Jakub Łochowicz

Lubię i potrafię sprzedawać.

Wypowiedzi

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie ABY POMÓC W 48 GODZIN w temacie Zmiana rozmiaru zdjęcia na dokładnie 20x25mm.

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie W obronie Beara Gryllsa
    7.07.2009, 23:37

    To jeszcze jeden filmik w tej kwestii :-)

    http://www.youtube.com/watch?v=nY5M8enXiCs

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Człowiek uczy się całe życie...
    3.06.2009, 17:27

    Jeszcze jedno mi przyszło do głowy, nie wiem czy dobrze :-) A co jeśli by dodać do takiej wody ziemię, dokładnie wymieszać, odczekać aż ten cały pył opadnie i wypić. No, może jeszcze przegotować...

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Człowiek uczy się całe życie...
    26.05.2009, 12:50

    Zapytałem wujka, który pływa jako pierwszy oficer na dużych masowcach. Otóż gdy główny silnik chodzi, to produkują 27 ton wody destylowanej, słodkiej na dobę na zasadzie odparowywania. Używana jest do mycia, w kuchni do zup, herbaty itp. i celów sanitarnych. Do picia mają wodę mineralną w butelkach po 5 galonów, ale, jak mówił, zdarza się pić tą destylowaną i tak od razu nic się nie dzieje. Jak pisze Krisek, to musi być proces, żeby ta woda zaszkodziła. Mówił też o jakiś procedurach mineralizacji tej wody, ale nie wdawałem się w aż takie szczegóły.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Survival daje moc (yes or not)
    19.05.2009, 23:27

    A może stwierdzenie "survival daje moc" to taki skrót myślowy? Jeśli tak, to ja się zgadzam. Moim zdaniem człowiek, który ma sporą wiedzę teoretyczną i sprawdził ją niejednokrotnie w praktyce, może czuć się silny psychicznie pod wieloma względami. To jest właśnie ta moc. Ktoś, kto wie, że bez jedzenia wytrzyma kilka dni, że potrafi rozpalić ognisko w trudnych warunkach i ma świadomość, że jest na tyle pomysłowy, by w sytuacjach awaryjnych samemu wymyślić jakieś survivalowe patenty, może mieć po prostu łatwiej w życiu. Człowiek mądry, zaradny, inteligentny i pewny siebie (cechy survivalowca) zajdzie daleko nie tylko w głuszy, ale i w życiu. Pozdrawiam.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie W obronie Beara Gryllsa
    14.05.2009, 00:13

    O ja nie mogę! No tym filmikiem mnie powaliłeś... No on jakoś musi zdobyć publiczność. Mnie irytują tylko te teksty typu: "To jest strasznie trudne, mogę nie przeżyć, jedna pomyłka i po mnie, ale zrobię to". Po czym kamerzysta pokazuje, jakby specjalnie, inną, dużo prostszą drogę obejścia czegoś... Może takie zachowanie przyciąga ludzi do telewizorów?

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie W obronie Beara Gryllsa
    9.05.2009, 22:56

    "Cześć, jestem Krisek, mam rękę z kewlaru" :-D

    Dzisiaj oglądałem odcinek jak "Pan Bear" był w południowej Afryce. Z takim strasznym obrzydzeniem na twarzy zjadał larwy jakiś żuków, które się tak rozbryzgiwały w zębach. Mówił, że okropne, ale co tam, on jest twardy. Twardość się skończyła, jak wszedł na taką pionową ścianę, wszedł na tyle wysoko, że nie mógł zejść. Niestety larwy się zemściły i w tym momencie dostał, kolokwialnie mówiąc, sraczki... Na pionowej ściance, ani w te, ani wewte. Kamerzyście pozostało się odwrócić i taki był efekt odważnego jedzenia pędraków spod kory. Pomijam fakt, że wcześniej zrobił sobie "herbatę" z odchodów jakiegoś zwierzaka. Zalał to wodą, zagotował i powiedział, że niedobre :-) Odkrywca.

    Ale żeby tak na niego jednostronnie nie gadać, to powiem, że patenty takie jak obliczanie ile minut zostało do zachodu słońca, metody polowań czy określanie kierunków w terenie są godne podziwu i tutaj pokazuje się obraz człowieka doskonale wyszkolonego i posiadającego ogromną wiedzę. Po co niszczyć to tym gwiazdorstwem?Jakub Łochowicz edytował(a) ten post dnia 09.05.09 o godzinie 22:59

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie W obronie Beara Gryllsa
    7.05.2009, 22:07

    Krzysztof J. Kwiatkowski:
    Przepraszam, że odezwę się tak autorytarnie, ale - jak już wyżej napomknięto - Discovery Channell lansowana jest jako telewizja wiarygodna, popularyzująca odpowiedzialną wiedzę. I uważam, że to zobowiązuje.

