Wypowiedzi
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Deutschliebhaber ;-)
-
Temat wątku jest dość ogólny, generalnie przypomina mi to pytania w stylu: "Czy warto zainstalować Linuxa", albo "Jak wygodne są automaty do robienia kawy?"
Jak tu już poprzednicy pisali - wiele zależy od polityki dystrybucji, a najwięcej zależy od samego admina. Linux ma wiele narzędzi, które pozwalają zabezpieczyć system, ale z drugiej też strony nic nie jest pozbawione błędów programistycznych i w tym świecie...
OpenBSD chwali się, że do tej pory jedynie 1 bug krytyczny w ich instalacji defaultowej się przedostał - oni mają focus na security. (takie info, trochę offtopic :) )
A poza tym myślę, że system "nie do shackowania" nie istnieje. No, chyba, że wypniemy kabel z sieci i przed serwerownią armię zbawienia postawimy :)
Wiadomo, zależy od konkretnej sytuacji, ale...przynajmniej przy klastrach www/baz danych - który serwer stoi dziś bezpośrednio w necie wystawiony na ataki ludków? Najczęściej schowane jest wszystko za jakimś loadbalancerem. Myślę, że kwestię bezpieczeństwa podnoszą też zastosowania niestandardowe - jak np. zastosowanie loadbalancera nie jednego z najpopularniejszych, tylko np. sprzętowego, niekoniecznie znanego(np. nasz hoster używa Foundry). To samo tyczy się usług - wszyscy mają apache, bind-a, a można czasem z powodzeniem zastąpić je jakimiś mniej popularnymi(roxen,lighthttpd,powerdns itp. , itd.). Większość robali skanuje dostępność bugów najpopularniejszych demonów.
Jeszcze na koniec: jak byśmy nie zabezpieczyli naszego systemu, jeśli ktoś w phpie, czy innym języku zrobi bubla, to i tak ciężko się przed tym obronić(SELinux ma tu swoje mechanizmy, istnieje mod_security od apacha, a i snort potrafi różne zastrzyki wykrywać...ale mówiąc szczerze, ja mam ograniczone zaufanie również do tych mechanizmów). Tutaj możemy poprzez chrootowanie, czy separowanie usługi w oddzielnym boxie zmniejszyć skutki danego ataku.
pozdrawiam -
Ja uzywam Zabbixa w dosc duzej firmie. Polityka jest jednak taka, ze jednoczesnie powoli migrujemy wszystko na Icinge+Cacti.
Co do Zabixa - na pewno projekt, ktory ciagle sie rozwija i kilka kwestii jeszcze warto dopracowac, ale generalnie smiga jak trzeba.
Co do problemu not supported, o ktorym piszecie - pewnie lezy onw tym, ze nie wiecie o tym, gdy jakis check nie dziala. Ja to rozwiazuje uzywajac funkcji nodata() w definicji trigerra:
({hostx:checkAA.last(0)}>0)|({hostx:checkAA.nodata( 3600 )}=1)
Jesli wartosc testu bedzie wieksza niz 0 (oczekiwana wartosc 0) lub gdy przez godzine(3600 sec) nie dostane zadnej wartosci trigger staje sie aktywny i zabbix wysyla powiadomienie.
Ciekawym w zabbixie jest rowniez jego API. Gdy czasem buduje sie jakies testy logiczne aplikacji, to potrzebujesz stworzyc np. 150 itemow i triggerow. Gdyby to wyklikiwac, to by sie czlowiek zaklikal :) A tak kilka prostych linijek w phpie i sprawa gotowa.
Drazniacy czasem moze byc fakt, ze GUI ma czasem swoje BUG-i...ale wlasnie zaraz zaktualizuje Zabbixa do najnowszej wersji i zobaczymy, czy moze mnie zaskocza :)
pzdrKonrad Gaworek edytował(a) ten post dnia 28.04.11 o godzinie 09:01 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Zabbix - powstał m.in dlatego, że wkurzała kolesi surowość NAGIOS-a. GUI jest w PHP-ie, standardowo obsługa baz danych... Długo z tym pracowałem, jeszcze w fazie rozwoju, ale jest obiecujący, rozwojowy.
A poza tym to co inni już wspomnieli: nagios dla monitoringu/alarmingu + cacti dla wizualizacji.
Na samego Nagiosa jest też kilka fajnych nakładek... Poza tym w nagiosie masz tego plusa, że wiele osób tego używa, jest dość duża community, która wstawia gotowe template do moniotorowania pewnych rzeczy, co Ci oszczędza pracę.
Kwestia podejścia, ale jeśli chodzi o świat OpenSource, to jest mnóstwo różnych tego typu softów, każdy komercyjny produkt będzie ewentualnie fajniejszy w klikaniu.
Z całą kwestią monitoringu to prawda jest taka, że potrzeba przede wszystkim ludzi, którzy ten system będą karmili i pieścili - oczywiście i to zależy od potrzeb i oczekiwań - jeśli mamy kilka serwerów i chcemy sprawdzać ich dostępność, jakieś proste usługi, to zrobimy raz i działa, ale jeśli chcemy monitorować działanie aplikacji, liczby biznesowe...to już wychodzi wówczas, że monitoring to raczej proces, a nie rzecz, którą postawimy raz i stoi.
