Wypowiedzi
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Firma
-
według spółdzielni prawo do lokalu przysługuje byłej żonie mojego taty, ponieważ mieszkanie dostali w czasie trwania małżeństwa, spółdzielnia nie została poinformowana o rozwodzie, prawo do lokalu nie wygasło, mój tata zmarł więc mieszkanie zabiera jego od 12 lat BYŁA żona. Już napisała podanie i zostało jej to prawo przyznane. Może teraz mieszkanie wykupić, może mnie eksmitować pomimo, że nie posiada całego wkładu mieszkaniowego (połowę mam ja)
fajne to prawo spółdzielcze, nie ma co. Ktoś kto od wielu lat nie inwestował w mieszkanie może je teraz wykupić tanio i sprzedać za jakis czas z ogromnym zyskiem. A ja pomimo posiadania połowy wkładu mogę iść na bruk.
Czy ktoś wie co robić?? Żeby odzyskać moją cześć wkładu muszę i tak załozyć jej sprawę sądową. Z tego co wiem rozliczenie będzie po cenie rynkowej. Jeśli ona nie będzie miała pieniędzy na spłatę to mieszkanie trzeba i tak sprzedać i podzielić pieniądze i nikt z nas go nie będzie miał. Czy ja dobrze myślę?? -
Dziękuję :) umówiłam się z radcą z tej spółdzielni może wyjaśni to statut tej kobiety i jej prawa. Poprowadzi mnie prawnik z Biura Porad Obywatelskich. Liczę, że będzie dobrze. Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję.
-
Witam, mam dość duży problem, być może wyląduję na przysłowiowym bruku..
Mieszkam w mieszkaniu spółdzielczym lokatorskim, w którym wcześniej mieszkał mój tata (zmarł niedawno).
Tata złożył podanie o mieszkanie gdy był jeszcze z moją mamą, miał zgromadzony wkład na mieszkanie- około 1985 roku to było (a w dniu przekazania mieszkania przez spółdzielnię nawet trzy razy tyle co potrzeba- rok 1993)
Nieszczęście chciało, że mieszkania to zostało mu przydzielone gdy był drugi raz żonaty, więc wychodzi na to, że druga żona załapała się na połowę majątku taty, który on zgromadził jeszcze przed ślubem (wkładu mieszkaniowego zrzekł się na niego brat) ta kobieta, korzystając z okazji jak dostali mieszkanie, zlikwidowała swoją książeczkę mieszkaniową, bo tylko wtedy mogła otrzymać wysoką premię gwarancyjną. Za pieniądze kupili wyposażenie mieszkania i zrobili remont. (Gdy uciekła po kryjomu od mojego taty wszystkie drogie rzeczy, meble, sprzęty zabrała.)NIE MIELI DZIECI.
Po rozwodzie nie zrobili podziału majątku. Tata był w złym stanie psychicznym i nie myślał o tym, kiedy się za to wreszcie zabraliśmy (bo chciał aby to mieszkanie było dla mnie) było za późno. Tata zachorował i w ciągu pół roku zmarł.
Ja mieszkam w tym mieszkaniu od dwóch lat, robię wszelkie opłaty również spłacam kredyt który zaciągneła spółdzielnia. Wcześniej robił to tata. Ta była żona nie mieszka w tym mieszkaniu od 13 lat (wymeldowała się zaraz po rozwodzie)nie wkłada ani milimetra zainteresowania w to aby mieszkanie utrzymać, a przecież niektóre opłaty trzeba robić czy się mieszka czy nie np: ten kredyt spółdzielni, fundusz remontowy itd. trzeba o mieszkanie dbać. ona natomiast miała wszystko gdzieś przez te lata, a teraz kiedy tata zmarł chce mnie z mieszkania wyrzucić.