    No właśnie. W takim razie co z Brainiac'kiem? Wiadomo, że to ściema i ci ludzie robią sobie jaja, ale czy dla każdego jest to takie oczywiste? Mój mały kuzyn też ogląda discovery i później uznaje ich bzdurne eksperymenty, które mnie osobiście przestały już dawno śmieszyć, za coś źródłowego, godnego zaufania. Może niedługo Jackass będzie leciał na Discovery Channel...

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    27.04.2009, 16:23

    Dochodzimy do wniosku, że jest to wrażenie subiektywne. Mnie jest łatwiej ocenić to wszystko, gdy samochód jedzie na światłach. Zmienia się ich wielkość i złudzenie "oddalania się" od siebie. Gdy samochód jest daleko, widać dwa punkty bardzo blisko siebie, gdy się zbliża jest odwrotnie. Dla mnie jest to łatwiejsze niż ocena małej plamy (samochodu) na tle dużej (otoczenia). Tak więc jak widać, punkty odniesienia mogą być różne i ich postrzeganie zależy od każdego kierowcy indywidualnie. Myślę, że nie jestem sam w swoich spostrzeżeniach. To jest chyba największy problem i jak powiedział A. Einstein: "Przeciwieństwem prawdy jest fałsz, natomiast przeciwieństwem głębokiej prawdy jest inna głęboka prawda.". W związku z tym, wydaje mi się, że każdy człowiek inaczej postrzega obiekt w ruchu i jednemu łatwiej dostrzec samochód bez świateł, a innemu ze światłami. Pytanie tylko których ludzi jest więcej?

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    27.04.2009, 14:00

    Widzisz Paweł, jeśli ja czegoś nie wiem, to piszę, że "wydaje mi się", żeby się nie skompromitować tak jak Ty przed chwilą. Najpierw zgrywasz ważniaka, a później mówisz, że sprawa powiązania pasów z poduszką to "banialuki" ;-) To tym razem ja wiem i Ci powiem. W nowych samochodach pasy są ściśle powiązane z poduszką powietrzną. Jeśli masz zapięte pasy, to aktywujesz poduszkę i przeważnie pirotechniczny napinacz. W momencie zderzenia pierwszy uruchamia się napinacz i pasy ciągną Cię do oparcia, później wypala poduszka. Jeśli nie masz pasów, poduszka nie wypali, bo zabiłaby Cię przy zderzeniu przy 25km/h. Tak było w starych samochodach, że poduszka działała autonomicznie, trochę ludzi poginęło przy parkowaniu na przykład, gdy głowę mieli przy kierownicy i stworzono nowe wymagania, takie jak minimalna prędkość przy odpaleniu poduszki i wypalenie tylko wtedy, gdy ktoś ma zapięte pasy. Powtarzam, przy nowych samochodach. Prędkość jest tylko jednym czynnikiem, ważny jest też kąt i siła uderzenia. przy przewożeniu niemowlaka na foteliku, tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu trzeba wyłączyć poduszkę ręcznie, bo dziecko jest zapięte, poduszka uaktywniona i w momencie zderzenia dziecko ginie.

    Co do "zlewania się" samochodu. Nie wiem jak Ty, ale kilkakrotnie byłem w takiej sytuacji, że samochód nieoświetlony, ciemny kolor karoserii, wyjeżdżał z lasu, dzień bardzo słoneczny, jechał blisko pobocza. Z 300m wyglądał jak krzak, jakiś worek, czasem wyglądał jak przyczepa od traktora. 300m to niewiele. Dwa jasne punkty ułatwiają mi rozpoznanie jak blisko jest samochód, z jaką szybkością jedzie, a co za tym idzie, czy zdążę wyprzedzić.

    P.S. Jeśli nie masz zapiętych pasów, przy prędkości 55km/h, przy zderzeniu czołowym z przeszkodą stałą (a przeważnie drugi pojazd też się porusza, czyli prędkości się sumują) nie masz żadnych szans. Poduszka (na szczęście) nie wypali, wylatujesz przez szybę i jeśli ważysz 80 kg przy zderzeniu z prędkością łączną 70 km/h ważysz 2 tony. Powodzenia.

