatię. Nie pluję przez ramię gdy czarny kot przebiegnie mi drogę. Pewnie twoim zdaniem jestm przez to ograniczonym ćwokiem, ale cóż - te sprawy ktore wymieniłem są wyłącznie kwestią wiary. Z nauką nie mają nic wspólnego i doprawdy nie wiem, czemu koniecznie ktoś chciał się zbłaźnić wywlekając którąkolwiek z nich na forum o nauce. -
Bartek W.:
Marcin Łoś:
-- "UPRZEJMIE DONOSZĘ, ŻE WASZ "profesor" MOLSKI MA KONSZACHTY Z DIABŁEM
I WIERZY W HOMEOPATIĘ. UPRZEJMIE PROSZĘ O PUBLICZNE SPALENIE GO NA STOSIE
PO UPRZEDNIEJ CHŁOŚCIE. DZIĘKUJĘ. Maciej Filipiak "
Szarlatanów należy demaskować.
Rozumiem że wszystkich profesorów i doktorów habilitowanych darzysz podobną atencją? Czy jedynie tych, którzy nie podzielają twojej wizji świata?
Człowieku, obudź się! Hallo - tu nie chodzi o wizję, tu chodzi o rzetelność naukową. Wizję tego że homeopatia może działać, mimo przytłaczających dowodów naukowych obalających to twierdzenie to może mieć informatyk, który za grosz nie rozumie tych wyników. W momencie gdy mowi to osoba, która powinna to być w stanie zrozumiec, jest to albo świadoma manipulacja, albo objaw skrajnej gupoty. To tak jakby nagle geograf zaczął twierdzic, że Ziemia jest płaska a geolog, że ma 4000 lat, tylko w ich przypadku nikomu by sie krzywda nie stała. -
Rafał F.:
Marcin Łoś:
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?
Śledząc tok dyskusji od dłuższego czasu na naszym Forum odnoszę wrażenie ,że tak.
Przy okazji poruszył Pan ciekawy temat.
Jaki czeka np los w Polsce absolwenta - biotechnologa - wyjazd do USA czy UK ?
Kształcimy za nasze podatki a ludzie nam odpływają....
I ja im się nie dziwię. Szczególnie biotechnologom (notabene sam kończyłem biotechnologie na poziomie studiów magisterskich).
Sytuacja jest niecekawa ze względu na dużą nadpodaż biotechnologów i w zasadzie brak firm biotechnologicznych. Polska ma nadal gospodarkę oracko-zbieracką i nowoczesne technologie przebijają się tu z trudem. W związku z tym, że biotechnologia jest u nas nauką wyklętą bo w zasadzie cała polega na użyciu GMO, a nasze prawo o GMO jest co najmniej średniowieczne w swojej idei i w dodatku dosyć uznaniowe, ponadto jest niestabilne - co i rusz ktoś próbuje przy nim majstrować. Czy muszę dodawać że zwykle nie ma bladego pojęcia o czym ten ktoś mówi? Jeden z tytanów intelektu w projekcie obecnej ustawy zapisał, że każde laboratorium pracujace z GMO ma pracować w standardzie GLP. Kto wie, co to jest GLP (brzmi świetnie - Good Laboratory Practices) to natychmiast zauważy jakim to było debilizmem. Na szczęscie ktoś mądrzejszy czuwał. Konkludując - w kraju z tak niestabilnym prawem i politykami kombinującymi jakby tu bocznymi drzwiami zabronić tych sprzecznych z Boskim Prawem praktyk żadna normalna firma biotechnologiczna nie otworzy laboratoriów badawczych czy produkcji. Jednocześnie "produkcja" biotechnologów jest wspierana przez państwo, więc chyba chodzi o pozbycie się tych wszystkich, którym marzy się manipulowanie w genach, bo oni po prostu wyjadą. -
Rafał F.:
No tylko beletrystyka nam wtedy zostaje i to w wydaniu SF .
