Katarzyna Murawska - Jamroziak

MURAWSKA TRAINING - Właścicielka, Trenerka psychologii biznesu, Coach

Wypowiedzi

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Nostalgia we współczesnej poezji tybetańskiej - Tsering...
    22.07.2011, 08:14

    Nostalgia we współczesnej poezji tybetańskiej - Tsering Wangmo Dhompa



    Jako pisarze tybetańscy urodzeni na obczyźnie borykamy się ze świadomością, że nie mamy własnych wspomnień o Tybecie, a wspomnienia, na których opieramy swą twórczość, w rzeczywistości należą do kogoś innego. Dorastaliśmy przysłuchując się tęsknym westchnieniom naszych rodziców za „błękitem letnich łubinów w Kham” i „słodkim mlekiem i masłem.” Za każdym razem, kiedy spotykały ich jakieś trudności, nasi rodzice wzdychali za domem, który przyszło im opuścić. Możliwe, że kiedy opuszczali Tybet, wyobrażali sobie, że emigracja nie potrwa długo. A może uznali, że lojalność wobec ojczyzny wymaga od nich upiększenia i nadania idyllicznego charakteru wszystkim chwilom spędzonym w Tybecie? Nie wiemy, która z wymienionych przyczyn jest prawdziwa; wiemy jednak, że język i zachowanie naszych rodziców w dużej mierze na nas wpłynęły. Nostalgia w naszych doświadczeniach ma zabarwienie polityczne. Nostalgia jest stale powracającym elementem współczesnej poetyki tybetańskiej na uchodźstwie.

    Poezja świecka jest relatywnie nowa dla Tybetańczyków. Jesteśmy pierwszym pokoleniem urodzonym na obczyźnie, które opisuje doświadczenia Tybetańczyków mieszkających poza granicami Tybetu. Postanowiliśmy pisać w języku angielskim. Pokładamy zaufanie w języku tak bardzo różniącym się od naszego języka ojczystego, aby szerszej publiczności opowiedzieć o utracie naszego kraju i jego stałej nieobecności w naszym życiu. To skomplikowany kompromis, z którego wyrastają równie skomplikowane pytania: musimy zastanowić się nad tym, do kogo adresujemy nasze utwory i kto je czyta?

    Patos życia na uchodźstwie kładzie nacisk na element utraty lepszego świata. W licznych pismach Tybet jest przedstawiony w sposób bardzo romantyczny: wiele prac autorów tybetańskich i zagranicznych przedstawia Tybet jako utracona utopię. Jako Tybetańczycy, sami nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić kondycji emigracji; nie potrafimy ocenić w sposób czysto racjonalny stanu oddzielenia od ojczyzny oraz sytuacji fizycznej i emocjonalnej uchodźców.

    Wydaje mi się, że większość poetów, których prace zawarto w nowej antologii „Muses in Exile"/ „Muzy na wychodźstwie”, wydanej przez Bhuchung D. Sonam'a, nigdy nie była w Tybecie. Próba samodzielnego zdefiniowania znaczenia słowa „dom” stanowi dla nas spory problem, ponieważ przejęliśmy wizję kraju i domu przedstawioną nam przez naszych przodków i rodziców. Tybet traktujemy z szacunkiem, mówiąc o nim używany elegijnego tonu zarezerwowanego dla ludzi i miejsc bezpowrotnie straconych. Obecność rozpaczy i zwątpienia w utworach jest elementem przejściowym, zadaniem którego jest zwrócenie świadomości czytelnika na tematy związane z teraźniejszością, polityką i polityczna opozycją. Zbieżność wymienionych elmentów czyni taki sposób pisania aktywnym i współczesnym. Taki sposób pisania nadaje przedstawionym problemom powagi. Na dodatek ten sposób pisania skłania Tybetańczyków rozsianych po świecie do zadania sobie pytania: „czy kiedykolwiek uda sie nam wrócić do domu?”

    Zadaję sobie pytanie, czy moja opinia nie jest wyrazem błędnej interpretacji konfliktów obecnych w utworach? Zastanawiam sie, czy moje własne ambiwalentne nastawienie nie wpływa na sposób interpretacji utworów, w których nostalgiczne obrazy mieszają się z rzeczywistymi…

    Poezja ma ten przywilej, że może bezpośrednio zgłębiać i wywierać wpływ na zagadnienia związane z tożsamością. Poezja pozwala na jednoznaczne deklaracje: stąd pochodzę i tam mogę powrócić. Wszyscy współcześni Tybetańczycy zmagają się z problemem tożsamości: ktoś może mieszkać w Indiach i przejąć obyczaje tego kraju, a w głębi serca pozostać Tybetańczykiem. Wielu młodych Tybetańczyków, zanim odpowiedzą na pytanie: co oznacza dla nich termin „dom,” mówi na wstępie, że ich prawdziwy dom znajduje się w Tybecie, a ich życie w Nepalu czy Indiach może w najlepszym razie uchodzić za namiastkę domu. Oni są i czują się uchodźcami; świadomość uchodźcy pozwala im zachować łączność z Tybetem – tym prawdziwym, i tym wyimaginowanym. Świadomość bycia na emigracji zapewnia im powód do tęsknoty, którą przesycona jest większa część współczesnych utworów poetyckich. W wierszu Tenzina Tsundue „The Tibetan in Mumbai” /"Tybetańczyk w Bombaju”, ulice Bombaju zyskują status „innego”, w twarzy którego uchodźca odnajduje siebie jako istotę nie posiadającą głosu. Uchodźca nie jest obywatelem Indii, nikt też nie domyśla się, że pochodzi on właśnie z Tybetu. Mimo, że zna język kraju, w którym przyszło mu żyć, to brak mu odpowiedniego akcentu. Inni ludzie uważają go, o ironio!, za Chińczyka lub Nepalczyka… Uchodźca staje się kimś innym zarówno dla tych, którzy go otaczają, jak i dla samego siebie. W potrójny sposób zostaje odsunięty od swojej prawdziwej tożsamości, od tego, kim jest naprawdę. Staje się on historyczno-polityczną postacią pochłoniętą przez obcy kraj i obcy język.