    P.S.' Jak kaski są wg Ciebie dla lansu, to nie mamy o czym mówić. Aha, i zwiększają prawdopodobieństwo urazu szyi i kręgosłupa :D Jak widać licealiści czasem wykazują się większą rozwagą, bo i zapinają pasy, i jeżdżą w kaskach i noszą kamizelki, jeśli sytuacja tego wymaga. Takie zachowanie trochę survivalowe. I możesz mnie wyśmiać, nie obchodzi mnie to. Zobaczymy, kto lepiej na tym wyjdzie ;-)

    P.S." Majtki zmieniam sam, jeśli tak bardzo Cię to ciekawi.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    27.04.2009, 00:01

    Są kraje bardziej ucywilizowane niż Polska i bardziej dbające o bezpieczeństwo swoich mieszkańców. W Austrii czy Szwajcarii większość osób jeździ w kaskach, nie mówiąc o dzieciach, które mają nakaz od rodziców. Przy okazji off-topu wspomnę o głupocie niektórych, wydawałoby się rozważnych kierowców. Otóż niektóre samochody mają taki system, który wyczuwa kierowcę czy pasażera siedzącego przeważnie z przodu i w momencie, gdy taki nie ma zapiętych pasów, włącza się nieprzyjemny sygnał dźwiękowy. No to mądry Polak zapina za sobą pas i siada na nim. Problem w tym, że albo jest strasznie niemądry, albo nie zdaje sobie sprawy, że oszukując system alarmujący, uaktywnia poduszkę powietrzną, która zabije go przy zderzeniu czołowym przy prędkości 25 km/h... To tak jak ci, którzy zapalają postojówki i myślą, że nie łamią przepisów. Żenada...

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    26.04.2009, 23:12

    Piotrze, miałem nadzieję, że jasne będzie to, że pogrubiłem kraje rozwinięte. Reszta jest cytatem z Wikipedii, którego nie chciałem ucinać. Pogrubienie miało służyć temu, żeby pokazać, że "nie tylko Austria...".

    Piotr K.:
    Poza tym, skoro powołujesz się na wikipedię:
    "Ponadto minimalna powierzchnia świecenia lampy musi być ≥40cm², a połączenie elektryczne ma zapewniać równoczesne świecenie tylnych świateł pozycyjnych. W przypadku włączenia świateł mijania światła dzienne mają zostać samoczynnie wyłączone."

    Przepisy UE mówią, że tylne światła pozycyjne nie muszą być włączone.
    Polska musi akceptować normy europejskie, więc ten przepis jest nieważny.

    Nie mam pojęcia jak to wygląda w kwestii prawnej, ale chyba Polska ma jakąś możliwość prawa wewnętrznego, niezależnego od Unii. Nie wiem, dlatego tutaj się nie wypowiadam. Myślę jednak, że gdyby było tak, jak mówisz, to prawo byłoby zmienione, bo musielibyśmy płacić zbyt duże kary.

    ... i Pawle :-) Niestety zauważyłem jeszcze jedną rzecz. Ci, którzy są przeciwko jeździe na światłach są w wielu przypadkach wobec oponentów: chamscy, bezczelni, aroganccy, zarzucają problemy z logicznym myśleniem i w ogóle jakiś brak rozwoju. My staramy się być dla Was mili, nie zauważyłem z naszej strony żadnego przejawu jakiejkolwiek agresji. Ze strony przeciwnej jeden użytkownik pobył sobie na tym forum aż kilka godzin i wyleciał, teraz Ty zarzucasz mi jazdę po pijaku, czy jak...? Po prostu nie lubię, jak ktoś mówi, że obrażanie nie jest w jego stylu, a później robi dokładnie co innego. Pozdrawiam.Jakub Łochowicz edytował(a) ten post dnia 26.04.09 o godzinie 23:28

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    26.04.2009, 22:39

    No tak, szkoda, że już "licealista", chyba będę tęsknił. Co do mojego doświadczenia, to uważam, że w swoim krótkim życiu widziałem już jednak sporo kombinacji zlewania się nieoświetlonego samochodu z otoczeniem i śmiało mogę wyciągnąć wniosek, że w większości tych kombinacji światła pomagały w dostrzeżeniu przez mnie tego pojazdu. Myślę, że nie jest to wyłącznie moje zdanie, więc z tą kompromitacją argumentu bym się wstrzymał. Co do krajów o wysokiej kulturze, "którym się nie śni o wprowadzaniu tego przepisu" przedstawiam dane z Wikipedii:

    "Obecnie (2007) nakazu całodobowej jazdy z włączonymi światłami mijania (lub światłami do jazdy dziennej) przez cały rok wymaga się także w następujących krajach Europy: Austria[3], Czechy, Chorwacja, Dania, Estonia, Finlandia, Islandia, Litwa[4], Łotwa, Macedonia Norwegia, Portugalia[5], Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry[6] i Włochy[7], w pozostałych krajach nie ma obowiązku włączania świateł mijania w dzień, w normalnych warunkach[8]. We Francji, Niemczech i Szwajcarii używanie świateł w dzień jest nieobowiązkowe, ale zalecane, zwłaszcza w ruchu pozamiejskim."

