Wypowiedzi
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Zależy czy chodzi o profesjonalny artykuł podparty wywiadami i długim zgłębianiem tematu, czy lekki felietonowy wpis do bloga (oparty na wiedzy wikipedycznej;))
-
A, no te to znam. A i nazwy zespołów grindcore'owech są niczego sobie. Mój faworyt to Disgorged Fetus...
-
Echh, zaczęło się od karygodnego zachowania Gazety, a skończyło na ocenie zawartości płyty po okładkach (swoją drogą - temat bardzo ciekawy. Muszę pogrzebać w sieci - może znajdę album black metalowych kanibali z Norwegii, na którego okładce widnieć będzie różowy balonik w kształcie kucyka.)
Piotr - kończ już waść. Nikt Ci tu źle nie życzy, ale zaczynasz być irytujący. Tekst nie został opublikowany (w każdym razie nie ma na to żadnych dowodów),umowy nie podpisałeś, a rzucasz się jak wyciągnięty z wody karp. Wyluzuj, odetchnij i przyjmij do wiadomości, że nic tu nie wskórasz poza skutecznym irytowaniem ludzi, którzy starają się Twój problem zrozumieć (co łatwe nie jest) i rozsądnie wytłumaczyć, że racji nie masz.:)
Pisz dalej, szlifuj warsztat, no i wyciągnij odpowiednie wnioski. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Praca w mediach
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Świetny sposób na reklamę. Dodajmy jeszcze, że w koncercie weźmie też udział krzyż spod Pałacu Prezydenckiego, a głównym sponsorem jest Jezus z Rio de Świebodzino. To są teraz też całkiem komercyjnie nośne elementy, którymi można imprezę wypromować:)
-
Sprawa jest oczywista. Nic dodać i nic ująć. Warto o tym zjawisku głośno mówić. Moim zdaniem to nie pracodawcy przykładają się do ogólnego przyzwolenia na publikowanie ogłoszeń o pracy za "referencje", ale ludzie, którzy odpowiadają na tego typu anonse, wierząc w obietnice "możliwości stałej współpracy w przyszłości".
Cieszę się, że jest ktoś kto sukcesywnie ośmiesza ludzi umieszczających tu te trefne ogłoszenia. Może wreszcie dadzą sobie spokój:) -
Witold F.:
Natalia J.:
Jan Repetto:
Bardzo przydatne porady. Jednak dopóki początkujący dziennikarze będą się zgadzać na warunki proponowane przez "niefajnych" pracodawców, sytuacja będzie wyglądała tak jak to ma miejsce teraz - "bezpłatny staż", czy "praktyki(z czasem nie wykluczamy stałej współpracy)". Gdyby nie ci naiwniacy, którzy decydują się na bezpłatne pisanie to raczej nie byłoby takie nawału tych ogłoszeń.
Fajny pomysł z tym blogiem - gdybym miał teraz zaczynać przygodę z dziennikarstwem to prawdopodobnie właśnie tak bym postąpił.
Jakiś czas temu znalazłam w Internecie dwie oferty stażu w jednym wydawnictwie. Stażyście humaniście, który może przyjrzeć się pracy redaktora wydawnictwa i wesprzeć go działaniami, zaproponowano darmowy staż. Natomiast stażyście, którego działania związane będą z działaniami informatycznymi, proponowano oczywiście wynagrodzenie.
Gdzie tu sprawiedliwość?
Ktoś Ci obiecywał sprawiedliwość? A co to takiego i gdzie toto można dostać?:P
A poważniej, pomyśl trochę, stażysta-humanista...hm, coś umie i zrobi albo i nie, a takowych jest na pęczki, stażysta-informatyk to w zasadzie już gotowy materiał na pracownika, bo raczej nie da się w tym fachu jedynie przyglądać i zastanawiać.
I tu pojawia się kolejny mit krążący wśród pracodawców - "pisać każdy może". Owszem każdy potrafi stworzyć jakiegoś "precla" - do tego nie trzeba specjalnych umiejętności. Do pisania ciekawych artykułów niezależnie od tego czy jest się humanistą-pasjonatem z olbrzymią wiedzą, czy skończyło się dziennikarskie studia, trzeba mieć po prostu wrodzony a nie wyuczony, talent i pasję. Tak samo sprawa wygląda w każdym zawodzie - od muzyków po informatyków.
"coś umie i zrobi albo i nie, a takowych jest na pęczki" - obawiam się, że taka stereotypowa wypowiedź dotyczyć może wielu absolwentów wyższych uczelni. Informatyków też jest wielu i lwia ich część nie potrafi poprawnie zainstalować podstawowego oprogramowania, nie mówiąc już o naprawie poważniejszych usterek.:)
Jeśli ktoś zatrudnia dziennikarza mając przy tym obawy dotyczące jakości tekstów (tudzież "lekkości" jego pióra) to chyba najprostszą rzeczą jaką pracodawca musi zrobić to zaproponowanie krótkiego okresu próbnego. Zresztą - każdy normalny pracodawca, zanim nawiąże z kimś współpracę, chce zapoznać się z prezentacją możliwości kandydata. Jeśli redaktor okaże się strzałem w dziesiątkę to należy mu płacić za jego pracę. Kropka.
