Wypowiedzi
-
Artur Król:
Dlaczego piszesz?Nie masz nic, to Twoje życie.
Tego nie zrozumiałam. Przybliż o co masz na myśli.
Mam świadomość, że moje obserwacje są subiektywne i odbierane wg mojego „bagażu doświadczeń” i dokładnie o to mi chodzi. Nie narzucam całemu światu swojego punktu widzenia ani swojego światopoglądu. Nie podpieram się teorią a niejednokrotnie wskazuje na jej brak. Nie jest to naukowa dyskusja tylko opisywanie wrażeń, emocji związanych z konkretnym filmem. Do tego owa wiedza nie jest mi potrzebna bo jest to wymiana myśli . Wg mnie TO JEST niezły trik retoryczny „nie znasz rozważań naukowych nie masz wyuczonej teorii to nie zabieraj głosu” :) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Fundusze Europejskie
-
Artur Król:
Jadwiga Jaździk:
Odnoszę wrażenie, że moje rozumienie słów jest inne od Twojego. Być może jest wynikiem braku teorii z mojej strony. Ja tylko żyję w śród ludzi i widzę co się z nimi dzieje w różnych sytuacjach.
Pytanie na ile traktujesz swoje interpretacje jako obserwacje, o co niestety bardzo łatwo.
Skoro można pomylić miłość z zazdrością czy nienawiścią, dyscyplinę ze
znęcaniem, to czemu nie można by było pomylić obserwacji z interpretacją. Tym bardziej, że pozbawiona naukowych metod obserwacja dla wielu nic nie znaczy;). Na pewno nieobiektywna, na pewno niewyczerpująca, niesystematyczna, ani nieselektywna ale na pewno interpretacja obserwacji........ Więc jeżeli jest niedoskonała to czy mam udawać, że jej nie ma(?), Że nie widzę, nie słyszę i nie czuję. Jest bo życie.
A swoją drogą jesteś świetny w tym co robisz ;))) -
Artur Król:
Nie wynika ale też nie wynika, że nie wyciągnie odpowiednich wniosków.
Jadwiga Jaździk:
"Zatem jeżeli mamy "pozytywne nastawienie" do życia, to czy nie łatwiej znieść ewentualną porażkę a może nawet jej nie zauważyć (bo znajduje się coraz to nowe rozwiązania i odbieramy to jako proces rozwoju lub po prostu "radzenia sobie"). :))
Przeczytałem - z powyższego, a zwłaszcza z "po prostu "radzenia sobie" nie wynika, że ktoś wyciągnie z porażki odpowiednie wnioski. -
Artur Król:
>
Ból jest dobry! Gdyby nie ból, to byśmy nie żyli, bo ból jest po prostu sygnałem. Sygnałem nieprzyjemnym, motywajacym nas do unikania, ale właśnie to jest jak najbardziej wartościowe jako element tego jak żyjemy.
Natomiast BÓl, nie zawsze jest motywujący. Tak samo jak nie zawsze motywująca jest radość czy zwycięstwo. Niestety jak zawsze zależy to od wielu czynników. Jeżeli przytoczę jeden, dwa lub trzy zapewne wskażesz czwarty i jego brak będzie dla Ciebie najistotniejszy :)
Odnoszę wrażenie, że moje rozumienie słów jest inne od Twojego. Być może jest wynikiem braku teorii z mojej strony. Ja tylko żyję w śród ludzi i widzę co się z nimi dzieje w różnych sytuacjach. Nazywam to słowami o "potocznym" rozumieniu Rozjeżdża się wymiana zdań gdy od szczegółu przechodzi się do ogółu i odwrotnie (a wtedy na pewno każdy ma swoje racje). -
Artur Król:
Jadwiga Jaździk:
"Nie zauważyć" mam na myśli nie tragizować, nie roztrząsać każdego elementu wielokrotnie w powiązaniu z bólem i rozpaczą.
To pisz proszę "nie tragizować" a nie "nie zauważać".