    Patrząc na te dane, nie powiedziałbym, że tylko Austria była wyjątkiem. Fakt, że Francuzi, Niemcy i Szwajcarzy zalecają taką jazdę, a nie nakazują, ale jest to sygnał, że są raczej za a nie przeciw.
    Nasuwa się więc jedno pytanie: Czy rządy tych krajów są na tyle bezmyślne i słabo wykwalifikowane, jak sądzą tu niektórzy, czy jednak wśród rządzących w tych krajach są specjaliści w tych dziedzinach, którzy myślą, a nie tylko mówią, że "liczba wypadków wzrosła" nie biorąc pod uwagę poziomu skomplikowania tego zjawiska?Jakub Łochowicz edytował(a) ten post dnia 26.04.09 o godzinie 22:40

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie "Profesjonalizm" pedagogów.
    26.04.2009, 21:07

    Trochę dali ciała, ale jak inaczej załatwić podchody? Ustalić nauczycieli, którzy byliby swojego rodzaju "sędziami" i opiekunami? Z drugiej strony przy podchodach chyba i tak nie daliby rady ogarnąć wszystkich. Ciężka sprawa... :-)

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    26.04.2009, 21:04

    Rozumiem o co Ci chodzi, ale do niedawna narciarze śmiali się z kasków, a teraz prawie każdy w takim jeździ. W Szwajcarii nie wejdziesz na niektóre stoki bez kasków. W czasach mojego dziadka a nawet moich rodziców, ktoś, kto miałby kask na głowie na stoku byłby wyśmiany. Myślę, że tak samo sprawa wyglądać będzie z kamizelkami. I tak widzę coraz więcej pieszych i szczególnie rowerzystów noszących kamizelki, czasem nawet w mieście. Nie wiem jak u innych, ale u mnie mają za to duży + i nie postrzegam ich w kategorii jakiś dziwaków czy klaunów, tylko ludzi dbających o swoje bezpieczeństwo. Karetka pogotowia, straż pożarna czy policja rażą swoimi kolorami karoserii za dnia, a w nocy to chyba wiadomo - nie do przeoczenia. Kierowca karetki uważa na tyle mocno, że nawet jeśli ktoś go nie zauważy, to zatrąbi, zaświeci długimi i kierowcy zjeżdżają. Niezbyt często jestem pieszym czy rowerzystą w ruchu, ale jeśli wiedziałbym, że jadę trasą o dużym natężeniu ruchu, to ubrałbym tę kamizelkę i miałbym pewność, że jestem widoczny z o wiele większej odległości niż przy jej braku. Nie zgodzę się więc z tym, że "Nie ma żadnej różnicy w szybkości dostrzeżenia osoby na rowerze bez i w żółtej kamizelce". Gdyby tak było, kamizelki ogólnie byłyby bez sensu, a wiadomo, że tak nie jest. Jasne, że każdy ma tutaj subiektywne wrażenie, ale na razie, moim zdaniem na szczęście, mamy takie przepisy a nie inne i nietrzymanie się ich grozi karą. Wiadomo, że włączone światła są bez sensu, gdy stoimy w korku, w dużym mieście, czy przeciskamy się przez zatłoczone uliczki takiego miasta. Nie mówię o terenie zabudowanym ogólnie, bo wszyscy wiemy jaka jest różnorodność tych terenów.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    25.04.2009, 21:44

    Mówiąc o swoim doświadczeniu nie mam na myśli czasu, od którego mam prawo jazdy, bo jest to dopiero rok. Tak się składa, że od malutkiego "prowadziłem" samochód razem z ojcem - obserwowałem co się dzieje, patrzyłem w lusterka i tak dalej. Moim zdaniem mówienie o szkodliwości włączania świateł jest tak sensowne, jak mówienie o szkodliwości zapinania pasów. W 8% powodują śmierć, której pasażer uniknąłby nie mając ich zapiętych. Tyle samo, 8% dotyczy kamizelek ratunkowych. Źródło w miarę wiarygodne, bo był to któryś z Newsweeków, nie pamiętam dokładnie.

