Wypowiedzi
-
A w Ameryce biją Murzynów...
-
A to że Jaruzelski nie został dotychczas skazany to wina prokuratury i IPN. Jeżeli pracownik IPN mówi z przekonaniem, że już nie zostanie skazany, to bardzo mnie to martwi.
-
PZPR działała na szkodę Polski. Jaruzelski był przez dziesiątki lat prominentnym działaczem partii, więc także działał na szkodę Polski. Nie znajduję w jego biografii momentu wahania, działań, które pozwoliłby mi nazwać go inaczej niż "człowiekiem sowieckim". Od momentu zakończenia wojny, wszystkie jego działania podporządkowane były utrzymaniu władzy przez komunistów - walka z podziemiem niepodległościowym, czystki w armii, praca w MON, interwencja w Czechosłowacji i na Wybrzeżu, WRON, stan wojenny.
Nie wydaje mi się, bym miał klapki na oczach, ale krzyczę "Winny!". Generał miał 45 lat na udowodnienie, że "los Polski leży mu na sercu i tylko Polsce służy". -
Reprezentuję Centrum Kształcenia i Doskonalenia - firmę specjalizującą się w szkoleniach dla samorządów. Chętnie nawiążę współpracę z wykładowcami z dziedzin:
- finanse publiczne
- rachunkowość budżetowa
- prawo administracyjne
Chętnie także zapoznam się z propozycjami przeprowadzenia innych szkoleń dla tego rodzaju klientów, także miękkich. Jestem otwarty na ciekawe pomysły, które wspólnie moglibyśmy uruchomić.
Zainteresowanych proszę o kontakt:
Maciej Chilczuk
Dyrektor działu szkoleń
m.chilczuk@agencja-ckidk.pl
609 032 305 -
Historyk-sędzia wydaje z mocy swojego majestatu ostateczny wyrok w sprawie i nie dopuszcza słowa krytyki, ani tym bardziej odmiennego punktu widzenia, bo "sąd przemówił". Tak to rozumiem.
-
Reprezentuję Centrum Kształcenia i Doskonalenia - firmę specjalizującą się w szkoleniach dla samorządów. Chętnie nawiążę współpracę z wykładowcami z dziedzin:
- finanse publiczne
- rachunkowość budżetowa
- prawo administracyjne
Chętnie także zapoznam się z propozycjami przeprowadzenia innych szkoleń dla tego rodzaju klientów, także miękkich. Jestem otwarty na ciekawe pomysły, które wspólnie moglibyśmy uruchomić.
Zainteresowanych proszę o kontakt:
Maciej Chilczuk
Dyrektor działu szkoleń
m.chilczuk@agencja-ckidk.pl
609 032 305 -
Rafał D.:
Tak z ciekawości, gdzie historycy wypowiadający się w filmie byli sędziami?
Jeżeli to pytanie do mnie, to moje stwierdzenie nie dotyczy tego konkretnie filmu - nie widziałem. Odnosi się do wypowiedzi Michała o mieszaniu się ról. Przyznaję mu rację, dość zabawne są wystąpienia tego rodzaju osób. -
Analizować jakichkolwiek decyzji mediów publicznych nie będę, bo mam jasny pogląd na sens ich istnienia - nie ma on sensu żadnego. A rozmyślanie nad ich działalnością i ewentualną reformą może być odebrane jako dawanie powodu do ich dalszego istnienia. Od wielu lat nic się tam nie zmienia, koszty są ogromne, oferta programowa kiepska... Zaorać.
Robercie, w przeciwieństwie do mnie jesteś zawodowcem, wskaż więc proszę lepsze źródło wiedzy niż zbiór relacji. Oczywiście, zgadzam się z przytoczonymi przez ciebie wadami relacji, choć większość z nich to raczej wady procesu zbierania relacji, niż samych relacji. Trochę tak, jakby uznawać za wadę dokumentów papierowych ich wrażliwość na ogień. To kwestia przechowywania, a nie wymowy dokumentów.