Nie wierzę, że jedynym celem firm, które tak chętnie oferują wszystkim wokół możliwość bezpłatnej pracy w charakterze praktykanta/stażysty, jest szczera i litościwa chęć pomocy biednym, nieopierzonym dziennikarzom, którzy pragną zdobyć kapkę doświadczenia w zawodzie. Łaskawcy jedni:) -
Paweł Kupper:
Bo to jest quazioszustwo. Mały portalik nie może dać doświadczenia, a pisanie dla niego nie jest powodem do nie wiadomo jakich referencji.
Waż słowa. To nie jest oszustwo ani żadna jego "forma".
To jasna, prosta, przejrzysta propozycja.
Ja bym tego też nie nazwał "oszustwem", a raczej "wyzyskiem"(chociaż "quazioszustwo" też pasuje;)). Najgorsze jest to, że w przekonaniu większości studentów dziennikarstwa, aby zdobyć pracę w zawodzie trzeba najpierw "jako praktykant, parzyć herbatę w Wyborczej", później pisać bezpłatnie aby "wyrobić nazwisko i doświadczenie", a na końcu załapać się na staż i przez rok tyrać za państwowe 700 zeciąt. Po przygotowaniu do zawodu można zacząć myśleć o podjęciu pracy na cały etat.
Możesz ją przyjąć, możesz jej nie przyjąć.
Sam fakt jej złożenia przeze mnie nie sprawia, że jestem oszustem, hochsztaplerem, że można mnie obrzucić błotem.
Możesz najzwyczajniej w świecie owej propozycji nie przyjąć. I kropka.
Owszem, można obrzucić błotem, ponieważ takie podejście jest przejawem bezczelności i brakiem szacunku.
Ponadto, tego typu ogłoszenia o "pracy w zamian za doświadczenie" powodują, że wśród młodych ludzi, którzy marzą o pracy w dziennikarstwie powstaje własnie mit "bezpłatnej drogi do zawodu", a w oczach pracodawcy redaktor to ktoś kto pisze i grosza nie woła. Uważam, że tego typu zagrania ze strony właścicieli portali internetowych powinny być zakazane. Pisanie to praca. A za pracę należą się pieniądze. Dotyczy to każdego zawodu - bez wyjątku.
Oczywiście, że "możesz owej propozycji nie przyjąć", ale znajdą się ludzie, którzy przyjmą i tym samym utrwalą, w oczach kolejnych pracodawców, wspomnianą zasadę. Ucierpi na tym cała reszta reporterów, redaktorów i felietonistów, którzy podczas szukania pracy natkną się na propozycje pisania za jakieś śmieszne referencje, doświadczenie czy inny równie wydumany i głupi "zamiennik" PLNa. Bo, co? Może referencje to jakaś nowa waluta? :D -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Czasem drastyczne środki szybciej przemawiają do rozumu niż edukowanie i powolne wdrażanie zasady mówiącej, że za pracę należy się adekwatna płaca. Jestem jak najbardziej za "mieszaniem z błotem" i "czarną listą".
-
Tak sobie myślę - ciekawe czy w innych zawodach też tak jest - chcę sobie postawić dom, więc wynajmuję nieopierzonego inżyniera budownictwa i grupę świeżych robotników - cała ekipa w ramach bezpłatnej praktyki zbuduje mi, pod okiem kumpla-fachowca(który wystawi im właściwe "referencje"), dwupiętrowy domek. Od jutra zacznę też jeździć taksówkami i nie będę za to płacił("Nie każdy rodzi się Hołowczycem - dobrze panu idzie, ale musi pan jeszcze poćwiczyć. Proszę, oto świadectwo ukończenie bezpłatnych praktyk podpisane przeze mnie - speca od "Need for Speed" ").
A tak poważnie - nie zawsze pieniądze muszą być formą zapłaty. Jeśli portal dla którego piszę rzeczywiście dopiero raczkuje, to wystarczającą rekompensatą by było np. umieszczenie linka do mojego bloga w widocznym miejscu na głównej stronie. A w przypadku takiego FIT.PL w zamian za kilka tekstów w miesiącu domagałbym się karnetu na basen, wejściówek do siłowni i przygotowania specjalistycznej diety oraz planu treningowego na najbliższe pół roku.:)
Swoją drogą chyba nie tylko ja odczuwam mdłości po każdym przeczytaniu dyskusji ze zdesperowanymi pracodawcami, którzy najpierw wychwalają swój portal, a później miłościwie proponują pisanie w ramach "zdobywania doświadczenia". Żenada. Ktoś powinien wreszcie założyć odpowiedni dział na takie ogłoszenia. Coś w stylu "Naiwny gołowąs pilnie poszukiwany w celu perfidnego wyzyskiwania przez miesięcy kilka". -
Też prawda. Sam musiałem kiedyś odbębnić bezpłatne praktyki, bo inaczej nie dostałbym zaliczenia semestru:/
-
Bardzo przydatne porady. Jednak dopóki początkujący dziennikarze będą się zgadzać na warunki proponowane przez "niefajnych" pracodawców, sytuacja będzie wyglądała tak jak to ma miejsce teraz - "bezpłatny staż", czy "praktyki(z czasem nie wykluczamy stałej współpracy)". Gdyby nie ci naiwniacy, którzy decydują się na bezpłatne pisanie to raczej nie byłoby takie nawału tych ogłoszeń.
Fajny pomysł z tym blogiem - gdybym miał teraz zaczynać przygodę z dziennikarstwem to prawdopodobnie właśnie tak bym postąpił. -
Ależ proszę bardzo:) Pozdrawiam.