Bez wątpienia miło by było gdybyś zechciał czytać troszkę uważniej. Odniosłam wrażenie, że potrzebujesz dodatkowych wyjaśnień do tych kilu słów. Jeszcze raz przytoczę pierwotny fragment.
"Zatem jeżeli mamy "pozytywne nastawienie" do życia, to czy nie łatwiej znieść ewentualną porażkę a może nawet jej nie zauważyć (bo znajduje się coraz to nowe rozwiązania i odbieramy to jako proces rozwoju lub po prostu "radzenia sobie"). :)) -
Artur Król:
Wszystko zależy od skali - czasami niezauważanie porażki jest ok. Czesto może być bardzo groźne, bo nie wiesz co zmienić by osiągnąc wyniki.
"Nie zauważyć" mam na myśli nie tragizować, nie roztrząsać każdego elementu wielokrotnie w powiązaniu z bólem i rozpaczą. "Nie zauważyć" to znaczy przejść nad tym do codzienności. Przecież nie zawsze wszystko musi się nam udać i to właśnie jest życie. Istotne jest to, jak daną rzeczywistość odbieramy. Ile negatywnych emocji w to wkładamy (świadomie lub nie). Jakie emocje powodują w nas: ból, "niestrawność na życie" lub świadomość porażki. Nie widzę zagrożenia w niezauważeniu porażki. To zdrowe uczucie nie zagłębianie się w porażkę po same uszy. Nie każdą porażkę trzeba analizować od A do Z ponieważ nie na każdą mamy wpływ. No cóż: nie udało się, to trudno następnym razem wiem,że muszę coś zmienić. -
Artur Król:
Sebastian Zawiślak:
Ja uważam, że to co spotyka każdego człowieka w życiu jest zależne od tego jakie podejmie decyzje i jak nastawiony jest do życia.
Po części tak - ale pozytywne nastawienie bynajmniej nie gwarantuje sukcesu, często wręcz odwrotnie, sprzyja porażce. To nie kwestia uważania - po prostu to sprawdzono.
A ja mam przychylam się do wypowiedzi Sebastiana. Pozytywne nastawienie to bardzo wiele i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Sukcesu nie zagwarantuje mam nikt i nigdy, to zespół nieustannych zdarzeń losu na które mamy wpływ lub nie. Zatem jeżeli mamy "pozytywne nastawienie" do życia, to czy nie łatwiej znieść ewentualną porażkę a może nawet jej nie zauważyć (bo znajduje się coraz to nowe rozwiązania i odbieramy to jako proces rozwoju lub po prostu "radzenia sobie"). :)) -
Grzegorz Utnik:
Napisz jakie wrażenia po filmie i co o tym myślisz.
Film (?!?!!!??)
To bardzo dziwne ZJAWISKO
Wiosną tego roku w Internecie szukałam pewnej frazy. Internetowa wyszukiwarka (dobrodziejstwo wszechczasów) między innymi „wyrzuciła” pierwsze dziesięć minut tego filmu. Zapewne w normalnym układzie nawet bym go nie obejrzała, ale tym razem COŚ mnie zaintrygowało. (Wybacz, że nie napiszę CO, ponieważ to zbyt osobiste).
Obejrzałam pierwszą część, a później ukazywał się dostęp do następnych i tak jednego dnia obejrzałam film kilkanaście razy (od rana do wieczora). Nie mogłam uwierzyć, że jeden przeszło godzinny film może dawać tyle wskazówek. I TAK ODBIERAM ten film jako DROGOWSKAZ. Dla każdego taka droga - jaką sobie wybierze. Pokazuje (wręcz wytyka) oczywistą prawdę: że trzeba kochać siebie, wybaczać innym, być wdzięcznym , nie stać w miejscu, słuchać co mówi nasze wewnętrzne ja (a może intuicja).Takie oczywiste prawdy o których najzwyczajniej w świece ZAPOMINAMY. Film pokazuje - jak każdy drogowskaz wiele dróg: tablice marzeń, Feng Shui, pozytywne myślenie, wyobraźnia, przyciąganie a nawet nauczenia się czytania „znaków” na naszej drodze prowadzącej do rozwiązania problemu, osiągnięcia celu czy co tam sobie kto chce.