    Od tego momentu tekst staje się nieustanną próbą negocjacji. Jak można osiągnąć kompromis pomiędzy stanowiskiem języka i filozofii przemijania a niewzruszoną bryłą wspomnień? To niezwykle ekscytujący, ale zarazem smutny i zawikłany początek odkrywania własnej tożsamości. Wolność, jaką gwarantuje poezja, pozwala nam na ekspresję nadziei na to, że kiedyś Tybetańczycy zostaną uwolnieni spod kontroli Chin. Sytuacja polityczna nie pozwala nam na realny powrót do Tybetu. Wiele wierszy zawartych w antologii traktuje teraźniejszość jako proces, który pozwoli nam na powrót do przeszłości – do Tybetu, do którego tęsknimy. Tsundue pisze:

    Jestem Tybetańczykiem

    nie pochodzącym z Tybetu.

    Nigdy tam nie byłem.

    A jednak marzę

    aby tam umrzeć.

    W życiu każdego Tybetańczyka nadchodzi moment, w którym zaczyna od myśleć w podobny sposób. Utrata Tybetu odczuwana jest bardziej boleśnie niż doświadczenia życia na emigracji. Jest to niezwykle przejmujące przeciwstawienie doświadczenia i nostalgii. W swoim wierszu „Exile"/ „Uchodźstwo” K. Dhondup pisze:

    … uchodźstwo

    jest wspomnieniem ukochanej

    krwawiącej gdzieś daleko

    za wysokimi górami

    Ukochana nie ma twarzy, a mimo to nie umiemy jej zapomnieć. Zapomnienie oznaczałoby utratę naszej tybetańskiej tożsamości.

    Ciężar związany z wstępnym odnalezieniem siebie jest początkiem trudnej drogi. Cieszy nas, że na nia wątpiliśmy. Zobaczymy dokąd ta droga nas zawiedzie.

    Tsering Wangmo Dhompa

    Pierwszy zbiór poezji Tsering Wangmo Dhompy „Rules of the House"/ „Zasady domu” wydało wydawnictwo Apogee Press w 2002 roku. Autorka tego zbioru jest finalistką konkursu literackiego Asian American Literary Awards w 2003. Jej najnowsza książka „In the Absent Everday"/ „Nieobecna teraźniejszość” również została wydana przez wydawnictwo Apogee.

    Tibetan Bulletin, May-June 2005 Volume 9, Issue 2

    Tłum: KW

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    22.07.2011, 08:03

    Ryszard Mierzejewski:
    Pięknie tu, ale mam pytanie, dlaczego pod żadnym utworem nie ma informacji,
    kto i z jakiego języka to tłumaczył? Zakładam bowiem, że te utwory nie były pisane po polsku. Przecież w przypadku poezji, tłumacz utworu jest jakby drugim jego autorem. Dziwne, że żadnemu z miłośników tej poezji na tym forum nie przyszło to do głowy.
    Pozdrawiam - Ryszard


    Ryszard, absolutnie podpisuję się pod tym, ze powinien być podany tłumacz utworu. Tyle, ze teksty, które ja osobiście tu wstawiłam znalazłam w internecie (pochodzą głównie ze strony Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/ - gdzie niestety nie są podani tłumacze. jeśli ktokolwiek dysponuje informacją na temat tłumaczy - bardzo proszę o jej wstawienie. A przy okazji tu strona, gdzie można znaleźć dużo pięknych i poruszających tekstów, listów, wierszy Tybetańczyków. polecam! http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/Teksty.php

    pozdrawiam Kasia

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 22:31

    Testament
    Z więzienia

    ***

    Zostanę w więzieniu
    Czy wyjdę
    Serce oddaję
    Niepodległości Tybetu

    Być może mnie zabijecie
    Jeśli tak
    Tybetańczycy muszą
    Zobaczyć moje zwłoki

    Trzymacie klucze
    Do mojej celi
    Lecz ja nadal
    Będę walczyć o niepodległość Tybetu

    Wielcy przywódcy i nauczyciele Tybetańczyków
    Kierowali się zawsze ich dobrem
    Chcę by moi uczniowie byli tacy jak ja
    I poświęcili życie sprawie swoich rodaków

    Autorem „Testamentu” jest jeden z najbardziej znanych tybetańskich więźniów politycznych.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie MNISZKI Z WIEZIENIA DRAPCZI - Pieśni Wolności, Pieśni...
    12.04.2008, 22:20

    Pieśni wolności, pieśni zniewolenia

    Mniszki z więzienia Drapczi

    Kraina śniegów

    Kraino śniegów, kraino śniegów
    Źródłem szczęścia jest wolność polityczna i religijna
    Czerwoni Chińczycy oddzielili nas od rdzennego guru
    Buddowie dziesięciu kierunków
    Widzą cierpienia Tybetańczyków
    Musimy znosić okrucieństwo
    Nasz kraj utopiono w morzu łez i krwi
    Buddowie dziesięciu kierunków
    Usłyszcie słowa prawdy
    Z krainy śniegów
    Mej ukochanej ojczyzny
    Duszą mego kraju jest Tenzin Gjaco, ocean mądrości
    Mój rdzenny guru, Jesze Norbu, klejnot, który spełnia życzenia
    Tybetańscy bracia
    Zjednoczcie się, zjednoczcie
    Nadejdzie dzień
    Gdy zza chmur wyjdzie słońce