No cóż - jeśli nie można jej zweryfikować, to właśnie tam jest jej miejsce. -
Włodzimierz Zylbertal:
Ludzie rozsądni mają pretensje, nie tyle do samej bioinzynierii - bo ma ona niewątpliwie wielką przyszłosć - ile do jej stosowania na komercyjna skalę, bez zbadania długofalowych skutków, pod presją zysków...
No niby tak, ale z drugiej strony strasznie silny był opór np. przeciw szczepieniom ludzi wirusem ospy krowiej, które to szczepienie chroniło przed ospa prawdziwą. Bo jak to tak - krowią człowieka? Toć kopyta i ogon wyrosną. Jakoś badania długofalowych skutków krzyżówek, w których mieszane są różne rośliny (typu pszenżyto) nikt się nie domaga. A zmiany w szlakach metabolicznych takiego tworu mogą być kolosalne. Ostatnio został opublikowany raport na temat skutków spozywania GMO i jak na razie nie zaobserwowano zadnych negatywnych skutków większych niż przy spożywaniu "tradycyjnej" żywności.
>I trudno się z takimi objawaminie solidaryzować, bo tam, gdzie wkracza pieniądz, kończy się uczciwość poznawcza a zaczynają stwierdzenia w rodzaju "w nauce wyniki obiektywne ma ten, kto finansuje badania".
Obecnie zresztą sporo jest idiotów, którzy fanatycznie wręcz wierzą, że kiedyś było wszystko-zgodnie-z-mityczną-naturą, oczywiście bez "chemii", bez modyfikacji genetycznych, bez dymiących kominów i odpadów promieniotwórczych a za to pięknie i magicznie; ta grupa robi się wcale wpływowa i na swoich urojeniach robi niezły biznes, który zaprzyjaźniony ekolog (z tych mądrzejszych) podsumował kiedyś zdaniem "żywność ekologiczna od nieekologicznej różni się zastosowaną chemią".
Pozostaje tylko się zgodzić. Ruch oporu przeciw GMO czy energetyce jądrowej jest bardzo dobrym biznesem, który często jest prowadzony w bardzo nieetyczny sposób.
Jak się takim idiotom tłumaczy, że w tym naturalnym świecie Natura bezlitośnie eliminowała osobniki słabsze (do 50% dzieci nie dożywało wieku dojrzałego), że często panował tam głód a redukcja populacji via wojny była na porządku dziennym - idioci niby to wiedzą, ale dalej wierzą w swoje.
Z tym się jak najbardziej zgadzam. Jeszcze bym dodał, że w tych szczęsliwych latach średnia długośc życia wynosiła co najwyżej 35 lat i to naznaczonych chorobami od wczesnej młodości. Ale medycyna jest przecież be, bo ktoś tam pojechał do szpitala i umarł.
Nauka tez nie jest tu jako łza czysta, 1)bo dawno już straciła swą pierwotną oczywistość i prostotę obserwacji,
Postep techniczny pozwala na obserwacje nieproste i niezrozumiałe dla osób postronnych. Ja np. nie do końca wiem jak działa samochód - w ogólnym zarysie tak, ale nie w szczegołowym. Podobnie z komputerem. Ale nie potępiam technologii, które stoją za tymi urządzeniami tylko dlatego, że ich nie rozumiem.
>2)ochoczozaprzedała się w służbę władców tego świata, którzy to władcy często mają mentalność małpoluda a pod małpimi palcami wytworzony przez naukę atomowy guzik lub wielki kapitał.
Może nie generalizujmy, co? Badania prowadzone w instytucjach publicznych za pieniądze publiczne raczej są obiektywne a niedociągnięcia we wnioskach wynikają głównie z ułomności a nie złej woli. Nie da się tego powiedziec o wszystkich badaniach nad lekami (np. Vioxx) i na pewno nie da sie tego powiedzieć o "badaniach" sponsorowanych przez takie korporacje jak Greenpace, które mają udowodnić z góry założoną tezę. Problemem jest to, że manipulacja wynikami badań jest stosunkowo prosta i jeśli ktoś się nie zapędzi zbyt daleko - stosunkowo trudna do wykrycia.