Możliwość realizacji marzeń nie kończy się na tym co pokazał film. :)))
I ...... przez dwa miesiące nie miałam Internetu (zmiana operatora). Wtedy przypomniało mi się, że dostałam kiedyś od koleżanki książkę o tym samym tytule do której nigdy się nie zabrałam (pierwsze kartki mnie zniechęciły – Kasiu bardzo Cię przepraszam) Teraz z postanowieniem wychwycenia najcenniejszych uwag (dla mnie) - przeczytałam ją. Daleka jestem do odbioru filmu dosłownie (usiądź i marz) a wszystko o czym pomyślisz samo do przyjdzie do Ciebie. Rozumiem go jako; zmianę sposobu myślenia, NAKAZ odczytywania tego co w Okół się dzieje. Marzenia traktowałabym raczej jako coraz wyższe szczebelki drabiny (aby się piąć i osiągać stale coś więcej, a nie stać w miejscu) Pragnę nowy samochód więc tak wykorzystuję swoją przestrzeń i to co mnie otacza by to zdobyć. (Nawet żeby wygrać w LOTTO też trzeba puścić los). Aczkolwiek na lotto i „takie tam” bym raczej nie liczyła chociażby ze względu na milionową kombinację liczb.:)))) ale niektórzy pewnie w to wierzą. Gdybym chciała zostać głową państwa takiego jak Chiny, lub mieć trzecią rękę, lub przejść pustynię bez wody. To chyba nie marzenie to głupota.
Jednak to tylko jest moje zdanie i moja opinia, to ja tak TO widzę, ale skoro spytałeś to odpowiadam (starałam się szczerze :)) a może jeszcze Ktoś podzieli się swoimi odczuciami po obejrzeniu. Bardzo ciekawią mnie inne opinie.
A tak przy okazji, czy KTOŚ ma wolną Empik-ową wersję filmu i może mi odsprzedać ;))).
(Internet nie zawsze u mnie działa) ;0000 -
Grzegorz Utnik:
Jadwiga Jaździk:
A filmu jak nie mam tak nie mam.
Tutaj masz w HD i z dubbingiem za free
http://www.megavideo.com/?v=8IU6FLT2
OK! bardzo dziękuję
były jakieś problemy ale......już jest w porządku
(po prostu nie mam w tym wprawy :))))
Jeszcze raz wielkie dzięki -
Artur Król:
Właśnie w takim codziennym ludzkim życiu sytuacji w których, metaforycznie rzecz biorąc, bierzemy się za krojenie kogoś licząc, że po drodze jakoś pójdzie jest bardzo wiele. Oczywiście, że to o czym piszesz - rozpoczęcie działania - jest istotne. Tak jak istotny jest każdy z elementów - odpowiednia wiedza, czy zakończenie działania. Natomiast w środowisku rozwojowym straszny akcent kładzie się na rozpoczęcie, dość niewielki na kończenie i żaden na wiedzę.
Zdecydowanie i całkowicie się z Tobą zgadzam, że do realizacji celu potrzebne jest wszystko: rozpoczęcie, wiedza na temat działania i zakończenie działania (aby umieć zachłysnąć się szczęściem lub przeżyć porażkę). Jednak mój duch przekory nieustanie podpowiada mi o różnorodności każdego z NAS.
Każdy z nas, duchowo, emocjonalnie , mentalnie jest zbudowany inaczej, a więc i potrzeby naszego stanu ducha są różne.
Cóż, ktoś taki jak Ty - Coach - zapewne wie jak pomóc uczniowi. Wie, jak najszybciej otworzyć jego umysł, ukierunkować. Stąd tak ważna jest rola przewodnika, nauczyciela, trenera. Ufam że, nie przekreśla to jednak samodzielnej drogi ucznia do uwolnienia umysłu ze schematów. Schematy są potrzebne gdy człowiek nie radzi sobie sam ze sobą. Wtedy w schematach szuka niezbędnej drogi oparcia. A może się mylę? – ale tak to postrzegam. -
Artur Król:
>
Hmmm
Zupełnie nie o to mi chodziło.
