Wypowiedzi
-
Marcin Chruślak:
Inaczej rozumiem słowo humor i mam jego trochę inne poczucie.
Marcin Grzegorzewski:
:]..że na to nie wpadłem ;]
Marcin Chruślak:
Wyślij mu kwiaty
Całe życie bierzesz wszystko na serio? Nie wiesz co co to humor?Gość ma do siebie dystans i szacunek dla niego za to. Jak widać sam potrafi śmiać się z siebie.
No problemy (użyłbym innego słowa) jakie ma codziennie są rzeczywiście bardzo zabawne - ubaw po pachy.
No raczej nie znalazłbym z nim wspólnego języka
Ale to co niby gorszym człowiekiem przez to jest niż Ty?Facet pozytywnie zakręcony,pełen humoru, czego pewnie mu zazdrościsz.
Na pewno nie bogatego słownictwa.
Są sprawy na które mamy wpływ i sami doprowadzamy do takich sytuacji, i są sprawy, na które wpływu nie mamy - ot różnicazapewne po plecach się nie jest w wstanie podrapać, zastanawiam się tylko czy w toalecie też mu żona pomaga.LOL
Pewnie chciał byś by twoja też ci pomagała...
Na szczęście nie mam takich problemów
Masz do tego pełne prawoZresztą pisałem już wcześniej, że sportowiec, który jest autorytetem dla wielu powinien dbać o kulturę swoich wypowiedzi i wystąpień publicznych.
Ja mam odmienne zdanie.
Mnie on nie motywuje, do niczego, a wręcz reprezentuje wszystkie negatywne stereotypy jakie dotyczą kulturystów. -
Marcin Chruślak:
Wyślij mu kwiaty
Marcin Grzegorzewski:
Komentuje tylko jego własne wypowiedzi.
http://www.youtube.com/watch?v=QVuYMAs-rjsMarcin Grzegorzewski edytował(a) ten post dnia 11.01.11 o godzinie 22:16Gość ma do siebie dystans i szacunek dla niego za to. Jak widać sam potrafi śmiać się z siebie.
No problemy (użyłbym innego słowa) jakie ma codziennie są rzeczywiście bardzo zabawne - ubaw po pachy.Facet pozytywnie zakręcony,pełen humoru, czego pewnie mu zazdrościsz.
Na pewno nie bogatego słownictwa.
zapewne po plecach się nie jest w wstanie podrapać, zastanawiam się tylko czy w toalecie też mu żona pomaga.LOL
Pewnie chciał byś by twoja też ci pomagała...
Na szczęście nie mam takich problemów
Zresztą pisałem już wcześniej, że sportowiec, który jest autorytetem dla wielu powinien dbać o kulturę swoich wypowiedzi i wystąpień publicznych.
Mnie on nie motywuje, do niczego, a wręcz reprezentuje wszystkie negatywne stereotypy jakie dotyczą kulturystów. -
Komentuje tylko jego własne wypowiedzi.
http://www.youtube.com/watch?v=QVuYMAs-rjsMarcin Grzegorzewski edytował(a) ten post dnia 11.01.11 o godzinie 22:16 -
zapewne po plecach się nie jest w wstanie podrapać, zastanawiam się tylko czy w toalecie też mu żona pomaga.
LOL -
Ale mówi w tych językach czy również pisze (bez jakiś kosmicznych błędów ortograficznych?)? Bo to duża różnica. Obecnie biegła pisemna i ustna znajomość trzech języków (dwóch obcych) jest teraz standardem i na nikim nie robi wrażenia.
Na innym filmiku chwalił się, że ma problemy z podstawowymi czynnościami, żona go ubiera, a szczoteczkę do zębów musi mieć z przedłużoną rączką bo sobie nie daje rady. -
Już jest
-
Tu nie chodzi o styl wypowiedzi czy język, tylko o sam przekaz i nieudolna próba bycia zabawnym "na siłę".
Poza tym nie wierzę, że główny bohater nie wie iż używane przez niego słowa to kolokwializmy czasem naprawdę prymitywne, a przecież dla wielu młodych jest autorytetem, więc tym bardziej powinien dbać o kulturę wypowiedzi - jako zawodnik sportowy reprezentuje siebie i swój kraj nie tylko na scenie.
