Wypowiedzi
-
Chinczycy uzywaja tzw. kalendarza rolniczego (ktory jest zmyslnym polaczeniem kalendarza slonecznego z ksiezycowym - miesiace scisle odpowiadaja fazom ksiezyca). Rok sklada sie z 12 miesiecy - Duzych (30 dniowych) i Malych (29 dniowych). Poniewaz taki rok ma 354/5 dni, wiec dodatkowo "wrzuca" sie siedem przestepnych miesiecy, tak ze calosc ladnie sie naklada - w ciagu 19 lat - z ruchem slonca po ekliptyce. Dodatkowo rok podzielony jest na 24 Okresy Pogodowe, wg ktorych odbywaja sie prace polowe.
Rok zaczyna sie od 1szego Dnia Pierwszego Miesiaca - Swieta Wiosny (ktore w tym roku przypadlo na 14 lutego). Natomiast poczatek wiosny - Li Chun - jak juz wspomnial Arkadiusz - przypadl na 4 lutego. 21 marca jest Chun Fen czyli Rownonoc Wiosenna. W miedzyczasie - 19 lutego - byla Woda Deszczowa Yu Shui, oznaczajace rozpoczecie okresu opadow deszczu, a za dwa dni bedzie Przebudzenie Robakow Jing Zhe ze snu zimowego (np. wezy, ktore nazywane sa "Dlugimi Robakami"). Od tego momentu zacznie sie szybciej ocieplac.
Przynajmniej wg starych chinskich gorali...;)Jarek Szymanski edytował(a) ten post dnia 04.03.10 o godzinie 16:30 -
Andrzej Kalisz:
Tak, opis formy dotyczy xiaojia. Natomiast dużo jest rzeczy bardziej ogólnych. Duża część książki poświęcona jest teorii taiji (w sensie pojęcia tradycyjnej chińskiej filozofii-nauki, a nie systemu ćwiczeń) rozwiniętej przez szkołę neokonfucjanistów dynastii Song.
Dodam tylko, ze czesc teoretyczna ksiazki Chen Xina to w znacznej mierze kopia dziel Lai Zhide z konca Mingow. Podobnie zreszta jest w przypadku ksiazki Du Yuanhua, wspolczesnego Chen Xinowi. -
I chyba o to chodzi - zeby robic to, co sie lubi. Robienie czegos z wyrachowania, dla pieniedzy, wcale nie przynosi satysfakcji, nie mowiac o tym, ze nie ma wewnetrznej potrzeby, zeby sie doskonalic.
No ale moze to jest troche niedzisiejsze, zeby podchodzic do kwestii zawodu pod katem rozwoju zainteresowan raczej, niz kariery. Kazdy musi sam podjac ta decyzje. Ja swojej nie zaluje, choc najpierw potulnie skonczylem politechnike, bo w tamtych czasach starsza generacja uwazala, ze ksiadz, lekarz i inzynier zawsze prace znajda...:) -
Sugeruje zajrzenie na Sinoforum, jest tam kilka osob dosc gleboko siedzacych w tematyce harbinczykow.Jarek Szymanski edytował(a) ten post dnia 23.02.10 o godzinie 14:52
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
Hainan jest jedna z najlepszych opcji ze wzgledu na czystosc morza i plaz (choc z tym ostatnim roznie bywa). Tloku tam raczej nie ma, szczegolnie, jesli wybierzesz Sanya i plaze daleko od miasta - poczynajac od zatoki Yalong i dalej na wschod/polnoc wzdluz wybrzeza. Yalong jest dobra opcja, bo relatywnie blisko miasteczka i lotniska, ale kiepsko tam z restauracjami niehotelowymi.
Dadonghai w Sanya jest niezla opcja, choc ludzi tam wiecej.
Wiele zalezy od tego, kiedy tam chcesz jechac, bo zima jest szczyt sezonu. Najlepsza jest wiosna i jesien - wowczas ludzi najmniej.
Ogolnie rzecz biorac Hainan jest drogi, i chyba taniej wyjdzie pojechac do Tajlandii czy Malezji. Ostatnie szalenstwo zwiazane z uczynieniem z Hainanu "Miedzynarodowej Wyspy Turystycznej", wzrost cen nieruchomosci, hoteli, nie czyni z Hainanu cenowo atrakcyjnego miejsca.
Inna opcja do Guangxi i Beihai, nie bylem tam jednak, ale znajomi rosjanie byli zadowoleni...:) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Import z Chin
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Plotka w kregach pekinskich mowi, ze Wang rzucil wyzwanie Chen Fake, ale ten odmowil...