    Czerwoni Chińczycy precz ze świętej krainy Tybetu

    Wszechwiedzący Dalajlama
    Źródło naszej wiary
    Musiał opuścić tę krainę radości
    Musi żyć na obcej ziemi
    Chiny ukradły jego rodzinny kraj
    Wtrącili Tybetańczyków do więzień
    Choć musimy nosić chińskie szmaty
    Czerwonych Chińczyków trzeba przegnać z Tybetu
    Odzyskaniu niepodległości
    Poświęcimy życie
    Choć barbarzyńcy triumfują
    Przepędzić czerwonych Chińczyków
    Za rok albo dwa
    Przepędzić czerwonych Chińczyków
    Za rok albo dwa





    Choć w Indiach, myślami jest w Tybecie

    Czerwony pałac na górskim szczycie
    Jest siedzibą wszechwiedzącego
    Choć wszechwiedzący przebywa w Indiach
    Myślami jest zawsze w Tybecie
    Promienny księżyc
    Rozświetla świat
    Najwyższy i pełen współczucia
    Wyzwoli mnie z cierpienia
    Najwyższy i pełen współczucia
    Wyzwoli mnie z cierpienia





    Grad i mróz nie rozdzielą naszych splecionych rąk

    Choć Indie są ziemią świętą
    Nie tam się urodził
    W Lhasie, mieście klejnotów
    Rozkwitają tysiące kwiatów
    Ni grad, ni burza, ni mróz
    Nie rozdzielą naszych splecionych rąk
    Tybetańczycy, bracia i siostry
    Złóżcie w ofierze dym wonnego jałowca
    Ocean wszechwiedzy
    Wraca do kraju narodzin
    Chwytajcie jedwabne khata
    Biegnijmy go powitać





    Jego Świątobliwość ojciec narodu

    Tybetańskie dzieci w świętej ziemi Indii
    Uczcie się dla wolnego Tybetu
    Błogosławieństwo Jego Świątobliwości
    Przyniesie nam niepodległość
    On jest ojcem naszego narodu
    Kto jest ojcem naszego narodu?
    On jest ojcem naszego narodu
    Ludzie krainy śniegów
    Trzeba nam walczyć o niepodległość
    Niepodległość przyniesie błogosławieństwo Jego Świątobliwości
    On jest ojcem naszego narodu





    Nasz kraj, Dach Świata, Kraina Religii

    Czyj to kraj
    Na dachu świata?
    To nasza ojczyzna
    To kraina religii
    Władcą tego kraju
    Jest współczujący Awalokiteśwara
    Pełen współczucia i dobroci
    Stoi na czele ludu tej ziemi
    Który miłuje pokój
    Który miłuje wolność
    Który miłuje wolność
    Obyśmy odzyskali spokój i szczęście





    Panczen Rinpocze otruty

    Mój rdzenny lama Panczen Rinpocze-la
    Kiedy żył, wypuszczali więźniów
    Barbarzyńcy, czerwoni Chińczycy
    Otruli i zabili mego rdzennego guru
    Zabili
    Żarcie dla świń
    Straszne bicie
    Bez końca
    W więzieniu zatrzymał się czas
    Żarcie dla świń
    Straszne bicie
    Bez końca
    W więzieniu zatrzymał się czas





    W żelaznym domu, jaskini z kratami

    Żelazny dom, jaskinia z kratami
    Rodacy za granicą
    Cierpimy w więzieniu
    Przez czerwonych Chińczyków
    Nieszczęsne pokolenie ludu Tybetu
    Przyszło nam dziś cierpieć
    Choć kiedyś mieliśmy wolność
    Odbierzmy naszą wolność i pokój
    Dręczącym nas czerwonym Chińczykom





    Myślę o tobie

    Szczęśliwa kraina śniegów
    Rodzinny kraj naszego obrońcy
    Łagodny i pełen współczucia lud Tybetu
    Jest twoim dzieckiem
    Po słodkich pastwiskach wędrują nasze stada
    Obrońca jest naszym ojcem
    Kiedy myślimy o rodzicach
    Myślimy o tobie
    Składamy ci w ofierze tę pieśń pamięci
    Składamy ci w ofierze tę pieśń pamięci





    Nigdy nie stracimy ducha

    Śpiewamy pieśń smutku
    Śpiewamy ją z Drapczi
    Radość i szczęście są wielkie
    Niczym nasze ośnieżone góry
    Śpiewamy tę pieśń niepodległości
    Wczoraj jeszcze kraina Dharmy
    Zmieniona dziś w oazę barbarzyństwa
    Choć dziś za kratami
    Nigdy nie stracimy ducha
    Jakież to smutne
    Barbarzyńcy triumfują
    Zrzućcie niebieskie drelichy
    Wstańcie więźniowie Drapczi
    Współczucie wszechwiedzącego
    Przyniesie Tybetowi pokój
    Współczucie wszechwiedzącego
    Przyniesie Tybetowi pokój





    Oby nikt nigdy tak nie cierpiał

    Pieśń smutku w naszych sercach
    Śpiewamy ją dla was, bracia, przyjaciele
    Smutek tego mroku
    Skończy się kiedyś
    Głodzą ciała i dusze
    Nigdy nie zapomnimy tego bicia
    Oby nikt tak nie cierpiał
    W niebiańskiej krainie
    Krainie śniegów
    Krainie wiecznego spokoju i błogosławieństw
    Oby zapanował w nim na wieki
    Awalokiteśwara Tenzin Gjaco





    Widok z więzienia Drapczi

    Patrząc w okno Drapczi,
    Widzę tylko niebo
    I płynące po nim obłoki
    Chciałabym, żeby były moimi rodzicami
    Uwięzione przyjaciółki
    Jesteśmy kwiatami w mieście klejnotów
    Grad ni mróz
    Nie rozłączy naszych splecionych dłoni
    Biała chmura ze wschodu
    Nie jest z kamienia
    Nadejdzie czas
    Gdy zza chmur wyjdzie słońce
    Nie bądźcie smutni
    Czemu się smucić
    Kiedy zachodzi słońce
    Wschodzi przecież promienny księżyc
    Kiedy zachodzi słońce
    Wschodzi przecież promienny księżyc





