Wypowiedzi
-
Te łzy wylewaja się raczej z wrażliwej mej duszyszki;)
Dla mnie megaszczęsliwe dziecinstwo, to własnie wspomnienie bycia z rodzicami, bawienia się znimi,spędzania wspólnie wakacji, wyjazdów nad jezioro,wieczorami nad rzekę, robienia wspólnie pierogów i wigilii. Rodzic nie jest bez wad, ma charakter taki ani inny. moi rodzice nas kochają i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A że jedno z nich ma bardziej dominujący charakter, to tak już jest. Nie zmieniam swojego męża, ani dziecka, ani nikogo innego. Po prostu akceptuję ich trakimi jacy oni są. Ztąakceptacją wcale nie było łatwo, bo japierw zrozumiałam, że sama nie mogę sie zmienić - nie mogę nauczyć się być bardziej dokładną,ani mniej gadatliwą bo poprostu taka już jestem. Dopiero wtedy przekonałam się, że nie ma sensu "naprawiać" ludzi, bo się tego nie da. Do tej pory luibię spędzać czas ze swoimi rodzicami, nadal wyjeżdzamy na wakacje. znaleźć złoty środek na wychowanie dziecka?chyba takiego nie ma. bycie "wyluzowanym" i "nieinteresującym się" rodzicem za bardzo kojarzy mi się po prostu z olewaniem. Rozsądek, miłość,dobry przykład- może wystarczy -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Boże- jak czytam wasze posty to się kręci łza w oczach.
Przed kilkoma laty zrozumiałam, że moja ukochana mama( trochę despotyczna i stanowcza) wcale nie jest NAJMADRZEJSZA na świecie. W moim domu rodzinnym mama zawsze miałą rację (tata-uosobienie cierpliwości i pokory, choć jest wykształcony, niezwykle inteligentny i dobry, poddawał się pod dyktando mamy) a argument mamy :tak" bo "ja tak mówię" był na porzadku dziennym. Moi bracia, byli jeszcze poza widocznymi wpływami mamy. Dopiero teraz kiedy zacynają się u nich pierwsze dylematy związane z pracą, miłością- widzę jak zaczyna się powtarzać schemat, który ja przeżywałam gdy byłam w ich wieku. Mama,nadal, choć już nie tak silnie,daje do zrozumienia, co wg niej powinien zrobić jeden czy drugi. I dziwi się, że w ogóle jej nie słuchają. A ja z dumą w serduszku swoim cieszę się, że tak robią. Zauważyłam, że czasem z jakimś problemem przybiegają do mnie. I nie po to abym im coś doradziła. Przyjełam zasadę: NIE ODZYWAJ SIĘ- SŁUCHAJ. Oni chcą się WYGADAĆ, WYZALIĆ. To wszystko. Rozmowa z mamą kończyłaby się zapewne na słowach"ja ci mówię, ty to powinieneś..."Dlatego tak szybko ja uciekałam do taty (typ"milczka" ;)).
Mam 3 letnią córeczkę, i zaklinałam się przez te wszystkie lata, żeby tylko nie być taka jak moja mama..niektóre cechy charakteru niestety mam po niej, ale tak to już w naturze bywa. Cenię ją bardzo, wiele razy miała rację. Kocham swoich rodziców i jestem z nich dumna, bo zawsze my byliśmy na pierwszym miejscu,zawsze byli z nami. Miałam mega szczęśliwe dzieciństwo. Każdy popełnia błędy, ma charakter bardziej lub mniej "intruzyjny", ale ja będę wdrażac zasadę:
"kochaj siebie samego, kochajcie się nawzajem, kochajcie swoje dzieci" -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Przypominają mi się wyniki pewnego projektu, który miał za zadanie wyposażyć młodzież w pewną dozę "inteligencji emocjonalnej". Na przykładach amerykańskich wzorców ukazywano zalety bycia asertywnym itp. Skutek był opłakany.Stiwerdzono, że po zrealizowanym projekcie dzieci stały się nieznośne, aroganckie, agresywne. Zapomniano bowiem o drugiej stronie tej polemiki: rodzicahc i nauczycielach- pokoleniu, które za pewnymi wyjątkami dorastało w zupełnie innych czasach, wg innych zasad. Dorosli nie rozumieli zachowań dzieci - nie uczestniczyli wspólnie z nimi w zajęciach.
