Wypowiedzi
-
Tomasz Nowakowski:
Andrzej Kalisz:
Zazwyczaj w tej konwencji opisu najpierw wymienia się obciążenie przodu a potem tyłu, nie wiem więc, czy nie chodzi o zapis 40/60, ale mogę się tu oczywiście mylić.
Oryginalnie, czyli po chińsku, nie ma takiej konwencji. Zwykle się mówi np:
qian liu hou si - dosłownie: "przód sześć, tył cztery"
albo
hou liu qian si - "tył sześć, przód cztery"
Warto tutaj dodatkowo zwrócić uwagę, że Chińczycy mają do określania proporcji jednostkę cheng, która oznacza jeden z dziesięciu, stąd sześć - cztery, a nie mówią 60/40.
Witaj Andrzeju,
Dokładnie tak. Dodam tylko, że w obu przypadkach, to znaczy używając chińskej miary lub procentowej bardziej zrozumiałej dla ludzi kultury zachodniej, chodzi o zachowanie proporcji. Uchwycenie takich prawidłowych proprcji wymaga na początku pomocy kompetentnego nauczyciela. W żadnym wypadku nie chodzi tu o matemtyczne odmierzanie i dzielenie wagi ciała na procenty lub jednostki cheng.
Pozdrawiam,
Tomasz Nowakowski
Szanowny Tomaszu, widzisz jak dużo piszesz, wiele niepotrzebnych słów, nieświadomie obrażając swoich rozmowców, a wystarczyło stwierdzić, iż odnosisz się do oryginalnego zapisu, jak napisał to Andrzej. Krótko treściwie, tak jak lubię.Konrad Dynarowicz edytował(a) ten post dnia 19.10.10 o godzinie 13:12 -
Tomasz Nowakowski:
>
Konradzie,
Niedawno pisałeś, że uważnie czytasz moje wypowiedzi. Jak widać z tej Twojej wypowiedzi nie robisz tego.
W tej samej mojej wypowiedzi, której fragment tu cytujesz znajdziesz zdanie:
„Dodatkowe elementy z którymi nie spotkałem się w innych stylach, to rozłożenie ciężaru ciała na stopach według zasady 60/40.
Jest to takie rozłożenie ciężaru ciała na każdej ze stóp, żeby nieznacznie większa część znajdowała się na pięcie."
Przed chwilą powiedziałeś,że się mylę (przeczytaj spokojnie moją i swoją wypowiedź) w związku z czym by dowiedzieć o co Ci chodzi ponownie zapytałem.
Więc jak to jest z Twoim uważnym czytaniem?
Bądź łaskawy nie traktować mnie z góry, nie jestem (i dobrze mi z tym) Twoim uczniem, chyba za bardzo się wczuwasz w rolę mentora. Wyluzuj.
Z mojej wypowiedzi jasno wynika, że większa część czyli 60% znajduje się na pięcie.
Witaj
W związku z tym, że lubisz dyskutować dość dużą ilością słów a treść hmmm ... jest ważna, ale ważniejsze jest udowodnienie na siłę, że masz racje, STWIERDZAM, że poświęciłeś wiele słów na stwierdzenie tego ,że ja nie mam racji. A ja TYLKO dopytuję się, by dopytać się o szczegóły i sprawdzić czy mówimy o tym samym.
Kłopot polega na tym, że niestety obaj mówimy o tym samym i zgadzamy się co do tego, ale po tym, co piszesz i jak piszesz widać, że tak jakbyś nie do końca chciał to przyjąć do wiadomości. Ba, widać to po zaciekłości w Twoich wypowiedziach, że tak jest. Niestety.
Wielka szkoda, jak tak dalej pójdzie to ustalenie podstawowych pojęć zajmie nam następne dziesięciolecie. Można by ten czas wykorzystać w bardziej produktywny sposób.
Chyba tylko pośpiech przeszkadza Ci rozpoznać, że grzecznie dopytywałem się o szczegóły Twojej wypowiedzi. Po przebiegu rozmowy widać, że słusznie czyniłem. Czytałem to co piszesz, w związku z czym chcąc być dokładnym stwierdziłem:
" Zazwyczaj w tej konwencji opisu najpierw wymienia się obciążenie przodu a potem tyłu, nie wiem więc, czy nie chodzi o zapis 40/60, ale mogę się tu oczywiście mylić."
