Wypowiedzi
-
Zgadzam się. Książka ma przykuwać uwagę, odrywać od świata i wciągać do swojego. Powinna dobrze się czytać - tu różni ludzie mogą mieć swoje kryteria "dobrze czytającej się książki". Jeśli o mnie chodzi, nie przepadam za książkami trudnymi w formie. Ostatnio czytałem "Drogę" Cormaca McCarthy'ego - tak pesymistyczna, że może podłamać. Ale napisana świetnym, oszczędnym, ale sugestywnym językiem.
Drugą taką książką byłaby "Norwegian Wood" Haruki Marukamiego. Ma podobne cechy, tylko mniej dołująca :)
O, Pratchetta lubię.
Pozdrawiam
Lech -
A można zarekomendować swoją własną książkę? :)
Moja nowość to "Czarodziejskie przygody Franka" - książka dla dzieci wydana we wrześniu przez Skrzata. Klikając na tytuł, wejdzie się na stronę tej książki: są tam ilustracje, fragmenty tekstu, a nawet piosenki :) Na życzenie mogę podesłać na priva większe fragmenty "Franka" :)
Mam nadzieję, że udała mi się ta książka: łączy żwawe przygody z refleksyjnością i humorem. Ilustracje zrobiła Alicja Rybicka - są, nomen omen, jak z bajki...
Przepraszam za reklamę, wierzę po cichu, że nie przesadziłem mocno :)))
Pozdrawiam
Lech -
Dziękuję!!! Będę się starał też na przyszłość.
Lech -
Bardzo dziękuję za gratulacje! :)
Z jednej strony chwalę się, ale też mam nadzieję, że inni piszący z tego skorzystają.
W żadnym razie nie można się zniechęcać w posyłaniu tekstów do wydawnictw. Tym bardziej, że teraz zrobienie kopii maszynopisu jest o wiele łatwiejsze niż w czasach, gdy domowe drukarki mieli nieliczni :)
Miałem pomysł, którego nie mogłem sprawdzić, z tego powodu, że piszę niewiele i prawie nie mam odłożonych tekstów. Ale jeśli ktoś ma kilka rzeczy, to posyłanie ich osobno np. co miesiąc (i przypominanie się), może spowodować, że redaktor w końcu uzna się zobowiązany odpowiedzieć. I nawet, jeśli nie przyjmie dzieła do druku, to uzasadni odmowę. A może nawet zrecenzuje tekst? :)
Życzę Ci, Agnieszko, wytrwałości i sukcesu! Innym też! -
Witam,
minęło trochę czasu od ostatnich postów - także moich :) Miałem już wtedy przyjętą do druku w Wydawnictwie Skrzat książkę dla dzieci, pt.: "Czarodziejskie przygody Franka". Żeby nie zapeszyć, postanowiłem o niej napisać, gdy już będzie gotowa :)
I w końcu jest! Załączam swoją uradowaną fotkę z książką :)
Nadal nie wiem, na czym polega różnica między pisarzem amatorem a zawodowcem. Być może na utrzymywaniu się, lub nie, z pisarstwa? A może to nieważne. Jedno wiem: każdy ma szansę na druk, jeśli będzie wytrwały w pisaniu.
A fragmentów "Czarodziejskich przygód Franka" i więcej obrazków z książki można obejrzeć na stronie: http://www.lomazy.eu/franek
-
Gratulacje Mariko i Władku! Będę trzymał kciuki za powodzenie Waszych książek, a Wy trzymajcie za wydanie moich "Czarodziejskich przygód Franka". Przygody Franka są dla dzieci, więc niejako każda będzie z "innej parafii" :)
Pozdrawiam!
Lech
Lech Zaciura edytował(a) ten post dnia 31.05.09 o godzinie 15:52 -
Witam i bardzo dziękuję za słowa, jakby nie było, otuchy.
Bardzo chciałbym, by to, co piszę, było otuchą. Pytając o różnicę między amatorskim pisarstwem a zawodowym, pytam w zasadzie o to, co zadecydowało o zyskaniu popularności. Bo czasem - gdy warsztat jest w porządku - decydują niuanse. Każdy zna historie o znanych pisarzach, którzy nosili swoje przyszłe bestsellery od wydawcy do wydawcy. A każdy chciałby odnieść sukces. Bardzo cenię sobie słowa pewnego znanego i lubianego (także jako człowiek) pisarza, który powiedział: "trzeba pisać, a reszta potem przychodzi".
Pisz, Małgosiu, nie tylko podręczniki, to potem przyjdzie, co ma
przyjść. Na miarę zdolności i pomysłowości... ja wiem jeszcze, czego? W pewnym momencie przychodzi warsztat i zaczyna się przelewać (na papier, a teraz na edytor :)) to, co człowiek ma do
powiedzenia.