    Dzieci, złóżcie przysięgę niepodległości

    Wonny lotos
    Więdnie w promieniach słońca
    Do kwiatu zlatują się pszczoły
    Do jego słodyczy
    Do kwiatu zlatują się pszczoły
    Do jego słodyczy
    Lodowa góra rządu
    Topi się w promieniach słońca
    Strumyki wody
    Tchną życie w pastwiska i turkusowe jeziora
    Klejnocie wiecznej nadziei
    Ochraniaj nas wszystkich
    Dzieci, żarliwe dzieci
    Złóżcie przysięgę niepodległości





    Pieśń prawdy, prosto z naszych serc

    Ku naszym rodzinnym domom
    Niech niesie się ta pieśń prawdy
    O wietrze, gdybyś tylko wiedział
    Zaniósłbyś tę pieśń do naszych domów
    O rodzice z tego żywota
    Nie smućcie się
    Nadejdzie czas
    Ponownego spotkania
    Do naszych rodzinnych domów
    Ślemy ten krótki list prosto z serca
    Wysyłamy go
    Ku pocieszeniu
    O rodzice z tego żywota
    Nie smućcie się
    Nadejdzie czas
    Gdy znów będziemy razem


    *** Przekład TIN; podziękowania dla Ceringa Szakji, Joudon Lhamo, Tenzina Gelka i Ceringa Dhundupa

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 22:15

    Lhaskie noce

    Oser

    O lhaskie noce jak ze snu!
    Ten lotos mógł w ogóle nie rozkwitnąć
    Przecież kieliszki pękają czasem w palcach
    Są jednak ludzie, garstka - kto pobłogosławił
    ich takim duchem? - którym uczta włóczęgów
    Zdaje się rajem dobrowolnego wygnania.
    I nawet jeśli zdarza się im płakać (niedostrzegalnie)
    To tylko za bliskimi, których nie mogli zatrzymać.

    O lhaskie noce bólu!
    Ten drozd mógł nigdy nie zaśpiewać
    A i suknię zbruka czasem kurz
    Są jednak ludzie, całkiem sporo - kto roznosi
    tę zarazę? - dla których promienny, uciekający czas
    Jest tylko kałużą do topienia napuszonego ja.
    Kuszące słodko niezliczone złudy
    Nie zwabią tu wcielenia najbliższego.

    O lhaskie noce jedyne!
    Ta miłość nigdy nie przeminie
    A strużki krwi powoli się mieszają
    Jest jednak człowiek, bodaj jeden tylko - skąd

    ten blask gromu? - co każe dusznemu losowi
    Zmienić się w zwiastun pojednania.
    W nieskończonym kole śmierci i narodzin
    Marzę, byś zawsze był mi bliski!

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 22:09

    Panczenlama

    Oser

    Jeśli czas może być lekarstwem na kłamstwo
    Dziesięć lat to za dużo czy zbyt mało?
    Dziecko wyrasta na zdolnego młodzieńca
    I jak papuga mamrocze wyuczone słowa
    Zanosząc błagania do Pana Względów.

    A gdzie jest ten drugi chłopiec?
    Z blizną na nadgarstku
    Odziedziczoną po poprzedniku
    Który przez dziesięć lat
    Siedział zakuty w pekińskim lochu.
    Czy dziś to nieświadome dziecko
    Nosi nowe sińce i rany?

    Jeśli ciemność ma dziewięć kręgów
    W który go strącono?
    Jeżeli światłość ma ich także dziewięć
    Ku któremu szybuje?

    Może być w każdym kręgu i mroku, i światłości
    Tu tonąc, tam wstępując.

    Gong Juesong! W tym odwróconym świeci
    Te same cierpienia
    Powracają do Panczenlamy.

    Pekin, 12 października 2005 roku

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 22:07

    Grudzień

    Oser

    1.
    W lesie zamieszkały dwa ptaszki
    Słuchajcie, obmierzłe kłamstwo dławi niebo
    Powiada: Tybet, Tybet jest szczęśliwy
    Szalona gniewem nie chce pościć
    Rzucone na ziemię zakonne szaty zmieniają kolor
    Mówią: Żeby ratować życie
    Ale tylko to życie!
    Wrze krew, wrze krew
    Kto tak głośno płacze w życiu, co nadejdzie?

    2.
    Czarne chmury! Zgroza!
    Tak właśnie wtedy pomyślałam
    I od razu wiedziałam, że ta chwila ciszy
    Będzie trwała wieczność
    Milionie stężałych twarzy
    Otwórzcie, proszę, wrota serc
    Tego w najbardziej bordowej szacie
    Złożono w ofierze
    Bowiem drzewo życia jest wiecznie zielone
    A umysł to umysł

    3.
    Jeszcze większa tragedia
    Las nigdy tak wcześniej nie umierał
    Przerażeni ludzie milczą
    Z dłońmi złożonymi jak do modlitwy
    Rozłączeni życie po życiu
    Żeby zapełnić brzuchy sępów i psów
    Sznurze bezkształtnych paciorków różańca
    Kto ma prawo po ciebie sięgnąć
    W tym brudnym świecie śmierci?

    Lhasa, grudzień 1995 roku

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:49

    Ten wrzesień

    Oser

    Mamy sezon na owoce
    Chciałam się przebrać do ogródka
    Wyobrażając sobie, że gdy tylko księżyc
    Osiągnie pełnię, pośrodku tonącego w zieleni i ciszy
    Bajkowego sadu zakołysze się ten mój, jedyny
    Na którejś z najwyższych gałęzi.
    Kłopot bogactwa: którego mam pragnąć?

