Magdalena Zagórna

Student, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Wypowiedzi

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie jak nas widzą
    8.10.2007, 09:29

    Agnieszka S.:
    Magda!! Ty zyjesz!!
    A z mojego taty śmiać się nie wolno!! Po trzech latach tłumaczenia mu, ze w to się nie wygrywa, w końcu odpuścił i przestał pytać ;P

    Oj, Aguś, Aguś... Ja nie o Twoim tacie, egocentryku Ty :P

    A definicja ze wszech miar prawdziwa x) Na oko, normalni ;p Chociaż bym się za bardzo nie upierała :]
    Ale tak poważnie komuś wytłumaczyć, jak nie widział, to trudno. Porównałabym to do tłumaczenia komuś konstrukcji świata Amberu. Jak znasz, to to MA sens. Ale na sucho, to ciężka abstrakcja.

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie jak nas widzą
    7.10.2007, 18:58

    Założyliśmy kiedyś burdel. Tak w skrócie ;) Śmiechu było co niemiara, bo i kozę zakupiliśmy i lekarz dla panienek był potrzebny i testować panienki koledzy chcieli. A do tego jeden z kolegów miał do dyspozycji trzydziestu ludzi, którzy okazali się na tej sesji zdatni do wszystkiego. Czegośmy robić nie chcieli, on miał trzydziestu ludzi. Tak do kupowania, sprawdzania, oglądania, jak i do wszystkiego, co tego dnia zrobić było trzeba ;) A ponieważ koleżanki na sesji nie było, kiedy tylko się spotkałyśmy, oczywiście trzeba jej było ostatnie wydarzenia streścić. Bo jak inaczej? ;) Jechałyśmy wtedy autobusem i opowiadam jej i opowiadam, o zakładaniu burdelu, o kozie, o panienkach... A tak się złożyło, że jej postać, właśnie z braku gracza, w pijackim zwidzie wydała się za mąż. Stoimy więc, w autobusie dość tłoczno, skończyłam streszczać. I dopiero mina pani, która siedziała tuż obok nas, kiedy koleżanka oznajmiła "Nie liczcie na to, że przyprowadzę tam mojego męża!" uświadomiła mi, jak cała rozmowa musiała wyglądać dla przeciętnego pasażera autobus x) Dobrze, że akurat wysiadałyśmy. Ale uśmiałam się później, jak głupia ;) Stare dzieje.
    Śmiesznie też było, jak użalałyśmy się z Agą wieczorem nad piwem na faceta, który nas obie w trąbę puścił. Ale tego chyba nikt nie słyszał ;)
    A poza tym, to dowcipne pytanie taty "Kto wygrał?" ;)
    Chociaż tak sobie myślę, że z dziwnymi spojrzeniami i tak jest mniej kłopotu niż z tłumaczeniem laikom, co to jest erpeg...

    Przypowiastka o cyberze pikna ;) Ech, zagrać tak sobie przy piwku...

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Kfiatki z sesji
    1.07.2007, 14:44

    Ja: Gdzie my tak właściwie jesteśmy?
    MG : Nie wiem...

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Magia:) - nic dodać nic ująć
    24.04.2007, 08:43

    A ja znowu zejdę do poziomu... Amulety antykoncepcyjne :) One się bardzo przydają ;) Nie tam jakieś buty do chodzenia, czy miecz, przez który nie można się skradać ;P Tylko po prostu tak bardzo ułatwiają życie, że się o nich zupełnie zapomina. W ogóle, co to za gra bez nich? Zwłaszcza, że nie tylko przed niepożądaną ciążą chronią, ale również przed niepożądanymi choróbskami ;) Mało wzniosłe, ale niezwykle praktyczne ;) To te przedmioty magiczne, które zawsze mamy, zawsze się mogą przydać i nikomu jeszcze nie przyszło do głowy, żeby nam ukraść ;p

