Wypowiedzi
-
Norbert, a w jaki sposób można pomóc nie tylko Kazulinowi, także innym więźniom politycznym? Czy my mozemy coś zrobić w tej sprawie? Czy mamy jakieś możliwości oddziaływania na reżimową władzę w Mińsku?
-
Robercie.
Ależ ja sobie dokładnie z tego zdaję sprawę. Nie zamierzam "prostowac posłów", ani ich przekonań. Moje tu pisanie ma pokazać MÓJ sposób widzenia rzeczywistości, w tym wypadku widzenia fragmentu raczej filozoficznego, o czym pisałem na początku. Nie jest próbą wywierania wpływu na kogokolwiek, na członków tej platformy czy kogokolwiek innego, a już na pewno nie na Parlament. Gdyby było inaczej, byłbym posłem. Sadzę, że takie przedstawianie opini ma swoje różne implikacje, po pierwsze, ja sam muszę uświadomić sobie co na ten temat tak naprawde myślę, muszę te swoje wyobrażenia nazwać, usystematyzować i wreszcie wyartykułować. Czasem sam jestem tym procesem zaskoczony. Potem moje poglady ścierają się z pogladami innych - Waszymi. Weryfikacja własnych pogladów to kolejny, tu trzeci etap. Oczywiście cykl ten możemy powtarzać na wyższym poziomie itd. Kolejna sprawa to, to, że każdy z Was może zapoznać się z tym co ja myślę, a ja wiem co Wy myślicie. Wiem (lub precyzyjniej mówiąc chciałbym wiedzieć), więc w jakim jestem punkcie myślenia tej grupy ludzi. To jest ważne, przynajmniej dla mnie. Dla mnie nie jest ważne co myśli koalicja rządząca, z grubsza to wiem, ale to mi do niczego nie jest potrzebne. Wiem gdzie jesteśmy w tej kwestii jako społeczeństwo, ale nie wiem gdzie jest, ta tu grupa. Przypominam, że to Ty wywołałeś właśnie ten temat, nie wiem dlaczego właśnie ten, ale tak było. Ja pozwoliłem sobie przedstawić swoją opinię na ten trudny i wielodyscyplinarny temat. Czy chodziło Ci o coś innego? Pozdrawiam
Leszek, Wojciech Pałka edytował(a) ten post dnia 18.12.06 o godzinie 19:21 -
Bardzo fajnie rozwija się ta dyskusja. Ja prawie o wszystkim tym napisałem.
Uważam, że każdy powinien mieć zagwarantowane PRAWO by "odejść".
Każdy, kto mógłby stwierdzić, że "uszkodzenie" strukturalne jest znaczące (lekarz), bo w polskim prawie tylko on ma do tego prawo, miałby obowiazek to wyrazić pisemnie.
Te dwa fermalne dokumenty musiałyby być "złożone-sprawdzone" przez organy ścigania.
Musiałby istnieć wymóg czasowy "podtrzymania" woli obecnej, a nie przeszłej, choć oczywiście nie do przecenienia byłby taki rejest jak np. rejestr świadomych odmów na transplantację, bo pokazywałby "ciagłość' postawy, ale oczywiście aktualna byłaby tylko ta "obecna" wola.
Oczywiście potwierdzenie "woli" przez innego, (czy innych), obiektywnego uprawnionego profesjonalistę.
Absolutnie niedopuszczalna ingerencja w ten proces najbliższych.
W przypadkach opisywanych przez Was - ograniczenia świadomości w jakimkolwiek stopniu, decyzja sądu.
Spełnienie tych formalnych wymogów upoważniałoby do podjecia decyzji na tak, i to niestety obarczałoby sumienie tego, który ma pomoc.
Tu taka dygresja, czy lekarz ma tylko podtrzymywać życie? Czy może ma pomagać w jakościowo najlepszym ze wzgledu na zdrowie, życiu? A jeśli pierwsze to do ktorego momentu? Czy zawsze, za wszelka cenę? A jeśli drugie to kiedy juz nie musi? Tysiące pytań.
Po fakcie, rzeczywista ocena przez sad spełnienia wszystkich tych procedur, przesłanek zgodnie z obowiazującą zreszta w naszym kraju procedurą.
Jeśli wszystko ok. Uznanie eutanazji.