Do osiągnięcia celu (w dalszym ciągu tak uważam ) nie są konieczne dowody, przykłady, nazwiska.
(czytaj dosłownie: dowody , przykłady, nazwiska – bez dodatkowych znaczeń)
Nigdzie też nie neguje, że wiedza (również o metodach realizacji celu)
jest nam nie potrzebna do osiągnięcia celu. Zdecydowanie moim przekazem było zwrócenie uwagi na ROZPOCZĘCIE działania.
Bo cóż nam po wiedzy, sposobach działania bez wykorzystania tego dobrodziejstwa. Brak tzw. „iskierki bożej „ (można to nazwać inaczej) powoduje, że stoimy w miejscu a COŚ cennego nam umyka.
Być może ów bodziec do rozpoczęcia działania (zapewne ma to jakąś odpowiednią fachową nazwę) każe przychodzić do Ciebie twoim klientom , bo w tym czasie i w tym momencie i na tym etapie życia jesteś dla nich najcenniejszym podarunkiem losu.
Nigdzie też nie pisałam, że trzeba działać na oślep i kierować się głupotą ( tak odczytałam przytoczony fragment opowieści). Napisałam „Rozpoczęcie działania nasunie, podpowie metody zdobycia (realizacji) celu”- takie mam własne doświadczenia.
I jeszcze jedno założenie , że ktoś kto korzysta z intuicji jest kompletnym idiotą trochę mnie zadziwiło.
Cyt z Twojej wypowiedzi „Wg. tego toku rozumowania, wystarczy, że kogoś rozkroisz i już możesz stać się chirurgiem i go operować i wiedzieć co trzeba operować, bo przecież rozpoczęcie działania podpowie metody realizacji celu (wyzdrowienie pacjenta) ;)”
Naprawdę tak uważasz :0? Nie mówimy tu o sytuacjach patologicznych tylko o codziennym ludzkim życiu. W potocznym rozumieniu „normalny” człowiek nie ma potrzeby krojenia drugiego człowieka by mu pomóc bo wie, że nawet wieloletnim praktykom czasem może to sprawić trudność.
Zapewne miałeś powód aby przytoczyć takie porównania. Jeszcze kilka takich ekstremalnych porównań i na dobre wciągnie mnie ten temat.
A filmu jak nie mam tak nie mam. -
Artur Król:
Proponowałbym po prostu kupić w empiku.
OK! :)))
chciałam to mam,(odpowiedź)
Chwilowo w empikach brak.
Forma wysyłkowa wstrzymana z powodu braku produktu.
Ale...i tak dziękuję za próbę pomocy.
A tak przy okazji Wasza dyskusja jest porywająca.
Z przyjemnością się jej przyglądam.
Czy na pewno do osiągnięcia celu (a przecież głównie takie jest zamierzenie)
potrzebne są dowody, przykłady, nazwiska.
Intuicyjnie czuję(ponieważ nie mam absolutnie doświadczenia),
że bardziej chodzi rozpoczęcie działania, nie blokowaną chęć działania, ustawienie się na o realizację celu a nie oczekiwanie :(.
Rozpoczęcie działania nasunie, podpowie metody zdobycia (realizacji)celu.
A może się mylę?
Ponieważ to są moje początki fascynacji tym tematem to.......troszkę jeszcze poczytam i poprzyglądam się bardziej doświadczonym. -
Witam,
zapewne dla WAS to "bułka z masłem" ale ja mam z tym problem czy możecie podpowiedzieć mi gdzie lub jak mogę uzyskać dostęp do filmu "the secret" najchętniej z lektorem polskim lub polskim tłumaczeniem. Wiosną tego roku był dostępny (wprawdzie w 10 częściach) na "You Tube - ie" a teraz puściutko.
A skoro "pragniesz to masz" ufam, że KTOŚ mi podpowie.