    A poza tym, jak być może już pisałam, mnie się zawsze straszliwie podobała idea magii opartej na samych gestach i magii... Wyobraźcie sobie, jak historia śpiewana przy ognisku czy przed kominkiem ożywa na waszych oczach. W ogniu z płomieni splata się scena, strużki dymu nabierają wyrazu, a z kół na wodzie ukazuje się obraz. Ciche dźwięki stanowiące tło dnia powszedniego nabierają innego wyrazu, już nie tylko słuchacie słów, już po części jesteście świadkami wydarzeń. Takie skrzyżowanie barda z iluzjonistą mnie zawsze korciło. Tyle, że to nie postać dla mnie :( No, a poza tym jeszcze dalej posunięta wersja magii gestów – taniec jako magia. Gdzie do wykonywania ruchów nie służą tylko dłonie i ręce, ale całe ciało. Ale ten pomysł mi się jeszcze do końca nie doprecyzował. Nie jestem jeszcze pewna, czego bym od niego chciała ;) Ale takie magie lubię :) I wydaje mi się, że do tych najbardziej standardowych i powszechnych nie należą ;)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Magia:) - nic dodać nic ująć
    20.04.2007, 00:14

    Piotr W.:
    Żadnych chętnych na prowadzenie? :(

    Oki więc może opowiecie o najbardziej efektywnej, ciekawej (i nie koniecznie dużej) magii z jaką się spotkaliście?

    Efektywna? Postać znajomej mogła śpiewem osiągnąć wszystko. Takie przynajmniej ja mam subiektywne wrażenie. Było to więc niesłychanie efektywne. Zamienić nas w nasze poprzednie wcielenia? Zaśpiewa. Uśpić strażników? Zaśpiewa. Przyspieszyć konie? Zaśpiewa. Nie było rzeczy, której się jej śpiewem nie dało załatwić. Przyznam, że uważam, że MG przegiął i mi to uszami wychodziło :/ Tym bardziej, że miałam poczucie, że czegokolwiek nie zrobię, to i tak moja wola wobec jej śpiewu i jego mocy jest niczym :/ Jakkolwiek może i było to poza efektywnym, ciekawe.

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Exalted
    11.04.2007, 10:52

    Jak widzę "Super Heroic" i "już na początku gry drużyna może równać z ziemią małe miasteczka", to przyznam, że się ani trochę nie czuję zachęcona. Wręcz mnie to zniechęca. Ale dobra, powiedzmy, że się nie uprzedzam, wielokrotnie tu już wspominany Amber daje takie same możliwości, więc może i tu ma to jakieś rozsądne uzasadnienie i zaplecze ;P

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Magia:) - nic dodać nic ująć
    6.04.2007, 21:28

    Hm... Mam własną koncepcję magii. Jestem o tym przekonana. Ale czy potrafię ją zebrać i ubrać w słowa? W dodatku krótko i treściwie X) Nie wiem... Zobaczmy :)
    Mnie podoba się koncepcja magii... małej. Drobiazgów, na których się wszystko buduje, dopieszczania rzeczy większych kawałek po kawałku. Rozumiem, że fajerkulka jest zaklęciem niebywale przydatnym, ale finezji w tym za grosz. A mnie bawi wplatanie magii w ruchy rąk w tańcu, w opowieść śpiewaną przy kominku, zamykanie dźwięku w butelkach. Magia kuchenna, kosmetyczna, antykoncepcyjna, itp. To dopiero coś ;) Jasne, że nie tak podniosłe i bohaterskie, jak magia wojenna, ale za to ile w tym uroku. I, nie ukrywajmy, dużo praktyczniejsze i pewnie więcej na tym zarobić można ;P Ale oczywiście wszystko to nie bez Wielkiej Magii. Ale to już jakby zupełnie inny poziom i tak nie dla każdego, jak i nie w powszechnym użytku. W ogóle, wydaje mi się, że trzeba z magią przy graniu uważać, bo trudno ją chyba utrzymać w ryzach i na jakimś sensownym poziomie. Sama ani prowadzę, ani po prawdzie grałam dłużej postacią rzucającą czary, ale wiem, że zdarza się ludziom przesadzać. Bo skoro mogę, to czemu nie. Tylko co to za frajda?
    Ach! No i oczywiście nieokiełznana magia, której nie trzeba się uczyć, bo już się ją w sobie ma, ale nad którą trzeba się nauczyć panować. To też jest fajne :)

    A Amber ma swój urok :) Duuużo uroku. I faktycznie coś w splataniu i podwieszaniu zaklęć jest, ale zawsze mnie zastanawia czy takiego Amberyty czy Chaosyty szlag nie trafia, jak on sobie zaklęcie musi spleść, podwiesić i jeszcze rzucić dostatecznie szybko, zanim czar się sam z siebie rozpadnie, a trafia do Cienia, gdzie jakiś podrzędny człeczyna od ręki częstuje go fajerkulką, bo nie ma takich rygorystycznych wymagań, ot wystarczy, że machnie ręką :P

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Kfiatki z sesji
    26.03.2007, 16:53

    Zeszło nam się jakoś pewnego dnia na politykę. Tak, gdzieś obok toczącej się sesji. Toczy się rozmowa, toczy, aż tu nagle...
    - My tu sobie o polityce, a w erpegu też mamy problemy!