Filmiki z Popkiem też są "na to samo kopyto".Marcin Grzegorzewski edytował(a) ten post dnia 04.01.11 o godzinie 10:56 -
Marcin Lipowski:
nie kozak tylko zniszczył sobie życie
O reputacji (swojej jak również swoich kolegów - kulturystów) nie wspominając.
Gość mówi trzema językami, ma wielkie osiągnięcia w sporcie, szeroką wiedzę z zakresu diety, ale na tym filmiku zrobił z siebie pajaca.
A potem narzekanie, że zawodowcy są wielce pokrzywdzeni przez stereotypy "bezmózgiej kupy mięśni". -
Atrakcyjność fizyczna a sport sylwetkowy to zupełnie dwie różne sprawy.
Myślę (dla mnie), że o wiele cenniejszy jest jędrny...mózg i szerokie zainteresowania (wykraczające poza swoją własną sylwetką).
-
Marcin Lipowski:
Marcin Grzegorzewski:
jasne wzrośnie Twoja wydolność, więcej będziesz brał na klatę itd. tylko że wszyscy inni też to biorą więc co najwyżej potencjalnie doszusujesz do ich poziomu i od tego momentu będzie się liczyło to czy masz lepszy trening od innych. samo koksowanie nie wystarczy, to taki bilet aby wogóle wejść ale aby coś osiągnąć musisz ćwiczyć.
mieć lepszy trening albo lepszy "koks", albo jedno i drugie, ale co do zasady się z tobą zgadzam.
tacy kontrolerzy mogą w kilka godzin być gdziekolwiek na kuli ziemskiej więc nie ma potrzeby aby cały czas sportowcy się meldowali gdzie akurat są, a w kilka godzin to nawet przetoczenie krwi nie zdąży cię wyczyścić.
Tylko, że to nie działa to tak samo w przypadku każdej dyscypliny. -
Joanna G.:
Marcin Grzegorzewski:
... powiedziałes cos innego ... że" nie jest żadna sztuką odnosic sukcesy gdy się koks bierzeJoanna G. edytował(a) ten post dnia 30.12.10 o godzinie 18:21
Pani Joanno.
Wyrażam tylko swoje zdanie (a chyba mam do tego prawo), nie popieram dopingu i będą go krytykował. A, że kontrole są farsą tajemnicą nie jest....
Powiedziałem i to podtrzymuję. Chyba zgodzisz się ze mną, że gdy zacznę brać odpowiednie środki wzrośnie wydajność mojego organizmu, będę więcej wyciskał na klatkę, brał więcej w martwym ciągu czy z większym obciążeniem robił niż robiłbym to "na czysto" zakładając, że pozostałe czynniki pozostają bez zmian.
Ale przez moją dygresję zrobił się offtop.
Michał
Nie ma jak do tej pory żadnego innego rozsądnego rozwiązania aby w sposób obiektywny przeprowadzać takie kontrole. Jeśli unikasz kontroli jest to jednoznaczne. Przedstawiciele WADA są zazwyczaj obecni przy oddaniu próbek - inaczej byłoby tu szerokie pole do nadużyć. Kilkukrotne uchylanie się od kontroli jest traktowane równoznacznie z wynikiem pozytywnym testu. -
Pani Joanno.
Wyrażam tylko swoje zdanie (a chyba mam do tego prawo), nie popieram dopingu i będą go krytykował. A, że kontrole są farsą tajemnicą nie jest.
W innych sportach kontrolerzy WADA muszą posiadać informację o miejscu w którym w danym momencie przebywa zawodnik i w każdym momencie mogą zrobić mu "wjazd na chatę" - niektórzy krytykują takie podejście argumentami o "prywatności", ale jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia nie będzie protestować. -
Tak czy inaczej bez dopingu możesz pożegnać się z marzeniami o podium choćbyś miał idealną dietę stosował najlepsze odżywki i miał świetne predyspozycje.
Nie da się. Ale nieprawda jest, że startujesz z tego samego poziomu co wszyscy - nie da się. To kwestia dostępności środków, oraz zasobności portfela. Dlatego to jest taki sam "sport" jak wyścigi F1 gdzie wszystko zależy od sprzętu. -
Wydaje mi się Pani Joanno, że nazwanie trzeźwego podejścia do tematu związku egoizmem świadczy wyłącznie o egoizmie.