    Jestem kapryśna
    Niemłoda, nie taka już świeża
    Ale wciąż daję się ponosić emocjom
    I mamić złudzeniom
    Tym razem jest ono takie prawdziwe
    Pragnę go całą sobą
    Przyniosę wszystko, co trzeba
    Pędzę, lekkomyślnie śpiewając
    Zarazek w powietrzu
    Genialny pisarz, którego wielbię, jest chory, umiera

    Nawet pełen czystej wody, mój wiklinowy koszyk
    Nie ukołysze tego ostatniego nasionka miłości
    Lepiej chyba wziąć motykę
    Ale jak mają puszczać pędy
    Lecznicze zioła, które już wymarły?
    Owoc ciągle czeka, odprawiając niegodziwych łotrów
    Wszystko tu spowija beznadzieja
    Niemniej to tylko ogród wyobraźni
    Jak skończy się wrzesień, wszystko będzie dobrze?

    Oser (chiń. Weise) urodziła się w Lhasie w 1966 roku. Pisze po chińsku i mieszka w ChRL. We wrześniu 2003 roku jej książka „Zapiski z Tybetu" (chiń. Xizang Biji) znalazła się na indeksie. Władze uznały, że jest „szkodliwa" i zawiera „nieodpowiedzialne" wzmianki o Dalajlamie i Karmapie, który w 2000 roku uciekł do Indii. Oser zmuszono do poddania się samokrytyce - za odmowę ukarano ją usunięciem z pracy, odbierając jej jedyne źródło utrzymania, świadczenia zdrowotne i emerytalne oraz mieszkanie. Dzięki internetowi stała się jednym z nielicznych, niezależnych rzeczników sprawy Tybetu w Chinach.


    China Rights Forum, nr 4, 2006. 1 września 1965 roku władze chińskie proklamowały Tybetański Region Autonomiczny.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:47

    Wrzesień

    Namlo Jak

    We wrześniu zasady gry stały się jasne.
    We wrześniu czuło się ich chłód już w kościach.
    Ktoś westchnął głęboko, ale bezgłośnie,
    I nikt nie poważył się strącić ze stołu rozdanych kart.
    Wypłakuję się wiecznie zielonym łąkom
    W bezsennym namiocie między górami a równiną.
    Przez wiatr i deszcz idą zjawy,
    Kto każe mi wyć, żałośnie, bez końca?

    Tęsknię za dziećmi, z którymi bawiłem się w domu,
    Tam mówiło się prawdę i grało uczciwie.
    Oddajcie mi czyste źródło, mgłę o poranku
    I wreszcie lata żłobiące czoło.

    Wrześniu, byłeś oddechem pana śmierci
    Czy może aniołem, co chciał mnie obudzić?

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:45

    Tybet już nie milczy

    Namlo Jak

    Ty i twoje urocze strofy, Żabo w Studni,
    Z innego miejsca i epoki dogorywających Qingów.
    Nawet gdy jestem zacięty i wściekły,
    Twe anielskie wizyty
    Wprawiają mnie w drżenie po czubki włosów.

    Kiedy czasem odzywa się ośnieżona góra,
    Mówi o męczarniach, które ciągle ogląda,
    I toczy rzekę azjatyckich łez.
    To ciągle ten sam stary wiatr,
    Tyle że teraz w Lhasie łopocą na nim czerwone sztandary.
    Powiadają, że ze strachu
    Przed pięćdziesięcioyuanową grzywną.

    Grzbiet wołu, jak już wspominałem,
    Był nam kolebką.
    Jednak odkąd z niego spadliśmy,
    Trzeba płacić garść yuanów za wejście do Potali.
    Z czasem starocie najwyraźniej drożeją,
    Być może niedługo w stołecznym zoo
    Wystawią kubek Dongsaia.

    Dalej! Choć w więzieniu nie spotkasz Buddy,
    Możesz smakować elegancję Jego Wysokości Pana Śmierci
    I zwiedzać najgłębsze otchłanie ludzkiego serca.

    Ty i twoje urocze strofy, Żabo w Studni,
    Z innego miejsca i epoki dogorywających Qingów,
    W przestrzeni i czasie przeobrażonych w Sieć
    Jesteście na oczach wszystkich.

    Ale Tybet już nie milczy.

    Dhasa w północnych Indiach
    31 stycznia 2006

    Żaba w Studni - pseudonim znanej chińskiej pisarki emigracyjnej
    Dongsai - pseudonim literacki Namlo Jaka
    Dhasa - od Lhasa, popularna nazwa Dharamsali

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:43

    Przez to życzenie
    W wigilię pierwszego procesu, więzienie Terlinkha, 28 lipca 1994

    Namlo Jak

    Skąpany w słońcu
    Mój wiersz lśni w oddali,
    A to, co wzbiera w sercu,
    Kryje się głęboko w chmurach.
    Słońce zachodzi i powoli wstaje, tylko
    Dlaczego nie mogę sobie przypomnieć dzieciństwa?
    Ruinę Śnieżnej Góry chłoszcze wiatr i deszcz.
    Śnieg jest wciąż głęboki, wichry dzikie.

    Kiedy tak szukam siebie i swego poświęcenia,
    Przed oczami przepływa mi czasem
    Błękitne niebo wielkości dłoni.
    Moje ciało i serce nie rozdzieliły się chyba
    Na ścieżce ofiary.
    To ukryty, to skrywający
    Z przestrzeni wyłania się księżyc
    Niczym ta, co postawiła kropkę moim miłosnym listom.

    Takie czasy. Król Piekieł dosiada Pana Czasu,
    A wiara i postanowienie dawno odjechały
    Ślizgać się po Mlecznej Drodze i smakować nieskalane wiersze.