    Jako, że nasza drużyna składa się lub natenczas składała się głównie z pociotków smoków, bliższych bądź dalszych i utkwiło nam głęboko w pamięci, jak nazwano nas onegdaj „smoczym nasieniem”, zwykło to określenie w różnych dziwnych momentach wypływać. I tak oto, nie pomnę już czy z jakiegoś kontekstu czy całkiem spontanicznie wykwitło nam kiedyś coś takiego:
    „Smocze nasienie mam we krwi.”

    Pewnego razu, na pewnej wyspie był sobie pewien wulkan... Nie zgłębiając zbytnio kontekstu, miejscowi raz na ileś tam lat poszukiwali osoby do odtańczenia rytualnego Tańca Ognia, który miał uśpić rzeczony wulkan, ażeby ten nie zaszkodził ich pięknej wyspie. I tak to się potoczyło, że trafiliśmy tam akurat na czas, żeby się w całą sprawę zaplątać. Po wielu perypetiach ostatecznie wyłoniona została spośród nas tancerka – Pat.
    - Wszystko w moich nogach.”

    Na tamtej wyspie mieliśmy również dziwne sny i poćwiartujcie mnie, ale z czego ta wypowiedź wyniknęła, nie mogę sobie przypomnieć. W każdym razie, nasz drużynowy perwers rzeczona już wyżej Pat stwierdziła:
    - ... gwałt na demonicznym koniu. No co? Sen erotyczny jak każdy inny...

    O haczykach, które przy naszym MG pojawiają się wszędy nadzwyczaj często:
    Ja wolę myśleć, zanim ten haczyk nas połknie.

    Opis:
    „Minąłeś przywiązany do drzewa, przymocowany, przybity strzałami szkielet.”

    O kimś, kogo przypuszczam, podejrzewaliśmy o wampiryzm, albo kto się straszliwie pomrocznie starał wyglądać i zachowywać. Drużynowy spec od krwiopijców – Olo.
    - On nawet nie leżał obok wampira.

    Jak coś pokręciłam, to mnie pewnie zaraz dziewczyny naprostują ;P A może i które co doda, albo kontekst przytoczy ;)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie Kfiatki z sesji
    14.03.2007, 22:30

    - Znalazłeś zająca...
    - Zabijam!
    - ... ślady.

    - Nazywam się Ken.
    - To skrót?
    - Tak, od Kene.

    - Mamy coś do picia?
    - Mamy wodę święconą.
    - Wodę?
    - Wodę.
    - Wódę?
    - Wodę.
    - Wódę?
    - Wódę.
    - No, to pijemy.

    Na łóżku widzisz wyciągnięte ciało Vileyli, jest zwinięta w kłębek.

    - Widzisz, jak zdejmują łuki.
    - Szkoda, że nie hełmy...

    - Co to?
    - Ciemność.
    - Widzę...

    Policzę sobie do stu. Jeśli umiem...

    Ellarenthia – dziecię złotych smoków, reprezentantka dobra, prawa i ładu.
    Essharin – zielonoskóra potomkini smoków zielonych, przedstawicielka chaosu, krętactwa i brutalności.
    Żeński klasztor bogini słońca, w którym ostatnimi czasy siostrzyczki odkopały dawno zapomniane mroczne bóstwo, którego kultu obecny klasztor był onegdaj miejscem. Działo się dużo, Essh ma dość i to, iż podobno do jakiś celów politycznych klasztor byłby jeszcze przydatny, mało ją obchodzi.
    Essh: Spalmy to wszystko, żeby kamień na kamieniu nie został.
    Ella: Taki ładny ten klasztor, szkoda go. Spalmy ich na zewnątrz.
    Dla ułatwienia dodam, że Essh właśnie budowlę chciała spalić :P