Może nieco wykroczyłem poza zadane pytanie, ale jakoś tak postanowiłem podzielić się doświadczeniami, bo akurat do niedawna głęboko w tym siedziałem.
pzdr. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Deutschliebhaber ;-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy WOLNOść
-
Zdecydowanie popieram Michala. Wiele z wczesniej wspomnianych atrakcji zobaczysz w wielu miastach na swiecie, ale to co na pewno jest niepowtarzalne, to ten klimat Friedrichshein, PrenzlBerg, Kreuzberg. Ludzie z najdziwniejszymi pomyslami na zycie, albo bez pomyslu na zycie, ktorzy szczerze to przyznaja. Spacerujac bez celu mozesz spotkac Czecha grajacego na kieliszkach do wina, z ktorym mozesz spedzic wiele chwil na spontanicznym spacerze i filozofowaniu do bialego rana, podyskutowac z Hindusem na temat Duchowej pustki kultury europejskiej, filozofa, ktory zbiera butelki lub sprzedaje recznie robione kartki pocztowe z wycinkow z gazet(do takich przygod polecam Goertitzer Park), a za zaplate przyjmie np. pomidora :) Wieczorowa pora, w weekend, polecam Klub Polskich Nieudacznikow...tak, zeby sie oderwac od rzeczywistosci.
Co 5 Berlinczyk zyje z panstwowych zasilkow. To mowi wiele o nastawieniu do zycia - i to mi sie podoba.
Jedno jest tez jednak pewne - w Berlinie fajnie sie zyje, ale jesli na to zycie poswiecisz troche czasu. -
gdybys ewentualnie nie znala tych stron, gdzie jest mnostwo ogloszen osob prywatnych:
wg-gesucht.de
http://studenten-wg.de
Wbrew nazwom sa tam tez mieszkania.
Pozdrawiam, z Charlottenburga ;) -
Hej,
ja powiem tak - sam nie bylem w sytuacji bez niemieckiego w Berlinie, ale mam glebokie przekonanie w sobie, ze w Berlinie wszystko jest mozliwe i widze mnostwo osob, ktore wylewaja sie z berlinskich biur nie mowiac zupelnie po niemiecku, tylko komunikujac sie w jezyku angielskim. Rynek pracy, ten standardowo biznesowy, jak i alternatywny jest na tyle szeroki, ze mam wrazenie, iz kazdy najbardziej odjechany pomysl na zycie ma tutaj szanse zaistnienia. Takze - sprobuj, jesli nie sprobujesz, to sie nie przekonasz jak to jest w rzeczywistosci :) Trudno mi w tej chwili podac Ci jakies strony internetowe, gdzie w Twojej branzy moglabys przylookac oferty pracy.
Na pewno duze szanse masz na praktyke. W Berlinie ma siedzibe duzo firm, ktore trzesa niemieckim netem, a na tej plaszczyznie widze ze masz doswiadczenie...wiec...powodzenia :)
Pozdrawiam.Konrad Gaworek edytował(a) ten post dnia 05.06.10 o godzinie 10:47 -
Policja niech sie zajmie ignorancja wobec rowerzystow np. Politycy budowaniem rowerowych drog, a nie maja meczyc obywatela za to ze kreatywnie spedza czas ze swoimi dziecmi... bo tak tej policji i temu Panstwu zalezy na naszym szczesciu i szczesciu naszych dzieci i z tej milosci rozwijaja przepisy, zakazy i nakazy...aha...moj idealizm nie siega tak daleko :)
-
Zdecydowanie w podejsciu popieram Michala Z :)
Jedziemy na biwak, jedziemy spac w lesie, przed siebie, gdzie Dusza poniesie, nie ograniczajac sie czasem nawet konkretnym celem, bo w koncu sama droga jest celem :)
Moim zdaniem normalne jest, ze w deszczowe dni po przemierzeniu lesnych drog, ewentualnie wedkowaniu mam zablocone spodnie przeciwdeszczowe.
Mysle, ze z tym brudem i czystoscia, to generalnie kwestia podejscia.
Tak samo jak z iloscia ekwipunku. Podczas moich pierwszych wypraw nie mialem ani dentki, ani kluczy. Dzisiaj sobie mysle, ze niezly hardcorowiec bylem, ale z drugiej strony rowniez nie przesadzam z ekwipunkiem. Fajna propozycja z tym wozkiem... U mnie sprawdzily sie dwie boczne torby i na srodek worek z karimata, tropikiem/namiotem, spioworem.
Wiadomo, ze fajnie jest uczyc sie rowniez z doswiadczen innych, ale wielka frajde stanowi rowniez odkrywanie dla siebie, czego ja naprawde potrzebuje :)
Co do mapnika i aparatu - mam wlasnie podobne rozwiazanie do jednego z forumowiczow - torba na kierownice do ktorej przypina sie mapnik - jest tez opcja przypiniania GPS-u. Cenowo taki stelarz na mape byl porownywalny do tej opcji z torba na kierownice...Torba na prawde sie przydaje na podreczne rzeczy.
Co do uciekajacych z kempingow Polakow - coz, rozni sa ludzie, ja bym akurat az tak strasznie do narodowosci tego nie przypinal. Poza tym jak ktos mysli sobie w swojej glowce w stereotypach i ewentualnie traktuje mnie przez pryzmat narodowosci, to jest to jego problem, a nie moj(z calym szacunkiem do jego nienajlepszych doswiadczen). Podobnie w kwestii tzw. brudu. Mam wrazenie w ogole w tej materii, ze trzeba miec najlepszy rower, ubrania z goretexu, profesjonalne brylki i wszystko wychuhane,wypieszczone, nawet jesli robimy wycieczki 1,2-dniowe. Tutaj na zachodzie drazni mnie troche to podejscie. To tak jak przebyc Europe harleyem, albo na motorynce :) Ja tam w swoim nastawieniu wole motorynke :) Jak sie zepsuje to i przygod wiecej :)Konrad Gaworek edytował(a) ten post dnia 01.06.10 o godzinie 15:05 -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Deutschliebhaber ;-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Deutschliebhaber ;-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Deutschliebhaber ;-)
-
Zwrócę uwagę, ale z drugiej strony bez tych gówienek w głowie mi dobrze :)
- 1
- 2