Dziennikarz+sędzia oraz historyk+sędzia to fatalne połączenia. Ale jakże kuszące dla obu tych profesji :) -
Robert Suski:
Nie tylko subiektywnym. Bardzo często autorzy relacji nie mają pojęcia o wszystkich aspektach wydarzeń. Często spisują swoje relacje po latach, nie mają dobrej pamięci, sugerują się późniejszymi wydarzeniami
Skoro wszystkie źródła są w pewnym stopniu tworzone przez uczestników wydarzeń, to wszystkie one mają podobne wady. Zbiory relacji nie mają ich na pewno więcej. Czy mają ich mniej, moim zdaniem tak. -
Relacja jest nie tyle mało wiarygodnym źródłem, co subiektywnym. A to bardzo poważna różnica. A już zbiór relacji jest zarówno wiarygodny, jak i obiektywny.
W założeniach, zbieraniem i przetwarzaniem relacji miał się zajmować IPN. Robi to w jakiejś szczątkowej formie, bo wiadomo, że najważniejsze są dokumenty. A wcale nie rzadko zdarza się, że te kłamią, i nie chodzi mi tylko o te IPN-owskie, jeszcze bardziej niż świadkowie. -
Największą słabością dyktatury jest to, że na jej czele znaczenie częściej był tenże pijaczek, niż profesor :)
-
Po '89 roku dostaliśmy do ręki bardzo ostre narzędzie, znacznie ostrzejsze niż najbardziej radykalna polityka historyczna rządu czy przepisy lustracyjne - wolny wybór. Gdybyśmy chcieli przełamać mityczną "grubą kreskę" to premierem nie byłby Miller z Oleksym, prezydentem Kwaśniewski, ministrem Kryże i Sobotka, a biznesmano-działaczem Czarzasty, Ungier, Urban itp.
Skoro ci panowie, w tej czy innej formie, funkcjonują publicznie znaczy, że tego chcieliśmy. Wybraliśmy ich jako wyborcy i klienci, w założeniu dorośli, niezależni i świadomi. Jak mawiał klasyk, o take Polske walczyłem...
Wstydu to we mnie nie wywołuje, bo nie przyłożyłem do tego ręki. A wprowadzanie administracyjnych ograniczeń zawsze jest ryzykowne, bo żarna państwowego młyna mogą zmielić wszystko. Łącznie ze mną, co już oczywiście mało by mi się podobało.
ps. Uprzedzając, zdaję sobie sprawę, że odjeżdżam od tematu grupy -
Tylko teraz mamy niepowtarzalną okazję usłyszeć z pierwszej ręki, jak to było, a może lepiej, jak to jest przedstawiane. Nie jestem wielkim fanem historii wyłącznie "na dokumentach". Ludzie są najbardziej interesujący. A że Jaruzelski, moim zdaniem, konfabuluje przedstawiając swoją wizję, to już inna sprawa. Mimo to, jego wypowiedzi są bezcenne i trzeba je notować. Takiego Cezara, Napoleona czy Piłsudskiego już o nic nie zapytamy.
-
To że Kaczyński nie chce z kimś dyskutować, bo ten stoi tam gdzie ZOMO, czy Niesiołowski nie chce, bo z kolei jego potencjalny rozmówca jest już mentalnie w IV RP przestało mnie dziwić. Niech się chłopcy bawią. Ale gdy słyszę tego rodzaju określenia od dziennikarzy i komentatorów, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Czy przywoływany w filmie historyk był w LWP, KGB, NSA, ZUS czy USB mało mnie interesuje. Albo gada DO rzeczy albo OD rzeczy. Jak się Żakowskiemu nie podoba, to po co przychodził do studia. Chyba wiadomo było czego można się spodziewać po filmie Brauna.
-
My Słowakom Ognia, Ukraińcy nam Banderę. Na szczęście, działania rządów to nie wszystko. Na spisanie kompromitujących decyzji polityków drzew Amazonii by nie starczyło. Bywa... niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi.