-
Dokladnie na tym problem polega: brak kompetencji tlumacza, ktory czesto nie rozumie sam, co tlumaczy, nie zna przedmiotu. Takie dziedziny, jak chinskie sztuki walki czy alchemia wewnetrzna sa oparte na czesto bardzo subiektywnych odczuciach psycho-fizycznych albo stosuja terminy, ktore maja inne znaczenie w zyciu codziennym (gdzie odpowiednik w jezyku np. polskim jest stsunkowo latwo znalezc), a inne w tej bardzo przeciez obcej nam kulturowo - i pojeciowo - dziedzinie.
Poza tym niestety to, czego uczy Mantiak Chia nijak sie ma do ortodoksyjnego Taoizmu, i to moje glowne zastrzezenie.
Vithold Thym:
Jarek Szymanski:
Jesli chodzi o ksiazki Mantiak Chia, to bylbym tutaj _bardzo_ ostrozny. Organizm ludzki to nie zabawka, i trzeba sie z nim obchodzic delikatnie, a rozregulowac go nietrudno.
Absolutnie się z Tobą zgadzam.
Chociazby dlatego,że wiele przekładów,z chińskiego na angielski,a potem na polski,niesie w sobie dużo błędow.
Błędów związanych także,z faktu,że o ile się dobrze orientuje
język chiński,czy japoński pełen jest różnych skojarzeń niekoniecznie przetłumaczalnych na alfabet łaciński.
Poz tym osoba tłumacząca,nie związana z tematem/np w przypadku tłumaczenia książek o Tai Chi/,może wypaczyć główne myśli autora.
Po prostu brak tłumaczowi doświadczenia praktycznego jeżeli chodzi
o Tai Chi,czy też medycynę wschodnią,czy inne.
Na pewno praktyka Tai Chi,Yoga,ZEN,może pomóc w sprawach seksu,ale nic nie zastąpi,otwartości serca i spokoju Umysłu,a przede wszystkim,pomyslenia o tym drugim/drugiej/,w kontekście jej/jego/potrzeb.
Witek -
Sa dwie zasadnicze szkoly w alchemii wewnetrznej - tzw. czystej praktyki Qingxiu i praktyki w parach Shuangxiu/Yin-yang. Pierwsza odnosi sie do medytacji indywidualnej, druga - do praktyki z udzialem kobiety i mezczyzny.
Pierwsza uwaza, ze kazdy z nas ma w sobie wszystkie elementy potrzebne do wewnetrznej transformacji; druga natomiast widzi plcie jako odbicie dwoch dopelniajacych sie przeciwienstw.
Od ok. 7 wieku szkola czystej medytacji zdominowala praktyki alchemiczne (Nei Dan), i rozwinela sie w bardzo kompletny system medytacji. Jego zasadnicze etapy sa dobrze opisane, szczegolnie w literaturze szkol Pelnej Rzeczywistosci, czy w ramach tzw. Nauki o Niesmiertelnosci, ktorej przewodzil Chen Yingning, pierwszy prezydent Chinskiego Stowarzyszenia Taoistycznego. Jednakze system ten jest wciaz owiany gleboka tajemnica jesli chodzi o aspekty "techniczne" - bez ktorych wprowadzenie zasad teoretycznych w zycie jest niemozliwe.
Jesli chodzi o ksiazki Mantiak Chia, to bylbym tutaj _bardzo_ ostrozny. Organizm ludzki to nie zabawka, i trzeba sie z nim obchodzic delikatnie, a rozregulowac go nietrudno. -
Oleg P.:
Czy ma związek z jakąś nieodzowną funkcją w naszym życiu?
Zdolnosc prokreacji.
N.p. co się dzieje, gdy jej ubywa?
Starzejesz sie, pogarsza sie funkcjonowanie organow wewnetrznych, pojawiaja sie dolegliwosci.