Nie od początku tak było. Tuż po śmierci taty chciała załatwić to bez sądu, dogadać się, ja się zgodziłam. Mówiła że się zrzeknie za symboliczną opłatą (kilku tysięcy, niby to co było na jej książeczce mieszk.) Z upływem czasu chce coraz więcej, a ostatnio powiedziała, że była u prawnika i ten jej powiedział, że to jej się należy to mieszkanie!!! Dlaczego skoro to tata był głównym najemcą lokalu a ona figurowała tylko jako żona, do tego od 13 lat była żona?
Powiedziała, że jak mój tata zmarł to ona jest członkiem spółdzielni i ma większe prawo ode mnie, może co najwyżej spłacić mnie z połowy wkładu którą odziedziczyłam po tacie. A jeśli ja chce zostać w tym mieszkaniu to muszę jej oddać połowę rynkowej wartości mieszkania!!! czy to nie bzdura?? jak mogę spłacać jakiejś babie 80.000 zł za mieszkanie które nie jest własnościowe? (rzecz dzieje się w Skierniewicach)przecież może nigdy go nie wykupię? to z jakiej racji ona ma mieć taką korzyść nie dokładając się do wykupu i do niczego?
Ona twierdzi, że prawnik jej tak powiedział. Więc czy ja mam jakieś szanse w sądzie? Jako córka głównego lokatora wiem na pewno, że dziedziczę po nim połowę wkładu.
A czy mam szansę zostać w mieszkaniu nie spłacając jej takiej ogromnej dla mnie kwoty??? Myślałam, że maksymalnie, jako że nie są już dawno małżeństwem będę musiała jaj dać połowę wkładu. Być może pomniejszoną o koszty niezależne od zamieszkania (np. kredyt, fundusze która powinna też płacić przez te lata)
Miałam nadzieję, że sąd weźmie pod uwagę fakt, iż mój tata zgromadził wkład przed małżeństwem z tą panią w drodze darowizny od brata, tylko przydział nastąpił po ślubie. Ona nie ma żadnych dowodów, że zlikwidowała swoja książeczkę mieszkaniową, a jeśli nawet to ja mam dokumenty, że tata miał na swojej książeczce trzy razy tyle co potrzeba i jej likwidacja nastąpiła tylko z chęci zysku.
Nie wiem co robić, nie mam innego mieszkania. Ona mnie straszy, że zabierze mi wszystko jak jej nie dam połowy wartości rynkowej mieszkania, że ja nie mam żadnych praw, że da mi to 40.000 w ratach za wkład po tacie i mam jej oddać lokal, KTÓRY ONA SOBIE WYKUPI ZA GROSZE I SPRZEDA DLA ZYSKU.
Jak idę do spółdzielni to każą mi się z nią dogadać.
A ja nie rozumiem jak ktoś kto od 13 lat ma w d...e mieszkanie, nie bierze za nie odpowiedzialności, nic nie płaci może być nadal członkiem spółdzielni i domagać się jak twierdzi zgodnie z prawem, połowy rynkowej wartości.
??? -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy BEZ TABU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy BEZ TABU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy BEZ TABU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy BEZ TABU
-
A mogę wiedzieć gdzie ta Abrakadabra? na jakiej ulicy czy coś, cobym znaleźć mogła.
Czy oni mają też polską bieliznę, czy tylko te freje i panasze??
Będę wdzięczna za odpowiedź. -
już się wyjaśniło :) rzeczywiście, mój królik ciągle coś broi, wie o tym doskonale i jak tylko wchodzę do pokoju, albo się poruszę na krześle to ucieka jak szalony i się chowa. Sprawa się o gryzienie rozchodzi. Albo jak sobie leży i chcę podejść to też wstaje i ucieka.