Wyraźnie z tego zdania wynika, iż mówię o tym samym co Ty sposobie obciążania do stopy. 60% z tyłu !!!!! A moje zdanie odnosi się do KONWENCJI ZAPISU. 40% obciążenia z przodu, 60% obciążenia z tyłu. Nie rozumiem więc Twoich słów skierowanych do mnie i kpin tym bardziej, nie zamierzam się Tobie bynajmniej rewanżować tym samym.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia oraz owocnego treningu -
Tomasz Nowakowski:
Zazwyczaj w tej konwencji opisu najpierw wymienia się obciążenie przodu a potem tyłu, nie wiem więc, czy nie chodzi o zapis 40/60, ale mogę się tu oczywiście mylić.
Tak jak przypuszczasz, mylisz się Konradzie. Jest to zasada 60/40 a nie 40/60.
W nazwie tej jest podkreślone znaczenie optymalnego obciążenia pięty w tworzeniu wewnętrznej struktury.
Hmmmm, czyli pięta jest obciążona w 40%, dziękuję za wyjaśnienia. -
Michał Lattari:
>Dobra... nie denerwuj się :-)
Napisałem przecież że świadczyć może a nie, że świadczy. I to jest moja wypowiedź, moje wrażenie. To jest tylko moja wizja twojego doświadczenia, co nie znaczy, że jest prawdziwa. A moja wizja nie musi być taka sama jak Twoja. Jest to tylko moje spostrzeżenie. Nie ma powodu do nerwów :-))))
Miło mi, że rozumiesz, że mieliśmy ZUPEŁNIE INNĄ DROGĘ I DOŚWIADCZENIA. Zauważ, iż używam słowa doświadczenia a nie "wizja" i odwołuję się do moich doświadczeń, bądź łaskawy o tym pamiętać.
W pewnym sensie miałem prościej od Ciebie, bo mój pierwszy chiński nauczyciel Howard Choy (poznałem go bodajże w latach 1988-1989), był praktykiem, który od razu mówił o Taijiquan jako SZTUCE WALKI. Nic dziwnego, uczył się u Mistrza Yang Souchunga, spadkobiercy stylu Yang a potem u Mistrza Chen Xiaowanga, spadkobiercy stylu Chen. Nie wspominam tu o nauce zewnętrznego stylu Choy Lee Fut, tu uczył się od spadkobiercy stylu Mistrza Chan Yongfa, bo nie należy to do tematu. A styl w przekazie Mistrza Chen Xiaowanga (zacząłem od formy 38-ruchowej) ćwiczę od lat 1992-93. -
Konrad Dynarowicz:
Chen jest stylem o wiele bardziej pełnym i zharmonizowanym, zrównoważonym.
Wydaje mi się, że zupełnie pominąłeś wniosek wynikający z MOICH doświadczeń, pozwól więc za zacytuję sam siebie. -
Michał Lattari:
Konrad Dynarowicz:
dopiero jak zacząłemuczyć się stylu Chen, wiele niezrozumiałych przeze mnie spraw w stylu Yang zaczęły być zrozumiałe, a to o czymś świadczy.
Ale to może też świadczyć o tym, że dopiero wtedy nadszedł dla Ciebie czas zrozumienia tych spraw a nie o tym, że styl Chen pomógł Ci je zrozumieć. Być może, gdybyś został przy stylu Yang to też byś w owym czasie te rzeczy zrozumiał :-)) Po prostu kwestia czasu.
Wybacz Michale ale pozwól, abym to JA decydował jakie brzmienie ma MOJA wypowiedź i nie sugeruj mi SWOJEJ interpretacji. Wiem co chciałem powiedzieć i to powiedziałem, a wynikało to z MOICH DOŚWIADCZEŃ. Jeśli nie przyjmujesz tego do wiadomości, trudno, ale nie jest to MOIM problemem. -
Michał Lattari:
Czyli Tai Ki Kung nie ma nic wspólnego z Tai Chi Chuan (Taijiquan)?
Sądziłem, że Tai Ki Kung to dawna odmiana Tai Chi Chuan...
Niestety styl San Feng nie jest dawną odmianą Taijiquan, będącego systemem walki, a Twój nauczyciel Chen Taijiquan prawdopodobnie odnosił się do stylu walki mówiąc o uczonym stylu.