Pomijając już klimaty w typowym polskim domu czy szkole- zauważalny jest ciągle brak "polskiego" wydania inteligencji emocjonalnej. Mam wrażenie że wybiurczo stara się przeżucić pewne wzorce z kulutry, która jest nieco inna od naszej. Chielibyśmy, aby nasze dzieci były przedsiębiorcze,kreatywne, asertwne (w USA na ten właśnie aspekt kładzie się duży nacisk), ale już nie koniecznie mówimy głośno o tym, że tam nie toleruje się ściągania na klasówkach i uczy się zwykłej w życiu uczciwości. Nie sposób żądąc od dorosłego człowieka bycia nieskazitelnym, pozwalając na nieuczciwość w szkole.
Mam więc pytanie -czy wg was jest zasadne kształtowanie postawy która szanowałaby naszą kulturę, tradycję, poczucie więżi do rodziny, a jednoczesnie uczyłaby przedsiębiorczości i ducha walki.Czy zawsze Polak musi być kierowany miast być kierującym? -
bląd, błąd, błąd....emeryturki, oczywiście przez "u";)
państwo wybaczą.. -
Chłopcy, chłopcy..nieładnie;)
A propo's poszukiwaczy pracy, to chyba na naszym rynku nie jest ostatnio tak źle.O ile nie będzie tendencji takiej "rewelki" jak na naszej giełdzie papierów, to z pewnością Łukaszu znajdziesz coś dla siebie. Na gazeta.pl, w dodatku praca trafiają się bardzo ciekawe oferty (handlowcy chyba dominują). Ale pomysł ze szkołą językową Rafała na prawdę dobrze jest rozważyć - w perspektywie szkoleń językowych finasnowanych z EFS-u każde ręce do pracy się przydają. A teraz jeszcze na dodatek wszystkie szkoły mają problem z nauczycielami (mnóstwo skorzystało w lipcu z wcześniejszych emerytór)- zapraszamy do białego, może nie będzie aż źle
A Białostoczanki- rasowa, słowiańska krew..;) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Psychologia biznesu.
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Radosław H.:
Witaj Kasiu w naszej grupie.
A mnie się jakoś zdawało, że Pani Becel uczyła aż do emerytury, ale może się mylę.
niestety zbiegł się w czasie jej wiek emerytalny z nagłą chorobą - ale gdyby nie pobyt w szpitalu i problemy zdrowotne, z pewnością cieszyłaby swoją obecnością w szkole kolejne pokolenia:-)
Zdanie, które wczesniej przytoczyłam :"At....." to pierwsze zdanie w języku polskim, które zostało odnalezione w kronikach - oczywiście zobrazowane na tablicy przez panią Becel. W tłumaczeniu na obecny "wszechpolski" ;) jezyk:
- mąż do żony: ja będę teraz ucierał masło, a ty idź odpocząć -
Znając najnowszy trend kanonu polskich lektur, wkrótce takie perełki zostaną odsunięte w niepamięć, hehe ..no i jeszcze dochodzi te "proeuropejksie, zdemoralizowane" odwrócenie ról w domowych obowiązkach..
p.s. pozdrawiam przy okazji wszystkie kobietki, które mają szczęscie mieć mężów, "trzepiących" czasami te masło :-) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
To były wspaniałe czasy..i na pewno pamiętacie Panią Becel? (chyba tak brzmiało jej nazwisko - uczyła mnie tylko rok, ze znanych wszystkim powodów zdrowotnych)potrafiła wyjąć ze swojej filigranowej torebki szminkę, lusterko i z lekką dozą niesmiałości-malować sobie usta na zajęciach,twwierdząc oczywiście przy tym, że kobieta musi pięknie wyglądać!
"At ja pobru..(sam?), a ty poczywaj..."
pamiętacie?? -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Kamil, wybacz, ale nie rób z Białegostoku -Polski klasy "Z". Znam mnóstwo osób, dla których praca i życie w Białymstoku jest pasjonuące. Żenująca jest za to postawa mlodych ludzi, którzy uważają, że jeśli nie pojadą do Londynu czy tudzież indziej, nie osiągnąl sukcesu. Biznes to nie fortuna, nie miliony na rachunku bankowym. Tysiące młodych przedsiębiorców robi na co dzień to co lubi, i nawet jeśli to jest mały butik albo sklep internetowy, to przynosi korzyści, pieniądze i satysfakcję. Skończmy wreszcie powtarzać głupie frazesy, których uczą nas w szkole: pokazują albo słuszność pracy na etacie albo interesy rodem z "Mody na sukces". Młodzi ludzie powinni inspirować się i korzystać z bagazu doświadczeń innych. Więc nie wmawiaj nam, że w Białymstoku nikt nie jest zainteresowany takimi inicjatywami jak ta, o której mówił nasz przedmówca. Największe biznesy świata rodziły się w garażach :-)
P.S pozdrowienia dla młodych białostoczan
- 1
- 2