I podpisuję się pod zdaniem Michała - temat był, nie było większych kontrowersji, raczej nie ma sensu odgrzewać. -
Taaaa, to już wiem, dlaczego w Polsce nie ma autostrad. Wszak w gospodarczym programie Hitlera były jednym z głównych puntów.
-
Pod pomnikiem zwykle jest tablica z napisem. :)
-
Michale, pewnie nie uda się uniknąć "zwyczajnienia" obozu i stawania się atrakcją turystyczną. Bo co można zrobić z wycieczką poza pokazaniem jej tego co zostało po obozie, opowiedzeniem w skrócie, jak wyglądało jego funkcjonowanie, przekazaniem listy najlepszych opracowań naukowych i wspomnień więźniów? Trzymać ich na mrozie przez tydzień, aż zrozumieją co to znaczy zamarznąć na śmierć na stojąco? Karmić ich w tym czasie czy nie? Rozpuścić plotkę, że w ich miejscu zamieszkania doszło do zamachu i zginęły tysiące ludzi, by zrozumieli jak to jest nie wiedzieć nic o losie swoich najbliższych? Sfingować selekcję i zaprowadzić część grupy do komory gazowej? Całe szczęście, większość z nas nie wie nic o tego rodzaju przeżyciach, a śladowa liczba miała do czynienia z ich spiętrzeniem.
Czy powinienem dodać słowo "niestety" do pierwszego zdania powyższej wypowiedzi? Jeżeli Auschwitz stanie się jedynie atrakcją turystyczną, to będzie to znaczyło, że już nie funkcjonują tego rodzaju miejsca. Jestem w stanie zgodzić się na taki kontrowersyjny pewnie układ. Brak żywej pamięci o obozach za nigdy więcej obozów.
Ludku, do pewnego stopnia masz rację, ale powtórzę, ja bym się nie odważył w jakikolwiek sposób porównywać jakiegokolwiek swojego doświadczenia życiowego z przeżyciami więźniów obozu. I mam nadzieję, że nigdy nie zaznam choćby próbki tego, co tam się działo. -
Pytanie właśnie Ludku, czy to w ogóle można ująć i czy trzeba ujmować. Moja empatia nie pozwala mi na taki zabieg, nie jestem w stanie wyobrazić sobie człowieka w warunkach Auschwitz. Mimo pewnej wiedzy, moim odwiedzin w obozowym muzeum, nie jestem w stanie i nie odważyłbym się sugerować, że jakieś moje przeżycia "zbliżyły" mnie do poznania sytuacji więźniów.
-
Słyszałem dzisiaj w radio rozmowę z Jarosławem Selinem. Był na oficjalnych obchodach rocznicowych i powiedział na antenie, że panujący w Oświęcimiu siarczysty mróz pozwolił gościom lepiej wczuć się w sytuację więźniów i lepiej zrozumieć ich mękę.
Mam nadzieję, że to było jedynie "niefortunne sformułowanie", bo wybaczcie, ale jeżeli do "lepszego" zrozumienia tragedii obozów ktoś potrzebuje -20 stopni to jest to przynajmniej niesmaczne. To mi przypomniało zachwyty mediów nad rekonstrukcją kanału, która znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego. Że niby młodzież lepiej pozna warunki panujące w Warszawie w sierpniu i wrześniu 44. W jaki sposób taka "tekturowa" inscenizacja może oddać choćby namiastkę przejścia kanałem?
Musimy pamiętać o obozach i kanałach oraz robić wszystko by już nikomu nie przyszło do głowy ponowne ich użycie, ale nie kpijmy z pamięci tych, którzy z nich nie wyszli, twierdząc że wiemy czego doświadczyli i co musieli znieść. Ani mróz na apelu, ani ciemne pomieszczenie z niskim stropem nie oddaje w żadnym stopniu tamtejszych warunków.
ps. Dla jasności, MPW uważam za znakomitą instytucję, byłem już kilka razy i każdego swojego gościa w Warszawie zachęcam do odwiedzin.