    Stare dzieje w większości, oj stare. Ale tyle tego było, a teraz myślę i myślę i więcej sobie przypomnieć nie mogę... Ale postaram się i jakby co, to jeszcze zamieszczę :)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    12.03.2007, 17:26

    Robert W.:Nie współczuję - podziwiam :-D


    A ja czytam ze zrozumieniem... -_-
    x)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    12.03.2007, 17:03

    Robert W.:Z tymi Kryształami Czasu, to was szczerze podziwiam :-)
    Dla mnie to było zawsze zbyt wiele - niekończące się tabelki i współczynniki :-|


    W tej chwili to, w co gramy zachowało właściwie tylko karty z KC'tów... No, dobra, współczynniki i nazwy umiejętności też są te same ;p Ale poza tym, to już dawno przestały być "podręcznikowe" KC'ty. Zdroworozsądkowo nam wymutowały w coś sensowniejszego ;) W takie "prawdziwe" KC'ty to tą drużyną chyba nigdy nie graliśmy, więc nie masz co współczuć ;) Ale dzięki :)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    12.03.2007, 14:50

    To my jeszcze mamy w drużynie postać, która miała ze cztery razy najmniej rzucane współczynniki do KC'tów. MG miał litość ;) Z dwoma osobami dziewczyna rzucała różnymi, w tym ze mną i obydwoje ją odesłaliśmy dalej, żeby ta postać jakoś wyglądała. MG ją przygarnął, porzucała sobie, MG popatrzył na wyniki i orzekł "dobra, to jeszcze raz...". Za dobrze nie wyszło, o ile mnie pamięć nie myli, ale zostało ;) Ale kwiatki zawsze były. Nie zapomnę, jak wykopała drzwi, stanęła w progu, rzuciła dziesięć razy swoimi magicznymi sztyletami, ani razu nie trafiła, a drzwi odbiły się od ściany i strzeliły ją w nos X) I to był taki standard, że jej nie wychodziło ;) I wcale nie przez współczynniki, bo nam nasz MG dopałów nie szczędzi.

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    12.03.2007, 10:50

    Agnieszka Ewa C.:Moja najemniczka przy strzałach w kuszy często trafiała od 95-00 (w KC). Raz, gdy strażnicy usiłowali ująć jej męża, uzurpatora, tak wycelowała z kuszy, że zamiast trafić strażnika, bełtem wytrąciła swemu ukochanemu broń z ręki...


    Ech... To były czasy ;) Wiem, że z Twojej strony, to mniej zabawne, ale to dodaje grze uroku :) Jak tak konsekwentnie jedno i to samo nie wychodzi. Można sobie dorobić teorię fatum niezależnie od MG, jego tajnych modyfikatorów i storytellingu ;) I to dopiero jest coś ;) Ja się jak głupia cieszyłam, jak kiedyś otwierałam zamki. Trzy po kolei. Przy pierwszym mi nie wyszło więc wzięłam kilka głębokich wdechów i rzuciłam jeszcze raz. Poszedł. Drugi. Nic. Kilka głębokich wdechów i drugi rzut. Jest. I trzeci. Sytuacja jak przy dwu poprzednich. Takie rzeczy się pamięta ;) Dało się storytellingiem? Dało się. Ale nie byłoby tyle śmiechu z konsekwencji kostek ;)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    12.03.2007, 10:47

    Marcin B.:
    [author]Agnieszka S.
    Kurczę, przecież rzuty dają tyle radości... Moje najlepsze sesje były w 'dedekach', kiedy ponad połowa sesji to była walka + jakieś zagadki, albo drużynowe główkowanie...