Więc piszę. I reklamuję swoją "Ułeczkę" :)
Pozdrawiam ciepło
LechLech Zaciura edytował(a) ten post dnia 16.04.09 o godzinie 19:38 -
Małgorzata Plata:
Na razie publikuję efekty swojej pracy twórczej tylko i wyłącznie w języku angielskim na http://blogcatalog.com i czytam komentarze, wskazówki anglojęzycznych twórców. Nie sądzę, abym miała obecnie możliwość znalezienia wydawcy, poza tym jestem amatorem i moja droga do sławy jest bardzo daleka ;-)
Na czym polega różnica między pisarzem amatorem a zawodowcem? :) Może na tym, że potrafi na swojej twórczości zarabiać? Pisać może każdy, a w pewnym momencie może się się też doczekać wydania swego pisarstwa. Granica między wydaniem a ciągłymi odmowami wydawnictw bywa bardzo cienka... :)
Pozdrawiam! -
Witam,
Moje pytanie może wyglądać zabawnie, ponieważ mieszkam... o 20km od Białej Podlaskiej, a dokładniej w Łomazach. Przeprowadzam się tu z rodzicami na okres od maja do października. Poruszam się na wózku, a chciałbym wybrać się gdzieś do naszego miasta. Znacie w Białej fajne miejsca dostępne dla wózkowiczów?
Czy dostępne są:
1. Galeria Ulica Krzywa na Narutowicz? Ciekawie tam jest?
2. Muzeum?
3. Kino - czy pod Merkurym jest parking, jak na nim z miejscami przed seansem?
Jakie znacie inne fajne, dostępne miejsca? Może restauracja? :) Nie jestem bywalcem i do wielu miejsc, które wydają się innym oczywiste, chętnie zawitam :)
Pozdrawiam
Lech -
Wszystkiego najlepszego!
Lech Zaciura edytował(a) ten post dnia 21.03.08 o godzinie 12:45 -
Otwarta - howgh!
-
Włodzimierz Barchacz:
Lech Zaciura:
Choć ja np.mam problemy z selekcją i odrzucaniem gorszych rzeczy. Rozumiem więc ludzi, którzy mają podobnie :)
Selekcja jest integralną częścią procesu twórczego, i tzreba być brutalnym wobec, w przypadku fotografii, własnych zdjęć.
To prawda. I to jest często najtrudniejsze - a jednocześnie i śmieszne. Np. mam wiele zdjęć, do których jestem przywiązany i chętnie bym je zamieścił na stronie, ale wtedy gość może utknąć w połowie ich przeglądania :) Lepiej gdyby poczuł niedosyt, gdy zdjęć i słów będzie mu za mało.
A swoją drogą, to Ci się wiele rzeczy udaje, a strona Twej miescowości odbiega stylem, i duchem, od wszystkich stron internetowych, które widziałem, bo piszesz jak człowiek, do ludzi:).
Dziękuję! Na stronie o Łomazach jest jeszcze wiele do poprawienia, trudno się zmobilizować....
Dobrego wieczora!
Lech -
Karolina K.:
>Na pewno powinnam dokonywać dokładniejszej selekcji. I kłania się tutaj problem zwany pasją. Czasem dwa zdjęcia niby takie same - dwie miny kogoś kogo wielbisz, podziwiasz... Każde spojrzenie, brzydko mówiąc, 'rozwala'. Każdy blask reflektora znaczy dla Ciebie coś innego.
Uuuu, przesadzam. Mocno przesadzam. No właśnie, dokonać selekcji!
Cześć Karolino :)
nie przesadzasz, bo to prawda, że niewielka różnica w ujęciach robi wielką różnicę w wymowie zdjęcia. Sedno jest raczej w tym, że ktoś, kto te zdjęcia ogląda, rzadko ma dość cierpliwości lub czasu, żeby wyłapywać niuanse, gdy dostaje kilkanaście podobnych zdjęć. Teraz jest duża "podaż" zdjęć, tekstów, nagrań - wszystkiego. Jeśli zostawisz swego widza z uczuciem niedosytu, to lepiej niż gdyby przelatywał przez ileś Twoich zdjęć :) Tak mi się wydaje. Ale że sam mam straszne kłopoty z usuwaniem nadmiaru słów, obrazów i dźwięków, to rozumiem Twój dylemat :)
Dobrego popołudnia!
Lech -
Karolina K.:
Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że nie lubię robić rzeczy, które mnie nie interesują... nikt nie lubi. A ja po prostu nie potrafię. A jak znajdę coś arcyciekawego muszę 'wydrążyć łącznie z pestką'. Ma to wady i zalety.