NB nerki w medycynie chinskiej czy alchemii wewnetrznej to nie do konca nerki anatomiczne. Sami Chinczycy uzywaja np. nazwy Wai Sheng - zewnetrzne nerki - na okreslenie narzadow plciowych, a wiec lacza je pojeciowo z "nerkami". -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fotografia cyfrowa
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
@Tomek - Dajemy sie niestety wciagnac w niekonczace sie dyskusje na tematy, ktore niekoniecznie przynosza pozytek naszym cwiczeniom. Ta dyskusja jest zwierciadlanym odbiciem tego, co dzieje sie na lamach czasopism chinskich, gdzie wynika ona z (blednego przeciez) przekonania Chinczykow, ze im co starsze, tym lepsze (choc bardzo chcialbym wierzyc, ze wszystkim chodzi tylko o to, zeby prawdzie stalo sie zadosc...). Przyklady stylow takich jak Bagua czy (szczegolnie) Yiquan doskonale pokazuja mylnosc tych pogladow. Licza sie umiejetnosci, a nie o ile wiekow moj styl jest starszy od twojego. Stad tez tak dlugo, jak styl "produkuje" ludzi o wysokich umiejetnosciach, tak dlugo nie potrzebuje odwolywac sie do jakichs innych argumentow. To troche tak, jak z tymi facetami, co sobie wypasione SUVy kupuja...:)
@Jarek J - tak naprawde nic nie jest do konca jasne. Chen Wangting jak sie okazuje teraz wraz z Li Yan i Li Zhong stworzyl cos nazwanego "Taiji Gong" - na podstawie metod otrzymanych od mnichow swiatyni Qianzai; do tego dochodzi jeszcze Wujigong, Tongbei i Trzynascie Pozycji, ktorych tam sie nauczyl i dalej przekazal. Nie wiemy, czy bylo to TJQ. W klanie Chen przekazywano wiec cala plejade roznych metod treningowych, Trzynascie Miekkich Pozycji, Tongbei, Paochui, i pewnie jakies starocie przeniesione przez klan Chen jeszcze z rodzinnej Shanxi. Wyglada na to, ze Chen Changxing dokonal reformacji tego "systemu" w cos bardziej jednolitego, zreszta i tak nawet ta kwintesencja byla dalej trymowana do wspolczesnych 2 form, w ktorych oprocz TJQ (Yi Lu) jest zachowany "Boks Armatni" (odpowiednio dostosowany do TJQ).
Pytan i niewiadomych jest wiele, ale wiekszosc watpliwosci sprowadza sie do tego, czy to rzeczywiscie CWT - lub innych czlonek rodu Chen stworzyl/opracowal/skompilowal TJQ - czy byc moze miekka sztuka walki oparta fizycznie na zasadach obecnego TJQ istniala juz przed nim?
Czy styl He (i reszta Zhaobao) wywodzi sie z Chen? Nie wiadomo do konca, bo opinie dot. tego, gdzie uczyli sie Chen Jingbo i Chen Qingping roznia sie mocno.
"Quan" oznacza "Piesc", a w szerszym znaczeniu forme walki wrecz. Stad tez w ramach "Quan" nie cwiczy sie wcale broni; bron obecnie to lepszy/gorszy dodatek do walki golymi rekoma, choc kiedys umiejentosc poslugiwania sie nia byla bez watpienia znacznie wazniejsza, niz bez niej i nauczana odrebnie (obcnie w Chinach wciaz jeszcze istnieje nieco starych pelnych systemow poslugiwania sie bronia, ale nieporownywalnie lepiej wyglada to w Japonii). Z kolei co wchodzi w zakres cwiczen TJQ, to kolejna sprawa. Akurat "emisja wybuchowej sily" nie konieczne - jak widac to po wielu innych stylach TJQ - i to nie dlatego, ze inteligencji czy ksiazetom nie chcialo sie pocic przy cwiczeniu. To czesty argument na rzecz "niepelnego przekazu stylu Yang", a piszacy zapominaja, ze mandzurowie byli plemieniem ceniacym sztuki walki, a chinskie zapasy byly ich narodowa specjalnoscia. To zreszta dotyczyc kluczowych zagadnien czym wlasciwie jest TJQ, ktore zawsze rzucaly cien na sztuke walki rodu Chen.
Tak naprawde nie ma zadnego dowodu, ze CWT napisal "Yong Wu Yao Yan", "; wiadomo jedynie, ze jego (prawdopodobnego) autorstwa sa "Wersy Dlugie i Krotkie" (w ktorych wspomina o "tworzeniu sztuki walki") i "Ogolna Piesn Klasyka Walki Wrecz", ktora bardziej odpowiada zasadom Tongbei, niz TJQ.