    Namlo Jak pochodzi z regionu Amdo, który przyłączono do chińskiej prowincji Qinghai. Po ukończeniu studiów podjął pracę w lokalnym Departamencie Oświaty. W 1993 roku aresztowano go (wraz z dwoma kolegami) i skazano za „prowadzenie działalności szpiegowskiej" oraz „założenie organizacji kontrrewolucyjnej". Wśród „wykradzionych" - zdaniem sądu - „tajemnic państwowych" były chińskie roczniki statystyczne. Namlo Jak odbywał karę w czterech różnych więzieniach. Wiersze pisał na pudełkach po papierosach przeszmuglowanym do celi wkładem do długopisu. Zwolniono go w listopadzie 1997 roku. Dwa lata później uciekł z Tybetu.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:41

    Noc płonącego śniegu

    Namlo Jak

    W naszych sercach
    Ogień pożera wirujące płatki.
    Płomień gdera na śnieg,
    Ale i mruczy kołysankę.
    Gdyby mgł się tu narodzić wielki syn poezji,
    A dusza słonych łez wsączyć w moje trzewia,
    Wywrzeszczałbym wam legendę o ogniu i śniegu.
    Gdy ziąb i upał czeszą mi zawszoną kurtkę,
    Powtarzam modlitwy przegranej wojny
    Z latem, zimą, latem, zimą.
    Pod pogardliwymi gwiazdami
    I głupio uśmiechniętym księżycem
    Brnę w upór samotności.
    Kiedy noc przemyje mi oczy,
    Mamże iść między słabych duchem
    Słuchać ich mamrotów?
    „Ciągle pada" - rzuca wtedy ogień.
    „Wciąż się pali" - odpierają zaraz płatki.
    Przekomarzaniom wtóruje drwiący śmiech nocy.
    Podobnie, pstryk, działają ludzkie umysły,
    Poezja zaś dręczy jak niemowlę.
    Czy jego płacz zdoła zdmuchnąć śnieg,
    Który spłonął tej nocy?

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:33

    Idzie zima
    24 października 1993 roku, areszt śledczy Ping’an, Qinghai

    Namlo Jak

    Przyszła zima i wszystko odchodzi z jej dreszczem.
    Wiatr rozwiewa i odbiera wolę kwiatom.
    Pszczoły z dalekiego strwożonego nieba
    Wpadają w szczelinę, która otwarła się między niebem a ziemią.
    Płaczą samotne góry
    Pokryte migocącym śniegiem.

    Zawsze przychodzi ta chwila,
    Gdy Kraina Śniegu drży pod nocnym niebem.
    Lodowaty wiatr i kopyta dzikich bestii
    Gną karki łąk i lasów ku wschodowi.
    Tylko tam, na skraju przepaści
    Tylko sosny puszczają zielone pędy.

    Namlo Jak pochodzi z regionu Amdo, który przyłączono do chińskiej prowincji Qinghai. Po ukończeniu studiów podjął pracę w lokalnym Departamencie Oświaty. W 1993 roku aresztowano go (wraz z dwoma kolegami) i skazano za „prowadzenie działalności szpiegowskiej” oraz „założenie organizacji kontrrewolucyjnej”. Wśród „wykradzionych” – zdaniem sądu – „tajemnic państwowych” były chińskie roczniki statystyczne. Namlo Jak odbywał karę w czterech różnych więzieniach. Wiersze pisał na pudełkach po papierosach przeszmuglowanym do celi wkładem do długopisu. Zwolniono go w listopadzie 1997 roku. Dwa lata później uciekł z Tybetu.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:31

    Charakter, który należy odrzucić

    Horcang Dzigme

    Ściana gniewu między rodzicami a dziećmi
    Przyjaciel skarży przyjaciela
    Sąsiedzkie kłótnie z prawa i lewa:
    Nie tak wygląda tradycyjny tybetański szacunek

    Zatrzęsienie plemiennych herosów
    Nabrzmiewają im żyły o snopek
    Złożą się na ołtarzu sporu o miedzę:
    Nie tak wygląda tradycyjna tybetańska duma

    Labrang i Rebkong spotykają się bez uśmiechu
    U i Cang różnią się jak wschód i zachód
    Każdy region interesuje się tylko sobą:
    Nie tak wygląda tybetańskie myślenie o wspólnej sprawie

    W każdym klasztorze stado inkarnowanych lamów
    Wokół każdego ocean służących
    Który pęcznieje z dnia na dzień:
    Nie tak wygląda tybetańskie zawieranie przyjaźni

    Większość lamów lubi chińskie srebro
    Większość gesze lubi napuszone tytuły
    Większość mnichów lubi zawistne plotki:
    Nie tak wygląda tybetańskie powołanie

    Kłótnie o wyższość Starych nad Nowymi kończą się konfliktem
    Chcą mahamudry czy dzogczen – widać tylko głupotę
    Cztery tradycje mają się za wrogów:
    Nie tak okazuje się szacunek naukom

    Wysokie inkarnacje służą Chinom
    Wyświęceni mnisi jadą do Chin
    Tantrycy mahajany zasmakowali w chińskich kobietach:
    Nie tak obraca się kołem dharmy

    Pokonał sto zagród i został królem
    Zwaśnione księstewka szukają oparcia w Chinach
    Sprowadzają chińskie wojska do Tybetu:
    Nie tak wygląda tybetański król

    Ciskają za siebie zwierciadło historii
    Odrzucają polityczną i religijną przyszłość
    Sprawy Tybetu załatwią czubkiem języka:
    Nie tak wygląda tybetański władca

    Mistrz logiki ma jedno oko
    Mistrz języka ma jedno oko
    Nie ma nikogo kto widziałby obydwoma:
    Nie tak wygląda nauka tybetańskiej kultury

    Dziki koczownik je tylko surowe mięso
    Biedny chłop je tylko campę z herbatą
    Całe życie jedzą tylko jedno:
    Nie tak wygląda tybetański dostatek