No stąd zapewne takie materii pomieszanie, i tylu "nieukowców", których typ mentalny tow. Lenin jakże celnie określił mianem "pożytecznych idiotów"...
Mam wrażenie, że globalizacja jakoś sprzyją ich namnażaniu się. -
Rafał F.:
Marcin Łoś:
Przy niefalsyfikowalnych hipotezach nie ma to sensu. Takie hipotezy przekazujemy humanistom w celu napisania o nich wiersza. Stawianie niefalsyfikowalnych hipotez jest sprzeczne z metodą naukową.
Teoretycznie tak. Prosiłbym jednak jako ignorant zawodowego fizyka o wyjaśnienie mi jak ma się
Teoria Strun do powyższych surowych zasad.
No - w najgorszym wypadku można by o niej nawet wiersze pisać /jest piękna i elegancka/
To ja też poproszę. Jesli jest to teoria ogólnie uznawana przez fizyków za godną uwagi, to musi być falsyfikowalna. Te niefalsyfikowalne nie sa piekne i/lub eleganckie w rozumieniu naukowym, lecz jedynie w literackim. -
Włodzimierz Zylbertal:
>Różnie nazywane homeopatie, akupunktury,bioterapie, różdżkarstwa, etc rzeczy są tak stare jak ludzkość; testem dojrzałości i mądrości nauki będzie "oswojenie" tych zjawisk i włączenie ich w jej system wiedzy.
O ile wiem takie próby są ciagle podejmowane ale bezskutecznie - w obecności szkiełka i oka te metody nagle przestaja działać. To siue tyczy przynajmniej homeopatii, ktora z hukiem oblewa wszelkie testy podwójnie ślepej próby (co w/g homeopatów jest jawnym dowodem na to, że podwójnie ślepa próba nie działa!), oraz różdzkarstwa, gdzie poszukiwania "żył wodnych" dają śmiechu warte wyniki w warunkach kontrolowanego eksperymentu. O akupunkturze też sporo zostało napisane również na tym forum. Cała "wiedza" o punktach, które należy uciskać, by przywrócić "rownowagę energii" czy inne tam "przepływy" okazuje się w zupełności zbędna - wystarczy trochę namącić pacjentowi w głowie i coś tam nacisnąć a ból znika. Przynajmniej w niektórych przypadkach.
>Bowidywana często i na tym forum postawa obronna, "mentalność oblężonej twierdzy" (nauka zna prawdę a wokół mnóstwo urojeń i szarlatanerii) to dowód raczej słabości i lęku, niż ciekawości poznawczej.
No, cóż - jest to Pańska interpretacja. Problemem jest to, że na tych "ciekawych" zjawiskach, których nijak nie udaje się pokazać w kontrolowanych warunkach bazują szarlatani często namawiając pacjentów do porzucenia uznanych terapii, "bo panie, jak sie do szpitala idzie to człek musowo nogami do przodu wychodzi". W związku z tym, ja do ich roboty ręki przykładał nie będe, bo mi na to sumienie nie pozwala. Że o wiedzy nie wspomnę. Może kiedyś okaże się, że się myliłem, choć oczywiście nie spodziewam się tego.
>Dzisiejsze naukowe teorie homeopatii, etcsą jeszcze marne i czasem rozbrajająco naiwne - ale jutrzejsze, formułowane przez badaczy, obdarzonych odwagą i mądrością - kto wie?