Dobre podejście do życia :) Życzę Ci drążenia i wielu dobrych efektów. Dla mnie metal nie jest ulubioną muzyką, ale właśnie wśród zdjęć widzę ogromnie wiele takich, które świadczą o Twojej pasji. Chyba nie ma zbyt wielu wspomnień fanek jeżdżących za zespołami - to raczej muzycy wspominają swe wielbicielki :)
Zdjęcia robisz fajne - dużo zdjęć. Może spośród kilku podobnych wybieraj te, które uważasz za najlepsze? Choć ja np. mam problemy z selekcją i odrzucaniem gorszych rzeczy. Rozumiem więc ludzi, którzy mają podobnie :)
Pozdrawiam! -
Dzięki piękne Włodku (jeśli mogę tak się zwracać :))
Paradoksalnie historia "Ułeczki" potwierdza, jak trudno jest się przebić. Najpierw z maszynopisem do wydawnictwa, potem gotowa książka książka z trudem znajduje recenzentów i wolniutko rozpowszechnia się. Nie narzekam, po prostu tak to realnie wygląda. Mam nadzieję, że nie zniechęcam nikogo? :) Taki stary rosyjski żart kończy się słowami: "no nada staratsia" - i tego warto się trzymać :)
Dobrego dnia!
Lech -
Najciekawsze tematy często pojawiają się znienacka, gdy się tego nie spodziewamy :)
Moja "Ułeczka" służy poprawianiu nastroju, choć opowieści
nie zawsze są wesołe. Trudno określić tę książkę. Najogólniej są to wspomnienia. Zapraszam do poczytania fragmentów :)
O, tu:
http://www.idn.org.pl/users/lesz/uleczka/
Pozdrawiam
LechLech Zaciura edytował(a) ten post dnia 17.03.08 o godzinie 16:46 -
Cześć :)
Nie wyjechałam do Wiednia, po to by wydać książkę. Zwyczajnie poznałam ludzi (m.in. polską pisarkę), którzy uznali, że to co napisałam jest dobre i godne publikacji.
Tak mi się wydawało, że nie jechałaś do Austrii specjalnie, żeby wydać książkę :) Ale można to potraktować jako paradoksalny sposób.
Swój pomysł zrealizowałem dlatego, że kilka razy "otarłem się" z "Ułeczką" o druk, a o rezygnacji przez wydawnictwa zadecydowały drobne sprawy. Bardzo wierzyłem, że jeśli przedstawię im gotową książkę - przeważy to szalę :) I tak było.
Wróciłem do wydawania przez książki-powieści innym autorom i jak na razie na końcu wziąłem się za swoje książki dla dzieci ale zainwestowałem w ilustracje. A nawet opracowuję do nich na płytę słuchowiska i piosenki. Tyle, że oczywiście angażuję kompozytora i aktorów.
Wydawanie książek innym wydaje mi się też fajnym pomysłem. Wymaga zmysłu, co osiągnie sukces, a co nie.
Pozdrawiam
Lech -
Witam wszystkich :)
Twój sposób jest przykładem na powiedzenie, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju :) No i jak coś z zagranicy, to na pewno jest lepsze. To pierwsze powiedzenie jest uniwersalne, a to drugie - niestety - bardzo polskie.
To teraz podam swój pomysł :)
Rozumiem, że wyjazd do klasowej zagranicznej stolicy trochę kosztuje. Mój też nie jest tani. Mianowicie, pozostając w kraju, wydałem książkę najpierw sam, w 50. egzemplarzach. W drukarni komputerowej wydruk takiego nakładu kosztuje ok. 300 zł, ale wcześniej trzeba zrobić korektę, skład, postarać się o ładną okładkę... Potem wysyłałem do wydawnictw już gotową książkę - robiła lepsze wrażenie niż wydruk na pliku kartek A4. I tak, po wcześniejszych długich pielgrzymkach, tym razem znalazłem wydawcę szybko.
Czego wszystkim życzę, bo to bardzo fajne uczucie.
Pozdrawiam
Lech -
Pewnie to kwestia skali i tempa życia. Tak jak z Białej Podlaskiej można jechać do Łomaz dla posmakowania przytulności i prostoty życia, tak z Warszawy wraca się do Białej :)
Pozdrawiam jeszcze noworocznie
Lech -
Życzę wszystkim uczestnikom grupy zdrowia i pogody na Święta Bożego Narodzenia - a potem też :) Samych dobrych zdarzeń w Nowym Roku, niech będzie udany. Macham ręką w pozdrowieniu - do wszystkich zakątków, gdzie nasi krajanie się znajdują! :)
Wszystkiego najlepszego!
Lech