Jeśli nie, to proces o morderstwo. Ja sądzę, że badanie, przez biegłych, rozciaganie procedur w czasie, tylko zwieksza a nie zmniejsza cierpienie. A cierpienie to nie tylko ból. Pozdrawiam Leszek
Leszek, Wojciech Pałka edytował(a) ten post dnia 18.12.06 o godzinie 09:48 -
Ja jak napisałem jestem (na dzień dzisiejszy) zwolennikiem eutanazji. Wiem ilu pacjentów codziennie, i wielokrotnie prosi o ulżenie w cierpieniu, także o to ostateczne wyzwolenie z niego. Nie jest to temat obcy żadnemu praktykującemu, przy pacjentach lekarzowi. Wiem także, że w Polsce stosowana jest eutanazja, biorą ją na własne barki lekarze lub pielęgniarki. Pisałem o schizofreni. Kościół dopuszcza, stosowanie drabiny analgetycznej, która jest niewątpliwym sukcesem medycyny klasycznej, opartej o dobrą praktykę kliniczną. Standard ten daje możliwość podwyższania dawki leków, aż do dawki letalnej. Kościół zgadzając się z tym, zgadza się na spowodowanie śmierci pacjenta, kompletnie tego nieświadomego, że lekarz poda mu w którymś momencie taką ilość leku, która go zabije, pomimo, że nie wyraża na to zgody. Z drugiej strony nie zgadza sie na rozwiązania prawne, dzięki którym pacjent miałby prawo, prosić, czy żądać wręcz wykonania tego wtedy, gdy badzie uważał, że jest to dla niego najlepszy moment. Moim zdaniem nie jest jednorodne i uczciwe stanowisko. Sądzę, że jest tu duża rola dla mediów, aby o tych problemach pisać. By pokazywać różne aspekty tego zagadnienia, np. jakości zycia. Ja dziś powiadam, gdybym uległ wypadkowi, był niezdolny do podstawowych czynności samodzielnie wykonywanych, byłbym ciężarem dla innych, chciałbym mieć prawo powiedzieć nie. Ja tak dalej nie chcę żyć. Dziś nie wiem czy z prawa tego bym skorzystał, ale chciałbym je mieć. Tak to temat tabu. W zasadzie się nie dziwię, że tu, na tej Ziemi, nie ma przyzwolenia na tego typu dyskusje. Bo niby kto miałby dyskutować. 10% społeczeństwa ma "wyższe wykształcenie" w tym jest kilka procent księży i pewnie procent absolwentów uczelni katolickich. Temat jest rozległy wielodyscyplinarny, prawny, teologiczny, etyczny, medyczny, filozoficzny, ekonomiczny. Trudno dojśc do konsensusu. My Polacy, wogóle jesteśmy skłonni wszystko "romydlać", wolimy omijac trudne tematy. Pozdrawiam
Leszek, Wojciech Pałka edytował(a) ten post dnia 16.12.06 o godzinie 01:58 -
No cóż, to zagadnienie filozoficzne, z grupy nigdy nie rozwiązywanych. Ja osoba, pacjent, na dziś, uważam, że chciałbym mieć takie prawo, do decydowania o swoim odejściu. Jako lekarz, bałbym się takiego prawa w naszym kraju. Jeśli już, to z bardzo precyzyjnie zapisanymi procedurami co do kompetencji, czasu, metod i zawsze pod kontrola sądu. W konsekwencji ostateczna decyzja winna zawsze należec do sądu. Który w każdym przypadku powinien orzec czy to było morderstwo, czy uprawniona, gdyby była, eutanazja Podobnie jak było z zatrzymaniem pacjenta w szpitalu psychiatrychnym. Walczyliśmy o ustawę psychiatryczną przez 50 lat a politycy nas stale zwodzili zmuszając do podejmowania tych strasznych decyzji, które w kazdy przypadku są dramatyczne, moga być kontrowersyjne, zwłaszcza po czasie. Lekarz musiał sie z nimi zmierzyć. Z eutanazją mierzymy sie także na każdym kroku, bowiem ludzi majacych dość byle jakiego życia w okrutnym cierpieniu, albo życia bez żadnej nadziei nie brakuje. Pamietam młodą dziwczynę z przerzutami do mózgu, u której stąpnięcie na podłoge sali, w której leżała wywoływało ból nie do wytrzymania, ból powodujący niekonczące się cierpienie, wręćz wycie z bólu. Nic nie mogliśmy jej pomóc. Jest wiele innych aspektów, jak choćby schizofreniczna postawa kościoła, ale o tym innym razem. Pozdrawiam
Leszek, Wojciech Pałka edytował(a) ten post dnia 13.12.06 o godzinie 23:50 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Ratownictwo medyczne
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Korzenie
-
Jest mi ogromnie miło, że pojawiła się grupa ludzi zajmująca się bliskimi mi tematamim. Z racji zawodu bedę trochę wekslował główny temat w stonę, która jest mi najbliższa tj. medycznych aspektów tego zagadnienia. Do tematów tych zaliczam prawa pacjenta, aborcję, transplantologię, odmowa poddania leczenia dziecka przez opiekunów, eksperyment medyczny, wreszcie w Polsce bardzo trudny temat eutanazja, starość, etc. Serdecznie wszystkich pozdrawiam
-
Zapraszam do tworzenia grupy skupiającej osoby zainteresowane prawami człowieka. Liczę na wymianę poglądów, uwagi, nie tylko na tle polskiego prawa i sytuacji faktycznej, ale (i to chyba przede wszystkim) w zasięgu miedzynarodowym. Pozdrawiam
-
Norbert W.:Zapraszam do tworzenia grupy skupiającej osoby zainteresowane prawami człowieka. Liczę na wymianę poglądów, uwagi, nie tylko na tle polskiego prawa i sytuacji faktycznej, ale (i to chyba przede wszystkim) w zasięgu miedzynarodowym. Pozdrawiam