Cóż, mam nadzieję, że będzie lepiej. Nie krzyczę na niego, tylko podchodzę i delikatnie przekierowuję na inne miejsce. Właściwie to sam się domyśla, że ma uciekać w inne miejsce :)
No cóż, pozostaje mi korzystać z chwil słabości, kiedy żebrze o kawałek czegoś. Wtedy sam przychodzi, węszy i nawet daje się pogłaskać :) -
Paulina Szestowicka:
Joanna Bowsza:
Jezeli rozlewaja piersi to znaczy, ze masz z nich źle dobrany rozmiar. :-)
To ja już nie wiem, jaki mam rozmiar :-) Najchetniej to bym poszła do jakiegoś sklepu z dobrym wyborem fasonów i rozmiarów, pomierzyła i na własnych piersiach się przekonała co i jak.
Jedno jest pewne, jakbym brała 70 to musiałoby być "C", (70D czasem jest dobre, czasem leciutko odstaje) a "c" to mi spłaszcza biust. Stąd próby w kierunku 65 i niżej a miska większa. Jeden jedyny stanik mierzyłam 65E,F ale już nie nie pamietam czy kris czy kostar, który leżał najlepiej ze wszystkich. Z tym, że po wygarnięciu piersi do miseczek w "E", mostek nie przylegał do mostka a spoczywał na piersiach i je splaszczał. W F piersi miały naturalny kształt, odstawały na tyle co natura dała plus fiszbina oczywiście. Może to ok było, tylko ja jestem przyzwyczajona do plaskatych, sztucznie okrągłych kształtów w pushapku 75B. -
Joanna S.:
Oj króliczek lubi tapety :)))
A kabli nie rusza?
lubi tylko jeden: antenowo-telewizyjny :P taki nasz jest medialny ten królik :D -
Czyli jednak 65? Z tymi 60 to jest tak, że ja się w nie dopinam i nie upijają, może trafiałam na jakieś super rozciągliwce?? Freya to była 60D i już wiem co było nie tak: pomimo jak widzę za małego rozmiaru marszczyła się tak koronka z przodu ;] wychodzi na to, że się nie mieściło, choć wtedy byłam szczuplejsza (68/84)
Nie ważne już :) Mam nadzieję, że nie schudnę. I że będę szukać sobie 65 E lub F. Dzięki za radę Paulinko :D
Ps: te półmiseczkowce obejrzałam sobie i jednak nie dla mnie, to właśnie one mi tak "rozlewają" piersi od góry, czy też od pachy. Mam taki jeden, nawet :DJoanna Bowsza edytował(a) ten post dnia 06.04.09 o godzinie 11:00 -
Moje drogie kobiety, czy któraś ma doświadczenie, wie może jaki model biustonosza nadaje się dla piersi szerokorozstawionych o ... hm... jakby to ująć: "szerokiej podstawie"?
Chodzi o to, że moje piersi są takie jakby rozplaszczone na korpusiku. Wizualnie wyglądają na malutkie, szczególnie bokiem, ale jak się już je próbuje w stanik zmieścić, to się okazuje, że one jednak są i wcale nie takie małe.
Chciałabym, aby aby stanik nie spłaszczał, a ładnie eksponował i nie rozstawiał piersi jeszcze bardziej na boki (mierzyłam coś FREYa w obwodzie 60 kiedyś i wyglądało tragicznie, cycki pod pachami i ziejąca pustka na mostku, jakby miejsce na trzeci cyc ;)
Z kolei jakiś Kris line 65 już ładnie zbierał, ale z boku takie dziwne trójkąty powstawały.
Celuję w 60F lub 65E. (70 "pod" i 88 "w") -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Właściwy Rozmiar
-
Aleksandra Grabarczyk-Jedynak:
ewa W.:
Jak ja pytam w galeriach handlowych w sklepach z bielizna o 75G to panienki-sprzdawczynie reaguja smiechem i nawet słyszłam że chyba poszukuje na wymiona wielbładzie
to bym juz chyba poprosila z kierowniczka :/
to jakaś paranoja :(
Ja byłam dziś w Pruszkowie i znalazłam sklepik z Kris line od 65 E w górę. Przymierzyłam 65 E zrobiłam popisowy balet po sklepie i co słyszę od ekspedientki? "eee... za mały" Przyniosła mi 65F i był akurat. Myslę, że to kwestia modelu, firmy. Jednak wybór kolorowo-fasonowy tragiczny. Potrzebuję coś w kremie lub bieli na wiosnę z ew. wstawkami a ten był fioletowy jak śliwka węgierka. No ale co tam, przynajmniej nie wybałuszyła oczu jak ropuszka ino podała co miała.