A propos czy jakiś styl jest jest lepszy czy nie, po pierwsze kwestia linii przekazu i zrozumienia. Po drugie, stwierdzam znając zarówno styl Chen jak i Yang, dopiero jak zacząłem uczyć się stylu Chen, wiele niezrozumiałych przeze mnie spraw w stylu Yang zaczęły być zrozumiałe, a to o czymś świadczy. O tym, że Chen jest stylem o wiele bardziej pełnym i zharmonizowanym, zrównoważonym. -
Michał Lattari:
Na pewno wiele zależy od nauczyciela a mój były nauczyciel stylu Chen zniechęcił mnie kiedyś do tego stylu właśnie przekonując mnie nieustannie, że ten styl jest najlepszy :-)))
To też jest ważne, ale ja mam zasadę, że patrze zarówno na człowieka, który uczy, jak i styl jakiego się uczę. Są rzeczy, które są poza faktem lubienia kogoś albo nie lubienia. Ja w takiej sytuacji po prostu bym zmienił nauczyciela, niekoniecznie styl. Ale każdy sam decyduje za siebie. -
Michał Lattari:
Ja wiem tylko tyle, że style Yang przynosi mi dobre efekty. San Feng jakoś na mnie nie działa :-)
Pozdrawiam
Michał
A to dobrze, każdy dobiera taki styl jaki mu odpowiada najbardziej. -
Michał Lattari:
Style Yang oraz San Feng są przecież stylami Tai Chi Chuan.
Z tym chyba wszyscy się zgadzają.
Yang Luchan uczył się w wiosce Chenjiagou, styl Yang jest więc na 100% stylem Taijiquan. A San Feng.... hmmmm.....nie sądzę... , wiesz w momencie jak styl Yang a potem Chen jako ten z którego wywodzi się Yang, stały się dość znane do Taijiquan przyznaje się i niestety styl, które nie jest Taijiquan (chuan oznacza, że jest to styl walki).
Mów za siebie Michale, ja nie jestem wszyscy .... zresztą nie tylko ja tak myślę...Konrad Dynarowicz edytował(a) ten post dnia 17.10.10 o godzinie 23:05 -
Znów szanowny Panie Tomaszu pouczasz, rozstawiasz po kątach i stosujesz ton pobłażliwego lekceważenia, niestety nie akceptuje takiego sposobu prowadzenia rozmowy , przepraszam ... monologu. Pozdrawiam.
-
Tomasz Nowakowski:
Merytoryczne pytania z mojej strony, na przykład, brzmiały by tak: "Na czym polega zasada 60/40 w waszym stylu?" "Dlaczego 60/40 a nie 40/60?" "Dlaczego pracę z tą zasadą uważacie za ważną?" "Jaki jest efekt jej realizacji?" "Jak z nią pracujecie i jak dochodzicie do jej realizacji?"
Moje pytanie było inne, w związku z czym nie jest to rozmowa ale monolog z Twojej strony, pomimo moich starań, trudno... Idę dalej ćwiczyć... PozdrawiamKonrad Dynarowicz edytował(a) ten post dnia 13.10.10 o godzinie 01:20 -
Tomasz Nowakowski:
Konrad Dynarowicz:
Konrad Dynarowicz:
Nie wiem czy w tym przypadku nie mamy do czynienia z sytuacją pewnego francuza ze sztuki Moliera, który nie mógł wyjść z podziwu, iż całe swoje życie mówił prozą (nie wiedząc nic o tym).
Pisząc "pewnego francuza" chodziło mi oczywiście o pana Jourdain z komedii "Mieszczanin szlachcicem" Moliera
Konradzie,
To jest forum o zasadach Tai Chi a nie o historii literatury. Proszę wypowiadaj się na temat.
Pozdrawiam,
Tomasz Nowakowski - moderator.
Szanowny Tomaszu i masz racje i nie masz racji, to z szacunku do literatury i do moich szanownych rozmówców uzupełniłem moją wypowiedź. Jeśli użyłem w kontekście problemu taijiquan cytatu z literatury to jako osoba rzeczowa starałem się być dokładny. Nic więcej i nic mniej. -
Konrad Dynarowicz:
Nie wiem czy w tym przypadku nie mamy do czynienia z sytuacją pewnego francuza ze sztuki Moliera, który nie mógł wyjść z podziwu, iż całe swoje życie mówił prozą (nie wiedząc nic o tym).
Pisząc "pewnego francuza" chodziło mi oczywiście o pana Jourdain z komedii "Mieszczanin szlachcicem" Moliera -
Tomasz Nowakowski:
Dodatkowe elementy z którymi nie spotkałem się w innych stylach, to rozłożenie ciężaru ciała na stopach według zasady 60/40.
Jest to takie rozłożenie ciężaru ciała na każdej ze stóp, żeby nieznacznie większa część znajdowała się na pięcie.
A punkt tan sii, przedłużenie osi ciała przechodzącej przez punkt Baihui tan tien i huiyin (dno morze) znajdował w środku podstawy pozycji w przypadku pozycji naturalnej, lub pozycji maksymalnej równowagii w przypadku innych pozycji.
Zasady 60/40 w żadnym wypadku nie należy mylić z często spotykanymi w Tai Chi opisami rozłożenia ciężaru ciała między stopami. Na przykład 70/30, 80/20, 60/40 itp.