Odwaga jest tu niewątpliwie wymagana. Formułowanie hipotez o mechanizmach działania terapii, której brak działania został wielokrotnie dobitnie pokazany niewątpliwie wymaga odwagi. Madrości raczej już nie wymaga zbyt wiele. Chyba że potraktujemy to jako próbę wytłumaczenia efektu placebo - wtedy jak najbardziej. Ale tłumaczenie jak działa substancja, której nie ma jest doprawdy żałosne...
A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.
To jest filozof co najwyżej.
Bądźmy spokojni: tego, co powyżej wymieniłem, w szkołach nie uczą i na uniwersytetach też nie uczą. Może dlatego tak mało mamy wybitnych umysłów, jednoczących wiedzę o człowieku z wybraną specjalnością a tak wielu "naukowych urzędników"?
To jest akurat kwestia mało skutecznej selekcji w oparciu o wyniki prac badawczych.
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?Marcin Łoś edytował(a) ten post dnia 25.03.12 o godzinie 12:49 -
Rafał F.:
Marcin Łoś:
RZETELNĄ wiedzę. Tym, którzy wypowiadają się w tematach, o których nie mam bladego pojęcia wierzę używając metod demokratycznych - uznaję, że przytłaczająca większośc ma rację. Jesli nie ma przytłaczającej większości, to wierzę obu stronom :).
No z tą demokracją to byłbym ostrożny, zwłaszcza w nauce.
Jak mawiał Karol Radziwiłł : "Demokracja to rządy głupiej większości nad mądrą mniejszością"
Hitlera też wybrali demokratycznie.
Też jestem ostrożny, ale często nie mam wyjścia. Nie podejmuje się formułowania własnego zdania na temat naukowy, w którym nie mam wystarczających podstaw teoretycznych, żeby być w stanie osądzić która strona ma rację. Sam w swojej dziedzinie zbyt często mam do czynienia z twierdzeniami wypowiadanymi przez całkowitych laików z absolutnym przekonaniem bo przeież jak ktoś jest architektem czy programistą to oczywiste jest że zna się na biotechnologii. Myśle że słabe (w znaczeniu niezbyt gorliwe) poprcie naukowej większości w temacie, o którym nie mamy bladego pojęcia jest dobrą metodą zapobiegającą wyjściu na kompletnego durnia. Unikanie dyskusji w tymże temacie jest metodą najlepszą.
Jesli chodzi o wypowiedź Pana Macieja to w dużej mierze podzielam Jego pogląd. Polską bolączką jest to, że człowiek z tytułem (lub stopniem) naukowym posługuje się tymże w rozmowach na tematy, o których nie ma bladego pojęcia (lub tylko blade). To tak jak z polityką - każdy Polak isę na niej zna (oraz na dyplomacji, biotechnologii, fizyce jądrowej.....) a już absolutnie każdy wie wszystko na temat nauk medycznych. Generalnie, ja mam stopień naukowy w zakresie nauk biologicznych i jako naukowiec mogę się wypowiadać w tych naukach i naukach pokrewnych (np. medycznych, do pewnego stopnia w chemii i fizyce). W innych naukach to ja się wypowiadam jako osoba prywatna i to tylko wtedy gdy mam choc ogólna orientację w temacie.
Po kilkumiesięcznych dyskusjach na naszym Forum pokusiłbym się nad swierdzeniem
"Każdy Polak zna się na polityce,piłce nożnej,medycynie ,Einsteinie i homeopatii"
A jeśli chodzi o tytuły naukowe - to może w Polsce należałoby wrócić do podstaw - czyli wypuszczaniem
ze studiów prawdziwych magistrów. Bo moi drodzy widzę że zapominamy ,iż MAGISTER to też tytuł
naukowy.
Egalitaryzm szkolnictwa wyższego spowodował równanie w dół. Ja osobiście uczę tylko na poziomie robienia pracy naukowej i znany jestem z tego, że nikogo na siłę nie przepycham.