Niestety w drugim sklepie już nie było nic, pani powiedziała, że 65E to baaaaaaaaardzo nietypowy rozmiar i że ona nie zamawia, bo panie nie mają takich biustów. (Czyżbym była panem???) :/
Na co ja słodko wyszczebiotałam "a może nie wiedzą, że mają?" mina ekspedientki- bezcenna ;]Joanna Bowsza edytował(a) ten post dnia 03.04.09 o godzinie 17:05 -
Tak jak pisałam, kobieta która się mieści w 75B i tak też jest oceniana boi się reakcji pani sklepowej :D Idziesz, pytasz o 65E, F a sklepowa jeden rzut okiem i pyta, czy to dla mamy, koleżanki, babci?? he he...
-
Aleksandra Grabarczyk-Jedynak:
Joanna Bowsza:
Ja mieszkam we wsi Skierniewicami zwanej i mam tylko jeden sklep z rozmiarami 65.
Joasiu gdzie ten sklep :D
Bywam u rodziców więc chętnie bym zajrzała :D
Ja też była skierniewiczanka :D
Sklep jest na tej ul. co kościół św. Jakuba idąc od rynku w stronę parku to po prawej stronie, taki mini sklepiczek na rogu budynku :D
Rozmiary 65 są od E do J bodajże?? -
ło matko, a myślałam, że jak się głośno o czymś mówi, to się świadomość poprawia pospołu :D hi hi
Ja mam mały biust więc po co mam kupować swoje 65E lub 60F Ostatnio jak powiedziałam panu przedstawicielowi z firmy made in Deutschland na "T" że taki potrzebuję stwierdził, że to nie możliwe, że mam co najwyżej 75A lub B i mam się nie kłócić, bo się nie znam, a te staniki z 60 i 65 pod biustem to tylko wymysł producentów aby zarobić na głupich zakompleksionych babach, że to niby zamiast a,b mają e,f i się cieszą a cycków jak nie było tak nie ma. Kretyn.
Myslę, że kobiety jednak są mało świadome swych rozmiarów, bo tak się utarło, że A to pryszcze, B to średnie C to konkretne, D to naprawdę duże a E,F,G to jak namioty wojskowe dla grubych cycatych babć.
Żal d.. ściska jak się tego słucha.
Ja mieszkam we wsi Skierniewicami zwanej i mam tylko jeden sklep z rozmiarami 65.
Jak widać bez wysiłku można mnie ubrać w sutkozasłaniacz (jak podskoczę to już nie zasłania ;]
rozmiaru 75A, lub 75B. Przy minimalnym wysiłku w 70C lub D zależy od modelu. (pierś nabiera apetycznego kształtu w sensie rowek pomiędzy, lecz stanik czasem odstaje lub spłaszcza co nasuwa myśl: "za duży se kupiła" tudzież "ona z profilu nie ma piersi")
Albo porządnie mnie zmierzyć i WŁAŚCIWIE dobrać rozmiar czyli 65E przy śćisłych gumach lub 60F przy rozciągliwcach i NIGDZIE nie odstaje, pierś ma naturalny kształt i CAŁA również z boku jest w miseczce. Zwróciliście uwagę, że większość modelek bieliźnianych w puszach ma za mały stanik??
ufffff......
czy kobieta z ogólnie pojętym niewielkim, a jednak dość przyzwoitym względem swojej postury biustem ma szansę pytając w sklepie o rozmiar 65E nie czuć na sobie wzroku pt: głupia czy co?? -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Głupie pomysły
- 1
- 2