Z zasadą 60/40 rozłożenia ciężaru ciała na stopie (nie między stopami) spotkałem się jak do tej pory jedynie w stylu mojego nauczyciela.
Zazwyczaj w tej konwencji opisu najpierw wymienia się obciążenie przodu a potem tyłu, nie wiem więc, czy nie chodzi o zapis 40/60, ale mogę się tu oczywiście mylić.
Hmmm a jak wygląda w takim momencie naturalne rozłożenie ciężaru na stopach, czyli takie jakie w NATURALNY sposób każdy z nas wykonuje?
Nie wiem czy w tym przypadku nie mamy do czynienia z sytuacją pewnego francuza ze sztuki Moliera, który nie mógł wyjść z podziwu, iż całe swoje życie mówił prozą (nie wiedząc nic o tym). -
Michał Lattari:
Konrad Dynarowicz:
Michał Lattari:
Konrad Dynarowicz:
Pisząc tajemnica powstania Taijiquan myślałem, że odniesiesz się do sporu czy Chen Wangting czy Zhang Sanfeng, Juz parę ładnych są o to kruszone kopie, sory pióra. A końca sporu nie widać .....
To chyba nie ma większego znaczenia :-)
Ależ ma, kwestia czy masz racjonalne podejście do rzeczywistości czy postrzegasz ją nieco inaczej...
Pozdrawiam
Michał
Codziennie postrzegam wszystko trochę inaczej. Czasami niebo bardziej się rozjaśnia ale szybko znów pogoda się psuje :-))
Pozdrawiam
Michał
Super i to jest to o czym mówię... -
Michał Lattari:
Konrad Dynarowicz:
Pisząc tajemnica powstania Taijiquan myślałem, że odniesiesz się do sporu czy Chen Wangting czy Zhang Sanfeng, Juz parę ładnych są o to kruszone kopie, sory pióra. A końca sporu nie widać .....
To chyba nie ma większego znaczenia :-)
Ależ ma, kwestia czy masz racjonalne podejście do rzeczywistości czy postrzegasz ją nieco inaczej...
Pozdrawiam
Michał -
Pisząc tajemnica powstania Taijiquan myślałem, że odniesiesz się do sporu czy Chen Wangting czy Zhang Sanfeng, Juz parę ładnych są o to kruszone kopie, sory pióra. A końca sporu nie widać .....
-
Michał Lattari:
Wszyscy wiemy, że nauczenie się skutecznie wykonywać techniki Tai Chi Chuan wymaga wiele lat praktyki. Nieraz nawet kilkadziesiąt.
Jeżeli, jak mówi wiele źródeł,
Jeśli już mówisz o wielu źródłach to wypada dokładnie je wymienić, proszę o zrobienie tego.
tai chi chuan powstało z potrzeby wzmocnienia potencjału armii,
Wybacz Michale ale chyba istniejemy w rzeczywistościach równoległych, ale w mojej było inaczej, trochę inaczej. A mówiąc poważnie, czytałeś coś i chyba nie do końca hmmm przeczytałeś to ze zrozumieniem. Chodzi o to, że taijiquan jako system rozwijający się w swoich czasach brał również i z systemów wojskowych, Chyba chodzi Ci o traktat generała Qi Jiguanga, który miał wpływ na Chen Wangtinga. Nic dziwnego systemy te były na tyle uproszczone by można było szkolić żołnierzy.
to ile lat musiało upłynąć zanim żołnierz nauczał się walczyć, jeżeli oczywiście nie ginął na polu bitwy wcześniej? A kto w międzyczasie walczył, gdy inni się uczyli? Kto uczył? Musiało być wiele mistrzów tej sztuki by móc wyszkolić armię...
Wiesz teraz jest podobnie, wojsko jest szkolone cały czas, a jeśli bierze udział w realnych walkach to potem weterani stają się tymi, którzy szkolą i dowodzą.
Pozdrawiam
MichałMichał Lattari edytował(a) ten post dnia 29.09.10 o godzinie 12:32 -
Anita K.:
Z tego tekstu nie wynika wcale skad to Mistrzowstwo pochodzi :)
Zgadza się, skądinąd wiem, że w szkoła w której się uczy nastawiona jest na uczestnictwo w zawodach, stąd na 100 % jest osobą, która zdobyła mistrzostwo Polski w formach sportowych (jeśli ćwiczyłaby system tradycyjny nie pisała by o licznych szkoleniach w stylach Yang, Chen,Wu i Sun).
Inną kwestią jest zrozumienie taijiquan, ale to można ocenić tylko widząc jak ćwiczy i jak tłumaczy ważne aspekty taijiquan na treningu.