    Agnieszka S. edytował(a) ten post dnia 12.03.07 o godzinie 09:08


    Wszystko zalezy od ogólnie przyjętej konwencji. Ogólnie tez z łezką w oku wspominam czasy gdy turlaliśmy w Kryształach Czasu niemal co chwilę. Poza tym był niezły ubaw, gdy trafilo się krytycznie, wertowało stosy tabelek, turlając dalej, aby sprawdzić co i w jaką lokację komuś się stalo. Hehhehe... niezłe bzdury potrafiły z tego wyjść. Raz drużynowy barbarzyńca, kawał tura, umarł, bo jakaś przekupka walnęła go rybą w twarz. Skręciła mu kark.
    Inna sytuacja - Warhammer. Smok przelatuje obok początkującej drużyny. Z tego co pamiętam MG bardziej dla klimatu opisywał sam lot. Drużyna była świeżuteńka jak bułeczki z rana, a smok jak to smok stary i wredny. Jednak mieliśmy zapaleńca, który wziął swój topór i rzucił nim w smoka. Ogólnie miał kilka procent na to, że trafi tak dużą bestię, że dorzuci na tyle itd. Udało się. Patzrac na siłę rzucającego krasnoluda, miał niewielkie szanse na zranienie bestii. Jednak rzucił szóstkę. Później kolejną i kolejną i kolejną... ogólnie zabił smoka niewprawnie ciśniętym toporzyskiem. MG zamknął podręcznik, rozdał PD i powiedział: Ja pierdolę.
    Chyba każdy miał podobne kwiatki z krytykami, ale może macie coś ciekawego?


    Ale czasem fajnie by było takich kwiatków uniknąć. Jak się bawimy i jest śmiesznie, to fajnie, ale czasem chciałoby się na poważnie. I nie wiem czy jeżeli chcę kogoś ogłuszyć i rzut mi wyjdzie świetnie to rozbicie czaszki mnie satysfakcjonuje :P Tabelki... Tak. Dwa razy udało mi się cudu ogłuszenia przez rozłupanie czaszki dzięki rzutom dokonać ;P Bo były rzuty i sprawdzanie krytyków. No i fajnie sobie poturlać, ale jak ma się w drużynie siedem osób i wywiąże się walka, to można przez całą sesję nic nie robić, tylko turlać i to każdy średnio raz na godzinę, bo kolejka. To już chyba mniej fajne, nie?
    Coś mi dzisiaj pisanie niezbornie idzie -_-' Ale mam nadzieję, że rozumiecie, co chciałam powiedzieć ;)

  • Magdalena Zagórna
    Wpis na grupie RPG Fans w temacie storytelling czy turlactwo?
    9.03.2007, 09:53

    Marcin B.:
    Piotr W.:dawno nie prowadziłem ale kiedyś miałem ekipe namiętnych turlaczy, po kilku rozwalonych przygodach przez losowość rozgrywki zdecydowałem się zastosować tajne modyfikatory MG, nie pokazuje statystyk itp jedynie daje kostki masz rzuć, turlacze z wypiekami obserwują kostke a ja i tak wiem jaki będzie wynik, co najwyzej robie bardfziej dramatyczny opis :)


    Można stosować też inną metodę. prosisz gracza o szczegółowy, barwny, słowem przyzwoity opis jakiejś czynności i podług jakości opisu, zaangażowania samemu zmnaijszasz, bądź zwiększasz wartość modyfikatorów.
    Z doświadczenia wiem, że takie rozwiązanie wyzwala w graczach zdrową rywalizację i pozwala im wykazać się w odgrywaniu postaci. Przykład - mag, który rzuca czar powinien używać jakiejś odgórnie ustalonej formuły i gestów. Jeden gracz stosował język hiszpański jako magiczny, a gesty opracowywał razem ze mną. Później prowadził swoją księgę czarów - z opisem inkantacji i szkicami gestów. Bardzo fajna rzecz.
    Poszliśmy nawet dalej i rzucał czary spontanicznie - czyli używając pewnych słów, gestów, mógł kombinować z nowymi czarami, modyfikować już istniejące. Oczywiście MG musi wówczas wykazać się dozą rozsądku.
    Polecam. Wszak RPGi opierają się na wyobraźni.

    Mnie się to rozwiązanie podoba :) Chociaż kto wie, jakie chwyty stosuje nasz MG ;) No i pewnie to ja jestem to stającą okoniem... Stająca Okoniem. Niezłe imię ;)
    U nas niestety dużo krwi się przez różne nastawienia do problemu „turlactwo czy storytelling”napsuło :/ Chociaż oczywiście jakby zapytać, to pewnie by wyszło, że każdy jest za wypośrodkowaniem -_-‘ Tak, ja też. Nie przeszkadza mi z reguły, jak nie wiem na co rzucam i jeżeli przez czas dłuższy nie rzucam w ogóle. Ale i nie zaprzeczę, że czasem bardzo fajnie byłoby wiedzieć, co od rzutu zalerzało i co z wyniku wynika.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do