Do długiej listy tego na czym kazdy Polak się zna dodałbym jeszcze GMO i energetykę jądrową. -
Rafał F.:
Marcin Łoś:
Ha - ale dla zwolenników teorii strun promieniowanie tła to dowód nie na Wielki Wybuch lecz na
Rafał F.:
Maciej Filipiak:
To trochę zbyt radykalne i "kostyczne" podejście w mojej opinii. Proszę zwrócić uwagę na
Włodzimierz Zylbertal:>
Jest rzesza ludzi, którym takie ograniczenia nie odpowiadają. jeżeli czegoś nie da się zarejestrować (nie zmierzyć tylko zarejestrować) - to znaczy, że nic o tym nie wiemy !
Skoro nic nie wiemy - to nic nie mówmy.
skutki takiego rozumowania dla np fizyki i kosmologii :
- Teoria Strun ,Wielki Wybuch ,Teoria Kwantowa Wieloświatów to wszystko należałoby natychmiast
wyrzucić do śmietnika /ba nawet Model Standardowy bo bozonów Higgsa jeszcze nie znaleźli/
- a tacy ludzie "którym takie ograniczenia nie odpowiadają" jak David Deutsche, Susskind i wielu
innych powinni szukać innej pracy.
Istotne jest tu to, że nie udało się znaleźć dowodów na nieistnienie tychże. Ale dzielnie szukają... Wielki Wybuch pozostawił echa w postaci chociażby promieniowania mikrofalowego.
Wielkie Zderzenie Bran to samo zjawisko może być więc różnie interpretowaneCzęść hipotez musi poczekać na techniczne możliwości ich weryfikacji. Nawet jeśli aktualnie takowe nie istnieją, lecz daje się zaprojektować test falsyfikujący hipotezę, to jest ona naukowa i jeśli nie jest ona sprzeczna z faktami już uznanymi za prawdziwe np. przez bezpośrednią obserwację lub z hipotezami, których nie udało się obalić, to można roboczo taką hipotezę uznać za prawdziwą.
Skąd więc taka krytyka Kwantowej Teorii Wieloświata ? Przecież zjawiska kwantowe /choć nieintuicyjne/ są juz znane od ponad 50 lat...
Przepraszam, ale w tej dziedzinie jestem ignorantem. Nie podejmuję się dyskusji...
Oczywiście - nie jestem zawodowym naukowcem - stąd w dyskusji być może upraszczam zanadto,aleNauka ma inne w tym wypadku rozwiązanie - jeśli coś jest bardziej lub mniej spekulatywne
wybiera zawsze mniej - to przecież bardzo znana tzw Brzytwa Ockhama
To fakt, aczkolwiek sama geneza zasady w świetle dzisiejszego jej rozumienia jest mocno humorystyczna jak dla mnie...
ogólna idea mam nadzieję została odczytana
Chodziło mi o historyczne pochodzenie zasady - warto przeczytać, bo zasada jest dobra, ale zbudowana była na częsciowo błędnych przesłankach... To odnosi się do jej średniowiecznej wersji sformułowanej przez Ockhama właśnie.
Ja bym tak nie zaspawał zanadto wszystkiego i wszystkich. Może lepszym rozwiazaniem byłobyStąd na tej zasadzie odrzuciłem teorie Pana Włodzimierza - zawsze jednak pozostawić trzeba "furtkę" na ewentualny powrót do rozpoznania nawet najbardziej kontrowersyjnej
hipotezy.
Jesli nie jest falsyfikowalna to furtke nalezy zatrzasnąć a nawet zaspawać i nie zajmować się nią więcej. Jesli jest falsyfikowalna, i nie została obalona to oczywiście tak powinno sie robic.
odłożenie po prostu "ad acta" ?
Przy niefalsyfikowalnych hipotezach nie ma to sensu. Takie hipotezy przekazujemy humanistom w celu napisania o nich wiersza. Stawianie niefalsyfikowalnych hipotez jest sprzeczne z metodą naukową.