    Ojciec nim umrze przekazuje synowi klejnoty
    Syn oddaje znoszone ubranie kuzynowi
    Dym zmienił barwy szat długiego życia:
    Nie tak wyglądają tybetańskie suknie

    Większość dobrych ziem zabrali Chińczycy i Hui
    Tybetańczykom zostały strome jałowe zbocza
    Trudno na nich wypasać stada:
    Taki układ Tybetańczycy powinni odrzucić

    Zapiekła zawiść wśród uczonych
    Dzika nienawiść między wiernymi
    Konflikty między wioskami:
    Te cechy Tybetańczycy powinni odrzucić

    W świecie nad którym zawisła ciemna chmura niewiedzy
    Trudno znieść powodzenie innych
    Naszemu narodowi świeci zła gwiazda
    Tybetańczycy o czerwonych twarzach dostają mniej niż inni

    Bez przyszłości i pragnienia wyzwolenia zwracają się ku dharmie
    Zgiełk zmysłowych rozkoszy przywiązuje ich jednak do świata
    Życie mija bez dharmy i bez doczesności:
    Nie tak prowadzą swoje sprawy Tybetańczycy

    Mocarz z Amdo potrząsa pięścią przed nosem wroga
    Dziki Khampa powierza życie ostrzu swego miecza
    Sprytny mieszkaniec U zmienia barwy jak kameleon:
    Nie tak wygląda wielkość Tybetańczyków

    Przyjazny uśmiech dla mordercy rodziców
    Braterski uścisk z rzeźnikiem rabującym ojcowiznę
    Cześć bandycie i łupieżcy:
    Nie tak okazuje wyższość Tybetańczyk

    Uśmiech gdy łamią kręgosłup narodu
    Radość gdy lasy zmieniają w łąki
    Wiwaty gdy rabują wszystkie skarby tej ziemi:
    Nie tak wygląda szczęście Tybetańczyków

    Bezradni patrzymy jak kradną nasze ziemie
    Stado jastrzębi powaliło lwiątko
    Promienie słońca i księżyca padają na pustynię:
    Jeśli rzeczywiście zależy wam na Tybecie spójrzcie za siebie

    Ukochani starzy rodzice
    Zagłodzeni na śmierć
    Zgładzeni mieczem gradem kul
    Haniebnie zamordowani podstępem i kłamstwem

    Krew ojca jeszcze nie zastygła
    A syn już się weseli
    Mężni którym wybito braci:
    Pokażcie zęby swoich ostrych mieczów

    W kręgu rodziny jest się najwyższym
    W oczach kochających rodziców przystojnym
    Własny naród uważa się za najwyższy:
    We własnych oczach nigdy nie jest się niższym

    Choć maska jest piękna stworzono ją z gliny
    Choć garnek jest czarny zrobiono go z gliny
    Choć dzban jest okrągły lepiono go z gliny:
    Wszystkie trzy zrobione są z gliny

    Między losami wynoszonych i upadających jest lufa karabinu
    Kiedy zamieniają się miejscami
    Rozlega się radosne cmokanie
    Jak z pyska wiedźmy

    To nie jest dobre dla szlachetnego syna
    Przywykłego do słodkich pochwał
    To coraz głośniejsze pulsowanie maleńkiego serca
    Krwią Tybetańczyków

    15 lipca 1992

    Horcang Dzigme jest słynnym uczonym z Amdo.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie Tybet w temacie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA
    12.04.2008, 21:27

    Niepohamowane łzy żalu

    Lhagjal Cering

    Gdy piętnastoletniej dziewczyny nie posyłają do szkoły, bo każą jej doić krowy
    Gdy czarująca, smukła panna nie idzie za mąż i kończy w łapach łajdaka
    Gdy piękną, młodą żonę wypędzają z domu oblubieńca i skazują na tułaczkę po gościńcach –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy siwowłosy starzec, nie znając alfabetu, powtarza mantry za ten i następne żywoty
    Gdy perłowozęby młodzieniec, nie znając liter, obwiesza się złotem
    Gdy cnotliwy mnich, nie znając interpunkcji, odprawia w domu rytuały –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy dzieci chłopów i pasterzy nie chodzą do szkół, a życie upływa im wśród kóz i owiec
    Gdy na szkolnym boisku miast dzieci rosną chwasty
    Gdy kruszejące w deszczu szkolne mury patrzą tylko na zapijaczonego nauczyciela –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy łany kultury tratują kopyta tych, co jej ubliżają
    Gdy ogród edukacji trawi susza konserwatyzmu
    Gdy na brzoskwiniowym licu literatury roi się żarłoczne robactwo –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy szerokie serca śnieżnych gór plugawi brud i piach
    Gdy nieustraszone szczyty skał rwą na strzępy czarnodziobe wrony
    Gdy mądrość zielonych, żyznych stoków podgryzają chmary szkodników –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy ogiera postępu i wiedzy kulawią ciasne pęta despotyzmu
    Gdy białego jaka wolności zakuwają w łańcuch i oddają w pacht skundlonej krowie
    Gdy owcę pokoju i szczęścia raz po raz gwałcą dla zysku –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy niezrównani geniusze tułają się po obcej ziemi niczym żebracy
    Gdy bezprzykładni idioci rozpierają się na tronach uczonych
    Gdy barbarzyńcy panują nad mędrcami –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Gdy czystą rzekę prawdziwej historii zatruwa słony ściek zakłamania
    Gdy nieskalane ślubowania ryte w kamiennej kolumnie niweczą stronnicze poglądy
    Gdy niepokalaną biel toni pięciu nauk szpecą kłamliwe żaby –
    Och, jak niepohamowanie płyną mi z oczu łzy żalu!