Na tym polega związek, że pewne sprawy robimy wspólnie, wspólnie jemy śniadanie, kolację, wspólnie robimy zakupy, wspólnie planujemy wydatki, mamy wspólne plany urlopowe, zawartość lodówki jest wspólna.
Nie mówię, że mamy gotować wyłącznie "po mojemu" ale też nie zgodziłbym się na narzucanie sobie diety.
Ja szanuję pasję innych, ale pod warunkiem, że nie ograniczają mojej przestrzeni życiowej i poza sferą zawodową oraz pasją pozostaje też miejsce dla mnie.
A to czy mi się dana sportsmenka (choć sportów sylwetkowych z wiadomych przyczyn nie klasyfikuję jako sportu) podoba to już inna bajka.Marcin Grzegorzewski edytował(a) ten post dnia 30.12.10 o godzinie 13:41 -
Bo nie wyobrażam sobie mieszkać z kimś pod jednym dachem i gotować czy jeść dwa różne obiady dla czyjegoś widzimisię czy mieć oddzielne półki w lodówce.
-
Piotr C.:
Rozumiem, że sugerujesz, że wszyscy na podium ze złotymi medalami są i zawsze byli czyści? O Ja naiwny. Sorry, ale w tej kwestii pozostanę staroświecki :)
Panie Marcinie. Jak by wszyscy po koksie mieli mega sukcesy, to by na podium musieli wszyscy stać ze złotymi medalami.Chociaż, ja się wychylał nie będę. Wziąłem prochy na grypę, więc chyba przyjdzie mi spalić się ze wstydu w tak zacnym towarzystwie ;)
Ale wracając do wątku - o gustach się nie dyskutuje, i jest kilka naprawdę atrakcyjnych zawodniczek fitnessu sylwetkowego czy innych dyscyplin (np lekkoatletyki), ale szczerze - chyba nie chciałbym aby moja kobieta była aż tak związana ze sportem. I nie chodzi o kompleksy jak to napisała Magda, ale ciężko byłoby mi zaakceptować w życiu takie poświęcenie sprawie (np. kwestia diety i posiłków wyliczonych do godziny). Po drugie sporty sylwetkowe są dość kosztowne i tylko kilka osób w tym kraju potrafi się dzięki nim utrzymać - a wystarczy mały wypadek losowy, jakaś kontuzja i z dnia na dzień jesteś nikim, świat o Tobie zapomina. No i nie oszukujmy się, doprowadzenie organizmu do takiego stanu powoduje często bardzo silne konsekwencje w gospodarce hormonalnej. -
Nie rozumiem tych zachwytów (choć o gustach się nie dyskutuje)
Szacunek dla ciężkiej pracy, ale nie jest sztuką jechać na koksie i mieć mega sukcesy i efekty zarówno w TS jak i w sportach sylwetkowych.
Czekam (i chyba się nie doczekam) tylko na czasy, kiedy testy antydopingowe na zawodach i na długo przed zawodami będą czymś normalnym a nie farsą. -
Joanna G.:
Lechu K.:
Wiedziałem że ,,laski" jeszcze znajdą że dupę odrywa na ławce :) - specjalistki ;)
P.S
Bardziej o ton głosu bym sie czepiał a nie że zalane są
- o co ci chodzi z tymi plecami - jest poprawnie
- zalane to mało powiedziane- sa po prostu tłuste
- a glos ok.
nie spodziewałam sie innego. pracuje w branży i wiem co wynika z czegoJoanna G. edytował(a) ten post dnia 29.12.10 o godzinie 13:55
To trochę jak w dowcipie o NRDowskich pływaczkach
"Dziewczyny mają pływać, a nie śpiewać" - odpowiedział trener Rolf Glaser zapytany, dlaczego pływaczki NRD mówią grubym głosem LOL :) -
I nie daj Boże dostać się pomiędzy jej uda :)
-
Agata P.:
prawda, ze to ironia lub prowokacja?
bardzo proszę:-)
Wiesz - podobno o gustach się nie dyskutuje :)
Poza tym chyba nogi ma za szeroko - ale chyba tak właśnie lubi :D albo Ja się nie znam.
- 1
- 2