    Erneście - "niewidoczność" :-) pieszego jest jego problemem, nie moim. Mądry pieszy czy rowerzysta założy kamizelkę i problem jest rozwiązany. Do świateł, jak mówił Krzysztof, może możesz się przyzwyczaić, bo jest tego sporo i nie jest ono aż tak nienaturalne. Kamizelka natomiast występuje na drodze rzadko i wydaje mi się, że ciężko przyzwyczaić oko do tak wyrazistego punktu za dnia. Nie mówię już o odblasku w nocy, który jest na niej zamontowany.
    Co do pokory. Jestem przeciwnikiem bezmyślności i lubię, gdy w dyskusji czyjeś argumenty są sensowne. Twoje natomiast, w których przyrównujesz teorię kulistości ziemi, co jest stosunkowo łatwe do zbadania i obserwacji ze zjawiskiem zwiększenia się liczby wypadków z powodu zapalonych świateł po prostu nie trzymają się kupy. Pomija się fakt, że jest coraz więcej pijanych kierowców, że ostatnio zamknięto stacje kontroli pojazdów, które łącznie wypuściły 200 000 potencjalnie źle przebadanych technicznie pojazdów, że stan dróg jest coraz gorszy, a kierowcy mają coraz lepsze i szybsze samochody. Jeszcze jedna sprawa - przede wszystkim kierowców i samochodów jest coraz więcej. W Polsce jeden samochód przypada na co trzeciego mieszkańca. Z każdym rokiem liczba ta wzrastała. Jest to zbyt skomplikowane zjawisko, żeby tylko spojrzeć na liczbę wypadków i wszystko zgonić na światła.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    20.04.2009, 13:30

    No właśnie, rozmawiałem sobie z administratorem tej strony, którą podałem na początku. Chętnie bym przytoczył jego wypowiedzi, ale niestety nie prowadzę archiwum. Otóż, ten dziwny człowiek mówił, że "kamizelki za dnia są dla debili, przecież one są przydatne tylko w nocy". Odradzam rozmowę z nimi, bo kończy się na tym, że zostaniecie "debilami, klaunami w kamizelkach, zwolennikami Tuska, świetlikami i w ogóle dziwne, że macie prawko". Oczywiście zgadzam się, że światła w rowerze za dnia i tak niczego nie dadzą, bo są za słabe, ale co szkodzi ubrać kamizelkę jadąc na jakimś polu czy przez alejkę drzew? Byłem ostatnio pozytywnie zaskoczony jak jacyś robotnicy skończyli naprawiać studzienkę, po czym ubrali kamizelki, wsiedli na rowery i pojechali. Później ich dogoniłem i muszę stwierdzić, że byli widoczni z bardzo daleka. Jeśli chodzi o teren, to było to pole, jechałem pod słońce. Gdyby nie mieli kamizelek, stopiliby się z otoczeniem i dostrzegłbym ich z 300m może. Właśnie podstawowym argumentem tych anty-świecących-za-dnia jest to, że przecież jak świeci słońce, to samochód jest oświetlony i widać go z daleka ;-] Po tym tekście nasza rozmowa się skończyła. Pozdrawiam.

    P.S. Jak komuś chce się podyskutować podaję ich gadu: 8143975Jakub Łochowicz edytował(a) ten post dnia 20.04.09 o godzinie 13:31

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    19.04.2009, 22:18

    Cieszę się, że wątek się rozkręcił. Z większością opinii się zgadzam. Też jestem za oświetleniem i kamizelkami. A co sądzicie o jakichś sposobach na bezpieczeństwo za dnia? Czy używać świateł mijania w samochodach? Co z pieszymi i rowerzystami?

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
    16.04.2009, 22:51

    Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat. Odwiedziłem stronę http://bezswiatel.ath.cx/ , ale moim zdaniem ich argumenty są bez sensu. Jeśli mamy w grupie kierowcę karetki, albo innego pojazdu uprzywilejowanego, prosiłbym o komentarz. Chodzi o szybkość dostrzeżenia szczegółu, jakim jest samochód, a dla kierowców tego sortu to raczej niezwykle ważne. Drugą sprawą są motocykle, które w ogóle jeżdżą na długich. Myślę, że jest to niegłupi pomysł, ale nie chcę na razie się rozpisywać. Czekam na Wasze opinie.

  • Jakub Łochowicz
    Wpis na grupie Sztuka przetrwania w temacie SURVIVALOWY IDIOTYZM
    5.04.2009, 22:12

    Z tym poprawianiem nie miałem na myśli takiego stricte wytknięcia Dorocie błędu (jeśli by tak było, poprawiałbym każdego). Każdy ma prawo taki popełnić. Napisałem tak, dlatego, że Dorota była zdziwiona poprawnością językową uczestników tego forum. To jest jakaś wartość i powinno się z tego cieszyć, nie negować.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do