    Tibetan Bulletin, vol. 5, nr 3, lipiec-sierpień 2001.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie Tybet w temacie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA
    12.04.2008, 21:26

    Ścieżka

    Jidam Cering

    Na szlaku rozkoszuję się chyżością końskich kopyt.
    Na pustyni podziwiam ładunek dźwigany przez wielbłąda.
    Na ośnieżonej górze, która przeraża orły, widzę jaka
    Wywalającego język niczym przesadzający jar srogi tygrys.

    Pod stopami tych, którzy walczą, zawsze będzie ścieżka!
    Nie ekscytuj się tym, co potrafi nurkować –
    Naszyjniki moich przodków były ciężkie od morskich korali.

    1981
    Jidam Cering (1933-2004) pisał po chińsku, ale jego prace tłumaczono na tybetański; cieszyły się dużą popularnością tak wśród chińskich, jak tybetańskich czytelników. Choć nie był w stanie, nad czym ubolewał, tworzyć po tybetańsku, wielu intelektualistów uważa, że to, co robił, przybliżając, jako jeden z pierwszych, Chińczykom kulturę i historię Tybetu, miało ogromne znaczenie.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie Tybet w temacie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA
    12.04.2008, 21:24

    Jęk Ziemi

    Zungczung Kji

    Hej! Co wyprawiacie?
    Chcecie mi wydrzeć płuca, serce i wątrobę?
    Rzucić w powietrze trzewia?
    To nie miecz, strzała, włócznia
    Drą na strzępy moje żyzne ciało
    Nie złodzieje, nie rabusie
    Kradną mi siły i krew.

    W gruncie rzeczy
    Cóż wam zrobiłam?
    Do tej pory mocą wiecznego przepychu mej młodości
    Dawałam światu szczęście
    I przyszłość ludziom.
    Czemuż więc czynicie to memu ciału?

    Dokonując żałosnego gwałtu, wygnietliście
    Najdroższe mi niezliczone rośliny i stworzenia
    Które karmiłam własną krwią.
    Wasza nienawiść wyrwała mi nawet włosy.
    I to ma być cel życia?
    Czy może czar czasu?

    Naprawdę się bałam.
    Wszyscy, jak jeden, gapią się setką oczu
    Wszyscy rozdziawiają razem setkę wygłodniałych gęb
    Głodni mej młodości i splendoru
    Chłonący zapach mojej ropy i mięsa.

    Wy, wszyscy!
    Zniszczyliście moje organy, które wypełniłam klejnotami
    Połamaliście członki, w których krążyło złoto i srebro
    Poraniliście ciało zdobne nieprzebranymi bogactwami.
    Jak mam to znosić?
    Och, stare niebo!
    Popatrz!
    Każdy skrawek mego ciała
    I każda kropla krwi
    Służyły wyłącznie życiu i szczęściu wszystkich istot pod twym bezmiarem
    Czemuż więc mi to robią?

    Moje zielone wnętrze rani piasek
    Wilgotne organy kalają śmieci
    Groza!
    Niewyobrażalny ból
    Nieodwracalne zniszczenia.

    Tak nie można!
    Gdy filar mego ciała zsunie się z podstawy
    I przestanie krążyć krew
    Co stanie się z waszym światem i jego niezliczonymi mieszkańcami?
    Filar mego życia jeszcze stoi
    I nie ustał oddech.
    Jeśli chcecie żyć dłużej
    Dajcie mi odpocząć
    I zaśpiewać smutną pieśń.

    Nie słyszysz?
    Czarna, ludzka nędzo.

    Zungczung Kji jest młodą poetką z tybetańskiego Amdo, które władze ChRL przyłączyły do chińskiej prowincji Qinghai. Publikowała w najważniejszych tybetańskich czasopismach literackich.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie Tybet w temacie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA
    12.04.2008, 21:20

    Nawet kamienie

    Lhasang Cering

    Setki ryczących armat
    Tysiące dymiących karabinów
    Tupot butów chińskich żołdaków
    Depczących nasze ziemie –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Jęki konających żołnierzy
    Wycie mordowanych
    Płacz gwałconych kobiet
    Wołanie osieroconych dzieci –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Strzaskane mury świątyń
    Płonące święte księgi
    Tysiące zamęczonych mnichów
    Zbezczeszczone posągi –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Zrabowane skarby ziemi
    Wykarczowane lasy
    Zbrukane kryształowe wody
    Zatrute orzeźwiające powietrze –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Płacz za dnia
    Skowyt nocą
    Rzeki krwi
    Morze łez –
    Pamiętają nawet kamienie!

    A ty, mój bracie w wolności, zapomniałeś?

    Lhasang Cering, bojownik z Mustangu, jeden z założycieli Tybetańskiego Kongresu Młodzieży (TYC) i Amnye Machen Institute.

  • Katarzyna Murawska - Jamroziak
    Wpis na grupie POEZJA TYBETANSKA I BUDDYJSKA w temacie Poezja Tybetańska
    12.04.2008, 21:20

    Nawet kamienie

    Lhasang Cering

    Setki ryczących armat
    Tysiące dymiących karabinów
    Tupot butów chińskich żołdaków
    Depczących nasze ziemie –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Jęki konających żołnierzy
    Wycie mordowanych
    Płacz gwałconych kobiet
    Wołanie osieroconych dzieci –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Strzaskane mury świątyń
    Płonące święte księgi
    Tysiące zamęczonych mnichów
    Zbezczeszczone posągi –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Zrabowane skarby ziemi
    Wykarczowane lasy
    Zbrukane kryształowe wody
    Zatrute orzeźwiające powietrze –
    Pamiętają nawet kamienie!

    Płacz za dnia
    Skowyt nocą
    Rzeki krwi
    Morze łez –
    Pamiętają nawet kamienie!

    A ty, mój bracie w wolności, zapomniałeś?

    Lhasang Cering, bojownik z Mustangu, jeden z założycieli Tybetańskiego Kongresu Młodzieży (TYC) i Amnye Machen Institute.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do