@Zhang Sanfeng - "historycznosc" tej postaci jest raczej niekwestionowana, natomiast kwestionowany jest jego zwiazek z TJQ, jako ze oprocz ustnych przekazow i zapiskow w roznych Quanpu ("Leksykonach Stylu Walki") nie ma na to zadnych dowodow. Mysle, ze Jarek J jest bliski prawdy piszac o ZSF jako swego rodzaju symbolu idei taoistycznych obecnych w TJQ. Inna sprawa, dlaczego akurat ZSF a nie np. Lu Dongbin czy inny niesmiertelny...
@Marcin Z - fakty sa naprawde trudne do zweryfikowania, szczegolnie, gdy mowimy o czasach tak odleglych. Zasadniczo w Chinach mamy doczynienia z dwoma rodzajami zapiskow historycznych - oficjalnymi Zhengshi (przez historykow dworskich), i tzw. "dzikimi" Yeshi - przekazywanymi przez masy ludowe:) - typu "Qianlong tyle razy jezdzil w delte Yangzi, bo nie byl wcale synem Yongzhenga, lecz kogos z ludu, mieszkajacego wlasnie na poludniu". W sztukach walki mamy do czynienia z ta druga sytuacja - ustne przekazy zostaja spisane, czesto dochodzi do przeklaman (niezamierzonych w postaci bledych znakow, lub zamierzonych - w celu powiekszenia zaslug czy osiagniec przodkow). Teksty zrodlowe...:) Masz moze na mysli "Kroniki rodu Chen" zamkniete na 4 spusty w bibliotece pekinskiej? Gdzie te orginaly
@Adam A - historia sztuk walki jest wlasnie tylko zbiorem hipotez, tak naprawde caly czas idziemy ciemnym labirytnem, w ktorym tu i owdzie pala sie malenkim plomienienm swieczki ("fakty") rozswietlajace niewielka przestrzen, a zlosliwe duszki przestawiaja je w inne korytarze, prowadzace do kolejnego slepego zaulka. Tradycyjny kult przodkow, szacunek dla tego, co stare (vide idee Konfucjusza widzacego w porzadku dynastii Zhou idealny system spoleczny), a obecnie sluzba kultury dla rozwoju ekonomicznego, wszystko to ma wplyw na to, co w koncu do nas dociera. To w kontekscie potrzeb, ktorym daja upust ludzie piszacy historie...
Zycze powodzenia w dalszej dyskusji i wracam do codziennych obowiazkow.
JS -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Historia zawsze byla pisana przez ludzi, a ludzie nie sa nieomylni. Te omylki niestety w niewielkim stopniu byly niezamierzone - w duzym stopniu celowo przeinaczano fakty, by historia lepiej sluzyla wspolczesnym.
Historia chinskich sztuk walki, a TJQ w szczegolnosci, jest tego doskonalym przykladem. Bylem i jestem mocno zaangazowany w amatorskie badania niektorych jej aspektow, i przyznam szczerze, ze chcialbym dzielic z niektorymi z kolegow na tym forum ich niezachwiana wiare w "fakty". Swego czasu ostrzegano mnie, ze historii nie da sie do konca jasno okreslic, i teraz widze to coraz wyrazniej.
Mialem wglad w orginalne rekopisy Chen Xina, ktore rzucaja swiatlo na motywy mu towarzyszace podczas pisania "Kronik Rodu Chen". Widze rowniez wielkie wysilki drugiego obozu wciaz poszukujacego sladow Zhang Sanfenga - i jak sie okazuje wcale nie tego niesmiertelnego, o ktorym tak glosno, i nie w tych gorach Wudang, ktore znajduja sie w Hubei. Nie tak dawno bylo glosno o wiosce Tang w powiecie Bo'ai i tamtejszych odkrycia. Do dzis jednak zaden autorytet historyczny nie zabral glosu w kwestii swiatyni Tysiaca Lat i jej wplywu na powstanie TJQ, tak mocno promowanych przez Li Libinga i jego oboz. Byc moze dlatego, ze rzad powiatu Wen juz zawiesil u siebie tablice z napisem "Miejsce pochodzenia Taijiquan". Polityka w Chinach jest wazna - na kazdym szczeblu. W powiecie Wen zamyka sie usta ludziom, ktorzy podnosza w watpliwosc "fakt" stworzenia TJQ przez rod Chen. Poznalem to na wlasnej skorze podczas wizyty w wiosce, w ktorej mieszkal Jiag Fa.
NB polecam wydana niedawno ksiazke "Zagadki pochodzenia TJQ" 太极拳源流之谜, jest to proba alternatywnego spojrzenia na pochodzenie TJQ, niekoniecznie tylko przez pryzmat Chenjiagou vs Wudang. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze