Wypowiedzi
-
Huh, no to trochę się więcej dowiedziałam :)
Bo przecież dobrze wiedzieć, co się robi ;) -
Piotr Baj:
Może coś więcej na ten temat? Czy te zabiegi obejmują tylko masaż czy też usługi fizjoterapeutyczne?
Na zleceniach są masaże, ćwiczenia, nawet fizyko, jeśli posiada się przenośny sprzęt.
Jeśli chodzi o kontrakt...
U nas jest to jakiś procent od kontraktu na reh. ambulatoryjną.
Ale głębiej nie mam pojęcia, jak to funkcjonuje - ja tylko wykonuję ;) -
Piotr Szczotka:
A wracając do tematu. Nie mogę się jednoznacznie dowiedzieć czy w ramach NFZ są refundowane zabiegi domowe. Wie ktoś? Bo oni sami nie wiedzą.
Owszem są. -
Marcin R.:
Tak... słyszałam, że istnieją takie miejsca na świecie... ale do tej pory myślałam, że to tylko legendy ;)
Pacjent na ćwiczenia indywidualne ma 30 minut sam na sam z fizjo-czasami można przedłużyć jeśli nie czeka na Ciebie kolejny pacjent a masz dyżur na fizykoterapii.
Ja natomiast nie lubię zamykaćsię w sztywnych ramach rozliczeniowych, mianowicie: czy była to mobilizacja a może PNF a może PIRy-korzystam z narzędzi w zależności od sytuacji zdrowotnej pacjenta i moich możliwości przerobowych.
Gdybyśmy chcieli robić tylko i wyłącznie to, co jest na skierowaniu.... Myślę, że wielu by to zaszkodziło :)Ilona Rydz-Kochańska edytował(a) ten post dnia 15.11.12 o godzinie 07:05 -
Ufff... to jest zły temat... baaardzo niedobry i wywołujący frustracje rozliczne...
Pomijając 'ćwiczenia indywidualne' to wszelkie ćwiczenia czynne, izometryczne, wzmacniające, czy rozciągające mają trwać nie krócej niż 15min - wobec czego trwają 15 min :), no 20, bo Pacjent musi wejść i wyjść. A jak takich Pacjentów na sali jest 10 sztuk i dajmy na to wszyscy są pierwszy raz.... to nie ma czasu nawet na rozpoznanie popatrzeć, że o ćwiczeniach nie wspomnę... Jeśli jednak wypadałoby, żeby ten, czy ów zostali nieco dłużej, bo sprawa jest niejasna, a może diagnoza źle postawiona - pod żadnym pozorem nie podważając opinii lekarza, który skierowanie wystawił, ryzykuje się to, że przyjdzie następna grupa i z 10 sztuk zrobi się 15 - a terapeuta dalej jeden...
No to teraz może te słynne 'ćwiczenia indywidualne': metody, mobilizacje i ulubione czynno-bierne... Niby nie krócej, niż 30 min, ale sytuacja, jak powyżej. Jeden udarowiec, dwie osoby na mobilizacje stawów, ktoś na PNF miednicy, McKenzie+pełny wywiad... czasem 4 osoby, czasem 6, czasem ktoś nie przyjdzie, albo zrezygnuje. Na jednego terapeutę - bardzo inywidualne ćwiczenia. Najlepiej byłoby po prostu nie zaszkodzić...
Owszem nie wszystkim się to podoba, owszem przychodni jest wiele i terminy odległe... niby można wybierać... ale kto ma siłę, jak go boli?
Pozdrawiam -
Może to być Osgood... ale wcale nie musi. Najlepiej, żeby lekarz obejrzał. Na wizytę poszłabym prywatnie, jeśli jest taka możliwość, a póki co możesz poszukać czy ktoś w okolicy nie okleja tapingiem - może ulżyć w dolegliwościach zanim dostaniesz się do ortopedy.
Pozdrawiam -
Piotr Szczotka:
Tu (mniejsza o kraj) jest nie do pomyślenia aby szeregowy praktyk musiał się kłopotać tyloma sprawami organizacyjnymi. Skupia się na praktyce, a jego czas wolny jest zbyt cenny na zaprzątanie sobie głowy problemami organizacyjnymi za które są odpowiedzialni powołani do tego lub wybierani przedstawiciele. (...).
mmm... rozmarzyłam się :) -
Jeden z pacjentów dostał wkładki i jednocześnie zlecenie na rehabilitację. Na początku miał je nosić tak często, jak to możliwe, a potem stopniowo odkładać. Założenie było takie, że chyba po dwóch latach użytkowania wkładki miały całkowicie pójść w odstawkę. Trochę poćwiczyliśmy, porozluźnialiśmy się, było kilka mobilizacji i dolegliwości stopniowo przechodziły. Z tego, co wiem, dwa tygodnie szwędał się po górach i dolinach bez wkładek i czuł się znakomicie. :)
Oczywiście płaskostopie nadal pięknie się u niego prezentuje :) ale dolegliwości brak.
Sama od siebie dodam, że u mnie tez platfus występuje i żyję. Czasem coś zaboli, ale żeby wkładki... brrrrrrrrrr ;) -
Maciej Okoń:
Jak będzie bardzo źle, to przymkniemy oczy ;)
Będą "sceny" to od razu zgłaszam "nadużcyie" :D -
Piotr Szczotka:
Ja jestem za! :)
2. Czy mogę tak dla zachęty opowiedzieć tutaj jedną, aby to forum trochę ożywić? Tak poza konkursem :). -
Piotr Szczotka:
Ale nastawił go "nastawiacz" pozytywnie do życia, czy tak fizycznie? Jakieś namiary? Też bym sobie powiesił takie zdjęcie z Batmanem, że niby był u mnie i pozytywnie go nastawiłem. No pewnie jakiś amerykański osteopata lub chiropraktyk :) Kręcą się tacy w Hoollywood na pęczki.
No, po tym nastawieniu 'fizycznym' zrobił Batman kilka pompek i tak się pozytywnie nastawił 'psychicznie', że znów był Batmanem (bo wcześniej cierpiał chyba na depresję i na kilka lat wycofał się z czynnego życia, tak publicznego, jak i "nocnego").
Aha, i jeszcze na kolanie ma stabilizator, a tak z nim fruwa, że w ogóle by się człowiek nie poznał... ;) -
Nie, nie! Batman jest nastawiany, bo w poprzedniej części miał wypadek i teraz kuleje, ale po porządnym rękoczynie znów może supersprawnie się poruszać. :)
-
W najnowszym Batmanie jest scenka nastawiania kręgosłupa i wykorzystanie trakcji... W filmie skuteczne, ale raczej mogłoby odstraszyć potencjalnych Pacjentów
-
Miałam kiedyś Pacjentkę...
dwudziestokilkuletnie dziewczę oświadczyło mi, że ma... SKOLIOZĘ! Lekarz to po RTG stwierdził i powiedział, że jeśli natychmiast nie zacznie tego leczyć, to za kilka lat czeka ją renta, bo ona już jest niepełnosprawna, ale jeszcze za młoda na takie świadczenie.
Dziewczyna była przerażona, choć w sumie żadnych większych dolegliwości nie miała.
Skutek był taki, że przyłożyła się terapii, żeby jeszcze przez kilka najbliższych lat jako tako funkcjonować... a wystarczyło tylko nawyki zmienić.
Dobrze, że na stół nie chciał jej kłaść i operować tej biednej skoliozy...
To tak trochę abstrahując od tematu, ale autorytet też robi swoje, bo można mieć skoliozę i SKOLIOZĘ. Czasem niewielkie skrzywienie urasta do miary choroby śmiertelnej niemalże. A jak jeszcze poparte badaniami obrazowymi... -
Tomasz B.:
Czyli samy nakręcamy paranoję przez radosne ogłaszanie jako prawd objawionych wyssanych sobie z palca "statystyk".
Przecież nikt w tym kraju nawet nie ma pojęcia o liczbie fizjoterapeutów (nawet tych czynnych zawodowo). Trzeba mieć niezłe jaja, by szacować liczbę absolwentów (i nieabolwentów) kursów, których nikt nie zlicza i nie monitoruje...
To jedno środowisko, akurat jest dość hermetyczne i mają wykaz wszystkich, których wypuścili spod swoich skrzydeł. Podejrzewam, że w Stanach odbywa się to podobnie, jako, iż struktury działają na tych samych zasadach. W takiej sytuacji można na spotkaniach przedstawicieli elity z różnych krajów, np.: w Rio, omówić kto, gdzie, ile i dlaczego tak mało... -
Wątpię, żeby były publikowane, chyba, że w jakichś annałach rozchodzących się wewnątrz danego środowiska.
Ja usłyszałam to na spotkaniu rzeczonych terapeutów, a mówił o tym sam prezes polskiego oddziału. -
Myślę, że niebawem zaliczenie kursu z obsługi materaca będzie koniecznością przy staraniu się o pracę.
Sami poniekąd nakręcamy cała tę sytuację...
W Polsce jest najwięcej certyfikowanych terapeutów pewnej metody, jeśli chodzi o Europę, a jesteśmy na drugim miejscu, zaraz po USA w świecie...
Niemniej jednak, liczba ludności w Stanach i w naszym kraju nieco się różni, co skłania do myślenia. Czy Słowianie na tę metodę tak dobrze reagują? Może nasza budowa jakoś różni się od innych... nasz układ kostno-szkieletowy inaczej reaguje, że tak bardzo ta metoda jest nam potrzebna... Czy też, jest jakiś zewnętrzny/wewnętrzny przymus, żeby akurat w tym zakresie się szkolić... -
Proponowano mi kiedyś prowadzenie zajęć w takiej szkole...
Ale jakoś świadomość, że po kilku semestrach ci ludzie mieliby uzyskać jakąkolwiek wiedzę pozwalającą im na bezpieczną pracę z drugim człowiekiem... to mnie już przerosło.
A podpisać się pod edukacją kogoś, kto będzie miał problem znalezienia pracy w swoim nowym 'zawodzie'... Bo gdzie? Bo na jakiej podstawie...? -
huh... no to niedobrze...
bo potrzebuje przepracować jeszcze pierwszy tydzień stycznia:/
czy da się złożyć wypowiedzenie przed Świętami, a wpisać datę zakończenia pracy 9 stycznia?? -
witam,
mam kilka pytań w związku z wypowiedzeniem umowy-zlecenia na czas nieokreślony.
w umowie tej zawarta jest klauzula o 14-dniowym okresie wypowiedzenia, natomiast dzień, w którym faktycznie owo wypowiedzenie miałoby być złożone przypada na Boże Narodzenie. czy jest taka możliwość, że dokument zostanie przedłożony wcześniej, tj. 22. lub 23. grudnia z wpisaną datą końcową 9 grudnia? czy też te 14 dni zostanie naliczone od daty złożenia, czyli ostatni dzień pracy wypadnie wcześniej? czy może te 14 dni nalicza się od soboty tego tygodnia w którym wypowiedzenie zostało złożone?
czy konieczne jest podanie powodu wypowiedzenia? a jeśli tak, to jak to ładnie ująć, że rezygnacja z danej pracy bierze się z dążenia do lepszych zarobków w lepszych warunkach?
i jeszcze - czy przy takiej umowie obowiązuje pracodawcę obowiązek wystawienia świadectwa pracy?
z góry dziękuję za każdą odpowiedźIlona Rydz edytował(a) ten post dnia 15.12.08 o godzinie 20:37